Przelookałem forum i zobaczyłem, że nie ma topicu o yuri więc uzupełniam braki :D
Ichiko jest cutna, ma słodkie oczka. Tylko Eri mi jakoś nie bardzo pasi. Wolałbym jakaś laseczkę w typie Sahoko albo Sachiko :p Ale ogólnie całość spox, takie życiowe i w sumie pozytywne. Tylko ten ojciec mnie wkurza.
A najładniejszą laską w całej mandze jest mamusia Ichiko w typie murzynki wow :) :p Szkoda że Ebine nie narysowała jakiejś mangi tylko o niej :(
Z ostatnich nowości zassałem "Love My Life" i mi się podoba
Tylko Eri mi jakoś nie bardzo pasi. Wolałbym jakaś laseczkę w typie Sahoko albo Sachiko
Tylko ten ojciec mnie wkurza.
Jestem ciekawa czy pojawił się tu jakiś nowy miłośnik/czka yuri
Chyba pomyliłeś tematy, bo o homoseksualiźmie dyskutujemy w innym dziale.
Nie chcem zabrzmiec jakos nie tak, ale pamietam, jak kiedys jakas dziewczyna sie zalila na forum, jak ulsyszala program pod tytulem:
"homoseksualisci i lesbijki"
wiec od tego czasu jestem wrazliwy na tego typu sprawy
Dredorus nim kolejny raz palniesz równie zabawnego posta, to dowiedz się coś więcej o tych gatunkach i ich odbiorcach.
"homoseksualisci i lesbijki"
O co Ci chodzi? Przecież ja tego nie rozgraniczyłam.
Szkoda tylko, że nie masz pojęcia o ich odbiorcach.
Było to zagadnienie "czemu yuri jest niszowe" i o tym był post. Yuri i yaoi łączą się z homoseksualizmem w sposób ścisły i przemilczenie tego jest po prostu niemożliwe.
Reasumując, ten gatunek nie wyjdzie z podziemia dopuki mentalność Polaków się nie zmieni.
Akceptacja homoseksualizmu nie ma tu nic do rzeczy
OBOP 2005
Dokładnej wartości nie podam, bo była z przecinkiem, ale po zaokrągleniu wychodzi około 70%.
twierdziłeś, że yuri i yaoi to gatunki niszowe bo homo nie są tolerowani przez 70% społeczeństwa. Teraz nagle stwierdzasz, że mangi te może czytać każdy. Ja tu widzę sprzeczne poglądy.
To tak z innej paki, chciałbym poruszyć temat "walki" fanów i przeciwników yuri, która sie zwykle zawiązuje, gdy w jakimś komiksie, czy filmie dwie dziewczyny "mają się ku sobie". Kiedy przestaje być to przyjaźń a zaczyna się yuri? Nie mówię o tytułach stricte o tej tematyce, ale takich, gdzie jest to wątek poboczny.
Kiedy przestaje być to przyjaźń a zaczyna się yuri?
Podaj mi jakiś inny powód nie czytania yuri przez ludzi którzy czytają mangi, który odnosił by się do całości gatunku.
Czyli odbiorcą yuri może być każdy, kto lubi takie klimaty.
Poza użytymi terminami mniej więcej miałem rację, podział się zgadza, dużych błędów nie widzę. Nie znałem w ogóle nazwy josei, zwykle słyszalem jak nazywali to "lady". Słyszałem też że podział na shoujo-ai i yuri jest szyuczny, analogiczny do shounen-ai i yaoi.
I tak mamy wśród fanów gatunku dziewczęta w wieku gimnazjalno-licealnym do których skierowane są pozycje lekkie łatwe i przyjemne, mówiące zwykle o czystej miłości dwóch dziewcząt, bardziej związku platonicznym, fascynacji. Te mangi nazywają się (o ile się nie mylę) shoujo.
Adresatkami kolejnej grupy komiksów spod znaku yuri są dorosłe kobiety, do których skierowane są mangi podobne do shoujo, jednak z większym naciskiem na cielesność. Sceny łóżkowe są tu tylko "przerywnikiem", a nie kwintesencją komiksu. Ten rodzaj jest kierowany do kobiet zarówno hetero jak i homoseksualnych. Jest chyba jeszcze cos takiego jak seinen, zwykle kierowane do męskiej części populacji, chcoć często wpadają w dłonie płci pieknej. Jest to coś pośredniego między gatunkiem dla kobiet, a komiksem pornograficznym, gdzie jest zarówno akcja, fabuła, ale także sceny łóżkowe.
Pomijając komiks pornograficzny, jako niezaliczany do yuri, gatunek tworzony jest "przez panie dla pań", według zasady, że nikt nie zrozumie kobiety tak jak druga kobieta.
Tyle wiem, chyba sporo jak na ignoranta, który z gatunkiem niewiele ma wspólnego.
Najpierw pytasz kiedy przyjaźń przechodzi w yuri (a więc w seks), a zaraz potem przywołujesz wyrwany z kontekstu przykład z Evangeliona, w którym to fani tworzą pairing Mayi i Ritsuko. Sprecyzuj więc swoje pytanie, bo póki co to jego założenie niespecjalnie pokrywa się z omawianym przykładem.
Cały świat uznał jedogłośnie Mayę za lesbijkę na podstawie jednej tylko sceny z Enda (cieszy się, gdy ma wizję Ritsuko, która w rzeczywistości już nie żyje)
Zadałem pytanie ogólne, niekoniecznie oparte na konkretnych przykładach. Konkrety podałem tylko po to, żeby było wiadomo po co jest mi potrzebna odpowiedź na pytanie ogólne. Chciałem porozmawiać spokojnie na nurtujący mnie temat, zamiast tego spotkałem się z czepainiem się słówek, agresją_nie_wprost oraz udawaniem że niewiadomo o czym mowa.
Nie nazwałabym czepianiem się słówek, czegoś co miało na celu sprostowanie błędnego zastosowania (shoujo a shoujo-ai) i wyjaśnienie znaczenia używanych w tym temacie pojęć.
Skoro nie oglądałam jednego anime, a drugie mnie nie interesowało, logiczne jest, że nie udzielę odpowiedzi na zadane pytanie.
czy miedzy Juri a Shiori.
Sama przyjaźń, jak niektorzy tłumaczą relację między Uranem a Neptunem też nie wchodzi w grę. Jeśli ktoś obejrzał Sailorkę z fanowskim tłumaczniem, a nie wyemitowaną u nas pocenurowną wersję, to nie powinien miec wątpliwosci co łączy Rukę i Michi.
Sama przyjaźń, jak niektorzy tłumaczą relację między Uranem a Neptunem też nie wchodzi w grę. Jeśli ktoś obejrzał Sailorkę z fanowskim tłumaczniem, a nie wyemitowaną u nas pocenurowną wersję, to nie powinien miec wątpliwosci co łączy Rukę i Michi.
Cytat: "Kriss"Sama przyjaźń, jak niektorzy tłumaczą relację między Uranem a Neptunem też nie wchodzi w grę. Jeśli ktoś obejrzał Sailorkę z fanowskim tłumaczniem, a nie wyemitowaną u nas pocenurowną wersję, to nie powinien miec wątpliwosci co łączy Rukę i Michi.
Ale miewają wątpliwości i to spore. :? Nie wystarczą słowa, czyny Ruki i Michi. Nawet branżowy symbol noszony przez Harukę nie jest dla nich dowodem. Klapki na oczach? :roll:
Autorka nie mogła zdecydować się kim i z kim mają być te bohaterki. :?
:o jaki symbol nosi :?:
Well, masz rację. Jest w końcu tylko autorką tych postaci, co ona może tam o nich wiedzieć.^^
Mam tez wrażenie żę autorka nie mogła sie określić co do płci Haruki, raz rysowałą ją niemal jako faceta, a raz w bardzo kobiecym stroju.
a na koniec przypominają w zasadzie dobre koleżanki.Co widać zwłaszcza w sposobie, w jaki Haru męczy fanów Michi.^^ A póżniej, weź pod uwagę, że jest o nich po prostu dużo mniej, jak i o całej reszcie, bo po prostu nie ma na to miejsca - toczy sie Wielka I Ostateczna Bitwa, a w takich chwilach Takeuchi lubi pozbywać się reszty towarzystwa i skupiać na Usie.
Zauważ, że tak było mniej więcej do czasu, aż rzuciły szkołę i tę część misji. Wyjaśnienie wydaje się wręcz banalne - była w faceta przemieniona/przebrana, by móc prowadzić swoje śledztwo wśród męskiej części szkoły, tak jak Michi robiła to w żeńskiej. Minako, Usa i reszta ( choć Usa i one już w filmie, nie w mandze) robiła to samo, gdy jej misja "wymagała" udawania mężczyzny.
Co widać zwłaszcza w sposobie, w jaki Haru męczy fanów Michi.^^ A póżniej, weź pod uwagę, że jest o nich po prostu dużo mniej, jak i o całej reszcie, bo po prostu nie ma na to miejsca - toczy sie Wielka I Ostateczna Bitwa, a w takich chwilach Takeuchi lubi pozbywać się reszty towarzystwa i skupiać na Usie.
Z tego co pamiętam Haruka w poźniejszych tomach, kiedy nie prowadzi śledztwa w Mugen również pojawia sie w typowo męskich ubraniach.
Sprawia to wrażenie jakby bohaterka rzeczywiscie zmieniała płeć.
Chocby z tego powodu anime góruje dla mnie nad mangą.
Ruka jest zainteresowana kobietami początkowo kiedy jest zamieniona/przebrana za faceta. Kończy sie ta matamorfoza, znika jej lesbijskosc.
Kiedy pojawiaja się w pierwszych tomach mamy obejmownaie, przytulanie itp. poźniej takich zachowań nie zauważyłam.
Dziwne. Mnie się zawsze Haruka z mangi wydawała dużo bardziej kobieca niż ten prawie chłopak z anime...Ma dłuższe rzęsy, bardziej kobiecy styl bycia.
Nie ukrywa, że jest kobietą, w przeciwieństwie do animowej Haruki, nader chętnie na swój męski image podrywającej panienki.
Taki już urok mangi, że coś zawsze jest niedopowiedziane, czy dwuznaczne, czy zupełnie sprzeczne, zwłaszcza w bliższych relacjach między bohaterami. Tak jest w większości mang, które czytałam. Sądzę,że taka już mentalność japończyków. Oni nie widzą sprzeczności między niektórymi rzeczami , to swobodne podejście powoduje,że czytelnicy mają większśą swobodę odbioru i każdy widzi w bohaterze coś innego.
Podpisuję się obiema rączkami pod tym co pisała Kriss.
Dziwne, ta jej męska budowa i płaska klatka piersiowa w mandze.
Haruka w anime: "Nigdy nie mówiłam, że jestem chłopakiem"
wystarczyło jedno zdanie aby wiedzieć, że są parą
raz na jakieś 10 odcinków
To jest element całkiem typowy w japońskich tworach – widok wzdychających fanek do swojego idola/idolki. To nie musi mieć podtekstu seksualnego.Oczywiście, że nie. Przeczytaj jeszcze raz cały fragment - Kriss twierdzi, że po ósmym tomiku Harukę przestają interesować panie, ja wskazuję na sceny, w których wyraźnie widać, że damska fascynacja sprawia jej przyjemność.
Zastanawiam się, jaki miała w tym cel? Unikanie kontrowersyjnej tematyki? A może próba przypodobania się większej liczbie czytelników? Haruka jako mężczyzna (fani shoujo przeczytają), Haruka jako kobieta (może jacyś miłośnicy F/F też).
Zauważyłam - czy kiedykolwiek się nie podpisywałaś? Mam wrażenie - oparte na tym, co czytałam w różnych tematach na tym i innym forum, że zgadzacie się zawsze ze sobą i z nikim innym.
Podsumowując: uważam, ze odbieranie autorce prawa do stwierdzenia, jakiej orientacji są jej postacie tylko dlatego, ze na łamach mangi dla czternastolatek jej postacie obściskują się mało jednoznacznie, albo dlatego,że postać w jednym tomie na sześc w których się pojawia była przebrana za chłopaka, a potem nosiła same kiecki, wobec czego jest mało kobieca jest całkowicie obce mojej logice i pojmowaniu świata. Uznaję zatem, że ponieważ rozumujemy w obcy sobie sposób, nie jestem w stanie się z wami porozumieć i prowadzić dyskusji, która coś da obu stronom. Dalszy dialog z wami w tym wątku pozostawiam więc innym - może z nimi się dogadacie.
Wątek Michiru i Haruki powracał bardzo czesto w fanzinach i fanfikach
Jeśli chodzi o tytuły, które widziała bym w wersji animowanej to zdecydowanie - Shiroi heya no futari i Paros no ken. Niestety mają sporo lat na karku, więc nie podejrzewam, zeby ktoś podjął się tego zadania. Dziwi mnie, że Strawberry Shake nie doczekało sie ekranizacji. Pozycja wrecz wymarzona do adaptacji filmowej - znana autorka, dużo humoru i ciepła, ładna kreska. Może w przyszłości.
strawberry shake byloby swietne, toz to komedia taka ze az sie prosi
za paros no ken moze ktos i wpadnie zeby sie wziasc, w koncu to jest klasyka co by nie powiedziec. no chyba ze teraz dozwolone sa juz tylko szkolne mundurki ;)
Jako chara designera widziałabym najchętniej Shingo Araki.
O tak, Shingo Araki - designer, który pracował przy Oscar :)
Mnie sie marzy coś chyba zupełnie nierealnego, komiksowe adaptacje prozy Sarah Waters. Jako rysowniczkę typuję Haruno Nanae, w wersji bardziej "sweet" może Yazawę Ai, ale musiałaby nadać nieco chropowatości swojemu "ładniutkiemu" stylowi.
Tipping i Affinity tylko w wersji Yamaji Ebine :)
Prędzej obejrzymy kolejny klon pary Shizuru & Kuga.
Nawiązując do nie zrealizowanej kinówki Sailor Moon, poświęconej Ruce i Michi. Nie wiem, czy czekałby ją pozytywny odbiór z racji aktualnie panujących trendów. Jak wiadomo dominują historie o licealnych miłościach, osadzone w podobnym kontekście czy nawet zbliżone graficznie ( zwłaszcza mangi).
Zetkniecie się z parą, która niby teoretycznie "składa się" z nastolatek - (Ruka i Michi miały mieć bodajze 16 lat), ale partnerki ani nie wyglądaja ani nie zachowuja sie jak nastolatki
Kinówka Utena chyba też nie spotkała sie ze specjalnie ciepłym przyjęciem, a przynajmniej w Polsce.
Mario Yamada? Hmm... a dlaczego akurat ona?
Tak narzekałam na "szkolne" mangi i anime, ze az wstyd przyznac, ze podoba mi się Strawberry Panic. A moze po prostu nie umiem sie oprzec Shizumie "wystylizowanej" na Lady Oscar? Ten zabieg udał się autorom perfekcyjnie :) Co prawda pomysły na pairingi ciutkę oklepane, jednak całośc tchnie jakimś (nie do końca wytłumaczalnym) urokiem i ciepłem. Do tego bardzo ładny design postaci. O ile na przyklad Marimite pozostawiało u mnie mile odczucia, to jednak patrzyłam tam na perypetie bohaterek dosyć obojętnie. Tutaj sledzę je wręcz z wypiekami na twarzy :)
Moze po prostu z historii o licealnych miłosciach nigdy się nie wyrasta?
Ciekawa jestem jak obroniło by sie anime shoujo - ai, czy tez yuri w konwencji harem? To znaczy mamy jakąś nieco gapowata bohaterke - pewnie otoko, która nie moze sobie poradzić z uczuciowymi perypetiami. Zastanawiam się jak ten pomysł by się "sprzedał".
Jest też bohaterka podobna do Haruki :)
Chociaz ostatni iście "telenowelowy" zabieg w "Strawberry Panic" trochę mnie rozczarowal - mowa o następstwach feralnego upadku z konia.
Shizumę można moim zdaniem zaliczyć wręcz do "ikon yuri", czyli bohaterek lesbijskich, które szczególnie zapadły w pamięć widowni. Dodała bym tam jeszcze Harukę, Saint-Just i Juri. Wydaje mi się, ze były to postacie , które wniosły największy wkład w rozwój tego gatunku i są z nim najbardziej kojarzone.
Podobne schemty trafiają się też w mangach, gdzie zagościła moda na yaoiowe schematy - jedna partnerka zupełnie uległa i bierna, druga "napastująca". Czesto po takie motywy sięgają autorki, które wcześniej rysowały yaoi a teraz wzięły się za tematyke f/f np. Zaou Taishi.
Dziwi mnie, że w najnowszym numerze Yuri Hime, brak historii Shizuru. Mam nadzieję, że to oznaka, że ujrzymy drugi tomik Strawberry Shake.
Dziwne, bo ja zawsze uwazałam, że Strawberry Shake jest jesli można to tak określić "siła napędową" najpierw Yuri Shimai, a później Yuri Hime. Jeśli w antologii nie pojawił się kolejny rozdział to chyba sygnał, ze wydawcy są pewni sukcesu pozostałych historii. Pytanie, czy słusznie.
Zastanawiam się, czy mozna liczyć na jakis ciąg dalszy, chociaż zakończenie na to nie wskazuje. Pewnie ewentualna kontynuacja uzależniona jest od popularnosci serii.
Tytuł ten to w końcu klasyka lesbijskiego komiksu.
Jedyne czego się obawiam, to czy aktorki będą potrafiły przekonująco wcielić się w role i sprawic, że związek Ichiko i Eri będzie sie prezentował na ekranie równie wiarygodnie jak na kartach komiksu.
Ciekawa jestem jak by wygladała ekranizacja "Love My Life" gdyby podjął sie jej ktoś z europejskich, lub amerykańskich reżyserów. W końcu ten komiks to idealny scenariusz na obyczajowy film :)
Richie,
Sailor Moon – jeśli oglądałeś ocenzurowaną wersję to zostałeś pozbawiony kwintesencji związku Ruki i Michi (łącznie z pocałunkiem, który swego czasu wklejałam tu na forum). Kwintesencji, którą doskonale rozwinęła Mario Yamada
Mnie nie bawią gwałty dokonywane przez jedną agresywną panienkę na drugiej, zupełnie biernej. A było to i w Kannazuki i w Mai Hime. Jeśli komuś coś takiego się podoba to pozostaje mu jedynie współczuć.
Utena jest pełna symboliki i może najpierw należałoby ją odkryć, a nie z pozycji biernego oglądacza stwierdzić, że “zagmatwane”
Twórcy Strawberry Panic bawią się konwencją szkolnych shoujo-ai. W SP nic nie pozostaje w sferze marzeń bo jest to pierwsze anime od kilku lat, które poważniej potraktowało ukazanie erotyki damsko-damskiej,a nie jedynie ograniczyło się do "seksualnych napaści". Nie jest to ambitne dzieło, ale i nie takie ma być. Anime to łamie kilka wyświechtanych schematów typowych choćby dla Marimite czy tych z YS.
Masz dziwne kryteria oceny anime, jeżeli dla Ciebie wzdychające ciągle do siebie i wzywające swoje imiona Himeko (pomijam już tak oczywistą rzecz jak piętno, które powinien odcisnąć na psychice bohaterki gwałt, a którego to piętna twórcy jej pozbawili)
Doprawdy? Bardzo ciekawe.
Po pierwsze - o ile dobrze pamiętam, to zaraz po była pozbawioną życia kukłą. Całkiem realistycznie jak dla mnie.
Potem, zwracam delikatnie uwagę że odcinki są tak zrealizowane że nie mamy właściwie podanego na tacy upływu czasu - choć na pierwszy rzut oka może się nam zdawać że w całym 9 odcinku minął tylko jeden dzień, tak z całą pewnością nie było.
Wreszcie, nikt z nas do końca nie wie jakie trybiki ruszały się w tej blond główce ale sam fakt iż podjęła ona pogoń za próbą uzyskania jakiś odpowiedzi (zamiast np. zamknąć się w swojej skorupce) znaczy że tak naprawdę Himeko była po prostu osobą silną a nie bojącym się wszystkiego płochliwym kociaczkiem jakiego wrażenie sprawia na pierwszy rzut oka
i Chikane z Kannazuki nie są sztuczne, a korzystające z życia bohaterki SP już tak.
I jeszcze w kontekście erotyki, czy mi się wydaje, czy Ty mieszasz yuri z hentai?
To się świetnie składa, bo mnie bynajmniej też nie bawi!!!! Kiedy obejrzałem wiadomą scenę w Kannazuki pierwotny obsuw szczęki szybko zmienił się w poirytowanie a potem zniechęcenie. Wiązałem z tą serią pewne nadzieje a tutaj... "co ja tu k**wa oglądam". Mimo wszystko oglądałem dalej... i ku mojemu zdumieniu, serial nie tylko się nie rozleciał do końca - jak sądziłem że to się stanie - ale wręcz przeciwnie: scenarzyści pozbierali wszystkie kawałki układanki, kończąc wielkim finałem godnym super wyciskacza łez.
Ale dla ciebie najważniejszy jest gwałt... to nieważne, że Chikane była postacią tragiczną i podstawiona pod ścianą musiała dokonywać naprawdę paskudnych wyborów. Zresztą Himeko i Souma też swoje przeżyli, starczyłoby dramatu na obdzielenie kilku anime pod rząd ale tobie tylko jedno w głowie - i to na tyle silnie że z miejsca ekstrapolujesz swoje wnioski na innych, jak to raczyłaś zastosować na mnie
Do Uteny mam podobne podejscie jak do NGE. Jest po prostu gdzieś granica, za którą miast intrygującego symbolizmu oraz "czegoś oryginalnego" zaczyna się zwyczajna sieczka dla mózgu, którą to autorzy maskują lub próbują maskować jakieś mankamenty w serii... albo zwyczajny brak pomysłu na kontynuację. Zarówno Utena jak i NGE tę granicę przekroczyły. Oczywiście moim skromnym zdaniem.
Że co? Marimite? Żartujesz sobie. To jest wręcz klon Marimite, niestety - ubogi, bo zamiast jakieś fabuły oraz naprawdę ciekawych postaci (którymi to Marimite się może poszczycić) mamy ekstra zastrzyk erotyki. Co samo w sobie jest pozytywne - np. w końcu nareszcie jak jest para, to widać że po prostu sypiają ze sobą - o i właśnie przypomniałem sobie dlaczego dałem aż 3 punkty. Niestety, to nie wystarczy.
Takie tzn. na poważnie, a nie jakąś kolejną odmianę fanservisu w stylu "jedna panienka molestuje drugą, gryząc jej przy okazji uszko" (a właściwie dlaczego? no bo tak się widzom ma podobać) tudzież na odwrót - jedna dziewczyna chwyci drugą za rękę, a tabun fangirlsów już kwiczy wniebogłosy i udowadnia wszystkim dookoła jaka to wielka miłość na ekranie kwitnie i że obydwie są oczywiście lez.
Ja cię bardzo proszę, ty mi wyjaśnij w jaki sposób one korzystają z życia.
Powiem więcej - skrócić SP dołożyć jeszcze więcej erotyki i mamy taniego soft hentaja.
UWAGA, POST ZAWIERA SPOILERY.
Za dużo ich żeby oznaczać na biało.
Co do Sailor Moon, nie wiem skąd czerpiesz informacje, ale są błędne. Polsatowska wersja poza zmienionymi dialogami była pozbawiona też kilku scen (m.in. tej z pocałunkiem)
Scena gwałtu w Kannazuki jest pozbawiona sensu i nie ma żadnego umotywowania w fabule.
Jeśli ów gwałt nie ma żadnego odzwierciedlenia w psychice bohaterki (a tak jest przecież w przypadku Himeko)
Zapanowała jakaś swoista moda na sceny lesbijskich gwałtów. Podobnie było z zasadnością a właściwie jej brakiem w przypadkuaktu w MH.
W znienawidzonej przez Ciebie Utenie bohaterowie utrzymują ze sobą niezdrowe relacje, a jednak autorzy oszczędzili widzom takich scen. Czyli widać, że jak się chce to można.
I dziwi mnie też Twoja sympatia do Marimite, które jest typowym reprezentantem szkolnego shoujo-ai w którym bohaterki trzymają się za ręce i godzinami wpatrują sobie w oczy, a przez fandom traktowane są jako safistki. Sam przecież pisałeś, że:Cytat: "richie"Takie tzn. na poważnie, a nie jakąś kolejną odmianę fanservisu w stylu "jedna panienka molestuje drugą, gryząc jej przy okazji
uszko" (a właściwie dlaczego? no bo tak się widzom ma podobać) tudzież na odwrót - jedna dziewczyna chwyci drugą za rękę, a tabun fangirlsów już kwiczy wniebogłosy i udowadnia wszystkim dookoła jaka to wielka miłość na ekranie kwitnie i że obydwie są oczywiście lez.
Widzę więc sprzeczne stanowiska przyjmowane przez Ciebie w postach.
CytujPowiem więcej - skrócić SP dołożyć jeszcze więcej erotyki i mamy taniego soft hentaja.
A podobno nie mylisz yuri z hentai :roll:
Przeszkadza Ci erotyka w SP
(w SP) mamy ekstra zastrzyk erotyki. Co samo w sobie jest pozytywne - np. w końcu nareszcie jak jest para, to widać że po prostu sypiają ze sobą - o i właśnie przypomniałem sobie dlaczego dałem aż 3 punkty
ale dopóki sama nie napisałam o gwałcie w KnM to nie zaznaczyłeś, że jest tam element który Ci nie odpowiada
Skoro Sailor Moon uważasz za infantylne
nie ma o czym rozmawiać
Ty jesteś fanem wzdychających do siebie nastolatek i mechów
a mnie interesują rzeczy pokroju mang Ebine.
Nie rozumiem tej dozy pesymizmu dotyczącej ekranizacji "Love My Life :) Ja obejrzałam trailer i jestem pod dużym wrażeniem. Oczywiscie, są zmiany, na pewno nie wszytko będzie idealnie, ale sam fakt ekranizacji uznaję za niezmiernie ważny. Tytuł ten to w końcu klasyka lesbijskiego komiksu. Jedyne czego się obawiam, to czy aktorki będą potrafiły przekonująco wcielić się w role i sprawic, że związek Ichiko i Eri będzie sie prezentował na ekranie równie wiarygodnie jak na kartach komiksu.
Natomiast rozumeim chłodne i nieufne podejscie do ekranizacji "Claymore". Faktycznie, aktualnie powstajace anime przeważnie nie prezentują zbyt wysokiego poziomu. Pozzostaje jedynie czekac na efekty pracy twórców filmu.
Art z Claire pochodzacy z anime w ogóle nie prezentuje sie zachęcająco.
Wolałabym też, żeby ekstermiancja bohaterek nie przebiegała w tak masowym tempie, choć w sumie autor zdążył nas do tego przyzwyczaić. Zastanawiam sie czy twórcy anime będą trzymać się fabuły, czy też zdecyduja się na pewne odstępstwa, choćby po to zeby na ekranie zagościły na dłuzej postacie, które cieszą sie nadal popularnoscia wśród fanów, a w mandze nie zagrzały zbyt długo miejsca - np. Elena, czy Flora.
Sądziłam, że Yagi odejdzie od pierwotnej deklaracji co do liczby tomów, ale pojawienie sie Priscilli zwiastuje, że już blizej końca mangi.
Obyczajowa konwencja nie zostanie przeożona na język animacji, bo najwidoczniej zakłada się, ze takie połączenie sie nie sprzeda.
co się popsuło w "Claymore"?
Nawet się nie zakłada, bo to jest raczej oczywiste. Wystarczy spojrzeć na produkowane w ciągu ostatniej dekady anime i już widać co się podoba masie, a co nie. Rynek komiksów z gatunku josei jest bardzo duży, ale na palcach jednej ręki można policzyć ich animowane adaptacje. Japończycy chcący historii obyczajowych o dorosłych ludziach poszukujących miłości, próbujących osiągnąć karierę itp. odnajdują to w mangach, anime im na to nie potrzebne. Zresztą nie jest to też target chcący tracić godziny przed monitorem. A anime o tej tematyce na rynek zachodni produkować się nie opłaca, bo przyjęły się tam zupełnie inne opowiastki.
Szkoda jednak, że nikt z tworców nie pokusi sie o stworzenie anime yuri utrzymaneg w poważniejszej stylistyce, ze starszymi bohaterkami itp.
Z wielkim zainteresowaniem obejrzałam screeny z Claymore. Kolorystycznie jest w porządku, uniknięto zbyt jaskrawej palerty barw, design Claire jest poprawny. Nie zanosi się na szczęscie na to by miała zostać obdarzona wielkim biustem ;) Caly czas jednak nie rozumiem dlaczego designerem serii nie mogł zostac Norihiro Yagi. Trochę razi ten brak charakterystycznej kreski. Mam wrażenie, ze designer serii usiluje stworzyc cos zbliżonego do mangowgo pierwowzoru, ale czy mu sie to uda?
Jestem też bardzo ciekawa jak wypadnie podłozenie postaciom głosów.
Co do przysparzania fanów – troszkę mnie bawi, kiedy w momencie premiery anime okazuje się ile to tytuł ma fanów. Fanów, którzy przez ileś lat jakoś słowem nie wspominali o tym komiksie, dopiero teraz nagle się obudzili.
Poszukuję anime yuri. Dobrego. Umówiłem się z bratem, że obejrzymy razem parę anime i przemyciłem na listę yaoi. Zauważył to i postawił warunek – prócz yaoi obejrzymy także yuri. A że – wbrew jego oczekiwaniom – nie brzydzę się safizmem, wręcz przeciwnie – interesuje mnie specyfika takiego związku, zgodziłem się.
Niemniej, moja wiedza na temat mangi i anime nie jest najwyższych lotów, a o yuri posiadam szczątkowe pojęcie. Mógłbym poradzić się znajomych – gdyby byli wśród nich fani (a raczej fanki) yuri. Mógłbym skorzystać z recenzji, ale są zwykle pisane pod kątem osób obeznanych już z gatunkiem. Nic, tylko poradzić się na forum.
Pytam szanownych ekspertek: jakie porządne yuri byłoby odpowiednie dla początkującego? Najlepiej takie, w którym byłoby coś poza wątkiem romantycznym, a'la Claymore (który jednak jest podobno słaby jako anime). I zaznaczam: nie interesuje mnie shounen yuri, gdyż nie dla podniety zamierzam je z bratem oglądać.
Może "Oniisama e..." ("Brother, Dear Brother")? Grafika może odrzucać (zwłaszcza jeśli ktoś nie lubi stylu Riyoko Ikedy), ale anime jest ciekawe.
Momentami nawet żałuję, że to yuri, a nie yaoi, które zapewne przeczytałbym tym chętniej.
natomiast wspomniane Kannazuki no Miko jest yuri "pełną gębą" i naprawdę to czy się to anime komuś podoba czy nie ma nic do rzeczy.
Maria-sama ga Miteru. Klasyk gatunku można powiedzieć.
Kashimashi również zaklasyfikowałbym jako 100% yuri. Całkiem sympatyczne.
Natrafiłam też w sieci na kilka skanów mangi Moonlight Flowers i musze przynać, ze jestem zachwycona - yuri ze "starszą" kreską, wymarzona pozycja dla mnie :) Dziewczęta, może wiecie coś wiecej na temat tej mangi?
Chwilowo przestałam śledzić anime Claymore, ale zapewne najsmutniejsze wydarzenia z magi pojawiły się już na ekranie?
Cytat: "richie"natomiast wspomniane Kannazuki no Miko jest yuri "pełną gębą" i naprawdę to czy się to anime komuś podoba czy nie ma nic do rzeczy.
Nie ma to jak poznawać specyfikę związków lesbijskich na podstawie KnM, anime z gwałtem i uzależnieniem ofiary od kata. Nic tylko współczuć lesbijkom, że związki tworzą w następstwie doznanej przemocy.
CytujMaria-sama ga Miteru. Klasyk gatunku można powiedzieć.
Shoujo-ai z wpatrzonymi w siebie i trzymającymi się za rączki koleżankami, a nie yuri. Zdaje się, że powinieneś odróżniać oba gatunki. Ale czegóż ja wymagam :roll:
CytujKashimashi również zaklasyfikowałbym jako 100% yuri. Całkiem sympatyczne.
Bohaterka która była kiedyś facetem, a teraz jest panienką, żeby można było wprowadzić wątki damsko-damskie ku uciesze widzów. Hmm... niezwykle ambitne i oryginalne (vide Kakumei no Hi).
Naprawdę nie widzę sensu dalszego dyskutowania z osobą, która nie posiada podstawowej wiedzy o gatunkach o których pisze.
hm, gwałt w Kannazuki to raczej taki "chwyt", niż rzeczywisty gwałt. Chikane sięga do ostatecznej rzeczy, aby niejako zdeterminować Himeko do nienawiści a w konsekwencji do stanięcia przeciwqko niej. środek dość drastyczny, troszki ni z gruchy ni z pietruchy ale nabiera sensu w kontekście całości.
niezależnie od poziomu całości <pokazuje ozora Richiemu>
chciałabym wiedzieć czym jest yuri? bo zawsze wydawało mi się że to po prostu historia o miłości dwóch pań do siebie. to, czy trzymaja sie za rączki czy miziają w łóżeczku to ma jakieś znaczenie? bo jeśli trzymają się za łapki to jest to infantylne i nieprawdziwe? cóż, o ile mi wiadomo to takie trzymająco-patrzące sobie w oczka panny zazwyczaj mają mało lat i trudno wymagać, żeby od razu w łóżku lądowały.
W kontekście całej toczacej się tu ostatnio dyskusji.
Szyszko, cieszy mnie, ze kolejna osoba odezwała się w temacie. Szkoda tylko, ze dopiero po kłotni Lou, z (jak rozumiem) Twoim kolega. Robi to trochę niesmaczne wrazenie.
chciałabym wiedzieć czym jest yuri? bo zawsze wydawało mi się że to po prostu historia o miłości dwóch pań do siebie. to, czy trzymaja sie za rączki czy miziają w łóżeczku to ma jakieś znaczenie? bo jeśli trzymają się za łapki to jest to infantylne i nieprawdziwe? cóż, o ile mi wiadomo to takie trzymająco-patrzące sobie w oczka panny zazwyczaj mają mało lat i trudno wymagać, żeby od razu w łóżku lądowały.
Czasami przegladając temat mam wrażenie, że "prawdziwe" lesbijki to tylko te dojrzałe, mądre, wrażliwe i głębokie dziewczyny połączone spełnioną miłością erotyczną i psychiczną... cała reszta to kalki, bezpłciowce i niezrownoważone psychicznie pokraki... otóż taka prawdziwa głębia związku zdarza się tak rzadko w związkach nie tylko hetero ale i homoseksualnych, że takie na siłę wpieranie mi, że "nie rozumiem" troszki mnie irytuje.
mogę poczytać dobrą opowieść o milości, niezależnie od płci osób biorących w niej udział. dobra opowieść to dobra opowieść, yuri czy yaoi czy cokolwiek, nie oceniam ich pod względem "poprawne-yuri-bo-prawdziwe". miłość to miłość, a bycie lesbijką nie ma tu nic do rzeczy.
bo jeśli trzymają się za łapki to jest to infantylne i nieprawdziwe? cóż, o ile mi wiadomo to takie trzymająco-patrzące sobie w oczka panny zazwyczaj mają mało lat i trudno wymagać, żeby od razu w łóżku lądowały.
Typowe ujęcie tematu to znaczy? Każda znajduje sobie faceta?
Szyszko, a podział na yaoi i shounen ai rozumiesz? To jest tak samo, jak z yuri i shoujo ai. Dokładnie o to samo chodzi.
W nawiązaniu do "łapek, nastolatek, kalk i pokrak". Czy naprawdę uważasz, że występujące w Marimite dylematy bohaterek czyli trwające kilka odcinków rozmyślania czy szkolne przedstawienie się uda, czy zakupione czekoladki będą odpowiednie (kolejny dylemat na cały odcinek), kręcenie się bohaterek w kółko i spoglądanie sobie w oczy, a w tle Sachiko – Yumi – Sachiko - Yumi (niczym osławione Kazuya - Erika) dowodzą, że to anime to klasyczna historia o miłości damsko-damskiej? Bo przecież kilkakrotnie tu na forum została tak nazwana.
Dla mnie historia MUSI być realistyczna. Obojętnie czy w końcowej, całościowej ocenie wypadnie in plus czy in minus. Nawet jeśli nie jest to obyczajówka, to skoro mówi o ludziach, to niech pokazuje ich w sposób naturalistyczny ze wszystkimi problemami, a nie pozbawione rozumu kukły, zaprogramowane na jedną czynność. Wywoływanie u odbiorcy bezgranicznej wierności danemu tytułowi za pomocą tanich chwytów (przykładowo gwałt czy nadmierny rozlew krwi) nie świadczą najlepiej o umiejętnościach twórców.
O ile geneza określenia yuri jest chyba oczywista, tak shoujo-ai również wzięło swój początek w Japonii. Z tą różnicą, że używa się go tam w dwóch tożsamych wersjach jap (shoujo-ai) i zangielszczonej (girl's love). Na zachodzie przyjęła się głownie wersja japońska i tak już zostało. W Japonii oficjalnie zaczęło sie od Yoshii Nabuko, potem były antologie Yuri Shimai i Tengoku gdzie także powszechnie posługiwano się terminami shoujo-ai=girl's love.
Po to powstał podział gatunkowy,
Uogólniając to tak, yuri to historie o safistkach. Natomiast skoro piszemy w tym konkretnym topicu i o konkretnych tytułach to należałoby się trzymać ścisłej terminologii, a więc rozdzielenia na yuri i shoujo-ai. Podziału istniejącego od dawna, choć często (niejako przez fandom amerykański) kwestionowanego. Ale fandom amerykański to dziwny przypadek, bo poza przypisywaniem sobie terminu s-ai, popularne jest też używanie w nim określeń seme i uke w odniesieniu do butch i femme :lol:
Yuri powstało jako odpowiedź na wzrastające wśród dorosłych Japonek zapotrzebowanie na historie z safistkami. Nie na darmo gatunek ma liczne podziały (shounen i shoujo yuri, shoujo-ai)
Lou, ja bym bynajmniej nie grymasiła gdyby udało mi się zakupić Oniisama E ;), zabieram się za nabycie tego tytułu od dawna :) Ostatnio odmówiłam sobie stawiajac w zamian na "Paros no Ken"
Szczerze mówiąc w zalewie tych wszystkich wydań tomikowych z Yuri Shimai/Hime, a dodatkowo jeszcze nowych magazynów takich jak Yuri Hime S, czy Yuri Hime Selection momentami nie wiadomo na co się zdecydowac.
Zastanowiło mnie coś. Pary takie jak Ruka i Michi, czy Utena i Anthy doczekały się jak wiadomo całej masy interesujacych doujinów. Nie zauważyłam podobnej tendencji w przypadku nowszych tytułów yuri/shoujo-ai. Moze nie należy mówić, ze doujinshi nie powstają, bo do samej "Marimite" widziałam kilka, ale ich poziom nie jest tak wysoki jak w przypadku starszych prac inspirowanych np. Sailor Moon, ani na bazie tego typu twórczości nie pojawiają sie takie sławy jak np. Mario Yamadya, czy Hayashiya Shizuru.
Kriss, swoja drogą strony w doujinshi z "Claymore" mogłyby przybywać w szybszym tempie ;)
Kriss, swoja drogą strony w doujinshi z "Claymore" mogłyby przybywać w szybszym tempie ;)
W drugiej odsłonie cyklu "Kilka pytań do" odpowiedzi udziela japońska scenarzystka i rysowniczka queerowych komiksów Eriko Tadeno, znana m.in. z wydanego w USA zbioru Works. (http://comixgrrrlz.neostrada.pl/news_roz6.html)
Strawberry Shake bardzo lubię, a Kuchibiru całkiem nieźle się czyta. Oba komiksy są przystępne także dla osoby, która miała wcześniej niewielki styk z YS/YH. No i przede wszystkim nie wykańczają czytelnika swoją monotematycznością. Dlatego wybrałyśmy też wersje tomikowe.
Jeśli już zdecydować się na zakup, to najrozsądniej wydaje mi się kolekcjonować Shimai i Hime, bo poza komiksami w odcinkach oferują także garść informacji o yuri/shoujo-ai i les filmach, trochę o autorkach itd. Tankubony Ci tego nie dadzą, a jedynie dwa razy zapłacisz za to samo.
Znowu nie mam słów :) Wprawdzie wywiad mógłby być trochę dłuższy ale i tak bardzo sie ciesze, ze miałam okazje przeczytać kilka słów od tej autorki. Musze przynać, że inaczej ja sobei wyobrażalam :)
W sumie racja, ale te kolorowe okadki takubonów tak kuszą :) Tytułów z Yuri Shimai i Yuri Hime wyszło naprawdę sporo, z jednej strony wskazana jest selekcja, z drugiej momentami chciałabym kupić to wszystko.(...)
Mam takie pytanie Luise.
Ilu facetów zainteresowanych jest tą stroną którą masz w opisie. Założę się że nie tylko kobiety odwiedzają ją.
Historia poziomem zbliża się bardziej do prac Eriko Tadeno, czy komiksów z "Mista" czy "Phryne", niż do typowych tytułów zamieszczanych w Yuri Hime. Graficznie też jest ok, Taishi pokazała, ze potrafi rysować coś więcej niż licealistki łapiące się za biust. Generalnie duży plus. Teraz czekam na zapowiedziane doujinshi do tego tytułu.
Tytułów z Yuri Shimai i Yuri Hime wyszło naprawdę sporo, z jednej strony wskazana jest selekcja, z drugiej momentami chciałabym kupić to wszystko. No i jeszcze te nowe magazyny...
I wreszcie samo yuri - podane wprost, kawa na ławę, bez balansowania w podtekstach.
Brakuje mi drugiego tytułu na miarę "Strawberry Shake Sweet", postaci które będą miały potencjał żeby pociągnąć mangę na więcej niż kilka rozdziałów i zapadną czytelnikowi w pamięć.
Akurat yuri podane wprost nie jest niczym nowym i niezwykłym
Oczywiście, jest po prostu stosunkowo rzadko spotykane.
Wiesz, chodziło mi o to, że yuri ogólnie jest niszowe; jeszcze gorzej, gdy jest się w mojej sytaucji (przeczytam tylko to, co po wyszło po angielsku).
Kierując się informacjami z netu już kilka razy naciąłem się na mangach, które z yuri nie miały nic wspólnego, np. Nana albo Angel Dust.
wieksza czesc czytelnikow pozycji szkolnych stanowia mezczyzni okolo czterdziestki.. coz, nie ma tu miejsca na dojrzala, swiadoma kobiecosc i prawdziwe problemy japonskiej lesbijki. podobnie moze byc z mlodymi czytelniczkami yuri, ktore jednak nie czuja sie lesbijkami, natomiast takie marmite czy strawberry panic to dla nich kolejne shoujo.
co do amerykanow (nie chce tu zbytnio uogolniac, zeby nikogo nie skrzywdzic), wiadomo nie od dzis dokad zaszla ich popkultura i czego szukaja w komiksie (wystarczy porownac przemysl komiksowy w usa z niszowoscia, tak na prawde, rynku europejskiego).
to zdecydowanie nie przejda w tym kraju feministyczno- lesbijskie opowiesci. nawet ebine yamaji (ktora uwielbiam) jak na warunki europejskie (a nawet amerykanskie- vide: prace, ktore mozna bylo przeczytac w yuri monogatari) tworzy baaardzo grzeczne opowiesci.
jakoś nie zauważyłam tych fanek marmite, o których piszesz.. fakt- wiekszość fanów mangi w ogóle wybiera po prostu bardziej komercyjne rzeczy, w czym nie widzę niczego złego, bo komiks to również rozrywka. nie mnie oceniać cudze gusta.
to zdecydowanie nie przejda w tym kraju feministyczno- lesbijskie opowiesci. nawet ebine yamaji (ktora uwielbiam) jak na warunki europejskie (a nawet amerykanskie- vide: prace, ktore mozna bylo przeczytac w yuri monogatari) tworzy baaardzo grzeczne opowiesci.
Co do "odwagi", to nie mam na myśli ukazanej erotyki, ale podejście do tematu, zdecydowanie bardziej wyzbyte tabu. wiem, że porównywanie prac amatorów do profesjonalisty może nie jest najlepszym pomysłem, natomiast fascynuje mnie ta różnica mentalnościowa, która prześwituje w scenariuszach ludzi zachodu i japończyków. Mniej hamulców, bardziej śmiała kobiecość, trochę rozbuchana, troche krzykliwa, zdecydowanie inna.
Nie uważam yamaji za rysowniczkę feministyczną, jej komiksy są bardzo branżowe, jednakże w dużej mierze zachowawcze i pozbawione buntu (co ich nie dyskredytuje, taki zrównoważony, spokojny styl ma ta pani).
Odsyłanie do swoich artykułów uważam za protekcjonalne podejście do rozmówcy :P
Oczywiście, że różnica między wschodnią a zachodnią mentalnością istnieje. Ale skoro rozmawiamy o konkretnym rodzaju komiksów (feministyczno-lesbijskim) i to w kontekście kobiecości, to nie zauważam tej krzyklikowści w przytoczonym przez Ciebie jako przykład Monogatari, przy porównaniu z dokonaniami japońskich twórczyń. Możemy się dalej spierac, ale nie zaprzeczysz, że w komiksach z obu rynków wydawniczych spotkamy i niewinne dziewczynki (choć to akurat przypadłość s-ai i jemu pokrewnych "podróbek z zachodu") i femme fatale i "buczki". Różnicę w aparycji i manierach kobiet da się co najwyżej zauważyć, gdy weźmie się pod uwagę miejsce, wiek itp. w jakim rozgrywa się dany komiks. Tzw. "kult otoko" który narodził się w Japonii za sprawą Haruki, w USA był obecny w latach 60.-70. w komiksach undergroundowych poruszających lesbijską tematykę. Już wtedy wśród bohaterek dominowały butch. Japonia dorosła do tego później, ale zmiany nastąpiły. Teraz "męska kobieta" nikogo nie dziwi i dziwić nie może, skoro Japończycy słyną z crossdresingowych praktyk. Powiedziałabym wręcz, że różnice kulturowe i polityczne na niwie komiksu feministyczno-lesbijskiego z USA i Japonii stają się coraz mniej zauważalne.bardzo się nie zgodzę w tym aspekcie, uważam, że w japonii podzial na femme- butch (neko- tachi) jest związany z naśladownictwem par heteroseksualnych i przyjmowaniem przypisanych im stereotypowo ról (męska strona- aktywna, żeńska- bierna), co widać dosyć wyraźnie na podstawie choćby honey and honey czy plica. oczywiscie nie wszystkie twórczynie wpisuja sie w ten stereotyp, ale niebezpiecznie czesto sa to typowo branzowe pozycje, skierowane do lesbijek. Sama zakochalam się ostatnio w Rakuen no Jouken, bardzo delikatne, lekkie, jednoczesnie omijajace strefe kiczu obecnego w wielu pozycjach spod znaku yuri hime.
esbianizm wiąże się z feminizmem.znam kilka lesbijek, ktore zaprzeczą.
Odrobina lektury nigdy nie zaszkodzi. Jak to się mawia - "Kto czyta nie błądzi"
Rozumiem że takie gołe bisz-klaty w Utenie wcale ale to wcale fanserwiśne już nie są? :)Sa, choc mnie ten fanserwis wogole nie lapal.I cos w tej serii bylo, oprocz fanserwisu. Cos, dzieki czemu moglam ta serie i losy Anthy odebrac bardzo osobiscie.
Bo takie animce jak KnM ogląda się samemu, najlepiej z chusteczką w ręce zamiast w grupie gdzie jeden widz (wy)głupol potrafi rozbić cały klimat. No chyba że to ty jesteś nim osobiście, wtedy moje kondolencje.
Zeby nie robic offa w temacie o figurkach...Sa, choc mnie ten fanserwis wogole nie lapal.No widzisz, argument do niczego, bo mnie też fanserwis w KnM nie łapał. Fajnie że dziewczyny były ładne i w ogóle, ale bez tych paru strategicznych ujęć spokojnie bym przeżył. W każdym razie - fanserwis nie był celem samym w sobie (tak jak to niestety zbyt często w anime bywa) i o to chodzi.
A dodam jeszcze, ze zaczynalysmy ogladac Kaplanki na powaznie zupelnie. Niestety w polowie klimat sie sypl....He? Chyba dokładnie na odwrót. Początek, że wspomnę o pierwszym epie, jest taki z gatunku - WTF, nie wiadomo jak to traktować czy zaklasyfikować, dopiero potem się zaczyna robić coraz poważniej.
Dramat byl dla mnie kompletnie naciagany i nierealistyczny. Nie mowiac juz o nieposiadajacym logiki zakonczeniu po endingu ze spotkaniem bohaterek.Co do zakończenia, to niedawno o tym pisałem tu:
Szkoda, ze tylko weszlam na forum, a juz masie osob sie narazam.Nie naraża się tylko ten kto się w ogóle nie odzywa.
Rozumiem, ze komus moga sie kaplanki podobac...I mam nadzieje, ze mnie nie pozabijacie za to, ze mam inne zdanie co do tej serii.Rozważę to, ale warunkiem rozgrzeszenia jest poprawa w przyszłości... :)
Oczywiscie macie pelne prawo uznac mnie za osobe bez serca....
(...)
Szkoda, ze tylko weszlam na forum, a juz masie osob sie narazam.
Rozumiem, ze komus moga sie kaplanki podobac...I mam nadzieje, ze mnie nie pozabijacie za to, ze mam inne zdanie co do tej serii.
Richie, z całą moja sympatią do Ciebie i do Chikane, ale w Kapłankach mogli sobie spokojnie darować ten naciagany fanserwis w styli "ściągnij staniczek, bo muszę dokładnie zmierzyć ci obwód klaty ". Bo przecież stanik tylko umieszcza biust we właściwym miejscu i nadaje mu kształt, zbrodnia i zaraza, trzeba koniecznie zmierzyć obwód na bezkształtnym blobie JEŚLI SIĘ DOBIERA KIECKĘ.Szysz, miejże litość nad nami samcami płci odmiennej, ale po pierwsze - my naprawdę takich szczegółów nie notujemy (pewnie dlatego że jakoś nigdy staniczków nie przymierzamy ;) ), a po drugie, jeśli kiecka miała być taka, hm, wydekoltowana, to chyba jednak "size does matter" mimo wszystko?
Choć z drugiej strony był tani fanserwis biszoklatny, więc nie mam co narzekać :DNo właśnie :P
Zgodzę się z Richiem, że pierwsza połowa serii była nijaka koszmarnie, dopiero potem zrobiła się bardziej interesująca i przyznam, ze gdyby mnie nie irytowała Himeko to pewnie bym była bardziej zadowolona. Chikane pokazuje charakter, podczas gdy Himeko do końca jest tak koszmarnie ciepło-rozlazła i argument, że "no bo ona właśnie taka miała być" zupełnie do mnie nie przemawia.Ech, no nie jest do końca taka, przecież w końcu pokazała trochę ikry, gdyby Himeko była do końca Himeko to by do końca siedziała i płakała w kąciku, ewentualnie w ramionach Soumy i tyle.
I taka mała osłoda dla Richiego - pamiętam imiona tych bab, czuj się zaszczycony. Wiesz, jak u mnie z imionami postaci jest :PDoceniam, doceniam :)
Witryna Comix Grrrlz reaktywowana! O yuri nie zapomnieliśmy i nadal ma ono swoje zasłużone miejsce wśród zebranych materiałów.Proponuje zmienic wygląd guziczkow bo ten element nie wyglada najlepiej i tez lepiej zbyt długo się w nie nie wpatrywac...