Ale trochę się zawiodłem na Jokerze. Kreacja faktycznie świetna, teksty genialne, dużo ciekawych pomysłów :). Ale był zły trochę za bardzo , moim zdaniem. Pod tym względem nie odbiega od np. Cesarza Smoka z "Mumii 3". Po prostu zabijał. Ot tak, dla śmiechu :neutral:.Zabijał ot tak, dla śmiechu? Czy my oglądaliśmy ten sam film? Joker jest u Nolana tricksterem, manipulatorem, ba! - artystą. Zabijanie to tylko mały element poboczny. A już porównania do jakiejś postaci z kolejnego sequela serii, która od początku była gniotem to chyba żart? Całkowicie nie ten kaliber.
Zabijał ot tak, dla śmiechu? Czy my oglądaliśmy ten sam film? Joker jest u Nolana tricksterem, manipulatorem, ba! - artystą. Zabijanie to tylko mały element poboczny. A już porównania do jakiejś postaci z kolejnego sequela serii, która od początku była gniotem to chyba żart? Całkowicie nie ten kaliber.
Tylko, że jego motywy były takie mdłe... Zupełnie jakby ich nie było. Tak samo jak u Cesarza Smoka.A jaki motyw wg Ciebie nie byłby mdły? Chęć zdobycie góry pieniędzy, zainwestowanie ich i życie z procentów? Pragnienie zostania władcą świata? Zemsta? Naprawdę nie wiem, jaki motyw mógłby być mniej mdły. IMO akurat ten zarzut jest kompletnie nietrafiony.
Poza tym, Mumia 1 i Mumia 2 były dobrym kinem "rozrywkowym". Nie wiem, gdzie tu widzisz gnioty.OK, może pierwsza część kwalifikowałby się w dolne granice "dobrego kina rozrywkowego", ale dalej - nie sądzę.
A jaki motyw wg Ciebie nie byłby mdły? Chęć zdobycie góry pieniędzy, zainwestowanie ich i życie z procentów? Pragnienie zostania władcą świata? Zemsta? Naprawdę nie wiem, jaki motyw mógłby być mniej mdły. IMO akurat ten zarzut jest kompletnie nietrafiony.
Ja tam swoje wiem. Nie ma co dyskutować o gustach. Ty uważasz, że motywy Jokera nie byłby mdłe, ja uważam inaczej.
Kapitalna rola (szkoda, że ostatnia) Heatha Ledgera.Gwoli ścisłości - przedostatnia.
Na pewno by się wywiązał ciekawy pojedynek o wzizerunek postaci Jokera Jack Nicholson vs Heath Ledger.No cóż. Nicholson był długo najlepszym Jokerem, ale to raczej z braku konkurencji. Postać Jokera została dość mocno zmodyfikowana przez Burtona, a po przepuszczeniu jej przez filtr osobowości Nicholsona (który, niestety, w większości filmów gra głównie siebie) - no cóż. W Burtonowskiej mroczno-fantastycznej stylistyce sprawdzał się dobrze, ale to Ledger pokazał, co znaczy Aktorstwo (przez duże A). On niemal STAŁ SIĘ Jokerem (np. genialnie zaimprowizowana scena klaskania na komisariacie). Nawet bez nieuniknionego mitologizowania związanego z nagłą śmiercią, Ledger tą rolą zasłużyłby sobie na miejsce w historii kina (złośliwi powiedzą: kina komercyjnego i rozrywkowego. Zgadza się. But who cares?).
Pragnę jeszcze odpowiedzieć kilku młodym Panom, których rozmowę niechcący podsłuchałem w autobusie:No proszę - już powstają pierwsze legendy:)
- Nie, końcowe sceny, w których uczestniczyła postać Jokera granego przez Heatha Ledgera nie były kręcone komputerowo. Ledger przed swoją śmiercią zdążył ukończyć wszystkie sceny ze swoim udziałem :)
No proszę - już powstają pierwsze legendy:)
PSO jaki komiks chodzi? Pytam z ciekawości.
I teraz tylko mi szkoda, że to nie Nolan ekranizuje jeden z komiksów wszechczasów, bo z tego co widać po materiałach i trailerze - Snyder za bardzo utkwił w stylistyce "300" i raczej nie da sobie rady z tą ekranizacją.
O jaki komiks chodzi? Pytam z ciekawości."Watchmen" Moore'a.
Tylko Bale'a szkoda, ładnie występował w BB, a tutaj miał malutko do zagrania - Wayna prawie w ogóle, a Batman z chrypką.. lepiej już jak milcząco walczył.
Ja bym nawet rzekł, że Mroczny Rycerz, mimo kapitalnego Batmana i jego zabawek jest teatrem jednego aktora i jest nim Heath Ledger, a konkretnie mówiąc Joker. Powiedzcie szczerze, czy nie woleliście oglądać scen z Jokerem bardziej niż z innymo bohaterami?