a szkoda, bo jest rewelacyjna.
Coż, moja koleżanka powiedziała kiedyś w kłótni (jednej z tych wielu wymian poglądów, kiedy ludzie na siebie wrzeszczą, tyle, ze myśmy się darły literacko-filozoficznie): można opisać dupę konia i będzie to arcydzieło, bo tu chodzi o język użyty, a nie o sam koński zad. Cortazar warsztat językowy ma przebogaty, potrafi mówić wieloma poziomami językowymi, bym rzekła - dlatego gdyby on napisał powieść smsową, to zyskalibyśmy pewnie swoistą perełkę literacką. W grę bowiem wchodził by sam rytm powieści, postacie przedstawione za pomocą ciągu 150 (czy iluś tam) znaków, sytuacje, które należy nakreślić przy tak skąpym "miejscu" pisanym - o, jest pole do popisu, a równocześnie możliwość wielkiej, bezmyślnej wtopy którą się popełniło "dla szpanu".