Podobno zbieractwo w ogólności to lekka forma autyzmu charakteryzująca przeważnie mężczyzn.
Można się z tym faktem spierać lub nie, ale nie można zaprzeczyć, iż istnieją na tym świecie rzeczy posiadające ogromną wartość sentymentalną. Dla filatelisty będzie to nieostemplowany znaczek z 1974 roku wycofany z dystrybucji z powodu błędów w druku, dla birofilsty będzie to nalepka z piwa Żywiec z napisem 'only for export' z czasów komuny, dla fana Elvisa wreszcze będzie to jego ostatnia pośmiertna kupa. Możliwości jest bez liku - tak jak i róznych pasji. Dla tych ludzi przedmioty te są jak Graale, które muszą istnieć, aby ich zbieractwo miało sens.
Śmiesznym wydaje mi się wyliczanie ile to Pan Tadeusz zarobi na całym przedsięwzięciu. Może dzielenie kwoty 190 zł przez ilość
stron daje ciekawe rezultaty jednak należy pamiętać, że nie są to strony Kaczora Donalda i nie da się ich traktować zamiennie.
Cóż, mówcie sobie co chcecie, ale ja sobie zafunduję własnego prywatnego Graala, postawię go na półce i będę po prostu szczęśliwy!
Panie Tadeuszu, jak najbardziej popieram projekt!