Kolejna bardzo mocna seria z Image. Pierwszy komiks Aarona jaki przeczytałem
Nie czytałeś nowego magazynu Star Wars, X-Men: Schism albo X-Men/Wolverine z Marvel Now?
Kolejna bardzo mocna seria z Image. Pierwszy komiks Aarona jaki przeczytałem, ale patrząc na zapowiedziane już Scalped i Men of Wrath, widzę że wkrótce może to być jeden z moich ulubionych scenarzystów.
Schism odpuściłem
W takim razie zachęcam Cię do lektury Schism, naprawdę niezły tom (z tych nowszych).
Ja również przychylam się do bardzo pozytywnych opinii o Bękartach z południa, na uwagę zasługuje świetny klimat komiksu i rozszalała niczym sztorm fabuła. Dobrze rozumiem, że każdy kolejny tom będzie opowiadał o innym bohaterze? Tak można wywnioskować ze słów ze wstępu "mamy jeszcze sporo bękartów do pokazania" czy jakoś tak.
Bękarty przeczytane i jestem na tak dla kolejnych tomów, historia ciekawa przyjemnie się czyta, nie wiem czy ktoś może oglądał kiedyś Walking Tall ( Z Podniesionym Czołem ) z Dwaynem Johhsonem, ale czytając ten pierwszy tom Bękartów to od razu skojarzył mi się ten film i byłem przekonany że główny bohater w komiksie tak samo rozsieka całe miasto jak ten w filmie a tutaj całkiem inne zakończenie w komiksie i to było dla mnie duże zaskoczenie, nie zawsze historia musi zakończyć się happy endem :wink:
W języku polskim bękart nie ma takiego znaczenia jak w angielskim bastard 'drań'. Może pasuje Wam przez skojarzenie z Bękartami wojny. Nie wiem dokładnie, o czym jest ten komiks, jeśli bohaterowie są nieślubnymi dziećmi, to tytuł jest OK. Ale jak są złymi ludźmi, to raczej lepsze byłyby jakieś zbiry, dranie, gnoje, bydlaki, łajdaki albo łajzy.
"Sku****le z Południa" :smile:
Jak zawsze zamiast dyskutować o fabule zajmujemy się drobnostkami.
Fakt. Więcej chętnych do wymyślania jak lepiej przetłumaczyć tytuł, niż tych skorych podzielić się swoją opinią po lekturze...Ciekawe jaka część speców od tłumaczenia tytułu komiksu go w ogóle kupiła i przeczytała?
Bekarty to bardzo dobre tłumaczenie. Nie należy brać tego słowa dosłownie (aczkolwiek nie wiem czy autor mnie nie zaskoczy) gdyż bekart to określenie negatywne w stosunku do dziecka, potomka.
Tytuły w stylu "Skur....y z południa" lub "Sku....le z południa" bardzo trafne. Ten ostatni idealny.
Ciekawe czy można w taki sposób zatytułować książkę/komiks? Nie łamie to jakiejś ustawy?
Jak zawsze zamiast dyskutować o fabule zajmujemy się drobnostkami.
Jak zawsze znajdą się narzekacze, którzy zamiast pisać o fabule, czepiają się innych dyskusji, produkując nic niewnoszące posty.
Ja już swoje zdanie o komiksie wyraziłem, nadal masz jakiś problem?
Zamiast dyskutować o komiksie przeczytanym miesiąc temu, wole ten czas przeznaczyć na lekturę kolejnych zaległych pozycji.
Zdajesz sobie sprawe, ze nie każdy kupuje komiksy w dniu premiery.
Co do cen, to chyba sam jakis czas temu wyszukiwales promocji zeby kupic kilka sztuk taniej i drozej puscic na allegro. Jesli zle pamietam, to bardzo przepraszam.
A skoro ktoś nie przeczytał komiksu, to jak może dyskutować o znaczeniu tytułu (nie znając treści)?
Chodzilo mi o sytuację, gdzie ktos kupowal w bonito po ok 50% znizki po kilka sztuk i potem wstawial na allegro (byl chyba nawet tak pazerny ze nie pisal na forum o znizce póki sam sie nie obkupił). Zarobek wielkosci wyszydzanej tu przez Ciebie złotówki.
Uwaga!!!
http://bonito.pl/k-90276567-daytripper-dzien-po-dniu (http://bonito.pl/k-90276567-daytripper-dzien-po-dniu)
-70%!!!
Normalnie, tak jak ja dyskutowałem (aż takie głupoty pisałem?). I nie zostałem przekonany przez osoby, które czytały ten komiks, że wybrany został najlepszy tytuł.
Kilka forumowiczów skorzystało z tej okazji. Natomiast zdarzenie o którym piszesz, chyba także ja udostępniłem na forum. - 60% na ofertę Muchy, gdzie każdego komiksu było kilkanaście/kilkadziesiąt sztuk. Więc pomyliłeś osoby albo sytuacje.
Dokładnie. Nie wiem po co rozczulać się nad tłumaczeniem tytułu. Jak zawsze zamiast dyskutować o fabule zajmujemy się drobnostkami.
Jednak przemówił do mnie bardzo argument FlorKa9 (http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,38344.msg1331028.html#msg1331028) o metaforycznym znaczeniu słowa "bękart" w odniesieniu do stygmatyzującego pochodzenia z południa Stanów.
Nie włączałem się do dyskusji, ponieważ nie czytałem komiksu, ale wydaje mi się, że z tego punktu można by wysnuć dyskusję ściśle powiązaną z fabułą: czy wydarzenia przemawiają za taką "bękarcią" interpretacją? Czy podkreślany jest w nich ciężar, jakim bywa w USA wywodzenie się z dawnych stanów konfederackich? Czy bohaterom ten bagaż ciąży, czy może przyjmują go bez problemu? Czy jest jakiś konflikt między "prawdziwymi" południowcami a postaciami odrzucającymi jakieś elementy południowego stylu życia i ideologii, które to osoby mogłyby być w takiej sytuacji postrzegane właśnie jako "bękarty", w przeciwieństwie do pełnoprawnych "synów Południa"? Jeśli tak jest, tłumaczenie dosłowne zyskiwałoby całkiem solidne uzasadnienie.
Patent z flagą Konfederacji i tego co ze sobą ona niesie Latour poruszył chyba najbardziej przy okazji komentarza do wariantu okładkowego jednego z dalszych numerów http://jasonlatour.tumblr.com/post/122732990328/on-the-rebel-flag-as-you-can-imagine-ive-heard (http://jasonlatour.tumblr.com/post/122732990328/on-the-rebel-flag-as-you-can-imagine-ive-heard)
PS2. Myślę, że ta rozmowa rozpoczęta wywodem na temat tłumaczenia przerodziła się w coś ciekawego bo widzę, że Lokus (pozdrawiam :wink: ) już na FB zdążył policzyć ile komentarzy z tyłka się tu pojawiło i wyprodukował newsa. :wink:Potwierdzam, chwała Wam ;)
Równolegle czytam Scalped (jestem po 24 zeszytach) i choć jest świetne, to na razie Bękarty (po 9 zeszytach) dużo bardziej przypadły mi do gustu. Kreska, klimat i przede wszystkim kreacja POSTACI - miód.
Ja mam dokładnie odwrotne odczucia: "Scalped" przeczytałem w całości i uważam, że to sam miód: od początku do końca. I kreacja postaci, i klimat, i kreska, i wszystko inne też.
"Bękarty" - przeczytałem ten tom, który wyszedł po polsku i nie mam ochoty na więcej. Owszem, kupię, bo skoro tyle osób mówi, że to swietne, to wierzę, że się rozkręci. Ale na razie spłynęło po mnie jak woda po kaczce, nie robiąc żadnego wrażenia.
Przeczytałem pierwszą część Bękartów Muchy i jestem zawiedziony.
Na chwilę obecną (po tych pierwszych 4 częściach) dla mnie to taki sobie komiks w zasadzie o niczym. Jest jakis tam twardziel z trudnym dzieciństwem, jest drugi twardziel, jest trochę bardziej lub mniej bezsensownej przemocy, są jakieś tajemnice, ale prawdę mówiąc niespecjalnie zostałem zachęcony do ich poznania... <ziew> i tak sobie ten komiks biegnie.
Tak jak Skalp wpadł w moje ręce nieco przypadkiem, a jednak zauroczył mnie ten tytuł (o czym pisałem w mojej mini recenzji), tak Bękarci to taki sobie przeciętniak. Nawet graficznie jest dla mnie sporo słabszy od Skalpa. Ani same rysunki mi się tak nie podobają, ani nie widzę tu takiego klimatu (krajobrazy natury, miasteczka) jak w Skalpie.
Podsumowując: Można przeczytać, nie jest to zły komiks... ale w sumie po co. Ocena (skala 1-6): 3+
miałem właśnie napisać coś podobnego. Ja jeszcze trochę tłumaczę mój zawód tym, że po setkach pozytywnych recenzji spodziewałem się, że komiks rzuci na kolana i miałem chyba za duże nadzieje.
Daję szansę jeszcze w drugim tomie :wink:
Ależ tom drugi nadaje kopa całej historii. Rowniez sceptycznie podchodziłem do serii po pierwszym tomie , a teraz moge powiedziec , że jestem fanem Bękartow z południa :smile:
Zresztą, naprawdę pasuje Wam wyraz sku***el bijący z okładki?
Można rozważać inne (ta dyskusja już chyba była), ale akurat wyrazów typu "skur..." na okładkach literatury to bym nie chciał. Dbajmy o klasę naszych publikacji, bo nikt inny nie zadba.
Zresztą, naprawdę pasuje Wam wyraz sku***el bijący z okładki?Nie chce powtarzac dyskusji na temat tlumaczenia tytulu, ktore tutaj jest po prostu nietrafione. Niemniej jednak uzywanie wulgaryzmow w literaturze nie ma nic wspolnego z "klasa publikacji", poniewaz jezyk, zarowno ten piekny, jak i ten brukowy, jest tworzywem i wulgaryzmow uzywali i uzywaja najwieksi pisarze, o ile rzecz jasna uznali, ze ich wykorzystanie jest pożądane.
Można rozważać inne (ta dyskusja już chyba była), ale akurat wyrazów typu "skur..." na okładkach literatury to bym nie chciał. Dbajmy o klasę naszych publikacji, bo nikt inny nie zadba.
Nie chce powtarzac dyskusji na temat tlumaczenia tytulu, ktore tutaj jest po prostu nietrafione. Niemniej jednak uzywanie wulgaryzmow w literaturze nie ma nic wspolnego z "klasa publikacji", poniewaz jezyk, zarowno ten piekny, jak i ten brukowy, jest tworzywem i wulgaryzmow uzywali i uzywaja najwieksi pisarze, o ile rzecz jasna uznali, ze ich wykorzystanie jest pożądane.Tak, jasne. Możemy wyrazy tak jednoznacznie uznawane za wulgarne spotkać masowo na półkach księgarskich i w bibliotekach w tytułach stojących tam książek.
Ale gdzie się tego słowa nie używa? U nas? No ale to u nas.
Ale może używa sie tam. Pewnie takie bloody bastard jest tam dalej w użytku. I wtedy mi to pasuje. Bo oddaje język tamtych społeczności.
Zresztą, naprawdę pasuje Wam wyraz sku***el bijący z okładki?
Można rozważać inne (ta dyskusja już chyba była), ale akurat wyrazów typu "skur..." na okładkach literatury to bym nie chciał. Dbajmy o klasę naszych publikacji, bo nikt inny nie zadba.
Rany czepianie się brak wulgaryzmu na okładce, choć tę sprawę akurat ustawa reguluje, przy całym mięsie w środku, po co to.Jaka ustawa? Kodeks wykroczen? A czy przypadkiem z zakazu uzywania wulgaryzmow nie sa wylaczone dzialania artystyczne?
Tak, jasne. Możemy wyrazy tak jednoznacznie uznawane za wulgarne spotkać masowo na półkach księgarskich i w bibliotekach w tytułach stojących tam książek.To, ze wulgaryzmow nie spotykamy "masowo na półkach księgarskich i w bibliotekach w tytułach stojących tam książek", nie jest argumentem za tym, ze wulgaryzm na okladce nie moze sie pojawic, o ile zaszlaby taka potrzeba.
Niemniej jednak skoro w filmie Tarantino bękarty zażarły, żażrą i tutaj.Zgadzam sie - to jest dobry argument za "bekartami" w tlumaczeniu Southern Bastards. Tylko ze "zazarcie" jest rownoznaczne z tworzeniem nowego znaczenia dla "bekarta" w j. polskim, a z tego, co mi wiadomo, poloniscie takich rzeczy nie lubia.
Jaka ustawa? Kodeks wykroczen? A czy przypadkiem z zakazu uzywania wulgaryzmow nie sa wylaczone dzialania artystyczne?Masz ustawowo zakaz promowania golizny, słów powszechnie przyjętych jako obraźliwe lub wulgarne, z 2 dekady temu okładki świerszczyków nie były cenzurowane, to samo tyczyło się tytułów książek, utworów itp, obecnie jest wprowadzona cenzura, zobacz nawet listę utworów powiedzmy z drugiej płyty K44 i zapis czarny gruby kot, z okładki i wkładki. To samo tyczy się nawet audycji że do 22 muszą być wypikane słowa wulgarne,
Mikel, w takim razie co powiesz np. na to:No i co z tego, chyba to jak i słowo na d... nie są już uważane za powszechnie obraźliwe, choć za to drugie można dostać inny paragraf za zbitek słów, nie jestem polonistą, ale coś kojarzę że był jakiś problem z używaniem takich na antenie i chyba uznano że to nie wulgaryzmy.
http://www.empik.com/zgorzkniala-p***a-sveland-maria,p1079982781,ksiazka-p (http://www.empik.com/zgorzkniala-p***a-sveland-maria,p1079982781,ksiazka-p)
(gwiazdki w linku nalezy zastapic literami "izd").
Na podstawie powyzszego ponawiam pytanie: O jakiej ustawie piszesz?
No i co z tego, chyba to jak i słowo na d... nie są już uważane za powszechnie obraźliwe
Nagrody Eisnera za 2016:
http://comicsalliance.com/eisner-winners-2016/ (http://comicsalliance.com/eisner-winners-2016/)
Bękarty - najlepsza seria "cykliczna"
Aaron - najlepszy scenarzysta
Jillian Tamaki wygrała drugi rok z rzędu, a u nas o niej cisza -- cisza.
Yup i pewnie tak jeszcze zostanie, może Timof się pokusi.
Marzy mi się aby Wielka Dwójka uruchomiła imprinty gdzie zasady zbliżone byłyby do tego jak działa Image czyli autorzy mieliby całkowitą swobodę w kreowaniu historii z bohaterami w rajtuzach, bez żadnych ograniczeń...
Przecież kanon mógłby zostać kanonem, a to inne podejście mogłoby żyć swoim życiem obok. Po prostu wydaje mi się, że formuła jaką magluje się od kilkudziesięciu lat się wyczerpuje i dobre historie dostajemy "od święta".
Nie wiem czemu upierasz się, żeby w DC/Marvel były genialne komiksy. Mi wystarczą, że będą tam bardzo dobre od święta. Genialności szukam gdzie indziej.
Przecież kanon mógłby zostać kanonem, a to inne podejście mogłoby żyć swoim życiem obok.
Nie bardzo rozumiem porównania. Zachowujesz się tu trochę jak Bazyliszek, który tupie z rozkapryszenia nogą że Marvel/DC nie jest mu po myśli. Korpo to korpo, nie każdy lubi pracować pod dyktando. Dotyczy to muzyki, filmów, literatury.
Masz rację, po co oglądać genialne mecze piłkarskie skoro można oglądać genialne mecze koszykówki...