Wybaczcie za opóźnienie, ale jak się mieszka w takim miejscu jak ja to tak wychodzi...
Film jest straszny. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć przyzwoite sceny. Jak Angelina Jolie wspaniale mówi r, niczym jakiś transylwański hrabia! Muzyka... Może najlepiej zilustruje ją fragment mojej rozmowy z kolegą w czasie filmu:
-Ja skądś znam tą melodię...
-Nie wiesz skąd? Leci we wszystkich hollywoodzkich filmach.
Sceny walki były tak chaotyczne, że głowa zaczęła mnie boleć, a jak wszystko stało się czerwone, to pomyslałem, że to już chyba coś ze mną nie tak. Poza tym scena, w której Aleksander zachęcał do walki ludzi, a dookoła działa się rzeź od razu przyniosła mi na myśl Monty Pythona.
Oglądając film czekałem tylko kiedy on nareszcie umrze...