gildia.pl
Gildia Komiksu (www.komiks.gildia.pl) => Komiks - tematy ogólne => Wątek zaczęty przez: -wojtek- w Czerwiec 04, 2004, 08:41:00 pm
-
Czytałem już kilka komiksów...
Hellboy cz1 - średnie
Sandman cz1-4 - niezłe
30 dni nocy - obrazki super, fabuła słaba
Morderstwa i Tajemnice (czy jakoś tak) - najlepszy komiks jaki przeczytałem.
...ale ciągle nie uważam komisków za nic mądrego, ciekawego (w porównaniu do książek) i rozwijającego.
Wiem, że jestem w błędzie, bo Wy wszyscy nie moglibyście się tym tak interesować, gdyby to takie było (nic mądrego itd).
Więc może do tego źle podchodzę, albo czytam nieodpowiednie (nie sądze, ufam Gaimanowi na tyle, żeby wiedzieć, że jego komiksy są dobre, poza tym TUTAJ też sobie go chwalicie).
W komiksach nie podoba mi się ich prostość - jest sobie twardziel (okularki, czarne, krótkie włosy, czarna, skórzana kurtka, niebieskie jeansy i oczyliście czarne okulary - to co zwykle), bierze gnata (to mało powiedziane... bierze oczywiście shootgun'a, pewnie w nieco innych komiksach zamiast jednego shootguna taki sam koleś będzie miał... DWA) i idzie (w nocy of-koz) na potwory. Strzela im po twarzach, tych odrzuca, w końcu natrafia na 'bosa', w którego musi strzelić aż 2x - to była finałowa, 'ekscytująca' akcja.
A teraz jeżeli 'trawdziela' zamienimy na jakiegoś człowieczka, w kolorowym, pedalskim, obcisłym stroju, przez który widać:
++
++
++
-mięśnie brzucha, to mamy już drugi rodzaj głównego bohatera - 'hiro'.
Na tym schemacie opiera się baardzo duża część komixów jakie widziałem
Takie coś mi się nie podoba :(
Razi mnie mega-prosta fabuła. Coś jak większość książek R.A.Sarvatore'a. Jedyne komixy z -w miarę- ciekawą fabułą jakie czytałem, to komixy Gaimana (polecam jego książki - REWELACJA).
Imo największym plusem komixów jest to... że są krótkie. A to nie jest w końcu plus w stosunku do książek, bo są też dobre, 2 stronne opowiadanka. Z tą różnicą, że w komiksach nie trzeba za dużo opisywać (ktoś jakiś, miał jakieś coś z jakimś czymś i siedział na jakimś czymś w swoim czymś...). Czyli zyskujemy na czasie czytania.
Obrazki też są ok - dodają klimatu, ale imo nie są plusami - nie są minusami w stosunku do książek. Po prostu klimat książki jest w opisach, a komixu w obrazkach.
Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?
-
nie odpowiem co widzę w komiksie, poza krótkim stwierdzeniem, że w zasadzie widzę to samo co w innych formach sztuki, czy to litereskiej, filmowej - po prostu komiks jest kolejna emanacja ludzkiego telentu do wyrażania WSZYSTKIEGO
nie spotkałes setek wybitnych komiksów, tak różnych, tak poważnych i niepoważnych, trudnych i łatwych, smutnych i wesołych, pełnych erudycji ale i soczystej jowialności, jak rózne bywają filmy, książki czy obrazu itd.
polecam jeden z nowszych komiksów: "Kot rabina" - zapewniam po lekturze twojego posta, że będzie kolejnym szczebelkiem w drabinie do komiksowych nieba bram
przeczytaj "Kota rabina", potem chętnie wskażę kolejny komiks na ściezce ekspresowego poznania możliwości sztuki komiksu
-
Czytałem już kilka komiksów...
...ale ciągle nie uważam komiksów za nic mądrego, ciekawego (w porównaniu do książek) i rozwijającego.
Po pierwsze: to nie komiksy, książki czy cokolwiek innego Cię rozwija, to Ty sam się rozwijasz lub nie, w zależności od tego, jaki użytek robisz ze swojego rozumu. Intelektualnie rozwijające mogą być nawet durne lektury, o ile potrafisz dostrzec ich durnoctwo i bawić się nią...
W komiksach nie podoba mi się ich prostość
-
Po drugie: widać, że mało czytałeś. Sięgnij po "Strażników", "Niebieskie pigulki", "Kota Rabina", "Corto Maltese", "Mausa", "Rewolucje", "Fastnachtspiel", "Szminkę", "Falangi Czarnego Porządku" (kolejność wymieniania przypadkowa - to pierwsze dziesięć, jakie przyszły mi do głowy...) - żaden nie jest prosty, w żadnym nie pojawia się twardziel z gnatem... A jest takich komiksów dużo więcej...
Jedyne komixy z -w miarę- ciekawą fabułą jakie czytałem, to komixy Gaimana (polecam jego książki - REWELACJA).
Po trzecie: komiksy Gaimana są jednak lepsze od jego ksiązek. Slowo daję - czytałem naprawde dużo różnych książek...
Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?
Po czwarte: Jeśli zadajesz takie pytanie, to znaczy, że Ty w nich nic nie widzisz. Jesli tak jest, to pozostań przy czytaniu książek.
Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć: czytaj uwąznie, co ludzie tu piszą - większość z nas mówi (w odpowiednim temacie) własnie o tym, co ciekawego widzi w tym lub innym komiksie. A jest tu dwanaście stron temaów: przyjemnej lektury...
-
Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?
Po czwarte: Jeśli zadajesz takie pytanie, to znaczy, że Ty w nich nic nie widzisz. Jesli tak jest, to pozostań przy czytaniu książek.
Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć: czytaj uwąznie, co ludzie tu piszą - większość z nas mówi (w odpowiednim temacie) własnie o tym, co ciekawego widzi w tym lub innym komiksie. A jest tu dwanaście stron temaów: przyjemnej lektury...
N.N. zdaje mi się, że synapsy ci zaiskrzyły ziiip ziiiip, bo żeby z prostego pytania: "co Wy widzicie ciekawego w komiksach" wywieść ukryta agresję, kpinę, i jednoczesnie zaatakować spokojnego, wyważonego rozmówce i niemal kazać mu czytać książki a od komiksów sie odczepić - to zaiste synapsy ci poleciały...
człowiek napisał że jest nowy, chciało mu sie dośc dokładnie to opisać, zadał proste pytanie - i co? stary wyjadacz po prostu jedzie po nim, a do tego poleca uważną lekture tego wszystkiego cośmy tu dotychczas nasmarowali - hi hi - ja nie wiem czy ktoś zdrowy na umyśle po przeczytaniu kilku komiksów i przy zachowywaniu dużego dystansu do tej nieznanej sobie jeszcze formy sztuki jest w stanie i ma potrzebę czytania dogłębnego i uwaznego forum komiksu - przeciez to dla niego dopiero początek do janej ciasnej
a do tego zamiast polecic mu jeden czy dwa tytuły dostał całą paczkę - a zaraz każdy kolejny dorzuci mu swoich kilka cegiełek z każdej strony rozrywki i człek zgłupieje i umknie czym prędzej...
a pogląd N.N. autoratywny i prosty do obalenia, że nasz nowy rozmówca w 'komiksach nic nie widzi" jest krzywdzacy, i raczej zniechęca do dalszej rozmowy
-
Dlaczego lubię i czytam? :roll:
Tak naprawdę nie potrafię odpowiedzięc, więc skorzystam z pomocy Kubusia Puchatka i sparafrazuję jego wypowiedź ;)
*Bo czytanie komiksów to nie jest rzecz, którą się łapie w powietrzu. To ona Cię łapie i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie ona mogłyby Cię znaleźć.*
-
mykupyku: wielkie thx
N.N.: też thx :)
Inszy: hehe :P thx
No... a jutro jeżeli znajdę trochę czasu, to lecę po kota!
Poza tym zamierzam jeszcze raz przeczytać Sandmana (powoli, uważnie... i po kolej).
A tak przy okazji zadam jeszcze kilka pytań (może to będzie mój wątek z pytaniami?):
Co sądzicie o Batmanie? A dokładniej Batman: The Dark Knight Returns
Pytam się, bo dostałem ostatnio ten komiks i zamierzam go przeczytać... zamierzam, bo jest po angielsku i nie wiem czy przetrwam... ten grubas ma jakieś 200 stron!
Co sądzicie o Gaimanie? O jego komiksach i książkach? Jest to JEDYNY 'pisarz komiksów' (tak to się nazywa? :P ) którego znam i potrafię wymienić bez zaglądania na okładkę jego komiksu.
Czy uważacie "Wilki w Ścianach" za komiks? Imo to jest na pewno bardziej komiks niż książka... No i - co o nim (komiksie) sądzicie?
ps. Na każde z tych pytań można odpowiedzieć jednym słowem, ale można też napisać w odpowiedzi wypracowanie... będę wdzięczny za każdą formę :lol:
-
N.N. zdaje mi się, że synapsy ci zaiskrzyły ziiip ziiiip
Jasne, że mi zaiskrzyły: przyszedł nowy i podzielił świat na My i Wy... Ta grupa, do ktorej on sam nie należy, czyta komiksy. on zaś parę przeczytał i niewiele mądrego w nich znalazł. Pyta więc, co my w nich widzimy, bo on nie widzi...
To nie jest grzeczne pytanie...
- hi hi - ja nie wiem czy ktoś zdrowy na umyśle po przeczytaniu kilku komiksów i przy zachowywaniu dużego dystansu do tej nieznanej sobie jeszcze formy sztuki jest w stanie i ma potrzebę czytania dogłębnego i uwaznego forum komiksu -
Też kiedyś byłem na tym forum nowy i pisałem głupoty. I wtedy niejaki mykupyku mnie przyzipowal. Poskutkowalo.
a do tego zamiast polecic mu jeden czy dwa tytuły dostał całą paczkę
Wymieniłem 10 komiksów, w których nie ma tego, czego nie lubi. Niech sam sobie wybierze ten jeden, czy dwa, ale niech wie, ze jest ich więcej 9dużo więcej niż wymieniłem)
a pogląd N.N. autoratywny i prosty do obalenia, że nasz nowy rozmówca w 'komiksach nic nie widzi" jest krzywdzacy, i raczej zniechęca do dalszej rozmowy
Jasne, że wojtek może ten pogląd obalić w prosty sposób - niech napisze, co widzi w "Sandmanie". W ten sposób zacznie rozmowę na temat i nawet nie zauważy, kiedy poczuje się na forum jak ryba w wodzie...
A tak w ogóle: cześć wojtek, miło że do nas zajrzałeś :)
-
batman:DKR to niezly i wazny dla gatunku komiks,ale jesli wczesniej nie miales doczynienia z gackiem,to mozesz nie zlapac klimatu.
-wojtek- jest koles,ktory kilka razy w tygodniu spotyka sie z innymi kolesiami.czasem sie boskuja,czasem do tego dorzuca kopniecia, czasem sie kulaja po ziemi,pocac sie przy tych zajeciach niemilosiernie i meczac. do tego zdarzy sie czasem jakas kontuzja,komus poleci krew itd. glupole nie? a pomysl ze oni jeszcze za to placa i nierzadko wcale niemale pieniadze. co oni w tym widza?zboczency?masochisci? pewnie tez,ale moze po prostu lubia sztuki walki :D i to jest analogiczne do sytuacji z komixem-po prostu niektorych trafia jak napisal Inszy.
uzylem SW jako analogii,bio niekryje ze jest to temat bliski mojemu sercu,ale tak naprawde mozna tu wstawic 1000ce innych rzeczy.
w ogole mam nadzieje,ze moje wypociny sa zrozumiale....albo to po prostu stek bzdur:D
-
Co sądzicie o Batmanie? A dokładniej Batman: The Dark Knight Returns
Pytam się, bo dostałem ostatnio ten komiks i zamierzam go przeczytać... zamierzam, bo jest po angielsku i nie wiem czy przetrwam... ten grubas ma jakieś 200 stron!
Lepiej po angielsku niż po polsku, bo tłumacz strasznie spieprzył...
Co sądzicie o Gaimanie? O jego komiksach i książkach? Jest to JEDYNY 'pisarz komiksów' (tak to się nazywa? :P ) którego znam i potrafię wymienić bez zaglądania na okładkę jego komiksu.
Jest tu całkiem niemałe grono wielbicieli Gaimana i jako scenarzysty komiksowego, i jako pisarza...
To wyjątkowo utalentowany gość...
Czy uważacie "Wilki w Ścianach" za komiks? Imo to jest na pewno bardziej komiks niż książka... No i - co o nim (komiksie) sądzicie?
Głosowałem na "Wilki w ścianach" jako na najlepszy komiks w maju... Czy to wystarczy za odpowiedź?
-
Pyta więc, co my w nich widzimy, bo on nie widzi...
To nie jest grzeczne pytanie...
Nie powiedziałem, że NIE widzę, po prostu jestem PEWIEN, że można w tym widzieć więcej niż ja. To jest różnica.
Szkoda tylko, że tak się odrazu rzuciłeś, właśnie DLA CIEBIE (ale na początku tego nie wiedziałem oczywiście) napisałem:
"Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?"
Poza tym lubię czasami napisać coś... kontrowersyjnego. :twisted:
Macias: thx, cośtam zrozumiałem :D[/b]
-
"Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?"
Co do tego to mam to mam wlasciwie takie samo zdanie co myku. Na tej zasadzie mozna spytac co ktos widzi w kinie, ksiazce, teatrze.
Komiks moze niesc za soba naprawde mase doznan. Wszystko zalezy przede wszystkim od zdolnosci autorow, w mniejszym stopniu od tematyki. I te rozne doznania widze wlasnie w komiksie.
Czesto porownuje komiks do filmu, z tym ze komiks wedlug mnie daje jednak wieksza frajde. Dostajesz tylko te kadry ktore sa naprawde wazne. Zawsze bez problemu mozesz sie cofnac lub przeleciec w przod. Mozesz dostosowac wreszcie tempo czytania (razem z ogladaniem) do wlasnych potrzeb. Niby z filmem mozesz to samo ale wydaje mi sie to mniej naturalne...
-
Co do tego to mam to mam wlasciwie takie samo zdanie co myku. Na tej zasadzie mozna spytac co ktos widzi w kinie, ksiazce, teatrze.
Komiks moze niesc za soba naprawde mase doznan. Wszystko zalezy przede wszystkim od zdolnosci autorow, w mniejszym stopniu od tematyki. I te rozne doznania widze wlasnie w komiksie.
Czesto porownuje komiks do filmu, z tym ze komiks wedlug mnie daje jednak wieksza frajde. Dostajesz tylko te kadry ktore sa naprawde wazne. Zawsze bez problemu mozesz sie cofnac lub przeleciec w przod. Mozesz dostosowac wreszcie tempo czytania (razem z ogladaniem) do wlasnych potrzeb. Niby z filmem mozesz to samo ale wydaje mi sie to mniej naturalne...
I o taką odpowiedź mi chodziło, thx :)
Poprostu, jak się wejdzie głębiej w jakieś środowisko, to BARDZO często się okazuje, że na wyższym poziomie robi się coś inaczej.
To się sprawdza wszędzie, np:
w mtg okazało się, że najlepsze decki to drogie archeotypy
w bboxie okazało się, że JEST możliwe robienie 2... nawet 3 dźwięków na raz i nikt nie musi oszukiwać by to zrobić
itd
itd
Po prostu była możliwość, że NIE UMIEM CZYTAĆ. Np. niekturzy w ogóle nie oglądają obrazków (no... prawie w ogóle), a niektórzy pewnie wpatrują się w nie jak w... jak w gołą babę (jak w obraz nie pasuje, to tak, jakbym powiedział, że jestem mądry jak -wojtek- :P).
-
Po prostu była możliwość, że NIE UMIEM CZYTAĆ. Np. niekturzy w ogóle nie oglądają obrazków (no... prawie w ogóle), a niektórzy pewnie wpatrują się w nie jak w... jak w gołą babę (jak w obraz nie pasuje, to tak, jakbym powiedział, że jestem mądry jak -wojtek- :P).
Któryś święty - Tomasz albo Augustyn - napisal, że obraz przemawia do zmysłów, a ze słów można dowiedzieć się tylo o slowach... Oryginalnie był to argument na rzecz teatru, ale pasuje...
Im dłużej się człowiek w coś wpatruje, tym więcej widzi (z czasem zaczyna widzieć za dużo).
Z komiksami jednak jest ten problem, że wiele osób nawet nie zauważa, że mogliby się im przyglądać bliżej, bo na pierwszy rzut oka widac, że to proste, prymitywne obrazki, w ktorych nie może o nic chodzić...
Opowiadanie obrazkami nigdy nie będzie tak precyzyjne jak tekst słowny, ale tekst nigdy nie będzie dzialal na zmysły z taką siłą: obrazek pozwala coś zobaczyć (a nie tylko: wyobrazić sobie), ale jednoczesnie uświadami mi, że aby zobaczyć, muszę umiec patrzeć: powinienem rozumieć znaczenie gestu, odgadnąć, co sie kryje za wyrazem twarzy bohatera, dostrzec relacje pomiędzy postaciami i otoczeniem, zauważyć, co się zmieniło pomiędzy obrazkami...
Wiekszość rysownikówkomiksów posluguje się bardzo konwencjonalnymi chwytami dla pokazania gniewu, zaskoczenia itp,, ale robią to dlatego, że w opowiadaniu obrazkami nie ma żadnych- naprawdę stałych i nieprzekraczalnych - reguł. Obrazek jest zagadką, tajemnicą, rebusem do rozszyfrowania, wyzwaniem dla mojej spostrzegawczości i inteligencji...
Jak przeczytasz "Dark Knight Returns" zobaczysz, że najważniejsze wydarzenia w tym komiksie rozgrywają się w umyśle i duszy bohatera - nie widać ich, ale to o nich opowiada ta historia. A Miller opowiada ją tak, że czuję się tak, jakbym mógł dotknąć każdego z tych uczuć - rozumiem je doskonale... Choć to, co się w głowie bohatera dzieje nie jest ani proste, ani oczywiste...
-
-wojtek- po prostu przestan myslec czego szukac w czytaniu komiksow,tylko po prostu je czytaj i bedzie dobrze :)
-
Co ja widzę? Hm
Widzę rodzaj sztuki, w którym: jest odrobina literatury, odrobina malarstwa, częstokroć konstrukcja klasycznego dramatu, dynamika trochę łagodniejsza niż w filmie i z możliwością powrotu kilka klatek do tyłu, rzeczywistość narysowaną na wiele sposobów (jak oglądasz film widzisz ją tylko w jeden sposób - realistyczny, no chyba, że to film animowany; a jak czytasz ksiązkę widzisz też tylko w jeden sposób - ten, który odpowiada twojej wyobraźni). Komiks jest pewną syntezą sztuk tradycyjnych ale jeszcze nie multimedium - które już nie dają wielkiego pola manewru odbiorcy. Komiks to ekran wyobraźni - wyobraźni czytelnika skonfrontowanej z wyobraźnią twórcy - rysownika i scenarzysty.
To wszystko widzę w komiksie i wiele innych rzeczy i dlatego go lubię. Ale tak naprawdę najważniejsza jest dobra rozrywka, bo bez niej żadna dziedzina sztuki nie oddziaływuje na odbiorców.
Co do Gaimana - warsztat pisarski ma niezły i duże szczęście do dobrych tłumaczy. Choć nie popadam w zachwyty nad nim to zdarzają się mu dobre, ale i złe rzeczy. Wbrew pozorą bardziej lubię jego książki niż komiksy. A Wilki w ścianach można ochrzcić hasłęm parakomiks.
-
Co do Gaimana - warsztat pisarski ma niezły i duże szczęście do dobrych tłumaczy. Choć nie popadam w zachwyty nad nim to zdarzają się mu dobre, ale i złe rzeczy. Wbrew pozorą bardziej lubię jego książki niż komiksy.
Zabawne, jeden komiksiarz, który woli książki Gaimana od komiksów tak samo jak ja :D.
Hmm, ja w komiksach sam jestem nieco nowy. Tzn. może tak powiem. Jako dzieciak przegryzłem się przez jakąś nieokreśloną, niezbyt dużą, ale dającą pojęcie ilość komiksów o superbohaterach. Było to dawno i niewiele z tego pamiętam teraz, ale chyba udało się otoczeniu wmówić mi, że komiks to nic dobrego. Poza tym mam dziś takie odczucie, że znaczna część komiksów o superbohaterach zupełnie nie nadaje się dla dzieci (stąd też może mój negatywny odbiór komiksu w dzieciństwie - cały czas pamiętam jakiś komiks o Volverine, w którym pokazywali go w jakimś laboratorium, a potem jak z niego ucieka i jest trochę masakra, albo drugi, w którym Batman ratował niemowlaka przed śmiercią przecinając mu krtań, aby wydobyć piłeczkę ping-pongową, którą wsadził tam dzieciakowi Joker - ostrzegam, że coś takiego czytałem wiele lat temu, nie widziałem od tamtego czasu i jeśli coś pokręciłem to proszę mi wybaczyć ;)).
Potem dłuuugo nie było komiksów w moim życiu, potem było Nigdziebądź Gaimana (książka, nie serial). Później dowiedziałem się, że Gaiman robił też komiksy (haha, zabawne, że w tej kolejności to do mnie doszło, nie? ;)). Usłyszałem o Sandmanie i jakoś niedługo później pojawił się w Polsce. Kupiłem i zmieniłem zdanie o komiksach na o wiele lepsze. Po prostu Sandman (mimo, że i tak wolę książki Gaimana) pokazał mi, że komiks MOŻE BYĆ DOBRY.
Potem była dość nieszczęśliwa fascynacja komiksem internetowym (nadal czytuję, ale z ogromną rezerwą i staram się jak najmniej od nich uczyć ;)), oczywiście zagranicznym. No ale teraz odzyskuję władzę w szarych komórkach, zamiast nudnego humoru obyczajowego sieciowych komiksów amerykańskich (niestety sam trochę czegoś takiego wyprodukowałem chociaż zawsze zawarte w tym było nieco mojego własnego pokręcenia ;)) podkarmiłem się humorem 48 stron Adlera i Piątkowskiego, poza tym staram się mieć kontakt raczej z lepszymi komiksami niż to co można znaleźć w necie (zabawne jak twórcy tych komiksów czasem sądzą, że są lepsze od papierowych o superbohaterach, bo bardziej życiowe...).
Strasznie się rozpisałem chyba nie całkiem w temacie, ale chciałem pokazać na jakim jestem etapie skomiksienia ;).
A co widzę w komiksie? To po prostu kolejny sposób opowiadania historii. Nie jest gorszy ani lepszy od innych - jest po prostu odmienny. Dość bliski sztuce filmowej pod pewnymi względami. Nie będę snuł teorii o tym, że film jest zbyt multimedialny, książka za mało i dlatego komiks jest najlepszy. Komiks jest w porządku, można nim teoretycznie wszystko opowiedzieć. Jeśli miałbym wymienić jakąś wadę to byłaby to długość. Po prostu narysowanie komiksu zajmuje bardzo wiele czasu, fabuły w nim mieści się o wiele mniej niż w książce i trudniej ją dobrze przedstawić ze względów technicznych. Stąd też komiksy nie rosną do takich rozmiarów i często twórca musi wybierać pomiędzy ograniczeniem ilości wątków albo rozwleczeniem fabuły na 10 albumów, które będą się ukazywać przez kilka lat. A na koniec będzie to można i tak przeczytać całe w dwa wieczory.
Poza tym komiks jest po prostu świetną rozrywką.
A poza tym ja mam zacięcie twórcze, więc komiks to dla mnie nowa forma wyrazu :). Jak zacząłem bardziej słuchać muzyki to nauczyłem się grać na gitarze, od zaczytywania się książkami zacząłem pisać opowiadania, a teraz padło na komiksy ;). Jedyne czego nie mogę robić to filmów, które też oglądam. Aż boli ;).
-
noo... jak się wszyscy rozpisali :)
Ale dzięki temu wiem to co chciałem wiedzieć.
Narazie nie mam więcej pytań, ale pewnie niedługo się odezwę :twisted:
-
Narazie nie mam więcej pytań, ale pewnie niedługo się odezwę :twisted:
odezwij się po przeczytaniu Kota rabina
potem otrzymasz kolejne zakodowane instrukcje, agencie -wojtek-
ziiip ziip szzzzzz bez odbioru
-
Hmm skoro Wojtek nie ma pytań to ja zadam jedno. :) Jestem młodym komiksiarzem :( i w celu zgłębienia wiedzy zakupiłem druga część książki Jerzego Szyłka „Poetyka komiksu Warstwa ikoniczna i język komiksu!
Miałem też okazje przeczytać książkę Bartosza Kurca „Komiks opowiadanie obrazem”. Co myślicie o tych książkach?? :? Czy są one w ogóle są coś warte!! :? :? I czy znacie jakieś inne pozycje tego typu!! :? :? Liczę na pomoc.
-
szczerze mowaic,to jesli mialbym zaczac sie intreresowac komixem,to rozpoczalbym od kupienia kilku ciekawych pozycji,a dopiero pozniej ksiazek o komiksie traktujacych.
co do rzeczy dr.Szylaka-skoro facet ma doktorat z komixu ( i chyba tez z filmoznastwa lub czegos z teatrem...) to cos tam musi wiedziec :)
-
Hmm skoro Wojtek nie ma pytań to ja zadam jedno. :) Jestem młodym komiksiarzem :( i w celu zgłębienia wiedzy zakupiłem druga część książki Jerzego Szyłka „Poetyka komiksu Warstwa ikoniczna i język komiksu!
Miałem też okazje przeczytać książkę Bartosza Kurca „Komiks opowiadanie obrazem”. Co myślicie o tych książkach?? :? Czy są one w ogóle są coś warte!! :? :? I czy znacie jakieś inne pozycje tego typu!! :? :? Liczę na pomoc.
ksiazki sa okej
ksiazki dr. hab szylaka sa okej
kurc nie ejst okej
to magisterka bez ladu i skladu ciut podlansowana raczej malo wiadomosci- czytajac komiksy o ktorych on pisze dojdziesz do podobnych wniozkow wiec strata czasu u peineidzy lepiej kup album
-
Hmm skoro Wojtek nie ma pytań to ja zadam jedno. :) Jestem młodym komiksiarzem :( i w celu zgłębienia wiedzy zakupiłem druga część książki Jerzego Szyłka „Poetyka komiksu Warstwa ikoniczna i język komiksu!
Miałem też okazje przeczytać książkę Bartosza Kurca „Komiks opowiadanie obrazem”. Co myślicie o tych książkach?? :? Czy są one w ogóle są coś warte!! :? :? I czy znacie jakieś inne pozycje tego typu!! :? :? Liczę na pomoc.
Kiepsko zacząłeś: nikt nie zaczyna od drugich części, ale skoro już kupiłeś tę trudną książkę (mam na myśli "Poetykę komiksu"), to zacznij ją czytać od 50 strony. Na początek lepszy byłby "Komiks: świat przerysowany"
-
Ja juz mam na koncie pare komiksów, ale chcialem wiedzieć coś więcej. Ta druga część wydała mi się ciut ciekawsza, bo jest w niej tez toche informacji o scenariuszu i ogulnie o tworzeniu komiksów, tak mi się przynajmniej wydaje. A mnie to terz bardzo interesuje!
-
Powiedzcie mi -proszę-, co Wy widzicie ciekawego w komixach (to jest szczere pytanie, nie ma w nim oczywiście złośliwości)?
W książce K.T.T Toeplitza "Sztuka Komiksu. Próba definicji nowego gatunku artystycznego"z 1985r. znajdziesz m.in. szczegółową analizę jednej strony komiksu nieżyjącego już Guido Crepaxa "Valentina". Topeplitz rozkłada tam "spacer Walentyny" na komiksowe części pierwsze; pokazuje jak komiks należy czytać, czy też raczej - dekodować (zgoednie z rozumieniem przez autora komiksu jako rebusu).
I robi to doskonale. Już kilkakrotnie pozkywałem zjanmomym tę stronę w książce (jest tam oczywiście zamieszczona) i kazałe im czytać opis. I czekałem na ich miny.
Radzę Ci sięgnąć po tę bardzo interesującą książkę, która stanowi - jeżeli chodzi o sposób rozumienia komiksu i podstawowe pojęcia - ciekawą alternatywę dla książek J. Szyłaka, które zresztą też warto przeczytać.
-
eee tam, autorzy nie maja odpowiedniego dystansu :P
najlepiej chronologicznie, od "Sztuki Komiksu" KTT, potem Jerzy, pozniej z bibliografia w reku przynajmniej te komiksy, ktore mozna u nas dostac, a potem juz mozna chyba samemu?
Kurca, pomijajac wszelka prywate :oops: , nie polecam bo za duzo notatek z uwagami na marginesach zrobilem :x
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny. "Nie ważne co jest napisane! Ważne że jest przypis!" :twisted: merde
:matrix:
pzdr
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny. "Nie ważne co jest napisane! Ważne że jest przypis!" :twisted: merde
:matrix:
pzdr
pewnie tak go nauczyli na uczelni.u mnie (historia) przypisy sa waznym elementem pracy (wrecz elementarnym) ,ale niektorzy doktorzy,profesorowie itd. podciagaja wymogi co do przypisow do granic absurdu...a w takiej anglii,lub usa w kwestii nauk spolecznych,literackich i historycznych jest duzo wieksza swoboda co do tych walonych przypisow,a mimo to dalej wiadomo skad cosie wzielo. natomiast na Polskich uczelniach stawiajac przecinek nie w tym miejscu,lub zapominajac napisac n.p numeru danego czasopisma ( choc zapiszesz date i tom zbiorczy) to juz jest rwetes i krzywienie mord...i of koz praca do poprawki...
szczytem debilizmu w kwestii jebanych przypisow byl koles z cwiczen sredniowiecznej powszechnej- potrafil przypieprzyc sie do tego,ze przypis byl za dlugii nie konczyl sie w jednej linijce....
lekko offtopujac staralem sie wyjasnic fenomen przypisow w polskiej nauce:D
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny.
Ale tam, gdzie cytuje Szyłaka, to jednak przypisów nie daje i w tekście też nie zaznacza, że cytuje lub streszcza... :x
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny.
Ale tam, gdzie cytuje Szyłaka, to jednak przypisów nie daje i w tekście też nie zaznacza, że cytuje lub streszcza... :x
a jak to sie ma do prawa cytatu?
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny.
Ale tam, gdzie cytuje Szyłaka, to jednak przypisów nie daje i w tekście też nie zaznacza, że cytuje lub streszcza... :x
a jak to sie ma do prawa cytatu?
raczej plagiatu :x
-
jeśli ktoś jest miłośnikiem przypisów to Kurc z tej strony jest świetny.
Ale tam, gdzie cytuje Szyłaka, to jednak przypisów nie daje i w tekście też nie zaznacza, że cytuje lub streszcza... :x
a jak to sie ma do prawa cytatu?
raczej plagiatu :x
taaa, "etyka zawodowa" :|
-
Topeplitz rozkłada tam "spacer Walentyny" na komiksowe części pierwsze; pokazuje jak komiks należy czytać, czy też raczej - dekodować (zgoednie z rozumieniem przez autora komiksu jako rebusu).
I robi to doskonale
Spacer Walentyny - tak, magiczny tekst, który powinien gdzieś być przedrukowywany regularnie, co pięć lat. Doskonale uczy, jak na komiks patrzeć i co w nim widzieć.
Najzabawniesze jest to, że komiks, który analizuje Toeplitz, ma w rzeczywistości tylko kilka stron...
-
Spacer Walentyny - tak, magiczny tekst, który powinien gdzieś być przedrukowywany regularnie, co pięć lat. Doskonale uczy, jak na komiks patrzeć i co w nim widzieć.
Najzabawniesze jest to, że komiks, który analizuje Toeplitz, ma w rzeczywistości tylko kilka stron...
bo w krotszych formach tworcy czesto-gesto po prostu musza stosowac czysty ekstrakt jezyka komiksu, nowelki "Arzacha" to do kupy cieniutki zeszycik, "Oczy Kota", "Virgo" Cazy, "Drakula" Brecci, w "krociakach" ukryta jest cala esencja.
-
Spacer Walentyny - tak, magiczny tekst, który powinien gdzieś być przedrukowywany regularnie, co pięć lat. Doskonale uczy, jak na komiks patrzeć i co w nim widzieć.
Najzabawniesze jest to, że komiks, który analizuje Toeplitz, ma w rzeczywistości tylko kilka stron...
bo w krotszych formach tworcy czesto-gesto po prostu musza stosowac czysty ekstrakt jezyka komiksu, nowelki "Arzacha" to do kupy cieniutki zeszycik, "Oczy Kota", "Virgo" Cazy, "Drakula" Brecci, w "krociakach" ukryta jest cala esencja.
Esencja esencją, ale ja kupiłem sobie kilka albumów Crepaxa, licząc na podobną precyzję w prowadzeniu opowieści, a tu klops - rzekłbym - normalne komiksy...
Ps: Co to jest "Virgo"? A właściwie - o czym to jest, bo pewnie mam, ale pod innym (niemieckim) tytułem...
-
co do pisania książek czy dłuższych tekstów o historycznym ujęciu komiksu, wydaje mi się że nie da się nie cytować lub chociaż inspirować książkami KTT i JSz. No chyba że pisze się o mandze. A Kurc zapewne nie zaznaczył cytatów z ww. by niktr nie pomyślał że on wcale nie jest taki mądry i cwany za jakiego stara się uchodzić. Brak oryginalność Kurc rekompensuje sobie w recenzjach (a jakże w ajkiukiu) gdzie pisze że jakiś rysownik rysuje tak by skutecznie zniechęcić do siebie czytelnika i temu podobne pierdoły. Ale co tam patrząc oczami Witta Kurc wielkim teoretykiem jest i basta!
pzdr
-
Esencja esencją, ale ja kupiłem sobie kilka albumów Crepaxa, licząc na podobną precyzję w prowadzeniu opowieści, a tu klops - rzekłbym - normalne komiksy...
Ps: Co to jest "Virgo"? A właściwie - o czym to jest, bo pewnie mam, ale pod innym (niemieckim) tytułem...
no, w "Magicznej latarni" troche jest tej zabawy ale cala reszta to rzeczywiscie "typowe komiksy"
a "Virgo" masz, to ta czarno-biala trzystronicowka z panienka jedzaco-rodzaca "brzoskwiniowe qlki" (acha, ostatnio zdobylem "Scenes de la vie..." w integralu , nareszcie wiem o czym pisales w "Czerwonym karle" :) )
-
Co to jest "Virgo"? A właściwie - o czym to jest, bo pewnie mam, ale pod innym (niemieckim) tytułem...
To doskonały, czarno - biały short z genialnymi rysunkami Cazy. Można go znaleźć w "Heavy Melal Gratest Hits", wydanego na 15 lecie pisma. Treść opisał,m oże nieco pobieżnie, ale - jak zwykle dowcipnie- Turucorp.
-
co do pisania książek czy dłuższych tekstów o historycznym ujęciu komiksu, wydaje mi się że nie da się nie cytować lub chociaż inspirować książkami KTT i JSz.
można. trzeba tylko znać angielski i francuski. mieć pieniądze na książki tamtejszych wydawców. i mieć własne pomysły na pisanie o komiksach.
ale z przyzwoitości należy wspomnieć o polskich pozycjach, bo inaczej komisja się przy*** że brak jest źródeł krajowych, a przecież istnieją
-
no, w "Magicznej latarni" troche jest tej zabawy ale cala reszta to rzeczywiscie "typowe komiksy"
Nawet w "Magicznej latarni" nie ma tej Toeplitzowskiej precyzji (choć pod wieloma względami jest to fajny komiks). A "Virgo" rzeczywiście mam.
-
patrząc oczami Witta Kurc wielkim teoretykiem jest i basta!
pzdr
Kurc ma swoje zalety i recenzentem też potrafi być sprawnym - co udowodnił w "Przekroju".
Natomiast "AQQ" wyrządziło mu niedźwiedzią przysługę pisząc, że jego książka jest lepsza i przystępniej napisana niż "Komiks" Szyłaka...
Zachęcieni w taki sposób czytelnicy moga się tylko rozczarować tym, co znajdą pod okladkami "Opowiadania obrazem", Szyłak zaś wciągnął Kurca (wraz z Tkaczykiem) na czarną listę...
-
patrząc oczami Witta Kurc wielkim teoretykiem jest i basta!
pzdr
Kurc ma swoje zalety i recenzentem też potrafi być sprawnym - co udowodnił w "Przekroju".
Natomiast "AQQ" wyrządziło mu niedźwiedzią przysługę pisząc, że jego książka jest lepsza i przystępniej napisana niż "Komiks" Szyłaka...
Zachęcieni w taki sposób czytelnicy moga się tylko rozczarować tym, co znajdą pod okladkami "Opowiadania obrazem", Szyłak zaś wciągnął Kurca (wraz z Tkaczykiem) na czarną listę...
kurc potrafi sprawnie pisac masz racje NN co nie zmienia tego iż jegho ksiazka to straszny magisterski belkot
najerzony bykami z ktorych az zal urzadzac podsmiec**jek
btw- to co z tym krakowem? :)
-
W książce K.T.T Toeplitza "Sztuka Komiksu. Próba definicji nowego gatunku artystycznego"z 1985r.
Czy ta książka dostępna jest w każdej księgarni :? Bo ja jeszcze na nią nie natrafilem :o Gdzie w ogóle można ją zakupić :? :giggle:
-
W książce K.T.T Toeplitza "Sztuka Komiksu. Próba definicji nowego gatunku artystycznego"z 1985r.
Czy ta książka dostępna jest w każdej księgarni :? Bo ja jeszcze na nią nie natrafilem :o Gdzie w ogóle można ją zakupić :? :giggle:
w ksiegarniach to niebardzo (od 1985 roku troche czasu juz minelo :roll: )
czasami na alegro i w antykwariatach mozna trafic (ceny rozne), ale do przeczytania wystarczy biblioteka a w wielu mozna ja trafic bez problemu (bo to bylo w czasach kiedy biblioteky kupowaly ksiazki a nie sprzedawaly)
-
spróbuj w ksiegarniach komiksowych choćby w Imago
pzdr
-
do przeczytania wystarczy biblioteka a w wielu mozna ja trafic bez problemu (bo to bylo w czasach kiedy biblioteky kupowaly
Np. u mnie jest w bibliotece miejskiej.
Czasem fakt, ze w naszym pieknym kraju stosunkowo niewiel osób interesuje się teorią komiksu ma swoje dobre strony :)
Książkę polecam - na prawdę warto ją przeczytać (czytałem jakieś cztery razy). Jest inna niż książki J. Szyłaka, bardziej "naukowa" jeżli chodzi np. o aparat pojęciowy, ale nie jest wcale przez to ciężka w odbiorze (i w tym przejawia się kunszt Profesora).
-
Pyta więc, co my w nich widzimy, bo on nie widzi...
To nie jest grzeczne pytanie...
Światek komiksu rządzi się specyficznymi zwyczajami. Komiks może bardzo poszerzać horyzonty, ale przy ograniczeniu się do tego środka czasem następuje przesycenie materiału.
apelik: niechaj komiks nie ogranicza! :lol:
-
W komiksach nie podoba mi się ich prostość
widać, że mało czytałeś. Sięgnij po "Rewolucje'
przekartkuj przynajmniej w empiku. :twisted: chętnie posłucham twojej opinii o tym komiksie z pobudek nader prywatnych. 8)
-
OMG !!!! :o
Nie było mnie i tyle napisaliście... ogólnie zaczeliście o czymś rozmawiać, ale nawet nie wiem o czym...
Za to już przeczytałem Kota Rabina... :twisted:
Może mała recenzja:
Obrazki: głupio, że tak schematowo podzielone. 6 kwadratów na stronę... W Sandmanie to ciekawiej wyglądało. Co to samych obrazków... nawet fajne, ale jednak te Sandmana mi nieco bardziej do gustu przypadły (chociaż, że słyszałem nie najlepszy opinie o obrazkach w SM).
Główny bohater: no... ostatnio czytałem Maurycego, więc jest to u mnie narazie normalne. Ogólnie wzięcie kota / psa / szczura / mysz na głównego bohatera nie jest jakoś strasznie oryginalne (Garfield, Tom&Jerry... pełno ich). Ale nie mówię, że jest zły. Poza tym ten jest wyjątkowy - jest rabina (a raczej córki rabina)!
Fabuła: kot, który MÓWI, myśli i wie, że chce być dobrym żydem żeby wrócić do swojej pani... Spox!
Pomysły: pełno jest tu fajnych pomysów - kłamstwa kota i rabina (jak okłamali rabina rabina), sen kota i rabina (czyżby byli jakoś ze sobą powiązani? :) ), przyłapanie rabina rabina w arabskim burdelu...
Zakończenie: BANG! - i wszystko jasne :) Ale na poważnie, to zakończenie też niezłe.
Podsumowanie: no więc komikx ma to, co lubię - pomysły i fabułę (u mnie te dwa słowa są bardzo bliskoznaczne. Tzn. fabuła jest dobra, jak jest pomysłowa :) ). Obrazki raczej słabe, ale cała historyjka jest bardzo fajna. Chyba (na pewno) najlepszy komiks jaki czytałem :oops:
Edit: Zapomniałem jeszcze dodać - super jest to, że ma jakąś głębię i nie jest takim prostym komiksem o "hiro z shootgunem" :D
Nie wiem czy słusznie, ale mi się trochę kojarzy z Alchemikiem (raczej nie słusznie, prędzej z książkami Paula ogólnie) :P
Ale co do pojedynku książka vs komiks, to jednogłośnie wygrywa książka. Imo czyta się dla pewnych doznań. W książce są one dużo większe. W książce po prostu jest na nie czas. Poznajemy dokładnie głównych bohaterów (a często także ich wspomnienia) i jeżeli im się coś przytrafi, to to przeżywamy.
Ogólnie jak w komiksie ktoś umrze, to traktujemy to jak "wczoraj o 18.45 w Warszawie zamordowano 56 letnią kobietę..." mówione w wiadomościach.
W książce traktujemy to bardziej jak śmierć dalekiego kuzyna, którego jeszcze nie widzieliśmy, ale słyszeliśmy o nim dobre rzeczy.
Takie porównanie jest dosyć dziwne, ale mniejwięcej do tego się to sprowadza.
Emocje są w książce dużo większe... a cena wciąż ta sama (jak w reklamie Dosi czy czegoś innego) :D
ps. Jaki komiks mi terez radzicie przeczytać? :P
-
ps. Jaki komiks mi terez radzicie przeczytać? :P
niebeiskie pigulki
nie potrzeba ci do tego niczego poza chwilka czasu..
potem rewolucje
pozniej achtung zelig
zagryz to pierwszym numerem wilqa jest reedycja dla odtrutki
-
ps. Jaki komiks mi terez radzicie przeczytać? :P
Myślę, że z doradzaniem lektury kolejnych komiksów powinniśmy poczekać na mykypyku -przeczyta, co napisałeś o "Kocie Rabina" i zastanowi się, czy udzielać Ci dalszych rad...
Osobiście radzę Ci zabrać się za lekturę powieści "W poszukiwaniu straconego czasu" - duża, gruba, wielotomowa książka, która z całą pewnoscią dostarczy Ci tych wrażeń, o których piszesz tu tak pięknie...
-
Myślę, że z doradzaniem lektury kolejnych komiksów powinniśmy poczekać na mykypyku -przeczyta, co napisałeś o "Kocie Rabina" i zastanowi się, czy udzielać Ci dalszych rad...
CO napisałem źle? :D
Wczorajsza noc przedstawiała się tak: o 3.00 zacząłem kończyć (zostało jakieś 50 stron) Grę Geralda (książka), skończyłem i chciało mi się spać.
Ale chciałem jak najszybciej przeczytać Kota, więc postanowiłem, że go chociaż zacznę, więc... skończyłem go :)
Ale możliwe, że nie zrozumiałem jakiś rzeczy. Byłem trochę śpiący :D
Ale jednak nie wydaje mi się, żebym miał DUŻO inne zdanie o tym komiksie nawet po przeczytaniu go 20x.
nie potrzeba ci do tego niczego poza chwilka czasu..
A czego innego mi potrzeba do czytania innych (np. wspomnianego kotka)? :(
Osobiście radzę Ci zabrać się za lekturę powieści "W poszukiwaniu straconego czasu" - duża, gruba, wielotomowa książka, która z całą pewnoscią dostarczy Ci tych wrażeń, o których piszesz tu tak pięknie...
DObra, tylko że ja szukam dobrego KOMIKSU. Ze znalezieniem takiej książki nie mam większego problemu. Ale jakbym szukał dobrej książki, to się do Ciebie zgłoszę...
-
Osobiście radzę Ci zabrać się za lekturę powieści "W poszukiwaniu straconego czasu" - duża, gruba, wielotomowa książka, która z całą pewnoscią dostarczy Ci tych wrażeń, o których piszesz tu tak pięknie...
DObra, tylko że ja szukam dobrego KOMIKSU. Ze znalezieniem takiej książki nie mam większego problemu. Ale jakbym szukał dobrej książki, to się do Ciebie zgłoszę...
tak jak pojęcie dobra książka jest względne tak samo pojęcie dobry komiks jest względne
teraz proponuję przeczytanie i ocenienie któregoś z 2 wydanych tomów Ultimates, dowiemy się wtedy w jakich ramach operujesz i dobierzemy ci najwaściwszą dalszą lekturę :twisted:
-
Obrazki: głupio, że tak schematowo podzielone. 6 kwadratów na stronę... W Sandmanie to ciekawiej wyglądało.
Zastanów się - dlaczego tak to zrobiono w tym komiksach? Czy w pierwszym to jest tylko schemat sam w sobie, czy też miało to jakiś cel?
-
Ireneusz: Może autor chciał wyeksponować liczbę 6 :P
timof: są rużne gusta, wiadomo. Ale właśnie dla tego nie wiem o co chodziło N.N.'owi (a na pewno o COŚ chodziło).
A co do Ultimates, to chyba sobie przeczytam, ale nie wydaje mi się, żeby to był komiks mojego życia (ale wszystko się może zdarzyć).
ps. Ultimates trzeba czytać w kolejności, czy nie ma to znaczenia?
... i tak przeczytam w kolejności :)
-
heja! Ale Ci wszyscy maślą ;)
A teraz na temat: Przede wszystkim błędne jest (choć ze wszech miar zrozumiałe) porównywanie komixów do książek
-Dla mnie też fabuła komów jest generalnie banalna i brutalnie obniża wartość komixu jako sztuki właśnie gdy mamy do porównania jedynie xiążki.
-Jednakże to, że lubię także malarstwo i potrafię czerpać radość (i inne niezwykłe uczucia, bo nie tylko te z uśmiechem są wartościowe; np. zaduma, nostalgia, smutek, słuszny gniew) z wpatrywania się (hehe -nie gapienia się tylko CZYTANIA obrazów) w "jakieś malowidło" umożliwia mi jak sądzę "lubienie" komixów.
-Dodaj do tego to, że sam lubię rysować, kadrować (np. foto) i masz zarys odpowiedzi dlaczego można lubić coś co tylko z pozoru najłatwiej porównać do książki dla dzieci.
-Wg mnie tworzenie komiksu podobne jest do robienia filmu: musisz odpowiednio skadrować fabułę, umieścić wszystko w odpowiednim miejscu -dlatego jeśli ktoś lubi filmy to dziwię się czasem, że nie lubi komixów.
-wiesz kto na pewno nie lubi komiksów? -ludzie biorący udział w wyścigu szczurów, smerfetki malujące palce u nóg, karkonosze wyżerające kolejną porcje mietka, fani bigbradera i ludzie z wyrzutami sumienia i bez wyobraźni. Oni NIE MAJĄ CZASU by zrobić coś dokładnie, powoli; NIE UMIEJĄ wpatrzec się w nieruchomy (ale zapewniam że ożywający w moich oczach) kadr, NIE CHCĄ sami zajrzeć do innego świata -może bez chemii nie potrafią
Piszesz o "twardych banalnych bohaterach" -moja rada to: nie czytaj tzw. amerykanów, bo tam 90% to takie typy
-na pewno znajdziesz w komach dużo dobrej jakości (złej niestety jest więcej:( humoru;
-"złotych myśli" w formie komixowych kadrów (np. Mikropolis)
-sprawnie skonstruowanej nieprzewidywalnej fabuły (np. Rork)
-fantasy też jest na dobrym poziomie (np. seria W Poszukiwaniu Ptaka Czasu, Kryształowa Szpada- ale uwaga nie są to "przeambicjonowane komiksy" jak nazywam niektóre "święte krowy", których nazw ze zrozumiałych względów nie wolno mi wymienić :wall: )
-tylko pamiętaj że kadry komixu ze względu na pojemność, czas tworzenie itp. to nieraz skrót z fabuły, którą mogłaby zawierać xiążka na dany temat. -widzisz porównywanie komów jedynie do xiąźek może doprowadzić do stwierdzenia, że komy to bryki...
-znajdziesz dobre rysunki; także dobrze narysowaną (a nie opowiedzianą w dymkach) fabułę, trafne odwołania do życiowych sytuacji i to nie tych banalnych
CZEGO CHCIEĆ WIĘCEJ? :?
Jest jeszcze jeden aspekt: kto powiedział że dorosły facet nie może oglądać filmów rysunkowych, bawić się z kotem czy budować z lego? - nie twierdzę że to jest racjonalne -hehe :D -ale jest to przykład na to, że ktoś może "po prostu" lubić komiksy nawet jeśli nie dostają nagród nobla, nie są lekturami i nie mają poważania wśród tzw. intelektualnej elity.
- dobra rada: nie zadawaj w dobrym towarzystwie pytań typu "co wy w tym widzicie?" bo cię zripostują: a czy normalny facet lubi balet? :P (hehe moja odpo brzmi: nie)
-napisałeś że największym plusem komixów jest to... że są krótkie. tymczasem to jest największy minus
-hehe w "Kocie" czy gdzieś tam, wg ciebie obrazki są głupio schematowo podzielone. 6 kwadratów na stronę... -grcze! zawsze miałem ten sam zarzut w stosunku do filmów -dlaczego nie wyświetlają zmieniających się kadrów raz trójkątnych raz okrągłych raz o kształcie bohatera!!! Dlaczego nie można kupić ramy do mojego obrazu, który jest namalowany na owalnym płótnie? :twisted:
-napisałeś też (sory że nie zrobiłem profesjonalnych cytatów) że w książce poznajemy dokładnie głównych bohaterów -Ty naprawdę nie dostrzegasz większości cech charakteru komixowego bohatera? :eek:
a tak nie na temat: dlaczego masz zdjontko Jelcyna? (pytam serio)
-
ja tak szybko nie na temat ale do Autora: kiedyś było co takiego niebieskiego co chciało zobaczyć się od tyłu.. -mnie się nie podobało, co teraz o tym sądzisz?
-
ps. Jaki komiks mi terez radzicie przeczytać? :P
Myślę, że z doradzaniem lektury kolejnych komiksów powinniśmy poczekać na mykypyku -przeczyta, co napisałeś o "Kocie Rabina" i zastanowi się, czy udzielać Ci dalszych rad...
hyhy
zatem po lekturze Kota rabina widac, że -wojtek- ma w sobie sporo młodzieńczej werwy i nonszalancji, potrzebuje bodźców dla swej żarłocznej wyobraźni
komiksy czyta od niedawna, dlatego przede wszystkim chce je czytac i ogladać - jeszcze nie zespolił tych czynności i nie popłynął komiksowa narracją, do tego jego wyobraxnia poruszana jest prozą i rysunki, kadrowanie może mu wchodzic w parade, tworząc dlań sztuczne ramy odbioru :)
teraz agencie -wojtek- trzeba wam dostarczyc lektury w zestawach po 2 komiksy czytane jeden po drugi, żeby was wyzwolic tylko od czytania i oglądania - może się nam uda
teraz należy zakupic oba tomy MAUS i do tego Achtung Zelig - Druga Wojna
najpierw trzeba przeczytac oba MAUSy - histora jest dośc długa, ale obrazki nie absorbuja zbytnio, choc pełnia specyficzna rolę
potem trzeba przeczytać Achtung Zelig - historię niezwykle krótką dla czytacza książek - ale o wiele dłuzszą dla komiksiarza
oba komiksy - MAUS i Achtung Zelig są o tym samym i próbuja przekazac to samo odbiorcy przy róznym sposobie wyrazu artystycznego i przy pomocy innego intelektualizmu - ale może ich porównanie i lektura jednego po drugim pozwoli przy drugim nieco przestac tylko czytać
agencie dalsze instrukcje dopiero po kolejnych lekturach i ich zraportowaniu przez ciebie
PS. Niebieskich pigułek narazie nie polecam, troche cierpliwości
-
kiedyś było co takiego niebieskiego co chciało zobaczyć się od tyłu.. -mnie się nie podobało, co teraz o tym sądzisz?
hehe pamiętam. ale to był taki komiks na odreagowanie, po trzech latach wysyłania rewolucji na te konkursy konwentowe narysowałem komiks o tym, że wyżej c**ja nie podskoczysz i co najśmieszniejsze znalazł się w katalogu konkursowym, ubawiło mnie to niezmiernie.
-
mykupyku: zbankrutuję niedługo, ale dzielnie postaram się wykonać zadanie :twisted:
Tomk_eR: Jelcyn jest, bo ma fajną minę :oops:
Mam takie całe zdjęcie fajne... wyciąłem z niego jego twarz.
A co do 'widzenia charakteru', to -TAK, widzę, ale charakter można poznać już po pierwszym zdaniu wypowiedzianepu przez kogoś. Chodzi o to, że jeżeli (niech będzie znowu o śmierci, ale nie bierzcie rego dosłownie, po prostu takie coś mi do łba wpadło akurat) zagada Cię ktoś i będzie chciał pogadać, ale po 2min umrze, to nie będzie Ci tak przykro jak po śmierci kogoś, z kim rozmawiałeś (w ten sam sposób - miło) przez ostatnie 2 tygodnie.
Ale jednak porównanie komiksu do książki jest imo najodpowiedniejsze. Przykładem są chaciażby Wilki w Ścianach. Komiks to książka, która ma zamiast białego tła obrazki. Książka, to komiks z mniejszą ilością obrazków, itd. Wilki w Ścianach to RACZEJ komiks (jeżeli tak, to ten mi się BARDZO podobał i bez obrazków byłby niczym. Tutaj rzeczywiście mi się obrazki "zgrały ze słowami"), ale jak ktoś nazwie to książką, to też ma w sporej mierze rację.
-
Ale jednak porównanie komiksu do książki jest imo najodpowiedniejsze. Przykładem są chaciażby Wilki w Ścianach. Komiks to książka, która ma zamiast białego tła obrazki. Książka, to komiks z mniejszą ilością obrazków, itd. Wilki w Ścianach to RACZEJ komiks (jeżeli tak, to ten mi się BARDZO podobał i bez obrazków byłby niczym. Tutaj rzeczywiście mi się obrazki "zgrały ze słowami"), ale jak ktoś nazwie to książką, to też ma w sporej mierze rację.
niestety ale nie. Wilki w ścianach to książka ilustrowana dla dzieci - w dzieciństwie z takimi chyba się zetknąłeś? Dzięki twórcom przypomina trochę komiks, można na upartego nazwać ją parakomiksem.
jakby komiksy były tylko książkami z ilustracjami to byśmy zostali w XIX wieku, gdy było tak faktycznie - vide Historia Świętej Rusi, Maks i Moryc.
Komiks ma wartość dodaną 8) tzn. w nim coś dzieje się na obrazku i tego nie ma w opisie. W książkach z ilustracjami to co jest na obrazku jednak w dalszym ciągu pozostaje w tekście. Komiks uczy cię odbierać nie tylko tekst ale i obraz i dopiero z połączenia tych obu przekazów powstaje pełny przekaz komiksowy. I jeżeli nie odbierasz tego w ten sposób, to zubażasz sobie odbiór i niesety masz niepełną treść przekazu autora/ów.
Nie martw się czytania komiksow trzeba się nauczyć. Niestety w pewnym wieku jest to bardzo trudne (im człowiek starszy tym trudniej), ale nie niemożliwe :twisted:
-
Nie martw się czytania komiksow trzeba się nauczyć. Niestety w pewnym wieku jest to bardzo trudne (im człowiek starszy tym trudniej), ale nie niemożliwe :twisted:
I z tąd pytanie na początku. Komiksy MOŻNA czytać na różne sposoby (nie komiecznie do góry nogami czy pod wodą). I oto mi na początku m.in. chodziło.
A co do wilków... no nie wiem... słyszałem od innych, że to bardziej komiks...
W Wilkach jest W PEWNYM SENSIE ta "wartość dodana". Chociażby to, że na początku na ścianach WIDAĆ wilki, ale nie ma o nich jeszcze mowy. Później jest opisana rozmowa rodziny, ale nie ma nic to ognisku (które jest na pierwszym planie na obrazku).
Wydaje mi się, że gdyby te cytaty obrobić w ramki z białym tłem, to KAŻDY mówiłby, że to jest komiks.
Ale mogę się mylić :D:D:D
-
A co do wilków... no nie wiem... słyszałem od innych, że to bardziej komiks...
W Wilkach jest W PEWNYM SENSIE ta "wartość dodana". Chociażby to, że na początku na ścianach WIDAĆ wilki, ale nie ma o nich jeszcze mowy. Później jest opisana rozmowa rodziny, ale nie ma nic to ognisku (które jest na pierwszym planie na obrazku).
Wydaje mi się, że gdyby te cytaty obrobić w ramki z białym tłem, to KAŻDY mówiłby, że to jest komiks.
Ale mogę się mylić :D:D:D
"Wilki" to jeden z przykladow komiksu, ktory wielu ludzi nie za bardzo uwaza za komiks (np. Timof). Ciekawe, ze przy prawie identycznej konstrukcji np. "Silent Night" Millera taki problem sie nie pojawia i to tylko dlatego, ze Miller cala fabule przedstawil za pomoca rysunkow a nie narracji werbalnej. Z komiksow "niekomiksowych" mozesz sobie jeszcze dopisac do listy "Oczy Kota" Moebiusa (pewnie za jakies 20 lat u nas wyjdzie).
Mowienie, ze komiks to taka ksiazka, w ktorej biale tlo zastepuja obrazki jest sporym uproszczeniem chociazby z tego powodu, ze istnieje multum komiksow bez slow, w ich przypadku musialbys powiedziec, ze zarowno biale tlo jak i czarne litery zostaly zastapione przez obrazki, czyli komiks zastapil ksiazke (a to brzmi troche absurdalnie :| )
-
Po drugie: widać, że mało czytałeś. Sięgnij po "Strażników", "Niebieskie pigulki", "Kota Rabina", "Corto Maltese", "Mausa", "Rewolucje", "Fastnachtspiel", "Szminkę", "Falangi Czarnego Porządku" (kolejność wymieniania przypadkowa - to pierwsze dziesięć, jakie przyszły mi do głowy...) - żaden nie jest prosty, w żadnym nie pojawia się twardziel z gnatem... A jest takich komiksów dużo więcej...
...
Widzę, że Pan Jerzy Sz. w bardzo "subtelny" sposób reklamuje swój komiks... 8)
I wymienia go jednym ciągiem z Corto, Mausem... (dodając dla niepoznaki Rewolucje i Fastnachtspiel" .... :P
"... to pierwsze dziesięć, jakie przyszły mi do głowy..."
:rotfl:
-
a kto pamięta "kawiarenę pod liściem", to tez jest w pewnym sensie komiks 8)
-
Ireneusz: Może autor chciał wyeksponować liczbę 6 :P
Być może. Przyznam, że takie rozwiązanie nie przyszło mi do głowy. Przeanazlizuj jednak jeszcze raz fragment historyjki na tej stronie komiksu, sprawdź, czy tempo akcji jest miarowe, czy też są tam jakieś nagłe, dynamiczne zdarzenia. Zobacz, czy w kadrach rysownik skoncentował się na jakimś szczególe, czy na wypowiadanej przez kogoś kwestii, obejrzyj tło obrazków (zwróć uwagę, czy jest ono szczegółowe, czy tylko ogólnie zarysowane).
Spróbuj zobaczyć tę stronę komiksu jako skomponowaną całość (czy to to jest w poszczególnych kadrach pozostaje ze soba w jakiejś relacji).
Przeczytaj raz jeszcze teskt - ale w kontekście takiego postrzegania zastosowanych przez rysownika (czy też scenarzystę- trudno powiedzieć) rozwiązań.
Uff, tylko tyle w tej chwili przyszło mi do głowy...
I napisz, czy masz jakieś spostrzeżenia.
-
Z komiksow "niekomiksowych" mozesz sobie jeszcze dopisac do listy "Oczy Kota" Moebiusa (pewnie za jakies 20 lat u nas wyjdzie).
Taa, a wtedy będzimy potrzebowali kota, żeby czytać komiksy :lol:
-
Widzę, że Pan Jerzy Sz. w bardzo "subtelny" sposób reklamuje swój komiks... 8)
Z właściwą mi subtelnością powiem: f**k Yourself! :lol: :lol: :lol:
:rotfl: :rotfl: :rotfl:
-
Z komiksow "niekomiksowych" mozesz sobie jeszcze dopisac do listy "Oczy Kota" Moebiusa (pewnie za jakies 20 lat u nas wyjdzie).
Mowienie, ze komiks to taka ksiazka, w ktorej biale tlo zastepuja obrazki jest sporym uproszczeniem chociazby z tego powodu, ze istnieje multum komiksow bez slow, w ich przypadku musialbys powiedziec, ze zarowno biale tlo jak i czarne litery zostaly zastapione przez obrazki, czyli komiks zastapil ksiazke (a to brzmi troche absurdalnie :|
Można tu jesze wymienić też "Angel Claw" Moebiusa - dla mnie to przykład pewnej skrajności - chciałem napisać - komiksowej, ale sam mam duże wątpliwości, czy to jeszcze jest komiks, czy też parakomiks (cytując za Timofem). Tam nawet tekst powstał w innym czasie niż rysunki.
Z precyzyjnym określeniem tego co jest, a co nie jest komiksem, będziesz miał duży kłopot. Jak słusznie zauważył Tutrucorp - jest wiele dzieł odbiegających od schematu: tekst w dymkach+komentarz słowny+rysunki w kadrach, których jednak nie nazwiemy ilustrowaną książką, a komiksem.
Naprawdę sięgnij po Toeplitza i przeczytaj jego definicję komiksu, która - jakkolwiek może nieco już anachroniczna (nie uwzględnia właśnie komiksów "niemych") - nakazuje odbierać komiks jako całość - "jedność ikono-lingwistyczną". O tym już napisał Timof, słusznie zwracając też uwagę, że komiksy trzeba umiec czytać.
Moze Cię lektura książki Toeplitza przekona, a moze nie - ale zawsze czegoś nowego się dowiesz. :)
-
ps. Jaki komiks mi terez radzicie przeczytać? :P
A ja dam linka :P Przeczytaj chociazby jakis z komiksow z wymienionych tutaj: http://81.15.255.19/~kz/2004_01/s_top10.htm szczegolnie pierwsza siodemke :) No moze zacznij od "Snu potwora" Bilala i pierwszego "Rorka" zamiast dalszych czesci. Poza tym oczywiscie "Maus", "Polowanie", "Achtung Zelig!", "Rewolucje", "Mikropolis", a na dokladke "Wiczna wojne" spolki Haldeman/Marvano i "Kwestie czasu" Gimeneza. To tyle co mi teraz przychodzi na mysl. :)
Aha i prosilbym o zluzowanie z wycieczkami osobistymi. To tak ogolnie na przyszlosc i do ogolu.
-
N.N., robisz komiksy? :)
Obrazki, tekst czy 2w1?
Pochwal się!
:D:D:D
Wiele osob, które tu rozmawiają, robi komiksy. I wystarczy się trochę porozglądać, żeby zorientować się, które to osoby.
Internetowy savoir-vivre zaklada jednak, że wszyscy (prawie wszyscy :x ) szanują tę iluzję anonimowości, jaką daje człowiekowi posługiwanie się nickiem. Jest to oczywiście iluzja, bo wielu z nas się zna i/lub wie z kim i o czym pisze...
I trzeba być wyjątkowym chamem, żeby kogoś "demaskować" pisząc mu po nazwisku. Jest to chamstwo tak wielkie, że nikt dotąd nikomu na tym forum takiego afrontu nie zrobił - nawet podczas najbardziej zażartych kłótni lub obrzucania się wyzwiskami (co także się zdarza).
A odpowiadając na Twoje pytanie: tak, robię. Kiedyś trochę rysowałem, teraz już tylko piszę scenariusze. Wydane przez Mandragorę komiksy: "Szminka" i "Benek Dampc i trup sąsiada" uważam za rzeczy, którymi mogę się spokojnie chwalić.
Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł się pochwalić jeszcze paroma innymi...
-
Ja postanowiłem zrobić wam na złość i jeszcze trochę zostać :D
A co do atmosfery... często siętu kłucicie? Bo przynajmniej na TYM wątku sporo... Ale na pewno mogłoby być milej.
nie klocimy sie tylko dyskutujemy.
caly czas.
jak widac (a wlasciwie nie widac :twisted: ) my piszemy, moderzy sprzataja, ludzie o slabych nerwach odpadaja ale i tak jest milo jak na "srodowisko komiksiarzy" :)
-
powiem tylko ze moj brat edukacje komiskowa zaczynal od ligi niezwyklych dzentemenow i szminki...
teraz przezucil sie an kajka i kokosza :)
-
i tak cie wytną. nie fikaj bo bana dostaniesz.
a w temacie powiem: polecam książki szyłaka, a powinieneś zacząć od "komiks i okolice pornografii".
m
-
i tak cie wytną. nie fikaj bo bana dostaniesz.
m
banana?
ehh bez sensu pisac cos co rozdziobia kruki i wrony
ale wracjac do temtu:
:)
mysle ze mykopyko powinien pigulki podac w pierwszej kolejnosci
-
nie pozostanie kamień na kamieniu.
modsi zmieniają posty,
karol zmienia, ja też se zmienię.
w temacie:
proponuję przeczytanie niebieskich pigułek. to chyba jedyny komiks który zrobił na mnie naprawde pozytywne wrażenie od dawna.
m
-
Ale jednak porównanie komiksu do książki jest imo najodpowiedniejsze. Przykładem są chaciażby Wilki w Ścianach. Komiks to książka, która ma zamiast białego tła obrazki. Książka, to komiks z mniejszą ilością obrazków, itd. Wilki w Ścianach to RACZEJ komiks (jeżeli tak, to ten mi się BARDZO podobał i bez obrazków byłby niczym. Tutaj rzeczywiście mi się obrazki "zgrały ze słowami"), ale jak ktoś nazwie to książką, to też ma w sporej mierze rację.
-wojtek- odbieranie komiksu przez pryzmat książki nie jest odpowiednie i moim zdaniem prowadzi w bardzo wąską i zwężającą się jeszcze uliczkę.
Według mnie tą drogą nigdy nie dojdziesz do emocji takich jakie może zaoferować ci komiks.
Proponuję żebyś "przeczytał" jakieś komiksowe dzieło, w którym operuje tylko (lub prawie tylko) obrazem
-
szeregowy myku, mamy problem... co powiesz na to, żebym przeczytał najpierw Achtunga lub nawet pigułki, bo MAUSa nie było w empicu? :D
-
"V jak Vendetta" dostarczyla mi wrazen na tej samej plaszczyznie co znakomita ksiazka, nie widze czemu mialbys nie przeczytac :silly:
-
szeregowy myku, mamy problem... co powiesz na to, żebym przeczytał najpierw Achtunga lub nawet pigułki, bo MAUSa nie było w empicu? :D
nie da rady: pójdź do sklepu komiksowego i musi być maus
a pigóły nie współgrają za bardzo z achtungiem
-
szeregowy myku, mamy problem... co powiesz na to, żebym przeczytał najpierw Achtunga lub nawet pigułki, bo MAUSa nie było w empicu? :D
agencie -wojtek- oczywiście, że nie zezwalam
1. aby nauczyc sie czytac komiksy, nalezy nauczyc się cierpliwości
2. sztuka czytania komiksu w Polsce polega także na nabyciu umiejetności znajdowania dobrych tytułów, zatem miast szukac w empiku należy:
udac sie do jednego z kilku specjalistycznych sklepów w Warszawie gdzie MAUS leżakuje niczym dobre wino:
Centrum Komiksu - przy stacji metro pole mokotowskie, Al. niepodlegości 148
Komikslandia - na galerii handlowej metro centrum
najlepszy spis sklepów komiksowych z terenu całej Polski tutaj:
http://wrak.pl/index.php3?strona=sklepy
3. agencie wykazywanie inicjatywy i przezwyciężanie trudności uczyni cie silnym i niezniszczalnym
-
hehe :D
Nie miałem czasu na nic innego, a w empicu też kupiłem książkę :)
no, ale zgłosze się po przeczytaniu mausa.
bez odbioru
-
a w empicu też kupiłem książkę :)
Jaką książkę?
-
hehe :D
zgłosze się po przeczytaniu mausa.
bez odbioru
MAUSA i Achtung Zelig
-
mykupyku: przejęzyczenie, o to chodziło :oops:
N.N.: Blask Fantastyczny T.Pratchetta
-
hehe :D
zgłosze się po przeczytaniu mausa.
bez odbioru
MAUSA i Achtung Zelig
Powiedział -bez odbioru- i zniknął bez śladu. za cięzkie lektury mu zadałeś myku...
-
nie, nie, nie :P
Po prostu nie miałem czasu pojechać po mausa (a Achtunga mam już od dawna). Ale wczoraj dostałem i powoli czytam :)
Niedługo zdam recencję z MAUSa, a później z Achtunga (nie napiszę 2 od razu, bo jeszcze zapomnę lub zmienię zdanie lekko).
Jak na razie MAUS jest świetmy
-
Kurde, w ogole Maus jest swietny. Nawet moj tata go przeczytal, a ma taka opinie o moich komiksach jak ja o jego fantastyce. :)
-
tak ladnie sie ta dyskusja tu toczy, ze chcialbym skromnie sie wlaczyc i zadac takze jedno pytanie.
czytam komiksy od... hmmm powiedzmy 20 lat, byly lata przerwy, powrocilem do czytania i kupowania jakies 3 lata temu. jestem na biezaco z wszystkim co wychodzi i wlasciwie przeczytalem wiekszosc komiksow jakie wyszly w polsce.
ten watek przypomnial mi, ze sam kiedys myslalem aby takowy zaczac. moze nie w kontekscie "co Wy widzicie w komiksie" ale raczej czy komiks dorownuje swoja wartoscia innym dziedzinom sztuki.
dlaczego kupuje po kilkanascie komiksow miesiecznie? bo jestem nalogowcem :D ale nie do konca. jestem takze grafikiem i lubie patrzec. 90 (a moze i 99) procent komiksow kupuje dla obrazkow i czystej rozrywki.
wlaciwie ze wszystkich komiksow wydanych w polsce za pozycje, ktore dostarczyly (lub dostarczaja) mi czegos wiecej nizli tylko rozrywki lub uczty wizualnej uwazam (w tej kolejnosci):
1. rork
2. obydwie trylogie bilala
3. v jak vendetta
4. ale z roznych wzgledow juz duzo mniej: sandman
a jednak kazdy z tych komiksow pozostawial mnie nienasyconym. ze to wciaz nie to. ze mozna wiecej, smielej, powazniej...
o co chodzi?
ogladam mnostwo filmow, czytam mnostwo ksiazek, chadzam sobie do galerii by podziwiac obrazy lub grafiki. i w kazdej z tych dziedzin znajduje elementy (pfff, bedzie pompatycznie) katharsis.
jakie to filmy, jaki ksiazki? napisze kilka nazwisk, moze to bedzie pomocne, w odpowiedzi na pytanie, jakie zadam na koncu:
antonioni (czerwona pustynia!), greenaway (pillow book), godard (alphaville!), bergman, resnais (zeszlego roku w marienbadzie!), kurosawa (sobowtór!), bunuel, almodovar, truffaut, lynch (mullholand drive!), saura (nakarmic kruki) i wielu innych.
ksiazki:
eco (wahadlo foucaullta), dostojewski (bracia karamazow!), camus (upadek!), joyce (ulisses - serio, to byla i jest ksiazka mozjego zycia), mann (doktor faustus - tuz za ulissesem, prawie na rowni), borges (opowiadania - tylko odrobina za pierwsza dwojka), fuentes (terra nostra!), czechow, bulhakow, duzo filozofii z nietzschem na czele (ostatnio przezywam fascynacje derrida).
reasumujac. zaden komiks ktory przeczytalem, nie dal mi nawet namiastki tego co czulem, pogladajac lub czytajac powyzse pozycje. a jednak czuje, ze tak moze byc. znam potencjal komiksu i jednoczesnie wiem, ze to co ukazuje sie w polsce nie do konca jest skierowane (heh) do moich wymagan.
dlatego mam pytanie (mykupyku, timof, 2dope, i inni) wskazcie mi jeden tytul, ktory wyszedl na zachodzie, a ktory moglby (byc moze) sprostac moim wymaganiom. ale jeszcze dodatkowo 2 warunki:
1. komiks musi byc po angielsku (francuski znam na tyle, by sie dogadac w sklepie, nie na tyle by zaglebiac sie w literature komiksu).
2. wolabym zeby to bylo cos duzego objetosciowo.
bardzo licze na wasze rady. po lekturze komiksu, ktory mi polecicie, obiecuje tresciwie opisac swoje wrazenia.
z gory bardzo dziekuje
zdrv
maciek
ps. dodam jeszcze jedno, by jeszcze wyrazniej zaakcentowac, jak odczytuje pewne rzeczy. 3 komiksy majace rzesze zatwardzialych zwolennikow na tym forum i moja opinia o tych komiksach (podkreslam - tylko moja!)
kaznodzieja - banalna historyjka, ubarwiona jako_takimi wstawkami obyczajowymi, aspekty religijne bez jakiejkolwiek glebszej mysli. rzeklbym, amerykanski dramat - klasa rainmana i innych oscarowcow - lektura nie dla mnie.
straznicy - poza dosc ciekawa rozmowa rorschacha z psychologiem, nie znalazlem w tym komiksie niczego co co skloniloby mnie do glebszych przemyslen. jesli cytat z nietzschego w srodku mial sugerowac odwolania do relacji superbohater-ubermensch to chyba moore nie sprostal zadaniu.
transmetropolitan - zenujaca (przykro mi, ale pamietajcie, ze to tylko moja opinia) postmodernistyczna papka, mocno zakorzeniona w kulturze (albo pseudo-kulturze) ameryki. zadnego przeslania, zadnego uniwersalizmu. czasem to byl dla mnie belkot. ledwo przeczytalem jeden tom.
-
polecę 3 ciekawe i spore objętościowo rzeczy:
1. Jimmy Corrigan - Ware (od tego komiksu zaczęła się moja fascynacja niezależnym komiksem amerykańskim)
2. Blankets - Thompson (właśnie przeczytałem po raz trzeci i jeszcze mi mało)
3. Safe area Gorazde - Sacco (dowód, że można zrobić ciekawy reportaż i przedstawić go w formie komiksu)
naprawdę trudno wybrać z wielu pozycji (np. wczoraj przeczytałem, może infantylną, ale świetną rzecz - Lost at sea O'Malley'a - dzięki myku :) )
-
jak zaden polski nawet namiastki :x !?
ales mnie wkurzyl teraz :bite:
-
jak zaden polski nawet namiastki :x !?
ales mnie wkurzyl teraz :bite:
widzisz, dobrze ze mi przypomniales. jest jeszcze jeden komiks.
rewolucje.
stawiam go wyzej od sandmana.
zdrv
maciek
-
polecę 3 ciekawe i spore objętościowo rzeczy:
1. Jimmy Corrigan - Ware (od tego komiksu zaczęła się moja fascynacja niezależnym komiksem amerykańskim)
2. Blankets - Thompson (właśnie przeczytałem po raz trzeci i jeszcze mi mało)
3. Safe area Gorazde - Sacco (dowód, że można zrobić ciekawy reportaż i przedstawić go w formie komiksu)
naprawdę trudno wybrać z wielu pozycji (np. wczoraj przeczytałem, może infantylną, ale świetną rzecz - Lost at sea O'Malley'a - dzięki myku :) )
gracias timof. zaczekam na jeszcze kilka rad, wtedy wybiore 2/3 i... na amazon :)
zdrv
maciek
-
Rewolucje wyzej Sandmana?
hmm..nie za wczesnie?
(nie zebym sie czepial Mateuszowej roboty, bo to dobra seria bedzie/jest)
jak czytasz wiekszosc wychodzacych w Polsce to jest jeszcze kilka innych tytulow wiec nie narzekaj, ze nawet namiastki nie ma :x
Timof, Corrigan-tak, Blankets-tez (chociaz, skoro nie wymienil Pigulek to nie wiem :roll: ), Gorazde?-no nie wiem, Daauyi pisze, ze zwraca duza uwage na grafike a Sacco taki klasycznie statyczno-toporniasty jest.
doloze:
Flood! -E.Drookera,
wszystkie pojechane komiksy P.Kupera,
Pixy -M.Anderssona
jesli Andreas to i Sch**iten
Exit -T.Otta
-
daauyi, tak na pierwszy ogień:
Jimmy Corrigan
Mother, Come Home
Blankets
-
daauyi:
- komiksy Mattottiego (Fire, Murmur i potem inne)
- "Signal to Noise" Gaimana i McKeana
- "Perramus" Alberta Brecci
- "Mistery Play" Granta Morrisona i J.J. Mutha
-
"Same difference" za darmo w sieci
http://www.smallstoriesonline.com/Comics/SameDifference/SameDifferenceIndex.htm
Chociaż to nie jest takie długie...
pzdr
-
Powtórze po innych, najwyżej sobie policzysz głosy :-)
- Jimmy Corrigan
- Fires (Mattotiego)
- Fever in Ubricand (Sch**iten i Peeters)
z pozostalych większosć raczej tak, choć kilku nie czytałem
-
Kurde, w ogole Maus jest swietny. Nawet moj tata go przeczytal, a ma taka opinie o moich komiksach jak ja o jego fantastyce. :)
ja ten komiks nawet babci dałem do przeczytania, ze wzgęldu że sama miała podobne przygody podczas okupacji, a właściwie powstania warszawskiego, kanały te sprawy. przeczytała cały, podobało się. :D
m
-
widzisz, dobrze ze mi przypomniales. jest jeszcze jeden komiks.
rewolucje.
stawiam go wyzej od sandmana.
uuuaaa.
z grubej rury.
w każdym razie dziękuję za zaufanie, zwłaszcza od nałogowego czytacza komiksów, bo to przecież dopiero jeden album raptem wyszedł... następne tomy są (mam nadzieję) lepsze, kończę trzeci, ci co widzieli fragmenty chwalą. :D
Rewolucje wyzej Sandmana?
hmm..nie za wczesnie?
(nie zebym sie czepial Mateuszowej roboty, bo to dobra seria bedzie/jest)
dzięx tururu za wywołanie daayui do odpowiedzi. :D
-
co mnie wkurza w sandmanie?
przede wszystkim banalna, plastikowa, "gotycka" sztucznosc. czarne stroje, smierc wyglada jak fanka sisters of mercy i wogole czesto zastanawiam sie, czy tak trudno jest odejsc od schematow w ukazywaniu pewnych postaci/idei czy moze tylko ja na to zwracam uwage...
cala opowiesc w warstwie graficznej nie wykracza poza pewne schematy kulturowe. kazda postac wyglada tak, jak wiekszosc z nas przyzwyczaila sie je odbierac. i nie ma tu znaczenia, ze smierc nie jest stara i nie ma kosy.
w rewolucjach tego plastiku nie ma. oczywiscie wiem, ze to dopiero pierwszy album. ale nawet po tym jednym albumie wiem juz czego moge sie spodziewac. komiks to medium autorskie, pozwlalajce tworzyc nowe spojrzenie, nawet na cos tak zastalego jak kulturowa ikonografia. w rewolucjach widze ten potencal, i za to je bardzo cenie.
zdrv
maciek
zdrv
maciek
-
cala opowiesc w warstwie graficznej nie wykracza poza pewne schematy kulturowe. kazda postac wyglada tak, jak wiekszosc z nas przyzwyczaila sie je odbierac. i nie ma tu znaczenia, ze smierc nie jest stara i nie ma kosy.
Trochę racji masz, ale bez przesady. Są wyjątki - vide Kain i Abel.
-
co mnie wkurza w sandmanie?
przede wszystkim banalna, plastikowa, "gotycka" sztucznosc. czarne stroje, smierc wyglada jak fanka sisters of mercy i wogole czesto zastanawiam sie, czy tak trudno jest odejsc od schematow w ukazywaniu pewnych postaci/idei czy moze tylko ja na to zwracam uwage...
Jest takie przysłowie: Jak ktoś chce psa uderzyć, to kij zawsze znajdzie. Moim zdaniem - najzwyczajniej szukasz kija.
Może powinieneś na co innego zwrócić uwagę, albo zrewidować założenia, jakie kierują twoim sposobem patrzenia.
Moim zdaniem
Po pierwsze: Śmierć jest fanką Sisters of Mercy (albo innej kapeli tego typu) i dlatego wygląda jak wygląda.
Po drugie: wszyscy Endless - cała rodzina Sandmana (z nim włacznie) to istoty stworzone ze schematów/idei - są personifikacjami pojęć, w ktore ludzie wierza i ktore ludzie sobie wyobrażaja w antropomorficzny sposób. Oni wyglądają tak, jak ludzie ich sobie wyobrazają: dla antycznych greków są antycznymi bogami, dla ludzi o czarnej skórze są czarnoskórzy i tak dalej (w komiksie pojawiają się nawet marsjańska i kocia wersja Sandmana, czy i one są schematyczne?)
cala opowiesc w warstwie graficznej nie wykracza poza pewne schematy kulturowe. kazda postac wyglada tak, jak wiekszosc z nas przyzwyczaila sie je odbierac. i nie ma tu znaczenia, ze smierc nie jest stara i nie ma kosy.
Oczywiście, że nie wykracza: jest to opowieść o schematach kulturowych, o opowieściach, w tej kulturze snutych, o wierzeniach. Endless umrą wraz z ludźmi, ktorzy w nich wierzą lub umrą, gdy ludzie przestaną w nich wierzyć - to jest (lub będzie) powiedziane w tym komiksie wprost.
A jeśli nie ma znaczenia fakt, że śmierć nie wygląda zgodnie ze stereotypem, czyli przeczy twojemu zarzutowi, to co ma znaczenie?
Co do Kaina i Abla, ktorych wspomniał Borys - to są postacie żywcem wzięte z nowelowych serii "House of Secrets" i "House of Mysteries" - wyglądają tak, jak wyglądały na kartach tamtych komiksow.
-
daauyi, moje katharsis innymi sciezkami przybywa, bo na koniec takich filmow jak Siekierezada albo 25th Hour :) a przy komiksie raz jeden sie zdarzylo tylko i niestety nie byl on po angielsku - 'Les damnes de la terre' Troncheta
-
w rewolucjach tego plastiku nie ma. oczywiscie wiem, ze to dopiero pierwszy album. ale nawet po tym jednym albumie wiem juz czego moge sie spodziewac. komiks to medium autorskie, pozwlalajce tworzyc nowe spojrzenie, nawet na cos tak zastalego jak kulturowa ikonografia. w rewolucjach widze ten potencal, i za to je bardzo cenie.
:oops:
fak, zaczynam czuć presję. :/
-
No... przeczytałem MAUSa (dopiero... ale czasu nie było :) )!
No i...
Kolejny komiks który mnie powalił :)
Możliwe, że najlepszy jaki czytałem... chyba tak... nie jestem pewien...
Obrazki niby nie grają głównej roli (nawet fajnie narysowane, tek... amatorsko ręką profesjonalisty :P ), ale często warto popatrzeć (taki był większy obrazek Auschwitz pod koniec czI... przypomniało mi się odrazu... Ale genialnie były narysowane uczucia tych myszy. Jak sąp rzerazone itd.). Trochę przeszkadzać może, że postać się poznaje bardziej po stroju niż po twarzy, ale ludzie myszy też naogół nie poznająz pyszczka :)
Rewelacyjny pomysł z myszami (+ kotami + psami), dodatkowo fajne intro (Żydzi bez wątpienia są rasą, ale nie ludzką). Świetnie wykorzystał te myszy... MASKI...
Fabuła... JEZU! Ta fabuła jest śwetna... a raczej prawdziwa... A przez to, że pisze w dwóch czasach, to wszystko staje się jeszcze bardziej realne.
... długoby można pisać, ale szczerze mówiąc nie mogę teraz myśli poukładać (co widać po mojej krótwiej recenzji... trochę niepoukładana jest). Ale po prsotu komiks był świetny.
+ realność
+ myszy, koty, psy, maski = POMYSŁY
+ dwa czasy
największe plusy... przy czym komiks posiadający chociaż jeden, tak duży plus byłby już świetny.
No... dłuuugo to czytałęm, ale już mam za sobą MAUSa. Teraz jeszcze Achtung... postaram się przeczytać w miarę szybko.
pzdr
-
Czy można coś (zarys tresci, próbki grafiki) znależć w sieci na temat
Jimmy'ego Corrigana;
Blankets
Fires?
Będe wdzięczny za wskazówki.
-
eh... dobra... przeczytałem też Achtunga :)
No i... omg...
nie wiem...
wszystko poukrywane... obrazki to raczej obrazy... świetnie narysowane postacie... dosyć... oryginalne... komiks jest... nie wiem... taki sam jak moja wypowiedź... powalony...
Tak ze strony obrazków, to są na prawdę świetne, a ze strony fabuły... nie wiem czy wszystko rozumiem... :(
Na pewno JEST bardzo dobry, ale nie wiem czy wyciągnąłem z niego wszystko co się da.
No... ale miało być MAUS vs Achtung...
Więc wygrywa...
Jeszcze porównam :D
MAUS:
-dłuższy
-bardziej prawdziwy (to są przeciwieństwa!)
ACHTUNG:
-lepsze obrazy/ki
-trzeba nieco pomyśleć...
Przy czym w MAUSIE NIE TRZEBA myśleć żeby zrozumieć treść, ale trzeba myśleć, żeby... zrobumieć jak to na prawdę było... Nie wiem jak to do końca powiedzieć... ale Achtung może być po prostu o jakimś ufo, żabie i czarodzieju. I trzeba zrozumieć po co ci czarodzieje.
A w MAUSIE odrazu wiadomo, że mysz=żyd, kot=niemiec, pies=amerykanin, świnia=polak. Ale myślenie o tym pomaga zrozumieć co czuł bohater... wiadomo... jak w normalnej historii.
No... ale bardziej podobał mi się....... MAUS !!
chociaż, że nie wygrał przewagą 90% głosów :)
Maus bo:
-był dłuższy, a jak jest coś fajnego, to lubię żeby było NIECO dłuższe (ale nie za dugie)
-strasznie mi się te myszy spodobały, poważnie... BOMBA!
-cholernie prawdziwe. Mapy, jego własny ojciec, ON (Art), daty... to wszystko się skłąda po prostu w prawdę.
No... to by było tyle. ALe jak zwykle... mógłbym o tym pisać dłuuugo, ale po zastanowieniu, ale nie chce mi się już myśleć... zmęczyłem się :)
-
Czy można coś (zarys tresci, próbki grafiki) znależć w sieci na temat
Jimmy'ego Corrigana;
Blankets
Fires?
Będe wdzięczny za wskazówki.
strony:
Jimmy Corrigan - strony przykładowe:
dwa krótkie fragmenty:
http://www.komiks.gildia.com/komiksy/jimmy_corrigan/1/sen/skan1/ - to są pocięte strony, w sumie chyba 4.
Cztery inne pojedyncze strony:
http://faculty.cua.edu/johnsong/hsct102/Ware/ware1.html
Recenzja i info o nagrodzie literackiej brytyjskiej gazety Guardian:
http://www.januarymagazine.com/artcult/corrigan.html
http://books.guardian.co.uk/firstbook2001/story/0,10486,614660,00.html
A zresztą, najłatwiej wpisać w Google (dotyczy to tez Blankets) i wyleci chmara linków. Z Fires jest trudniej, ale można pewnie coś wygrzebać.
-
Wojtek - będą z Ciebie ludzie. Pozdr
-
hmm... "nowy w branży" czyta wszystko i w kolejności jak polecają krytycy...
facet czyta, ogląda, widzi, myśli... ale przemyślenia ozdabnia ogólnymi ogólnikami...
i zgadza się z krytykami...
pytanie za 100 pkt.: kim jest -wojtek- ? :o
(może to zbiorowa halucynacja, wytwór krytycznych marzeń?) :twisted:
-
to jakaś zagadka? :?
ps. przeczytałem już ok. 20 komiksów... normalnie weteran :P
-
agencie -wojtek- mają was za zbiorową halucynację - tak trzymać, to doskonały kamuflaż :)
polecam sięgnąć po Corto Maltese (ostatnio wydany jest pierwszym chronologicznie) i po Niebieskie pigułki
a potem pogadamy reasumpcyje czyniąc z tego co już przeczytałeś i rzekłeś w temacie :)
-
A wracajac namolnie do KATHARSIS, to trafiony-zatopiony jest w "Trio z Belleville" Chometa na koniec, gdy postarzaly wnuczek-kolarz odpowiada nieistniejacej juz babci "c'est fini, meme" - ale to chyba potrafi tylko docenic ktos, kto mial taka wlasnie babcie..
Nowy w branzy - ja mam taka teorie co do medium komiksowego, ze trzeba je wchlaniac od dziecka, wstrzykiwac w krwiobieg latami, dorastajac; taki przechrzta wyrosniety jak ty nie ma szans na odczucia z tej samej plaszczyzny, chyba ze jest wiecznym piotrusiem panem-huckleberry finnem, inaczej otrzyma tylko namiastke: nie bedzie czul, lecz ANALIZOWAL.
To tak jak z tym rodzenstwem w opowiadaniu H. Kuttnera -- gdy byli mali mozna im bylo wpoic geometrie sprzeczną z euklidesową... dlatego wesolosc mnie czasem ogarnia jak niektorzy tu pisza, ze rozkladaja komiksy jak wnyki wokol swoich wybranek w nadziei, ze chwyci. Ale to dobrze, taki przejaw naiwnosci to znak, ze wciaz tkwi w was to dziecko i szuka towarzystwa do zabawy. :D
-
inaczej otrzyma tylko namiastke: nie bedzie czul, lecz ANALIZOWAL.
A dlaczego jedno ma wykluczac drugie?
-
ten z pierwszym moze sobie pozwolic na drugie, ten z drugim nie dostapi pierwszego :)
-
Brawo. :)
Można jeszcze dodać, że bez odpowiedniej motywacji, bez tego "czucia" o którym piszesz, jest bardzo prawdopodobne, że taka analiza będzie pobieżna, bo bez odpowiedniego zaangażowania.
Pozdrawiam. :)
-
Eee tam, towarzyszu 2dope - demonizujecie komiks.
To nie jest jakies siodme wtajemniczenie.
Albo sie podoba, albo nie.
A Wojtkowi jak widac sie podoba, czyli nie ma o co kopii kruszyc.
-
Podoba, podoba :)
Przeczytałem Pigułki (odrazu po przeczytaniu Achtunga :) ), a Corto Maltese sobie kupię.
Ale na razie nieco dam sobie z komami nieco spokój. Nie dla tego, że mnie już nudzą, po prostu w wakacje wreszcie mam czas, czyli... mogę czytać książki. Komiksy odłożę bardziej na rok szkolny (ale w wakacje przeczytam pewnie z 5 komixów, po prostu nie 50).
ps. Rysunki w Pigułkach są najlbardziej stylowe i klimatyczne jakie widziałem chyba, straaaasznie mi się spodobały :P
-
Czasem myslę, że aby czytać komiksy trzeba się urodzić z odpowiednim do tego układem percepcyjnym. Ja np. nie potrafię zrozumieć, dlaczego w dzisiejszych czasach ludzie jeszcze czytają ksiażki. Kiedyś czytałem dużo beletrystyki, ale jakiś czas temu zaprzestałem. Komiksy dają mi dużo więcej; uczą mnie patrzyć, wyławiać sensy ukryte w kadrach, w wykorzystaniu takiej a nie innej kreski, w kontrapunktach obrazek-słowo. Fabularnie potrafią udźwignąć równie dużo, co najlepsza literatura, ale nie rozleniwiają tak jak ona, zmuszają bowiem do innego czytania niż tylko nabyta w podstawówce umiejętność składania literek.
Daauyi wymienił wśród swoich ulubionych filmów "Sobowtóra" Kurosawy. Popopieram, bo jest również mój ulubiony film. Kto go jednak widział ten wie, że wymaga on dużego skupienia, gdyż prawie każdy kadr jest w nim znakiem, który należy osobno odczytać. Gdyby nie nabyte na komiksach "doświadczenie w patrzeniu", to nie wiem, przy całym moim uwielbieniu dla Kurosawy, czy "Sobowtór" nie byłby dla mnie filmem zbyt hermetycznym.
-
Alan Moore twierdzi, ze wlasnie dlatego przedklada medium komiksowe nad film, w ktorym wszystko przelatuje przed oczami zbyt szybko
-
Dla mnie czytanie nie sprowadza się tylko do "nabytego w podstawówce składania literek". To przede wszystkim przekładanie w mózgu tekstu na ciąg obrazów. Wyobrażenia postaci, ich ruchów, tonu głosu... Stwierdzenie, że literartura rozleniwia, a komiks nie, jest takim samym przegięciem, jak mówienie, że komiksy to lektura nie wymagająca od czytelnika dużego wysiłku.
-
Dla mnie czytanie nie sprowadza się tylko do "nabytego w podstawówce składania literek". To przede wszystkim przekładanie w mózgu tekstu na ciąg obrazów.
Wyobrażenia postaci, ich ruchów, tonu głosu...
Czyli umiejętność nabyta na etapie edukacji podstawowej. O ile nie jest się analfabetą, to nic trudnego.
Komiks niby uchodzi za rzecz łatwą i przyjemną w lekturze, ale zawsze jak podrzucam jakiemuś poloniście fajny komiks to okazuje się, że nie zrozumiał, męczył się straszliwie, nie doczytał i w końcu stwierdza że woli książki. Nic dziwnego; gdyby ktoś mi dał do czytania jakiś chiński pergamin to też bym się męczył i stwierdził że głupie - bariera językowa. Język komiksu trzeba rozumieć, a tego niestety nie uczą w szkołach. Wbrew pozorom, nie uczy go również kultura audiowizualna. Przypuszczam, że na forum też się nikt nie nauczy. Samemu trzeba nabyć ten dar, ha!
-
Komiks niby uchodzi za rzecz łatwą i przyjemną w lekturze, ale zawsze jak podrzucam jakiemuś poloniście fajny komiks to okazuje się, że nie zrozumiał, męczył się straszliwie, nie doczytał i w końcu stwierdza że woli książki. !
Jestem polonistą - wypróbuj mnie, podrzuć do poczytania jakiś fajny komiks!
-
Chyba jednak nie są to tak łatwe do opanowania umiejętności, skoro czytelnictwo spada. Przecieniasz nasze społeczeństwo Komboju. Znam wielu ludzi, którzy jak najbardziej potrafią czytać, ale lektura ksiażki która ma ponad 50 stron to dla nich prawdziwa męka.
-
Jestem polonistą - wypróbuj mnie, podrzuć do poczytania jakiś fajny komiks!
hehe, celna uwaga :)
-
Jestem polonistą - wypróbuj mnie, podrzuć do poczytania jakiś fajny komiks!
hehe, celna uwaga :)
Moim zdaniem to nie jest celna uwaga. Raczej żart.
-
Chyba jednak nie są to tak łatwe do opanowania umiejętności, skoro czytelnictwo spada.
Jakoś strasznie nie spada. Przynajmniej w ostatnich kilku latach. Co nie zmienia faktu, że prawie połowa ludzi nie czyta.
-
Moim zdaniem to nie jest celna uwaga. Raczej żart.
eh drętwiak, drętwiak.
-
Jestem polonistą - wypróbuj mnie, podrzuć do poczytania jakiś fajny komiks!
hehe, celna uwaga :)
Moim zdaniem to nie jest celna uwaga. Raczej żart.
ale co w tym jest niezłym żartem. dać komiks poloniście. tylko taki jakiego nie ma :twisted:
-
ale co w tym jest niezłym żartem. dać komiks poloniście. tylko taki jakiego nie ma :twisted:
Studia polonistyczne (co wiem z drugiej ręki) zawierają rażąco niewiele informacji o komiksie. Oczywiście zdarzają się ludzie traktujący język komiksu jako coś godnego uwagi, ale zwykle tylko na równi ze slangiem czy kwileniem dzieciąt.
Czy w dziedzinie komiksu będzie kiedyś nike? Kogo nominować? I czy ocenią tylko dymki, czy całość? :( :D
-
Czy w dziedzinie komiksu będzie kiedyś nobel?
-
Czy w dziedzinie komiksu będzie kiedyś medal olimpijski? :roll:
-
Nie czytałem za dużo postów po moim poście, ale zakładam, że mnie nie dissujecie tutaj za ostro :)
Ale przeczytałem jeden post... JA CIĄGLE BARDZO LUBIĘ KSIĄŻKI :)
A może ktoś z was ma płytę O.S.T.R.'a? Na jego najnowszej płytce (jazz w wolnych chwilach) jest komiksik krótki... jak go oceniacie? Rysował go Michał Arkusiński... to ktoś dobry? Nie orientuję się :P
ps. Polecan gorąco tą płytkę, chyba najlepsza w historii Polskiego HipHopu. Macie tam dwie płyty, 45 piosenek (najwięcej w historii Polskiego HipHopu), 2.5h muzyki (to samo) i płytka kosztuje 35zł :D
Na prawdę, ta płyta to już klasyk.
pzdr
-
Akusiński - zobacz tutaj: http://www.komiks.gildia.pl/tworcy/michal_arkusinski/
-
Czytelnitwo spada? No tak, juz trzeci tydzien mecze sie z jedna ksiazka... tyle, ze ksiazka jest po niemiecku a zdania maja dlugosc polowy strony...
A jakby nie komiksy, to bym w ogole nie czytala, wiec nie ma na co narzekac w sumie (Taaaa, przypomina mi sie dyskusja z nauczycielka francuskiego, czy komiksy pomagaja zwalczac dysleksje. Jestem zywym rpzykladem, ze tak.)
-
ps. Polecan gorąco tą płytkę, chyba najlepsza w historii Polskiego HipHopu. Macie tam dwie płyty, 45 piosenek (najwięcej w historii Polskiego HipHopu), 2.5h muzyki (to samo) i płytka kosztuje 35zł :D
to coś jak komiksy z dk. dużo i tanio.
ilość nie oznacza jakości.
najlepszymi płytami są wszystkie trzy płyty k44.
8)