Musiałem trafić na jakieś opinie wyrażające rozczarowanie tym komiksem, bo jakoś przez pół roku nie zabierałem się za niego. Ale przeczytałem i jestem zachwycony! Nie ma tu nic nowego, Pope w swojej opowieści żongluje znanymi patentami, wrzuca tutaj co tylko ma ochotę, Bogowie, potwory, porywane dzieci, inicjacja młodego Boga, kto wie co przyniosą kolejne tomy? Haggarda West i jego córka. Akcja i rozpierducha jak u Geofa Darrowa! Rozrywka na naprawdę wysokim poziomie, zwłaszcza wizualnie - rysunki i kolor to mistrzostwo! Oby KG nie kazała długo czekać na kolejne tomy.Spoiler: pokaż
Przez moment musiałem pomyśleć, zanim się zorientowałem, że piszesz o "Battling Boyu".
Przyznam, że głebia mojego rozczarowania po przeczyatniu "Wielkiego Escapo" była tak wielka, że zostawiłem ten komiks na półce nieruszany.
Zupełnie nie rozumiem, jak można było wydać taką popierdółkę jak "Escapo" zamiast któregoś z nich.
Przyznam, że głebia mojego rozczarowania po przeczyatniu "Wielkiego Escapo" była tak wielka, że zostawiłem ten komiks na półce nieruszany.
Mam po angielsku "100%", "Batman Year 100" i "Heavy Liquid" i podobał mi się każdy z tych komiksów. Zupełnie nie rozumiem, jak można było wydać taką popierdółkę jak "Escapo" zamiast któregoś z nich.
Wielkiego Escapo nie kupiłem po części przez małe rozczarowanie BB, po części przez cenę (głównie) a po części dlatego, że wszyscy piszą, że to najgorszy komiks Pope. Dziwne... na wydanie czeka tyle jego uznanych dzieł a WK zaczyna od czegoś takiego? Tania licencja?
"Wielki Escapo" też wciąż przede mną - przeglądam go i jakoś nie jestem póki co zainteresowany lekturą.Przeczytaj - lektura samego komiksu zajmie Ci około 30 min + 7 min na komentarz Pope'a.
Co do Battling Boya to niezła pozycja, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jest to komiks dla dzieci. Bez tej wiedzy czytelnik może czuć się trochę rozczarowany.A jeszcze bedzie bardziej rozczarowany, gdy tak w okolicach 3/4 lektury zacznie podejrzewać, iż to nie może być całość, o czym się z się upewni na samym końcu.
Z tym, że Escapo to nie jest zły komiks,
Czy mógłbyś rozwinąć temat. Chętnie się dowiem, czego nie zauważyłem i równie chętnie dam się przekonać, że się myliłem. W końcu juz kupiłem ten komiks. I świadomość, że nie jest on taki zły, jak mi się wydawało, byłaby krzepiąca.
Widzisz, chciałem poznać Twoje zdanie, bo - jak napisałem, chcę dać się przekonać do tego komiksu. jeśli natomiast napiszę szczegółowo, co mi się w nim nie podobało, a ty mi odpowiesz, będzie to już polemika. W takim wypadku nie będę nawet próbował zrozumieć Twojego punktu widzenia, bo będę skupiony na tym, by udowodnić, że jest on niesłuszny (gdyż różny od mojego). A tego chciałem uniknąć.
Nie to, że to atak, ale nie mam zwyczaju bronić swojego luźno przedstawionego zdania przed osobą, która sama wcześniej nie napisała nic konkretnego oprócz tej pięknej formułki o "głębi rozczarowania". Więc pozostanę tam gdzie byłem, wspominając Escapo przeczytane jeszcze z edycji zagranicznej jako komiks, który mieści się w moim subiektywnym katalogu kryjącym się pod nazwą "może być" bez rozwijania tego jakoś bardziej, przykro mi.
Przeczytaj - lektura samego komiksu zajmie Ci około 30 min + 7 min na komentarz Pope'a.
Dobra, przeczytałem. Może nie jest to jakiś powalający komiks, ale popierdółką bym tego nie nazwał. Tekst z tyłu okładki, "jeden z najbardziej znanych amerykańskich komiksów alternatywnych" to już w ogóle grubo przesadzony. Prosta historia cyrkowego speca od ucieczek, trochę o jego miłości, trochę o spotkaniu ze śmiercią, ale najwięcej tutaj Escapo w akcji, uwalniającego się z więzów z różnych efekciarskich pułapek. Na pewno komiks zyskałby, gdyby trochę rozbudować fabułę, przybliżyć postać Escapo spoza cyrkowej areny - w pierwszej części, po występie z spadającym samochodem, tak właśnie było i to dla mnie najciekawszy moment komiksu. Podobał mi się też początek, z "pierwszą ucieczką" Escapo, prawie jak w "Sadze"!No i właśnie o to chodzi. Świetny początek - "pierwsza ucieczka", zapowiada naprawdę interesującą, by nie powiedzieć - głęboką rzecz (nomen omen ;-) ). Niemniej nie porównywałbym go ze sceną początkową "Sagi", ponieważ jego wymowa jest tutaj o wiele bardziej poetycka*, być może nawet freudowska, i, co więcej, stanowi pewnego rodzaju "metaforyczny generator", którego obrazy powstałe poprzez zastosowane w komiksie transformacje znaczeniowe, konstytuują kolejne człony głównej osi fabularnej. Niestety, jak dla mnie, przynajmniej w odniesieniu do fabuły, atrakcyjność tego komiksu na tym "świetnym początku" się właściwie kończy - pomimo że bywają momenty o dużym potencjale (mam tutaj na myśli przede wszystkim wątek miłosny), to jednak ich finał jest - łagodnie mówiąc - byle jaki, a właściwie - nijaki. A przeciez cyrk tworcy opowiesci oferuje tak wiele. W cyrku może zdarzyć się niemalże wszystko i jeśli twórca w odpowiedni sposób to wykorzysta, nikt nie będzie mu zarzucał niekonsekwencji czy braku logiki. Bo cyrk to miejsce niezwykłe, położone gdzieś na styku snu i jawy; tam gdzie to, co rzeczywiste, niepostrzeżenie przechodzi w iluzję - innymi słowy, cyrk to ucieleśnienie realizmu magicznego. Gatunkowo, tworca ma do wyboru: obyczaj, dramat, czy nawet kryminał, lecz niemalże zawsze w oparach groteski, jeśli nie horroru. Dobrze wiedział o tym choćby Tod Robbins, gdy pisał "Spurs", a potem scenariusz do legendarnego "Freaks" z 1932 r.
Z "Wielkim Escapo" z początków kariery autora, jest trochę jak z "Żegnaj Chunky Rice" z początków kariery Thompsona - warto się zapoznać, zanim sięgnie się po te najważniejsze ich dzieła. Tylko teraz jeszcze, żebyśmy te największe dzieła Paula Pope dostali...W odniesieniu do kolejności zapoznawania się, to jestem odmiennego zdania, bowiem wydaje mi się, iż było by bardziej wskazane, aby polski czytelnik najpierw zapoznał się z lepszymi rzeczami Pope, zaś po Escapo siegnął raczej jako po ciekawostkę aniżeli po coś, co jak w tej chwili może domniemywać na podstawie opisów zamieszczonych na końcu komiksu, jest reprezentatywne dla twórczości tego autora. Tym bardziej, że Escapo jest utworem niedokończonym, co zreszta nietrudno zauważyć po przeczytaniu komiksu i o czym wspomina sam Pope w zamieszczonym komentarzu.
W odniesieniu do kolejności zapoznawania się, to jestem odmiennego zdania, bowiem wydaje mi się, iż było by bardziej wskazane, aby polski czytelnik najpierw zapoznał się z lepszymi rzeczami Pope, zaś po Escapo siegnął raczej jako po ciekawostkę
na wydanie czeka tyle jego uznanych dzieł a WK zaczyna od czegoś takiego?
Ja polecam Escapo osobom, które tak jak ja lubią sobie pooglądać. Może mało treści ale plansze w dużym formacie wyglądają bardzo dobrze.
Prosta historia cyrkowego speca od ucieczek, trochę o jego miłości, trochę o spotkaniu ze śmiercią, ale najwięcej tutaj Escapo w akcji, uwalniającego się z więzów z różnych efekciarskich pułapek. Na pewno komiks zyskałby, gdyby trochę rozbudować fabułę, przybliżyć postać Escapo spoza cyrkowej areny - w pierwszej części, po występie z spadającym samochodem, tak właśnie było i to dla mnie najciekawszy moment komiksu.