You traveled the world... Now you must journey inwards... to what you really fear... it's inside you... there is no turning back. Your parents' death was not your fault. Your training is nothing. The will is everything. If you make yourself more than just a man, if you devote yourself to an ideal, you become something else entirely. Are you ready to begin?
Chcę spowiadać się najlepiej jak umiem, lecz serce me jest puste. Ta pustka to lustro. Widzę swą twarz... i czuję wstręt i przerażenie. Moja obojętność do ludzi pochłonęła mnie. Żyję teraz w świecie duchów... jestem więźniem moich snów.
Set is straight, Buster. I'm not here to say "please." I'm here to tell you want to do. And if self-preservation is an instinct you possess, you better f**kin' do it and do it quick.
I like these calm little moments before the storm. It reminds me of Beethoven. Can you hear it? It's like when you put your head to the grass and you can hear the growin' and you can hear the insects. Do you like Beethoven?
The chain in those handcuffs is high-tensile steel. It'd take you ten minutes to hack through it with this. Now, if you're lucky, you could hack through your ankle in five minutes. Go.
For me, mountains are the most beautiful places in the world.
When I go into these places I feel an amazing sense of space, an amazing sense of freedom, when I get away from all of the clutter that we have in the world.
Bo jesteś samotna.Często tędy przejeżdżam i widzę.Widzę wokół tłum ludzi...
telefony i wszystkiete rzeczy na biurku...co nic nie znaczą.A gdy tu wszedłem...zobaczyłem w twoich oczach, że nie jesteś szczęśliwa.Czegoś ci potrzeba.Może chodzi o przyjaźń.
(...)
- Ona mówi coś do mnie. Nagle milknie. Oczy tracą wyraz i stają się zamglone. Jest gdzie indziej, z dala ode mnie, obca. Wołam ją, a ona mnie nawet nie słyszy. Potem wraca, z ciężkim westchnieniem. Patrzy na mnie przytomnie. Nie wie nawet, że jej nie było. Nie potrafi powiedzieć, gdzie i kiedy była.
- Jak często się to zdarza?
- W ostatnich tygodniach coraz częściej. I wędruje gdzieś. Bóg wie gdzie. Poszedłem za nią któregoś dnia. Patrzyłem, jak wychodzi z domu, wydawała mi się obca. Nawet jej krok był inny. Wsiadła do samochodu...
(...)
Vertigo?
- I want you to tell me your name, please...
- Thank you, my name is Jane.
- Your real name.
- Thank you, my real name is Jane.
- Careful...
- Thank you, still Jane.
Masz chłopaka? Nie, nie masz. A wiesz dlaczego? Bo wystajesz na rogu z tymi tłumokami.Zadajesz się z tłumokami,daleko nie zajdziesz. To matoły. Zadawaj się z fajnymi ludźmi,będziesz miała fajnych przyjaciół.Zadawaj się z mądrymi Iudźmi,będziesz miała mądrych przyjaciół.Zadawaj się z ćwokami,będziesz znała samych ćwoków.To prosta matematyka.
You don't have glass bones like me, you can knock against life. If you let this opportunity slip away your heart will become as dry and fragile as my bones. So...Go for it! For Christ's sake!
- Well... perhaps... you did win your bet, didn't you - you gentleman, you fine gentleman. They say the Prince of Darkness is a gentleman. They're right. A fine gentleman.
- Gentlemen always keep their promises. Do ladies keep their promises? Indeed I won my bet. So now, you owe me...
- I remember.
- ...a kiss. Will you be honourable and pay me, or not?
- It's been a long time.
- Yes ma'am. A lot of water under the bridge.
- Some of the old songs, Sam.
- Yes ma'am
- Where is Rick?
- I don't know. I ain't seen him all night.
- When will he be back?
- Not tonight no more, he ain't coming. He went home.
- Does he always leave so early?
- He never...well, he's got a girl up at the Blue Parrot. He goes up there all the time.
- You used to be a much better liar Sam.
- Leave him alone miss Ilsa. You're bad luck to him.
P.S. Dopiero przeczytałem dopisek do pierwszego posta - "Jeszcze jedna sprawa - proszę o cytaty których nie da się zgooglować". Ja założyłem, że szukanie cytatu przez wyszukiwarki jest zabronione w przypadku takich zabaw, inaczej jaki to ma sens?
Casablanca, oczywiście!
Otacza nas przemoc. Ale tak wygląda świat. Powodzenia. Chrońcie, służcie i bla, bla, bla. Słuchajcie. To trudna robota. Dostaję zgłoszenia przez radio. Zawsze złe wieści. Fatalne. Ale to moja praca... I kocham ją. Chcę czynić dobro. W tym życiu i na tym świecie. Chcę pomagać ludziom. Wieści mogą być złe, ale jeśli choć raz mogę komuś pomóc, naprawić złą sytuację, wtedy jestem szczęśliwym gliną. Płyniemy przez życie. Próbujmy czynić dobro. Dobro. Jeśli to się nam uda... I nikogo nie skrzywdzimy... Wtedy...
- Opowiadałam ci historię twojego ojca wiele razy.
- Opowiedz jeszcze raz. Był nauczycielem?
- Tak.
- Jak do niego mówiłaś?
- Nie musiałam mówić. Mogłam układać myśli w jego głowie, tak jakby były napisane.
- Czemu nie wzięliście ślubu?
- Zląkł się. I przestał słuchać.
Prawie wszyscy mieli na imię Peter albo Paul.Trudno było w to uwierzyć. Musiało być tam ze dwa tuziny Peterów i Paulów...a ich żony miały wszystkie na imię Marie. I wszystkie ich córki miały na imię Marie.
See what!? There is nothing to see. It's pitch black down there. It's cold. You'll be all alone! Look at me, Jacques, I am here! I exist! Look!
If you just hurt yourself, it's not such a good idea to drink alcohol.
First you get dizzy from the injury, and then you get dizzy from drinking.
no widzisz jakie łatwe :)
I'm somebody now Harry, Everybody likes me. Soon millions of people will see me and they'll all like me. I'll tell them about you and your father, how good he was to us. Remember? It's a reason to get up in the morning, a reason to lose weight, to fit in the red dress. It's a reason to smile. It makes tomorrow all right.
A ja wyłączyłem radio... i usiadłem przy biurku. W piórze, którym pisałem całe życie, skończył się atrament. Znalazłem ołówek i napisałem listy do sąsiadów i na policję. Wysłałem je tej samej nocy.
Czerwony. Wspaniały film. Wczoraj oglądałem. Chyba najlepszy, jaki widziałem w życiu.
chyba nie.. deckard zapomnial wkleic ranking wiec dodalam sobie punkt za niego
-I'm just curious. I saw you shuffling your checks with your right hand. Can you do that with both hands?
- No.
- Can't do it with both hands?
- No, sir.
- Can you do it with your left hand?
- Well, I... I never tried.
- So you're a righty?
- Yeah.
[one of the guards repeatedly bangs the signaller's right hand with a hammer]
- Now you're gonna have to learn with your left hand.
Właściwie Casino, ale jury uznaje odpowiedź ;)Dzięki ci ;)
- Macie odwagę mówić mi, że ta rzeź była konieczna?
- Zrobiłem, co do mnie należało. Wobec uzasadnionej potrzeby, którą ty sam, Eminencjo, usankcjonowałeś, muszę stwierdzić, że w istocie było to konieczne. Nie miałeś wyboru, Eminencjo. Żyjemy w tym świecie, a ten świat taki jest.
- Nie... takim ten świat uczyniliśmy, takim uczyniłem go ja.
- Przeczytałeś nową wersję, którą ci podrzuciłem?
- Tak...
- I co?
- Świetna. Duża poprawa... Jest bardziej zwarta... i dojrzała... chyba...
- A nowe zakończenie? Podobało ci się?
- Jasne. Jest znacznie lepsze niż stare.
- Nie ma nowego zakończenia! Od strony 750 jest dokładnie taka sama.
- Cóż... może wydawało się inne, bo cała historia była taka inna.
- Taa, na pewno dlatego!
Bezdroża
- It's inevitable.
- What is?
- That we'll separate. You'll go to Law School.
- What are you talking about?
- You're a millionaire, I'm a social zero.
- What do you mean? We're together, we're happy.
- Harvard is like a bag full of toys, but when the holiday is over, you have to go back where you belong.
- Back to bake cookies?
- Don't make fun of my father.
- Then don't leave me, please.
- What about my scholarship and Paris, which I've never seen?
- What about our marriage?
- Who said anything about marriage?
- I'm saying it, now.
- You want to marry me?
- Yeah.
- Why?
- Because.
- That's a good reason.
Kto choć raz czuł w żołądku ten straszliwy ból
ten wie, że ostra papryka to zabójstwo dla jelit
kuchnie większości krajów żerują na ludziach głupich
nieliczących się z potrzebami własnego organizmu
Kiedy patrze na tak zwane wykwintne jedzenie,
widze wrzody i nowotwory układu pokarmowego,
wątroby sczerniałe od marskości,
stawy nadżarte podagrą
i kolczaste nerkowe kamienie.
To, co robią dorośli... wiesz
ja nigdy tego nie robiłem.
Pomyślałem, że może to pomogłoby mi
stać się wreszcie mężczyzną.
Ale tu nie ma z kim.
Z wyjątkiem Ciebie.
Jesteś cudowna.
Mogłabyś to zrobić z kimś takim, jak ja?
-Jaki macie język na Węgrzech? Węgierski?
- Węgierski. Mamy własny język.
- Jak brzmi? Do jakiego podobny?
- Podobny do finish language.
- Do finisz? Wasz język finisz?
- Do języka w Finlandii.
- W Finlandii. W Skandynawii.
- Tak.
- Rozumiem. Węgierski. Język finisz...
- Ameryka to dla was szatan, co?
- Co mówią?
- Chcą mieć salon.
- Co?
- Salon fryzjerski.
- Wszystko im jedno, czy strzygą Amerykanina czy Szyitę. Chcą obalić Saddama i żyć...robić biznes.
- To bunkry Saddama...
- Co w nich jest?
- Picasso, Sony, Armani, Rolex. Kuwejt to arabskie Beverly Hills.
- Przydałaby się pamiątka.
- Za Rolexa kupię dom.
- Za 5 - Lexusa kabrio
- Nie ma takiego
- Są...z fotelikiem dla dziecka.
- Infiniti, nie Lexus
- Bóg zesłał nam tę mapę.
Widziałem rzeczy... Którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Atakujące statki w okolicach Pasa Oriona. Widziałem promienie kosmiczne... Błyszczące w ciemnościach koło Wrót Tannhausera. Wszystkie te chwile przepadną... W czasie... Jak łzy... W deszczu. Czas umierać.
- A kto cię w zeszłym roku obronił przed skinami, co? Kto mi złamał nartę Polsportu na Oślej łączce? Kto z ciebie zrobił człowieka oduczając cię palić? Ja stary, nie ona tylko ja, wszystko ja. Beze mnie byłbyś nikim! Słyszysz mnie ty niewdzięczniku? No pisz jej pisz, może da ci swoje włosy pogłaskać... na głowie. Ty zakochany kundlu zaprzepaszczasz taką piękną przyjaźn dla tej wywłoki.
- Zamknij się! Muszę myśleć...
- To zapnij rozporek i otwórz mózg!
- W samochodzie mam stary kombinezon i rozpylacz chemikaliów na prusaki.
Pójdę do niej i powiem, że jestem od zwalczania szkodników. Będę spryskiwał mieszkanie.
Parę minut później zapukasz do drzwi, żeby odwrócić jej uwagę, a ja otworzę okno.
- Co mam jej powiedzieć, kiedy otworzy drzwi?
- Że jesteś Świadkiem Jehowy.
- To moja skrzynia skarbów.
- Na sprzedaż?
- Po 30 franków za sztukę, w Paryżu dostałbym za nie 50!
- Więc płyń do Paryża... Weźmiemy dwie.
- Dwie?
- Tak. Nie wiem czy mam drobne.... są piękne...
- Najlepsza irlandzka robota.
- Dziękuję.
- To ja dziękuję. Muszę panią ostrzec, przyjaźniąc się z nami narobi sobie pani wrogów.
- Obiecuje pan?
- Gwarantuję.
Czekolada.
-Pomylił cię ktoś kiedyś z facetem?
-Nie. A ciebie?
Drake i Vasquez z Obcego: Decydującego Starcia
- Słyszałem o tobie. Słyszałem, że nie żyjesz.
Każdy uzytkownik, który zadał zagadkę a póżniej potwierdza poprawną odpowiedż, wkleja zmodyfikowany rankig.
CytujKażdy uzytkownik, który zadał zagadkę a póżniej potwierdza poprawną odpowiedż, wkleja zmodyfikowany rankig.
tak trudno zapamiętać?
Osobiście uważam że ranking to szit :p
- Chciałem z Paniem porozmawiać.
- O czym?
- Chodzi o Ewę. Nie wiem czy Pan zdaje sobie sprawę, czego mnie Pan pozbawił. Strasznie ją kocham.
- No i?
- Trzy lata przed nią nie miałem żadnej kobiety. Bałem się, że coś ze mną nie w porządku. Myślałem, że jestem pedziem, albo co. Ale ona mnie z tego wyleczyła.
Pan może mieć takich kobiet na pęczki. A dla mnie Ewa to ostatnia szansa.
Rozumie Pan co mam na myśli?
- Nie.
- Dogadajmy się jak faceci. Jeśli da Pan jej spokój, to mógłbym zapłacić odstępne.
- Ile?
- 10 tys. Myślę, że to dobra kwota.
- Mógłbyś zachowywać się jak dorosły człowiek. Masz dwójkę dzieci zajmij się nimi. Marta nie może tego ciągnąć sama.
- Nie mógłbyś mi pożyczyć 200 000?
- Chyba zwariowałeś.
- Nigdy Cię o nic nie prosiłem...
- Nie będę wspierać tych waszych wątpliwych interesów.
- Z czego mam teraz żywić rodzinę?
- Wróć do fabryki. Przyszli teraz Włosi. Chcą wziąć nowych ludzi. Wystarczy, że zrobisz kurs rekfalifikacyjny.
- To już przerabialiśmy, nie?
- Czego ciągle szukasz?
- Gumek. Gdzie mogą je mieć?
- Oni ich nie używają, nie zauważyłeś? Katolicy...
- Co to jest?
- Krążek.
- Wygląda jak uszczelka do pralki.
- Może to są luteranie...
- A nie chcesz raz spróbować bez tego?
Jest taki stary dowcip. Dwie starsze damy jedzą w resorcie Catskill Mountain.
Jedna z nich mówi: "Jedzenie jest tu naprawdę okropne".
A druga mówi: "Tak, wiem. I jakie małe porcje".
Takie właśnie mam podejście do życia.
Pełne samotności, smutku, cierpienia i niezadowolenia.
I to wszystko o wiele za szybko się kończy.
- Dzień dobry Panom.
- Dzień dobry.
- Obecny kryzys jest najgroźniejszy ze wszystkich, przez które przeszła nasza korporacja. Musimy poszukać nowych rynków. Powinniśmy zdefiniować nasze cele.
- Kasa! Ktoś mieć wątpliwości?
- Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha....
- Słusznie Panie Ekonomia. Jeśli wszyscy się zgadzamy, czekam na propozycje. Panie Genetyka?
- Zdrowie to podstawowa kwestia, w naszych laboratoriach pracujemy nad nowym wirusem grypy na następną zimę.
- Jasne, chorzy łykają leki, ale przestają łykać inne produkty. Zauważmy, że laboratoria stanowią zaledwie 2% naszych interesów.
- Uważam, że powinniśmy obniżyć koszty wprowadzając w naszych oddziałach politykę automatyzacji pracy. Nie możemy trzymać pracowników, skoro możemy zastąpić ich o wiele bardziej wydajnymi maszynami.
- Ja się nie zgadzać. To pogłębić bezrobocie i przysporzyć kłopotów z rządem.
- Z którym rządem człowieku?
- Ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha, ha....
- Powtarzam, że jedyne co może nas uratować, to wzrost konsumpcji. Proszę spojrzeć, to urządzenie jest niezawodne. Wypuśćmy na rynek tę nową Lolitkę. Ma tylko 12 lat, żeby zachęcić konsumentów.
- Muszę wiedzieć, co ona ci powiedziała.
- Czemu?
- Bo to nieprawda. Powiedz mi.
- Powiedziała, że była z przyjacielem na drinku w hotelu. Ty czekałeś na nią na parkingu. Powiedziałeś, że wynajmiesz jej pokój, bo jest zbyt pijana, by wracać do domu.
- Co potem?
- Potem zabrałeś ją na górę i zgwałciłeś.
- Nie tak to wyglądało! Wszystko zaczęło się od przyjęcia u moich rodziców. Odwiozłem twoją matkę do domu..
- Nie chcę tego słuchać!
- Potem poszliśmy na górę, żeby zobaczyć twój portret i kiedy byliśmy w pokoju zaczęła się rozbierać. Nagle była całkiem naga...
Minęło 8 lat.
Nadszedł czwartek, kiedy wychodzę z siebie, podekscytowany jak dziecko gwiazdką.
Gapię się na podłogę swojej pieprzonej celi.
Szukam listu od Nancy,którego tam nie ma.
Kolejny czwartek bez listu od niej. Czy nic jej nie jest?
Czy coś jej się stało?
Nic.
-Odrażające!!!
-Bez przesady. To tylko osioł
- Pastowałem właśnie buty,kiedy się tu wkradła, więc się na nią rzuciłem.
- Kto cię do tego na mówił? Kto ci płaci?
- Nikt! Jestem pokojówką!
- Musisz być w to zamieszana.
- Zamieszana w co?
- W cholerną mafię narkotykową. Musisz być świadoma co się wyprawia w tym hotelu. Myślisz, że kim jesteśmy?
- Wiem, że jesteście policjantami, ale myślałam, że przyjechaliście na zjazd. Przysięgam. Chciałam tylko posprzątać pokój. Nic nie wiem o narkotykach.
- Łżesz dziecinko. Nie wmówisz nam, że nie znasz Grange Gorman`a.
- Przysięgam na Boga, że nigdy o nim nie słyszałam.
- Może mówi prawdę. Może nie ma z tym nic wspólnego.
- Przysięgam, że nie. Przysięgam.
- W takim razie, może nam pomoże.
- O tak, pomogę wam. Nienawidzę narkotyków.
- To, tak jak my. Myśle, że pownniśmy jej płacić, sprawdzimy czego się może dowiedzieć. Poradzisz sobie z tym?
- Co?
- Jeden telefon dziennie. Nie martw się jak informacja się nie sprawdzi. To nasz problem.
- Będziecie mi za to płacić?
- Się rozumie, że będziemy. Ale jak tylko coś komuś o tym powiesz...
pójdziesz prosto za kratki na resztę życia.
Poślubienie naszych córek przypieczętuje nasz losy na zawsze.
Prezydencie, weź za żonę córkę Jego Ekscelencji, Tatianę.
Prezydencie, ja poślubię twoją córkę, Susy.
Wasza Ekscelencja i mój brat Biskup poślubicie moje córki.
Przygotowania do naszych zaślubin są skończone.
W zasadzce dojrzałości, kwitnące panny młode,nieświadome swego przeznaczenia.
Słuchają radia, piją herbatę,|nie wiedzą, że stracą wolność.
Burżuazja odwróci się bez wstrętu od rzezi,|choć ofiarą będzie jej syn i córka.
- Zgubiłeś mi buciki, a teraz chcesz, żebym do szkoły poszła w kapciach? Powiem ojcu.
- Jak mu powiesz, to spuści nam lanie, bo nie ma pieniędzy na nowe buty.
- To co mam zrobić?
- Weź moje trampki. Pójdę do szkoły, gdy wrócisz.
- Juz raz sie spotkalismy, nieprawdaz ?
- Nie wydaje mi sie. Gdzie mielibysmy sie spotkac ?
- W panskim domu. Nie przypomina pan sobie wiecej ?
- Nie. Nie, naprawde nie.
- Jeste pan pewny ?
- Oczywiscie.
- Zeby byc dokladnym, to ja teraz tam jestem.
- Co to znaczy, pan jest tam teraz ?
- Jestem u pana w domu.
- To wariactwo !
- Zadzwon do mnie ! Wybierz swoj numer ! Dalej !
- Powiedzialem ci, ze jestem tutaj.
- Jak to zrobiles ?
- Zapytaj mnie !
- Jak sie dostales do mojego domu ?
- Zaprosiles mnie . To nie w moim stylu isc tam gdzie mnie sobie nie zycza.
All right, I'm coming out. Any man I see out there, I'm gonna shoot him. Any sumbitch takes a shot at me, I'm not only gonna kill him, but I'm gonna kill his wife, all his friends, and burn his damn house down.
-Zbliża się millenium, za parę miesięcy będziemy żyli w XIX wieku. Tymczasem nasze sądy wciąż stosują średniowieczne tortury.
-Przestań!
-Nie przestanę! Dla rozsądku i sprawiedliwości! Więzienia są pełne mężczyzn i kobiet skazanych jak ten...
-Komisarzu *****! To śpiewka, którą słyszeliśmy już nie raz od pana. Wobec tego pozostają mi dwa wyjścia. Pierwsze - ochłonie pan w celi, gdzie nauczy się pan respektu dla mojego urzędu.
-Bez obrazy! Wyjaśniam tylko, że istnieje tylko jedna droga do wykrycia i ukarania zbrodni, a jest nią rozsądne rozumowanie, dowody i używanie naukowych metod śledczych.
-Pozostaje mi więc drugie wyjście.
-Mówiłeś, że pójdziesz się rozejrzeć za robotą
-Co?? Ja tak mówiłem?
-Nie, skąd. Naćpałam się i bredzę!!!
Jak dorosły człowiek może marnować tyle czasu...
nie zastanawiając się nawet co ma do zrobienia dla rodziny?
Na rany Chrystusa Zejdź w końcu na ziemię!!
Czy ja za wiele chcę?! Chcę pożyć z jakąś minimalną godnością!
A nie w tej obskurnej norze, jak karaluch!
A Ty nic tylko trawka!.
I ciągle najarany!
Skąd bierzesz szmal na towar?
Powiesz mi?
Ty i to Twoje Złoto Acapulco.
Wiesz co to jest? To jest gówno!
-Coś ci powiem kawał drania z Ciebie.
Może wezmę od Ciebie ten czek i tę gumę.
Ale powiedz mi...
...Jak się ta zdzira nazywa? Kto to jest?
-Imie tej suki? - Gina.
-CO??
Tak ma na imię moja żona...
Ona ma na imie Gina Ale nie ma syfa...
-Już ma...
Co... Ty...
Kot Fritz?
Dziewięć żywotów kota Fritza
Dziękuję ci za to, co robisz.
Spanikowałem...ale już jestem spokojny.
Mam kule w brzuchu.Bez pomocy lekarskiej umrę.
Nie zawiozę cię do szpitala. Pieprzyć więzienie!
Wystarczy, że zostawisz mnie przed wejściem.
Na chodniku. Dam sobie rade.
Nic im nie powiem.
Przysięgam.
Spójrz mi w oczy, Larry.
Nic im nie powiem.Nie wydam cię.
"]Ej no :D Przecież ja też zgadłem i nawet dokładniej oddałem polski tytuł :D To niesprawiedliwe ! :D
-Czy życie zawsze jest tak do dupy, czy tylko w dzieciństwie?
-Zawsze.
- As a child, I heard stories, but I would never imagine...
- Of course! No one would imagine!
- Forgive me for having taken you...
- For the enemies you're trying to find? I forgive... and understand. The real enemy has never been seen. Never. But we've been listening to them through these tunnels. The Ears of the Earth.
- Men of metal! Men of metal! Our mission has been a success. Our losses do not matter. Those metal men who were destroyed had served a worthy cause. Death only has meaning for contemptible beings. Beings in love with the individual self. The "I" does not exist!
- THE "I" DOES NOT EXIST!
- I am you, you are us, us are Him.
- I AM YOU, YOU ARE US, US ARE HIM!
- The Great Procreator, the source of our energy, and soon the master of the world.
czyżby na podstawie książki Jean-Pierre'a Andrevona?
- Twojemu bratu zrobili w szpitalu badania. Ma skrzep w lewym jądrze. Nie może mieć dzieci.
- Nic mi o tym nie mówił.
- To drobiazg, można to zoperować. Problem w tym, że musiałby czekać w kolejce ponad rok. Na operację trwającą krócej niż pół godziny.
- Czemu mi nie powiedział?
- Znasz go, czułby się poniżony. Jest trochę niepewny, bo nie czuje się "mężczyzną".
- Pogadam z nim o tym.
But I, being poor, have only my dreams;
I have spread my dreams under your feet;
Tread softly because you tread on my dreams.
Your problem is that you want an explanation for everything.
But sometimes there is no explanation.
It's like that talking for centuries.Sometimes you just have to f**k.
And afterwards everything is solved.I don't know why.
The bodies talk.
My precioussss...
Niechaj trupy nadstawią uszu, reszta z was którzy je jeszcze ma ! Opowiem wam historię, która powoduje u szkieleta płacz !
Miałem dobre stosunki z rodzicami. Uderzyli mnie chyba tylko raz, zaczeli 23 grudnia 42 i skonczyli na wiosnę 44-ego
Jest tylko jeden grzech. Kradzież. Wszystkie inne grzechy to odmiany kradzieży. Kiedy zabijasz człowieka, kradniesz życie. Kradniesz żonie prawo do jej męża, dzieciom prawo do ojca. Kiedy kogoś okłamujesz, kradniesz jego prawo do prawdy. Nie ma gorszego występku niż kradzież.
Zgaduje tytuł filmu bo znam tylko ksiazke "kite runner" "Chłopiec z latawcem"
Na pustyni jest dużo dziur, dużo problemów jest zakopanych w tych dziurach. Ale musisz robic to z głowa. Musisz miec dziurę wykopaną wcześniej zanim zjawisz sie tam z ładunkiem w bagazniku. W innym wypadku masz przed soba pół godziny do 45 minut kopania. A kto wie kto moze sie napatoczyc w tym czasie. I potem musisz wykopac kilka kolejnych dziur. Mozesz tam utknąc na cała cholerną noc.
Obaj powinniście posiedzieć tu parę miesięcy.
Wszystkie potrzeby zaspokaja|się tu tanio i obficie.
A moja reguła rzeczywistości może objąć i was.
Moja matka jest samotna i dość schorowana.
Poza tym moja książka jest amerykańska jak bejzbol.
Tu bym jej nie skończył.
Ameryka nie jest młodym krajem.
Jest stara, wredna i zła.
Jak przed osadnikami, przed Indianami.
Zło siedzi tam, czeka.
- Chodziłam do innego lekarza, ale on nie jest dobry. Okłamuje mnie i przypisuje dziwne napoje i tabletki. Mam termin na wtorek. To pan go ustalił, 28 czerwca. Chcę, aby pan odebrał poród. Muszę z panem porozmawiać. Chcę wyjaśnić, co się dzieje. Nie mogę tu długo zostać. Będą mnie szukać. Doktorze, chodzi o spisek... To może się wydać niedorzeczne; Myśli pan sobie pewnie: "Tej dziewczynie odbiło", ale wcale tak nie jest, przyrzekam na wszystkich świętych. Ludzie spiskują przeciwko innym, prawda?
- Chyba tak.
- Ktoś spiskuje przeciwko mnie.
- Przyjmę panią jutro po piątej.
- Chcę teraz! Od ręki.
- Co mamy zrobić z tym psycholem?
- Pozwólcie mu uciec.
- Że niby co?
- Przynajmniej na razie. Zatuszujcie całą sprawę, zapomnijcie o nim.
Dajcie mu możliwość ucieczki.
A za kilka tygodni pojawi gdzieś w Seattle, pracując w myjni samochodowej.
W ten sposób unikniemy walki i nikt więcej nie ucierpi.
Gdy jest się młodym, ma się nieograniczony potencjał. Wszystko jeszcze można osiągnąć... Być Einsteinem... DiMaggio... A potem przychodzi wiek, gdy "mogę być" zmienia się w "jestem". I nie jesteś Einsteinem.
Obserwowałem ślimaka pełznącego wzdłuż brzegu...prostej brzytwy.
To mój sen.
To mój koszmar.
Czołganie się...pełzanie...
wzdłuż brzegu...prostej brzytwy...i przetrwanie.
-How do you like this planet ?
-It has its charm...
Mais ''Tout cela ne vaut pas le poison qui decoule de tes yeux, de tes yeux verts, lacs ou mon ame tremble et se
voit a l'envers... Mes songes viennent en foule pour se desalterer
a ces gouffres amers.''
-''But all that it is not worth the prodigy of your saliva, ****, that bites my soul, and dizzies it, and swirls It down remorselessly, Rolling it, fainting,
to the underworld.
To wszystko, to nie trucizna, która zabija, bijąca z twoich oczu,
Twoich zielonych oczu,
Złapana w moje sidła...
Odgłos wiedeńskiego tłumu, zaspokaja moje pragnienie,
Tej bolesnej otchłani.
- Gadajace obrazki, to znaczy ze jestem bezrobotny. W koncu moge zaczac cierpiec i stworzyc ta symfonie
-Nie jestes bez pracy, zostaniesz kierownikiem nowego działu muzycznego
- Dzięki. W koncu moge przestac cierpiec i napisac tą symfonie
- Zawsze na swoim miejscu.
- Jak spadnę, ktoś zauważy.
- Dobrze się bawisz?
- Zdradzę Ci sekret, planuję ucieczkę z więzienia. Szukam wspólnika. Najpierw trzeba wydostać się z baru, potem z hotelu, z miasta, z kraju. Wchodzisz w to?
- Wchodzę. Pójdę się spakować.
- Weź płaszcz.
- Do zobaczenia.
- Strzel sobie drinka, dla kurażu.
Między słowami ?
- Jakiś gość w Nowym Jorku szuka Smitha & Wessona, 9mm model 5946.
- Dlaczego?
- Bo taki sam miał bandzior z kroniki policyjnej. Dzięki gościowi z TV zarobię na tamtym gościu 1250.
- A koszty własne?
- 200.
- Serio?
- Zsumuj te liczby i powiedz mi,że to nie jest opłacalna branża.
To był najlepszy strzął jaki widziałem!
- Najgorszy. Celowałem w konia
Ryceros zgadł
Jeden z najlepszych IMHO remaków kina azjatyckiego
Pierwszy raz zostałem ojcem kiedy miałem 28 lat.
I już jako dziecko postanowiłem sobie, że kiedy będę miał własne dzieci to będą one wiedziały, kim jest ich ojciec.
To jest część historii mojego życia.
Ta cześć nazywa się...
"Jadąc autobusem".
Jak myślisz, co to znaczy?
Nic.
Gówno.
Siedziało tam 160 kolesiów.
Nie chciałem znać 159 z nich, łącznie z tobą.
Co ty na to?
Nie ukierunkowana złość.
Banał.
Za mało lub za bardzo opiekuńcza mamusia, kiepski z WF-u, wujek pedofil...
Jest tak agresywny, że spokój go męczy.
Wywołuje ból głowy.
Szczęście to dla niego męka.
- Largeman?!
- Kenny?!
- Niech mnie! Co u ciebie?
- Super.
- Dopiero co umarła twoja mama!
- Wiem.
- I dlatego wróciłeś do domu?
- Tak jest. Jesteś gliną Kenny?
- Taaa... wiem... wiem.
- Dlaczego?
- Nie wiem. Nie miałem nic lepszego do roboty. Ale jest naprawdę super. Ludzie cię naprawdę słuchają, bo muszą. Tylko popatrz na to. Tym odbezpieczasz.
- Niezłe.
- I są dodatkowe korzyści: jak mnie postrzelą, to będę bogaty!
- Ale, Kenny, ostatni raz kiedy cię widziałem robiłeś kreski kokainy...
- Trzeba było dorosnąć facet. Czas dorosnąć. Poza tym wcale mi nie szło na targu rybnym. Nikt mnie nie znał, żadna nie chciała się ze mną przespać... Teraz jestem w znacznie lepszej sytuacji.
garden state
I przypomniał mi się taki stary dowcip.
Przychodzi facet do psychiatry i mówi...
"Doktorze, mój brat zwariował.Myśli, że jest kurą".
A lekarz na to.: "Cóż, to czemu go pan nie odda do wariatkowa?"
A facet:"Oddałbym, ale potrzebuję jajek".
To chyba właśnie takie mam podejście do związków.
Wie się, że są całkiem irracjonalne,szalone, absurdalne i...
Ale chyba kontynuujemy je,bo większość z nas potrzebuje jajek.
Annie Hall it is my young padałan
Grałem bez przerwy
Nawet wtedy kiedy nie było z kim grać
Mówili że czuję się jak ryba w wodzie cokolwiek to oznacza
Nawet por.Dan przychodził popatrzeć
Ping-pong tak mnie zaabsorbował, że grałem nawet przez sen
-Ty chyba nie jesteś dziewicą?
-Nie jestem.
-Jak dla mnie szesnastoletnie dziewice mogą iść się jebać, ofiary Watykanu. Seksualna wstrzemięźliwość jest narzędziem zniewolenia kobiet, czytałam o tym w Bravo Girl. Chociaż z drugiej strony pieprzenie się na okrągło też nie jest sposobem na życie. Tylko ile można czekać na tą wyśnioną miłość? To jeden z najważniejszych problemów egzystencjonalnych w życiu kobiety.
-Egzystencjalnych!
-Co??!!
-Egzystencjalnych!!!
-Nenenenenene :p
- czy to prawda, że ona ma szklane oko?
- słyszałem, że ma je od cyganów.
- co to są cyganie?
- twoja matka to cyganka.
- twoja matka to dziwka.
-Czy istnieje ryzyko uszkodzenia mózgu?
- technicznie rzecz biorąc cała ta operacja opiera sie na uszkodzeniu mózgu. Ale bedzie pana jedynie bolała po tym głowa, jak po nocy ostrego picia. Nic co chciałby pan pamietać
Nie wiedzieliśmy, że dostanie raka w tym roku.
No właśnie, teraz wygląda na to, że chcemy mu to dać szybciej zanim umrze. A ty oczekujesz, że będzie zadowolony.
Poczekaj, to my wiemy, że ma raka. On tego nie wie.
Więc nadal możemy go ucieszyć. Czyż nie?
Skąd wiesz, że on nie wie? Pytałeś się go?
Wiec kto mógł mu powiedzieć?
My mu nie powiemy, a doktor też nie powie.
Doktor mu nie powie.
Prawo zabrania lekarzowi mu powiedzieć.
Dobre imię brygady strażackiej znaczy dla mnie więcej
niż uczciwość, ty matole!
Imię brygady strażackiej...
Powiem ci na czym polega nasze dobre imię.
Nasze dobre imię polega na tym w jaki sposób zadbamy o loterię.
-Zawsze wybierales złe kobiety
-Wybrałem ciebie
-Wiem, rozwiedlismy się
-Bo nie mozna było z toba wytrzymać
- Nie mozna było ze mną wytrzymać, uwielbiam to. Nie mogłes sie zdecydować czy zostac psychiatrą czy pisarzem
-dlatego wybrałem kompromis. Zostałem pisarzem i pacjentem.
I tak zaczęliśmy poznawać ich życie,
zbierając wspomnienia o rzeczach, których nigdy nie doświadczyliśmy.
Poczuliśmy ciężar bycia dziewczyną.
Nauczyliśmy się przekraczać granicę między marzeniem a codziennością...
w końcu dowiedzieliśmy się, które kolory do siebie pasują.
Wiedzieliśmy, że dziewczyny tak naprawdę są kobietami w przebraniu.
Potrafią zrozumieć miłość, a nawet śmierć,
a nasze zadanie to tylko robienie hałasu, który jak się wydaje, fascynuje je.
- Gdy wrócę do Polski...
- Prędzej zobaczysz swoje ucho! Polski nie ma i nigdy nie będzie!
- To kłamstwo!
- Przeprowadzimy mały eksperyment. Jeśli chcesz się modlić rób to tak: "Boże daj nam znak swojego istnienia. Zrzuć nam z nieba cukierki". Módl się! Na co czekasz?
- Boże... zrzuć nam z nieba cukierki...
- Mów głośniej! Nie słyszałam. Inaczej cię nie usłyszy.
- Boże... zrzuć nam z nieba cukierki!
- Powtarzajcie za mną: "Drogi i ukochany towarzyszu Stalinie, daj nam cukierki".
Dlaczego młodzi umierają? Dlaczego wogoóle ludzie umierają?
- Nie wiem
- Jaki pozytek z tych twoich przeklętych książek jesli nie daja odpowiedzi?
- Mowią mi o agoni mężczyzny ktory nie potrafi odpowiedziec na pytania jak twoje
- Pluje na taka agonię!
Bóg przebacza ale jednego grzechu wybaczyc nie moze. Kiedy kobieta woła mężczyzne do łózka a on nie przychodzi. Wiem bo powiedzial mi to jeden stary turek
Szefie! Widzial Szef równie piękna katastrofę?
Lubię sztukę, kocham sztukę, nie handluję nią jak mięsem.
He offered you parts in Cats? I thought you hated Cats. You said it was an all time low in a lifetime of theatre going. You said, "Aeschylus did not invent the theatre to have it end up a bunch of chorus kids in cat suits prancing around wondering which of them will go to kitty-cat heaven."
Słuchaj uważnie: tłusty tłusty, brzydki brzydki i żółty w rzeczywistości, jeśli spytasz: "czym jestem?" to odpowiem "kwa kwa kwa". Idąc dalej powiem: "po po". Kim jestem? Powiedz proszę. Kaczątkiem, prawda? Ale czy na pewno? Otóż nie! Przysłał mi ją znajomy weterynarz z Wiednia, a ja nie mogę mu odesłać mojej, póki nie rozwiążę jego. Myślałem, że dziobak z kaczym dziobem, ale on nie mówi "kwa kwa". Wczoraj przetłumaczyłem ci to na włoski. I co ty na to? Wszystko wskazuje na kaczątko. Pomóż mi. Na miłość boską, pomóź. Nie mogę spać...
- Co jest twojemu kumplowi? Strasznie zmarkotniał.
- Po przesłuchaniu Gutmana myślał pewnie, że mnie ma.
- Przestań, Sam.
- Idziemy na posterunek?
- Ciężkie.
- To kamień?
- Nie. Ludzkie marzenia.
-Tak się składa, że właśnie tego najbardziej mi potrzeba. Właśnie pracuję nad nowym projektem. A do tego przyda mi się 5 miesięcy spokoju.
- To świetnie.Bo dla niektórych...samotność...i izolacja...mogą stać się problemem.
-Nie dla mnie.
- Księżyc w pełni jest wysoko na niebie, możemy otworzyć portal.
- Co masz w ręku?
- Portal otworzy się tylko jeśli złożymy w ofierze krew niewinnego. Tylko kropla krwi, nic więcej. To ostatnie zadanie. Obiecałaś, że będziesz posłuszna! Daj mi chłopca!
- Nie! Mój brat zostaje ze mną.
- Oddałabyś swoje święte prawa za tego bachora, którego ledwie znasz?
- Okłamałeś mnie! Chciałeś tylko wrócić do tej drugiej kobiety!
- Nie rozumiesz? To ty jesteś tą drugą.
- Nie! Przecież to mnie poślubiłeś! To ona jest tą drugą!
- Ma rację.
- A ja myślałam... myślałam, że wszystko układa się tak dobrze.
- Posłuchaj, przykro mi, ale to nie wypali.
- Dlaczego nie? Chodzi o moje oko, prawda?
- Nie! Twoje oko jest... urocze.
Raz, gdy rodzice śpiewali razem w lesie,nagle zerwała się burza.Ale tak byli pochłonięci śpiewaniem, że tego nie zauważyli.Ani, że zaczęło padać.I gdy brali wysokie tony końcowych taktów,trzasnął wielki piorun i raził tatę,że aż zapalił się ak pochodnia.I wtedy właśnie mama zaniemówiła. Nigdy już nie wypowiedziała ani słowa.
-Czy wolno mi o coś zapytać?
- Proszę.
- Znam tę twarz. Czy ona nie była jednym z twoich aniołów w kaplicy Florydy?
-Tak,to ona. Jesteś niezwykle spostrzegawczy.
- Wiesz, możesz mi mówić Jim. Wiesz, moi kumple mówią mi Jimmy, albo Iggy, czasem Jiggy. Mów mi Iggy.
- Dobra, jak ci wygodniej.Dla mnie może być Jim albo Iggy...
- Mów mi Iggy.
- Przepraszam za spóźnienie, Jim.
- Nie byłaś wcześniej dematerializowana?
- Nie.
- Nie ma się czego obawiać.Weźmiemy trochę twoich molekuł i rozszczepimy je.
To nic nie zaboli.
- Dopiero co jadłam, czy to ma znaczenie?
- Dopiero co zjadła. Ja będę opowiadał dowcipy.
"scoop - gorący temat"
scena pokazu sztuczek splendiniego.
- Nigdy bym się na to nie zgodził.
- Na co?
- Na nazwanie zespołu "The Buzzcocks".
- Czemu?
- Nie mam nic przeciwko "bzykającym", ale jeśli chodzi o "kutasy"... Nie rozumiem tego.
- Przecież nie nazywają się "Cocks", tylko "Buzzcocks".
- No, ale jest to słowo "kutas". Po prostu bym się na to nigdy nie zgodził.
- Nigdy bym się na to nie zgodził.
- Na co?
- Na nazwanie zespołu "The Buzzcocks".
- Czemu?
- Nie mam nic przeciwko "bzykającym", ale jeśli chodzi o "kutasy"... Nie rozumiem tego.
- Przecież nie nazywają się "Cocks", tylko "Buzzcocks".
- No, ale jest to słowo "kutas". Po prostu bym się na to nigdy nie zgodził.
- Wystąpili przed wami, jak zapewne wiecie, "The Buzzcocks". A jak nie wiedzieliście, to cóż, już wiecie. A wkrótce dowiecie się i o nich...
- To my!
- To ich mini-album: "An Ideal for Living." I tym właśnie zakończymy dzisiejszy program... Przysyłajcie dalej swoją muzykę. W przyszłym tygodniu, będziemy gościć "The Clash".
- Właśnie byliśmy w telewizji, chłopaki! Teraz Tony Wilson już nas zna.
- To było do dupy... Nawet nie powiedział czy mu się podobało.
- Oczywiście, że mu się podobało!
- Skąd wiesz?
- Pomachał przecież płytą przed kamerą.
- Zapomnijcie o płycie... Musi nas zaprosić do programu!
- Let me guess: Piedmont, North Dakota.
- South Amboy, New Jersey.
- Same thing.
The second way out, I need you guy's help, and that's under.
You mean tunnel? Are you serious?
This is Shagmahr prison, not Stalag 17.
Well that's where you're wrong f**kface, 'cause it's already built!
- Wszyscy to zrobili!
- A jeśli chcecie wiedzieć kto zabił pana Truchło.
- Ja go zabiłem, w holu, pistoletem. Dobra. Zabrać ich.
- Wracam do domu, gdzie prześpię się z żoną.
Tysięczny dzień oblężenia Seattle. Mniejszość muzułmańska domaga się zaprzestania okupacji meczetu. Zakończono budowę Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Po 8 latach brytyjskie granice będą nadal zamknięte. Kontynuowana będzie deportacja nielegalnych imigrantów. Dzień dobry, oto nasza najważniejsza wiadomość - Świat został dziś zszokowany śmiercią Diego Ricardo.
Wy wiecie, że ja nic nie zrobiłam.
To co w takim wypadku robiły skręty z marihuany, które znaleźliśmy w twoim mieszkaniu?
W porządku, trochę sobie popalam.
Czy to jest zbrodnia?
On jest taki głupi, że myślał że kaktus jest do wąchania.
A ty myślałeś, że polipeptydy to cholerna pasta.
Spadam stąd, bo nie chciałbym nikogo aresztować za obrazę gliny.
Wybrać życie, pracę, sławę, rodzinę, zajebisty telewizor... pralkę, samochód, kompaktowy odtwarzacz i otwieracz do puszek. Wybrać zdrowie, zdrowe żarcie, ubezpieczenie, kredyt o stałym oprocentowaniu. Dom, przyjaciół. Dres, torbę sportową, garnitur z bogatej oferty. Samodzielność, by się dręczyć, kim ty, k**wa, jesteś.
No i co się głupio pytasz?
- What is it you want?
-I want what they want, and every other guy who came out here and spilt his guts
and gave everything he had: for our country to love us as much as we love it.That's what I want.
-How will you live, John?
- Day by day.
Y... John Rambo?
-Ten chichoczący, sprośny typ...pełzający po podłodze.
- Sądzę że wszystko udało się znakomicie. Wiedeńczycy potrafią rozpoznać dobrą muzykę.
- Oczywiście.
- Wasza Ekscelencjo.
- Dlaczego?
- Co, dlaczego?
- Dlaczego jeden z moich sług...poniża mnie w obecności moich gości?
- Gdzie jest to coś? Jak tu wrzucasz bieg? Gdzie ta rzecz?
- Jest tu.
- Co to ma być? Manualna skrzynia biegów? Nie mogę prowadzić takiego samochodu. No to niezły gips. Nie umiem prowadzić takich wozów. O co k**wa chodzi, śmieszy cię to? Chcesz wiedzieć dlaczego, mądralo? Chcesz wiedzieć dlaczego nie potrafię prowadzić takich wozów? Jestem przyzwyczajony do luksusowych samochodów. Słyszałaś kiedyś o luksusowych samochodach? Słyszałaś kiedyś o Cadillacu, Cadillacu Eldorado? Tym właśnie jeżdżę. Jeżdżę samochodami, które same zmieniają biegi. Moje samochody same zmieniają biegi. Luksusowe samochody same zmieniają biegi.
- Ten list ma być wysłany w czerwcu. Widzisz jak to zrobiłem? Napisałem na każdej kopercie. Nie musisz myśleć, Goon. Ten pójdzie w czerwcu, obojętnie którego czerwca. Wszystko co masz zrobić to popatrzeć na to. Patrzysz na miesiąć. Goon, Goon, skup się, już prawie skończyliśmy. Na tym jest czerwiec. Wszystkie mają zaznaczony miesiąc. Ten idzie w czerwcu. Czerwiec jest przed lipcem, i jest po maju. Więc jak tylko usłyszysz, że jest czerwiec, to wkładasz go do skrzynki pocztowej. W porządku? Mogę ci zaufać? Każdy z nich idzie w danym miesiącu. Możesz wysłać obojętnie którego dnia miesiąca. Znasz miesiąc, ponieważ jest napisany z tyłu. Ten tutaj pójdzie na Gwiazdkę. Ten idzie na Gwiazdkę. Gwiazdka, wiesz kiedy jest Gwiazdka?
- Wiem, kiedy jest Gwiazdka, Billy.
- Wiesz? Wiesz kiedy Rudolf jest w TV?
- Myślisz, że jestem głupi?
- Tak, myślę że czasami jesteś głupi.
- Odwołaj to, Billy, albo nie będę tego robił.
-wygladasz na inteligetnego faceta. Na pewno wiesz duzo o samochodach, prawda?
- Tak, chyba tak.
- wiec chyba wiesz co to za samochod?
-4-cylindrowy ford
-nie
- na pewno
- nie, to skradziony 4-cylindrowy ford
-dobry jestes
- jestem nalepszy
- i skromny
to panna ***** a ja jestem ****. napadamy na banki
No dobra, widzisz to?To skrzyżowanie, nie?
Na którego środku znajduje się świeżutki,100 dolarowy banknot.
Na rogach tych ulic znajdują się cztery osoby, nie? Nadążasz?
W pogoni za Amy
- Cześć, kochanie.
- Też cię kocham.
- Mówiłem do kota.
- A, tak. Nadal wolisz zwierzęta.
- One przynajmniej wracają.
- Ciągle pamiętasz? Przecież tam jest milion kobiet.
- Nie chcę miliona, chcę jednej, idealnej.
- Takie nie istnieją.
- Tak, wiem. Uuu...
- Co?
- Znalazłem twoje zdjęcie.
- I jak wyglądam?
- Jak gówno.
- To musi być stare zdjęcie. Słuchaj, daj mi swój pojazd na przegląd.
- Ostatnio ogarnia mnie przekonanie,że morderca uderzy ponownie. Ponieważ to tylko przeczucienie zdołam go powstrzymać. I jeszcze jedno Albercie.
Pomożesz mi rozwiązać zagadkę następnego morderstwa. Zbadajmy twoje przeczucia.
- Ofiarą będzie mężczyzna czy kobieta?
- Kobieta.
- W porządku.
- Kolor włosów?
- Blond.
- Powiedz mi coś o niej.
- Licealistka. Aktywna seksualnie.Bierze narkotyki.Woła o pomoc.Do diabła z takimi szczegółami! Mówisz o połowie licealistek w Ameryce.Co robi w tej chwili?
- Przygotowuje mnóstwo pożywienia.
- Czy poczułbyś się lepiej, gdybym powiedziała ci swój sekret?
- Jaki sekret?
- Wkrótce oślepnę, nie tak od razu, ale wkrótce. Może nawet w tym roku.
- Oślepniesz ?
- To nie jest takie straszne, to genetyczne.
- Oślepniesz?!
- Wiem to od dawna. Wiem, odkąd byłam mała.
- Panowie, proszę o uwagę. Zebraliśmy się tu,by uwolnić kraj od tyrana. By tego dokonać jeden z nas musi umrzeć. Onegdaj plemię aryjskie Longobardów składało ofiary ludzkie bogowi Thorowi. Ofiarę wybierano losowo. Dziś jeden będzie wylosowany. Każdy dostanie deser. W jednym z nich ukryłem monetę. Ten, kto ją dostanie, zginie za wolność. Dołączy do długiej listy męczenników historii i uwolni ojczyznę od tyrana. Wiem, że każdy z nas pragnie być wybranym i zginąć za ojczyznę. Przykro mi, ale ja nie mogę uczestniczyć w losowaniu.
-Firma kurierska, eh...?
-Umiem tylko latać. więc...
Więc pomyślałam, że mogłabym dostarczać różne rzeczy.
-Ciekawe. Latający kurier.
i watched a snail, crawl along the edge of a straight razor. that's my dream. that's my nightmare. crawling...slithering...along the edge...of a straight razor...and surviving.
- Co myślisz, powinniśmy jeść?
- Jeśli to zrobimy, już nigdy nie będziemy tacy jak przedtem.
- To będzie rodzaj komunii. Żyjemy, bo oni umarli. Ludzie zrozumieją. To się powinno nadać do cięcia.
- Dobra, daj mi to. Trudno się kroi. Mięso jest prawie zamarznięte. Zjem ten kawałek. Niech ktoś to weźmie. Niech ktoś to weźmie i zje. Szybciej!
Chce zebyscie zapamietali, jeszcze zaden sukinkot nie wygrał wojny umierajac za swoją ojczyznę. Wojnę wygrywa się sprawiając ze to ten drugi biedny sukinkot umiera za swoją [.quote]
Byłem mały. Nie wiem 4-5 lat,coś koło tego. Nasza suka się oszczeniła.Pewnego dnia wszedłem do łazienki...a moja matka tam klęczała.Młodych było z osiem sztuk.Moja matka była pochylona nad wanną...gdzie zabijała każdego szczeniaczka.Pamiętam jak spytałem: "Dlaczego?". Odpowiedziała: "Zabijam je tylko dlatego,że nie mogę się nimi zająć".A potem jeszcze mi powiedziała...Popatrzyła na mnie i rzekła:
"Chciałabym móc zrobićto samo dla ciebie."
Spoof. Dope. Crank. Creep. Bomb. Spank.Shit. Bang. Zip. Tweak.Chard.
Nazwij to jak chcesz.
To i tak będzie metaamfetamina.
- więc... powiedz mi, jak minął weekend?
- poznałem dziewczynę.
- jak się nazywa?
- gretchen. chodzimy teraz razem.
- czy dalej myślisz dużo o dziewczynach?
- tak.
- a jak tam w szkole?
- dużo myślę o dziewczynach.
- pytałam cię o szkołę...
- myślę bardzo dużo, o pieprzeniu się w szkole.
- o czym jeszcze myślisz? czy myślisz o swojej rodzine?
- myślę o pieprzeniu się z christiną applegate.
- pytałam o twoją rodzinę...
- nie, nie myślę o pieprzeniu własnej rodziny. to ohydne.
-Pracowałem niedawno z perkusistą z Los Angeles.Ten koleś nazywa się, Giant Robo, wyobraź sobie.Walił i łomotał naprawdę mocno.Pomyślałem wtedy o tobie.Może chciałbyś...To jest ktoś, kogo powinieneś sprawdzić.
-Chcesz powiedzieć, że potrzebuję profesjonalnego bębniarza?
Nie jestem dość dobry?
O czym ty mówisz?
-Nie, ja tylko...Wiesz, on jest muzykiem.Pomyślałem, że powiem tobie o nim. Byłoby fajnie...To jest ciężkie, industrialne,on jest dobry i pomyślałem, "kurcze"...
-Co chcesz mi przez to powiedzieć? Że potrzebuję bębniarza? Mógłbym współpracować z bębniarzem? Bębny na moich płytach są do dupy?To chcesz powiedzieć?
-Zawolac innego mechanika:D
-Innego?hyhy. Ja jestem jedyny w Warszawie, ktory sie na tych windach zna. He chcecie, szukajcie, moze znajdziecie. Prosze uprzejmie
-Obrazil sie mechanik.
Nie lubię poniedziałkuA ja lubie, ten film oczywiscie :D
- O co ci chodzi, kotku? Jesteś atrakcyjna. Masz piękne ciało, piękne nogi, piękną twarz, wszyscy faceci za tobą szaleją. Ale patrzysz tak, jakby od roku nikt cię nie zerżnął!
- To nie twój interes, z kim, kiedy, dlaczego i jak się rżnę, jasne?
- Teraz dobrze mówisz kotku. Lubię to.
- Nie mów do mnie kotku! Nie jestem twoim kotkiem.
- Jeszcze nie, ale daj mi trochę czasu.
- Gdybym nawet była ślepa, głodna, wycieńczona i gdybym na bezludnej wyspie błagała, by ktoś mnie zerżnął, byłbyś ostatni.
-Powiedz ze to byla gra fair albo dostaniesz w twarz
- Ty chcesz uderzyc mnie? Jesli przysni ci sie ze mnie bijesz lepiej sie obudź i mnie przeproś
-Czy to coś złego? Czy znienawidziłyby mnie za to,że je oglądam? Tak naprawdę. Czytałem kiedyś o kobiecie,która marzyła o romansie z artystą.Chciała, aby naprawdę ją zobaczył.Aby zobaczył każdą krągłość,każdą linię, każde wgłębienie, i kochał je, ponieważ są częścią jej piękna i sprawiają, że jest wyjątkowa. Kiedy jestem gotowy, wszystko co muszę zrobić, by uruchomić bieg czasu to pstryknąć palcami.
Kilka dni później, Barry i Matt zostali zgłoszeni kierownictwu za, jak oni to nazywali:"pomoc paniom". Te oto butelki od szamponu skłoniły ich do tego czynu. Barry i Matt wiedzieli, do czego są podobne. Wiedzieli, że kobiety w supermarkecie też wiedzą, do czego te butelki są podobne. Według ich teorii mimo, że to były seksowne zabawki udające butelki od szamponu, kobiety chętnie by je używały, ale krępowały się|je kupić, gdyż wiedziały, do czego są podobne.Decyzja o ich zakupie byłaby łatwiejsza gdyby leżały już przy kasie. Jeśli nie protestowały, Barry i Matt wiedzieli,że pomogli znaleźć butelce szczęśliwy dom.
-Izzi!
-Pierwszy Ojciec...poświęcił się...dla drzewa życia...
-Śmierć to droga do chwały.
-Nie!
-Dokończ to.
-Wybacz mi Pierwszy Ojcze.Nie wiedziałem, że to ty.
Będziemy nieśmiertelni.Nasza krew napoi ziemię.
Śmiejące się dzieci...
Jej skóra...
Te oczy...
Ale po co miałbym Ci to opowiadać?
Dlaczego teraz?
Może po prostu muszę to komuś opowiedzieć?
A może to Ty?
Wszystko zaczęło się, gdy wróciłem do domu z wojska
Okay.
No, więc, pracujemy w filmach dla dorosłych.
I jesteśmy kochankami.
Pewnego dnia Gina kochała się z Filipińczykiem Melo...
-...
i to było super, to było w scenariuszu.
-Jasne.
A później zaprosiłam Melo do naszego domu...
...
i to jest super, bo no wiesz, lubimy małe urozmaicenia.
Urozmaicenia SA niezłe.
W każdym razie, w trakcie naszej sesji...
...
patrzę w górę a Gina całuje Melo w usta...
...
co nie jest super, bo to pogwałca nasz trójkod etyczny.
Jak chcesz zostawić kolegę i pobiec za jakąś gorącą laską...
...
to nie możesz oczekiwać, że będę cię krył.
Zrobiłem co mi kazałeś, ty chory, obłąkany człowieku.
Z czego się śmiejesz?
Co cię tak bawi?
Kendra była moją pacjentką, aktorka.
Całkiem niezła.
Zaaranżowałem jej obecność w barze i sposób w jaki ją poderwałeś
Nabijałeś się ze mnie?
Jasne.
Wiesz, taki żarcik między kumplami...
Szukasz towarzystwa, kochanie?
Nie, nie.
Dziękujemy.
50 dolców...
...
jeśli usiądziesz z tyłu z moim kumplem i pogadasz.
Cała przyjemność po mojej stronie, panie Brwiasty.
No i masz.
Zaczyna się.
-Witam.
-Hej.
Dobrze cię widzieć.
-Jak ci na imię, złociutki?
-Melvin.
Ma na imię David.
Nie oszukuj.
Nie oszukuję.
To moje hebrajskie imię.
A ja jestem Galaxia.
To moje niemieckie imię.
Świetnie.
Skąd pochodzisz, Hebrajczyku Melvin?
z Brooklynu.
A z której części Niemiec ciebie przywiało?
Jestem z małej bawarskiej wioski, zwanej Liżące Kutaski.
Check this out. Compilation tape.
Featuring artist like Hendrix, Joplin, Mama Cass, Belushi.
All great artist who asphyxiated on their own vomits.
You can't get this in stores man
Gdybym miał chociaz odrobine szczescia, mógłbym zrobic cały film z tych odrzuconych fragmentów. Historia rozpoczyna sie od wielkich wybuchów. Nikt nie wie co je powoduje ale niepokoją bizony. Więc przybywa wojsko aby rozwiazac zagadkę.
-Zapominasz o osmiornicu
- Nie nie, zachowam ja na wielki podwodny finał
-Pierwsze pytanie, czy pan mnie słyszy?
-Ja?
-Tak, pan.
-Słyszę
- jak ty w ogóle masz na imię?
- edek
- a ja czesiek
Co masz w rękach, k***, co masz w rękach? Wiadro?! Pytam się, czy to jest, k***, wiadro?
- Przekroczyłeś linię! Niestety, S****. Przekroczenie liniii to faul.
- Gówno prawda! Zaznacz 8
- Zaznacz 0
- Bzdura! Zaznacz 8 K****
- S****, to nie Wietnam, to kręgle, tu są zasady.
-Zanim umrzesz jest coś co powinieneś o nas wiedzieć...:D
-Co?
-Jestem byłym współlokatorem kuzyna, bratanka, brata twojego ojca!
-Więc kim dla siebie jesteśmy
-Absolutnie nikim!
-Mam sekret. Jeśli ci powiem, nie możesz tego wygadać, dobrze? Bo jakby Dell wiedziała, bardzo by się na mnie wkurzyła i już na zawsze miałbym kłopoty. Dobrze?
- Co to za sekret?
- To ogromna bomba atomowa i koniec całego świata. Jak wielki odpływ, robi WooooW i wszystko zostaje zmyte, jak chemikalia.
I dzieciątko Jezus wraca na zawsze. Amen.
Jutlandia. Tam zmierzamy! Pełen fiordów kraj wikingów. Dziwny kraj. Rozumiesz... ciemne wybrzeża otoczone najpiękniejszymi kwiatami.
- Skąd ty właściwie bierzesz wszystkie te gówniane pomysły?
- Po prostu myślę o miejscu bez telefonu! Takim, w którym można się schować. Gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nawet ty czy Jeliza-Rose.
- ...kobiety nie powinny palić, pić ani przeklinać. Więc wiesz co robię? Przeliterowuje każde przekleństwo.
"G."
"Ó-W."
G-Ó-W-N-O!
- Ale nie paliszi nie pijesz.
- Nie. Wole, nie próbować.
- Czy on cię bije?
- Nie! Tylko kiedy na to zasługuje .
- Wszystko w porządku?
- Tak. Tylko nie umawiaj mnie w sąsiedztwie tej dziewczyny. Po prostu nie chcę jej widzieć, jest za ładna. Nikt nie ma prawa tak ładnie wyglądać. Z tego są tylko kłopoty.
- Dobrze. Więc myślałeś o czym chciałbyś dziś porozmawiać? Od czego chcesz zacząć?
- Nie bardzo. Nie wiem, jest mi dobrze.
- Jest ci dobrze?
- Wszystko w porządku.
- To dobrze. A co sprawia, że czujesz się dobrze?
- Nie wiem. Tylko myślę, że jesteś za młoda. Mała dziewczynka. Nie potrafię tak.
- Co mogę zrobić, żeby ci pomóc? Jak ktoś taki jak ja może ci pomóc?
- Są pewne rzeczy, o których nie lubię myśleć. Jesteś za młoda, za młoda. Nie potrafię tak. Muszę je z powrotem założyć...
- Wiesz na czym polega problem z Charlim? Jesteś o niego zazdrosna.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę. Mam teraz kumpla, spędzam czas poza domem i to ci działa na nerwy. Jesteś o niego zazdrosna.
- Myślę, że to ty czegoś mu zazdrościsz.
- Jest zamknięty w swoim świecie pełnym cierpienia, ogłupiały...
- A ty zazdrościsz mu jego wolności.
- To chore.
- Naprawdę?
- Zazdroszczę mu tego? Tylko dlatego, że może robić co tylko chce, jest wolny? Myślisz, że tego mu zazdroszczę? Że tego pragnę? Musisz się zbadać. To chore.
Moderator nigdy się nie myli!
Taki śliczny w dodatku :)
Moderator nigdy się nie myli!Tygrysie, to było do mnie? ;-)
Taki śliczny w dodatku :)
- Pozwoli pan, że od razu przejdę do rzeczy. Moja praca polega na tym, że pilnuję interesów Charliego. Tym się zajmuję, opiekuję się nim. Oczywiście nie mogę go powstrzymywać, ale zapewniam pana, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie dał panu tego miliona dolarów.
- Nie wiem o czym pan mówi.
- On chce, żebym dał panu milion dolarów.
- On ma tyle pieniędzy?!
- To nie pański interes. To moja sprawa, ja się tym zajmuję. Ustaliliśmy sobie już to, nie pozwolę na to, żeby pan nim manipulował.
- Chwileczkę, niech się pan uspokoi, dobrze? Nie chcę jego miliona dolarów. Proszę mu powiedzieć, że nie jestem na niego zły i wciąż jesteśmy przyjaciółmi. Proszę mu to powiedzieć.
- Mówi pan poważnie?
- Tak, nie potrzebuję jego miliona dolarów. Niech mu pan to powie.
- Dobrze, podoba mi się taka odpowiedź.
-Widziałeś kiedyś Ninę Simone na koncercie?
-Nie, nigdy.
-Nie mogę uwierzyć, że odeszła. Widziałam jej koncert 2 razy. Była wspaniała. To jedna z moich ulubionych piosenek. Była taka wspaniała. Na koncercie była taka zabawna. W środku piosenki przestawała śpiewać,odchodziła od pianina na krawędź sceny. Tak naprawdę powoli. I zaczynała rozmawiać z kimś z widowni.'Tak, babe... Tak. Też cię kocham...' Potem powoli odchodziła. Bez pośpiechu -kołysząc tyłkiem.Podchodziła do fortepianu i grała dalej. Nagle zaczynała kolejną piosenkę,w środku poprzedniej...znów przerywała i...'Ty tam. Możesz się odwrócić?-Jesteś śliczny.'
-Baby, spóźnisz się na samolot.
-Wiem...
- Piękne, co? Przypomina śnieg, prawda? A teraz pokażę ci odmierzanie składników.
- Mamusiu, to nie takie trudne.
- Wiem, że nie. Ja po prostu chcę zrobić to dla taty.
- Bo to jego urodziny?
- Właśnie. Pieczemy ciasto, żeby pokazać mu, że go kochamy.
- Inaczej by tego nie wiedział?
- Właśnie.
-Panno Elisabeth...
Na próżno z tym walczyłem.Dłużej tego nie zniosę.
Ostatnie miesiące były dla mnie męką.
Przybyłem do Rosings jedynie po to,by panią zobaczyć.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi,oczekiwaniom mojej rodziny,
pani niskiemu urodzeniu i ubóstwu.
O wszystkim tym jestem skłonny zapomnieći prosić panią, by zakończyła mą agonię.
- Nie rozumiem.
- Kocham panią.
-Nie będę się powstrzymywał tylko dlatego, że jesteś kobietą:D
udam że jesteś mężczyzną.
Bardzo pięknym mężczyzną
z idealnym ciałem,
które chciałbym zabrać do kina
- O jeszcze jedna. To już piąta, pora ruszać...8)
-Złowiłeś coś?
-Trochę, daleko płyniesz?
-Bliżej niż bym chciał
-Pewnie jesteś głodny. Zjesz to po drodze.
-Niech sobie żyją. Co chcesz w zamian?
-Drobną przysługę. Zabierz to jak najdalej stąd a potem zdejmij pokrywkę.
-I po prostu zostawić?
-Tak. Tylko jeśli mogę cię prosić, znajdź takie miejsce w którym jest dużo much.
-Ale co jest w tej bańce?
-Smok.
-Smok w bańce na mleko?
-Jest młodziutki.
-Coś podobnego! A czy on gryzie?
-Czasami, więc na razie nie zdejmuj pokrywki. Ale jak go zostawisz gdzieś na brzegu, otwórz, żeby sobie nałapał much.
-Zrobię to dla ciebie, chociaż nie lubię piskorzy.
-Pieczone są niezłe...
-Jak wyglądam?
-Wyglądasz wspaniale.
-Idziemy?
-Nie wiesz, jak mi przykro z powodu tego, co zaszło.
Nie wątpiłem...
-Proszę nie robić sobie wyrzutów.
Panie Treves, proszę się o mnie nie martwić.
Jestem szczęśliwy w każdej chwili dnia.
Moje życie wypełniło się.
Gdyż wiem, że jestem kochany.
Człowiek słoń?Człowiek słoń ;-)
-Wiem, że dobrze nie zaczęliśmy. Zabicie twojego męża i w ogóle... Przepraszam za to, ale... Przejdę do rzeczy.Chcę ci zadać pytanie. Za pozwoleniem... Wenus i Marsa...proszę cię, abyś została mą żoną.
-Twą żoną? Małżeństwo?
-Małżeństwo.Ty i ja.
-Jeśli... Jeśli takie jest twe życzenie, panie.
-Nie jestem już twoim panem. Jesteś wolną kobietą.
- Nie martw się...
- Gdyby tata zechciał mnie zrozumieć, ja widzę wszystko całkiem inaczej. Dlaczego świat, który tworzy takie cudowne rzeczy, ma być zły?
Tak, śpiesz się do domu królewno. Nie chcielibyśmy staremu tatuśkowi popsuć super imprezy, prawda? Super impreza... Myślałby kto! Za moich czasów to były rzeczywiście imprezy, kiedy to ja mieszkałam w pałacu. A teraz? No popatrzcie! Ścieśniona do praktycznie zerowego metrażu, wygnana, samotna, prawie przemierająca głodem, podczas gdy on i jego lichy ludek ciągle sobie urządzają biesiady!
Zaczarowana?
W Azji idea, że rzeczy|są stworzone z przeciwieństw...Yin-yang sięga 3000 lat wstecz. Mówi, że tylko zmiany są stałe.
Między słowami?
W prawo! W lewo! Do tyłu! Do przodu! Podskok! Widzicie tę tutaj? Wysyła nam znaki dymne
-1 listopada 1977 Harvey Milk został wybrany do rady miejskiej San Francisco. Był pierwszym znanym gejem, który kiedykolwiek został wybrany na urząd. Rok później został zamordowany przez innego członka rady miejskiej Dana White'a.
"... Harvey Milk zmarł od rany postrzałowej."
szkolny chwyt
- Hej, masz klimatyzację! Jak to działa?
- Jasne! Mam klimatyzację w każdym pokoju. A Kaufmanowie?
- Nie, tam jest strasznie. Dlatego kupiłam wentylator. Co za rozkoszne uczucie. Nie jestem stworzona do upałów. To moje pierwsze lato w Nowym Jorku i ono mnie zabija.
- Twoje ambicje boskiego gwałciciela są gówno warte! Jesteś kupą gówna, Horusie!
- Taka uwaga z ust człowieka nie jest w stanie mnie znieważyć.
-Strzeż się Kaiser'a Sozze
Piękna noc na spacer, co?
-Piękna noc na spacer.
-Pranie dopiero jutro.|Zabrakło czystych ciuchów, tak?
-Zabrakło czystych ciuchów, tak.
-Kolesiowi brakuje piątej klepki.
-Wasze ubrania. Oddajcie mi je.
- Pieprz się, dupku.
-To jest Tommy.Wybaczcie, nie mam teraz głowy do czegos trudniejszego. :neutral:
Rozpowiada ludziom, że ma imięwywodzące się od pistoletu.
A ja wiem, że rodzice nazwali go tak od imienia sławnego 19-wiecznego baletmistrza.
- Wróć.
- Obiecałeś, że nie będziesz.
- Wróć.
- Jak w pracy?
- O, Jezu. W pracy jest do bani, ok?
- Czy tu mają w ogóle kelnerów?
- Kocham cię. Proszę, wróć.
- Nie wrócę. Podpisz.
- Nie mam czym.
- Zostaw moją rękę. Podpisz.
- Podpiszę pod jednym warunkiem. Wyjdziemy stąd, pójdziemy do mojego nowego gabinetu i ochrzcimy nowiutkie łóżko pieprząc się ten ostatni raz. Wiem, że nie chcesz i pewnie myślisz, że jestem obrzydliwy, że o to proszę. Ale i tak proszę. Za stare czasy.
Pójdziesz do fizyka kwantowego i zapytasz:
"Z czego stworzony jest wszechświat?"A on lub ona powie: "Z energii."
"No to opisz energię." "OK, ona nie może być stworzona lub zniszczona,
zawsze była, jest. Wszystko co istnieje i kiedykolwiek istniało
zmienia się i przyjmuje różne formy tej energii."
No, świetnie.
Idziesz do teologa i pytasz: "Kto stworzył świat?"
On lub ona odpowie: "Bóg."
"Proszę, opisz Boga."
"Zawsze był i jest. Nie może być stworzony lub zniszczony.
Wszystko co było, co będzie i jest, jest jego zmieniającymi się formami."
Widzisz?! To TEN SAM OPIS, a tylko inna terminologia.
-Wiesz czego najbardziej nienawidzę?
- Nie!
- Nienawidze 40 letnich dupków którzy noszą kucyki. Kucyk wcale nie sprawia ze wygladasz nieźle, młodo lub odlotowo
-Dziś jest dzień karmienia.
Co wtorek nosze rybce Pandzi kanapkę z masłem orzechowym
-To Pandzia jest rybą?
-Yhy, wszystkie nasze pieski są do wzięcia.
Z wyjątkiem tego!
-Co to jest?
-Pies, chyba, ale rano jeszcze nie żył
-To on jest martwy?!
-Myślałam że jest, ciężarówka go przejechała
-Kiedyś to był bernardyn, ale potem go przejechało
- Zawsze wiedzieliśmy, że zamek został zbudowany na rzymskich fundamentach, ale nie myśleliśmy, że cokolwiek pozostało.
- To musi być krypta pogrzebowa albo coś.
- Kto jeszcze o tym wie?
- Nikt.
- To dobrze.
- Ci Barbarzyńcy odbudowali zamek w Kornwalii...
-Imponujące zwycięstwo.
-Oczywiście, człowiek, który pokonał Morholt'a mógł oczekiwać zwycięstwa tutaj. W imieniu Kornwalii.
Jak mu się udało pojechać do kościoła i wrócić do zajazdu tak szybko?
I czego do diabła chciał od twoich ubrań?
Jeździ szybko ale nie aż tak szybko.
Może potrafi skakać z budynku na budynek.
Musi byś nadczłowiekiem.
W przeciwnym wypadku ten odór by go zabił.
037, tutaj centrala.
Centrala, tutaj 037.
Słucham.
Czy jesteście pewni, że nie eskortujecie pary małych piromaniaków?
Mów dalej.
Ten wasz kościółek pali się.
Ogień wymknął się spod kontroli.
Skłamałabym, jeżeli bym powiedziała, że to co wam powiem przyniesie jakiś pożytek.
Pożytek?
Co to ma znaczyć?
W każdą dwudziestą trzecią wiosnę, przez dwadzieścia trzy dni.
To musi...
jeść.
Jeść?
Dobrze wiesz, co to je i nie zmuszaj mnie bym ci powiedziała.
Myślisz, że podoba mi się fakt, że to wszystko wiem?
Nie podoba mi się.
Wolałabym tego nie wiedzieć, ale wiem i nie wiem dlaczego.
Mówiła pani, że to je?
Tylko...
określone rzeczy.
- Tam był znak stopu.
- Żartujesz sobie, tak?
W twoim samochodzie, miałabym żartować?
Na tej drodze?
Ostatni samochód widziałem 50 mil stąd.
Daj spokój, Darry.
"Gejowska gorączka".
Nie...
"Gejem na zawsze".
"Gejem na zawsze", to moje.
Trzy punkty dla braciszka.
To jest "6" a nie "G", idioto.
To znaczy "Seksowni na zawsze".
I jest moje.
- Jest pięć do dwóch.
- Cholera.
"Gejowska gorączka"?
"Seksowni na zawsze", co?
- Potrzebuję dla bliźniaczek nowego Harry'ego Pottera.
- Dobrze, pójdę do Barnes & Noble.
- Uderzyłaś główką o chodnik?
- Nie przypominam sobie...
- Mamy wydane książki. Bliźniaczki chcą znać dalszy ciąg przygód.
- Nie opublikowany rękopis?
- W wydawnictwie na pewno będzie. A ty możesz załatwić wszystko, prawda?
To jego geniusz, chodzący dysk twardy.
Nigdy nie zapomina nazwisk, kont, wrogów.
Nikt nie dostanie się do niego, póki nie przejdzie jej.
Niech zgadnę, z nią też się zabawia?
Nie.
Bardziej zainteresowałaby się tobą niż nim,
jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Chyba wiem.
To jego buldog, a nie dziwka.
Facet się poprawił, niestety.
Jego żona go obserwuje.
Ma oko również na ciebie. Zaufaj mi.
Dowiaduje się o zdradzie, ona i jej pieniądze odchodzą.
Widzisz Jessego Drake'a?
Miał blondwłosą tymczasową pracownicę.
Miała na imię Veronica.
Pewnego dnia wchodzi żona szefa,
widzi rozmawiającą z nim Veronicę,
następnego dnia została wylana.
Chłopak dostał smycz.
ktoś całkiem obcyOczywiście:
- No kolego, weź cukiereczka, dobry jest cukierek...
- Proszę, niech pan mnie puści, proszę pana... Co ty sobie myślisz ty bydlaku jeden? Że tu jest burdel jakiś? Że my jesteśmy twoje dziwki? Że możesz sobie na wszystko pozwolić, co tylko ci wpadnie do tego łba? Ty chamska świnio!
- Ja słowa dotrzymałem, ale co za wiele to za wiele. To jest gość!
- To jest gość? To jest świnia nie gość! Tylko dlatego, że to jest gość, to ja mam sobie pozwolic na...
- To był żart.
- Ładny mi żart, pchać kostkę cukru jak koniowi do pyska i to na oczach całej kawiarni.
- No zobaczymy, co powie stary Pancer. Szybko do gościa, szybko!
- Nie, ja nie przeproszę, nie. Ja już wolę, żeby mnie wyrzucił z pracy. To już jest poniżej ludzkiej godności.
- Chłopczyku, godność ludzka to jest bardzo piękna rzecz, ale nie dla kelnera.
Film z lat siedemdziesiątych z Markiem Kondratem.Proste.
Twoja tarcza i zbroja?
Należą do mojego ojca, panie.
Błagam cię, śmiały królu.
Pozwól mi oczyścić imię mojego ojca,
poprzez służbę tobie, w walce.
Mój ojciec wytrenował mnie, abym nie odczuwał strachu,
aby włócznia, tarcza i miecz, były taką samą częścią mnie,
niczym moje bijące serce!
Zasłużę sobie na tę zbroję, szlachetny królu,
służąc tobie w walce.
- Czy przywiozłaś lodówkę?
- Nie, nie przywiozłam.
- Dlaczego, nie?
- Mogliśmy wziąć tylko dwie skrzynie.
- Ale na twoje talerze było miejsce?
- Nie miałam już pieniędzy.
- Co z nimi zrobiłaś?
- Jeżeli chcesz wiedzieć.
- Kupiłam sobie to. Kosztowała 45 marek i jest śliczna.
- Kupiłaś sobie suknię wieczorową?
- Tak.
I koniec zabawy - ciasteczkowy potwórCzy tą wypowiedź mam rozumieć jako zakończenie konkursu?
I koniec zabawy - ciasteczkowy potwórCzy tą wypowiedź mam rozumieć jako zakończenie konkursu?
Przestaliśmy być uchodźcami.Byliśmy wrogimi obcokrajowcami.
Dlaczego Anglicy nas zamykali?
Byliśmy wprawdzie Niemcami, a Anglia toczyła z nimi wojnę.
Ale byliśmy także Żydami, wrogami Hitlera.
- Czasem znikasz na cały dzień, gdzie wtedy jesteś?
- Spotykam się z żoną i dziećmi. Nad jeziorem. Koło Kisumu.
- Nie widzą cię zbyt często.
- Wiedzą, że nie zostawię Memsaab.
- Ale twoja żona jest ciągle sama.
- To coś innego. Białe kobiety są bezradne, czarne nie.
- Ile masz dzieci?
- Mam sześcioro dzieci i trzy żony.
- Trzy żony? Masz więc co robić.
- Przynoszę im moje pieniądze.
- Dwanaście szylingów to przecież niedużo.
- Wystarcza. Mają kukurydzę, fasolę i ryby z jeziora.
- Czy żony cię szanują?
- Szanują mnie. Pracuję w domu Bwana.
- Ja też cię szanuję. Nie dam sobie tutaj rady bez ciebie. Pomożesz mi?
- Jestem kucharzem nie fryzjerem.
- Jak się go pozbędziesz?
- Zastrzelę go.
- To raczej głośny sposób.
- Chcesz żebym go zadźgał?
- To raczej zbyt brutalne.
- To chcesz go zabić czy nie?!
- Ktos chce ci niezle dokopac, Bob. Mam nadzieje, ze dom bedzie na miejscu jak wrócimy.
- Nie pomyslalem o tym.
- Nie martwilbym sie o to.
- Nie?
- Chryste. Wlamia sie i ukradna wszystko, co mamy w domu... co Bob ma w domu. A co jesli ukradna zwierzaki?
- Nie martw sie o to. Zostawilem im mala niespodzianke.
- Co?
- Tak. Ktokolwiek wejdzie do domu podczas naszej nieobecnosci otrzyma mala niespodzianke. Cos, co przygotowalem dzis rano.
- Jaka niespodzianke? To mój dom, Jim. Powinienes zapytac, zanim zaczales go "urzadzac".
- Dlaczego jestes taki spiety, kiedy mowa o ochronie domu przed intruzami? Czemu sie przejmujesz?
- Mówie tylko, ze to mój dom. Nie mozesz stawiac, ot tak, pulapek w moim domu.
- Dobra, dobra. Jakby powiedzieli to Niemcy "Leise", co znaczy wyluzuj.
- Wiec co zrobiles?
- Jesli frontowe drzwi zostana otwarte, zalaczy sie zainstalowany przeze mnie cyfrowy sprzet wykrywajacy. Kamery zaczna nagrywac.
- Powinienes mi powiedziec.
- A co jesli wejda tylem, albo przez okno jak w tej nieznanej piosence Beatlesów?
- Aby zwiekszyc szanse wejscia frontowymi drzwiami, a nie innymi, rzadziej uzywanymi sposobami zostawilem te drzwi otwarte.
- Chyba nie wiedza, ze sa otwarte.
- Dlatego zostawilem na nich kartke.
- Jaja sobie robisz.
- Nie, nie.
- Tak, ale nie. No tak.
- Robisz nas w bambuko czy nie? Nigdy nie wiem. Co myslisz, Bob?
- Zobaczymy jak dojedziemy.
- Jezli bedzie kartka, ze sa otwarte, oznacza to, ze nie klamal.
- Mogli zerwac kartke, wlamac sie, opróznic dom, a potem zamknac drzwi.
- Wiec nigdy sie nie dowiemy. To wciaz bledne kolo.
- Oczywiscie, ze zartuje. Tylko psychol mógl zostawic otwarte drzwi i kartke na nich.
- Co napisales na kartce, Jim?
- Napisalem: "Wejdz. Drzwi sa otwarte."
- Zrobil to. Naprawde to zrobil.
- Tak dowiemy sie, kto to zrobil. A to najwazniejsza sprawa.
- A ja ciagle nie wiem. Zrobiles to czy nie?
- To naprawde takie niepewne?
- Zrobiles to?
- Zrobil.
- To nie wazne. Wkrótce sie okaze.
- Dziesięć tysięcy... dwanaście... piętnaście... szesnaście... siedemnaście... dwadzieścia dwa... dwadzieścia siedem...
- Jakieś kłopoty, chłopcze?
- Nie, staruszku. Mały problem z dodawaniem. Ale już się zgadza.
Kiedy chodzi o żonę, poczucie humoru wysiada.
Znasz Archimedesa z Syrakuzy?
Król Akros poleci³ Archimedesowi sprawdziæ czy prezent, który otrzyma³ wykonany by³ z czystego z³ota. W tamtych czasach by³o to zadanie bez rozwi¹zania.
Problem ten mêczy³ greckiego matematyka przez wiele tygodni, z jego powodu cierpia³ na bezsennoœæ, ca³ymi nocami krêci³ siê w ³ó¿ku przewracaj¹c siê z boku na bok, a¿ w koñcu jego ¿ona, która by³a tak samo wycieñczona, poniewa¿ dzieli³a ³o¿e z tym genialnym matematykiem, przekona³a go aby wzi¹³ k¹piel i zrelaksowa³ siê.
Kiedy Archimedes wszed³ do wanny zauwa¿y³, ¿e poziom wody podniós³ siê.
Wypór to metoda na wyznaczenie objêtoœci, a to pozwoli na wyznaczenie gêstoœci.
Waga do objêtoœci to gêstoœæ!
I tak Archimedes rozwi¹za³ problem. Krzykn¹³ Eureka! Wyskoczy³ z wanny nagi i ociekaj¹cy wod¹ z k¹pieli pobieg³ przez ulice prosto do pa³acu aby obwieœciæ królowi swoje odkrycie.
Jaki jest mora³ tej opowieœci?
W tej historii chodzi o ¿onê! Musisz s³uchaæ swojej ¿ony ona pozwoli Ci spojrzeæ w przysz³oœæ.
Zrób sobie przerwê, weŸ k¹piel... Jeœli nie odpoczniesz nic nie osi¹gniesz. Nie bêdzie ¿adnych rezultatów tylko chaos! IdŸ do domu Max...
Pi by Darren Aronofsky 8)
I dokąd teraz uda się nowonarodzona?
Sieć jest wielka i niezmierzona.
-Nie żebym był szczególnie ciekawy, ale gdzie jest twój mąż?:D
- Nie żyje.
- Założę się, że to jego wymówka.
- Byłam przy nim do samego końca.
- Hmm. Nic dziwnego, że umarł.
- Trzymałam go w ramionach i całowałam.
- A więc to było morderstwo.
Tylko tym razem zadaj coś.jasne
CytujTylko tym razem zadaj coś.jasne
zeby znowu mnie zbanowali
Nikt Cie tu za to nie zbanuje :!:Akurat Clayman_ dostał za to bana, i to chyba już 2 razy.
- Jak się pani nazywa?
- Nazywam się Janet Lane i byłam w Rzymskim Imperium.
- Co pani szczególnie utkwiło w pamięci z tego imperium?
- Hmm.. no.. myślę, że może... mężczyźni! Czuję się cudownie! To znaczy... to takie ciepłe, jasne miejsce!
jestes Freudowska halucynacja ktora ma coś wspolnego z moją matka i nie wiem dlaczego masz skrzydła ale masz bardzo zgrabne nogi i jestes bardzo miłą mała osobą i co chcę powiedziec że nie wiem kim była moja matka; jestem sierota i nigdy nie brałem narkotyków bo przegapiłem lata 60 i byłem księgowym
-zgaduj jeszcze raz
Trzech facetów, żadnej laski, leci muzyka Rave. Nie będę was osądzał. Ale jeśli nie zjedziecie i nie oddacie się bez walki, klnę się na Boga, że twoja głowa wyląduje w dupie kierowcy,a jego głowa w twoim dupsku. Ty będziesz miał najgorzej, bo twoja głowa wyląduje w moim dupsku.
Ostatni akt tzw. heroizmu w wykonaniu ******** przyniósł niebywałe straty finansowe. Wstępnie, szacowane są one na ponad dziewięć milionów dolarów. Jeśli kwota jest prawdziwa, to ustanawia nowy rekord
Niewiele osób na tej planecie wie, jak to jest być naprawdę pogardzanym. Dziwicie się im? Zarabiam na życie będąc przedstawicielem organizacji, która zabija 1200 osób każdego dnia. 1200 osób. Mówimy tu o pasażerach dwóch Jumbojetów. Mężczyznach, kobietach i dzieciach. Znaczy, jesteśmy sobie równi: Atylla, Dżingis i ja.
Spójrz na mnie! Beth, spójrz na mnie!
- Kocham cię!|- Kocham cię!
Wiem, o czym mówię.|Przyznaj to.
Będziesz tęsknić chociaż trochę, prawda?
Zobaczymy.
Kończy nam się taśma.|Zostały 3 sekundy.|Chcesz coś powiedzieć?
Ostatnie słowa do kamery.
To był świetny dzień.
- Nie znam swojego ojca.
To znaczy, znam go, ale odszed³, kiedy mia³em jakieœ szeœæ lat.
Poœlubi³ inn¹ kobietê i mia³ z ni¹ dzieci. Robi³ tak co szeœæ lat. Nowe miasto, nowa rodzina. Ten s****ysyn zak³ada³ franczyzy!
- Mój ojciec nie poszed³ na studia. Zale¿a³o mu wiêc, abym ja poszed³.
- Coœ mi to przypomina.
- Skoñczy³em studia. Dzwoniê do niego i mówiê: "Co teraz, tato?"
A on na to: "ZnajdŸ pracê."
- Mia³em to samo.
- Mam 25 lat. Znowu do niego dzwoniê. "Co teraz, tato?"
A on na to: "Nie wiem. O¿eñ siê."
Nie mo¿na siê ot tak o¿eniæ.
Jesteœmy 30-letnimi ch³opcami.
-malujesz szczynami ?
-stosuję " metodę utleniania emulsji"
-Ja też nie lubię myć pędzli
-Bedzie tego więcej,Frank pił Mexykańskie piwo, które daje piękną zieleń
-A sam nie sikasz ?
-nie lubię piwa
Miał pan 23 wystawy własne
i 43 zbiorowe na całym świecie,Zurych,Tokyo
Napisano o panu 50 artykułów
zmieniał pan galerię wiele razy
był pan DJ w najlepszych klubach
"Jest pan jednym z najmłodszych artystów wymienionych w roczniku Biennale Whitneya."producentem płyty rapowej
podobno ma pan powodzenie u kobiet
chodził pan z Madonną...przez kilka miesięcy
I wszystko to w dojrzałym wieku 24 lat
czy jest jeszcze coś czego (...) nie zrobił ?
- Dobra, krótko bo nie mam czasu. Siostra przyjechała.
- Nie mieszka w Warszawie?
- Na Żoliborzu.
- Ładna kobieta. A wracając do naszych interesów...
- Powoli. Spotkamy się ze Stefanem, wszyscy razem pogadamy.
- Podliczyłem swoje koszty, jesteście mi winni 6 tys.
- Bredzisz.
- 6 tys. dolarów.
-Ty tłusty pingwinie!
- Jesteście naprawdę rozczarowującą parą.
Tak się za was modliłam.
Smuci mnie i boli...
że dwóch młodzieńców, których wychowałam...
by przestrzegali dziesięciu przykazań...
powracają do mnie jako dwaj złodzieje...
przeklinający i nieuprzejmi...
Wynoście się!
(...)
- He is! He is the messiah!
- No, fu*k off!
- How shall we fu*k off my lord?
- Oh, just go away. Leave me alone!
Moje dziecko. Przyszedłeś do mnie, synu. Bo kto jest twym ojcem, jeśli nie ja? Kto dał ci wolę życia? To źródło, z którego wypłynął potok twego życia. Gdy mnie zabraknie... to jakby nigdy cię nie było. Czym będzie beze mnie twój świat? Mój synu.
Nienawidzę mumii!
Nigdy nie grają fair.
- Jak się nazywa ślepy dinozaur?
- Nie wiem.
- Ślepozaur. A jak się nazywa jego pies?
- Nie wiem.
- Śleposaurus rex.
Kojarze cytat, ale nie mogę skojarzyć z czego...
-You'll take care of me when I go, won't you, Peter?
-Just rest, man. Save your strength.
-I don't want to be walkin' around... like that!... Peter... Peter?!
-I'm here, man!
-Don't do it until you are sure I am coming back! I'm gonna try not to... I'm gonna try not to... come back. I'm gonna try... not to...
"Świt żywych trupów" może?Może, może - Świt żywych trupów 1978 :>
Najszczęśliwszy byłem, kiedy uciekłem z domu w zeszłym roku. Nie wiedziałem, gdzie idę, po prostu szedłem. Dni były długie i wypełnione kolorami. Ale nigdy nie doszedłem wystarczająco daleko. Nigdy nie widziałem morza. Chciałem dojść do Afryki i przejść przez pustynię. Chciałem słońca. Rozumiesz? Chcę słońca!
- Obaj lekarze zeznali, że na podstawie badań ustalili, iż oddawał się pan niedawno aktom sodomii.
- Doprawdy?
- Czy zaprzecza pan, że uprawia sodomię?
- Świat to sodomita.
- Niezależnie od tego, jaki jest świat, w Brukseli nie akceptujemy praktyk, jakie pan uprawia.
Kiedyś wysłałem pewnego chłopaka na krzesło elektryczne do Huntsville.
Moje aresztowanie i moje zeznanie.
Zabił czternastoletnią dziewczynkę.
Gazety napisały, że to była zbrodnia z namiętności, ale on powiedział mi, że nie było w tym żadnej namiętności.
Powiedział mi, że planował zabicie kogoś od kiedy sięgał pamięcią,że gdyby go wypuścili, zrobiłby to jeszcze raz.
Powiedział, że wie, że pójdzie do piekła.
I że chciałby tam być chociaż przez 15 minut.
- Lepiej?
- Lepiej, ale kiedy będzie dobrze?
- Oto jest pytanie.
- Jestli w istocie szlachetniejszą rzeczą znosić pociski zawistnego losu czy też, stawiwszy czoło morzu nędzy, przez opór wybrnąć z niego, umrzeć?
- Bystry z pana człowiek. Jak pan się ratuje?
- A co znaczy ratuje?
- W takich sytuacjach, wie pan, ostatecznych. Co, jakiś zakład?
- Aaa... stamtąd też mnie wypędzili.
- Jak to?
-Szwejka wyrzucono z domu wariatów za głupotę a mnie z odwyku wy... za pijaństwo. Kobiety mnie ratowały, takie dobre narzeczone. Też się skończyło. Jeszcze płynę, ale kra nade mną zamarza...
- Wesołych świąt.
Dziennik kapitana, 29.6 czasu gwiezdnego, w przybliżeniu... Cofnęliśmy się w czasie, by ocalić od zagłady starożytny gatunek. Jak dotąd żadnych śladów życia, ale znajdę je, choćbym miał rozpłatać kolejną czarną dziurę... Muszę...
To jest podwójno szkło dźwiękoszczelne. Niemożliwe, żeby ona usłyszała ....... spadającego. Usłyszała, jak ktoś krzyczał wewnątrz nim został zrzucony z balkonu. Drzwi zamknął morderca. Tak, tak. Oooo tak. Czujesz to koleś? Eh? Eh? Eh?
...
Egzorcysta wygnał demony. Ten dom jest czysty... Frajerzy!
-W sumie to dzięki.
-50 na hamburgery i...
...200 za samochód.
-Co jest z samochodem?
-Na tylnim siedzeniu znajdziesz miłosne plamy.
Zobaczysz.
W każdym bądź razie, miło było was poznać. Nara.
-Gdzie teraz?
-Gdziekolwiek Bóg mnie zaprowadzi.
- Matt, musisz mi obiecać, że nigdy,przenigdy nikomu nie powiesz.
- W porządku.Załatwione.
- Wszystko jedno co się stanie, ty nigdy... przenigdy nie powiesz nikomu.
- Hej, przysięgam.
- Powiedz, że wolisz mieć wsadzoną w tyłek piłę łańcuchową, niż powiedzieć.
- Czy jest taka możliwość?
- Powiedz to.
-Dlaczego G-Girl rzuciła w nas rkinem?
- Nie mogę powiedzieć
Zawsze chciałem spotkać białasa o nazwisku Brown.
Wiesz co to jest?
To chomąto dla niewolnika.
Biali ludzie zmuszali moją matkę i ojca do noszenia go,by ugiąć ich do swojej woli.
Mogę pana ugiąć do swej woli, panie Brown?
Spędź swój lot wygodnie, bawiąc się całymi dniami dzięki naszej w pełni zautomatyzowanej załodze. Podczas gdy wasz kapitan wraz z autopilotem obiorą kurs na niekończącą się rozrywkę. Przepyszne obiady. A dzięki krzesłom z dostępem do wszystkiego, nawet babcia może się zabawić. Nie ma powodu, by chodzić.
- On był zbyt pewny siebie.
- Kto?
- Ten marynarz; on tę sztuczkę robił wiele razy, był palaczem, stopy miał zrogowaciałe od chodzenia po żużlu. Ale przez rok nie był na statku i stopy mu sie rozhartowały. On nie wiedział o tym.
- Więcej już nie skakał?
- Nie wiem, co się z nim stało.
- Boisz się? Boisz się?
- Nie.
- Boisz.
- Mówię ci, że się nie boję.
- Nie boisz się?
- Boję...
- Zawracamy.
- Co?
- Nie jedź na milicję, wystarczy że się boisz.
- Przecież tobie nic się nie stanie, weźmiesz wóz i wrócisz do domu.
- See here, you can't turn all these people out into the night. It is inhuman, brother. Inhuman!
- I'm not your brother.
- We are all brothers in the eyes of God.
- All these people, are they your sisters and brothers?
- They most certainly are.
- ...Then you won't mind if they come over and stay at your place, will ya?
- Well, I been needin' to talk with you; now's as good a time as any.
- What about?
- Billy Borders.
- Don't know the man.
- Well, you missed your chance. You shot him yesterday.
Zabije tego małego skurwiela nawet jesli bedzie to ostatnia rzecz jaką zrobię... Prawdę mówiąc to może byc ostatnia rzecz jaką zrobię
-Jest tu jakiś cwaniak?
-Nie. Nie ma.
-To daj piątaka.
- Ja jestem cwaniak i wyp***laj.
- Te Siwy! Tu jest jakiś cwaniak!
- To pan daje piątaka, a cwaniak trzydzieści.
Ale dostanę darmową Gatorade, prawda?
- Bądź ostrożny.
- Staram się.
Wiesz w środku tego jest syf od którego możesz dostać raka.
- Też tak mówię.
- Tak.
Mam kumpla, który żuł szkło z tego żył, w cyrku.
- I ma raka od żucia fluorescyncyjnego szkła?
- Nie.
- Potrącił go autobus.
- Ach.
- To był wypadek.
- Jak ktoś może pukać w trumnę w tym celu!
- I to tak że trumna się wywróciła.
Wielka rzecz.
- Jej pieprzone ciało wypadło!
Włożyłem je z powrotem.
Nic by się nie stało nawet jakby coś sobie złamała.
-The Tortoise lays on its back. Its belly baking in the hot sun, beatin its legs trying to turn itself over, but it can't. Not without your help. But you're not helping.
-What do you mean I'm not helping
-I mean you're not helping. Why is that Leon?
-Nagranie wideo. Rezultat z serią GA jest całkiem typowy. Szczepionki 1,3,4,6, 8,9,10,11,14,16,18 nie zwalczyły wirusa. Szczepionki 2,5,7,12,13, 15,17... wszystkie zabiły nosiciela. Chwileczkę... Wydaje się, że obiekt numer 6|wykazuje zmniejszoną agresję. Powróciło naturalne ubarwienie. Lekkie obkurczenie źrenic. Serum serii GA 391. Szczepionka numer 6.
- Czemu nie zabierzesz dziecka na policję?
- Nie mogę iść na policję.
- Dlaczego?
- Jestem "Unabomberem".
- Złapali "Unabombera".
- Tylko tak myślą.
czy mogłabym coś stwierdzić?
Jasne.
Robisz niezłą minę, patrząc na to, przez co ostatnio przeszedłeś...
...
i wiem, że dopiero co cię poznałam...
...
ale...
...
mam niezły instykt co do ludzi...
...
i chyba u ciebie widzę...
...
poza dobrym podejściem...
...
i pozytywnym wyglądem...
...
myślę, że w środku...
...
jesteś smutnym człowiekiem...
Trochę to zmienia się, kiedy traci się drugą połowę...
Ale tam jest coś więcej niż to...
...
widzę coś więcej niż stratę i żal...
coś głębiej...
Na przykład co?
Dopiero co cię poznałam...
ale...
...
zgaduję...
to złość.
Tak...
złość i...
nie wiem może...
strach...
...
samotność...
About Schmidt :?:Dobrze.
Url idzie do więzienia?
rekonstrukcja
a może casablancaca?
- Był ktoś dawno temu, zanim przyjechałem do Stanów. Jej ojciec nie chciał, aby się ze mną spotykała. Pochodziła z bardzo szanowanej rodziny. Moja była, no wiesz, nie tak szanowana. Jej ojciec wpadał w szał, kiedy wychodziła na spotkanie ze mną.
- Ale mimo to wymykała się, aby cię zobaczyć, prawda?
- Tak.
- Widzisz, nic nie powstrzyma miłości.
- Zabił ją. Jeden strzał w głowę. Trzymali go w areszcie przez dwa dni, potem zwolnili. Powiedzieli, że to był wypadek. Więc pewnej nocy czekałem na niego. 150 metrów, karabin snajperski. On też miał wypadek.
Mamusiu, już jestem.|- Cześć, skarbie.
Jak było w przedszkolu?
Mamusiu, co się stało z tobą|i z pokojem telewizyjnym?
Kill Bill vol. 1
Kill Bill vol. 1oczywiście :lol:
oddaję
- Szukasz kontrabasu i saksofonu?
- Instrumenty są dobre, ale wy nie. Poproszę z panem Morrisem.
- Co z nami nie tak?
- Nie takie macie kształty.
- A czego chcesz? Garbatych?
- Plecy mnie nie obchodzą.
- Co to za orkiestra?
- Musicie mieć poniżej 25 lat.
- Ujdziemy w tłoku.
- Blond włosy.
- Możemy ufarbować.
- I musicie być kobietami.
Śmiertelnie proste - debiut Coenów.
- Dlaczego ja? Jestem głupi i kaleki.
- Właśnie dlatego. Bo jesteś głupi. I słabszy od nich. Jeśli zginął... Jeśli mówisz prawdę, to sprawa nie ma znaczenia.
- Co ty robisz?
- Ogl¹dam gwiazdy. Znalaz³am to na strychu.
- ChodŸ do œrodka, zimno tu.
- Chcê ci coœ pokazaæ. No chodŸ. Ty stary pryku.
- Ok. Ok.
- Spójrz tutaj. Widzisz?
- Z³ota gwiazda?
- To mg³awica otaczaj¹ca umieraj¹c¹ gwiazdê. Dlatego wygl¹da na z³ot¹.
- Co?
- Mia³am fizykê.
- Kiedy?
- W gimnazjum. Majowie nazywaj¹ j¹ Xibalba.
- Xibalba?
- To by³y ich zaœwiaty. Miejsce, w którym zmar³e dusze rodzi³y siê ponownie.
- Co? O czym ty mówisz?
- O mojej ksi¹¿ce. Piszê o tym.
- Myœla³em, ¿e akcja dzieje siê w Hiszpanii?
- Tam siê zaczyna... A koñczy tam.
- Skoñczy³aœ ju¿?
- Prawie.
- Super, kiedy mogê j¹ przeczytaæ?
- Nied³ugo wybuchnie, a umieraj¹c da pocz¹tek nowym gwiazdom. To niesamowite, ¿e Majowie wybrali umieraj¹c¹ gwiazdê jako symbol ich zaœwiatów. Poœród tych wszystkich pe³nych ¿ycia punktów na niebie. Jak oni znaleŸli tê umieraj¹c¹?
-You went half way around the world... you spent a fortune... you did terrible things... really terrible things, ( ), and all for nothing.
- For nothing?
- Yeah
- You never understood, why we did this. The audience knows the truth: the world is simple. It's miserable, solid all the way through. But if you could fool them, even for a second, then you can make them wonder, and then you... then you got to see something really special... you really don't know?... it was... it was the look on their faces...
Zbiornik sam w sobie miał niezwykły kształt, był pionowy i wyglądał jak stary bojler. W środku trzeba było nosić ciężką szklaną bańkę co wydawało się być raczej niewygodne. Było jednak skuteczne. Na 23-ech testowanych studentów, tylko dwóch określiło eksperyment jako nieprzyjemny. Niektórzy nawet określili go ekscytującym. Część studentów miewała halucynacje. Dr. Jessup uznał wykresy fal mózgowych za szczególnie interesujące. I pewnej soboty w południe, w kwietniu 1967 zdecydował się spróbować eksperymentu na sobie.
- uprawiam seks z facetami tylko dla pieniedzy
-wiem
- i dwoch kolesi nie moze sie kochac
-no
- no wiec...nie wiem.. moglbym pokochac kogos nawet gdyby mi za to nie zaplacil, kocham ciebie. a ty mi nie placisz
- ****
-naprawde chcialbym sie pocalowac, dobrej nocy...kocham cie..wiesz o tym... kocham cie
Za ile mnie pokochasz? :-?
Ciiiichooo. Bo przyjdzie madulka i da wam osta.
- Dziś jest ta jedyna noc.
- Nie wiem czy jestm na to przygotowany.
- Nie masz czasu na nieśmiałość. Musisz być śmiały, odważny.
- Śmiały, odważny...
- Będzie muzyka, za romantyczne światło świec odpowiadam osobiście. A we właściwym momencie wyznasz jej miłość.
- Tak, wyz... Nie, nie mogę...
- Zależy ci na dziewczynie?
- Bardziej niż na czymkolwiek.
- Więc musisz jej powiedzieć. Wyglądasz tak... tak...
- Głupio.
- Nie takiego słowa szukałem.
- Wiedziałem, że to było głupie, robić sobie nadzieję. Może byłoby lepiej, gdyby ona nigdy nie przyszła.
- Czy to możliwe? Czy to ona?
- Najeźdźcy!
- Oni mają zwierciadło!
- Ostrzeżcie Pana. Musimy być gotowi do walki.
Mulan 2?nie
P.S. Nie wiesz, że najprostsze rzeczy są najtrudniejsze? ;-)No właśnie widzę ;)
- S³uchaj, ¿o³nierzu powinieneœ coœ zjeœæ.
- Nie mogê.
- Co to znaczy, ¿e nie mo¿esz?
- Nie mogê jeœæ przez worek.
- Ok. Ok.
- Proszê.
- K****, stary! To jakaœ farsa!
- Dlaczego farsa? Widzia³em twoj¹ pieprzon¹ twarz!
- Wiêc jak wygl¹dam?
- Masz nieca³e 1,8 m wzrostu i uœmiech zabójcy... I twarz dziecka.
- Oo, doprawdy?
- Tak. I br¹zowe oczy. Przystojniak z ciebie.
- Dziêki przystojniaku.
- Nie ma sprawy.
- Nie mogê k**** oddychaæ, cz³owieku. B¹dŸ chrzeœcijaninem, dobra?
- Powiedz mu, ¿eby zdj¹³ kaptur, kochanie.
- Sk¹d wiedzia³eœ, ¿e to ona?
- Wyczu³em jej perfumy.
- S³uchaj, jeœli œci¹gniemy kaptur, bêdziemy musieli ciê zastrzeliæ. Co oznacza, ¿e twoje szanse s¹ pó³ na pó³.
- Myœla³em, ¿e mnie lubisz, dziwko.
- By³o zabawnie, dopóki trwa³o.
- Mi³a kobietka.
- Proszê, cz³owieku. Duszê siê w tym. Zdejmij to.
- Nie mo¿emy mu tego zdj¹æ?
- Trzeba by to sprawdziæ.
- Masz. Popilnuj go.
- Nie zostawiaj mnie z ni¹, cz³owieku!
- Ona jest niebezpieczna!
- Peter?
- Mogê zdj¹æ kaptur wiêŸnia?
- Dlaczego chcesz to zrobiæ?
- Ta biedna dziwka dusi siê w tym.
- I?
- Poza tym widzia³ nasze twarze. Widzia³ twoj¹ twarz.
- Taaa... widzia³ Jude równie dobrze.
- Peter Je¿eli nie przeszkadza ci, ¿e bêdzie ciê widzia³, to ok. Ale masz byæ jedynym, którego zobaczy.
- Pewnie. Dziêki.
- To twoja decyzja.
- Zostaw go mnie, Jude.
- Z przyjemnoœci¹.
- Dziêkujê, ¿o³nierzu. Nigdy nie myœla³em, ¿e œwie¿e powietrze bêdzie tak dobrze smakowaæ. A teraz, jeœli oswobodzisz mi rêce, bêdê móg³ jeœæ sam.
- Nie ma k**** mowy.
- ¯artowa³em. Wiesz, myli³em siê w jednej sprawie.
- W czym?
- Nie wygl¹dasz jak model.
- Nie?
- Nie. Nie jesteœ w ogóle przystojny.
- Czy starasz siê zraniæ moje uczucia?
- Nie. To po prostu prawda.
- Có¿, móg³bym to samo powiedzieæ o tobie.
- Tak?
- Ale nie powiem. W tych okolicach jesteœmy lepiej wychowani.
- Zauwa¿y³em.
- Potrzebuję tylko jego. To on jest kluczem.
- Nigdy nie zgodzę się na użycie go do tak nikczemnych celów.
- Ale ja się zgodzę. W gruncie rzeczy, to moje Narzeczone na to nalegają.
- Igor! Pomóż mi!
- Był pan dla mnie bardzo miły, doktorze. Troskliwy, litościwy. Ale to on mi płaci.
- Cofnij się!
- Nie możesz mnie zabić, Victor. Bo ja już jestem martwy.
-Jakie romantyczne. Teraz powie ci to,co chcesz usłyszeć, Wróblu. Ale na końcu pozostawią cię z niczym. Przeżyliście Rzekę Piasku.Imponujące. A ty, chłopcze...tak daleko od domu. Zapewnię ci bezpieczny powrót, tylko oddaj tę broń.
- Nie wydaje mi się.
- Dlaczego chcesz laskę?
- Kiedy dostarczę zaginioną broń, Nefrytowy Władca zapewni mi eliksir nieśmiertelności. Dziewczynka sierota, zagubiony podróżnik, stary pijak i mnich, który przez pół życia nie podołał jednemu zadaniu. Nieudacznicy podążający za nieudacznikiem, mający nadzieję uratować nieudacznika.
Zgadza się.
Widziałeś go?
Zamówiłem paszteciki.
Zjesz ze mną?
- Nie teraz.
Dziękuję, Roger.
- Susan, powiedz mi...
Co robi dziewczyna w San Francisco kiedy jej mąż...
...
zamierza wyjechać na dwa lata?
Nie wiem, stary.
Nie szuka innego?
Ma mały problem, szuka zajęcia.
Możemy o tym pomówić jutro przy lanczu?
Nie.
- Musisz tęsknić za swoją willą.
- No, tak i nie.
To południe Francji już mi się znudziło.
Nic tylko pływanie, jachty, przyjęcia i takie tam rzeczy.
Wierz mi albo nie, ale tam mieszkają sami kawalerowie.
Takie stare pryki jak ja.
- Bez fałszywej skromności, proszę.
- Usiądźmy?
Zdecydowałem się wrócić do rzeczywistości San Francisco...
...
by odzyskać mój punkt widzenia, moją pokorę...
...
i spędzić czas na jednej rzeczy, na której mi zależy: na giełdzie.
Przecież tu się pali!
Myślę, że jest pod kontrolą, ale...
Więc po co ten pośpiech?
Pośpiech?
Jeśli to przez złe okablowanie ogień może...
Dzień dobry wszystkim! Mamy niedzielny poranek,a odrobina dobrej woli, i ciupka złej uczyni wszystko równym. Wszyscy miłujący pokój chrześcijanie szykują się, by wyjść do kościoła, a ja, wasz niepowtarzalny Super Soul, drażnię strumień nieświadomości
DIL?
obłok nad gangesem zdaje sie
4 wesela i pogrzeb?
mean streets
polski tytuł to bodaj nędzne ulice
Paryż, Teksas
- Nie pamiętasz nędznego powodu, dla którego zerwałaś ze mną? Lubiłaś mnie jako przyjaciela a nie jako kochanka, chociaż ci się podobałem.
- To nie jest nędzny powód.
- To bez sensu.
- To ma sens.
- Właśnie o tym mówię i muszę to rozgryźć. Te wiecznie chore wykręty. Na początku mają sens, później jest gorzej. Wrócisz do domu i wszysko przemyślisz, a wtedy pytasz: Co?
- Uspokój się.
- Chcę tylko znać prawdę. Chcesz ze mną zerwać? Świetnie, ale powiedz z jakiego powodu. Czy rządam tak wiele? Ale ze mnie dureń...
- Co robisz?
- Idę do domu.
- Nie wychodź.
- Dobrze, nie wyjdę, ale powiesz mi prawdę. Dlaczego ze mną zerwałaś, jaki był prawdziwy powód.
- Dobrze już mówię. Nie chcę się wypowiadać w imieniu innych tylko w swoim. Prawda jest taka, że byłeś najgorszym kochankiem jakiego miałam.
- Co?
- Od kiedy skończyłam liceum. Byłeś fatalny.
- Taki zwyczajny i typowy. Wspólną cechą mężczyzn jest przeciętność. Banda materialistów. Denerwują mnie te zapałki...
- Proszę kochanie.
- Nie mów tak do mnie, ale dzięki. Powiedziałam dzięki - to jest uprzejmość. Kobiety wiedzą, co to dobre maniery. Facet angażuje się w związek a kobieta pragnie sublimacji swoich potrzeb, prowadzić faceta przez meandry życia z czułością. Ale wystarczy, że się odwrócisz, wchodzisz do toalety w knajpie i widzisz jak kocha się z inną. Rozumiesz o czym mówię? I kogo mam za to winić? Tylko siebie, mój narcyzm pozwala mi widzieć w was bandę bachorów szukających dużego cyca, z którego wyssalibyście życie i porzucili jak wyciśniętą cytrynę.
- Ten cyc skłonił mnie do tego, by ci coś powiedzieć. Z tylnego siedzenia emanuje nienawiść.
- Naprawdę? Co za przebiegłość...
- Nie lubię tego, taka energia źle wpływa na tapicerkę.
Czekam na telefon.
Powiedział że zadzwoni dziś wieczorem.
Pumpkin?
Pumpkin, spotykasz się z dupkiem.
Mm-hmm.
Pumpkin, spotykasz się z największym kutafonem w New York.
Pumpkin, spotykasz zwiędłego kutafona.
Patrick, przestań do mnie dzwonić pumpkin, ok?
Muszę iść.
Courtney?
Hmm?
Obiad.
Staram się przesłuchać nowej płyty Roberta Palmera, ale Evelyn,moja narzeczona, wciąż mi brzęczy za uszami.
Annie Leibovitz.
Weżmiemy Annie Leibovitz.
Będziemy musieli wziąć kogoś do wideo.
Patrick, powinniśmy to zrobić.
co zrobić?
Pobrać się.
Wziąć ślub.
Nie.
nie moge wziąć wolnego.
american psycho
- Nie odkładaj słuchawki, pozwól mi coś wyjaśnić.
- Nie przepadam za mężczyznami, którzy tajemniczo znikają.
- Przydarzyło mi się coś dziwnego. Lunatykowałem ostatniej nocy. Uderzyłem się w głowę i o 6 rano pojechałem do lekarza.
- Ale dlaczego nie przyszedłeś mi o tym powiedzieć?
- O 6 rano z krwawiącą głową? Nie chciałem sprawiać ci następnego kłopotu. Przestań suszyć włosy. Dźwięk ręcznika doprowadza mnie do szału.
- Naprawdę to słyszysz?
- Tak, to jedna z moich nowych umiejętności.
Zostawmy ocenę techniczną.
Pomożesz?
Połowy nie wiesz.
- Musi cię piekielnie boleć.
- Nie musisz mi tego mówić.
Mam tam 320 gigabajtów.
Co to jest, dokładnie?
- Jaki rodzaj danych?
- Nie mam pojęcia.
Nie mam też kodu do wyładowania.
Dobrze się czujesz?
Dzielna mała.
Słusznie go skierowałaś.
Naprawisz go?
Nie wiem.
Przy tym przesączu, gdybym uruchomił wyładunek...
czy dane będą czytelne?
-Ten kraj stał się tak wielki, że nie można się w nim odnaleźć.
-Sklep spożywczy na rogu zamienił się w supermarket.
-Sklep z cukierkami to teraz McDonald.
-Jak ten tutaj. Super jebane gówno z przeceny.
-Gdzie podziała się duma posiadania?|Gdzie?
-Gdzie obsługa klienta?
-Rozumiesz o czym mówię?
-Gówno...
-Znaczy, kto dał im prawo|odcinać zaopatrzenie?
-Olewać wszystkich pośredników?
-Kupować bezpośrednio od producentów?
-Sony to, Toshiba tamto...
-Wszystko od żółtków, a Amerykanie nie mają pracy.
porozmawiaj z niaNiezawodnie :)
- Patrzą się tu?
- Patrzą.
- Kurka wodna trzeba coś zrobić.
- Ale co?
- Wszystko jedno byle szybko.
- One dopiero usiadły.
- Ale patrzą się tu?
- Patrzą.
- W porządku, trzeba do nich podejść.
- No to jest jasne, od tego trzeba zacząć.
- No to już, startuj.
- A dlaczego ja?
- Ty bliżej siedzisz.
- Ty bliżej siedzisz.
- Może bliżej, ale tyłem.
- No to co z tego?
- Argyle. Jestem pana szoferem. Ładny miś.
- Okej... Argyle. A teraz co robimy?
- Miałem nadzieję, że ty mi powiesz. Pierwszy raz prowadzę limuzynę.
- Nie szkodzi. Ja pierwszy raz jadę limuzyną.
- Zrelaksuj się. Mamy wszystko w tym wozie, stary. Popatrz tylko... CD, CB, TV, telefon, pełen barek, wideo. Jeśli twój przyjaciel ma ochotę, znam kilka misiowych panienek, z którymi mógłby się zabawić. Czy może jest żonaty?
- Tak, jest żonaty.
Są pewne komplikacje z Diego.
...
Ukradł mi pieniądze a potem samochód.
...
Były z nim problemy.
...
Wie pan z tymi narkotykami, które pan sprzedał były problemy.
...
A ja nie lubię problemów.
-Rozumiem.
- co to?
- chcą wystrzelić nasienie w kosmos.
- co chcą wystrzelić?
- nasienie.
- jakie nasienie?
- normalne, zwykle nasienie mężczyzn.
- a po co?
- jak to po co!? żeby je tam złapały obce cywilizacje.
- cywilizacje?
- no cywilizacje.
- jakie cywilizacje?
- o jezu, takie, które tam żyją w kosmosie. wystrzela im tam męskie nasienie.
- my?
- nie my, amerykanie.
- Jest jeszcze jeden sposób, żeby wróciła do ciebie dziewczyna.
- Jaki?
- Obetniesz jej włosy, ugotujesz je, wysuszysz... Spalisz z liśćmi jabłoni i rozsypiesz w miejscu gdzieście się spotkali
- To jakiś idiotyzm.
- Po prostu taki przepis.
- to moja kurtka.szukałem jej przez dwa tygodnie.
- tak, a jak długo szukałeś mnie?
- ta kurtka była moją własnością,ty nie.
Hej, hej pani Lippy.|Część, która mi się nie spodobała...
...to ta, kiedy on przestał|szukać go już po godzinie.
Nawet nie wywiesił plakatów!
Tylko czekał jak idiota.
Ten chłopak powinien wiedzieć,|że to jego zwierzę...
...i że jest za nie odpowiedzialny.
Jeśli zgubi Ci się pies,|to nie odpuszczasz sobie po godzinie!
Tylko ruszasz swój tyłek|i szukasz tego pieprzonego psa!
-Mam pomysł:|zamiast zachowywać się jak idiota...
...może skończysz szkołę|i odzyskasz firmę?
-Może ja tego nie chcę.
-Co ty sobie wyobrażasz,|jak możesz tego nie chcieć?
-Mam coś w nosie?
-Jak ja mogłam pragnąć|takiego przegrańca jak ty?
-Nie jestem przegrańcem.|Ktoś mnie w to wrobił!
Nikt mi nie wierzy.
-Ja Ci wierzę.|I wierzę w ciebie.
Niektórzy ludzie nie są inteligentni,|nie mają wizji....
...spędzają całe swoje życie jak frajerzy.
-Ty masz wszystkie te atuty,|ale nie wiesz jak ich użyć.
Nie bój się.
Powiedz sobie, że nie jesteś|przegrańcem, to będzie zwycięstwo.
-Tak, wrócę do szkoły.
I odniosę wielkie zwycięstwo.
Nikt nie zabierze mi firmy.
Chyba że ten ktoś będzie mną
Mówią, że tam jest jezioro, ale to tylko brudna kałuża.
Ale moja żona sądzi, że to raj .
Każdy ma inne wyobrażenie, czym jest raj .
Na przykład ja.
Czym był dla mnie raj?
- Czym?
- Pani wybaczy.
Robieniem dzieci .
Nie jem trzeci dzień.
Z wyjątkiem tej kanapki .
Cholera!
Daj mi jakąś forsę.
Moniaki, bilon, daj mi coś!
Nic ci nie dam .
- Masz papierosa?
- Nie.
- Musisz mi coś dać.
- Poszukaj sobie pracy.
To mój park!
Ja tu mieszkam !
Przyszedłeś tu z tymi torbami na spacer?
Ja nie mam nic.
To w porządku?
Co w nich jest?
Daj mi jedną.
Mógłbym ją sprzedać, starczy mi na tydzień.
Masz dwie.
Po co ci dwie?
Masz rację.
Proszę.
- Mówisz, że przebaczenie czyni go tak wspaniałym. Cóż jeszcze?
- Wspaniałomyślność, skromność, umiejętność rozpoznania podobnych sobie i nie odczuwania obawy w stosunku do nich.
- Podobnych mu mężczyzn?
- Także kobiet.
- Wierzysz w to? Że kobieta może być podobna do mężczyzny?
- Takie pytanie zadają sobie kobiety już od jakiegoś czasu. Ale zauważamy, że mężczyźni mają pewną wartość, więc przyjmujemy ich za równych.
- Co jest tak zabawne?
- Dzieliłam się tylko moimi uwagami na temat nowego króla Francji. Ma tak wielką władzę, jednak tak nikły autorytet jako mężczyzna.
- Kontynuuj.
- Jego małostkowość jest zadziwiająca. Chowa urazę nawet za najmniejsze przewinienie. Rozpuszczony szczeniak z ostrzem w dłoni. Karmiący się urazą, niezdolny do zapomnienia lub przebaczenia. Wielki król, wielki mężczyzna stoi ponad takimi sprawami.
- A co możesz wiedzieć o wielkich mężczyznach?
- Przeczytałam wystarczająco dużo książek i słyszałam sporo rozmów, by wiedzieć, że to on, gdyby stanął przede mną.
- Rozejrzyj się, jestem ciekaw, czy widzisz takiego tutaj?
- Szukam panie, nadal szukam panie. Tu, znalazłam.
Nigdy nie mogłem ścierpieć widoku brudnego starego lumpa,
który wrzeszczy w niebogłosy tekst piosnki swych przodków,
bekając w przerwach między wrzaskami,
jakby w jego bebechach grała jakaś obrzydliwa orkiestra.
Nie znosiłem takich typów, bez względu na ich wiek.
-Panie i panowie,
przejechałem ponad pół stanu,by móc być tutaj tego wieczoru.
Nie mogłem przyjechać wcześniej,
ponieważ stawialiśmy nowy szyb w Coyote Hillsi musiałem wszystkiego dopilnować.
Szyb ów produkuje terazponad 2 tysiące baryłek,
Drabina Jakubowa?
to nie jest kraj dla starych ludzi
This is Tommy. He tells people he's named after a gun, but I know he's named after a famous 19th century ballet dancer.
-Musimy powiadomić policję...
Tak. Dokładnie.
Ktoś się do nas włamał i nas filmował, jak spaliśmy. Czy to nie wystarczy?
19:7-0-3-5 Hollis.
W pobliżu obserwatorium .
Tak.
Czekamy na was.
sokol maltanski
- Świetnie, to znaczy że taki morderca wyspowiada się przed śmiercią i ma otwartą drogę do nieba, tak?
- Panie, no pan upraszcza drogi panie.
- Wcale nie upraszczam. Powiedzmy, że leżę na łożu śmierci i wyznaję księdzu, że no z przeproszeniem popełniłem cudzołóstwo, a ten zbrodniarz...
- Zaraz zaraz, jaki zbrodniarz?
- No np. ten z dzisiejszej gazety. Więc ten zbrodniarz w podobnej sytuacji przyznaje się, że zabił żonę, i co? I obaj spotkamy się w raju, tak?
- Nie, obaj spotkacie się na sądzie ostatecznym.
- Aha...
- Bóg waży grzechy ludzkie. Przelana krew jest zbrodnią najcięższą, jest grzechem przeciwko najwyższym prawom boskim, no i jako taki powinien być okupiony najcięższą pokutą.
- Nie powinno się samemu jadać smacznych potraw, ani samemu czuwać, ani odbywać samotnie podróży, ani być sobie samemu jedynym doradcą. Nawet najmizerniejszy towarzysz podróży przynosi błogosławieństwo w drodze. Tak niegdyś mały rak uchronił przed żmiją swego towarzysza podróźy bramina.
- To ładne, skąd panu to przyszło na myśl?
- Zmusiła mnie pani, żebym o pani myślał. Przypomniałem sobie taką starą indyjską przypowieść. Dziwne, przy moim roztargnieniu, ja o wszystkim bardzo szybko zapominam.
- To dobrze, o tym też pan zapomni.
- Pani jest meteorologiem, tzn. że co pani robi?
- Wróżę.
- Jest pani dobrą czy złą wróżką?
- Chce pan? Mogę panu powróżyć.
- Boję się, wiedziałaby pani o mnie za dużo.
- Widzi pan, dlatego nie warto wróżyć. Lepiej niech pan dokończy tę indyjską przypowieść o małym raczku co uratował bramina.
12 gniewnych ludziBez pudła. Zadajesz
- Jesteś ślepy jak kret a udajesz, że widzisz normalnie.
- Niczego nie udaję.
- Owszem. Równie dobrze mógłbyś udawać, że jesteś biały.
- Nie jestem biały?
- Usiądź
- To skandal! Jak to? Nie jestem biały? Dopiero teraz mi to mówisz? Moja własna siostra!
- Usiądź...
- Wielkie nieba! Masę spraw trzeba uregulować. Muszę zrezygnować z opalania. Co na to powiedzą w klubie? Nie jestem biały! Wyczuwam to dotykiem. Wielkie nieba, masz rację!
- Boże, zmiłuj się.
- Czy tata o tym wie?
- nie wstyd ci? próbować ukraść samochód starszej pani?
- o czym pani mówi? myślę o kupnie auta.
- bzdura! nie masz pieniędzy na kolację, a co dopiero na samochód.
- coś pani powiem. wystarczy mi pieniędzy na coca-colę...a że nie zanosi się, by zaprosiła mnie pani do środka...
- ukradłbyś stół, gdybym to zrobiła!
- pewnie jest pani gwiazdą filmową. nie? panią mechanik? pokojówką?
- jak myślisz, kim jestem?
- kelnerką.
- a ty? czym się zajmujesz, gdy nie kradniesz samochodów?
- właśnie szukam odpowiedniej pracy.
- ach tak? a co robiłeś do tej pory?
- byłem w więzieniu stanowym.
- w więzieniu stanowym? pewnie któraś starsza pani nie była aż tak miła.
- za napad z bronią w ręku.
- dziwnych ludzi spotyka się na ulicy w dzisiejszych czasach.
- co robicie dla rozrywki w tych stronach? słuchacie jak trawa rośnie?
- pewnie miałeś więcej zabawy w więzieniu stanowym.
Pewnego razu miałem sen...
Zostajesz w domu.
Świeci słońce, ale pada deszcz.
Lisy odprawiają swoją procesję ślubną w taką pogodę.
I nie lubią gdy je ktokolwiek zobaczy.
Jeśli je zobaczysz, będą bardzo złe.
Poszedłeś i zobaczyłeś...
to czego nie powinieneś.
Nie mogę cię teraz wpuścić.
Rozłoszczony lis szukał ciebie tutaj.
Zostawił to.
Powinieneś się zabić.
Idź szybko i proś je o wybaczenie.
Oddaj im odwrócony nóż i powiedz jak tobie przykro.
Zwykle nie wybaczają.
Musisz być gotów na śmierć.
Idź już.
Dopóki nie wybaczą tobie, nie mogę cię wpuścić.
Ale ja nie wiem gdzie one żyją.
W dni takie jak dziś, powstają zawsze tęcze.
Lisy żyją pod tęczą.
- Mogę ci zadać pytanie?
- Tak.
- Chcę ubić z tobą interes. Zamiast prosić o pieniądze, ja proszę o słowo. Dajesz mi słowo, ja je biorę i piszę wiersz. Wiersz z twoim słowem w środku. Jeżeli będzie ci się podobał, jeżeli poczujesz, że coś dodaje do twojego życia, wynagrodzisz mnie jak chcesz. Oczywiście napiszę po angielsku.
- Dobrze.
- Świetnie. Więc słowo...
- Hm... Słowo, słowo.... koktajl.
- Przejechałeś pół świata. Wydałeś fortunę. Robiłeś straszne rzeczy. Naprawdę straszne, Robercie. Na próżno.
- Na próżno?
- Tak. Nigdy nie zrozumiałeś, czemu to robiliśmy. Publiczność zna prawdę.
świat jest prosty. Żałosny. Całkowicie materialny. Ale jeśli na chwilę mogłeś nabrać ludzi...
oni zaczynali się zastanawiać. A wtedy ty... wtedy mogłeś dostrzec coś bardzo wyjątkowego.
Naprawdę nie wiesz? Ten... ten wyraz na ich twarzach.
-Widziałaś go wcześniej?
- Na zewnątrz Guero.
- A ja widziałem tam ciebie. Ty widziałaś mój samochód, ja twoje nogi.
- Boisz się mnie? Przez moją bliznę?
- Twój samochód.
- No tak, wiem. Przepraszam. To samochód mamy.
- śmieszne. jesteś naprawdę zabawny.
- co przez to rozumiesz?
- to zabawne. to dobra historia. jesteś zabawnym facetem.
- chodzi ci o to, jak mówię? tak?
- po prostu, wiesz. jesteś zabawny. to, jak opowiadasz tę historię.
- dlaczego zabawny? co jest w tym zabawnego?
- tommy, źle zrozumiałeś..
- anthony, to duży chłopiec. wie, co powiedział. co to znaczy, zabawny?
- po prostu. jesteś zabawny.
- niech ja to zrozumiem. może mi się po******. ale zabawny jak? zabawny jak klown? bawię cię? rozśmieszam cię? jestem tu, do c****, żeby cię bawić? co rozumiesz przez ''zabawny''? dlaczego jestem zabawny?
- wiesz, jak opowiadasz tę historię...
- nie wiem. ty to powiedziałeś, że jestem zabawny. dlaczego jestem k**** zabawny? co jest we mnie tak ku****** zabawnego? powiedz mi, co cię tak bawi?
But I,Being poor,have only my dreams.
I have spread my dreams under your feet.
Tread softly,beacause you tread on my dreams.
-Cześć
-Zaskoczony?
-Bardzo
-Dzięki że przyszedłeś
-Wszystko dobrze?
-Można tak powiedzieć. Zabawne. Nie wiem, jak zacząć. Czasem umysł płata nam figle
-Peter miał rację. Popełniłem błąd. To niemożliwe, przecież wszystko działało. Tak. Wystarczy wzmocnić zabezpieczenia.
- Wyścigi będą takie same, jak zawsze.
- To akurat nie ma znaczenia.
- Liczy się to, czy pozwolimy,by wyścigi zmieniły nas.
- Każdy z nas musi znaleźć powód, by to robić. Nie dostałeś się do T-180, by być kierowcą.
- Zrobiłeś to, bo coś kieruje tobą.
- Skoro takiś mądry, czemu mi nie powiesz, po co mam to robić dalej?
- Na to musisz sam odnaleźć odpowiedź.
- Mam nadzieję, że gdy to nastąpi, to będę mógł to zobaczyć.
- I don't read the script. The script reads me.
Własną wolą uruchamiam swój umysł.
Własną wolą uruchamiam swój umysł.
Dzięki sokom Sapho moje myśli osiągają szybkość,
usta dostają czerwonych plam, plamy sa ostrzeżeniem.
Własną wolą uruchamiam swój umysł.
Własną wolą uruchamiam swój umysł.
Dzięki sokom Sapho moje myśli osiągają szybkość,
usta dostają czerwonych plam, plamy sa ostrzeżeniem.
Dark City?Znów pudło.
miałem nie grać, ale podpowiem że na tym forum chyba każdy powinien to znać...Też jestem zdziwiony.
- wyglądacie na szczęśliwą parę. czy tak jest?
- tak.
- czemu to zawdzięczacie?
- ja jestem bardzo płytka, nieciekawa, nie mam żadnych pomysłów, ani nic do powiedzenia.
- ja jestem dokładnie taki sam.
- rozumiem. no cóż, to bardzo ciekawe.
- Patrzcie. To starożytny zwój. Wszystko po łacinie.
Przetłumaczyłem go. Zajęło mi to sześć lat.
- Czemu nie wynająłeś tłumacza?
- Żeby też to przeczytał?! Posłuchajcie tego:
Dawno temu, mroczny czarodziej wykorzystał czarną magię by wezwać samego Diabła.
Satanus.
To Szatan po łacinie.
Wywiązała się przerażająca bitwa.
- Witam. Cisza. Siedź.
- E***.
- Co to ma, k**wa, być?
- Te pieprzone świnie lubiły to robić przy odsuniętych zasłonach. Powinieneś o tym wiedzieć.To poważny błąd, E***.
- A może ja chcę zostać złapany, M******?
- Nawet tak, k**wa, nie mów. Nie sądzę, by któryś z nas chciał spędzić resztę życia czekając na karę śmierci.
- Tak, proszę pana.
- Wybaczcie mi.|Proszę, wybaczcie mi. Proszę, wybaczcie mi
-Czym są twoje nogi?
- Sprężynami. Stalowymi sprężynami.
- Co zrobią?
- Przeniosą mnie przez bieżnię.
- Jak szybko możesz biec?
- Tak szybko jak lampart.
- Jak szybko pobiegniesz?
- Tak szybko jak lampart.
Byłeś blisko Radan ale to Mayugo odgadł. Zadajesz! :)Masz na myśli Mela Gibsona? ;)
Szarfa Pokory.
Skrojona z kiru. 200 tysięcy srebrnych nitek,
72 perły, 12 diamentów, 32 kawałki srebra.
Wartość...
Dziesięć tysięcy koron.
Trzymaj głowę wysoko i patrz przed siebie, o tak!
Koszulka Niewinności...
...uszyta przez dziewice.
14 uncji kutego złota, 28 diamentów...
Wartość:12 tysięcy marek.
Trzymaj dobrze.
Podnieś rękę i pobłogosław.
Wyobraź sobie czas,gdy chodzenie po ziemi było przyjemnością.
Przypomnij sobie o ekstazie życia.
Kaftan Roztropności.
Nabyty w Turcji.W Bagdadzie.
Od Asurbanipala,Cadosy, Barbarossy...
Wartość:500 niewolników.
Masz na myśli Mela Gibsona? ;)
Szarfa Pokory.
Skrojona z kiru. 200 tysięcy srebrnych nitek,
72 perły, 12 diamentów, 32 kawałki srebra.
Wartość...
Dziesięć tysięcy koron.
Trzymaj głowę wysoko i patrz przed siebie, o tak!
Koszulka Niewinności...
...uszyta przez dziewice.
14 uncji kutego złota, 28 diamentów...
Wartość:12 tysięcy marek.
Trzymaj dobrze.
Podnieś rękę i pobłogosław.
Wyobraź sobie czas,gdy chodzenie po ziemi było przyjemnością.
Przypomnij sobie o ekstazie życia.
Kaftan Roztropności.
Nabyty w Turcji.W Bagdadzie.
Od Asurbanipala,Cadosy, Barbarossy...
Wartość:500 niewolników.
Może "Kupiec Wenecki"?Nie
/To dziecko będzie znakiem dla ciebie, że nie jesteś opuszczony./
/Jedna ametystowa fiolka śliny dziecka./
500 na początek.
600!
700!
800!
/To jest płyn z mego ciała./
/To są soki życia mego./
/To dziecko będzie znakiem dla ciebie,|że nie jesteś opuszczony./
1000!
Sprzedane!
/Mego ciała, mego życia./
/To dziecko będzie znakiem dla ciebie, że nie jesteś opuszczony./
/Jedna złota fiolka moczu dziecka./
800 na początek.
/To jest płyn z mego ciała. To są soki życia mego./
Biedny chłopczyk.
Nie może się nawet spokojnie wysiusiać.
1200!
Mają tego beczki i kadzie.
1300!
1400!
1500!
1600!
Sprzedane!
/Mego ciała, mego życia./
/To dziecko będzie znakiem dla ciebie,/
/że nie jesteś opuszczony./
Jedna fiolka oddechu dziecka, skondensowanego ma zimnej, srebrnej łyżce.
Boże w niebiosach!
5000 na początek.
/To jest płyn z mego ciała./
My według naszego systemu zostawiamy winowajcy wolność oskarżania samego siebie. Wyznanie takie, jakkolwiek nieco wymuszone, ma jednak swoją dobrą stronę. Zwłaszcza, gdy winny raczy wymienić współwinowajców. Czy znasz dwie afrykańskie księżniczki? Jeśli będziesz milczał nadal tym gorzej dla ciebie. Widzę, że będę musiał sam naprowadzić cię na właściwą drogę. Przystąpmy zatem do próby pierwszej. Zaraz chyba zemdlejesz, ale za pomocą soli i spirytusu wrócisz do przytomności. Przystąpmy zatem do drugiego ćwiczenia...
- "Szefa biura w Belgradzie nazywaliśmy 'Słowak Rzeźnik'. Nie pozostawał w zawiłości z personelem"
- "Zażyłości". "Zażyłości z personelem", ty pier***ony debilu!
-Halo?
-Osbourne Cox?
-Tak. Kto mówi?
-Czy to... Osbourne Cox?
-Kto mówi? Która godzina?
-Jestem Dobrym Samarytaninem. Przepraszam że dzwonię o takiej porze, ale myślałem, że może pan się martwić.
-Martwić?
-O bezpieczeństwo pana gówna.
-O czym pan w ogóle mówi? Z kim rozmawiam?
-Pana pliki - dokumenty. Wiem, że te dokumenty są "wrażliwe", ale jestem skłonny oddać panu pana wrażliwe gówno. Kiedy pan tylko zechce.
Kit był opętany manią strzelania.
Uważał, że dopóki ściga cię policja pozbywanie się świadków jest w pełni uzasadnione.
Trzeba się jednak liczyć z późniejszymi konsekwencjami.
Wcześniej nie sprawiał wrażenia osobny o takich skłonnościach...
...może tylko raz, kiedy mówił, że chce sprzątnąć paru kolesi, których nazwisk nie wymienił.
To pokazuje, jak dobrze można znać człowieka...
...a równocześnie zupełnie go nie znać.
- Co oni robią?.
- Żegnają się na swój sposób.
- Grają zakazane melodie na zakazanych kobzach.
Ja i twój tata czuliśmy się tak samo, kiedy zabito naszego ojca.
braveheartRacja :)
- Przede wszystkim pan mi po chamsku wyrwał tego kurczaka!
- Jako corpus delicti.
- Ścierkę, ścierkę mi wyrwał, moje narzędzie pracy.
- Panie kierowniku, ukraść chciał mi tego kurczaka.
- No pewnie, bo po co by wyrywał?! To złodziej!
- I pijak! bo każdy pijak to złodziej!!!
- A właśnie, dziubusiu, jeszcze jedno.
- Tak, skarbie?
– Skoro się wreszcie zdecydowałeś wziąć do roboty, to splądruj łaskawie jakąś świątynię i przywieź mi nowe złote świeczniki.
– Tak, serce.
– A, i jeszcze przydałyby się nowe meble. A mianowicie: elegancki komplet mebli sosnowych do własnoręcznego montażu: stół, krzesła i praktyczny regał na książki oraz świeczki wliczone w cenę. Nie zapomnisz?
– Nie śmiałbym, skarbie...
- Wiesz, jaka data jest|na tej monecie?
- Nie.
- 1958. Przemierzała świat 22 lata,|żeby dotrzeć tutaj. I teraz tutaj jest, więc musisz powiedzieć: orzeł albo reszka. Wybieraj.
- Niech pan posłucha, muszę wiedzieć, co mogę wygrać.
- Wszystko.
- Jak to?
- Możesz wygrać wszystko. Wybieraj.
- Dobrze więc...zatem orzeł.
- Dobra robota. Proszę nie wkładać jej|do kieszeni. Nie do kieszeni.To twoja szczęśliwa moneta.
Jak się podobał masaż stóp?
Stopy kobiety są bardzo ważne
Kiedy są zadbane, ona jest zdrowsza...
...i zdolna lepiej służyć swojemu panu
Jak widac nie zawsze mozna na mnie liczyc, bo nie wiem :P
-Przepraszam.Upuściła pani chusteczkę.
- Nie upuściłam.
- Tak. W tamtym miejscu.
-To nie moja, przykro mi.
-Pani powinna ją ode mnie wziąć,bym mógł się przedstawić, postawić pani drinka.
- Nie mam ochoty na drinka. W każdym razie, niezły pomysł.
- Nigdy wcześniej tego nie robiłem.
-Nie. Po prostu nikt pana wcześniej na tym nie złapał.
Jasne, są święta, więc daj ludziom żyć :p
czy to nie ten western o złodziejce i oszuście w pokera z melem gibsonem? tylko jak on się nazywał :doubt: "oszuści"?
}Czekałem długo, by móc uciec
Od rzuconego, syczącego kłamstwa
I ciągłego płaczu starych prześladowców
Coraz straszniejszego
Gdy dzień chowa się za wzgórzem, wpadając do morza
Czekałem długo, by móc uciec
Od powracających salw
Dla duchów w przestworzach
I upiornych ech na papierze
Mówił dla państwa Dylan Thomas, BBC Home Service.
Niemcy dbają o telefoniarzy jak my o Ukraińców.
- Dobry wieczór.
- To pan Śmierć. Nalej panu drinka, kochanie. Pan Śmierć jest kosiarzem.
- Ponurym Kosiarzem.
- Nic dziwnego, przy takiej pogodzie. Chyba niewiele pan dzisiaj skosił, panie Śmierć.
- Jestem Ponurym Kosiarzem.
- Niezbyt rozmowny.
- Pański drink. Proszę usiąść. Rozmawialiśmy właśnie o problemach trzeciego świata...
- Jak się masz? Widzisz tego gościa? To mój najlepszy kumpel.
- Mój najlepszy przyjaciel! Smaczne lody dobrze wam zrobią. Dla moich przyjaciół.
- Czekoladowy, tak jak jego.
- Dzięki.
- Czekoladowe to moje ulubione.
- Moje też.
- Błogosławiona czekolada. Choć waniliowe są najpopularniejsze na świecie, To czekoladowe są i tak najlepsze.
- Po jakiemu on mówi?
- Po francusku. Nie zna innego języka.
- Rozumiesz go?
- Nie mam pojęcia, o czym on mówi.
- I to jest twój najlepszy przyjaciel?
- Ten gość to mój najlepszy kumpel. Jest jak wielki niedźwiedź. Pokażę ci coś. Widzisz?
- Niedźwiedzie?
- Tu jest napisane, że...
Niedźwiedź jest samotnikiem,
Przystosowanym do radzenia sobie w każdym klimacie i środowisku.
Jest wszystkożerny. Gdy brak pokarmu, niedźwiedzie dzielą się nim z innymi osobnikami, mimo, że nie ma|między nimi silnych więzi społecznych.
Niedźwiedź jest groźnym przeciwnikiem, choć nie ma instynktu drapieżnika. Zaskoczony lub ranny, atakuje i jest wtedy naprawdę niebezpieczny.
- O czym on mówi?
- Chyba o niedźwiedziach.
- Muszę iść. Mam sprawę do załatwienia.
- Nie wiem, co mówi. Chyba, musi iść, bo ma sprawę do załatwienia.
- W jakiej sprawie?
- Chcieliśmy się zgłosić. Do porwania.
- Ni ma miejsc, komplet.
- Jak ty mowisz o wlasnym dziadku?
- Przeciez to sklerotyk.
- To starszy czlowiek, czego bys chcial?
- Zeby przestal sie wtracac. Caly czas przesiaduje w domu, komu on jest potrzebny? Co...?
- Pewnego dnia, byc moze minie jeszcze wiele lat, pozalujesz tego co wlasnie powiedziales. Bedziesz chcial sie zapasc pod ziemie.
- Dlaczego?
- Pewnego dnia sie dowiesz.
- Dlaczego chcesz umrzeć?
- Chcę umrzeć, ponieważ dla mnie takie życie nie jest godne. Wiem, że inni upośledzeni mogą poczuć się urażeni, kiedy mówię, że takie życie jest niegodne. Ale ja nikogo nie osądzam. Nie mogę przecież osądzać tych, co chcą żyć. Dlatego też nie chcę być osądzany przez osobę, która pomoże mi umrzeć.
- Myślisz, że ktoś ci w tym pomoże?
- To będzie zależało od tych, którzy podejmą decyzję, jeśli przezwyciężą swój strach. To nic wielkiego. Śmierć zawsze była i zawsze będzie. Wszystkich nas kiedyś dopadnie. Wszystkich. Jest częścią nas. Dlaczego wszyscy dziwią się, kiedy mówię, że chcę umrzeć? Jakby to było zaraźliwe.
- Zapytają cię dlaczego nie poszukujesz pomocy dla swojego kalectwa. Dlaczego odrzuciłeś wózek inwalidzki?
- Przyjąć wózek, to pogodzenie się z kalectwem a ja się z nim nie pogodzę. Siedzisz tu, dwa metry ode mnie. Czym są te dwa metry? Malutka podróż dla zwykłego człowieka. Dla mnie te dwa metry, aby dotrzeć do ciebie i dotknąć cię, są niemożliwą podróżą, urojeniem, snem. Dlatego chcę umrzeć.
- Kto decyduje o tym, kto zginie?
- To wszystko na próżno!
- Spójrzcie na mnie! Stoję tutaj i ani jedna kula.
- Ani jeden strzał!
- Dlaczego?!
- Dlaczego oni wszyscy musieli zginąć?
- Mogę tu stać, stoję tu i nic mi się nie dzieje!
- My.
- My razem.
- Jedna istota.
- Płyniemy razem jak woda, aż nie będę mógł odróżnić ciebie ode mnie.
- Wypiję cię.
- Teraz.
- Teraz.
- Jesteś moim światłem.
- Moim przewodnikiem.
"Cienka czerwona linia" moze?madulka - 45
W wielu przypadkach praca krytyka jest prosta. Ryzykujemy naprawdę niewiele. Zadowalamy się pozycją ludzi, których osąd jest dla innych najważniejszy. Napędzamy się negatywną krytyką, która prowadzi nas w górę. Ale prawda jest taka, że my krytycy, oceniając innych, nie jesteśmy wiele więcej warci, niż osądy innych. Ja teraz jako krytyk dużo ryzykuję i jest to różnica pomiędzy istniejącym a nowym. Świat i ludzkość są otwarci na nowe talenty. Nowe to twórczość, nowe potrzebuje przyjaciół. Ostatniej nocy doświadczyłem czegoś nowego.
brzmi jak ten sukinkot krytyk kulinarny z Ratatuja
- Wyluzuj się. Ja tu jajka rozbijam. Mam czas. Robię se torta.
- No co ty?
- Zapytaj go. Nie proś o kawałek.
- Nie dostanę?
- To nie dla ciebie. Wiesz, jaki dziś dzień?
- Wtorek.
- Urodziny mojego kota.
- Nie widzę tu żadnego. Uciekł?
- Zdechł trzy miesiące temu. Ciągle ci do śmiechu?
- Wybacz.
- Dziś ma urodziny, więc tradycyjnie wstałem wcześniej i robię jego ulubiony deser.
- Spoko, pójdzie do nieba.
- Może. Jebany sierściuch mógł też pójść do piekła.
-Teraz traciłbyś więcej.
Słucham?
-Mówię, że jesteś cholerną idiotką.
Spójrz mi w oczy.
Mogę go pokonać i ty o tym wiesz.
-Zabieraj łapy z mojego ramienia.
Cinema Paradisozgadza się
-Jak masz na imię?
-Carl
-Niech zgadnę, ktoś powiedział, żebyś tu dziś przyszedł, tak?
-Tak
-TAK!
-I nie jesteś pewien co do tego?
-Nie
-Człowiek na nie! Człowiek na nie!
-Jesteś martwy Carl. Mówisz "nie" dla życia
-Dlaczego nigdy nie widuję cię z dziewczynami?
-Nie jestem z żadną związany, ale chodzę na randki.
- Ulżyć ci?
- Słucham?
- No wiesz. Seksualnej.
- Do czego to zmierza?
- Nic się nie martw. Połóż się, a ja zajmę się resztą.
- Wolałbym już wyjść. Czuję się niezręcznie.
- Niczego panu nie brakuje?
- Nie, dziękuję.
- Jedzenie smakuje? Maria powiedziała mi, że nic pan nie zjadł.
- Jedzenie jest wyśmienite. Tylko nie byłem głodny.
- Czyta pan Biblię?
- Czasami.
- Pomaga?
- Czasami.
- Możemy chwilę porozmawiać?
- Jasne.
1-Przyjaciel?
2-Kwestia tak czy nie, nie całkiem wystarcza.
1-Za często dzwoni?
2-Nie.
2-Zniknął na długi czas.
2-Teraz mnie znalazł...
2-Zabija wszystkich, z którymi się spotykam...
2-a mnie oszczędza.
2-Kiedy zrobi porządek, załatwi mnie.
1-Lubisz go?
2-Yeah.
2-Jest jak rodzina.
1-I kiedyś zlituje się i cię zabiję?
2-To właśnie taki typ.
1-Jaki typ?
2-To Urodzinowy Chłopak.
2-Zabija bez powodu.
2-Jeśli nie ma powodu,wtedy może cię zabić.
2-Ale jeśli ma powód|wtedy ma problem.
2-Bo jeśli cię zabije przed rozwiązaniem problemu
2-będziesz martwy a problem|pozostanie na zawsze nierozwiązany.
1-To nie ma żadnego sensu.
2-Yeah, tak robi.
1-Co zrobiłeś, że tak trudno o tym zapomnieć?
2-Cóż...
2-Powiem ci.
2-Hej, wydaje mi si, że widzę stodołę przed nami.
2-Schowamy nasz statek w stodole.
To pirat Blueberry. Międzyplanetarny pirat, owocowy złodziej, i stary parnter do tańca Samuela Curtisa.Przybył tu by odebrać kota imieniem Oscar, zapłate za ukradzione owoce, które dostarczył. Poznali się w tym barze,miły, przyjazny, jak teraz, widzicie? Starzy przyjaciele, to wszystko. Teraz pirat daje Curtisowi pewne zdjęcie i wdzięcznie nadaje...na temat planu idealnego dla astronauty w jego położeniu. W zamian Samuel Curtis zostanie partnerem pirata w... wielkim konkursie tańca ponieważ Curtis nie ma planu a... Pirat nigdy niczego nie wygrał a to było... najpiękniejsze trofeum jakie kiedykolwiek widział. W cudzysłowie. Nowe zadanie Curtisa to powrót na ziemie z ciałem kolesia zwanego Johnny R. Johnny R. pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Z rodziny, która była gotowa wiele zapłacić za dostarczenie jego szczątków. Aktualnie jego ciało jest przechowywane na Venus, planecie pieknych kobiet. Planeta kobiet, które potrafią rozmnażać się bez pomocy mężczyzn. Niestety, jeśli więcej niż trzy nowe generacje powstaną bez dostępu nowej krwi... kobiety stają się nadpłodne i zbyt wredne by mogły ze sobą wytrzymać. Jest wiec nieodzowne posiadanie męskiego ogiera.
Kobiety z Wenus adoptują młodzieńca z zamożnych rodów... ujeżdżają jak dzikiego wierzchowca, traktują jak króla... i kochają go aż do dnia w którym umiera, z powodu starości. Wtedy wymieniają go na kolejnego młodzieńca. Johnny R. osiągnął podeszły wiek i nadszedł czas by go wymienić... ale kobiety z Venus nie chcą rozstać się z jego ciałem do momentu dostarczenia zadawalającego zamiennika. Idealnego następce można odnaleźć na Jowiszu. Jowisz to bardzo bogata górnicza planeta, gdzie młodzi chłopcy kupowani są przez człowieka nazwiskiem Lee Vilensky. Zmienia ich w robotników, silnych młodych mężczyzn nieznających kobiet. Lee Vilensky przejął Jowisza i kilka lat temu, nabył od... Samuela Curtisa chłopca znanego jako... Chłopiec Który Rzeczywiście Widział Damski Biust. Ze względu na to doświadczenie, chłopiec jest traktowany jak skarb. Stał się marionetkowym władcą planety. Jest on używany do podnoszenia morale robotników podczas wielkich nocnych zgromadzeń... na których szybko i arogancko opisuje to co widział. Przez lata Chłopiec wyrósł na silnego i przystojnego młodego mężczyzne... obydwoje - Pirat BlueBerry i Samuel Curtis - wiedzą, że kobiety z Venus zwariują na jego punkcie. Wierzą również że Lee Vilensky przehandluje Chłopca za...
Prawdziwą Żywą Kobiete. Mogłby ją wychować, ożenić się, uprawiać z nią sex... wtedy mógłby opowiedzieć robotnikom o swoich doświadczeniach z najdrobniejszymi szczegółami. To niesamowicie podniesie morale. To stworzy jeszcze szczęśliwszą i produktywną atmosferę.
- Więc wezmę Dziewczynę na Jowisza... zamienie ją za Chłopca, Chłopca zabiorę na Venus... gdzie zamienię go za Johnny-ego R... zabiorę Johnny-ego R. z powrotem na ziemie i będę bogaty.
To jest to.
- Jaki jest najlepszy film wszech czasów?
- Słucham?
-Jaki jest najlepszy film wszech czasów? Zgadnij.
-Nie wiem, nie sądzę, że taki jest...
- Zgadnij!
- Zgadnij, jaki film jest najlepszy.
-Ciężko powiedzieć. Uwielbiam "Słodkie życie".
-Błąd. Con Air.
- Słucham?
-Con Air, nie? W tym filmie jest wszystko.
Jest Malkovich dla urywków aktorskich, Nicky Cage dla akcji.
Steve Buscemi dla komedii i John Cusack dla gejów.
Taki trochę szwedzki stół, nieprawda?
-Więc, Alex... powiedz nam jak wygląda normalna noc tutaj, w remizie.
-Normalna noc tutaj jest bardzo zwyczajna, bo... bo jest zwyczajna. Tak, po prostu normalna. Ludzie myślą, że dla nas gasić pożary, to jest coś normalnego ale 75 procent wezwań, jakie dostajemy, to zupełnie inne sprawy, jak, na przykład... zalane mieszkania, albo ratowanie zwierząt, na przykład.
Nawet twój głos wewnętrzny ma wadę wymowy.
-How could holiness exist... if your wife can be taken away from you and the children?
I've always said that God can kiss my ass...
but I just changed my lifetime tune about 30 minutes ago...
'cause I know that whatever is out there trying to get in...is pure evil straight from hell.
And if there is a hell and those sons of bitches are from it...
then there has got to be a heaven, Jacob, there's gotta be.
So, which are you?
Are you a faithless preacher, or are you a mean motherf**king servant of God?
-I'm a mean...servant of God
[...]
-Yeah. I liked you in that one movie.
-Thank you.
-The one where you're that jewel thief.
-I never played a jewel thief.
-Who am I thinking of?
-I don't know.
-I'm pretty sure it was you. Hey, could I get your autograph now? It's for .... oh, what the hell, it's for me! I'm your biggest fan!
-Yeah, okay.
- Weź tu wdowę. Na pewno czuje się samotna.
- Mogłabyś współpracować? To nie jest łatwe. Mógłbym cię zranić.
- Więc, na czym skończyłem?
- Na problemach w komunikacji między światem materialnym a antymaterią.
- Dokładnie. Tak jakbyś był w czarnej dziurze! Grawitacja jest tak silna, że nic nie może się stamtąd wydostać: cisza absolutna. Przy okazji, która godzina?
- Co?
- Która godzina?
- Po ósmej.
-Ciao bella!
- Już? Dlaczego? Ostateczny termin był dopiero o dziewiątej. Została jej jeszcze niecała godzina!
- Po pierwsze, zbyt trudno było tak żeglować, a po drugie zaczynam być głodny.
- To prawda.
- Wiec kiedy Kelvin pokonał grawitację, okazało się, że jeden wszechświat jest prawdziwy, a drugi jest tylko fikcją.
- Jak to się dzieje?
- Skąd mam to wiedzieć? To był rodzaj modelowej projekcji cybernetycznej.
- Więc gdzie jest teraz twój bohater? W świecie realnym czy fikcyjnym?
- Jego rodzina jest w realnym, a on w fikcyjnym.
- Ale fikcyjny jest rzeczywistym, prawda?
- O co ci chodzi?
- Cóż, oglądasz to w filmie, prawda?
- Oczywiście.
- Więc jest tak rzeczywisty jak rzeczywistość, którą widzisz podobnie, prawda?
- Bzdury.
- Słuchajcie, nie wiem co to za gra, w którą się bawicie, ale ja nie mam zamiaru się przyłączyć. Idźcie już, proszę.
- Jaka gra? Przepraszam panią, ale nie rozumiem, dlaczego nagle stała się pani taka nieuprzejma. Czy czymś panią zdenerwowaliśmy?
- Pójdziecie już?
- Źle się zachowywałeś jak byłem na dworze? Był bezczelny? Powiedział coś?
- Dość tego. Prosiłam was, abyście wyszli, więc proszę idźcie.
- W porządku. Nie rozumiem, co tak panią zdenerwowało, ale jeśli pani nalega...
- Świetnie.
- Niech pani da te jajka i więcej nie będziemy pani niepokoić.
Funny Games
- Hej, Alexandria. Wiesz, że nazwano cię po Aleksandrze Wielkim, największym wojowniku wszech czasów?
- Tak. A moja wiadomość nie jest bełkotem. Jest po angielsku!
- Hej, widzę cię. Chodź tu. Widzę, że się chowasz. Alexandria. Wiedziałaś, że on też szukał wiadomości? Był zagubiony. Prawie zginął, oddzielając się od swej armii.
- Odnalazła wiadomość?
- Co?
- Odnalazła wiadomość? Aleksandria Wielka.
- W porządku, powiem ci, ale chodź tutaj. Dalej, weź tamto krzesło. Nie złam sobie drugiej ręki.
- Sulitzer? Umieram z pragnienia i chce mi się szczać.
- Doktor już poszedł. Jestem pielęgniarką.
- Pielęgniarką? Gdzie jestem? Przenieśli mnie gdzieś?
- Nie. Jesteśmy wciąż tutaj, na platformie.
- I panią przysłali tutaj, żeby się mną zajmowała? Cholera, muszą się naprawdę martwić.
- Przyniosę basenik.
- Nie nazywa się pani przypadkiem Cora?
- Nie.
- A jak się pani nazywa? Skoro już trzymasz mnie za fiuta to chyba możemy przejść na "ty"? (...)
Myślę, że teraz dużo lepiej rozumiem bezrobocie w Niemczech.
Ludzi tutaj nie stać na pracę.
- Kocham cię
- Ja ciebie teżCytujSkąd to? :doubt:
mayugo: daj coś bardziej charakterystycznego :idea:
Podróżowałeś przez niemiecką noc.Średnie to tłumaczenie, ale chwilowo nie dysponuję lepszym.
Spotkałeś niemiecką dziewczynę.
Na ulicy powyżej jest światło dzienne.
Ale kontynuuj swoją pracę w wagonie 2306
Tam nie ma nic do zobaczenia.
Podążaj głębiej.
Gdy policzę do trzech dostaniesz wiadomość wielkiego znaczenia.
Jeden.
Dwa.
Trzy.
- A. 45! Jak spluwa w "Zabójczej broni".
- Razem oglądaliśmy ten film! To był 9mm. Fajansiarzu!
- Co?
- Nie, wcale nie! To był Desert Eagle.
- Strzelał do ciężarówki! To była "Zabójcza broñ"!
- O czym nawijacie?
- Glina zgubił swoją broñ podczas zamieszek.
- A to dobre! Nie widziałem świni, co gubi swoje części. Ale chciałbym wiedzieć kto to znalazł!
-Twoja dziewczyna jest piękna.
-To nie moja dziewczyna, tylko prostytutka.
-Nie wiedziałem, że tutaj są prostytutki.
-Musisz po prostu wiedzieć, gdzie szukać. Burdele są dobre.
-Cóż, twoja prostytutka jest bardzo ładna.
-Dziękuję.
- *****, pamiętasz drzewa? Jak się od siebie różnią? I góry. Pamiętasz góry?
- Jeden strzał.
- Właśnie, jeden strzał... Nie umieraj! Nie!! Błagam!
- The other night I was out of state. Don't ask me where. The less you know, the better.
I was trying to sell my car to a potential buyer as a preamble to our trip to California.
And I was coming home, speeding a little bit. What's the fun of having a car like that if you can't get a little velocity going?
And I was stopped by two state troopers. They were exceptionally nasty, and one thing led to another, they made some remarks and got physical, and I made some remarks, and they got a little rough, and the next thing I knew,
they made some crack about my religion, which I found in poor taste.
- Religion? You're an atheist.
- Yes, I'm an atheist, but I resented the fact, however obliquely that they implied Auschwitz was basically a theme park.
Anyhow, a little bloodied, I returned to my apartment and got one of my many weapons, and I returned to find them.
- Don't you dare tell me you shot them.
- I couldn't find both of them, only one. As fate turned out, I located the more porcine of the two.
- How serious?
- In a satirical mood, I thought it would be amusing if I shot him in the ass, but it was dark and I was nervous, and, you know, time has diminished my accuracy.
-Co? Nie wiem co to znaczy.
-"Czy ma dżem zalad.
- Czy ma dżem za lad..."
-"Czy ma dżem za lad."
-O to chodziło.
-Dziś dotarła do mnie smutna prawda. Pan Fletcher nie umie pisać.
-Może jego rodziców nie było stać na czesne.
-Miał rodziców?
-Tak.
-To ciekawe.
-Nikomu o tym nie mów.
-Niech to zostanie między nami
- Siedzimy na tych piedestałach i wydaje nam sie że wszystko rozumiemy. Jakim sposobem można zrozumieć cokolwiek o ludziach po prostu obserwując ich?
- To jest natura naszych badań.
- Musimy ze sobą rozmawiać! Ludzie muszą się komunikować! Nie masz chociażby piwa?
- Nasze badania są oparte na pozytywistycznym podejściu.
- Pozytywistycznym? Zdecydowałem sie odejść. To najbardziejpozytywistyczna rzecz jaką mogę zrobić.
Sto stóp.
Ciągle o niej myślisz.
Nie myśl więcej.
Na świecie jest tyle innych kobiet.
Wszędzie jest mnóstwo kobiet.
Palenie tutaj jest surowo zabronione.
Jeszcze nawet go nie zapaliłem.
Nie powinieneś tu nawet wnosić papierosów.
Przypuszczam że nie możemy się też tutaj odlewać...
a mimo to nie zabroną nam tutaj "tego" wnosić.
Przepisy to przepisy.
- Jak się nazywasz?- Noireuter.
A skąd jesteś?
Z Brukseli.
Dwieście.
-Spóźniłeś się
-Czarownik nigdy się nie spóźnia (...)
- spróbuję...
- nie próbuj zrób, albo nie rób wcale. Nie ma próbowania
- Skąd to przylazło?
- Słyszeliście kiedyś o Golgocie?
Wzgórze, na którym ukrzyżowano Chrystusa.
Nie tylko Jego.Rzymianie wszystkich tam krzyżowali.
Oprócz Chrystusa, byli to sami przestępcy...mordercy, bandyci, złodzieje, gwałciciele.
Gdy ukrzyżowany umierał,jego ciało traciło kontrolę nad mięśniami...
i tym samym wypuszczało zawartość jelit i pęcherza...
w wyniku czego powstała ta chodząca kupa gówna...
golgotański demon z gówna, główny zabójca sił Piekła.
Przyszedł po ciebie, mała.
- trzeba zadać sobie za**biście ważne pytanie: co lubie w życiu robić. A poten to robić.
- A ty odpowiedziałeś sobie na to pytanie?
- Jarać blanty
-...strasznie cie przepraszamy
- Ty, czemu on jest w dresach?
- może biagał.
- Hannah, już dobrze! On nie jest zarażony.
- Myślałam, że cię pogryzł.
- Całowałem ją.
- Koordynator, sir. 05 śpi, sir.
- Hej, 05!
- Tak jest!
- Mógłbyś?
05, jeśli wypuścisz ten granat, wysadzisz w powietrze całą grupę.
Wysadzisz swoich kolegów i moich asystentów. Wysadzisz w
powietrze mnie. Masz zamiar nadal spać, 05?
- Nie, sir!
- Wszyscy ci ufamy. Kontynuujmy.
Wstrzykuję sobie proszek na karaluchy. Może spróbujesz?
A może nie.
Skończył mi się w połowie zlecenia.
Przestań go zużywać, racjonują go jak surowicę.
Rozrób go ze środkiem na przeczyszczenie, jak wszyscy.
Karaluchy zasrają się na śmierć.
To moja najlepsza posada. Jak znów mi zabraknie, to koniec.
To ...
...bardzo literackie upojenie. Bardzo literackie.
Czy to dlatego Hank i Martin o tym wiedzą?
Spróbowaliśmy go kiedyś razem, chwilowe natchnienie.
lm się nie podobało, mnie tak.
Co w tym literackiego?
Bardzo w stylu Kafki. Czujesz się jak robak.
Spróbuj.
Nie wiem...
Nie wiem.
- Różnimy się metabolizmem...- Ty i Kafka?
Myślałem, że skończyłaś z dziwactwami.
Też tak sądziłam. Ale chyba nie.
Wolę pracować z proszkiem perskim niż z fluorkiem.
Przynajmniej zabija robale na oczach Boga i klienta.
A zostawisz ten krochmal z fluorkiem, to wszystko zeżrą.
Wracasz za parę dni, a karaluchy spasione jak świnie.
Właśnie, Bill, jak chcesz trochę przytyć,
przejdź z twojej diety żółtego proszku na smaczny fluorek!
Chińczykowi pomaga. Zdrowo wygląda.
Widzieliście, żeby łykał tę truciznę?
On jej nie zjada.
- To tylko sztuczka. - Jak to nie zjada!
Wdycha go od tak dawna, że go tylko rozśmiesza.
Tak jak karaluchy.
William Lee?
- O co chodzi? - Hauser i O'Brien, antynarkotykowa.
Zabieramy cię, Bill. Za posiadanie podejrzanych substancji.
Sporo masz w aktach. Niemało|prochów przeszło ci przez żyły.
- Porozmawiajmy o czymś innym.
- Na przykład?
- O życiu i śmierci.
- Życiu i śmierci? A co ty niby o tym wiesz?
- Lubię myśleć, że dużo. Jestem księdzem.
- Tak... Prawisz kazania o życiu i śmierci, a wiesz o nich tylko tyle, ile nauczyłeś się w seminarium z podręcznika dla początkujących kaznodziejów.
- No nie wiem... Wydaje mi się...
- Śmierć jest słodko-gorzka. Gorzka od śmierci, a słodka od zbawienia. Tyle wiesz o życiu i śmierci, żałosne.
- A pan co wie?
- Dużo. Byłem w Korei prawie trzy lata. Strzelaliśmy do ludzi, dźgaliśmy ich bagnetami, zabijaliśmy łopatami 17-latków. Rzeczy, które będę pamiętał do śmierci. Straszne rzeczy. Ale żyję z nimi.
- A co z życiem?
- Przeżyłem wojnę. Ożeniłem się, założyłem rodzinę.
- Wygląda na to, że wie pan więcej o śmierci niż o życiu.
- Możliwe, ojcze. Możliwe.
- Ale chcę moje biurko z powrotem.
- Czemu?
- Nie twój interes. Żeby być blisko mojego kolegi.
- Niech on się przeniesie.
- Wyświadczamy tobie przysługę. Jesteś tu za darmo. Nasi rodzice płacą twoje czesne. I ty chcesz ustalać zasady? Nie ma mowy.
- Poskarż się księdzu.
- Księdzu, ty głąbie?
-Dzień dobry chłopcy. Ci z was, którzy są świadomi, że tablica ogłoszeń jest do czytania, powinni zauważyć w szkole pewne zmiany. Macie nowych kolegów. Mieszkają blisko szkoły, więc większość w was pewnie widziała wielu z nich w okolicy... Więc? Mieszkają za rogiem... Tak?
- Znam tamtego. Jego mama robi nam pranie. Cześć, Christian.
- Dobrze. Teraz jesteście kolegami z klasy. Mam nadzieję, że ciepło ich powitacie, jak brata albo nowego przyjaciela.
- Drzwi były otwarte. Przyszedłem pogratulować nowej twarzy brytyjskich wiadomości bieżących. Ale widzę, że przyszedłem w złym momencie.
- Jak to wygląda?
- Świetnie. Jest... niebieska.
- Niebieska?
- Ale to dobrze. Uważam, że jest za mało niebieskiego jedzenia.
-Mieliśmy nadzieję na trochę spokoju, a Ty nam go odebrałaś! Nie jesteś moją siostrą!
-Nic mnie to nie obchodzi. I tak nie ma prawdziwej przyjaźni. Ale zastanawiam się, jak długo przeżyjesz jako mój wróg?
-Odłóż miecz
- Ta kobieta oddała całe życie służbie swojemu ludowi. 50 lat pracy, której nigdy nie chciała. Pracy, która zabiła jej ojca. Wykonywała ją z honorem, godnością i z tego co wiem, nigdy nie narzekała, a my wszyscy pragniemy jej krwi. Wszystko przez to, że walczy z żałobą, po kimś kto odrzucił wszystko, co oferowała; i przez ostatnie kilka lat pracował 24 godziny na dobę, żeby zniszczyć wszystko, co było jej drogie.
- Gdy byłem na spacerze, jeden z ludzi powiedział, że widział wielkiego jelenia. Z dużym porożem. Od lat nie mieliśmy takiego na terenie posiadłości.
- Nie, faktycznie.
- Polowanie mogłoby być dobrym odwróceniem uwagi, dla chłopców.
- Co? Nie sądzisz, że to za wcześnie?
- Myślę, że wszystko co wyciągnie ich na zewnątrz, jest dobrym pomysłem.
-Raz już wygnałem was z lwiej ziemi. Wynoście się stąd, Ty i on!
Nie czytam gazet.
Może to nasz rząd to stworzył.
Może to był wypadek.
Czy to ma teraz znaczenie?
Tak.
Ma, bo muszę o czymś gadać.
Bo inaczej narobię w gacie na tych schodach.
Przepraszam.
Chwila.
Słyszycie to?
Tak. Chyba jesteśmy blisko.
Kamera znaleziona w miejscu "US-447". Kiedyś znanym jako "Central Park".
- Co się dzieje?W miejscu kropek znajduje sie znaczące imie jednego z bohaterow filmu.
- ...
- Tak, to ja...
- To fantastyczne
- Mój przyjaciel Fandor nie kłamał. To ja porwałem profesora Marchanda
- No i kto miał rację?
- Dzięki niemu dokończę pracę nad porażającą bronią, która będzie dla was wielką niespodzianką. Jeszcze trochę cierpliwości. Wkrótce będę władcą świata. Hahahaha
1. Mamo?
2. Jedrek? Jak sie czujecie? Wesolych swiat chlopcy.
1. Mamo, damy sobie rade mamo.
2. Nie jest wam tam zimno?
1. Uwazaj na siebie, ucaluj blizniaki. A tata?
2. A Grzes?
1. Jest tutaj, wszystko w porzadku, daj mi tate. Nie chce rozmawiac? Co ci jest mamo?
2. Nic nic, mow synku, mow.
1. Powiedz mu, ze go kocham, bardzo. Niech sie nie martwi i jeszcze wyslalismy wam pieniadze. Mamo, co ci jest? Co ci jest mamo?
3. Mama?
2. Grzesiek?
3. Mama!
1. A co z Elka?
2. W poprawczaku.
1. W poprawczaku?
3. Mama, niedlugo dostaniemy azyl!
1. Mamo czy chcecie, zebysmy tutaj zostali?
2. Nie nie, nie wiem, tak tak!
4. Jedrek? Jedrek nie wracajcie tu nigdy! Slyszysz? Halo?! Halo!
- Wsiadaj do samochodu.
- Nie.
- Aha, to poznaj Młodego. Jest już drugi dzień na wolności.
1 - jaka jest pańska narodowość?
"2" - Jestem pijakiem...
3 - ...co czyni "2" obywatelem swiata
- Co się stało?
- Nie wiem.
- To Młot...
- Jest w jakiejś śpiączce, ale odczyty są stabilne. A co z tobą?
- Nic mi nie jest.
Albo końcówka Matrixa Reaktywacji
/Odkryłem Sasquatcha kryjówkę/
/Na mglistych zboczach gór/
/Ma on lśniące diamenty,/
/które musi ochraniać/
/Gdy spojrzysz w jego oko/
/Dowiesz się, że umie latać/
/Sasquatch to mój tatuś i będzie chronił MNIE!/
/Pół-człowiek i pół-maszyna/
/Na okładkach magazynów/
/Wielka Stopa to mój ojciec i musi chronić MNIE!/
- Pewnego razu założył się z nią, że poda jej wagę dymu.
- To znaczy? Zważy dym?
- Otóż to. Zważy dym.
- Ale tego się nie da zrobić. To tak jakby ważyć powietrze.
- No fakt - dziwne. Prawie jakby ważyć czyjąś duszę. Ale Sir ****** nie był w ciemię bity. Najpierw zważył niewypalone cygaro. Położył je na szali. Potem je zapalił i powoli wypalił, uważnie strzepując popiół na wagę. Kiedy skończył, dołożył do popiołu niedopałek i zważył całość. Potem odjął tę liczbę od początkowej wagi niewypalonego cygara... Różnica to waga dymu.
- Ale się nie przyzwyczajaj. Jaki ma styl? Goth? Punk? Hipiska?
- Uczennica?
- Pojęcia nie mam.
- Pam... Pam?
- Tak?
- Dziękuję. Naprawdę to doceniam.
- Proszę bardzo.
- Posłuchaj. Myślę, że Stephanie jest... lesbijką. Czy to robi jakąś różnicę w wyborze?
oddaje
Jak nie masz zamiaru zadawac to nie zgaduj.
mad
10. Prawo zadawania można oddawać także z innych powodów, np: braku inwencji
10. Prawo zadawania można oddawać także z innych powodów, np: braku inwencji {tu tylko pojawia się pytanie czy nagminne oddawanie zadawania zagadki jest właściwe czy nie}
-Pozdrów "x".
-Nie czujesz się czasem jak czubek? Kupujesz zioło u dealera swojej córki.
- Pasierbicy.
- Właśnie. Na razie, panie "y"
- Jestem doktorem.
- Doktorze.
Slyszalem kiedys o dwoch przyjaciolach, z ktorych jeden mieszkal w Odessie a drugi w Tobolsku. Nie widzieli sie od kilku lat i bardzo stesknili sie za soba. Kiedys ten z Tobolska chcial zrobic temu odeskiemu niespodzianke i nie uprzedziwszy go pojechal do Odessy. Nie zastal go jednak w domu, gdyz jego przyjaciel rowniez bardzo steskniony pojechal do Tobolska. Zobaczyli sie dopiero po kilku latach. I wie pan co sie okazalo? Ze obaj szukajac sie tego samego dnia byli w Moskwie, mieszkali w jednym hotelu w sasiednich numerach. Los czasem mocno zartuje z ludzi.
Nabywa nasze weksle, nasz serwis... Opetuje mojego ojca i ciotke... Czyli ze wszystkich stron otacza mnie sieciami jak mysliwiec zwierzyne. To juz nie smutny wielbiciel, to nie konkurent ktorego mozna odrzucic. To zdobywca. Nawet nie domyslalam sie, jak gleboka jest przepasc, w ktora spadam.
Life's a piece of shit,
When you look at it.
Life's a laugh and death's a joke it's true.
You'll see it's all a show.
Keep 'em laughing as you go.
Just remember that the last laugh is on you.
Bardzo często osobowośc człowieka decyduje o jego zawodzie.
Lubię swoją pracę, nie muszę podejmować żadnych decyzji.
Np. kto, gdzie i kiedy ma zginąć - to wszystko należy do kogoś innego.
Jestem leniwy. Lubię jak inni organizują mi zajęcia.
Dlatego potrzebuję wspólnika.
Upadłe AniołyDokładnie tak!
- Macie jakieś pytania?
- Ja mam.
- Ok, śmiało.
- Co się stało z twoją twarzą?
- Pamiętam tylko podstawowe fakty, które zdołałem odtworzyć. Padało, jechałem około 80 km/h, kiedy wszedłem w zakręt, coś złego stało się z układem sterującym, koła wymknęły się spod mojej kontroli. I ja nagle, wpadłem w poślizg na drodze, wjechałem w rów i zostałem wystrzelony 15 metrów w górę. Małe odłamki szkła i gruzu utknęły w mojej twarzy, kiedy leciałem w dół I przez sekundę, była tylko niezwykła cisza... Tylko... A potem, bum! Motor rozbił się o powierzchnię, eksplodował i zacząć się palić, a ja rozbiłem się twarzą o zbocze wzgórza. Jechałem do domu. Mieszkam teraz sam. Tak czy inaczej, przybiegło dwóch biegaczy i zaczęli usuwać cały ten brud zatykający moje usta i nos, i uszy. Mój mózg się zatrzymał, moje serce przestało pracować, więc z technicznego punktu widzenia byłem martwy w tym momencie. Przeprowadzili wszystkie czynności bardzo dokładnie, dzięki czemu, wciąż żyję.
- Wow.
-The f**k is this?
-Obviously you're not a golfer
- Przybywam, aby spotkać się z następcą tronu. Ktoś ty?
- Jego łaskawość, ******* ** ****** następca tronu Francji.
- Widzę że dobry z ciebie człowiek. Ale nie jesteś następcą tronu. Przepraszam za upór, ale muszę się z nim spotkać. Nie mamy czasu do stracenia. Gdzie on jest?
- Jest tutaj. Sama go znajdź.
- Wysoki Sądzie, chciałbym powiedzieć kilka słów, jeśli łaska.
- Musi pan wstać i skierować się w stronę Sądu.
- W porządku. Dobra. Cóż... z całym szacunkiem, ale... nie czuję się tak, jakbym popełnił jakieś przestępstwo. Zamknięcie mnie w więzieniu byłoby nielogiczne i nieodpowiedzialne ze strony Sądu. Co ja właściwie zrobiłem? Przekroczyłem niewidzialną linię ze sporą ilością roślinek. Twierdzisz, że jestem banitą i złodziejem, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto jest bez winy. Twierdzisz, że szukasz kogoś kto nigdy nie jest słaby i zawsze silny, kto przynosi kwiaty po kłótni i niezależnie czy ma rację, czy się myli... Ale to nie jestem ja, skarbie. Nie, to nie ja, skarbie. To nie mnie szukasz, skarbie. Nadążasz?
- Rany, wie pan co? Pański punkt widzenia tej sprawy jest bardzo interesujący.
No proszę.
Mówili, że ma małą widownię, ale okazuje się być całkiem popularny.
Kobiece ręce są zazwyczaj ciepłe, więc nie nadają się do przyrządzania sushi.
Jesteś całkiem obeznany w temacie.
Oldboy? mowa chyba o "córce" głównego bohateraNie inaczej 8)
- Ninja robi wszystko aby przeżyć."*" jest lepszym ninją niż jego ojciec. I to dlatego, że "*"jest dobrym chłopcem, takim, jakiego wychowałam. Widzisz, dobre wychowanie jak takie ważne w tych czasach
- Ty to nazywasz wychowaniem? Jak możesz kochać swojego dziecko, skoro nie masz uczuć? Nie ma mowy...Łańcuch został odbity?
- Przepraszam, że cię rozczarowałam... rzecz w tym, że postanowiłam założyć mój specjalny stanik. Wykonany ze stali.
x: Why do they switch the r's and the l's here?
y: Uh... for yuks. You know? Just to mix it up.
y: They have to amuse themselves, 'cause we're not making them laugh.
-Gdzie moje spinki?
-Były na stole.
-Nie ma.
-Kawy?
-A szkoła?
-Jadę z tatą. Pokaże mi nowy dom.
-Sprawdź za kanapą.
-Spóźnia się już pół godziny.
-Pokaże się, czy znów wystawi ją do wiatru?
-Zrobię ci kawy.
-Nie mam czasu.
-Gdzie moje spinki? Za kanapą ich nie ma.
-Weź niebieskie.
-Nie chcę, nie pasują.
-Patrzyłaś w łazience?
-Wszędzie.
-Co mam zrobić?
-Znaleźć je!
-Mamo, słyszysz?
-Słucham, kochanie.
-Tata zaraz przyjedzie.
-Nie będę gotowa!
-Nie mogę się spóźnić.
-Nie spóźnisz się.
-Spóźnię się.
-Znajdziemy je, zanim przyjdzie tata.
-Już dobrze.
-Poszukajmy ich razem. Znajdą się.
-Znajdziemy je, zanim przyjdzie.
-Nie chciałam im psuć wieczoru.
-Co to było?
-Nie pytaj.
-Co kryje się za tą ponurą miną?
-Wiesz, że to nie w moim stylu. Chodź.
-Nie godziłam się na wykluczenie z twojego życia.
-Mówiłem, że będziesz musiała mnie dzielić... ze wszystkimi złoczyńcami i katastrofami świata.
-Zgodziłam się, bo cię kocham. Kocham cię grubego, łysego, spłukanego. To nieważne. Ale musisz czasem być obecny. To jest dzielenie się. Teraz dostaję resztki.
- Mogę ci coś opowiedzieć?
- Proszę.
- Od pokoleñ mężczyźni w mojej rodzinie byli rabinami. Dawniej w Europie, teraz w Izraelu. To było moje powołanie.
Byłem cudownym dzieckiem. Duma jesziwy.
Starsi mówili, że w wieku 12 lat rozumiałem midrasz jak 40-latek. Gdy skoñczyłem 13 lat...wiedziałem, że nie zostanę rabinem.
- Dlaczego?
- Mimo że świetnie znałem Talmud, nie widziałem w nim Boga.
- Nie mógł się pan okłamywać.
- Próbowałem. Ze wszystkich sił. Ludzie na mnie liczyli.
- Ma pan szanowany zawód.
- Nie dla mojej rodziny. Ta decyzja załamała rodziców. Ojciec wysłał mnie do Nowego Jorku bym zamieszkał u dalekich krewnych.
W koñcu znalazłem swoje miejsce i prace.
- I co potem?
- Pogrążyłem się w pracy, studiowałem najmniejsze drobiazgi.
Poznałem dogłębnie prawo. Zrozumiałem, że jestem... urodzonym prawnikiem.
- Rodzice się z tym pogodzili?
- Nie. Miałem jednak nadzieje, że zmienią zdanie...
ale byli niepocieszeni. Ojciec nigdy już się do mnie nie odezwał.
- Gdyby pan mógł, podjąłby pan taką samą decyzję?
- Jaką decyzję? Na koniec jesziwy nauczyłem się tego: "Nie można uciec od samego siebie". Trzeba iść za przeznaczeniem.
hazardziścisi
-I co?
-Nic.
-Gdzie to znalazłaś?
-W skrzynce na drzwiach.
-Gdzie idziesz?
-Tutaj stał, nie?
-Wracaj.
-Trzeba popytać sąsiadów czy nic nie widzieli.
-Musiał tu stać dość długo.
-Dzwoniłam już do Antoine'a, nic nie widział. A Marie nie ma w domu.
-Nagranie trwa 2 godziny.
-O której wyszedłeś?
-Nie pamiętam.
-Niedługo po tobie. Około 8:45. Francois dzwonił w sprawie...
-Patrz.
-Zatrzymaj. Jak to możliwe, że go nie widziałem?
Nie piję alkoholu. Dosypuję żelatyny, czekam aż zastygnie i jem.
W amsterdamskich kinach sprzedają piwo.
Nie w papierowym kubku, normalnie, na szklanki.
- Bardzo chciałabym zagrać "X" Wiem, że to dość dziwna propozycja, ale sądzę, że dam radę. Mam wrażenie, że go rozumiem.
- Ja sam go nie rozumiem.
- "X" jest w połowie martwy. Żyje pomiędzy stagnacją a oporem w skoncentrowanym czasie i pomieszanej chronologii. Wcześniej próbował... Desperacko próbował zrozumieć swoją sytuację. Ale teraz zamienił się w kamień.
- Brzmi nieźle.
- Dziękuję.
- Ma rację? W ogóle tego nie dostrzegałem. Postrzegałem to bardziej optymistycznie.
Dlaczego tak wielu ludzi|pisze o jesieni?i jeszcze jeden
Jesień postrzegana jest jako początek końca. Jeśli potraktujemy życie jak jeden rok, wówczas wrzesień,początek jesieni,oznacza koniec kwitnienia|i początek umierania. To bardzo melancholijny miesiąc i może właśnie dlatego jest piękny.
-Dostałem stypendium MacArthura.-
- Och, "*".
- Kupa kasy. Wiesz już co zrobisz?
- Sztukę teatralną. Coś dużego, trudnego i prawdziwego. W końcu mogę się zrealizować.
- Być może uciekamy.
- Od beznadziejnej pustki tutejszego życia.
- Beznadziejnej pustki?
- To wasze słowa.
- Wielu ludzi dostrzega pustkę, ale trzeba mieć jaja, żeby ujrzeć beznadziejność.
Miała na sobie białą sukienkę.
Wyglądała jak anioł... na tle tego brudnego tłumu.
Jest sama.
Oni...
nie mogą...
jej...
tknąć.
Utraciliśmy ją, ale teraz nasze życie odzyskało sens. Nie trzeba dodawać, że jest pan bohaterem w naszym domu.Na pewno chciałby pan usłyszeć coś o [...]. Wróciła do szkoły i dużo się uczy. Ta zmiana była dla niej bardzo trudna, domyśla się pan tego. Ale bardzo się staramy, aby nigdy nie miała już powodu do ucieczki. Na zakończenie, chcielibyśmy z żoną raz jeszcze podziękować panu z całego serca. Wolelibyśmy zrobić to osobiście, ale niestety...
- Dzień dobry, sir. Nie, nic nie zamawiam. Dziękuję.
- Korzystaj. Stawiam.
- Dziękuję, sir. Ale nic nie chcę
- W porządku, psie.
- Tu nie ma nic do roboty.
- Czy mogę przeczytać moją gazetę?
- Proszę mi wybaczyć, sir
- Dziękuję.
- W takim wypadku zamówię coś do jedzenia.
- Nie, nie zamówisz. Straciłeś swą okazję.
Staram się właśnie doczytać swoją gazetę. Proszę, zamknij się.
- Dobrze, nie miałbym nic przeciwko temu, by zjeść stek czarno-biały.
- Opowiedz mi historię.
- Moją historię?
- Nie, nie twoją. Po prostu historię. Jeśli nie możesz trzymać gęby na kłódkę do czasu, aż nie przeczytam gazety W takim wypadku opowiedz mi historię.
- Nie znam żadnych historii.
- Nie znasz ani jednej historii? Dobrze, opowiem ci historię.
To jest gazeta, tak? 90% tego, co tu jest to gówno.
Ale to zajmuje czas. Oto, dlaczego ją czytam.
Bo ona mi zajmuje czas. Ty nie pozwalasz mi jej przeczytać, W takim wypadku ty mnie zajmij Swoim cholerstwem.
Dalej, opowiadaj historię, natychmiast.
-Niech skrzydła szatana|ukołyszą cię do snu.
-Powinniśmy go spalić?
-Zakopać?
-Co on by wolał?
-Bagna?
-Należy do tych gadów.
-Zasłużył na śmierć.
-Więc, być może, my również, każdej nocy naszego życia.
-On był moim stwórcą.
-Dał mi to życie... jakiekolwiek ono jest.
Nie mam żadnego doktoratu czy stopnia prawniczego.
Mam magistra w kopaniu w tyłek i pozyskiwaniu nazwisk.
Znacie faceta, co jest w stanie wyhaczyć każdą laskę?
Jestem nim
bez dwóch zdań.
Kiedy umrę, wrócę do mojej sadzawki.
Będę czekał tam, jako mała rybka…
Czekał, aż narodzę się ponownie.
Nie wiedziałeś o tym, prawda?
A teraz patrz uważnie,
Ponieważ w tych dniach, o których opowiadam, coś się stało…
-Ktoś nadchodzi!
Pojawił się obcy…
Może ten przybysz miał prawo odwiedzić tę ziemię.
Może znajdowała się tu jego święta sadzawka
Nie wiem, opowieść jest zbyt stara
Ale obcy nie oznajmiał swojego przybycia
Miał zapach jak ktoś bardzo niebezpieczny.
-Widzisz jak ma ukrytego kutasa?
-Może ma małego?
-Nigdy nie ufaj mężczyźnie z małym kutasem.
-Ale co to wszystko ma wspólnego z Munandjarrą I Yeeralparilem?
Dayindi z niecierpliwością czeka na to co stało się z młodymi.
Ale opowieść rozwija się w wielkie drzewo, z rozrastającymi się wszędzie gałęziami
Wszystkie części historii muszą być opowiedziane aby wszystko zrozumieć.
Minygululu poruszał sie po tej samej gałęzi.
Tych dwóch przodków, Ridjimiraril I Birrinbirrin,
Zrobili złą rzecz, kiedy próbowali ukryć ciało.
Nie ukryli ciała dostatecznie dobrze…
He ain't going nowhere. He is going f**king nooowhere.
Where you going'? Nowhere!
- Nie znalazłem się tu przypadkiem. Szukałem Pana. Przepraszam, że skłamałem.
Ludzie biorą mnie za głupka z powodu marnej powierzchowności, tymczasem zechcieli mnie przyjąć sami bracia James.
Pragnąłem udowodnić Panu na stronie, że jestem wyjątkowy.
Szczerze wierzę, że zostałem stworzony do wielkich czynów.
Posiadam zdolności na których z początku można się nie poznać.
Dajcie mi szansę, a dobrze się spiszę. Macie to jak w banku.
[..]
- Wcale nie jesteś taki wyjątkowy.
Jesteś jak każdy inny żółtodziób, który wystroił się na wycieczkę.
Mając nadzieję na zostanie rewolwerowcem, jak bohaterowie książek za 5 centów.
Lepiej się z tym oswój bo nie masz, synu odpowiednich zadatków.
- Cóż, przykro mi słyszeć coś takiego. Cenię Pañskie zdanie.
A co do zostania rewolwerowcem, to mam starutkiego Colta Patersona i specjalnie do niego pożyczyłem pas z kaburą.
Ale moje plany są ambitniejsze. Miałem nadzieję, że dołączając do was, szybciej zdołam ich dokonać.
- Co ja niby mam ci na to odpowiedzieć?
- Miałem nadzieję być Pańskim pomocnikiem dzisiejszej nocy.
- Pomocnikiem?
- Mógłby Pan wypróbować moją tężyznę i spryt.
- Nie wiem co jest takiego w tobie ale im więcej gadasz, tym bardziej mnie krew zalewa.
A wieczorem nie chcę cie mieć nawet w zasięgu wzroku, rozumiesz?
- Cóż, przykro mi...
- Idź wreszcie w cholerę!
Zadbaj o swoje cholerne mięśnie.
Wiesz, mógłbyś zadbać o mięśnie zbierając truskawki.
No wiesz, skłonić się i zebrać.
Jak Meksykanie.
Kurde, może mógłbym ci załatwić pracę w United Fruit. Mam kumpla w United Fruit.
Mógłbyś zacząć.
Zacząć od truskawek. Mógłbyś zapracować na te swoje cholerne banany!
Kiedy, chłopcze?
Kiedy wreszcie coś ze sobą zrobisz?
- No, drugi nie spij, zbudz sie. Prowadz nas wreszcie do tego obiektu.
- Tu, to jest ten obiekt.
- Tu? To?!
- No, tak.
- Gdzie? Gdzie jest ten obiekt? Ktory to?
- No to, ten.
- Jak to: to, ten? Chcesz powiedziec, ze ten obiekt znajduje sie w zasiegu mojego wzroku? Pokaz go to palcem, bo chcialbym uwierzyc, ze snie.
- No to.
- To?! Co to jest?!
- Jak to co, las.
- Mozesz mi powiedziec po c**j mi las?
- Jak to po c**j, w scenopisie pisze, ze las jest napisane.
- W scenopisie? Znajdz mi to w scenopisie.
- Prosze: "kiedy wjechali na wynioslosc drogi, oczom ich ukazal sie las".
- Przewroc strone.
- O k**wa...
- Czytaj!
- "... oczom ich ukazal sie las... krzyzy".
- Moja droga, nasz świat jest beznadziejnie nudny. A zatem, takie rzeczy jak telepatia, czy przywidzenia, czy latające spodki, po prostu nie mogą istnieć. Światem rządzą żelazne prawa, które czynią go nieznośnie nudnym. Niestety, tych praw nie da się obejść. Nie wiadomo jak. Może pani nawet nie marzyć o UFO, to by było zbyt interesujące.
- A Trójkąt Bermudzki? Nie zaprzeczy pan, że...
- Zaprzeczę. Trójkąt Bermudzki nie istnieje. Istniej tylko trójkąt ABC równy trójkątowi A-prim, B-prim, C-prim. Czy czuje pani całą nudę tego twierdzenia?
- Może po szklaneczce na drogę? Co pan na to?
- Proszę to zabrać.
- Rozumiem. Abstynent. Alkoholizm to plaga ludzkości. Niech będzie, napijemy się piwa.
- On idzie z nami?
- Spokojnie, wytrzeźwieje. On też musi tam iść.
- Naprawdę jest pan profesorem?
- Jak pan chce.
- W takim razie przedstawię się. Nazywam się...
- Nazywa się Pisarz.
- Może być. A jak ja się nazywam?
- Pan? Profesor.
- Już rozumiem. Jestem pisarzem, więc wszyscy, nie wiedzieć czemu, mówią na mnie Pisarz.
- To robi wrażenie, prawda? Kupię butelki na wodę święconą.
- Mam dosyć tego. Nie zostanę tu.
- Źle robisz. Dobrze ci to zrobi, ty grzeszniku.
- Nie wierzę w to. To może być niebezpieczne.
Wyobraź sobie, że Matka Boska objawia się zdrowemu facetowi i dochodzi do cudu - on zostaje kaleką.
- Jesteś okropny.
Posłuchaj, mówiłem ci,|nie znam już takich ludzi.
Awansowałem społecznie, ....
Właśnie widzę.
To wieczorne przyjęcie, dobra? To moi przyjaciele.
Wiesz, kto to są przyjaciele?
Słuchaj no... dasz mi nowe nazwisko, albo zacznę przeszukiwać twoich przyjaciół.
Trzy lata na ulicy, to całe życie, człowieku.
Obojętnie, kogo szukasz, nie ma mowy, żeby wciąż tam był.
Polujesz na duchy, ....
Spróbuj się czasem przespać,a sam to zrozumiesz.
Myślałam, że znam wszystkich twoich przyjaciół.
- Już drugi raz w tym miesiącu wsypałaś mi Cień Śmierci do herbaty i uciekłaś!
- Trzeci raz.
- Wiesz, że należysz do mnie! To ja cię stworzyłem, własnymi rękami.
- Możesz stworzyć, więc co innego. Czuję niepokój.
- Nic nie poradzę. To chwilowe, moja droga. To minie. Trzeba nam cierpliwości, ot co.
- Ale ja nie chcę być cierpliwa.
-Nie jest taki, jak się spodziewałam, sir.
-Co panią zaskoczyło, poruczniku?
-Jest taki... ludzki.
-Nikt nie jest doskonały.
-Słoneczko, najmłodsza z nich interesowała się czymś innym. Miała cztery ostre ząbki i gryzła nimi co popadnie. Niewiele było rzeczy, których Słoneczko nie lubiła gryść. Była w wieku, w którym człowiek oznajmia coś światu za pomocą serii niemądrych pisków na przykład:
- aga...
- Co miało znaczyć: Cóż to za tajemnicza postać wynurza się z mgły? A może raczej; dlaczego taki bankier jak pan Poe brnie po kostki w piasku by odnaleźć nas na słonej plaży?
-To zwykła układanka!
-Nie! To sposób na przywołanie nas.
-Dziwne, wcale nie czuję jego ciężaru.
Moja ręka... Nie boli.
Wyleczona! Aaaa, nie, ciągle złamana.
Panie miałeś rację. Doszliśmy do domu tak, jak mówiłeś.
W antycznych czasach Ziemia była pokryta lasami.
Od niepamiętnych czasów mieszkały w nich duchy bogów.
Wtedy ludzie i bestie żyli w harmonii.
Ale te czasy minęły, większość wielkich lasów została zniszczona.
Pozostałe były bronione przez gigantyczne bestie,których bogiem był wielki duch lasu.
To były dni bogów i demonów!
Było naprawdę ciężko. Widziałem biedniejszych od siebie. Z biedaka stałem się bogaczem i myślałem, czemu wszyscy nie są jak ja. Skąd te wszystkie przywileje? Jestem tylko zwykłym kolesiem. Mam dość patrzenia na ludzi, którzy... nie mają tego co ja. Ale oni mają swoje wartości. Dużo więcej niż ja! Nie moja wina, że okazałem się kandydatem na gwiazdę. Chciałem tego. Prosiłem o to,naprawdę w to wierzyłem. Mając 13 lat wierzysz w swoje marzenia. Moje się spełniło. Ale ciągle sobie zadaję pytanie co ja takiego uczyniłem. Nic! Kompletnie nic!
Zacząć od nowa z moimi rodzicami|i wrócić do zdrowia. Mam nadzieję, że... nikt nie pociągnie tu za spust... Zabijanie ludzi to głupota. Są tacy piękni! Modlę się więc dzisiaj. Szczerze wierzę, że to nie film.
Źle wyszło.i jeszcze jeden
Tam w środku... Na środku... Okno nie wybuchło jak trzeba... ciężko mi zrobić wszystko w jednym ujęciu. Mam już 47 lat...
A - Gloria, wolałabyś mieszkać z mamusią czy z tatusiem?
B - Nie chcę mieszkać z tatą.
A - Dlaczego?
B - Zawsze jak mój tata jest w telewizji, koledzy się ze mnie śmieją.
A - Ale kochasz tatusia?
B -Tak.
A - Ale wolałabyś mieszkać z mamą?
B - Nie chcę żeby się ze mnie śmiali.
A -Dziękuję, Glorio. To wszystko.
- Panie Van Damme. Mówi Bruges.Co tam się dzieje?
- Mogłoby być lepiej.
- Po pierwsye zapytam, czy ktoś został ranny?
- Jeden facet krwawi i jest nieprzytomny.
- Jean-Claude, mogę tak do pana mówić? Nazywam się Komisarz Christian Bruges. Mów mi Christian. Musisz wypuścić rannego. Nie chcesz mieć|krwi na rękach.
- Oczywiście.
- Wypuścisz go?
- Nie, nikt nie wyjdzie. To niemożliwe.
Wóz 27 do Centrali. Jean-Claude Van Damme obrabia pocztę. Potrzebuję wsparcia. Prawdopodobni zakładnicy.Powtarzam prawdopodobnie ma zakładników.
- A jednak to byly czasy, Andrzej.
- Tak myslisz?
- Jak sie zylo i w jakiej kompanii. Bylo kiedy tylu fajnych chlopcow i dziewczat, co?
- Co z tego? Wszyscy prawie zgineli.
- To inna sprawa, ale zycie bylo fajne.
- Mysmy byli...
- Mlodsi.
- Nie tylko, wiedzielismy czego chcemy.
- Powiedzmy.
- Wiedzielismy, czego od nas chca.
- Odkryles, jasne. A czegoz oni mogli innego chciec? Zebysmy gineli i teraz chca to samo. W porzadku, stac nas na to.
- Nie zgrywaj sie, ginac to zadna sztuka.
- Zalezy jak.
- Tylko to potrafimy.
- Malo?
- Beznadziejnie malo.
- Przesadzasz, przesadzasz Andrzej. Przeciez nie trzeba tego wszystkiego tak brac na serio. Po prostu trzeba sie przepchac przez ta cala hece. Nie dac sie nabrac, nie nudzic sie. Czego wiecej?
- Moze.
- Może Pan wytłumaczyć te wszystkie luki w karcie zatrudnienia?
- Pracę może dostać każdy, ale tylko prawdziwy mężczyzna poradzi sobie bez niej.
- Słucham?
- Tylko żartowałem.
- Wszędzie napisał Pan "brak". Hobby-"brak", religia-"brak", edukacja-"brak".
Nawet w rubryce płeć napisał Pan "brak".
- Niezupełnie. Może Pani napisać "męska".
"Ściana Śmierci", tak ta niebezpieczna ściana Alp jest często nazywana. Ale niemiecki as lotnictwa Ernst Udet... nieustraszenie zbliża się na 20 metrów od jej zmrożonych klifów... w poszukiwaniu zagubionych wspinaczy z Monachium... Maxa Mehringera i Karla Sedlmayera.
- To pokryje pani koszty podróży. Idź do magazynu i powiedz im,|żeby dali ci Retinę. (aparat Kodaka) Leć do Berchtesgaden. Powiedz twoim przyjaciołom, że poszukuje ich Rzesza Niemiecka, a w szczególności nasz redaktor naczelny. Słucham? Przywieź dobrą historię, dziecko. Idź!
- Czy twoi bawarscy alpiniści... wyglądają jakoś na niemieckich bohaterów?
- Bardziej niemieckich i bohaterskich niż my.
Po tej tragedii, Kanton Berna orzekł... że wspinanie się na Północną Ścianę jest surowo zabronione. Ale czy ten kawałek papieru powstrzyma niemiecką młodzież? Z nadchodzącymi olimpiadami, nasza dumna młodzież odczuwa... nie tylko niebezpieczeństwo,|ale również pokusę... tego wyzwania dla ich umiejętności. Jedna rzecz jest pewna: Pierwszy człowiek, który zdobędzie szczyt będzie sławny jak mistrz olimpijski. Więc echa okrzyków bojowych niosą się przez Europę: Atakujcie Północną Ścianę Eigeru!
- Proszę, nie odchodźcie teraz! Nie wytrwam już dłużej. Proszę, przyjdźcie tutaj! Nie możecie odejść. Nie chcę umierać.
- Przykro nam.
- On tam zamarznie. Prawda?
- Nikt nie da rady tam wejść w taką pogodę. Nikt. Nic nie możemy zrobić.
- Nie umrzesz! Przyjdziemy po ciebie... jak tylko się rozjaśni.
-Co do kurwy? Nigdy wcześniej nie używałeś młotka?
-Nie.
-Czym się normalnie zajmujesz?
-Myślę, że trzeba powiedzieć... że byłem... jestem intelektualistą.
-To jest praca?
-Publikuję w małym magazynie. Właściwie to jest dziennik. Trochę bardziej jak pamflet.
- Tato, co się dzieje?
- Posłuchaj mnie, jakbyśmy byli ostatnimi ludźmi na tej planecie. Pewnego dnia, dziewczyna da ci kwiat. Da ci kwiat, a ty jej pomożesz, Nick. Jeśli jej pomożesz, pomożesz nam wszystkim. Dobrze? Wiem, że teraz nic z tego nie rozumiesz, ale ja wierzę kobiecie, która mi o tym powiedziała. Wierzysz mi? Kocham cię. Jesteś wyjątkowy, Nick. Nie myliłem się.
The movie never changes. It can't change. But every time you see it, it seems different because you're different. You see different things.
Nie wiem czy tam jesteście, czy nie. Może tylko czyścicie dywany. Jeśli tak, macie szczęście. Będziecie żyć długo i szczęśliwie.
- Ile najwięcej przegrałeś w rzucie monetą?
- Nie wiem. Nie jestem w stanie powiedzieć.
- Orzeł czy reszka?
- Orzeł czy reszka?
- Tak.
- Ale o co?
- Po prostu wybierz.
- Cóż, muszę wiedzieć o co tutaj gramy.
- Musisz wybrać. Ja nie mogę wybrać za ciebie. To nie byłoby sprawiedliwe.
- Ale ja nic nie postawiłem.
- Owszem, postawiłeś. Stawiałeś całe swoje życie, tylko o tym nie wiedziałeś.
Wiesz, jaka data jest na tej monecie?
- Nie.
- 1958. Przemierzała świat 22 lata, żeby tu dotrzeć. I teraz tu jest,
więc musisz powiedzieć "orzeł" albo "reszka". Musisz wybrać.
- Niech pan posłucha, muszę wiedzieć, co mogę wygrać.
- Wszystko.
- Jak to?
- Możesz wygrać wszystko. Wybieraj.
- Dobrze. Zatem orzeł.
- Dobra robota.
Proszę nie wkładać jej do kieszeni. Nie do kieszeni. To twoja szczęśliwa moneta.
- Więc gdzie mam ją schować?
- Gdziekolwiek, byle nie do kieszeni. Tam pomieszałaby się z innymi monetami i stała się zwykłą monetą...
którą jest.
Reszka.:D
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
Reszka.
- Nie powinieneś był jej szukać. Widzê duże kłopoty.
- Na Boga, nie zachowuj siê jak Kasandra.
- Nie zachowujê siê jak Kasandra. Ja jestem Kasandrą.
- Muszê siê przekonać.
- Pożałujesz, mówiê ci zostaw to.
I nie daj siê namówić Amandzie na kupno tego domu.
- Tutaj?
- Tak. Kłopoty z erozją plaży i obciążoną hipoteką.
- Podoba mi siê ta posiadłość. Bylibyśmy blisko wszystkich.
Nie musimy ich oglądać, ale możemy.
- Nie boisz siê erozji plaży?
- Erozji? Jesteś jak Kasandra.
- Słuchaj, poznałem faceta, w sam raz dla ciebie. Idêalny. Młody, silny, zdrowy.
- Czym siê zajmuje?
- Ma interes w ziemi.
- Coś źle z jego interesem?
- Nie, nie. Jest farmerem.
- Poznałeś farmera?
- Uprawia cebulê.
- Gdzie?
- W sali gimnastycznej.
- Co on tam robi?
- Trenuje. Koñczy bardzo owocną karierê boksera.
- Bokser?
- Ale już nie chce być bokserem. Chce poznać odpowiednią dziewczynê i być farmerem.
- To nie dla mnie.
- Jego brat ma dużą farmê.
Pomyśl tylko. Byłoby świetnie. Małe miasteczko, a ty jesteś fryzjerką i wychowujesz dzieci.
- Co to za miasteczko?
- Wampsville.
- Gdzie
- To stara indiañska nazwa. Miejsce kipi tradycją.
- Odbiło ci? Mam wyjść za facia od cebuli z jakiegoś BombsviIle?
- Z Wampsville. Byłoby świetnie. To miły, sympatyczny chłopak.
- Daj spokój. Nie ma mowy.
- Idealny. Bystry.
- Jest pieprzonym wsiokiem.
- Chłopak jest miły, uczciwy i przyzwoity, Wiêc nie proponuj mu obciągania po 5 min. Myśli, że jesteś fryzjerką.
- Skłamałeś? Nie powinieneś kłamać.
- Zrób, co ci mówiê. Posłuchaj mnie choć raz.
- Szkoda, że Nick zabrał samochód.
- I tak nie moglibyśmy go wziąć, chyba że chcielibyśmy spędzić noc w więzieniu. Zabrać mężczyźnie żonę to drobiazg, zabrać mu samochód to kradzież.
- Obejrzyj to. John Wayne w "Kowbojach".
- Nie lubię kowbojów.
- Co ty... To Książę. Chodź, siadaj. Jak ja dorastałem w Kiszyniowie nie mieliśmy wideo ani DVD. Pamiętam... Zrobiłem coś dla kumpla mojego ojca. Zwinąłem klucz pewnemu aparatczykowi. Facet dał mi w nagrodę dziecięcy projektor. Były tam trzy filmy. "Speedy Gonzales", "Tarzan Władca Małp" i John Wayne w "Kowbojach". Oglądałem to tysiąc razy.
- Anzor, robi się zimne.
- Miałem 9 lat. Nie wiedziałem, jak długi film powinien być. Moja wersja "Kowbojów", miała tylko 10 minut. Bez postrzelenia Johna Wayne'a. Ponieważ to było dla dzieci, wycięto tę część. Nie wiedziałem o tym... do momentu kiedy przybyłem do Ameryki i zobaczyłem to po raz pierwszy w TV. Nie cierpię tego. Chcę z powrotem moją ósemkę. Bo w tamtym Książę przeżyje. Tam, w rodzimych stronach, niektóre rzeczy były lepsze. Nie za dużo. Niektóre rzeczy.
Chce by ludzie wiedzieli, że jestem dumny z mojej białej historii i mojej białej krwi. Pewnego dnia, to może być wszystkim co będę miał.
What the f**k are you talking about? The Chinaman is not the issue here, Dude. I'm talking about drawing a line in the sand, Dude. Across this line, you DO NOT... Also, Dude, Chinaman is not the preferred nomenclature. "Asian-American", please.
-Jesteś z Teksasu lub Utah. Z jakiejś pustyni, co? Słyszałem o różdżkarstwie, ale to bzdura. To zwykła gałąź.
-To różdżka. I nie lubię jak mnie prześladuje jakiś psychol czy jego kot!
-On nie jest mój. Jest bezpański. Dziki. Karmię go i przychodzi pod moje okno przynosząc czasami jakieś zwłoki.
-Słuchaj. Jestem z Pontiac. Z Michigan.
w restauracji:
klient1 - Ten makaron jest obrzydliwy. Nie zapłacę za to 800 jenów. Mam pomysł. Użyjemy tego(gumowy karaluch). Hej, kelner!
(w tym samym czasie krzyczy klient2 siedzący obok - znalazł karalucha w zupie)klient2 - Cholera jasna, co to ma być?
klient2 - Serwujecie karaluchy waszym klientom?
kelner - Chwileczkę. Zawołam właściciela.
klient2 - No... zawołaj go.
kelner - Szefie! Szefie!
szef1 - Hej.
szef1 - Kręci się tu za dużo pijawektakich jak ty.
klient1 - Szybko. Wyjmij to.
klient2 - Kogo nazywasz pijawką?
(zaczyna się bójka pomiedzy dwoma szefami i grupką klienta2)
szef1 - A masz, dupku!
klient1 - Pospiesz się.(chcąc wyciągnąc karalucha)
klient2 - Dupku!
szef1(do szef2) - Przyłóż mu!
szef2 - Ty szumowino!
szef1 - Wstawaj!
(bójka sie kończy grupka klienta2 leży na ziemi nieprzytomna)
kelner - Szefie! Wygląda na to, że mamy kolejną skargę.
szef1 - Panie, chciałyście coś powiedzieć?
klient1 - Co takiego jest w tej zupie? Jest smaczna.
szef1 - Karaluchy, to chyba jasne!
klient1 - Dziękujemy.
szef1 i 2 - Zapraszamy ponownie.
a się od początku zastanawiałem pomiędzy już przeze mnie zaproponowanym Takeshi's a Glory to the filmmaker. Jeśli to wciąż nie to, to zamierzam się przesiąść na innego Takeshi, bo że film widziałem jestem pewienja tam nie widze, żeby ktos powyżej zaproponował te dwa tytuły a jedynie jeden z nich
Takie gangsterskie filmy są tym, co Kitano robi najlepiej. Pomimo tego, ten głupi reżyser w swoich wywiadach, tu i za granicą, oświadczył, że już nigdy nie nakręci gangsterskiego filmu. Potrafi robić takie filmy i miał kilka kasowych sukcesów ale odkąd powiedział, że z tym skończył, po prostu nie może już ich kręcić. Powiedział także, że pokazywanie przemocy nie ma większego sensu. Zwrócił się w kierunku tradycyjnego japońskiego kina, jak Yasujiro Ozu, uwielbiany przez reżyserów pokroju Wima Wendersa. Kitano postanowił uchwycić życie prostych ludzi. Nakręcić chwytający za serce dramat bez scen przemocy.
-Myślałeś coś więcej, jaką będziesz miał pracę?-
-Ma czas, mamo.-
- Tylko pytam.-
-Myślę o byciu psychiatrą.-
- Psychologia. To nie obuwie, ale też ciekawa dziedzina.-
-Chyba jestem ekspertem, bo otaczają mnie p***by.-
Oto, jak przejmuje się jointa. O tej porze każdy wie, komu jeszcze został joint... I w którą stronę zmierza. Ten w kapturze to Casey. Nie zna Herbiego, tego który skręca. Ale żeby dostać macha, będzie gadać o niczym, aż zdobędzie to, czego chce.
- Ładnie pachnie. Co palisz?
Spójrzcie na Herbiego. Wie, co się kroi. Liczy, że Caseyowi zbraknie pary. Wtedy da skręta Felixowi, który jest jego kumplem. Ale Casey nie ustępuje.
- Sam też sieję.
Musi być sprytny. Zostało parę okrążeń. Casey dobrze sobie radzi. Sypie tekstami jak z rękawa. Herbie powoli daje się wciągać. Felix musi walczyć o swoje.
- Domowa produkcja?
- Tak, domowa jest dobra..
Bezskutecznie.
Human traffic?
- W zeszłym tygodniu ożyła mi kołdra.
- I tak nie masz peniędzy.
-Mam pensję, trochę dorabiam.
- Jak, na wózku?
- Wózek to maja praca. Dorabiam u sąsiadów.
-W jaki sposób?
-Nie ważne.
- Sprzątasz?
- Nie. Żyje tam jeden muzyk i jest to w porządku facet. On ma kobietę, i ona potrzebuję, żeby ktoś się na nich patrzył gdy się kochają
- A co ty masz do tego?
- Ja jestem widzem.
- Oni ci za to płacą?
-Tak.
- Nikt ci nie będzie płacił za zwykłe patrzenie.
- Przecież jest to praca jak każda inna.
-No daj mu się obejrzeć.Może da ci jakąś małą rólkę.
-Miło mi poznać
-Mnie również. Skąd jesteście?
-Z Triestu.
-Niech żyje Italia!
-Nieźle się tu urządziłyście, co?
-Powiedz mu o mojej kuzynce.
-Guido, jej kuzynka ma 2 metry wzrostu. Powinieneś ją zobaczyć.Może być dobra do filmu. A ta tutaj to diablica...
-To prawda. Jest tak wielka,jak ja teraz na łóżku. Widzisz? Dwa razy dostała tytuł Miss Nylonowych Pończoch.
-Panie i panowie, myślicie zapewne:co za szarlatan!Cóż, przykro mi was rozczarować,ale to nie sztuczka. I to nie jest tylko zbieg okoliczności. To wyjątkowy przykład na siły magnetyczne i telepatię.
Przekazuję wasze myśli do panny Mayi. Ty! Myślisz, że możesz ukryć swoje myśli?
-Proszę ją zostawić.Niech pan nie nalega. Myśli to rzecz święta.
-Ale to tylko gra. Maya, jesteś gotowa? Chwileczkę, możemy wiedzieć,o czym panowie myślicie? Pan na przykład.
-A niby o czym?
-Mój reżyser.Mój krzyż i moja rozkosz.
-Jak się miewasz?
-Dobrze. A ty?Trochę czasu minęło...lata!
-Niestety tak,mój drogi.
-Chwileczkę.Teraz jesteś sławny.
-Skończmy to. Powiedz mi tylko,gdzie jest sztuczka?
-Cóż, częściowo to sztuczka,a częściowo prawda. Nie wiem jak, ale tak jest.
-Możesz przekazać Mayi wszystko?
-Wszystko. Oprócz tego,żeby spadała.
-Chcesz spróbować?
-Tak.
-Założę się, że z tobą to nie zadziała.
-Nie rozumiem. Nie mogę powtórzyć...Asa... nisi... masa?Czy tak?
-Dobrze?
-Tak.
- Za tymi drzwiami jest piekło bez odwrotu. Witaj na męczarniach... Dobry jesteś???
- Jak cholera!
- Przywal mi... Nie wyczuwasz mojego rytmu, bez tego nic nie zdziałasz. Liczy się czujność. Odnajdź w sobie swój rytm a nic Cię nie powstrzyma!!!
-zostały Ci jeszcze dwie rzeczy, najtrudniejsze w tej branży.
-czyli?
-pierwsze zabójstwo... i pierwszy postrzał
-a jak mnie nie trafią?
-trafią (dla wyjaśnienia, tutaj pierwszy rozmówca postrzelił drugiego)... posprzątaj
(...)
-Czas na ostatnią lekcję. Już nie jestem Twoim ojcem. Zapomnij... Odtąd jesteś sam. Może kiedyś przyjdzie nam się zmierzyć. Kapujesz?... Słuchasz mnie?! To nie żarty, ale poważna sprawa! Już się nie zmienię zostanę taki jaki jestem, ale Ty jesteś inny masz talent. poradzisz sobie. Więcej Cię nie nauczę. Pamiętaj unikaj zażyłości z ludźmi, bo łatwo zastąpią Cię inni. To wszystko. Weź ten medalion. Tam jest obraz Twojej rodziny. Noś jej obraz na sercu bo odtąd nie masz innej.
-Kto jest nowym MC w Bangkoku?
-Oddałeś mikrofon i wzięli następnego z listy. Musi im zależeć na śmierci tej dziewczyny bo nowy MC to istny mistrz. A właściwie mistrzowie. Małżeńska ekipa. Kochają się i kochają zabijać. Paryż 2005, sześćdziesiąt zabitych w tym cel. Londyn 2001, sparaliżowane miasto, dwa cele. Znasz ich? Nazywają ich Skutki Uboczne. W Bangkoku szykuje się jatka.
-cholera...
Będziecie wychodzić z sali pojedynczo, ale najpierw dostaniecie wyposażenie. W środku jest jedzenie i woda, mapa i kompas, latarka i broń, sprawdzicie sobie później, OK? Dziewczyny mogą potrzebować osobistych przedmiotów i mogą je zabrać. Każda broń jest inna. Nie tylko pistolety i noże. Są one przydzielane losowo. Może będziecie mieli szczęście, a może nie. To eliminuje naturalne korzyści.
- Więc przyszedłeś?Trochę dodatkowej pracy domowej,a już jesteś chory. Rodzice dali się nabrać?Jakiej wymówki użyłeś tym razem? Pokaż usprawiedliwienie.
- Nie mam.
- Myślisz może, że ujdzie ci to na sucho? To byłoby za mało bolesne, mój drogi.
- Ale moja mama...
- Co z nią?
- umarła.
- Dopóki cię karmimy,będziesz się zachowywał, chyba że chcesz pojechać do Akademii Wojskowej.Nigdy o niej nie słyszałeś?Nauczą cię tam dyscypliny!
- Dlaczego nie wyrwiemy się stąd i nie pójdziemy do kina? O, czemu nie?
- Więc tak wygląda twoje wychowanie?
- Dobrze napisałeś tę pracę?
- Tak myślę.
- Tym razem zaufaj mu, Julien.Czeka cię miła niespodzianka.
- Już się boję.
- To jak, zabierasz nas do kina?
- Co grają?
- "Paris nous appartient".
- Skoro już zadecydowaliście.
- A może wolisz zostać?
- Należy mi się wychodne! Tylko wizyta podpalacza może im się nie spodobać.
- Miała jedną z tych...
- Tylko to zapamiętałeś?
- Podobał mi się film.
- Tylko mało zabawny.
- Ale miał głębię.
- Co takiego?
- Spójrz na nogi swojej mamy.Piękne, co?
- Wreszcie w domu, twardzielu.
- Nie zapomnij o śmieciach.
- Nie widziałaś mego przewodnika Michelin'a?
- Niby kiedy? Pytaj Antoine’a.
- Mówi, że go nie brał.
- Wiecznie kłamie.
- Jak ty.
- To wychowuj go!
- Dałem mu imię i żywię go!
- Mam tego dosyć! Skoro nie chcesz być mu ojcem,wyślę go do szkoły z internatem.
- Wydaje ci się, że mnie śnisz.Mam nadzieję, że wszystko jest ok...
- Przecież ty nie jesteś "X".
- Nie? Więc kim jestem?
- Marionetką.
- A ty nie? Może jesteś moją marionetką? I jak każdej marionetce, wydaje ci się, że jesteś faktycznie człowiekiem. To sen marionetek - być człowiekiem.
- Dlaczego się zabiłeś?
- Wtedy wydawało mi się to dobrym pomysłem. Ale teraz myślę, że to był błąd.
- Co z twoim synem?
- To nie jest mój syn. Mój syn jest na Ziemi. A to nie jest twoja żona. Oni są cześcią "Y",pamiętaj o tym.
- Czego "Y" od nas chce?
- Dlaczego myślisz, że czegoś chce? Właśnie dlatego musicie odlecieć. Jeśli wciąż myślicie, że istnieje rozwiązanie...
Ten dom ma 150 lat.
- I co?
- Możesz go zbadać.
Wyjdź, policz wszystkie drzwi i okna, zapisz to...
Zapisz wszystko, co jest niebieskie. Tylko pozwól mi pracować.
Jest jeszcze Mama. Była najładniejszą dziewczyną w okolicy. Gdy ojciec zniknął 17 lat temu, wszystko zostało na jej głowie. Trudno znaleźć słowa, żeby ją opisać.Od siedmiu lat nie ruszyła się z domu.
K: Co mam zrobić z tym fantem, który trzymam w ręku?
M1: Kapitan musi górować nad załogą.
K: Co mam zrobić z tym fantem, który trzymam w ręku?
M2: Niech zaśpiewa.
M1: Nie udawaj, że Ci to sprawi przykrość.
K: Co mam zaśpiewać?
M1: "K", pochwal się, że chodziłaś na teorię muzyki.
M2: To co pani wciąż nuci...
K: Tara-ra-ra-rara-rara... To?
M1: Oj, nie śpiewaj, nie, nie, nie
M2: To, tak...
K: Pan mnie o to prosił.
Ja lubię rywalizować.
Nie chcę, żeby inni odnosili sukcesy.
Większości ludzi nienawidzę.
Ta część mnie już odeszła.
Pracować na daremno.
Moje wszystkie porażki odeszły.
Już mi na tym nie zależy...
To, co jest we mnie, jest i w tobie.
Czasami... patrzę na ludzi i nic mi się w nich nie podoba.
Chciałbym zarobić wystarczająco pieniędzy, żeby móc od wszystkich uciec.
Źródełko wyschło, tak mi przykro.
Jakbyś miał koktajl mleczny i ja miałbym koktajl mleczny,
a ja miałbym słomkę, o proszę, to jest słomka.
Patrz.
Moja słomka sięga...
przez cały pokój...
...i zaczyna wypijać twój koktajl.
Piję twój koktajl.
Wypijam go.
– Czy byłby pan tak uprzejmy i pomógł mi zdjąć bagaże?
– Nie!
– Słucham!?
– Po prostu nie! Mi kto pomaga!?
– Jest pan mężczyzną chyba?
– Ale ja jestem za pełnym równouprawnieniem kobiet. Gorącym zwolennikiem jestem! A pani jest przecież w pełni równouprawnioną kobietą.
– Pan to za to nie jest chyba w pełni mężczyzną!
– Widzicie w nas mężczyzn w pełni, przypominacie sobie tylko wtedy, gdy trzeba wynieść śmieci, kontakt naprawić, zwolnić miejsce w tramwaju, autobusie. Nie jestem już w pełni mężczyzną, bo nie ma takiej potrzeby! Pani jest w pełni mężczyzną za to!
– Ładnie pachniesz! Co to za zapach?
– Wyciąg z fiuta!
– Wyciąg z fiuta twoim zapachem!
- Chcę, żebyś poszła do domu, zabrała poduszkę na dach, rozcięła ją nożem, i wróciła do mnie! Więc kobieta poszła do domu, wzięła poduszkę z łóżka, nóż z szuflady, poszła schodami na dach, i przecieła poduszkę. Potem poszła do starego księdza jak kazał.
- "Czy ugodziłaś poduszkę nożem?" Spytał.
- "Tak, ojcze. "
- "I co się pojawiło?"
- "Pierze." Powiedziała.
- "Pierze?" Powtórzył.
- "Wszędzie pierze!"
- "Teraz chcę, żebyś wróciła i zebrała wszystko do ostatniego piórka"
- "Tego nie da sie zrobić." Powiedziała. "Nie wiem gdzie poleciały." "Wiatr je zabrał."
- "I to jest plotka!"
Nie chcę się kłócić, ale jeśli mówimy o czymś między księdzem i moim synem. Nie jest to wina mojego syna.
- Nie sugeruję tego.
- To tylko chłopiec.
- Wiem.
- Dwunastolatek. Jeśli ktoś ma być winny,|to z pewnością dorosły, a nie dziecko.
- Wiem. Zgadzam się całkowicie.
- Zgadza się siostra, ale to ja zostałam wezwana do siostry.
-Nieszczęśliwy mąż jednej z wiernych pastora Johna.
strzelił sobie w głowę.Bardzo nieprzyjemne.
Panie Angel? Proszę?
Przedstawiam mojego klienta, Monsieur Louis Cyphre.
- Czytałam pańskie przemówienie i szczerze wierzę, że wiele z tego co pan głosi jest prawdą.
Jestem dobrym człowiekiem , mimo tego co zrobili moi przodkowie i chciałabym spytać pana,
co może zrobić biały człowiek, który nie jest uprzedzony, by pomóc panu w pańskiej sprawie?
- Nic.
- Piękna broń, prawda? Zrobił mi ją rusznikarz z Marne. Oczywiście według moich zaleceń. Proszę spojrzeć. Nawet w Paryżu nie ma takich kul. Sam je odlewam.
- Ze srebra? obawia się pan wilkołaka?
- Nie.
- To coś w rodzaju autografu. Jestem myśliwym. Ta pasja sporo mnie już kosztowała.
- Jak pan stracił dłoń?
- Odkryłem, że jedna kula to często za mało, by powalić niektóre drapieżniki. A modlitwa nie leczy gangreny.
- Zranił pana niedźwiedź?
- Lew.
-Prych! Weeeehhh...
-Smoku, jesteś piękny.
Pośmiejmy się.Wiedźmin! :D
Smoku, jesteś piękny.
- Kto tak twierdzi?
- Ja.
- Jesteś lekarzem?
- Żaden trup tak nie cuchnie po 12 godzinach. Daję ci słowo. Tak, jestem lekarzem. Co przywiozłaś? Narkotyki? Nie przemycasz narkotyków?
- Nie tym razem.
- Więc, co to było?
- Dobra, narkotyki.
- Co? Heroina? Kokaina? Opium?
- Co za różnica?
- Właśnie że jest!
- Nie wiem, co to było i nie obchodzi mnie to.
- Przyznał się pan właśnie, że otrzymał pan 56 mln $ od rządu Stanów Zjednoczonych za samoloty, których pan nie dostarczył.
- Zgadza się.
- Wybaczy pan to pytanie, ale gdzie się podziały te pieniądze?
- Poszły na samoloty, senatorze! I to znacznie więcej!
- Więcej? Proszę powiedzieć... Ile jeszcze pan ukradł?
- Dołożyłem własne pieniądze do tych samolotów, senatorze. Moje pieniądze!
- Rzecz w tym...
- Pańskie osobiste finanse ... nie interesują...
- Pozwól mu dokończyć.
- Proszę kontynuować.
- Rzecz w tym, że lotnictwo jest dla mnie bardzo ważne. Jest wielką radością mojego życia. Dlatego dołożyłem własne pieniądze do tych samolotów i straciłem miliony! I nadal będę tracił miliony. Tak robię. Jeśli straciłem wiele państwowych pieniędzy podczas wojny, to mam nadzieję, że rozważycie to w szerszym kontekście. Ponad 60 innych samolotów zamówionych od firm takich jak Lockheed, Douglas, Northrop i Boeing też nigdy nie ujrzało pola walki. W sumie ponad 800 mln $ wydano w czasie wojny na samoloty, które nigdy nie wzbiły się w powietrze. Ponad 6 miliardów na inne rodzaje broni nigdy nie dostarczonej.
- Kocham cię.
- Co?
- Kocham cię.
- Ale ja kocham Briana.
- Kto to jest Brian?
- Mój chłopak.
- Ma motocykl.
-To jest poczta, którą okradłem.-> To są pieniądze, Które wyniosłem. ->A tyle mi dali.-> Siedem lat.
- Nie martw się, synku. Nie odsiedzisz tyle. Wyjdziesz za cztery.
Ty widocznie jesteś fiutem a ci dwaj, po bokach, to twoje jaja. Są dwa rodzaje fiutów. Wielkie i odważne kutasy. I małe pedalskie fiuty.(...) Twój pedalski fiutek przeszkadza ci widocznie w myśleniu. Gdy wyczuje cipkę, to chce od razu przystąpić do dzieła. Tobie wydaje się, że wyczułeś, ciasną, dziewiczą cipkę i przyprowadziłeś ze sobą swoje 2 pedalskie jaja, aby się nieco zabawić. Lecz popełniłeś błąd. Tu nie ma cipek.
- Dlaczego się nie ożeniłeś?
- Tracy! Co ty do diabła...
- Raz byłem bliski. Po prostu nie wyszło.
- To dla mnie zaskakujące. Naprawdę.
- Każdy, kto ze mną spędza jakiś czas uważa, że jestem niemiły. Zapytaj swojego męża.
- To prawda. Szczera prawda.
Yeah, man, back when you was an agent, you loved getting flushed.
Yeah, every Saturday night, you'd be like, "Flush me, Jay. Flush me."
I'd be like, "No."
-No, you can't see her she's making a statement.
-Where is she?
-It may take a while. Want to wait? There's a bench over there.
-I'll be back!
-Tylko mi nie kłam
-Ona jest moją córką <puff>
moją siostrą <puff>
moją córką<puff>
moją siostrą<puff>
moją córką<puff>
moją siostrą i córką... Mój ojciec i ja....domyślasz się chyba o co chodzi
W tym roku robiono mi już test IQ.
Ale chyba tego jeszcze nie miałem.
W tym chodzi o pańskie reakcje, tak więc proszę uważać.
- I odpowiadać jak najszybciej. - Zgoda.
Małe dziewczynki mają korespondencyjnych przyjaciół. Posłuchaj siebie, w porządku? Spotkałeś "fajnego kolesia" w "internecie." Tak właśnie działają seksualni maniacy. Następną rzeczą będzie to, że będzie chciał "zaaranżować spotkanie" na którym cię ogłuszy, zapakuje cię na tył swojego vana i zrobi ci z jaj druty telegraficzne.
"Drogi Scott. Jest mi bardzo smutno słyszeć, że rzuciła cię twoja dziewczyna. Jeżeli nie masz już dziewczyny to może ja przyjadę do Ameryki i moglibyśmy poznać się lepiej. Być może moglibyśmy... zussamen." Co to do kurwy nędzy znaczy "zussamen"? ..."Zaaranżować spotkanie." Nie, nie, nie! Daj spokój! Cooper miał rację. Ten koleś chce uprawiać ze mną sex. "Posłuchaj, Mieke... Nie chcę aranżować z tobą spotkania, ty chory, niemiecki świrze. Więc trzymaj ręce z daleka od moich genitaliów i nigdy więcej do mnie nie pisz, i nie przyjeżdżaj do Ameryki. Żegnaj."
Yeah, a lot of these black guys, these gangster type guys, they got all kinds a funny names. He means like the rappers. You know, the rappers. Snoop Doggy Dogg, Ice Cube, Q Tip, Method Man. My favourite was always Flava Flav from Public Enemy
Co to było? Meteoryt?
Wizyta mieszkańców kosmicznej otchłani?
Tak, czy inaczej, nasz mały kraj był świadkiem narodzin cudu -Strefy.
Natychmiast wysłaliśmy tam żołnierzy.
Nie powrócili
- Za 4B!i jeszcze jeden
- I ich panie.
- I ich dziewczyny.
- Semper fi.
- Semper fi!
- To tylko 3 B. Berzin, Benjamin i Birdlace.
- Nazywam się Buell. Tylko nazywają mnie Okie.
- Wygrałam coś?
- Nic.
- Zostałaś zdyskwalifikowana.
- Kłamca.
- Rose, Przysięgam.
- A co z tymi pozostałymi dziewczynami?
- Co z nimi?
- A ich uczucia? Naprawdę sądzisz, że one nie mają uczuć?
- Nic o tym nie wiedziały. Poza tym, ty jesteś inna.
- Byłem już na sześciu walkach psów.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, którą chciałem stamtąd zabrać.
- Nieprawda.
- Tak, pszepani. Nie pamiętasz? Przed Nitelite? Chciałem cię powstrzymać. I przed wyjściem na parkiet. Taniec to ostateczne kryterium.
- To szalone. Nie rozumiem cię.
- Sam dużo rzeczy nie rozumiem. Nigdy nie przepraszałem. A przyszedłem tu, całą tę cholerną drogę, żeby przeprosić. I tego nie rozumiem. Chciałem cię zaprosić na kolację...i postarać się to naprawić jeśli to możliwe...i stoję tu teraz jak idiota. Więc pieprzyć to. Jeśli mnie tu nie chcesz i jestem dla ciebie wrzodem na tyłku... Po prostu każ mi odejść i pójdę.
- Chcę, żebyś przestał kląć.
- Dobrze.
- Dobrze.
- Co “dobrze”?
- Dobrze, chodźmy na kolację. Ale jeśli to część tej waszej walki psów, zabiję cię.
- Nie, Rose, nie. Przysięgam. Tylko ty i ja w miłym miejscu, na miłej kolacji.
- Zapomnimy o tej walce psów.
- Przyjąłem.
- To może zagramy w "tak lub nie"?
- Żadnych zabaw, Cal.
- Muszę zarabiać. Wykarmić... złotą rybkę. Bez nazwisk i cytatów.
- Dobra.
- Dwie ofiary, jeden napastnik?
- Tak.
- Jedna martwa, jedna w szpitalu?
- Tak.
- Zbrodnia na tle narkotykowym?
- Tak, ale z zastrzeżeniem.
- Dzień dobry.
- Witam na rozprawie w sprawie P********, kontrahenta departamentu obrony podejrzanego o praktyki outsourcingowe. Zanim zaczniemy... Doszły do nas smutne wieści. Sonia B****... która zbierała|dowody w tej sprawie... i była ważnym członkiem mojej ekipy... nie żyje. Okoliczności śmierci nie zostały|jeszcze ustalone... Chciałbym złożyć wyrazy współczucia jej rodzinie...
- Boże, on płacze?
- 50$, że ją dy**ł.
- 50$? Tyle mi wisisz.
- Niegrzeczny kongresmen! Co za śmieć.
- Musisz wiedzieć, że żaden ze mnie szpic. Cokolwiek tam się stanie, będę milczał jak grób.
- Rozumiem. Ale nie sądzę...
- Serio. Nieważne, co się stanie. Nawet jak kogoś zabijemy. Słyszałeś. To miasto grzechu. Nie pisnę słówka.
- Rozumiem. Dziękuję.
- To ja dziękuję.
- Kocham cię.
- Serio?
- Jesteśmy przecież rodziną.
Ach. Diabelski eter.
Robi z ciebie wiejskego pijaka z jakiejś wczesno-irlandzikiej powieści.
Totalna utrata wszystkich podstawowych czynności motorycznych.
Zamazany obraz, zero równowagi, skołowaciały język.
Umysł obraca się w przerażeniu...
nie mogąc porozumieć się ze rdzeniem kręgowym...
co jest całkiem interesujące, bo można obserwować na trzeźwo swoje zachowanie...
ale nie da się tego kontrolować.
Zbliżasz się do bramki i wiesz, że jak tam dotrzesz...
będziesz musiał dać gościowi dwa dolary, by cię wpuścił...
ale kiedy już się tam dotrzesz, wszystko idzie nie tak.
Zrzutka dla kelnerki.
Dawaj dolca.
Nie daję napiwków.
Nie dajesz?
Nie uznaję tego.
- Ile pan ma na sobie koszul? Jedna, druga, trzecia...Cztery?! Czy to naprawdę jest absolutnie konieczne?
- Ależ w rzeczy samej jest, proszę pani. To odzienie czyni człowieka... Dopóki istnieje człowiek, dopóty będą ubrania.
- Idą kanapki.
- Boy George powinien się nazywać Girl George. Znikłyby wszelkie nieporozumienia.
- Tato, jesteś zacofany.
- Jak byłem małym chłopcem w NRD i dotarł do nas rock and roll, komuniści mówili, że to wywrotowa muzyka. Może mieli rację. Z czym to jest?
- Lepiej nie pytaj.
Jesli nie chcesz odpowiedzieć... To ja jeszcze trochę popytam
A ja mam prosbe o inny cytat - bardziej charakterystyczny, który cokolwiek by zdradzał do tego można dopasować w cholere filmów :D
W twojej przemocy nie ma miłości
- Chciałbym szczerze przeprosić.
- To już nie jest kwestia jednego albo dwóch twoich palców.
- Mam ochotę na coś słodkiego.
- Więc
- Na dowód skruchy, odetnę sobie, tą część mnie, która smakuje te rzeczy.
Zgadza się. Być może tym razem było zbyt prosto.Właściwie to coś mi już świtało po pierwszym cytacie (jednak rzeczywiście mało charakterystycznym) i pierwszej odpowiedzi.
- Zakrętka została w środku tej Japonki.
- Lin.
- Czego chcesz?
- Wyłów tą zakrętkę.
A teraz konkurencja w pluciu pestkami na odległość.jak to nie pomoże to następną podpowiedzią będzie tekst piosenki.
Bardzo kiepściutki występ tego zawodnika powoduje ogólną wesołość.
Nawet dzieci go pobiły.
Ten ma talent, pluje na więcej niż 30 stóp.
Wygląda na to, że brak przednich zębów...
upraszcza sprawę plucia pestkami.
Getting Any?Nie, nie jest to film japoński. Generalnie w filmie niewiele mówią, więc tekst piosenki poniżej, to duży kawałek "listy dialogowej"
Nie słodki ton ptasiego śpiewu. Nie kwiat kwitnący.
Może uśmierzyć moje smutne serce.
Wynurzam się tutaj. Spośród mojego przygnębienia.
I tam samotny jest półksiężyc.
Nie jasna śliniąca gwiazda. Nie chmura z daleka.
Tylko w moich snach mogę cię odnaleźć.
Mam jedynie w pamięci nasze rozstanie.
I tam samotny jest ten półksiężyc.
Biedny podzielony księżyc.
On zgubił połowę swego serca.
Czy ono świeci teraz tobie?
Nasze dawne marzenia nigdy się nie ziszczą.
Zimne światła neonu. Długie cienie w nocy.
Powodują, że moja samotna dusza jest taka smutna.
Nocny wietrzyk powiał w moim miejscu.
I wciąż samotny jest ten półksiężyc.
Nocny wietrzyk powiał w moim miejscu.
I wciąż samotny jest ten półksiężyc.
- Wolno, ostrożnie, wręcz z pietyzmem umieszcza się kolosa na polu startowym. Oto przed nami wznosi się rezultat wielkiego zbiorowego wysiłku. Chcąc zilustrować słynną maksymę: "Jakość pracy człowieka dla drugiego człowieka"...
- To on!
- ...można by się posłużyć tym świetnym przykładem.
- Melduję gotowość do wejścia na pokład Sojuza 31, jako członek międzynarodowej załogi.
- 26 sierpnia 1978 roku byliśmy na światowym poziomie. Sigmund Jahn, obywatel Niemieckiej Republiki Demokratycznej, jako pierwszy Niemiec poleciał w kosmos.
– Ale przecież Rosie ma fajne takie, ciemne. Nie wiem, jak to nazwać... Takie skowyrne!
– Jakie?
– Skowyrne!
– Jak, k**wa, można powiedzieć o cyckach, że są skowyrne? „Skowyrne” – co to, k**wa, w ogóle znaczy?
– Nie wiem, tak mi się powiedziało:
– Skowyrne? k**wa, ****, litości! A w ogóle, cycki są nieważne – ważny jest wyraz twarzy kobiety, kiedy je pokazuje.
- Chcesz pasji i pobudzania? No to już działam. Gotowa?
- Tak.
- To nowe majteczki?
- Tak.
- Wyglądają na drogie. Myślałem, że konsultujemy się w sprawie ważniejszych wydatków.
- Andrew..
- Dobra. Przepraszam.
P.S.Tak się przyjęło, że podpowiedzi dostarcza się codziennie
- Chcesz pasji i pobudzania? No to już działam. Gotowa?
- Tak.
- To nowe majteczki?
- Tak.
- Wyglądają na drogie. Myślałem, że konsultujemy się w sprawie ważniejszych wydatków.
- Andrew..
- Dobra. Przepraszam.
Głęboko w gardle?
Young People f**king
-Przegrał pan już kiedyś?
-Raz w '68, a raz w tenisa.
Wiesz co ci powiem *****? Chyba wyszło mi arcydzieło.
Tracisz pare Benett.
A: - Co cię kręci?
B: - Ksenolingwistyka. Nie masz pojęcia, co to znaczy.
A: - Nauka o językach pozaziemskich: morfologia, fonologia, składnia. Masz zręczny język.
B: - Zaimponowałeś mi. Przez moment miałam cię za pastucha, który pieprzy tylko zwierzątka na farmie.
A: - Nie tylko.
C: - Ten wieśniak ci się narzuca?
B: - Niewyobrażalnie, ale poradzę sobie.
A: - Poradzisz sobie? To zaproszenie.
C: - Zachowuj się.
A: - Wyluzuj, ptysiu, to był żart.
C: - Wieśniaku, może nie umiesz liczyć, ale jest czterech na jednego.
A: - Więc zawołaj jeszcze kilku kolesi i siły będą wyrównane.
- Ten półdebil, ta sklonowana owca, to gówno w błyszczącym dresie??!! On beze mnie nie istnieje!
- Chce pan o tym porozmawiać?
- Bardzo k**wa wasza mać chętnie.
- Miałem już kiedyś przyjemność pracować dla pana.
- Raz i to było dawno.
- Ale czy wolno mi zauważyć, że ty leżysz pod moją ławką?
- Niestety nie mam wyboru. Zostałem wtrącony do lochu przez niegodziwego księcia George'a. Przepraszam, jeśli sprawiłem tym panu kłopot.
- Jeśli gnijesz w lochu, to cóż poradzić? Może mógłbym przecisnąć klucz między kratami?
- Nie narażaj się tak, panie. Niegodziwy książę George niejednego posłał na tortury.
- Dlaczego nie powinnam okazać litości?
- Powinnaś okazać litość, kiedy jest pora na litość. Ale przymierzać własny standard. Jesteś im to winna. Kara, na jaką ty zasłużyłaś za swoje grzechy i oni zasługują na nią, za swoje.
Szpitale pękają już w szwach, a władze oświadczają, że w całym kraju sytuacja jest taka sama. W państwie wprowadzono stan wojenny. Z największych miast w kraju, z Nowego Jorku, Los Angeles, nadchodzą raporty o ofiarach zarazy umierających na ulicy, w domach, w pracy. Pierwszym objawem jest gwałtowne krztuszenie, po którym dochodzi do utraty przytomności. Śmierć następuje w ciągu kilku minut. Nie ma już znaczenia,|czy pomiędzy Chinami i Rosją nadal trwa wojna. Nasi rodacy umierają. Cywilizacja chwieje się w posadach pod naporem siły, która od dawna budziła przerażenie: broni bakteriologicznej.
Bracia, oczyściliśmy ogniem wszystko, co ożywia nasz zapał i nie ustaniemy w wysiłkach. Dzięki naszemu poświęceniu oczyścimy świat. A Neville zginie, trafi pod sąd Rodziny, spotka go kara za jego bluźnierstwa. Oto narzędzie oczyszczenia, bracia. Nic nie oczyszcza lepiej niż ogień.
Kto mówi?Troszke to lepiej brzmi w oryginale :D
-Wiesz.
-Tak, wiem.
-Posłałem kogoś.
-Nie dzwonił. Wszystko dobrze?
-Coś ci powiem. Zapomnij o forsie.
-Co?
-Zapomnij o forsie.
-To duża suma. Co robisz?
-Co robię? Gadam do pustego aparatu.
-Nie rozumiem.
-Bo po drugiej stronie linii jest trup.
-What am I doing? I'm talking to an empty telephone.
- I don't understand.
- 'Cause there is a dead man on the other end of this line.
etiudkapewnego zagranicznego reżysera co lubi wycierać łódzkie chodniki
Chłopiec #21 Yamamoto, Dziewczyna #4 Ogawa nie żyje|Pozostało 31
- Czytałeś Biblię Pit?
- Pismo Święte?
- Tak.
- Tak, chyba tak... W każdym razie... Coś o tym słyszałem.
- Uprawialiście seks?
- Jesteśmy mężczyznami! Uprawialiśmy... zapasy!
I've seen things you people wouldn't believe. Attack ships on fire off the shoulder of Orion. I watched c-beams glitter in the dark near the Tannhäuser Gate. All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die.