jak to możliwe że Strażnicy nie mają jeszcze własnego tematu?
rozumiem że trudności dystrybucyjne itd. ale chyba już parę osób nie znających oryginału zapoznało się już z tym dziełem
no tak, ale na razie po łebkach
a na temat własny zasługują
rysunki jeszcze łyknąłem, ale jedna rzecz wkurzyła mnie mocno: co za bałwan dał takie kolory, to że są jaskrawe i płaskie to samo w sobie żaden zarzut (np. w Sandmanie niektóre partie tak kolorowane sprawdzają się świetnie), bardziej chodzi mi o kompletny chaos, zupełny brak spójnego pomysłu, koncepcji na nie, wygląda jakby dziecko kolorowało na wyczucie kolorowankę, bo tak mu się wydaje że będzie dobrze.
Wadą jest to, że tłumacz spolszczył nazwy własne - imiona bohaterów tych pierwszoplanowych i tych wzmiankowanychy: Nocny Puchacz, Jedwabna Zjawa, Człowiek Ćma, Sylwetka, Dolarówka, Zakapturzony Sędzia...
Może się nie orientuje ale czy wstęp nie powinien być na początku ... ?
z ciekawosci - czy mozna w ogole przetlumaczyc rorschacha? :P
Drewnowski uchwycił różnice w temperaturze emocjonalnej dialogów, dziennika Rorschacha, liryzm rozmyślań Dr Manhattana na Marsie. Tłumaczenie nazw własnych wcale mi nie przeszkadza, przeciwnie - podkreśla tragikomizm świata stukniętych mścicieli w przebraniach. Również przetłumaczenie Minutemenów na Gwardzistów było dobrą strategią. W oryginale dwa pokolenia bohaterów to Minutemen i Watchmen, w polskiej wersji - Gwardziści i Strażnicy, czyli wyrazy może nie o podobnym brzmieniu, ale dość blisko siebie.
Dr Manhattan mnie nieco irytuje jakby nie pasował do tego komiksu (ttalnie subiektywne odczucie) - choć marsjańskie rozmyślania rzucają nieco światła na tę postać a on sam może okazać się osią intrygi (lub mieć z nią ścisly związek).
A moim ulubionym kolesiem jest (już) Rorschach.
(tylko wciż się dziwię po co u licha wchodził do lodówki :?: - nie to, żeby ten moytw nie był fajny)
ranyyyy , te ich kostiumy są naprawdę koszmarne! Totalna dyskwalifikacja (matka Juspeczyk ma fryzure jak wielki ptak z Ulicy Sezamkowej...) .Świetnie się to czyta: kilka mocnych momentów,zajebiste postacie Dr Manhatana i Rorschacha no i koncept na serie . Przyznaje że kupiłem trochę ze względu na kaliber... Nie obchodzą mnie za wiele powojenne problemy USA ale komiks jest dobry sam w sobie. (tylko trochę za dużo tego kiczu) Nie mam pojęcia kto zabił Komedianta :idea: ... Obstawiałem na Zamaskowanego Sędziego ale to chyba byłoby za proste.obstawialem tak samo,ale tez mi sie za proste wydaje.ale do tego kto jest rorscharchem,to chyba doszedles :wink:
pzdrw
nie doszedłem...ALe kupiłem wczoraj jak wracałem z roboty, dojde do tego :!: :o
A moim ulubionym kolesiem jest (już) Rorschach.
Juz wiem , juz wiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :lol:luz maria.zawsze to lepiej byc naprowadzonym i samemu skumac,niz jak ci ktos wyjasnia.
Dzieki Macias za info na priva!Ze ja sam na to nie wpadlem...
Aż się prosicie momentami, żeby Wam zaspoilerować zakończenie ...
A taki artykuł na temat Watchmen kiedyś przeczytałem:
Watchmen: Kto strzeże strażników?
1986 to był dobry rok dla amerykańskiego komiksu. (...) .
Cytat: "jax"A moim ulubionym kolesiem jest (już) Rorschach.
Moim tez :) Ale nie ze wzgledu na postac jaka taka tylko na pomysl z jego maska. Przyznam ze bardzo mnie zaciekawil. Nie. To nawet za malo powiedziane. Do tego stopnia zaintrygowal, ze stwierdzilem ze jest genialny w swojej prostocie :D To taka metafora kazdego z nas. Np dwoch roznych ludzi patrzac na ten sam uklad plam (de facto na twarz) moze miec rozne skojarzenia, inaczej postrzegac (w domysle) tego samego czlowieka. A do tego dochodza nieustanne zmiany :) Jak w zyciu :)
Taa? A myślałeś nad skojarzeniami, gdy patrzyłeś na maskę Rorschacha?
Próbowałeś je dopasować do sceny? Jeśli tak, to jakie wrażenia? :)
HEHEHEHEHE!!! RORSCHACH rozpracowany- to nawet łatwe było,tylko nie skojarzyłbym gdyby nie sugestia,że On gdzieś tam jest! :Pa ja znam dwie wersje tego,kto zabil.i co najlepsze,obie moga sie zgadzac :D
W tym komiksie WSZYSTKO jest ważne , każdy kadr,każda rozmowa,teksty w tle, plakaty...
Ale kto zabił Komedianta????? Mam jeden typ... :wink:
he,spoznilem sie,ale pamietajmy ze czytajc pozycje takie jak Watchmen ,Sandman tez nie jestesmy reprezentatywni, bo dalej najlepiej sprzedajacy jest Thorgal ;)
A co do naszej reprezentatywności to wciąż nie mogę zapomnień o Niewidzialnej Ręce z Fun Media. Jak to wszyscy popieraliśmy, cieszyliśmy się, jak wszyscy kupowaliśmy ich komiksy. A po paru miesiącach okazało się, że rzeczywiście tylko my je kupiliśmy.
Jak dla mnie, twoje wyjaśnienie jest trochę za bardzo... hmmm... "komiksowe", że się tak wyrażę. Coś takiego przeszłoby w zwykłym komiksie superbohaterskim, ale w Watchmen?a mi sie cos wydaje,ze on nie jest daleko od prawdy.of koz pewnie dojda do tego jakies smaczki,ale zarys tak bedzie wygladal........................... hehehehei :twisted: :twisted: :twisted:
Mam niezłą jazdę bo akurat 1 października idę do armii i nie wiem kiedy będe w stanie przeczytać kolejny tom. W mojej rozkminie Komedianta zabił Zamaskowany Sędzia . Komediant bredził coś o jakieś wyspie gdzie trzymają "wszystko" artystów, itp.. - chodzi chyba o jakiś skondesowaną minispołeczność która ma przeżyć gdyby doszło do konfliktu nuklearnego... Komediant zginął pewnie dlatego że odkrył tą wyspę (a pewnie nie powinien...) Takie gdybanie ..Mimo wszystko nie chce niczego sprawdzać!
2. w naszym wydaniu rzeczywiście coś jet nie tak ze wskazówkami zegara...
:D
Hmm, szczerze mowiac mam podobne przeczucia do jftk. Zobaczymy.
Ale dlaczego zamaskowany sedzia? Jesli bym kogos mial podejrzewac to juz predzej niebieskoluda.
Dzisiaj jest 12 października i z tej rocznicowej okazji ożywiam topic.
Tom drugi jest jeszcze lepszy od pierwszego.
Ale za to bardzo sie zawiodlem na Sandmanie. Juz mi troche bokiem wychodzi ta licealna erudycja Gaimana.
Kto mi powie jak Rorschah oddycha przez tą swoją maskę?
Lepkie ciecze między dwiema warstwami lateksu...Ponawiam pytanie: jak on przez to oddycha?
Mnie bardziej ciekawi jak on w niej widzi.podobna zagwostke mamy.
Mnie bardziej ciekawi jak on w niej widzi.Może to jest częściowo przejrzyste? Jak gały są blisko, to coś tam widać, jak daleko, to już nic?
na takiego kaca Wilq najlepszy...
Najmniej podobalo mi sie to o Elemental Girl, ale to pewnie dlaego, ze nie znam zbyt dobrze tej postaci (kiedys jakas bajke widzialem z nia, ale nie pamietam o co tam chodzilo). moze ktos ja przyblizyc?
Cytat: "Kurczaczek"Najmniej podobalo mi sie to o Elemental Girl, ale to pewnie dlaego, ze nie znam zbyt dobrze tej postaci (kiedys jakas bajke widzialem z nia, ale nie pamietam o co tam chodzilo). moze ktos ja przyblizyc?
Nikt nie zna Elemental Girl. W "Sandman Companion" Gaiman opoaiwadał o tym, że zadzwonił do producentki i zapytał, czy moze zabić Elemental Girl, a ta zapytała: "A kto to jest?"
hmmm a mnie tom nr 2 - w koncu przeczytalem- znuzyl bardziej niz jedynka nie znudzil po prostu znuzyl..
Cytat: "karol_konw"hmmm a mnie tom nr 2 - w koncu przeczytalem- znuzyl bardziej niz jedynka nie znudzil po prostu znuzyl..
Ponieważ powtarzasz to już po raz któryś z kolei, zapytam - jaka jest wg Ciebie różnica między znużeniem a znudzeniem? Bo ja zawsze myślałem, że to to samo.
- jaka jest wg Ciebie różnica między znużeniem a znudzeniem? Bo ja zawsze myślałem, że to to samo.
Czy to znaczy, że każda lektura wymagająca jako takiego główkowania jest nużąca?
Czy to znaczy, że każda lektura wymagająca jako takiego główkowania jest nużąca?
a w pierwszych - nieoficjalnych zapowiedziach na grudzien brakuje straznikow tom 3.
a zapowiadali ze do konca roku wyjdzie calosc
modlmy sie...
ks.VoYtEk
dobra, strzelam bez zastanowienia: Targi Nieśmiertelnych, Zimny Równik, Sen Potwora, 32 grudnia
Watchmenów można podzielić ze względu na kilka różnych aspektów i nie pod każdym względem będzie to komiks genialny. Mi się cholernie podobają te tricki narracyjne, różne symbole i symbolki w różnych miejscach, to że można się w nim doszukiwać różnych zależności, podtekstów itp. ale już fabuła w wielu miejscach nie zachwyca tak bardzo. Trzecia część będzie chyba nieco lepsza niż druga, ale trzeba na kilka rzeczy (naiwności, przegięcia) przymknąć oko i potraktować je jak elementy typowe dla gatunku, który Moore obrabia, a nie jak pomysły zupełnie serio. Nie wszystko w tym komiksie jest naprawdę realistycze.
oraz
Ech, KonradKondrad...A dziel sobie tych strazników na ile tam płaszczyzn chcesz. Widzę jednak, że nie czyni Cię to szczęśliwszym. :lol:
No co Ty, nie wszystko?!.
Będzie Kaznodzieja :rotfl: :evil:nie bedzie :wall:
Cytat: "yoxik"Będzie Kaznodzieja :rotfl: :evil:nie bedzie :wall:
I btw, ma ktoś coś na kaca?
Cytat: "An-Nah"I btw, ma ktoś coś na kaca?
To ja też poproszę :|
widzieliście okładkę nowych Strażników?nie czytalem 3go tomu straznikow i nie wydaje mi sie,zeby mowil on wiele i dopiero po przeczytaniu da sie zrozumiec o co biega.
Czy mi się wydaje, czy jest ona cholernie spojlerowa? :|
widzieliście okładkę nowych Strażników?
Czy mi się wydaje, czy jest ona cholernie spojlerowa? :|
Sam nie wiem, czemu wydaje mi się to spojlerem... Może dlatego, że moim kandydatem na głównego złego jest Veidt? (wiadomo, homoseksualista :twisted: )
A wie koś może, kiedy to do sklepów trafi?
takie pytanie (tylko bez drwin,smiania sie itd.bo wiem,ze moge nadinterpretowac,tudziez odkrywac rzeczy ocziwste)- czy mi sie wydaje,czy kadry sa tak rozrysowane,jakby ktos ciagle patrzyl na bohaterow ?taki loczmenowski,ukryty big brother ;) ?
Cytat: "Macias"takie pytanie (tylko bez drwin,smiania sie itd.bo wiem,ze moge nadinterpretowac,tudziez odkrywac rzeczy ocziwste)- czy mi sie wydaje,czy kadry sa tak rozrysowane,jakby ktos ciagle patrzyl na bohaterow ?taki loczmenowski,ukryty big brother ;) ?
Wiesz, że chyba masz rację, chociaż to to wcale nie jest takie oczywiste.
Tam jest bardzo dużo ujęć z punktu widzenia konkretnych osób: Pierwsza scena - widok z balkonu; na końcu okazuje się, ze to policjant patrzy w dół; potem sam początek: śmierć Komedianta jest oglądana oczami jego mordercy. Scena, w ktorej Rorschach wchodzi do baru - patrzymy na niego oczami kogoś, kto siedzi przy stoliku...
Ale jest też dużo ujęć z góry lub z dołu - normalne spojrzenie to spojrzenie wprost. A kiedy patrzymy z wysoka lub ze zbyt niska to sugeruje, że cos jest nie tak. Są też ujęcia ze zbyt daleka lub zbyt bliska czy zza czegoś - kiedy w trzecim rozdziale (I tom) Laurie przychodzi do Dana to w którymś momencie widzimy na pierwszym planie czajnik (on zasłania widok)... Tak, jakby ten, co patrzy, nie mógł poruszać się swobodnie i obserwował z ukrycia, albo jakby to była kamera umieszczona w jakimś konkretnym miejscu...
wiecie, jakaś taka refleksja naszła mnie, gdy przeglądałem drugi tom Strażników.
Do tych detektywów prowadzących sprawe Blake'a dzwoni ktoś z donosem na Rorschacha. Detektyw naśmiewa się, że tamten powiedział "Raw shark" zamiast Rorschach. Pewnie mówił niewyraźnie.
A może mówił niewyraźnie, bo miał obrzydliwą szramę biegnącą przez policzek? W końcu, ciało Blake'a było tak zmasakrowane, że trudno go było zidentyfikować.
Pewno strasznie błądzę, ale po prostu nie mogę się doczekać zakończenia...
a swoja droga-wyszedl gdzies poza wawa?bo w 3miescie nie ma....Cytat: "Khamul"wiecie, jakaś taka refleksja naszła mnie, gdy przeglądałem drugi tom Strażników.
Do tych detektywów prowadzących sprawe Blake'a dzwoni ktoś z donosem na Rorschacha. Detektyw naśmiewa się, że tamten powiedział "Raw shark" zamiast Rorschach. Pewnie mówił niewyraźnie.
A może mówił niewyraźnie, bo miał obrzydliwą szramę biegnącą przez policzek? W końcu, ciało Blake'a było tak zmasakrowane, że trudno go było zidentyfikować.
Pewno strasznie błądzę, ale po prostu nie mogę się doczekać zakończenia...
Bardzo pomysłowa hipoteza - kupiłeś juz trzeci tom?
wyszedl gdzies poza wawa?bo w 3miescie nie ma....
Cytat: "Khamul"wiecie, jakaś taka refleksja naszła mnie, gdy przeglądałem drugi tom Strażników.
Do tych detektywów prowadzących sprawe Blake'a dzwoni ktoś z donosem na Rorschacha. Detektyw naśmiewa się, że tamten powiedział "Raw shark" zamiast Rorschach. Pewnie mówił niewyraźnie.
A może mówił niewyraźnie, bo miał obrzydliwą szramę biegnącą przez policzek? W końcu, ciało Blake'a było tak zmasakrowane, że trudno go było zidentyfikować.
Pewno strasznie błądzę, ale po prostu nie mogę się doczekać zakończenia...
Bardzo pomysłowa hipoteza - kupiłeś juz trzeci tom?
w Imago jest wszytko co wyszło. :twisted: na zakupy Ślązacy i okolice!
A pierwszy ****** który zdradzi zakończenie na forum dostanie ode mnie łopatą, i to nie tylko po łbie... :dead:
A pierwszy ****** który zdradzi zakończenie na forum dostanie ode mnie łopatą, i to nie tylko po łbie... :dead:
zakonczenie jest swietne i bardzo kontrowersyjne z pewnego punktu widzenia
Cytujzakonczenie jest swietne i bardzo kontrowersyjne z pewnego punktu widzenia
Masz na myśli analogię w piętnastą rocznicę?
Kiedy tom 3 bo już nie mogę???
a mnie zakończenie lekko rozczarowało - wydaje mi się jakieś takie zbyt proste, po pierwszych dwóch tomach spodzewałem się czegoś o wiele bardziej skomplikowanego
choć przyznam, że przewidując Komedianta, po lekturze pierwszego albumu strzeliłem jak kulą w płot
mnie tez zakonczneie lekko rozczarowalo,choc nie bylo zle.wydaje mi sie,ze spodziewalem sie bardziej mrocznych powodow calej afery, ze jednak za wszystkim stoi ktos "zly czarny i okrutny". taki loczmenoswki darth vader :)
wiem wiem,po prostu zostal mi w glowie taki uproszczony schemat i sila rzeczy rzutowal na moje postrzeganie watchmenow.Cytat: "Macias"mnie tez zakonczneie lekko rozczarowalo,choc nie bylo zle.wydaje mi sie,ze spodziewalem sie bardziej mrocznych powodow calej afery, ze jednak za wszystkim stoi ktos "zly czarny i okrutny". taki loczmenoswki darth vader :)
Eee, chyba powody afery były jednak dużo mroczniejsze niż gdyby stał za tym jakiś prosty czarny charakter. Poza tym pytanie "who watches the watchmen" dotyczy moralnej kondycji superbohaterów, więc jasne było od początku, że to któryś z nich będzie sprawcę intrygi.
Oczywiscie bede musial sobie teraz calosc przejrzec jeszce raz, wyluskac z niej wszystie smaczki i obejrzec te historie od kulis, wiec cala zabawa jeszcze przede mna. Jezeli znajde cos waznego- to napisze o tym tu, albo do KZ...
Cytat: "Kurczaczek"Oczywiscie bede musial sobie teraz calosc przejrzec jeszce raz, wyluskac z niej wszystie smaczki i obejrzec te historie od kulis, wiec cala zabawa jeszcze przede mna. Jezeli znajde cos waznego- to napisze o tym tu, albo do KZ...
Pisz. Im więcej publikacji na temat WM tym więcej materiału do mojej pracy licencjackiej :)
Scena w redakcji sugeruje w oczywity sposób, że całą tą historię przeczytaliśmy z punktu widzenia biednego głuptasa Seymura.Dla mnie niezbyt oczywisty. Owszem jest smiley, ale co z tego? Powtórzenie motywów występuje często na poziomie poszczególnych rozdziałów. Czy zresztą nie za wiele rzeczy w komiksie dzieje się poza zasięgiem spojrzenia Rorschaha? I co by to zmieniało w interpretacji?
"Zostawiam to w twoich rękach" - słowa, które kieruje naczelny do Seymura w rzeczywistości kieruje scenarzysta do czytelnika; zawiera się w nich po prostu sugestia dowolnego odczytania historii: "jest ona na tyle wielowarstwowa, że możesz wybrać niej co chcesz, zinterpretować na jaki chcesz sposób; zostawiam to w twoich rękach". Ostatni kadr i ostatnie zdanie podkreślają "postmodernistyczność" opowieści o watchmenach.Ok, to rozumiem, choć wydaje mi się, że niejednoznaczność we współczesnej sztuce czy literaturze ani nie wymaga wskazywania palcem, ani nie jest tak bardzo postmodernistycznym pomysłem.
Gdyby jeszcze ta folia nie odlaziła z okladki :wall: az sie boje brac to cudenko do reki zeby sie calkowicie nie zniszczyl :wall:
A ja stawiam na "najinteligentniejszego człowieka świata"- on coś ukrywa!!!( może jest homoseksualistą??? :wink: )
!!!!
Za duzo w tym komiksie literek.
Za duzo w tym komiksie literek.
Za duzo w tym komiksie literek.
Cytat: "clarence"Za duzo w tym komiksie literek.
Parafrazujesz zdanie "Za dużo nut" z filmu "Amadeusz", czy mi się tylko wydaje?
Cytat: "N.N."Cytat: "clarence"Za duzo w tym komiksie literek.
Parafrazujesz zdanie "Za dużo nut" z filmu "Amadeusz", czy mi się tylko wydaje?
Raczej to drugie ... filmu zupelnie nie pamietam.
czy Robert Deschaines ktorego mozg posluzyl do stwozenia potwora byl jakas znaczniejsza postacia wspominaną wczesniej, bo jakos nie pamietam tego nazwiska, czy Moore tak tylko podal to imie i nazwisko (a jak wiadomo mistrz rzadko pisze cos co nie ma wiekszego zwiazku z cala opowiecia ;) )
Cytat: "agent_smith"Robert Deschaines
Byl nieznaczniejsza postacia wspominana wczesniej ;)
hm... mnie wyszedł Komediant :roll: :twisted: :P
Moim zdaniem Dr. Manhattan mogl przewidzec ze wzgledny pokoj ktory zapewnil Veidt nie bedzie trwal wiecznie o czym swiadcza jego ostatnie slowa : "nic sie nie konczy Adrianie. Nic sie nigdy nie konczy" .
hmm Owszem- Doc znał przyszłość,czemu wiec NIC nie zrobił po tym jak już doszedł do wniosku(!!bravo!!),że życie ludzkie jest jednak coś warte ?
(Swoją drogą potrzebował aż wycieczki na marsa ,żeby na to wpaść,podczas gdy każdy młody fizyk bez trudu zauważa ten, właściwie już - naukowy fakt? To dzisiejsi humaniści raczej są pesymistami).
Po rozmowie z Laurą i później Veidtem, Doktor stwierdza ,że pomysł rzezi milionów to rzeczywiście najlepsze rozwiązaniem problemu wojny atomowej!!!!!!
Kurcze-czemu nie wpadł na to ,że on sam był i będzie o wiele lepszym rozwiązaniem,jeżeli już trzeba jakiegos światowego żandarma?Że całe to zamieszanie/rozwiązanie w formie rzezi byłoby niepotrzebne zupełnie,gdyby on sam nie dał się sprowokować matactwom Adriana?
Ja cały czas liczyłem na to ,że Dr Manhattan odegra jakąś ważną rolę w tym przedstawieniu ,a tymczasem największy mózg na świecie i gwarant "światowego porządku" zachował się jak niestabilny schizofrenik z ambiwalencją emocjonalną -właściwie to on był odpowiedzialny za wszystko co się stałow NY ,a po swoim zniknięciu już nic później nie zrobił, do końca pozostając tylko obserwatorem-nie zakumał nawet ,że rozwiązanie Veidta przyniesie tylko cierpienia niczego nie rozwiązując na dłuższą metę-liczyłem na jakąś jego rolę w tym wszytkim na koniec-a tymczasem dziecko posłusznie odstawiło zabawki i przestało się bawić
A wogóle to dopiero nielogiczny był sam Veidt-bo chcąc zdławić "przyczynę choroby"(przecież to było jego motywem) wpadł na taki beznadziejny sposób-taki inteligentny chłop ,całe życie poświęcił oświeceniu ludzkości ,a z mądrości wschodu załapał tylko sztuki walki---------->zero jakiegokolwiek zainteresownia duchowym rozwojem...Nie dziwne ,że wpadł na takie GŁUPIE rozwiązanie-------->gdyby oprócz walki studiował również duchowośc wschodu(co jest przecież ze sobą nierozerwalne) załapałby ,że wszystko co czyni dla innych wraca jak bumerang------------------------------------------------>może wtedy zakończenie byłoby bardziej logiczne
Chodzi mi o to ,że kompletna pomyłką jest niszczenie strachu jeszcze większym strachem...Adrianowi biegało o jakieś TRWAŁE rozwiązanie a zrobił jeszcze większe bagno-przecież teraz już nic nie pomoże rozbrojeniu-wszyscy będą się zbroić przed inwazją z kosmosu,a gdy tylko o tym zapomną z powrotem wrócą do właśnych wojen,z większym arsenałem-przeciez Rosjanie nie zaproponowali nawet żadnego pokoju-tylko ROZEJM w obliczu strachu.
głupie te strażniki były
Cytat: "sqty"
(Swoją drogą potrzebował aż wycieczki na marsa ,żeby na to wpaść,podczas gdy każdy młody fizyk bez trudu zauważa ten, właściwie już - naukowy fakt? To dzisiejsi humaniści raczej są pesymistami).
Po rozmowie z Laurą i później Veidtem, Doktor stwierdza ,że pomysł rzezi milionów to rzeczywiście najlepsze rozwiązaniem problemu wojny atomowej!!!!!!
Przeciez on wcale nie stwierdzil ze to byl dobry pomysl, przytocz mi jakis cytat gdzie on pochwala pomysl Veidta
Cytat: "sqty"
Kurcze-czemu nie wpadł na to ,że on sam był i będzie o wiele lepszym rozwiązaniem,jeżeli już trzeba jakiegos światowego żandarma?Że całe to zamieszanie/rozwiązanie w formie rzezi byłoby niepotrzebne zupełnie,gdyby on sam nie dał się sprowokować matactwom Adriana?
Heh przeciez on doskonale wiedzial ze bez problemu moglby rozwiacac caly problem bez zabijania nawet jednej osoby....ale trzeba pamietac ze Doc nie byl juz czlowiekiem byl istota bardziej rozwinietą i problemy ludzkosci go nie obchodzily, nie czul zadnych uczuc wzgledem Ziemi i nic go z ludzmi nie lączylo. Tak samo jest z nami ---przejmowalbys sie jakims konfliktem powiedzmy - mrowek czarnych i czerwonych ??? Bo mi to osobiscie by zwisalo :)
Cytat: "sqty"
A wogóle to dopiero nielogiczny był sam Veidt-bo chcąc zdławić "przyczynę choroby"(przecież to było jego motywem) wpadł na taki beznadziejny sposób-taki inteligentny chłop ,całe życie poświęcił oświeceniu ludzkości ,a z mądrości wschodu załapał tylko sztuki walki---------->zero jakiegokolwiek zainteresownia duchowym rozwojem...Nie dziwne ,że wpadł na takie GŁUPIE rozwiązanie-------->gdyby oprócz walki studiował również duchowośc wschodu(co jest przecież ze sobą nierozerwalne) załapałby ,że wszystko co czyni dla innych wraca jak bumerang------------------------------------------------>może wtedy zakończenie byłoby bardziej logiczne
A co mial zrobic, zahipnotyzowac caly swiat zeby wszyscy ludzie sie kochali?? :)
. Jemu sie wydawalo ze zrobil dobrze :)
Oczekiwales od Moore'a, ze znajdziesz na stronach komiksu rozrywkowego przeslanie, ktore zmieni ludzkosc? Zreszta moze Moore chcial pokazac, ze nawet genialny Veidt nie jest w stanie znalezc panaceum na troski ludzkosci...
Spojrz na jakies seriale, czy filmy SF gdzie mamy przyszlosc i kosmiczna rase, ktora jest wrogiem- tam zawsze ludzkosc jest zjednoczona- jest to logiczny krok. W kupie razniej i silniej :)
A poza tym bzdurniejsze wydawaloby mi sie rozwiazanie z jakims swiatowym oswieceniem i taki sposob uzyskania pokoju. Ludzie to zwierzeta i badzmy szczerzy- w olbrzymiej czesci zwierzeta glupie.
Dlaczego Dr Manhattan,kiedy zaczęło mu zależeć na ludzkości ,przystał na szalony pomysł Veidta ? Dlaczego Veidt myslał,że zaprowadzi światowy pokój za pomocą rzezi i strachu,i dlaczego musiał w tym celu niszczyć ten już zaprowadzony przez Dr Manhattana?
[Ja cały czas liczyłem na to ,że Dr Manhattan odegra jakąś ważną rolę w tym przedstawieniu ,a tymczasem największy mózg na świecie i gwarant "światowego porządku" zachował się jak niestabilny schizofrenik z ambiwalencją emocjonalną -właściwie to on był odpowiedzialny za wszystko co się stałow NY ,a po swoim zniknięciu już nic później nie zrobił, do końca pozostając tylko obserwatorem-nie zakumał nawet ,że rozwiązanie Veidta przyniesie tylko cierpienia niczego nie rozwiązując na dłuższą metę-liczyłem na jakąś jego rolę w tym wszytkim na koniec-a tymczasem dziecko posłusznie odstawiło zabawki i przestało się bawić
Mógłbym przystać na Twoją interpretację,gdyby rzeczywiście bohaterowie o których mówimy (Dr Manhattan i Adraian Veidt) byli -tak jak to określiłeś -"nieudacznikami w kostiumach".Gdyby to była tylko jakaś parodia...
Natomiast CI bohaterowie zaprezentowali na koniec logikę ludzi dźungli,prymitywów ,podczas gdy całe ich życie i wypowiedzi świadczą coś zupełnie przeciwnego-że byli to wysoko rozwinięci kulturowo i rozumni ludzie,którzy powinni przewidzieć efekty takiego zakończenia .Właściwie Adrian po tych "wycieczkach na wschód i studiach religii swiata" mógł jedynie zwariować ,zeby na coś takiego wpaść, tymczasem Moore uparcie pokazuje go od strony geniusza z rosterkami moralnymi.
Moim zdaniem po prostu ani Adrian nie mógł wpaść aż na taki głupi pomysł ani wielki Dr Manhattan nie powinien go zaakceptować..Normalnie -na zwykłą ludzką logikę+podstawy psychologii społecznej i historii,które to obaj zapewnie mieli opanowane
-chociaż sądząć po wypowiedziach na forum wielu osobom podoba się takie rozwiązanie -może jestem zbyt wrażliwy na bezsensowne przedstawienia rzezi milionów ,albo nie mam dystansu ...
Cytat: "sqty"[Ja cały czas liczyłem na to ,że Dr Manhattan odegra jakąś ważną rolę w tym przedstawieniu ,a tymczasem największy mózg na świecie i gwarant "światowego porządku" zachował się jak niestabilny schizofrenik z ambiwalencją emocjonalną -właściwie to on był odpowiedzialny za wszystko co się stałow NY ,a po swoim zniknięciu już nic później nie zrobił, do końca pozostając tylko obserwatorem-nie zakumał nawet ,że rozwiązanie Veidta przyniesie tylko cierpienia niczego nie rozwiązując na dłuższą metę-liczyłem na jakąś jego rolę w tym wszytkim na koniec-a tymczasem dziecko posłusznie odstawiło zabawki i przestało się bawić
Nieśmiało zwracam uwagę na fragment opowieści z Wietnamu - Manhattan i Komediant oraz zaciążona azjatka - skoro M. nie zareagował w tej sytuacji, to Moore, z żelazną konsekwencją nie mógł pozwolić na to by reagował w akcji z Veidtem - to jakby dla mnie wynika z samej konstrukcji opowieści i nie razi mnie brakiem logiki. Skoro odpuszcza raz to odpuści i drugi. Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Nieśmiało zwrócę uwagę na fakt,że Doc reagował wiele razy, tylko wtedy .kiedy to uznał za słuszne(wedle swojej miary oczywiście) -a mi chodziło o to ,(powtarzam 3 raz) że postąpił niekonsekwentnie i nielogicznie,kiedy po uznaniu wartości ludzkiego życia poleciał na ziemię by je ratować ,a dał się zwieść pomysłowi Adriana i wogóle na koniec wymiękł i nawiał z ziemi .Ot i "naukowiec". :x
Postanowił sam zabawic się w boga -dawac życie-współczuję gatunkowi ,który "wychoduje " taki "bóg"
Cytat: "sqty"
Nieśmiało zwrócę uwagę na fakt,że Doc reagował wiele razy, tylko wtedy .kiedy to uznał za słuszne(wedle swojej miary oczywiście) -a mi chodziło o to ,(powtarzam 3 raz) że postąpił niekonsekwentnie i nielogicznie,kiedy po uznaniu wartości ludzkiego życia poleciał na ziemię by je ratować ,a dał się zwieść pomysłowi Adriana i wogóle na koniec wymiękł i nawiał z ziemi .Ot i "naukowiec". :x
Postanowił sam zabawic się w boga -dawac życie-współczuję gatunkowi ,który "wychoduje " taki "bóg"
Sqty zwróć uwagę na wypowiedz Fenrira----przeciez Doc pojawil sie na Ziemi juz po zrealizowaniu szalonego planu Veidta, i trzeba zaznaczyc ze pojawil sie tak pozno nie ze swojej winy bo przeciez sam byl zaskoczony tym "spuźnieniem". To co ona mial wtedy zrobic , cofnąć czas ??
Na "najmądrzejszego człowieka na świecie" wykreowały Veidta media. Moore go nie interpretuje w żaden sposób, ale na mój gust Veidt to wariat od początku do końca. Wysokie IQ i wyrachowanie wcale nie muszą się kłócić z podobną psychopatią, a tą można w komiksie wypatrzyć. Mania Aleksandra Wielkiego i identyfikowanie się ze starożytnymi bóstwami, przebywanie sam na sam ze światem etc.
Że przez cały komiks sprawiał wrażenie grzecznego lewicowego dobroczyńcy, którego wszyscy kochali - cóż, w końcu tematem "Strażników" jest relatywizm, także moralny. Poza tym zwróć uwagę, że przez pierwsze dwie trzecie komiksu Ozzymandiasa prawie nie widzimy; wszystkie te słodkie słówka, jaki to on mądry, dobry i rozsądny pobrzmiewają w wypowiedziach innych bohaterów, oraz w tekstach w dodatkach. Sami aż do końca nie mamy okazji przyjrzeć się jego osobie i dokonać oceny; poznajemy nie jego, lecz opinie innych na jego temat (w sumie tylko Rorschach za nim nie przepada, no ale wiadomo że Rorschach to wariat ;)). Opinię, którą on sam stara się podtrzymywać. W całej swej mentalnej okazałości Veidt staje przed nami dopiero w rozdziale XI.
Jest to również jak najbardziej uzasadnione prawami dramaturgii, bo dzięki swej nieposzlakowanej opinii Veidt jest najmniej podejrzany w kwestii "kto zabił Komedianta". A to sprawia, że zakończenie zawierające finałową analizę jego osoby, jest tym bardziej absurdalne i szokujące.
Cytat: "sqty"Moim zdaniem po prostu ani Adrian nie mógł wpaść aż na taki głupi pomysł ani wielki Dr Manhattan nie powinien go zaakceptować..Normalnie -na zwykłą ludzką logikę+podstawy psychologii społecznej i historii,które to obaj zapewnie mieli opanowane
Dr Manhattan wykracza poza ludzką logikę i podstawy psychologii społecznej
Na temat Doc'a odpowiedziałem już dla Agenta Smitha więc nie bede sie powtarzał ...
Dobranoc wszystkim minęła północ
Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Cytat: "braineater"Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Bo ja wiem, czy nielogiczny - Hiszpanie dopiero co mieli rzeź u siebie i zaraz się zrobili narodem miłującym pokój...
W przypadku ludzkości takim zagrożeniem miał być najeźdzca z kosmosu, niedawno takim konsolidatorem (na chwilę ale zawsze) okazała się Al Kaida). Przez miesiąc po 11.09 czułem się jak w Watchmenach, nawet miasto się zgadzało...
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
Cytat: "Perfect Strangler"Cytat: "braineater"Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Bo ja wiem, czy nielogiczny - Hiszpanie dopiero co mieli rzeź u siebie i zaraz się zrobili narodem miłującym pokój...
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
Cytat: "sqty"
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
zdrowy rozsadek? :eek: , chyba raczej pojscie na latwizne :roll: (dolozyli sie do zamieszania a teraz niech sie inni martwia)
Cytat: "turucorp"Cytat: "sqty"
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
zdrowy rozsadek? :eek: , chyba raczej pojscie na latwizne :roll: (dolozyli sie do zamieszania a teraz niech sie inni martwia)
Na pewno- obudzili się "z ręką w nocniku" i nawiali niestety-ale przecież po tym co się stało,to co- mieli dalej w tkwić w tej "wojnie"=postąpili jak każdy rozsądny mądry "polak po szkodzie"
Cytat: "sqty"Cytat: "Perfect Strangler"Cytat: "braineater"Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Bo ja wiem, czy nielogiczny - Hiszpanie dopiero co mieli rzeź u siebie i zaraz się zrobili narodem miłującym pokój...
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
Tak, tylko że przed wyborami, zanim nie było zamachu, oczywiste dla wszystkich było, że wygra rządząca wówczas partia. To ludzie, powodowani strachem (oczywiscie nie tylko), w ostatniej chwili zmienili zdanie co do glosowania. A wiec cos w tym jest. Z resztą i w historii Polski łatwo zauważyć taką prawidłowość. Np. po odzyskaniu wolności w 89 nagle z opozycji porobiło się ileśtam frakcji, które zaczęły na siebie naskakiwać, mimo że przedtem stali po jednej stronie przeciwko wrogowi z zewnątrz - komunie.
Cytat: "Czopek Piotrek"Cytat: "sqty"Cytat: "Perfect Strangler"Cytat: "braineater"Ale zgadzam się, że sam pomysł pokoju przez zagładę jest lekko nielogiczny....
Bo ja wiem, czy nielogiczny - Hiszpanie dopiero co mieli rzeź u siebie i zaraz się zrobili narodem miłującym pokój...
Serio w to wierzysz?
Ta partia w Hiszpani ,która wygrała wybory mówiła o wycofaniu swoich wojsk z Iraku na długo przed zamachem.A niechęć udziału w tej wojnie myślę , nie ma nic wspólnego z zachowaniem żadnego "pokoju"-to raczej zdrowy rozsądek
Tak, tylko że przed wyborami, zanim nie było zamachu, oczywiste dla wszystkich było, że wygra rządząca wówczas partia. To ludzie, powodowani strachem (oczywiscie nie tylko), w ostatniej chwili zmienili zdanie co do glosowania. A wiec cos w tym jest. Z resztą i w historii Polski łatwo zauważyć taką prawidłowość. Np. po odzyskaniu wolności w 89 nagle z opozycji porobiło się ileśtam frakcji, które zaczęły na siebie naskakiwać, mimo że przedtem stali po jednej stronie przeciwko wrogowi z zewnątrz - komunie.
i ZNOWU TO SAMO-ot choćby właśnie taki przykład jak podałeś-razem zniszczyliśmy komunizm i zaczęliśmy własne waśnie-podzieliliśmy się znowu ------------------------------->>razem może i zabijemy bestię z kosmosu -aby później mieć czas na swoje wojny-szkoda gadać
takie "rozwiązania" naprawdę niczego nie rozwiązują -czy nie widać????
no wiesz turucorp,po tym co się stało to dużego wyboru nie mieli zbytnio.Mogli albo dalej pomagać brnąć w tej wojnie Ameryczce,albo rzucić to wszystko w 4 diabły.
No powiedz- co mogli zrobić????-mieli tkwic w swoim błędzie >?Społeczeństwo by raczej nie pozwoliło.a tak- "dzięki" temu lewica wygrała wybory -ta sytuacja nie ma wiele wspólnego wogóle z zaprowadzaniem pokoju gdziekolwiek -raczej z dorzucaniem drew do ognia i mieszaniem
jasne, najlepiej teraz wziasc i to olac, niech sie araby same pozabijaja,
Cytat: "turucorp"
jasne, najlepiej teraz wziasc i to olac, niech sie araby same pozabijaja,
masz mętne pojęcie o arabach skoro to piszesz.... nie odpowiadając również na moje pytanie
akurat w przypadku tej wojny społeczeństwo zachowuje jednak minimum zdrowego rozsądku nie dając się omamić telewizyjnej propagandzie,czego dowodzą sondaże nastrojów 8)
Cytat: "sqty"Cytat: "turucorp"
jasne, najlepiej teraz wziasc i to olac, niech sie araby same pozabijaja,
masz mętne pojęcie o arabach skoro to piszesz.... nie odpowiadając również na moje pytanie
akurat w przypadku tej wojny społeczeństwo zachowuje jednak minimum zdrowego rozsądku nie dając się omamić telewizyjnej propagandzie,czego dowodzą sondaże nastrojów 8)
masz metne pojecie o tym co napisalem jesli potraktowales ten tekst jako moja opinie tylko dlatego, ze nie zastosowalem cudzyslowa :roll:
ludzie w Iraq doskonale zdaje sobie sprawe, ze wyjscie amerykanow i ich "kolesi" bylby poczatkiem wojny domowej, jednak obecnosc "obcych" koliduje z tamtejsza mentalnoscia.
minium zdrowego rozsadku to byloby gdyby spoleczensto nie dopuscilo do udzialu w tej "zabawie" a teraz to trzeba tam przynajmniej posprzatac po sobie, jesli tego nie widzisz to po prostu nie mamy o czym tutaj rozmawiac, bo niestety nie porozumiemy sie ani w przypadku Iraq ani Straznikow.
i ZNOWU TO SAMO-ot choćby właśnie taki przykład jak podałeś-razem zniszczyliśmy komunizm i zaczęliśmy własne waśnie-podzieliliśmy się znowu ------------------------------->>razem może i zabijemy bestię z kosmosu -aby później mieć czas na swoje wojny-szkoda gadać
takie "rozwiązania" naprawdę niczego nie rozwiązują -czy nie widać????
Skoro "widać" to czemu wielki Dr Manhattan tego nie zobaczył i nie objawił wsiem,kiedy już zaczęło mu zależeć?
W jakim cudzysłowiu chciałeś ,skoro po chwili potwierdziłeś swoje stanowisko "na serio"?
Zejdźmy z poziomu personaliów Turucorp,to sobie podyskutujemy...Bo jest o czym.Według mnie Amerykanie powinni przede wszystkim jak najszybciej właśnie oddać władzę w ręce Irakijczyków (mówią to nawet ich irańscy doradcy),bo sobie z nią po prostu nie radzą:
"Dzisiejsze napięcie to również skutek amerykańskich błędów i niedopatrzeń. Czy Waszyngton uczy się na błędach? Co było jego największą pomyłką?
- Amerykanie złożyli odpowiedzialność za Irak w ręce irackiej Rady Zarządzającej, lecz nie ufają jej, nie chcą umocnić Rady, nie przyznali jej prawdziwej władzy. To kardynalny błąd, wszystkie inne pomyłki są jego skutkiem."
A co do tych bojówek ,to nie przejmuj się zbytnio groźbą wojny domowej W Iraku .Jasne ,że sama Ameryka nie może nagle nawiać,jak Hiszpania,ale przecież Ameryka tego nie zrobi -nie masz więc się czego obawiać
Cytat: "turucorp"
ludzie w Iraq doskonale zdaje sobie sprawe, ze wyjscie amerykanow i ich "kolesi" bylby poczatkiem wojny domowej, jednak obecnosc "obcych" koliduje z tamtejsza mentalnoscia.
tak więc jak napisałem wyżej -obawy nt wojny domowej w Iraku są mocno przesadzone raczej-nikt zresztą do tego nigdy nie dopuści -bo to w niczyim interesie (oprócz Muhtada oczywiście).Nie masz się więc czego obawiać-za dużo ropy tam ,zeby pozwolono na jakieś wewnętrzne konflikty
Cytat: "turucorp"
minium zdrowego rozsadku to byloby gdyby spoleczensto nie dopuscilo do udzialu w tej "zabawie" a teraz to trzeba tam przynajmniej posprzatac po sobie, jesli tego nie widzisz to po prostu nie mamy o czym tutaj rozmawiac, bo niestety nie porozumiemy sie ani w przypadku Iraq ani Straznikow.
Jasne ,ze widzę potrzebę "posprzątania po sobie",ale bez sensu jest Twoja sugestia ,że społeczeństwo hiszpańskie mogło nie dopuścić do udziału w tej wojnie-niby jak?To politycy ZAWSZE podejmują takie decyzje a nie społeczeństwo.
akurat w przypadku tej wojny społeczeństwo zachowuje jednak minimum zdrowego rozsądku nie dając się omamić telewizyjnej propagandzie,czego dowodzą sondaże nastrojów
POza tym ,nie zapominaj ,że na Irak napadnięto pod pozorem "ukrywania broni atomowej".Po takim argumencie mało który POLITYK był w stanie odmówić dla "Wielkiego Brata Georga Busha". I to była kwestia zdrowego rozsądku.No ale biedaki nic nie znaleźli niestety i dopiero po tym społeczeństwa mogły coś zaprotestować.
Poza tym Turu -nie łudźmy się ,że Amerykanie tam ładnie posprzątają-raczej dzięki tej wojnie zaprowadzą Nowy Amerykański Ład w Iraku i ustanowią nowe(korzystne dla siebie) zasady gospodarki dobrami naturalnymi...Nie mówiąć o kasie ,jaka już "wszyscy" zarobiliśmy na odbudowie Iraku
Sqty:
Skąd ten wywiad i z kim?
Sqty, nie "pozajaczkowalo" ci sie cos?
po pierwsze, z jakiego "poziomu personaliow" chcesz schodzic?
po drugie, wykaz mi cytatem, gdzie napisalem, ze polityka ameryki wobec Iraq jest sluszna a utrzymywanie przez nich wladzy i kontroli uzasadnione?
Cytat: "sqty"Cytat: "turucorp"
ludzie w Iraq doskonale zdaje sobie sprawe, ze wyjscie amerykanow i ich "kolesi" bylby poczatkiem wojny domowej, jednak obecnosc "obcych" koliduje z tamtejsza mentalnoscia.
tak więc jak napisałem wyżej -obawy nt wojny domowej w Iraku są mocno przesadzone raczej-nikt zresztą do tego nigdy nie dopuści -bo to w niczyim interesie (oprócz Muhtada oczywiście).Nie masz się więc czego obawiać-za dużo ropy tam ,zeby pozwolono na jakieś wewnętrzne konflikty
ja sie nie obawiam, jedynie stwierdzam fakty :roll:
czego nie zrozumiales w mojej wypowiedzi?
wyjscie sil interwencyjnych=wojna domowa,
dopoki maja po co to tam siedza, gdzie tu widzisz sprzecznosc?
czy Ty czytasz samego siebie?
jesli spoleczenstwo nie daje sie omamic i nie ulega propagandzie to chyba jest w stanie nie dopuscic do udzialu w wojnie?!
no chyba, ze mamy dwa spoleczenstwa :roll:
jedno od poslusznego podporzadkowania sie decyzjom politykow
i drugie zachowujace rozsadek i nie dajace sie omamic :|
Cytat: "sqty"
Poza tym ,nie zapominaj ,że na Irak napadnięto pod pozorem "ukrywania broni atomowej".Po takim argumencie mało który POLITYK był w stanie odmówić dla "Wielkiego Brata Georga Busha". I to była kwestia zdrowego rozsądku.No ale biedaki nic nie znaleźli niestety i dopiero po tym społeczeństwa mogły coś zaprotestować.
Francja, Niemcy, Belgia etc. etc. rzeczywiscie malo ktory rzad i polityk byl w stanie odmowic a spoleczenstwa zaprotestowac :roll:
ja sie nie ludze i dlatego nie bardzo rozumiem dlaczego wmawiasz mi, ze jednak sie ludze :x
sluchaj, kilku kolesi, jek sam zauwazyles, wmowilo wielomilonowemu spoleczenstwu "zagrozenie ze strony szalenca z atomowka" i podparlo sie WTC, czy naprawde nie widzisz analogii do Straznikow? :roll: (w ktorych, nomen omen, przynajmniej cel byl bardziej szczytny)
Cytat: "turucorp"
sluchaj, kilku kolesi, jek sam zauwazyles, wmowilo wielomilonowemu spoleczenstwu "zagrozenie ze strony szalenca z atomowka" i podparlo sie WTC, czy naprawde nie widzisz analogii do Straznikow? :roll: (w ktorych, nomen omen, przynajmniej cel byl bardziej szczytny)
Ależ ja widzę tę- i masę innych analogii historycznych w Strażnikach. To wszystko już było wcześniej testowane na ludzkości nie raz-i Żaden Pokój nigdy z tego nie wynikł ani nic dobrego------------------------------------------------>>>>>dziwię się jedynie ,że żaden ze Strażników tego nie zaczaił-to nie jest trudne do zrozumienia
bo byli chyba ,mimo wszystko , bardziej obcykani w polityce i historii niż przeciętny uczestnik dyskusji int.
A kto ci napisal, ze w Straznikach chodzi o jakis uniwersalny supertrwaly Pokój?
Jesli masz jakis inny, doskonalszy pomysl na zakonczenie to chetnie wyslucham, bo na razie Twoje teksty ograniczaja sie do "wiekszego obcykania w polityce i historii" i uciekania przed zagrozeniem czy tez umywania rak, a w skali globalnej i w sytuacji przedstawionej w Straznikach to raczej bez sensu. Prosze bardzo, masz pole do popisu.
Mój pomysł?No dobra -podywagujmy:
Przede wszystkim ,tak jak już pisałem, zwiekszyłbym rolę Dr Manhattana na koniec.Tyle gadania w 2 poprzednich tomach o jego roli w równowadze światowej ,tyle budowania nadziei na to ,ze jednak może wróci ,że mógłby zrobić cos więcej dla ludzkości.Po tym całym wcześniejszym zwruceniu uwagi na jego osobę przez Moore,a..
Widzę tu niekonsekwencje -bo po Wiadomościach Dr PRZYSTAJE na plan Adriana,a chwilę później ,na odchodne sugeruje mu JEDYNIE LEKKO,że się jednak POMYLIŁ-bez sensu-bo Dr wie ,ze pokoju nie ma i nie będzie w taki sposób.W końcu jest jasnowidzem.
Bez sensu też fakt,że wraca mu zainteresowanie ludzkością-powraca na ziemię -nic nie robi i z powrotem nawiewa
Rozumiem ,że był już zmęczony ludzkością -mógł jednak przynajmniej "utrzeć" nosa Adrianowi ,za to ,że go skołował tym "rakiem" i zmusił do opuszczenia ziemi.Mógł wykazać też innym ,że Adrian się pomylił
Mógł przynajmniej sam się na to nie nabrać.
Jakby mi ktoś udowodnił po nawianiu z ziemi ,ze życie ludzkie jest jednak ważniejsze od kwarków,to bym nie wracał po to ,żeby znowu nawiać i tworzyć życie na innych planetach-gdzie tu logika ?
Moim zdaniem postać Dr Manhattan została wprowadzona przez Moore,a bezcelowo - na koniec nie wnosząc NIC KONKRETNEGO do akcji -jakoś go przerosła(bo był jedynym superbohaterem).Gdyby nie postawa Dr'a i (być może)wogóle jego obecność, to byłby bez dwóch zdań genialny komiks.
Manhatan jedynym superbohaterem?, hmm...a nie przyszlo ci do glowy, ze z takimi mozliwosciami to raczej blizej mu do boga?
i wlasnie dlatego, na podobienstwo prawdziwych bogow "olewa sprawe", albo raczej pozostawia ludziom "wolna wole" bo co innego niby ma zrobic?
zmusic ich zeby sie zastosowali do jego wizji?
po co, skoro jak sam mowi, caly urok w tym co niespodziewane, szczegolnie dla kogos takiego jak on.
Wlasnie sama swoja obecnoscia wnosi WIELE KONKRETNEGO do akcji, bo nie musi nic robic, wystarczy, ze jest.
Wydaje mi sie, ze lansujecie jakas poganska koncepcje boskosci...
:o
[[
Przede wszystkim ,tak jak już pisałem, zwiekszyłbym rolę Dr Manhattana na koniec.Tyle gadania w 2 poprzednich tomach o jego roli w równowadze światowej ,tyle budowania nadziei na to ,ze jednak może wróci ,że mógłby zrobić cos więcej dla ludzkości.Po tym całym wcześniejszym zwruceniu uwagi na jego osobę przez Moore,a..
Widzę tu niekonsekwencje -bo po Wiadomościach Dr PRZYSTAJE na plan Adriana,a chwilę później ,na odchodne sugeruje mu JEDYNIE LEKKO,że się jednak POMYLIŁ-bez sensu-bo Dr wie ,ze pokoju nie ma i nie będzie w taki sposób.W końcu jest jasnowidzem.
Bez sensu też fakt,że wraca mu zainteresowanie ludzkością-powraca na ziemię -nic nie robi i z powrotem nawiewa
Rozumiem ,że był już zmęczony ludzkością -mógł jednak przynajmniej "utrzeć" nosa Adrianowi ,za to ,że go skołował tym "rakiem" i zmusił do opuszczenia ziemi.Mógł wykazać też innym ,że Adrian się pomylił
Mógł przynajmniej sam się na to nie nabrać.
Jakby mi ktoś udowodnił po nawianiu z ziemi ,ze życie ludzkie jest jednak ważniejsze od kwarków,to bym nie wracał po to ,żeby znowu nawiać i tworzyć życie na innych planetach-gdzie tu logika ?
Moim zdaniem postać Dr Manhattan została wprowadzona przez Moore,a bezcelowo - na koniec nie wnosząc NIC KONKRETNEGO do akcji -jakoś go przerosła(bo był jedynym superbohaterem).Gdyby nie postawa Dr'a i (być może)wogóle jego obecność, to byłby bez dwóch zdań genialny komiks.
dlaczego Rorschach, inteligentny koleś, superbohater, chodził z tymi transparentami? : )
Mam swoją interpetację, jednak pewnie jest jedna jedyna słuszna. Wolę nie robić z siebie idioty (choć pewnie na oczach niektórych mastahów już nim jestem), i nie wypowiadam jej na głos. ; ] Zadałem grzecznie pytanie i prosiłbym o grzeczną odpowiedź, wtedy powiem czy o to mi chodziło, czy nie bardzo.
taki już ze mnie jajcarz...
Może jestem opóźniony lub czegoś nie zrozumiałem
Mam swoją interpetację, jednak wolę nie robić z siebie idioty
Co w tym w ogóle było, jaki to miało cel i dlaczego on to robił? Czy on miał jakąś schizofrenię? Przecież to b. intel. koleś, a dialog: -kiedy koniec świata?
Sorry, ale jesli dobrze pamiętam to schizofrenia to choroba, a jak każda choroba tak i ta nie wybiera. I wybitni ludzie na nią zapadają. :(
Inteligencja nie wyklucza schizofrenii, sorry.
hm wydawalo mi sie ze on z ta tablica tak tylko zeby byc blisko miejsca zbrodni. nie wczytujcie sie tak bardzo w ten komiks, bo sie moore'owi do kamieni nerkowych dogryziecie
CytujCo w tym w ogóle było, jaki to miało cel i dlaczego on to robił? Czy on miał jakąś schizofrenię? Przecież to b. intel. koleś, a dialog: -kiedy koniec świata?
Sorry, ale jesli dobrze pamiętam to schizofrenia to choroba, a jak każda choroba tak i ta nie wybiera. I wybitni ludzie na nią zapadają. :(
Inteligencja nie wyklucza schizofrenii, sorry.
co do Rorschacha zakładałem taką możliwość (że robi to dla zabawy), ale nie brałem jej zbyt pod uwagę...
A zwróciliscie uwage na takie cos: w swoim wypracowaniu z dziecinstwa maly Rorscharch pisze, ze "to dobra rzecz zrzucic bombe na japonie", co przeciez przeczy jego postepowaniu w finale komiksu... niby mala rzecz, a moznaby na tym przykladzie pokusic sie o rozwazanie, jak wlasciwie przebiegal rozwoj psychiki tego bohatera - jak to sie stalo, ze ktos zywiacy taka niechec do ludzkosci moze rownoczesnie tak bezwzglednie niezgadzac sie z masowym morderstwem, nawet, jesli jest ono popelnione w imie "wyzszego celu".
Graves, zaczynam wlasnie watpic czy to forum wierzy w fakt posiadania przezemnie inteligencji... nawet sztucznej...
Cytat: "An-Nah"A zwróciliscie uwage na takie cos: w swoim wypracowaniu z dziecinstwa maly Rorscharch pisze, ze "to dobra rzecz zrzucic bombe na japonie", co przeciez przeczy jego postepowaniu w finale komiksu... niby mala rzecz, a moznaby na tym przykladzie pokusic sie o rozwazanie, jak wlasciwie przebiegal rozwoj psychiki tego bohatera - jak to sie stalo, ze ktos zywiacy taka niechec do ludzkosci moze rownoczesnie tak bezwzglednie niezgadzac sie z masowym morderstwem, nawet, jesli jest ono popelnione w imie "wyzszego celu".
może dorósł...
"Mieli wybór, wszyscy. Mogli pójść w ślady dobrych ludzi, takich jak mój ojciec i PREZYDENT TRUMAN"
Mam problem z tym, żeby uznać "Strażników" za arcydzieło
Od dawna mialem ochote na kontakt z Watchmen.
strasznie sie na nich napalilem.
Cytat: "global"Od dawna mialem ochote na kontakt z Watchmen.Cytat: "global"strasznie sie na nich napalilem.
to jest uwielbienie komiksu, graniczące nawet z jakąś chorą fascynacją erotyczną,
przyznacie chyba, że takich fanów to w Polsce jeszcze wielu nie ma :)
Fan nie czyta w Empiku, tylko głoduje, żeby to kupić. Jak kupi wtedy pomyślimy, czy go nazwać fanem :roll:
A w których to momentach Moore tak optymistycznie macha tą łopatą?
Moim zdaniem raczej w taki sposób porozkładał akcenty w "Strażnikach", jakby chciał wykopać grób i pogrzebać w nim żywcem ludzką skłonność do czynienia dobra.
miłość Laurie i Dana. Gdyby cała ludzkość była taka jak oni, świat byłby zaiste pięknym miejscem, i żaden świr pokroju Veidta nie musiałby roztaczać misternych intryg by go ratować.
To twoje zdanie czy Moore'a? Przecież, to że pary na całym świecie kochają się nawzajem nie oznacza, że muszą kochać innych ludzi, a nawet jak lubią jednych to niekoniecznie drugich. Nie przeceniałbym roli braku życzliwości w tworzeniu się światowych czy nawet zwykłych społecznych konfliktów.
Zresztą ostatnia scena komiksu to raczej cegiełka na temat tego, jak chęć czynienia dobra może przynieść dokładnie odwrotny efekt...
Trudne do oceny to bywają wypracowania dyslektyków, natomiast podstawowe zasady dotyczące życia wydają mi się całkiem proste.
W podobny sposób wyszło w Strażnikach. Pomysł jest, idea jakaś jest, ale dlaczego znowu superbohaterowie (fuj).
Frigmo napisał:CytujW podobny sposób wyszło w Strażnikach. Pomysł jest, idea jakaś jest, ale dlaczego znowu superbohaterowie (fuj).
skoro stawiasz w ogóle takie pytanie, to znaczy że za cholerę nie zrozumiałeś komiksu Moora.
Cytat: "tyler_durden"Frigmo napisał:CytujW podobny sposób wyszło w Strażnikach. Pomysł jest, idea jakaś jest, ale dlaczego znowu superbohaterowie (fuj).
skoro stawiasz w ogóle takie pytanie, to znaczy że za cholerę nie zrozumiałeś komiksu Moora.
No to chętnei się dowiem dlaczego superbohaterowie byli tu niezbędni. Proszę o odpowiedź w topicu Egmontu bo nas powycinają.
Frigmo, głupszego pytania dawno nie słyszałem.
Jeśli w strażnikach miałoby nie być superbohaterów, to ten komiks... by nigdy nie powstał. Przecież tam chodzi właśnie o superbohaterów.
szkoda że nie pojawia się tu ostatno Blędny komboj, bo jako chyba najwiekszy fan Strażników w Polsce zaraz by Ci odpowiedział co i jak.
Ten komiks, uwież mi, MUSIAŁ być o superbohaterach. Gdyby nie było tam superbohaterów, nie byłoby komiksu.
p.s. nie ma głupich pytań. Są tylko głupie odpowiedzi ;)
Superbohaterowie jedynie dobrze nadaja się do tego, by ich dylematy były bardziej czytelne.
Nadal twierdzę że można byłoby ich czymś zastąpić i przesłanie komiksu byłoby takie samo.
Nadal twierdzę że można byłoby ich czymś zastąpić i przesłanie komiksu byłoby takie samo.
swoją drogą, kto według Ciebie mógłby ich zastąpić ?
policjant ? strażak ? dostawca pizzy ??
po raz:
jaki sens miałoby pokazywanie polityka/etc jako człowieka ze zwykłymi rozterkami/wada/problemami/etc skoro on w ogólnym postrzeganiu śmiertelników wszelkich człowiekiem zwykłym mimo wszystko jest ? superbohater w oczach ludzi jest kimś ponad, i raczej mało ludzi zastanawia się czy pod maską kryje się zwykły zakompleksiony czasem człowiek ze swoimi codziennymi przywarami, dlatego właśnie jednak superbohater, który po raz pierwszy w komiksie "Strażnicy" pokazał ludzką twarz i od tego zaczęło się ogólnie postrzeganie chłopków w kalesonach jako "zwykłych" ludzi, polityk czy nawet sam prezydent nigdy by czegoś takiego tak doskonale sobą nie przedstawili,
chyba że Copperfield (nie ten od Dickensa tylko ten od Claudii Schiffer :))
po dwa:
superbohaterowi to jednak najszersza chyba gałąź komiksu, i niekoniecznie gorsza czy lepsza, ot taka po prostu, z jednej strony komiks jest głównie postrzegany właśnie przez pryzmat tej gałęzi i może czasem niekoniecznie to pozytywnie dla samego komiksu wypada, ale z drugiej strony dzięki własine temu komiks jako sztuka jest tak szeroko znana na całym świecie i tego kalesoniarzom nie można odmówić, więc nie wiem czy to taka "niedźwiedzia przysługa" jednak była :)
no tak,
polityk może dla kogoś byc superbohaterem.....
nie wiem, dla mnie nie jest
a superbohater to jednak superbohater
na upartego można zawsze coś gdzieś zmienić, ale czy wtedy (na przykład) komiks będzie o tym samym ?
Strażnicy to komiks o superbohaterach w innym ujęciu i właśnie to czyni go wyjątkowym i właśnie o tym jest
gdyby dać tu polityka to napewno nie byłby już ten sam komiks a taka zmiana napewno by tak jednoznacznie nie pozostawiła treści w obecnej formie,
poza tym ani Bush ani Rydzyk nie byliby w stanie oddać tego co oddali bohaterowie Strażników
Kostium superbohatera stanowi taką samą maskę jak mundur czy pełnione stanowisko i vice versa (odsyłam do teorii Goffmana - mam nadzieje ze nie przekręciłem nazwiska).
(uff, strasznie hejtowy i nadęty post mi wyszedł :oops: )
A z mojego subiektywnego punktu widzenia wolałbym żeby superbohaterów nie było. Bo ich nie lubię.
Mnie tam zapadły w pamięć psychotesty na Rorschachu (co za xywa wogle ?) z ciemnymi plamami i jak widział "piekne motyle".
O spojlowaniu nie może być mowy, przecież i tak każdy czytał. A jak nie czytał, to zasługuje na spojlowanie i wszystko co najgorsze :badgrin:
Mnie tam zapadły w pamięć psychotesty na Rorschachu (co za xywa wogle ?) z ciemnymi plamami i jak widział "piekne motyle". I jeszcze ostatnia walka pierwszego Nitemana bodajże. Końcówka za to rozczarowała troszki, tzn nie wiem w sumie o co biegało temu architektowi nowego porządku, a motywu z piraetm to już za cholerę nie skumałem. Ale w sumie czytało się przyjemnie.
Zeby rozwinac post empro-ciskam linka
http://pl.wikipedia.org/wiki/Hermann_Rorschach
A wypunktuj, proszę, kilka takich zbednych elementów, bo o to chyba idzie w naszej różnicy zdań: Ty uważasz, że zbiór "elementów superbohaterskich" w "Strażnikach" jest idealny i kompletny, a ja, że jest skrzywiony i niepełny.
To nie podlega dyskusji, ale czy wyklucza sytuację, w której wkład Moore'a mógłby być znaczniejszy, gdyby "Strażnicy" zostali napisani z większym wyczuciem i rozeznaniem co do świata superbohaterów (a więc także zwyczajnych ludzi), gdyby niechęć do superbohaterskiego mitu nie przeważyła nad próbą powiedzenia czegoś istotnego (bo wiarygodnego) o uniwersalnym micie, u podłoża którego leżą ludzkie marzenia?
Nie zgadzam się. Ten bohater od początku stał na glinianych nogach, a więc już w samą konstrukcję wpisana została dekonstrukcja. Kiedy Moore dokonał "dekonstrukcji właściwej", mogłem zrobić tylko tak: :roll:
A komiksowi bohaterowie mają to wszystko, o czym piszesz - patos, pesymizm, frustracje
Ale nie w takim natężeniu i nie wyłącznie to.
"Strażnicy" nie są prawdziwi, tylko papierowi inaczej. :badgrin:
Moore pozbawił herosa kiczu, który przez te dziesiąt lat na nim niezauważalnie narósł niczym trujący bluszcz i z którym musi sobie jakoś radzić, wstydliwie go ukrywając, na który kolejni redaktorzy eic nie znaleźli lekarstwa.
Napisz proszę u podstaw którego z moorowskich charakterów legło marzenie? Tam marzeń nie ma! Jest frustracja, lęk, strach, nienawiść, ambicja chorobliwa, przypadek nawet! Nie widzę tam nikogo, kto mógłby marzyć o superbohaterstwie.
I tak jest mniej więcej z naszym patrzeniem na <Watchmenów>, które dla mnie jest dziełem skończonym, dopracowanym w każdym celu, perfekcyjnym i - co ważne! - celowym. Tam gdzie Ty, Darku, widzisz jakieś rozbieżności, odejścia od tradycji, błędy w sztuce nawet - ja widze kunszt i doskonałość Moore jako rasowego pisarza. Wielkiego pisarza ze szczyptą charakterystycznej dla siebie buty i arogancji. Troszkę jak u Slowackiego :shock:
Rzecz dzieje się 25 dnia grudnia 18490 roku.:D
W takim razie odjęcie z mitu superbohaterskiego kiczu równa się uczynieniu z tego mitu przekleństwa? Próbujesz przekonać mnie do mniejszego zła, Kubo... Ale kusisz bardzo umiejętnie... 1:0 dla Ciebie. ;)
Nie miałem na myśli marzeń postaci ze "Strażników". Chodziło mi o to fundamentalne marzenie, które spowodowało, że ludzie zaczęli wymyślać opowieści o superherosach; o tę tęsknotę za doskonałością w obliczu ludzkiej niedoskonałości. Oczywiście te historie stały się okropnie tandetne. Gdyby Moore poprzestał jedynie na przesunięciu akcentów, na powrocie do "niedoskonałych podstaw", na przypomnieniu, że doskonałość tak naprawdę nie istnieje, to wtedy nie miałbym żadnych wątpliwości. Ale moim zdaniem Moore w "Strażnikach" chce powiedzieć coś jeszcze: że w ogóle nie warto marzyć...
Rzecz dzieje się 25 dnia grudnia 18490 roku.
tylko czemu w tym drugim Dan jest taki gruby?
I tak jest mniej więcej z naszym patrzeniem na <Watchmenów>, które dla mnie jest dziełem skończonym, dopracowanym w każdym celu, perfekcyjnym i - co ważne! - celowym. Tam gdzie Ty, Darku, widzisz jakieś rozbieżności, odejścia od tradycji, błędy w sztuce nawet - ja widze kunszt i doskonałość Moore jako rasowego pisarza. Wielkiego pisarza ze szczyptą charakterystycznej dla siebie buty i arogancji. Troszkę jak u Slowackiego :shock:
świadomość istnienia wspólnego wroga, nawet jeśli nie rozwiazuje wszystkich sporów, to jednak jakos tam odsuwa na bok dotychczasowe roznice
Alan Moore, mógł sobie tu zrobic dyspensę od wiarygodnosci i pojechać troche szalonym naukowcem
uklon w strone tej calej superbohaterskiej pulpy no ktorej calosc sie przeciez opiera i ktora nawet w wersji watchmenowej jest mocno fantastyczna.
Dlaczego więc Veidt, obdarzony taką inteligencją i przenikliwością, myślał, że wspólny wróg na stałe zsolidaryzuje ludzi na całym globie.
Zgadzam się, że plan Veidta doskonale wpasowuje się w konwencję "szalonego naukowca". Nie zastanawiając się jednak czy inteligencja Veidta jest czy nie jest przereklamowana, nie powiedziałbym, żeby w jakimkolwiek stopniu kreowany był on na "szalonego naukowca".
Oczywiście, że świat "Strażników" jest fantastyczny i umowny, ale uważam, że pomijając postać Veidta, fabuła i postacie są bardzo spójne i zwyczajnie "trzymające się kupy" ;)
Dlatego szukam "rozwiązania" dla tej postaci....
Może po prostu się mylił? Nikt nie jest nieomylny. Nawet ktoś kto sam mieni się najbardziej inteligentnym człowiekiem na ziemi. :)
z tego cytatu wynika, że nie tyle równał go z Manhattanem co stwierdził, że Ozymandiasz wcześniej zyskał taką sławę jak Manhattan.
by przerwać na chwilę jakże gorącą dyskusję, dla tych, którzy nie widzieli...
i mój ulubiony - jak działa machina Hollywood - The War Room:
http://rss.warnerbros.com/watchmen/Watchmen-nov2c.html
Za "Zakazaną Planetą" ([url]
Dzięki Witz Worx....muszę zacząć śledzić tę stronkę......
Cytat: "Raf Fariszta"
Dzięki Witz Worx....muszę zacząć śledzić tę stronkę......
Oj przydałoby się, zeby jeszcze śledzili ją Panowie Redaktorzy z Gildii, duzo mogliby sie ciekawego dowiedzieć. Polecam np. spis obecnie robionych lub planowanych filmów na podstawie komiksów.
A a propos Watchmenów to n apewno widziałes już też ta stronkę:
http://www.watchmencomicmovie.com
Pozdrawiam!
Myślę, że daleko w komiksie jeszcze do <końca historii> i to jakoś tłumaczy działanie Veidta.
W temacie Veidta
Mam ciut odmienne zdanie niż Wilk, piszący, że bohaterowie Moore`a są manifestacjami idei, jeśli dobrze zrozumiałem jego post. Postacie z V4V czy Strażników są pełnokrwistymi, skomplikowanymi, złożonymi kreacjami literackimi, bardzo balzakowymi, jeśli mogę użyć tego sformułowania. Nie są marionetkami w teatrzyku ideologicznym autora, co najwyżej niosą jakąs wiedzą związaną bezpośrednio z postaci, jej charakteru i postepowania.
Nie zapominajmy, że świat "Strażników" jest światem "po drugiej wojnie światowej", światem po upadku Wielkich Narracji, który udowodnił, iż człowiek jest istotą - eufemistycznie mówiąc - paskudną.
Dlaczego więc Veidt, obdarzony taką inteligencją i przenikliwością, myślał, że wspólny wróg na stałe zsolidaryzuje ludzi na całym globie.
wypowiem sie nie za siebie, ale....
Swoją droga nasza dyskusja jest chyba doskonałym dowodem jak wiele jeszcze można z tych <Strażników> wyciągnąć.
I dlatego myśl, że wspólny wróg będzie w stanie na stałe zjednać ludzkość jest moim zdaniem u Veidta błędna i naiwna. Skoro doświadczenie drugiej wojny światowej nie nauczyło ludzi praktycznie niczego, to skąd pomysł, że "żart" Veidta coś by zmienił w ludzkim myśleniu.
a tu hekatomba...ich metropolia zaatakowana....sam środek amerykańskiego snu....i nagle tak straszne przebudzenie.....
Nieprzewidywalność i nieznajomość nowego wroga musiała podziałać jak terapia wstrząsowa i pobudziła do wspólnej walki, zjednoczenia sił i środków.....I trwałoby to aż do zwycięstwa, jego konspumpcji i kolejnego okresu stagnacji i rozprzężenia....bo potem znów wyszłaby na wierzch okropna natura człowieka.....
Należy jednak pamiętać, że według planu cały świat miał się zjednoczyć. A w tym przypadku to dla "reszty świata" ta tragedia miałaby miejsce "z tamtej strony Atlantyku". Tak przynajmniej ja to widzę.Cytat: "Raf Fariszta"Nieprzewidywalność i nieznajomość nowego wroga musiała podziałać jak terapia wstrząsowa i pobudziła do wspólnej walki, zjednoczenia sił i środków.....I trwałoby to aż do zwycięstwa, jego konspumpcji i kolejnego okresu stagnacji i rozprzężenia....bo potem znów wyszłaby na wierzch okropna natura człowieka.....
No właśnie. I tego właśnie się "czepiam". Plan Veidta jest niedoskonały, gdyż niemożliwością jest zaprowadzenie w świecie "utopii" na stałe.
Ludzie w "Strażnikach", po tym domniemanym ataku, na pewno zjednali się na pewien czas. Ale jest to rozwiązanie tymczasowe - już w samym komiksie znajdują się wskazówki, że Veidtowi nie uda się jego zamierzenie (komiks o piratach).
Kurde, świetnie są zaprojektowane te postaci Strażników dopiero co ujawnione. No nie mogę się doczekać aż skręcą w końcu ten film.
Cytat: "mistrzu zagłady"Kurde, świetnie są zaprojektowane te postaci Strażników dopiero co ujawnione. No nie mogę się doczekać aż skręcą w końcu ten film.
To zdanie jest chyba wyjete z jakiegos szerszego kontekstu...
Kto by pomyślał. Po projekcji trailera Strażników przed najnowszym Batmanem, DC zamówiło dodruk 200.000 egzemplarzy Strażników (http://www.icv2.com/articles/news/12975.html). :shock: Jakby tego było mało komiks plasuje się obecnie na drugim miejscu najlepiej sprzedających się książek (nie komiksów) na Amazonie (http://www.amazon.com/gp/bestsellers/books). :)
ma być chodzoną bijatyką (eee) wydawaną w epizodacho k*wa! :shock:
o k*wa! :shock:
biedny Alan... :neutral:
właśnie takie praktyki (z punktu widzenia dzisiejszych zasad marketingu, i czego tam jeszcze, jak najbardziej słuszne) stanowią idealny przykład rozmieniania wielkiego Dzieła na drobne. smutne.
http://www.gametrailers.com/player/43640.html
ale bieda lol
Bardzo fajnie to wyszło w przypadku SinCity, gdzie tłumacz miał okazję np. zamienić bastarda, z miękkookładkowego "drania" na "skur...".
Hej, mi sie podoba. :)
Totalnie wiesniacka nawalanka w stylu wiedzmina. Moza nawet beda potwory. :)
A teraz jest Lego Watchmen
czemu nie? te kolory idealnie pasują do konwencji.
W Watchmanowym absolucie sprzed kilku lat elegancko poprawili kolory:
Wildstorm FX and original series colorist John Higgins re-mastered the color for the new hardcover.
Różnica jest taka:
przed http://www.turmoilcolour.com/awm02b.jpg
po http://www.turmoilcolour.com/awm02a.jpg
:)
Bardzo chciałbym, żeby sporstał fabule komiksu, ale szczerze mówiąc za bardzo w to nie wierzę.
Bluznierstwo wypowiedzialem chyba walsnie...Spoko, ostatnio same głupoty wygadujesz ;)
czytałem "strażników" sześć lat temu i nie pamiętałem dokładnie zakończenia, dlatego na to filmowe nie zwróciłem żadnej uwagi - wydało mi się identyczne jak w komiksie :] praktycznie nie ma różnicy; wymowa pozostaje ta sama.
Dobrym rozwiązaniem było spowodowanie kilku (kilkunastu?) katastrof, a nie tylko jednej w NY. To racja.
Ale cała koncepcja "żartu" polega na tym, że Veidt wmówił ludziom, że zaatakowali ich kosmici. W filmie to nie jest "żart" tylko wrobienieSpoiler: pokaż
Przyłączam się do pochwał soundtracku. Świetne kawałki....
Mnie brakowało sceny w której Manhattan odpowiada Ozymandiaszowi, że nie ma czegoś takiego jak coś tam w ostatecznynym rozrachunku, brakuje mi tej jego zachwianej pewności nad słusznością tego posunięcia, z ust Silk Spectre, to już nie to.I tu zgadzam się z Tobą w pełni. Też najbardziej brakowało mi sceny, która ukazałaby niepewność rozwiązania Veidt'a - czy zbawił świat, czy tylko przedłużył agonie?
Film bardzo dobry. Momentami niepotrzebnie epatował brutalnością (tylko czemu zamiast piły i nafty Rorschach użył tasaka:( ),
Film bardzo dobry.Zgadzam się, chociaż najlepszy był początek włącznie z czołówką.
Momentami niepotrzebnie epatował brutalnościąTeż się zgadzam. Ale to już chyba taki znak czasów.
zdecydowanie niepotrzebny był slow-motion w każdej scenie walki.Z kolei z tym się nie zgadzam. Uwielbiam zwolnione tempo w filmach, a "Dzika banda" Sama Peckinpaha to dla mnie kult. :)
Jednego jestem pewien - kompletnie ten film niepotrzebny. Nawet jeśli jest dobry.Tu mnie zaskoczyłeś.
Pewnie bylo kilka powodow, ale ja stawiam na taki - scena z pila i byla juz w "Mad Maxie" i "Pile". Ile mozna?Też do takich wniosków doszedłem.
Z kolei z tym się nie zgadzam. Uwielbiam zwolnione tempo w filmach, a "Dzika banda" Sama Peckinpaha to dla mnie kult.W dobrych momentach to rzeczywiście fajny patent, ale tutaj tak raczej z dupy i za dużo.
Fanboje raczej nie darowaliby Snyderowi takich wartości dodanych, poza tym, jak patrzę na inne ekranizacje Moore'a to jakoś nie widzę potrzeby dorzucania nowych interpretacji, nawet takich wynikających z języka nowego filmowego medium.Sęk w tym, że właśnie aby wiernie je przenieść, trzeba je zreinterpretować na potrzeby innego medium. Mam tu na myśli interpretację formy, nie treści. Przenoszenie kadr po kadrze (do tego okrojone) to właśnie zabicie strony formalnej, tak ważnej i tak urzekającej w komiksie. Co tam miało sens i rację bytu, tutaj powoduje znużenie - trzeba innego podejścia.
Vendetta miała takie właśnie ciulate wtrącenia w fabule, interpretacyjne - odautorskie i okazało się, że są debilne, jak choćby scena z maskami zakładanymi przez gawiedź, jak scena w kinie itp. itd.
Takie scenariusze to tylko wiernie przenosić - nie zmieniać, nie interpretować.
Takie scenariusze to tylko wiernie przenosić - nie zmieniać, nie interpretować. Równie głupio brzmiały zapowiedzi uwspólcześnienia STRAŻNIKÓW, to właśnie rzuciłoby nowe światło na komiks, ale byłoby megamega głupie, wg mnie oczywiście.
Z innej beczki - czytałeś "literackie" interpretacje filmów? Np. "Batman", "Star Wars", "Indiana Jones" itp.? Pełno tego. Kiedyś próbowałem. Pustka i bezduszność mnie przeraziła - lite odwzorowanie treści, bez choćby prób przeniesienia magii pierwowzoru. Ze "Strażnikami" nie było aż tak źle - vide czołówka - ale cel wydaje mi się ten sam. Ozymandiasz wygrał!:)
Nie, właśnie nie czytam takich adaptacji, ale są rzeczy skrojone pod film i chyba WATCHMEN wizualnie jest dosyć filmowy ( w sensie narracja, kadrowanie, przyjęta konwencja),
Tyle, że takie patenty na taką skalę jak w tym komiksie, kłócą się nieco z filmem - pełnometrażowym dziełem fabularnym, i to z filmem akcji, jakim w sumie są STRAŻNICY. Czyli te powierzchowne filmowe aspekty komiksu idealnie nadają sie do przeniesienia 1 do 1.Wiesz, albo twórcy chcą zekranizować "Strażników", albo "linię fabularną <<Strażników>>".
Chyba napięcie trzeba było budować tu w inny sposób, nie przez didaskalia, a przez dialogi - relacje między głównymi postaciami.Właśnie - trzeba było.
Zresztą nie wiem o co chodzi z tymi głosami, że ktoś tam nie wyłapał retrospekcji, może już jestem takim komiksowym freakiem, że to czego nie było w filmie dopowiadałem sobie z głębin świadomości, ale w zasadzie jeśli tak, to ciężko będzie mi wmówić, że coś tam źle zrobiono:)
Na taśmie filmowej zanimował to co wyobrażałem sobie, że dzieje się pomiędzy kadrami.Tu tkwi problem - autorzy komiksu pokazali to, co chcieli pokazać, tworząc kompletne dzieło - nawet arcydzieło. To, co pomiędzy kadrami miało pozostać w sferze domysłu, bo to m.in. stanowi o różnicy między komiksem a filmem - niedopowiedzenie w tym pierwszym. Takie było zamierzenie.
Gdyby tak na to spojrzeć, to pewnie tak, ale raczej Snyder poszedł w stronę oddania sensu głównej osi fabularnej przy pozostawieniu najfajnieszych pobocznych kwestii, w tym też bardzo rozbudowanej, wiernej komiksowi scenografii. Poza tym chyba na tym polega ta adaptacja, żeby przenieść to co najlepsze do przeniesienia w sposób najwłaściwszy medium, na jakie się przenosi. I tu mam na myśli nawet nie tyle z komiksu na film, tylko na film akcji. W sensie - film akcji niesie ze soba pewne obciążenia w postaci ram gatunku.
Snyder znalazł balans między tym co filmowe w komiksie (piękne ciągi narracyjne złożone z "filmowych" kadrów i kadowanie jako takie), tym co można z komiksu przenieść bez problemu na film (scenografie, kostiumy, efekty wizualne, dobór postaci wg komiksowych wzorów), tym co można dodać nowego łącząc konwencje (czołówka z napisami) i skomentować muzycznie w trakcie trwania filmu (w komiksie teksty piosenek figurują bardziej jak przypisy, komentarze przyczepione do napisów końcowych).Czołówka i muzyka to jedyne godne uwagi "dodane wartości" - moim zdaniem.
Przy czym tam gdzie w komiksie nie było potrzeby wrzucać scen walki, tak w filmie warto było zamieścić te sceny, było to wręcz świetnym zabiegiem (pierwsza sekwencja z Komediantem, rozbudowana scena w zaułku, w więzieniu), i te dodane, dosyć zresztą brutalne sceny mają w sobie ten rys odautorski Snydera (patenty na sceny walki znane z 300).Moore, autor oryginalnego scenariusza, jakoś nie widział za konieczne dodawania scen walki, a co by mu szkodziło? Moim zdaniem to wpisywało się w koncepcję jego scenariusza - przedstawić superbohaterów bez stricte superbohaterskich scen, "przenicować ich", pokazać od podszewki. Fakt, gawiedź musi mieć nawalanki, żeby kostiumy miały sens - tym bardziej pytam o poza finansowy sens tej produkcji, jeśli nie ma być zgodna z duchem oryginału?
@ Dariusz - też lubię peckinpah'owski "balet śmierci". Ale scen walki ze "Strażników" bym do niego nie porównywał - nie ta liga jednak...Nie porównuję. Raczej przedstawiam genezę, skąd u mnie uwielbienie dla tego filmowego patentu. Nawet jeśli w słabym filmie widzę zwolnione zdjęcia, zaczynam sie ślinić. :)
Snyder znalazł balans między tym co filmowe w komiksie (piękne ciągi narracyjne złożone z "filmowych" kadrów i kadowanie jako takie), tym co można z komiksu przenieść bez problemu na film (scenografie, kostiumy, efekty wizualne, dobór postaci wg komiksowych wzorów), tym co można dodać nowego łącząc konwencje (czołówka z napisami) i skomentować muzycznie w trakcie trwania filmu (w komiksie teksty piosenek figurują bardziej jak przypisy, komentarze przyczepione do napisów końcowych). Stąd Snyder poszalał tam gdzie mógł coś wnieść, a nie przekombinował z poboczami fabularymi
Arnold S. mógłby zabrać Supermana.Komu? dokąd?
Jakbym nie była fanem komiksów (i Watchmenów zarazem) też śmiałbym się z niebieskiego fiu.a Dr. Mahattana :lol: To że koleś jest niebieski nie oznacza od razu że może biegać na golasa nie?Ej, no kamon:) Koleś wcale nie miał się czego wstydzić:P Może i biegał z peniolem na wierzchu, ale przynajmniej miał jaja, w sensie twardziel z niego był:)
Jakbym nie była fanem komiksów (i Watchmenów zarazem) też śmiałbym się z niebieskiego fiu.a Dr. Mahattana :lol: To że koleś jest niebieski nie oznacza od razu że może biegać na golasa nie? :badgrin: (to samo dotyczy błękitnej laski z X-men choć tam jest to dużo mniej widoczne). Jeśli się nie czytało Strażników to dużo rzeczy może wydawać się śmiesznych. Inna sprawa to zachowanie kultury w kinie. Są różni ludzie.
1000 post!
O filmie może napiszę potem, a póki co... zauważyliście pod koniec, kiedy na ekranach widoczne były wiadomości o zagładzie miast w różnych telewizjach, polski kanał? Fajny szczegół.Była tam też reklama Ridleya Scotta (http://www.youtube.com/watch?v=vNy-7jv0XSc) dla pewnej firmy z nadgryzionym jabłuszkiem. I wydaje mi się, że wcześniej w retrospekcjach Silk Spectre II lub w mieszkaniu jej matki, też było coś nawiązującego do Polski, ale to muszę na DVD poczekać żeby potwierdzić :)
Bez przesady. Ani analiza, ani fajna. Po prostu wymienienie motywów.
Nom, dla tych mniej rozgarniętych jak znalazł. Masz rację.
apropo fanow tu dla nich duzo atrkcji
http://www.dccomics.com/sites/watchmen/?action=after_watchmen
To nie dla fanów, tylko dla tych co to obejrzeli film, spodobał im się, więc przeczytali komiks, który też im się spodobał i chcieliby poczytać coś w podobnych klimatach. Powiedziałbym nawet, że to dla wszystkich tylko nie dla fanów ;).Tak czy inaczej kolejny dowód na to jak świetną akcję marketingową zorganizowano przy okazji premiery Watchmen.
Tak czy inaczej kolejny dowód na to jak świetną akcję marketingową zorganizowano przy okazji premiery Watchmen.Szkoda, że Egmont odpuścił......
TPB są w czołówkach najlepiej sprzedających się książek. Dostępna jest masa najróżniejszych gadżetów oraz płyty z Black Freighterem i Motion Comic. Dodatkowo dzięki wspomnianej stronie (choć na pewno nie tylko) DC wspomaga inne swoje serie co w jakimś stopniu na pewno działa bo na Amazonie w czołówce bestsellerów w dziale komiksów króluje właśnie DC i Gaiman (pewnie przy okazji filmowej Koraliny i jego nowej książki dla dzieci). Dodatkowo Watchmen są w czołówce KSIĄŻEK (a nie komiksów) sprzedawanych na Amazonie. Żyć nie umierać.
Szkoda, że Egmont odpuścił......
T. Kłodziejczak na WSKa stwierdził, iż nie wiedzieli dobrego interesu w zrobieniu dodruku z okazji premiery filmu, bo mieli zapasy wydania z 2003 r. .....nadto, zainteresowanie danym tytułem przy okazji premiery ekranizacji nie przekłada się na sukces biznesowy na interesującym ich poziomie (powołał się na doświadczenia E. z niekomiksowymi tytułami).....
Film w końcu obejrzałem ...
Bardzo mi się podobał...Początek wprowadza doskonale wprowadza w klimat: widz wie, że akcja dzieje się w realnym świecie, pewne rzeczy miały miejsce.....a o reszcie dowie się w odpowiednim czasie....
Sprawnie zrobiony, nie dłużył mi się ani chwili, świetne zdjęcia, wspaniały casting (choć A. Veidt trochę zawodzi)...
Rorschach poprostu szok, ten aktor jest stworzony do tej roli, sobowtór komiksowego Kovaksa.....
Nightowl II wspaniale wypada....
Zakończenie Snydera - duże brawa: zaproponowane zakończenie jest takie......naturalne i oczywiste....jedyny minus to wyoutowanie tym samym wątku wyspy naukowców i artystów.....istotnego moim zdaniem, bo Moore mówi o tym, że to oni stworzą nowy świat i zginą u jego zarania....
Drugi minus to śladowa (co abolutnie rozumiem i akceptuję) ilość wątków psychiatry więziennego oraz kioskarza i czytelnika komiksów w kontekście New Frontiersmena....
Co do psychiatry wieziennego to sie nie zgodze - nawet Snyder dodal nowy element ("Now doctor, what do you see?" - fun).True, true....to było bardzo dobre.... no i ślad na śniegu.... nie pamiętam czy był w komiksie....
A tak w ogóle "Watchmen" okazali się sukcesem w kinach amerykańskich, czy nie?
Niektore efekty specjalne troche razily, mozna by bez straty na nich zaoszczedzic.
i tak niektóre efekty raziły mocnym niedopracowaniem.
z jednej strony podobały mi się znakomicie dopracowane wszelkiego rodzaju slow motion i dynamiczne ruchy kamer, z drugiej denerwowały mnie bardzo sztucznie wyglądające sceny z wietnamu, z marsa, no i ten nieszczęsny bubastis. też uważam, że ich ograniczenie nie wpłynęłoby na jakość filmu.
No, no, no... W kwietniowym numerze "Filmu" Michał Walkiewicz, który – uwaga! – nie czytał komiksu, przy okazji swojej recenzji "Strażników" przyznał im w 6-punktowej skali maksymalną ocenę. A recenzja jest tak entuzjastyczna, że sam mam ochotę uznać film za arcydzieło. :) Aż sobie pomyślałem, że to może żart primaaprilisowy...
Kogo obchodzi prequel Straznikow?
Mam nadzieję, że fani na to nie pozwolą.
Najlepiej gdyby mial na imie Alan i byl scenarzysta... UWAGA: pierwszej czesci Straznikow.O tak pamiętam, był taki komiks z 1986 roku, który cieszył się nie zwykłym powodzeniem i uznaniem, a 15 lat później jego twórca zrobił sequel: "Mroczny Rycerz Kontratakuję". To dopiero jest wyczyn dopisać zbędną i bardzo kiepską kontynuację do własnego dzieła. Myślę, że Alan Moore, z całym szacunkiem dla jego talentu scenarzysty, nie dał by rady stworzyć tak wielkiej kupy.
:lol:
O tak pamiętam, był taki komiks z 1986 roku, który cieszył się nie zwykłym powodzeniem i uznaniem, a 15 lat później jego twórca zrobił sequel: "Mroczny Rycerz Kontratakuję". To dopiero jest wyczyn dopisać zbędną i bardzo kiepską kontynuację do własnego dzieła. Myślę, że Alan Moore, z całym szacunkiem dla jego talentu scenarzysty, nie dał by rady stworzyć tak wielkiej kupy.
Czytaliście?
http://blog.newsarama.com/2010/02/04/is-dc-really-looking-at-a-watchmen-sequel/
Ja mysle, ze Chudy chcial wskazac watek crossoveru Rorschacha z Batmanem. :)
http://www2.ling.pl/index.html#words?act (http://www2.ling.pl/index.html#words?act)[0]=1&word[0]=freighter&lang[0]=
freshmaker: Zobacz sobie przynajmniej intro Watchmenów. Daję głowę, że będziesz ZACHWYCONY!!!
Po rozpoczęciu seansu w kinie, nie wiedziałem gdzie jestem.
No i z tego co pamiętam film Strażnicy ma genialne zakończenie, lepsze niż w komiksie.
Ktoś powiedział: "Że też Moore na to nie wpadł..."
Bardzo fajny koncept adro! Całe szczęście, że nie piszesz scenariuszy i nie masz dojść w DC :cool:
Dla mnie prequele Watchmen to sprawa od samych Straznikow zupelnie oddzielona. Tak jakby DC kupilo prawa do Illiady i postanowili zrobic prequel (w sumie byl nawet taki komiksowy prequel Iliady, nazywal sie "Sad Parysa"). Prequele moga byc dobre lub zle, nie wplynie to zupelnie na wartosc samych Straznikow, szczegolnie ze Moore wielokrotnie podkreslal, ze ewentualne spinoffy nie beda mialy nic wspolnego z jego kreacja.Porównanie jest błędne, gdyż "prequel Iliady" to jak analogicznie "prequel książki historycznej", gdyż rzeczywistość mityczna, tudzież historyczna istnieje niezależnie od Iliady, czy książek historycznych. Jeśli zaś chodzi o naśladownictwo stylu, to ten aspekt odpada gdyż tyczy się on ambicji artysty, a nie parcia wydawnictwa.
Idac dalej tym tropem, powiedzialbym, ze dla mnie jako fana Watchmenow, te prequele beda zupelnie obojetne, ale jak zauwazylo pare osob na forum, nazwiska jakie tam padaja moga same w sobie byc interesujace dla mnie jako zwyklego fana komiksow, bez jakiegokolwiek zwiazku z Watchmenami. Innymi slowy - wierze ze Azzarello jest w stanie napisac dobra historie, czy wezmie na warsztat Straznikow Moore'a czy Muminki czy Tytusa, Romka i Atomka.
I tak filmy na bazie komiksow Moore'a beda kojarzone z Jego nazwiskiem. W zwiazku z tym autor Straznikow powinien sprawowac piecze nad adaptacjami filmowymi swoich komiksow. Co mu szkodzi, korona spadnie mu z glowy?
Ja w straznikach 2 umiescilbym zamiast historyjki o piracie, przypowiastke o tym jak w pojedynczym czlowieku zaczyna kielkowac chec stosowania metod terrorystycznych i jaka role w rozwoju terroryzmu pelnia rowiniete kraje. Taka droga rozwoju terrorysty zakonczona planowaniem ataku na duza skale.
Z drugiej strony trochę głupio, że Moore nie chce tego pociągnąć.
Tak czy siak pomimo nazwisk twórców i potencjału bohaterów wszystko można spieprzyć (vide Batman vs Spawn), ale i zrobić coś fajnego też można.
A nie lepiej zrobić coś fajnego i nowego? Czemu wciąż trzeba się kręcić wokół tych samych tytułów?najlepiej sprzedaje się to co dobrze znamy
Ale co tu jest do ciągnięcia? Historia miała swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Tak, jak ktoś napisał, również życiorysy bohaterów są w niej zawarte. Dzieło jest pełne, ja po przeczytaniu nie miałem wrażenia, że Moore o czymś zapomniał powiedzieć.
A nie lepiej zrobić coś fajnego i nowego? Czemu wciąż trzeba się kręcić wokół tych samych tytułów?
najlepiej sprzedaje się to co dobrze znamy
Zgadzam się, ta historia jest pełna. Nie trzeba jej rozwijać, ale jeśli już ktoś to robi, to może lepiej, żeby jej twórca nad tym sprawował pieczę.
Czemu nie wykorzystać tego potencjału? Poza tym to świat superhero. Tu już jutro może się okazać,Spoiler: pokaż
Naprawdę bardzo mnie zdziwiło jak wiele osób ma tutaj takie śmieszne dziecinne podejście.
Myślałem, że ludzie tutaj chcą aby komiksy traktowano poważnie i że sami są poważni. Czyli ogólnie czytają komiksy, bo nie ograniczają się w poznawaniu kultury, a nie "czytają komiksy, bo lubią papkę".
Silk Spectre przez X lat chodziła po mieście w swoim ponętnym wdzianku, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zrobić świetnego pornola z nią i z Batmanem.
Masz rację.
Strażnicy to komiks superhero
Mnie dziwi, że niektórzy mają tak duży kompleks komiksiarza :smile: Po fanach filmów sensacyjnych też jedziesz, że nie oglądają wielkiego kina?
Ale przciez Moore nie pisze tych prequeli. A np. sequele Pana Samochodzika wciaz sie ukazuja.Shit.
Strażnicy to nie tyle komiks superhero, a dekonstrukcja komiksów superhero. Natomiast Ty chcesz go sprowadzić do poziomu komiksów, których wady wytknął. Od takiego Rorschacha oczekujesz, że będzie drugim Wolverine'em, a on był właśnie urzeczywistnieniem tej postaci - skrajnie prawicowy, niezdolny do kompromisu, opuszczony przez wszystkich, zabiedzony, wyjadający jedzenie innym, fanatycznie oddany walce z przestępczością.
Ale jesli powstanie taki crossover Rorschach vs Buka [...]
http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=38676 (http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=38676) - Będzie toster "Before Watchmen". Toster.
Mam takie pytanko, czy te zeszyty before beda zebrane w jakims trejdzie.
No i właśnie dlatego chciałbym przeczytać historie Batman & Rorschach, bo to postaci pod pewnymi względami b. podobne, a pod pewnymi b. różne. I nie chodzi mi o klasyczną przygodę superhero, żeby panowie łazili i rozwiązywali zagadki Riddlera. To właśnie mogłaby być mocna historia o wartościach superhero.
Poza tym przecież Moore sam łączy różne postaci w Lidze. Czy przez to umniejsza jakoś np. noweli Doktor Jekyll i pan Hyde? Czy może to nie ta liga? :wink:
hahahahahhaaha :biggrin:
I biznes komiksowy ma być niby poważny? Hahahahha
Moore jak zwykle miał 100% racji! Oczywiście nawet tu na forum były głosy, że taka strategia robienia franczyzy z Watchmen to nic złego, bo powstaną komiksy, które przecież na pewno nie są wymuszonymi produktami, a mają wartość literacką itp. Ja te głosy ignorowałem, bo zgadzałem się z tym co na ten temat Moore mówił, chociażby w wywiadach, a porównywanie prequeli do postmodernistycznych zabiegów Moora uważałem za nietrafione. No i teraz już wiemy na pewno! Im chodzi o tostery-watchmen! a także buty-watchmen, zegarki-watchmen, pudełka śniadaniowe-watchmen itd
:badgrin:
Serio wierzysz, że DC na chwilę obecną wymyśliloby coś ambitniejszego tworząć duet jednej z postaci Watchmen i swojego najpopularniejszego herosa? Szczerze wątpie.
Nie, wiesz, tak naprawdę podejrzewam, że wciśnięto by czytelnikom szajs pokroju Batman/Spawn... Z każdej historii można zrobić coś fajnego (Potwór z Bagien Moore'a), a można też zrobić kupę (Potwór z Bagien Cravena (film)).
A swoje przypuszczenia snujesz po lekturze Before Watchmen?
Nie wiem czy wiesz ale całe "Before Watchmen" już dawno wyszło, a to co miało się okazać, już się okazało...Tak? A co właściwie się okazało?
Tak? A co właściwie się okazało?
Julku, nie przejmuj się aż tak bardzo literówkami. W porównaniu z pewnym blogiem komiksowym forum Gildii i tak zwykle trzyma wysoki poziom.
Wracając do tematu: osobiście nie mam nic przeciwko odcinaniu kuponów od klasyków pokroju "Watchmen" czy "Thorgala". Właściciele marki niech robią sobie z nią co chcą, a i tak decyzje o zakupie podejmie każdy z nas głosując (bądź też nie) portfelem. Może przez przypadek okaże się, że przynajmniej jeden z tytułów w ramach "Before Watchmen" osiągnął zbliżony klimat do pierwowzoru. Dlatego póki co nie ma co drzeć szat.
No właśnie. Bo zakończenie filmu jest lepsze, niż komiksu co nie?Nie mówię, że jest lepsze. Mówię... Że jest inne. Wg mnie widać tu ingerencję Alana Moore'a w film i zwrócił uwagę na skorygowanie końcówki jak Stephen King koryguje historie bohaterów w serialu "Pod kopułą".
Ja najpierw czytałem komiks. Aż dziwne, że Alan Moore na to nie wpadł nie?
Nie mówię, że jest lepsze. Mówię... Że jest inne. Wg mnie widać tu ingerencję Alana Moore'a w film i zwrócił uwagę na skorygowanie końcówki jak Stephen King koryguje historie bohaterów w serialu "Pod kopułą".Moore nawet tego filmu nie ogladal.
Komiks - perła. Film... Jedna z niewielu wiernie oddanych ekranizacji (tuż obok 300, Sin City).
Moore nawet tego filmu nie ogladal.
A film 300 wiernie oddana ekranizacja komiksu? Chyba ogladalismy inne filmy i czytalismy inne komiksy :smile: Popraw mnie jezeli sie myle, ale film jest fabularnie znacznie bardziej rozbudowany wzgledem pierwowzoru.
Wątpię aby Moore w jakikolwiek sposób był z tą produkcją powiązany. W końcu nie jest nawet ujęty w "credits" (jest jakieś polskie słowo lepsze niż "napisy końcowe"? lista produkcyjna? lista ekipy?)No to jestem zaskoczony. Dziękuję za sprostowanie.
A film 300 wiernie oddana ekranizacja komiksu? Chyba ogladalismy inne filmy i czytalismy inne komiksy :smile: Popraw mnie jezeli sie myle, ale film jest fabularnie znacznie bardziej rozbudowany wzgledem pierwowzoru.
A moglbys napisac w czym ta znaczna wzgledem oryginalu rozbudowa sie objawia? Nie czepiam sie, ale ja jestem tego zdania co zielone biurko, ze to jedna z najbardziej wiernych komiksowych adaptacji. Niektore sceny, jak chocby na zdjeciu pozwyzej, sa zywcem przenisione z kadr komiksu.Na pewno watek zony Leonidasa w filmie zostal bardzo mocno rozwiniety, w komiksie, o ile dobrze pamietam, jego zona znika zaraz po pozegnaniu armii 300.
W końcu nie jest nawet ujęty w "credits" (jest jakieś polskie słowo lepsze niż "napisy końcowe"? lista produkcyjna? lista ekipy?)lista płac.
No właśnie. Bo zakończenie filmu jest lepsze, niż komiksu co nie?:doubt:
Ja najpierw czytałem komiks. Aż dziwne, że Alan Moore na to nie wpadł nie?
Wszystkich zainteresowanych zachęcam do obejrzenia mojej wideorecenzji Watchmen.
Jest to chyba pierwszy taki film po polsku. W sumie nie rozumiem, dlaczego nikt nie nagrał takiego materiału wcześniej... A jeśli się, mylę, podlinkujcie jakieś inne wideorecenzje :smile:
https://youtu.be/MdiWuf1Xoa8 (https://youtu.be/MdiWuf1Xoa8)
Ale, weź, dbaj, o, przecinki.