do tego całość nielogiczna.możesz to rozwinąć? co jest nielogiczne?
Watchmen (Strażnicy) - oglądałem niedawno i bardzo się rozczarowałem. Poszedłem do kina bo słyszałem że jest to ekranizacja jakiegoś komiksu, który podchodzi do tematu superbohaterów w nietuzinkowy sposób. Okazało się jednak, że film jest nudny i niespecjalnie oryginalny. Już wole spidermana bo przynajmniej nie sili się na bycie głębokim i nie próbuje udawać jakiegoś ambitnego kina. Poszedłem na seans w nadziei, że dostane kawałek dobrego filmidła a nie prostackie naparzanie, z dziwaczną, naciąganą fabułą. Dla mnie kompletne nieporozumienie, nie wiem dlaczego w ogóle ktoś się tym zachwyca.
Film jest niespecjalny, nie wiem czym niby wyróżnia się na tle innych produkcji o superbohaterach, jakas nutka nostalgii, mroczniejszy "cięższy" klimat ale bez przesady, do tego całość nielogiczna.
możesz to rozwinąć? co jest nielogiczne?
no ale sam nic nie zrobił, a mógł sporoNie oglądałeś uważnie. Zarówno w komiksie jak i w filmie Manhattan powtarzał, że tak naprawdę nie obchodzi go ziemia i ludzie. Szczególnie po prowokacji z konferencją prasową. Mógł ale nie chciał. Poza tym dochodziła kwestia tych całych tachionów zaburzających przewidzenie przyszłości przez doktora.
Bo łatwiej jest uknuć mega intrygę, wysadzić w powietrze setki milionów ludzi i wierzyć, że wszystko będzie już git, bo nagle rządy krajów świata zjednoczą się przeciw jednemu potężnemu organizmowi, który będąc jeszcze do niedawna po stronie USA wcale nie stanowił broni ostatecznej?Łatwiej niż co?
Nie oglądałeś uważnie. Zarówno w komiksie jak i w filmie Manhattan powtarzał, że tak naprawdę nie obchodzi go ziemia i ludzie. Szczególnie po prowokacji z konferencją prasową.
Łatwiej niż co?
Właśnie to jest jedno z pytań, które postawił Moore w komiksie i wiernie przeniósł na ekran Snyder. Po pierwsze czy w ogóle taka intryga uknuta przez Veidta odniosłaby zamierzony przez niego skutek? Jeśli nawet tak czy koszt był tego wart? Czy może Veidt był po prostu zwykłym szaleńcem?
no ale mógł coś wcześniej z tym zrobić, przed prowokacją, przecież był po stronie USA, a nie wyglądało na to żeby mu ktokolwiek cokolwiek proponował lub go prosił o coś,Wcześniej nie było tak dużego zagrożenia. Jeśli dobrze pamiętam to dopiero po wylądowaniu na Marsie, ZSRR poczyniło jakieś bardziej stanowcze kroki w Afganistanie. Zresztą sama obecność Manhattana na Ziemi raczej odstraszała ZSRR.
dodatkowo na koniec zabił Rorschacha żeby jednak akcja Veidta się nie wydała, więc jednak mu zależało.No właśnie - na koniec. No przecież o to chłodziło, że na Marsie jednak zmienił zdanie.
ławiej niż to co napisałem, wyżej, czyli szybki sabotaży ze strony Manhattana zapasów broni nuklearnej Chin i Rosji i po sprawie, można zegarek cofnąć z 30 minut do tyłu.No to odsyłam do mojego poprzedniego posta. M.in. do tachionów.
a mnie bardziej nurtuje, czy Veidt przypadkiem nie brał rządów świata za debili, ile czasu taka intryga bez podsycania mogła utrzymać pokój na świecie?, jakby przez rok nic nowego się nie stało to myślę, że strach przed Manhatannem bym osłabł i wszystko wróciło by do normy, bo kolesia po prostu by nie było,No i o to chodzi. Być może masz rację. Moore'owi przecież nie chodziło o przekazywanie prawd objawionych pod tytułem "jak zaprowadzić pokój na ziemi". Strażnicy to nie jest żaden traktat filozoficzny, tak jak nie jest nim też V jak Vendetta. Niestety niektórzy zdają się tego nie dostrzegać. Nie wierzę też, że ani Veidt ani V wygłaszają poglądy samego Moore'a. To są zwykłe fikcyjne postaci, które niekoniecznie muszą być nieomylne czy też zdrowe psychicznie. Moore po prostu pokazuje jedno z wielu możliwych rozwiązań (obok np. nonkomformistycznej postawy Rorschacha) i to właśnie czytelnik/widz sam powinien sobie odpowiedzieć czy to jest właściwa droga. Jakby na potwierdzenie, ostatnim zdaniem wypowiedzianym w komiksie (w filmie chyba też) jest "Zostawiam to w twoich rękach" wypowiedziane przez szefa do tego dziennikarza w koszulce z logo "smile". :)
Wcześniej nie było tak dużego zagrożenia. Jeśli dobrze pamiętam to dopiero po wylądowaniu na Marsie, ZSRR poczyniło jakieś bardziej stanowcze kroki w Afganistanie. Zresztą sama obecność Manhattana na Ziemi raczej odstraszała ZSRR.
No właśnie - na koniec. No przecież o to chłodziło, że na Marsie jednak zmienił zdanie.
No to odsyłam do mojego poprzedniego posta. M.in. do tachionów.
No i o to chodzi. Być może masz rację. Moore'owi przecież nie chodziło o przekazywanie prawd objawionych pod tytułem "jak zaprowadzić pokój na ziemi". Strażnicy to nie jest żaden traktat filozoficzny, tak jak nie jest nim też V jak Vendetta. Niestety niektórzy zdają się tego nie dostrzegać. Nie wierzę też, że ani Veidt ani V wygłaszają poglądy samego Moore'a. To są zwykłe fikcyjne postaci, które niekoniecznie muszą być nieomylne czy też zdrowe psychicznie.
zagrożenie było, bo zegar "odliczający" czas do wybuchu wojny od początku filmu był blisko godziny 0No i zgoda. Ale co to ma wykazywać?
ZSRR poczyniło stanowcze kroki po tym jak zniknął Manhattan więc jednak ich odstraszał.
no ale wcześniej też mu zależało, robił coś dla ziemi i ludzkości, ciupał żółtków w wietnamie, zwątpił tak całkiem po tym jak mu powiedzieli że jest rakotwórczy SmileTeż zgoda i znów pytanie - o czym to ma świadczyć?
tachiony blokowały tylko jego zdolność "patrzenia" w przyszłość, więc nie wiem w jaki sposób miały go powstrzymać od duplikowania się i poprzenoszenia rdzeni rakiet na marsa czy gdzie tam sobie by chciał.Chwila, chwila. Tachiony blokowały możliwość wykrycia intrygi Veidta i przewidzenia czasu kataklizmu. Ich wpływ na Manhattana został fajnie pokazany w komiksie, w filmie ograniczono się niestety tylko do suchego stwierdzenia w tym względzie.
akończenie jakie zadowala Veidta i super organizm jakim jest Manhattan, wydaję się przynajmniej dla mnie strasznie naiwne, gość jest niby najmądrzejszym człowiekiem na Ziemi a wierzy w arkadie.A kto powiedział, że Veidt BYŁ najmądrzejszym człowiekiem na Ziemi? Był za takiego uważany a to znacząca różnica. Może najmądrzejszy był właśnie Rorschach a Veidt był zwykłym psychopatą? :)
No i zgoda. Ale co to ma wykazywać?
Też zgoda i znów pytanie - o czym to ma świadczyć?
Chwila, chwila. Tachiony blokowały możliwość wykrycia intrygi Veidta i przewidzenia czasu kataklizmu. Ich wpływ na Manhattana został fajnie pokazany w komiksie, w filmie ograniczono się niestety tylko do suchego stwierdzenia w tym względzie.
Co do możliwości ingerencji Manhatana w Afganistanie to pisałem już wcześniej - nie było wcześniej aż tak dużego zagrożenia ze strony ZSRR jak w momencie jego emigracji na Marsa. Poza tym sama jego obecność na ziemi działała odstraszająco na ZSRR. Więc o co chodzi?
A kto powiedział, że Veidt BYŁ najmądrzejszym człowiekiem na Ziemi? Był za takiego uważany a to znacząca różnica. Może najmądrzejszy był właśnie Rorschach a Veidt był zwykłym psychopatą?
psychopata też może być nadal najmądrzejszym człowkiem na ziemiŚmiem wątpić. :)
(chociaz byłbym wdzięczny jakbyś mi napisał jak działały dokładnie tachiony wg komiksowej wersji bo mnie to ciekawi bardzo).Ciekawie był pokazany ich wpływ na doktora gdy ten był w bazie Veidta w Arktyce. Wygłaszał kwestie, które wypowie dopiero za kilka minut, i które dopiero za kilka minut będą miały sens. Dodatkowo się trochę zapętlał jak płyta. :)
ja piszę, że nie było takiego wielkiego zagrożenia ze strony Rosjan żeby USA miało wykorzystywać broń ostateczną. W końcu była zimna wojna i każdy wolał odstraszać drugiego niż ryzykować otwartą konfrontację
Tym bardziej, że nawet Manhattan nie byłby w stanie zatrzymać wszystkich głowic na raz (chyba w filmie jest o tym mowa). Dla mnie nie ma w tym żadnej nielogiczności.
to po co był zegar obrazujący moment wybuchy wojny nuklearnej?Bo Veidt był szaleńcem? Psychopatą owładniętym obsesją nieuniknionej zagłady ludzkości?
dlaczego wskazywał za 5, albo nawet później?
jeżeli nie było wielkiego zagrożenia to skąd pomysł Veidta?
no było, tylko że dodali też że nie byłby w stanie zatrzymać rakiet już wystrzelonych (kolejna nielogiczna sprawa, niby czemu nie dałby rady?) ale mógł je nawet tak na zaś, dla pewności, rozbroić wcześniej, w koncu jest bohaterem, powinien robić takie rzeczy.Nie był w stanie bo wbrew pozorom nie był bogiem i miał swoje ograniczenia. Myślisz, że byłby w stanie rozbroić wszystkie rakiety zanim w odwecie za "atak" Rosjanie posłaliby resztę na USA? Wątpię. Zdajesz sobie sprawę, że w okresie eskalacji zimnej wojny liczono arsenał atomowy we wskaźniku wielokrotności overkill. Cały arsenał atomowy był w stanie zniszczyć ziemię kilkukrotnie czy nawet więcej.
Bo Veidt był szaleńcem? Psychopatą owładniętym obsesją nieuniknionej zagłady ludzkości?
Nie był w stanie bo wbrew pozorom
Wierzysz w Boga Bociek?
Otóż to - Bogu się "Strażnicy" podobali
w przypadku filmow akcji(szczegolnie tych na podstawie komiksow) staram sie nie zwracac uwagi na logicznosc fabuly,a raczej jej brak,ale teoria najmadrzejszego czlowieka na swiecie ze pakt przeciwko wspolnemu zagrozeniu utrzyma sie przez dluzszy czas(czy moze juz na zawsze,do konca swiata) razi w oczy az za bardzo
ogolnie film raczej nudny z fajnymi momentami, na plusy rewelacyjna muzyka (napisy poczatkowe to majsterszyk, a podczas all along the watchtower pod koniec mialem ciary na plecach), postac roszaka(chyba najlepsza rzecz w filmie),trasformacja nocnego puchacza(w cywilu cienias w okularach z fryzura boczna,w kostiumie bad motherf**ker),minusy:komediant,w komiksie byl bardziej ciekawa postacia,ozzymadias to jakis superman szybszy od pocisku i przeskakujacy najwyzszy budynek,ogladalem directors cut wiec to pewnie wersja ostateczna ale zabraklo troche informacji o pierwszych minutemanach(bo takie rzeczy ze psycholog wiezienny ma klopoty w malzenstwie nie znalazly sie w filmie to na plus),no i ten beznadziejy numer ktory polecial jako pierwszy w trakcie napisow koncowych,to chyba zeby ludzie szybciej z kina wyszli
w sumie takie 6/10(8/10 w niektorych muzycznych fragmentach)
Po pierwsze rozgrywa się z na prawdziwym historycznym tle, przez co jest znaczniej wiarygodniejszy i bardziej trafia w widza emocjonalnie - Zimna Wojna, odwołania do wojny w Wietnamie, hipisów, pierwszego lądowania na księżycu itd. Super- bohaterowie, nie są papierowi, są z krwi i kości. Nie są kryształowymi rycerzykami, którzy są gotowi ratować ludzkość w najbardziej szlachetny sposób, bez narażania kogokolwiek.
Co więcej herosi są przedstawieni w filmie naprawdę niejednoznacznienie
(...)
Społeczeństwo też jest tu przedstawione nie typowo. Społeczeństwo nie jest tu metaforyczną panną w opałach, która tęskni za super- herosami, którzy ja ratowali. Wręcz społeczeństwo ma gdzieś super-herosów, nie potrzebuje ich i mimo napiętej sytuacji między ZSRR a USA nie śle sygnału na niebie dla nich.
Brzmi jak X men pierwsza klasa
teoria najmadrzejszego czlowieka na swiecie ze pakt przeciwko wspolnemu zagrozeniu utrzyma sie przez dluzszy czas(czy moze juz na zawsze,do konca swiata) razi w oczy az za bardzo