powiem sczerze, ze mnie przerazil- nigdy nie myslalem, ze mozna napisac tak beznadziejny scenariusz i do tego jeszcze tak kiepsko go zilustrowac- wiem zaraz pospia sie na mnie ciosy
komiks przypomina filmy Kurosawy, przygody Musashiego
Zabawne jest to, że niektórzy "mangowcy" kładą Usagiego na swojej półce, bo autor jest Japończykiem...
co prawda brakuje mi w nowy tomie barwnych postaci (wrogowie uszatego jakoś nie są oryginalni)
BTW. ludzie z Wrocka ----> słyszałem plote ,że w Tesco można kupić5 kaset z filmami Kurosawy za 19 zł? Prawda li to?
prócz tego jakieś 2 krótkie metraże ,tytułów nie pamiętam :/
(jeden o wspinających się alpinistach ,a drugi o duchach leśnych i małym chłopcu ,albo dziewczynce? nie pamiętam :( ).
albo ten film jest bardzo długi albo it's a kind of magic :?
i tam czarno-bialy rysunek znacznie bardziej pasuje a tu lenistwo widze i srednie umiwejetnosci autora.
Pierwszy epizod "Wyschniete pole " jeszcze jako tako sie przyjemnie czyta ale pozniej juz coraz gorzej.Gdybym tak mial 11-13 lat to pewnie bym sie zachwycal i nie chce tu nikogo obrazic ale naprawde tak mysle.
Przeslanie , moraly, ble,ble,ble - nie ten poziom - jak by przemawiali do dziecka.Czesto czytajac komiks mialem skojarzenie z Dylanem Dog!!!brrr...
Epizod "Zielona Persimona" - czy ktos jeszcze zauwazyl goscinny wystep Kupusia Puchatka??? :lol:
A na poczatku mialem takie wielkie oczekiwania i nadzieje na ciekawa serie ale juz wstep Lynn Johnston mi podpadl.Towarzystwo wzajemnej adoracji!!! Jestem rozczarowany!!!
ponury_jay skand w Tobie tyle agresji? :evil:
Okey , rozumiem jestes milosnikiem Usagiego i teraz tobie podpadlem piszac to co mysle.
Lenistwo autora widze w calym komiksie - rysunki wydaja sie byc niedbale i rysowane w pospiechu!Mi taki styl nie odpowiada i juz!
A Lynn Johnston to WAZELINIARA i juz! :lol:
Pytanie czy lubisz tzw. epike? (nudne opowiesci w stylu Kasty Metabaronow). Nie pisze tego zlosliwie, po prostu jest grupa osob ktorych upodobanie proboje pojac.
Komboju: we Wrocławskim Tesco nie ma filmów Kurosawy. Byłem ,przejżałem film po filmie ,półka po półce ,poszedłem do informacji, pani sprawdziła elegancko 4 razy w komputerze i nie ma. Ale jedst seria: "klasyki światowego kina" i podobnierz to właśnie z tej serii sprzedawane są Kurosawy filmy. Więc nie powiedziane jest ,że gdzie indziej nie ma. Podobno tam gdzie stary Hit jest teraz Tesco ... może tam?
w każdym razie nie trace nadzieji :]
ktory tom usagiego z wydanych przez egmont polecacie? czytalem tylko drugi (z zolwiami ninja) i srednio mnie zachwycil.
Cytat: "ponury_jay"Pytanie czy lubisz tzw. epike? (nudne opowiesci w stylu Kasty Metabaronow). Nie pisze tego zlosliwie, po prostu jest grupa osob ktorych upodobanie proboje pojac.
Nie powinieneś kojarzyć pejoratywnie słowa "epika" tylko dlatego, że nie przypadła Ci do gustu "Kasta Metabaronów".
chyba sie mylisz xionc
przez 'epicki' rozumie się też: monumentalny, z rozmachem
Pewne nieporozumienia moga wynikac z pojecia "poemat epicki", ktore to pojecie chce sie czasem (o zgrozo) przeniesc na inne formy dzialalnosci artystycznej w tym komiks.
Z tym, ze poemat epicki charakteryzuje sie cechami dokladnie odwrotnymi do tych, jakie chcecie mu przypisac. Poemat epicki (wiec przez ekstrapolacje pewnie tez komiks epicki, choc jak pisalem, nie wiem czy cos takiego istnieje) koncentruje sie na glownej linii fabularnej bez wtracen epizodycznych, czyli mowienie o wielowatkowosci jako o jego cesze to chyba pomylka. Wielowatkowosc jest zaprzeczeniem tak rozumianej epickosci, choc z sama epika tez nie ma wiele wspolnego...
Ale najbardziej mnie smieszy jak czytam w pismach muzycznych, ze heavy metal jest epicki. Jasne. Moj telefon tez jest epicki.
Dla uscislenia - mam wrazenie, ze wiele osob wierzy, ze slowo 'epicki' oznacza rozmach w scenach batalistycznych.
Termin "powiesc epicka", na ktory sie powolujesz nie istnieje. Powiesc ze swej natury nalezy do epiki, wiec innej powiesci niz epicka sila rzeczy byc nie moze. Co wiecej - powiesc jako glowny gatunek epiki de facto definiuje epike i pojecie 'epickosci', stad sformulowanie 'powiesc epicka' w ogole nic nie znaczy. Na www.wiem.pl mozna znalezc hasla: powiesc filmowa, historyczna, polifoniczna, biograficzna, autobiograficzna, powiesc z kluczem, powiesc gotycka, fantastyczna, radiowa, powiesc w odcinkach, powiesc kryminalna, psychologiczna, autotematyczna, dziennikarska, powiesc rzeka, powiesc marynistyczna, powiesc podroznicza, powiesc dla dziewczat, nowa powiesc, ale 'powiesci epickiej' tam nie ma. :)
pytasz co okreslam terminem 'tragiczny'. Slowo tragiczny ma dwa znaczenia - po pierwsze okresla cos, co zwiazane jest z tragedia (rodzajem dramatu). Ale ma tez drugie znaczenie - tragiczne jest cos, co powoduje rozpacz, cierpienie. Dlatego kazde dzielo sztuki wywolujace takie uczucia mozna nazwac tragicznym, choc nie ma to nic wspolengo z gatunkiem tragedii. Z terminem 'epicki' jest jednak inaczej, poniewaz oprocz okreslenia rodzaju literatury nic wiecej on nie znaczy.
do muzyki - tez sie nie zgadzam. Wagner Strauss i Mahler to modelowi przedstawiciele niemieckiego neoromantyzmu. Skad pomysl, ze grali muzyke epicka?
Jasne, ze wielu ludzi uzywa slowa 'epicki' w odniesieniu do roznych spraw, ktore wydaje im sie mozna tym slowem okreslic. Ale Visconti nie jest tworca 'kina epickiego' tylko wloskiego neorealizmu.
W ogole nie ma czegos takiego jak 'kino epickie'. (Ale jak gdzies znajdziesz definicje tego terminu to podeslij mi linka, wtedy wyrzekne sie swoich pogladow). :)
Wydaje mi sie (i juz to pisalem), ze nieporozumienie wynika z przeniesienia znaczenia slowa 'epicki' z poematu epickiego na inne obszary dzialalnosci czlowieka, jednak tez nie w kontekscie wielowatkowowsci, tylko jako opowiesci o starozytnych bohaterach.
Dla uscislenia - mam wrazenie, ze wiele osob wierzy, ze slowo 'epicki' oznacza rozmach w scenach batalistycznych.
Byc moze takie przekonanie ma swoje uzasadnienie, ale moim zdaniem nie ma. Jesli ktos chce podkreslic rozmach, to bardzo latwo to zrobic uzywajac slowa "rozmach", ktore wlasnie do tego sluzy.
:D
W takim razie zostałem oszukany na zajęciach z teorii literatury na II roku moich studiów. Mam w domu dwie strony formatu A-4 z notatkami poświęconymi ewolucji gatunków epickich, od "Iliady" przez romans rycerski aż po XIX-wieczną powieść epicką. Boże, byłem święcie przekonany że powieść epicka jednak istnieje, a tu się okazuje że na www.wiem.pl nie ma o tym słowa :x Od początku wiedziałem że "Słownik terminów literackich" to lipa, dzięki za wyprowadzenie z błędu.
Znaczy. Konrad napisał, co. Zbytnio próbujesz powiązać termin "epickość" z konkretnym gatunkiem literackim, a tymczasem istnieje po prostu zespół cech, które powinno spełniać dzieło (nie ważne czy film, czy książka, obraz czy komiks) aby dało się je nazwać epickim.
To samo co wyżej. Adam Mickiewicz to modelowy przedstawiciel polskiego romantyzmu. Skąd pomysł, że mógł napisać poemat epicki ("Pan Tadeusz")?
Neoneralizm włoski to nie gatunek, tylko prąd artystyczny, podobnie jak niemiecki neoromantyzm. W jego obrębie powstawały filmy bardzo różne gatunkowo, od kameralnych melodramatów (De Sica) po gęstych fabularnie historii sensacyjnych ("Tragiczny pościg" De Santisa). "Rocco i jego bracia" Viscontiego posiada wszelkie cechy rozlewnej epickości, i jest to też ostatni (1960) neorealistyczny film Viscontiego. Później kręcił filmy jak najbardziej epickie, ukazujące kres pewnej epoki, klasę społeczną w dobie zmierzchu, na tle zmian dziejowych(takim filmem jest już wspomniany "Rocco i jego bracia"). "Lampart", "Zmierzch bogów", "Śmierć w Wenecji", "Ludwig" - to filmy historyczne, nie mające nic wspólnego z neorealizmem.
Jak powiedział kiedyś pewnien fiolozof znany jako mykupyku - "definicje są dobre w fizyce". W encyklopedii nie znajdziesz hasła jak "kino epickie", ponieważ, o czym była mowa wyżej, epickość jest zespołem cech, które musi pełniać dzieło... etc. etc. Jeśli film te cechy spełnia - wtedy jest epicki.
To o "starożytnych bohaterach" to nie jest "poemat epicki" tylko "epos antyczny" albo "epika heroiczna", jeśli już mamy obstawać przy terminach słownikowych. Ale to nie znaczy, że epika zaraz musi być heroiczna albo antyczna.
Jesli w tym slowniku o ktorym piszesz jest definicja powiesci epickiej, to po prostu opublikuj ja tutaj i bedzie po dyskusji.
Z tym sie zgodze, tylko ja te cechy inaczej rozumiem. Dla mnie epickosc to linia fabularna, sposob narracji i nic poza tym.
Tutaj moge tylko powiedziec, ze Lampart to rzadki przyklad filmu, na ktorym nie wysiedzialem do konca i po jakichs trzech godzinach wyszedlem z kina. :D
A Smierc w Wenecji to nie jest ten film, z ktorego robili sobie jaja w "Chlopaki nie placza"?
Ok, zgodze sie, jesli udowodnisz, ze epickosc to cos wiecej niz fabula i narracja.
Komboj,
spróbuj pod swój wywód podczepić jeszcze jakoś Usageiego i już będzie na temat.. :)
komiks przypomina filmy Kurosawy, przygody Musashiego i udaje mu się oddać klimat feudalnej Japoni i wschodniego ducha
wybierzmy najciekawsza postać z jego świata (albo nawet dwie: dobrą i złą) No i co wy na to?Proponuję trzy: dobrą, złą i neutralną albo dobrą, złą i brzydką.
1) wybierzmy najfajniejszy tom Usagiego - w końcu jest już z czego wybierać. Egmont wydał:
8. Cienie śmierci [Shades of Death]
9. Daisho
10. Pomiędzy życiem a śmiercią [The Brink of Life and Death]
11. Pory roku [Seasons]
12. Ostrze bogów [Grasscutter]
13. Szare cienie [Grey Shadows]
14. Maska demona [Demon Mask]
Mandragora zaś:
1. Ronin [The Ronin]
2. Samuraj [Samurai]
na festiwalu w lodzi ma pojawic sie stan sakai zaproszony przez mandragore (info wrak).
Nie wiem jak wy, ale ja pierwsze, co robię po przeczytaniu nowego tomu przygód długouchego królika to idę do... kuchni i przygotowuje sobie chińszczyznę. Tak na mnie działają te wszystkie kluski i inne przysmaki, którymi raczą się w tanich gospodach bohaterowie tej serii. Nie zdarzyło mi się to jeszcze po przeczytaniu jakiegokolwiek innego komiksu. Ale była ?dobra? ta droga wędrowca. Mniam, mniam ? :suck:
Swego czasu Mav wspominał o gościnnym występie Usagiego na łamach Turtlesów - czy ktos ma może więcej informacji na ten temat? Czy to było tylko w Stanach, czy też w Polsce?
A w komiksach? Czy Usagi wystąpił w komiksach i czy któryś z tych komiksów wydano w Polsce? Innymi słowy czy fan Usagiego ma cokolwiek szukać w polskiej edycji Turtles?
w polskiej edycji nie.
boje się też że już więcej części nie będzie bo narazie głucho i ciemno po pojedynku.
ta przekrojowa wersja to kilka historyjek, ktore opublikowano w "normalnych" tomach?
Zakupilem 1 tom Usagiego pt. "Ronin" i mowiac szczerze w ogole mnie nie chwycilo. Po tych wszystkich entuzjastycznych opiniach spodziewalem sie czegos naprawde na bardzo wysokim poziomie, a tu taki komiks, ktory owszem mozna przeczytac, ale na dluzej w pamieci nie zostanie. Troszke sie na tym rozczarowalem, ale moze po prostu to nie jest komiks, ktory by mi przypasil. W kazdym razie nie pale sie, aby kupic nastepne tomy.Spróbuj jeszcze drugi tom "Samurai". Ja uważam go za jeden najlepszych. Jeżeli po tym tomiku Ci nie przypasuje to spokojnie możesz odpuścić sobie serie.
Zakupilem 1 tom Usagiego pt. "Ronin" i mowiac szczerze w ogole mnie nie chwycilo. Po tych wszystkich entuzjastycznych opiniach spodziewalem sie czegos naprawde na bardzo wysokim poziomie, a tu taki komiks, ktory owszem mozna przeczytac, ale na dluzej w pamieci nie zostanie. Troszke sie na tym rozczarowalem, ale moze po prostu to nie jest komiks, ktory by mi przypasil. W kazdym razie nie pale sie, aby kupic nastepne tomy.
Przeczytałem wzystkie, które się dotąd ukazały, niecierpliwie czekam na następne, doskonale i długo pamiętam i chętnie wracam.
Cóż mogę napisać więcej na Twoją wypowiedź?
Cytat: "N.NPrzeczytałem wzystkie, które się dotąd ukazały, niecierpliwie czekam na następne, doskonale i długo pamiętam i chętnie wracam.
Cóż mogę napisać więcej na Twoją wypowiedź?
No, dobra rozumiem. Moze dla Ciebie to jest cos rewelacyjnego, ale dla mnie to po prostu komiks jakich wiele: nie jest zly, ale nie jest tez swietny. I tyle!
ta przekrojowa wersja to kilka historyjek, ktore opublikowano w "normalnych" tomach?
Zeszyt zawiera opowieści "Śmierć i podatki", "Władca snów" i "Historia Bonzy" pochodzące z albumów "Maska demona", "Pory roku" i "Pomiędzy życiem a śmiercią" wydanych przez Egmont odpowiednio w 2004, 2003 i 2002 roku.
Cytat: "N.NPrzeczytałem wzystkie, które się dotąd ukazały, niecierpliwie czekam na następne, doskonale i długo pamiętam i chętnie wracam.
Cóż mogę napisać więcej na Twoją wypowiedź?
No, dobra rozumiem. Moze dla Ciebie to jest cos rewelacyjnego, ale dla mnie to po prostu komiks jakich wiele: nie jest zly, ale nie jest tez swietny. I tyle!
Moze na komiksach nie znam sie tak dobrze jak Ty (wrecz na pewno), ale z tych, co czytalem zdecydowanie wyzej cenie Sandmana (ktory siedzi mi w glowie non stop) lub 100 Naboi.
Moze na komiksach nie znam sie tak dobrze jak Ty (wrecz na pewno), ale z tych, co czytalem zdecydowanie wyzej cenie Sandmana (ktory siedzi mi w glowie non stop) lub 100 Naboi.
"Usagi" to typowy serial, zebrany w książeczki. Można w nim spotkać powtórzenia wątków, są odcinki "od czapy" (gościnne występy żółwi ninja) i akcja rozwija się niespiesznie (jak to w serialu).
Mam zamiar zapoznania sie z Usagim ale,czy ta seria jest polaczona ze soba tak jak np.kaznodzieja???Czy moge bez przeszkod zapodac sobie jakikolwiek tom przygod krolika nie zwarzajac na kolejnosc,bo kazdy album dotyczy czegos innego a z poprzedni laczy go tylko postac glownego bohatera.
"Nie mogę go strząsnąć!"
Usagi wędruje i się napier...:)
Czy nie zauważyliście czasem że w prawie każdym tomie jest to samo?? Usagi wędruje i się napier...
Usagi wędruje i się napier...:) zaczęło się to robić nudne, nie wspominam już o najnowszym tomie z Egmontu "Wędrówki z Jotaro" w którym jedyną rzeczą która mi się spodobała była godzilla.
qrcze blade przerobilem w empiku w lodzi i w Zielonej na pospołu wszyskie cześci oprócz Kosmosu, Daisho, Gena i i bezksiezycowej nocy :(.Czy ktos mze nie wie czy będą następne po Jotaro w normalnej serii ? A mnie najbardziej zadwoliła część 2 a wielu kręci nosem.
No to po co w ogóle je wydawać co? :evil: A miejsca siedzące są chyba po to w empiku zeby se coś usiąść i przeczytać.a ze mialem troche czasu wolnego to o co chodzi. Po za tym zapytałem poważnie.
No to po co w ogóle je wydawać co? :evil: A miejsca siedzące są chyba po to w empiku zeby se coś usiąść i przeczytać.a ze mialem troche czasu wolnego to o co chodzi. Po za tym zapytałem poważnie.
Szkoda tylko, że w tej części nie występuje ani wygadany ulubieniec milionów Gen ani opętana świętym szałem Inazuma. Może w kolejnym tomie?
Mało chyba już tych królików zostało, co?
Cytat: "Blacksad"Mało chyba już tych królików zostało, co?
Jeden - 20 (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/usagi_yojimbo/20)-sty - chyba, że coś Stan dopiszę, na co liczę :)
Jeden - 20 (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/usagi_yojimbo/20)-sty - chyba, że coś Stan dopiszę, na co liczę :)
No i na swoim forum internetowym wciąż zapowiada, że będzie rysował dopóki sił mu starczy.
Cytat: "Robweiller"No i na swoim forum internetowym wciąż zapowiada, że będzie rysował dopóki sił mu starczy.
Nie no...powinien zakończyć za niedługo serię z klasą, bo wyjdzie drugi Spawn z tego.
A i jeszcze jedno jakie sa jeszcze oprucz UASGIEGO stare dobre komiksy japonsike .
Prosze o szybka odpowiedz
Dzieki za szybka odpowiedz :) , mam jeszcze jedno pytanie jakie sa jeszcze fajne komiksy typu usagi yojimbo ??? :D
Witam
jestem fanem Usagiego yojimbo . Very Happy Very Happy Smile
I zastanawiam sie jakie tego typu komiksy moglyby mnie zainteresowac
prosze o podanie kilku Nazw Komiksow Very Happy
Coraz bardziej czuje się, jakbym czytał normalną serię amerykańską. Końca nie widać...... nie widać.... nie widać...
bo zamowilem je wczoraj w empiku (1,2 i 3) :D
ale niewiadomo czy bede mial ta 1 ronin
poniewaz tam bylo napisane ze ta ksiazka jest sprowadzana na zamowienie :? i niewiadomo czy mi ja sprowadza :( , wiec gdzie moglbym kupic ta 1 RONIN prosze o odpowiedzi :p
na allegro jest malo ksiazek Usagiego :? :?
Przeczytalem ostatnio na stronie empiku recenzje Usagiego :o "samotnycap i kozle" i dowiedzialem sie
dzieki za odpowiedzi .
mam jeszcze jedno pytanie gdzie moge kupic ksiegi Usagiego
1,2,3,5 i 6
prosze o szybka odpowiedz.
mam jeszcze jedno pytanie gdzie moge kupic ksiegi Usagiego
1,2,3,5 i 6
Pytanie do Dariusza:
- Jak oceniasz tłumaczenie w polskiej edycji Usagi Yojimbo (rozumiem, że miałeś do czynienia z oryginałem)?
p. Grzędowicz, tłumacz m.in. Usagiego Yoimbo, znany pisarz, doskonale władający językiem polskim i świadomie używający różnych konwencji językowych, nawet jeśli komuś wydaja się one czasem nieco, jakby to powiedzieć, „niechłodne”.
Trudno mi było uwierzyć, że Sakai popełnił błąd w tak istotnej sprawie i zgodnie z przewidywaniem, wina leży po stronie Grzędowicza. Na stronie 87 inspektor Kojo mówi:
"Zabójca rozkoszuje się wystawianiem na próbę własnych umiejętności. Pewnie chce czegoś dowieść... Sobie i zapewne innym też."
W oryginale ta kwestia wygląda tak:
"He delights in matching his skill with an able adversary - that old ronin tonight, for example. Perhaps he has something to prove... To himself as well as to others."
Jak widać tłumacz pominął najważniejszą informację :)
Mam trzy zarzuty dotyczace polskiego wydania:
- Niedobra jakość druku kilku plansz - lekko "rozedrgane" kontury, przybrudzenie farbą drukarską, nienasycona czerń.
- Nie podobają mi się w takiej opowieści jak "Usagi Yojimbo" onomatopeje SRRU! ani DUDUP!.
- Chyba znowu nawalił Jarosław Grzędowicz. Na str. 52 Tomoe mówi: "Noriko to moja kuzynka. Córka młodszej siostry mojego ojca". Tylko potem okazuje się, że matka Tomoe to starsza siostra matki Noriko. :roll: I nie ma to oczywiście nic wspólnego z zawirowaniami intrygi.
Mam nadzieję, że z tymi wyrazami dźwiękonaśladowczymi to żarcik jakiś z okazji dnia kobiet, czy coś.
www.forum.usagiyojimbo.pl - forum Usagiego, jeżeli ktoś chce podyskutować
No i bardzo fajnie, że "Opowieść Tomoe" to kolejny zbiór z krótszymi opowieściami. Dla mnie bez wątpienia największym przebojem tego tomu jest "Chanoyu".
Zafascynowało mnie również to, że trzy pierwsze historie ukazały się blisko dwie dekady temu w kolorowych wydaniach specjalnych Fantagrphicsa, a opowieść tytułowa na potrzeby tego tomu została przez Stana Sakai narysowana jeszcze raz. Tutaj (http://www.darkhorse.com/Zones/Usagi/369) u dołu strony można porównać dwie plansze.
Owszem, był (http://motywdrogi.pl/2008/04/23/stan-sakai-w-warszawie/) - w Warszawie i Krakowie.
taka drobna ciekawostka:na końcu tomu Bridge of Tears (nie wiem, na kiedy Egmont to zapowiedział) jest zdjęcie Stana Sakai w Oświęcimiu, zrobione w kwietniu zeszłego roku. on był wtedy w Polsce, bo nie pamiętam? to miło, że dali taki lekki polski akcent. :)
Co ciekawe, o ile wiem, Japończycy na mangę mówią "comics"
słowa "manga" używają w odniesieniu do pewnego rodzaju rysunków / rycin, bodajże o charakterze satyrycznym.Manga oznacza ich rodzime produkcje (Naruto, Nieśmiertelnego itd...) jaki i właśnie takie prostsze formy komiksu jak komediowe czy satyryczne stripy, rysunki. Akurat jestem świeżo po lekturze Drifting Life Y. Tatsumi'ego i pamiętam że coś tam było na ten temat.
Le mot existait avant que l'artiste HOKUSAI Katsushika (1760-1849) ne l'utilise. Cependant, c'est sous son pinceau qu'il a ete simplifie dans sa forme et sa sonorite actuelle (...). Il s'agissait alors pour lui de choisir un titre susceptible de lier un ensemble de 15 volumes de 4000 dessins divers des points de vue thematique, stylistique et technique. Le terme manga qualifiant les recueils de dessins varies, s'avera tout a fait adequant pour souligner cette diversite. Hokusai Manga, (Manga de Hokusai), commenca a etre publie en 1814.
Używanie słowa 'komikksu' może spotkać się ze zdziwieniem i niezrozumieniem, tak jak mnie to spotkało ze strony tej japoneczki (http://www.youtube.com/watch?v=Rlm6tOVpYSI) ;)W sumie kiedy się jeszcze uczyłem języka od Japończyka to też zostałem poprawiony jak kiedyś z rozpędu użyłem komikku.
Czyli manga to takie słowo klucz, niemające żadnego faktycznego znaczenia, które na jednych działa przyciągająco, a innych niestety odstrasza - czego przykładem jest Death.
zainwestuj w Art of Usagi - bardzo fajnie wydane, mało czytania, dużo oglądania, na pewno się spodoba.
Yurek, spryciarzu - napisz mu jeszcze jak "łatwo" to w Polsce dostać ;-)no rzeczywiście, nie zwróciłem uwagi, że nigdzie nie ma na miejscu. pamiętam, że kupiłem to na jakiejś promocji w multiversum za 30 zeta. :)
no rzeczywiście, nie zwróciłem uwagi, że nigdzie nie ma na miejscu. pamiętam, że kupiłem to na jakiejś promocji w multiversum za 30 zeta. :)Sprzedałem kiedyś 2 egzemplarze artbooka Incalowi. Może jeszcze mają na miejscu jeszcze, także jak ktoś zainteresowany, niech pyta.
Ja o zupie wy o dupie.
bieda... to taki zwykły usagi tylko pokolorowany???
ja myślę, że tu nie chodzi o farbki, nie-farbki. Yokai to po prostu taki sobie przerywnik, historia banalna, schematyczna (w zasadzie jedna wielka nabojka) i, co tu dużo mówić, nudna - jak zresztą większość z tych ostatnich tomików. Amerykanie uparcie twierdzą, że Usagi trzyma poziom, a mi się wydaje, że odzywa się jednak pewne zmęczenie materiału. faktycznie najfajniejszym elementem komiksu jest wypukła okładka (przyjmuję zakłady: będzie w polskim wydaniu, czy nie będzie?).Dokładnie! Nuda, wtórność, sztampa... Najgorsze, że nie tylko Amerykanie twierdzą, iż Usagi to wciąż rewelacja ale i rodzimi krytycy komiksowi również (recenzja Wyrzykowskiego w Esensji). Cóż... Mam wrażenie, że każdy rysownik który dobrze zaczął a później zaniżył poziom będzie do śmierci wychwalany bo nie wypada o takim mówić źle :/
faktycznie najfajniejszym elementem komiksu jest wypukła okładka (przyjmuję zakłady: będzie w polskim wydaniu, czy nie będzie?).
A moim zdaniem komiks wypadł naprawdę blado. Kolory były płaskie a historia nic nie wnosząca ani nawet ciekawa. Ot takie byle co, do zapomnienia. Już w sumie nie pamiętam o co chodziło.Jak by nie było, to wydanie okazjonalne. Historyjka jest prosta, ale jeżeli lubisz Usagiego, to przy ostatniej planszy powinieneś poczuć dreszcz.
Jak by nie było, to wydanie okazjonalne. Historyjka jest prosta, ale jeżeli lubisz Usagiego, to przy ostatniej planszy powinieneś poczuć dreszcz.Coraz mniej lubię Usagiego właśnie z każdym nowym albumem, a historie jak Yokai wcale nie pomagają. A akwarele są marne, wyglądają jak zrobione na kompie. Po co zawracać sobie głowę akwarelą jak efekt jest marny. Chyba że to były wprawki. W każdym razie co można zrobić z akwarelami to pokazał Vink (http://vinkcineblog.blogspot.com/search/label/voyages%20de%20He%20Pao) w Podróżach He Pao, ale on ćwiczył ponad 20 lat. W porównaniu z tym kolory w Yokai to nędza.
Płaskie kolory? Na pewno nie do takich kolorów przyzwyczaił nas komiks amerykański. Dla mnie kolory w "Yokai" są kunsztowne i działające na wyobraźnię.
A okładka cudowna jest, nie? :smile:
jestem po najnowszym tomie usagiegi i niestety jest denny. miałem wrażenie jakbym ten komiks czytał już wcześniej ze 3-4 razy.Muszę przyznać, że podobnie jak Hans, miałem takie same odczucia przy jednym z poprzednich tomów.
Dziwna sprawa, że nagle zniknął Lord Hikiji. Chętnie przeczytałbym gruby album z jedną długą historią, która byłaby ostateczną rozgrywką z Hikiji.
...Egmont stara się wydawać niedługo po premierze w USA (jak na polski rynek rok to bardzo mało).Patrząc na Taurus Media - "Żywe Trupy" i Amber - "Gra o tron" (choć to "przypadki telewizyjne" że się tak wyrażę) to rok opóźnienia Egmontu wydaje się dość długim okresem (poprzedni numer Usagi'ego wyszedł ponad 15 miesięcy po premierze w USA).
Z jednej strony dobrze (następny tom w listopadzie), z jednej strony źle, ponieważ 26 tom najprawdopodobniej w 2013 roku (czyli tak, czy nie). Poza tym dziwnie, że aż dwa błędy w takiej krótkiej notatce.
No jak już się kupiło trzy ostatnie tomy to już się czeka na następne.
20 do 100 złotych
20? Wędrówki z Jotaro? Albo był bardzo zniszczony, albo ktoś umówił się poza allegro i sprzedawca zakończył sprzedaż przed czasem:-)
Mnie się wydaje, że drugie wydania pierwszych tomów, spowolnią wydawanie najnowszych.
Można czytać w dowolnej kolejności.Nie, nie, nie... Ramirezie, nie słuchaj Deatha, bo ma Ci zamiar odebrać całą przyjemność, jako i jemu odebrano. :)
W pewnych odsłonach historii Usagiego chronologia jest bardzo istotna
Czy jest jakieś zbiorcze wydanie USAGIEGO? (Kilka tomow zebranych w jednym HC?)
"Zdrajcy ziemi" - tak więc moda na zombi nie ominęła również "Usagiego". Na szczęście nie wyrządziła mu żadnej szkody. To bardzo dobry, równy tomik, którego tematem przewodnim faktycznie jest zdrada. W pewnym sensie.Spoiler: pokaż
Jedyny słabszy tom serii, jaki przychodzi do głowy, to "Matka Gór". A co do Twojej oceny "Zdrajców ziemi" - pisząc "poprzednie" masz na myśli wszystkie wcześniejsze tomy, czy tylko te ostatnie? Bo chciałbym poznać Twój punkt odniesienia...
Mi się mniej podobał niż poprzednie. Tytułowi zdrajcy ziemi byli nienajwyższych lotów i bieganie z tym klejnotem czy co to było z armią zombie za plecami jak w jakiejś grze video.
Które tomiki Usagiego uznajecie za słabsze, a które za najlepsze ?
Jedyny słabszy tom serii, jaki przychodzi do głowy, to "Matka Gór". A co do Twojej oceny "Zdrajców ziemi" - pisząc "poprzednie" masz na myśli wszystkie wcześniejsze tomy, czy tylko te ostatnie? Bo chciałbym poznać Twój punkt odniesienia...
Ale kwestia gustu, tak jak ktoś ostatnio pisał, że nie podeszły mu żarty Usagi vs. Gen w Polowaniu na Lisa (a ja miałem z nich niezły ubaw).Więc zapytam - jako ten sam ktoś - aby do końca poznać Twój gust: uważasz, że żarty z "Polowania na lisa" są lepsze od tych w "Powrocie Czarnej Duszy"?
Więc zapytam - jako ten sam ktoś - aby do końca poznać Twój gust: uważasz, że żarty z "Polowania na lisa" są lepsze od tych w "Powrocie Czarnej Duszy"?
Hej, czy egmont planuje wznowic wczesniejsze Usagi?Pan Kołodziejczak powiedział, że raczej nie, lecz już pani Gniado (pracująca w Egmocie) w odpowiedzi do kogoś (z innego forum), napisała, że będą wznawiane 1-2 na rok. Więc nie wiadomo.
http://www.swiatkomiksu.pl/gfx/ksk/userfiles/_public/komiksy/usagi/samuraj/usagi_tom2.jpg (http://www.swiatkomiksu.pl/gfx/ksk/userfiles/_public/komiksy/usagi/samuraj/usagi_tom2.jpg)
... a tak w ogóle - cieszmy się, że Stan ma wciąż siłę ciskać te króliki, że wciąż ma głowę do komiksów, skoro ze zdrowiem u niego w rodzinie jest tak (eufemistycznie mówiąc) niewesoło.No, aż tak bardzo to on tych królików teraz nie ciska. Ostatni zeszyt Usagiego wyszedł rok temu. Mimo wszystko jestem pod wrażeniem jak mocno się trzyma zważywszy na przykrą sytuację. Nie jeden na jego miejscu totalnie by się załamał. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
Początek tomu, czyli wizyta Usagiego w mieście zwanym piekło to wypisz wymaluj początek filmu "Ostatni sprawiedliwy" z Brucem Willisem. Potem już oczywiście jest inaczej niż w filmie, ale cały tom jest świetny.
Ale masz świadomość, że "Ostatni sprawiedliwy" to trawestacja "Straży przybocznej" Akiry Kurosawy, czyli klasycznego filmu o samurajach (strawestowanego już wcześniej przez Sergia Leone w filmie "Za garść dolarów)?Tak, ale pierwsze co mi przyszło do głowy to właśnie ten film, dopiero później jego pierwowzory.
Ale masz świadomość, że "Ostatni sprawiedliwy" to trawestacja "Straży przybocznej" Akiry Kurosawy, czyli klasycznego filmu o samurajach (strawestowanego już wcześniej przez Sergia Leone w filmie "Za garść dolarów)?
Tak, ale pierwsze co mi przyszło do głowy to właśnie ten film, dopiero później jego pierwowzory.Zgadza się, na pewno nawiązywał, wszak nie na darmo Usagi nazywa się Yojimbo (oryginalny tytuł "Straży przybocznej")
Wydawało mi się poza tym, że takie porównanie (do tego konkretnego filmu) zrozumie więcej czytających mój post, ponieważ jest najnowszy z nich :smile: Może to było błędne rozumowanie.
Na pewno Stan nawiązał do filmu Akiro Kurosawy.
Zgadza się, na pewno nawiązywał, wszak nie na darmo Usagi nazywa się Yojimbo (oryginalny tytuł "Straży przybocznej")Oryginalny to Yôjinbô, ale faktycznie na wielu plakatach widniało Yojimbo.
Oryginalny to Yôjinbô, ale faktycznie na wielu plakatach widniało Yojimbo.Oczywiście, że dlatego, że był "przybocznym". Ale daję też głowę, że doskonale znał film Kurosawy.
Nie sądzę jednak, aby tworząc postać królika Usagi Yojimbo Stan nawiązał do filmu, którego fabuła posłuży mu do stworzenia 124 zeszytu swojej serii :roll:
Bardziej chodziło o tym, że Usagi był "przybocznym" swojego Pana.
Oryginalny to Yôjinbô, ale faktycznie na wielu plakatach widniało Yojimbo.
Nie sądzę jednak, aby tworząc postać królika Usagi Yojimbo Stan nawiązał do filmu, którego fabuła posłuży mu do stworzenia 124 zeszytu swojej serii :roll:
Bardziej chodziło o tym, że Usagi był "przybocznym" swojego Pana.
Zmarła żona Stana Sakai. :sad:Bardzo przykra sprawa. Sledzilem wpisy Stana na biezaco i ostatnie wskazywaly, ze to juz kwestia dni. Ale najbardziej rozwala mnie fakt, ze wpis Sakai'ego o smierci zony zdobyl ponad 500 "lajkow". :(
https://www.facebook.com/stan.sakai1 (https://www.facebook.com/stan.sakai1)
http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=57345 (http://www.comicbookresources.com/?page=article&id=57345)
chyba faktycznie ostatnio nie było za bardzo takich fajnych motywów jak poławiacze wodorostów, festiwal/festyn latawców, czy parzenie herbaty. Bardzo sobie je ceniłem. Ten bęben to jest w którym? Może czytałem, a nie pamiętam.
Nie wiem czy czytasz Opowieść panny młodej, ale tam znajdziesz wszystko to co było w starych Usagich. Masę obyczajowych wątków, spokoju i poznawania azjatyckiej kultury. Generalnie nie wyobrażam sobie, żeby ktoś był fanem Usagiego i nie sięgnął po tę serię.
O ile Sakai mógł się trochę zmęczyć i nie wie jak ma kontynuować niektóre wątki, to ja czytają nowe tomiki dobrze się bawię i ja czytelnik się nie męczę. :smile:
Mógłby wymyślić jakąś epicką wielowątkową historię, typu Spisek ryczącego smoka, czy Ostrze bogów i pokazać jak Usagi i jego kumple kopią tyłki Hikijii i jego przydupasom. A potem albo zamknąć serię, albo skupić się na jakichś nowych wątkach. Przecież wielki finał mógł być już dawno temu.
Ciekawe... Ja po mangę sięgam tylko zupełnie wyjątkowo. Może trzeba się zapoznać? A to się rozgrywa gdzie? Chyba nie w Japonii? Z okładek to to mi wygląda na Mongolię, Kazachstan, czy Armenię.Ludy koczownicze na jedwabnym szlaku. Już dobrze nie pamiętam, bo choć kupuję na bieżąco i mam wszystkie 6 wydanych już tomików, to nie przeczytałem jeszcze wszystkich i mam ostatnio przerwę. Oprócz tej nie czytam żadnej mangi. :) To jest jak Usagi z tym, że procentowo jest dużo więcej obyczajowych wątków i pokazywania kultury tamtych ludów, a minimum akcji. Moim zdaniem arcydzieło.
... Sakai właśnie w najbliższym tomie ("Senso") czegoś takiego spróbował. I zdaje się, że efekt jest kontrowersyjny.O, to ciekawe.
Pożyjemy, zobaczymy...
z tego co pamiętam z odpowiedzi, to tak jak na hellboya - obie serie ciągną dla osób, które mają wcześniejsze tomy. pewnie sprzedaż dodruków nie jest na tyle dobra, żeby wznawiać kolejne części, a sprzedaż bieżących nie na tyle zła, żeby całkowicie porzucić tytuł.
Pierwsze 2 tomy wznowione przez Egmont są dostępne i od nich mam zamiar zacząć czytać. Tylko co potem? Orientuje się ktoś jak Egmont zapatruje się na dalsze wznowienia (nie tylko tomów Mandragory, ale też swoich)?
Może wina nakładu pierwszych tomów wydanych przez Mandragorę? Po upadku wydawnictwa tomy Usagiego wydane przez tę oficynę były dostępne w Buchmannie za grosze. Podobnie jak ich zeszyty kosztujące 5 zł były po 50 groszy.
A ja się łudziłem, że ten komiks sprzedaje się jak świeże bułeeczki. Taki świetny tutuł :???:
Nie wiem, czy to wiele pomoże (bo nie orientuję się jak jest z dostępnością) ale można spokojnie zacząć czytać od tomu "Daisho" albo nawet "Pomiędzy życiem a śmiercią". To są takie "nowe otwarcia". Choć już większość bohaterów została wprowadzona, zarysowują się tam nowe wątki przewodnie a informacje z przeszłości są dobrze objaśniane. To od nich zresztą rozpoczęto publikację "Usagiego" w Polsce.Problemem Usagiego jest to, że saga jest prowadzona od ponad 30 lat. Sakai dowolnie skacze między wydarzeniami, postaciami i czasem. Niestety by w pełni rozkoszować się historią dobrze znać całość, niestety także i serie poboczne, czasem echa wydarzeń z początkowych tomów pojawiają w najnowszych tomach. Seria ma swój urok, ma swoich wiernych fanów, natomiast nie ma ich tylu by było kompletne wznowienie. Ronina i Samuraja nakłady I wydania bardzo szybko się rozeszły (poza tym te dwa tomy mają największy wpływ na linię fabularną), pozostałe tomy są dostępne w mniejszy lub w większym stopniu w drugim obiegu. Białym krukiem jest jedynie Usagi w kosmosie.
A tak poza tym, to z uwagi na epizodyczny charakter i powtarzalność motywów, "Usagiego" można zacząć czytać od dowolnego tomu.
Pierwsze 2 tomy wznowione przez Egmont są dostępne i od nich mam zamiar zacząć czytać. Tylko co potem?
Ja ostatnio kupiłem i przeczytałem "Dwieście posążków Jizo" i wydaje mi się, że nie ma tam jakiś wymagań odnośnie znajomości poprzednich tomów...
Ale pamiętaj, radefie, że w USA prawa do pierwszych tomów Usagiego ma Fantagraphics. Żeby mieć kompletną kolekcję, przed Sagami musiałbyś chyba jeszcze nabyć to:Wiem, z tego co sprawdzałem to najtaniej da się ten pakiet dostać na Bookdepository (przy kombinacji IP nawet 180 złotych).
Stan Sakai boi się zrobić jakiś ważny event w świecie Usagiego, coś, co by naprawdę ruszyło historię do przodu.A Senso?
A Senso?
Senso jest bardzo fajne, ale nie ukrywajmy, że to historia alternatywna względem głównego uniwersum, podobnie jak Kosmiczny Usagi.
Co się stało z "Usagim Yojimbo"?
W ciągu ostatnich miesięcy przeczytałem w porządku chronologicznym wszystkie tomy "Usagiego" wydane po polsku - od mandragorowego "Ronina" po egmontowego "Czerwonego Skorpiona". Oczywiście: jest to wspaniały klasyk, jedna z najbardziej spójnych a zarazem monumentalnych serii autorskich w dziejach komiksu. Niepowtarzalny klimat samurajskich opowieści, atrakcyjnie podana warstwa obyczajowa, subtelnie przedstawiona psychologia, kulturalny humor, elegancka kreska. Długo można wyliczać.
Niemniej w moim przekonaniu nie jest to portret bez skazy, a pewne wady tego komiksu z czasem są niestety coraz bardziej widoczne. Oczywiście, wiemy, że autor był (i w jakimś sensie nadal jest) w trudnej sytuacji osobistej, pod presją itd. Niemniej zastanawia mnie, dlaczego "Usagi", mimo zachowania poziomu i własnego charakteru daje mi coraz mniejszą przyjemność.
Moim zdaniem jest to wynikiem kilku czynników:
1. Zmęczenie materiału
Czyli odwieczny problem popularnych serii komiksowych (oraz seriali, cykli literackich itd.), które z założenia nie mają końca. Jak wprowadzać zmiany, aby wszystko pozostało bez zmian? Wielkie marki mają na to jakąś receptę: w seryjnych komiksach po jakimś czasie wymienia się autorów i sprawa toczy się dalej. "Usagi" jest jednak serią autorską, której przekazywanie komukolwiek nie ma sensu (bo się to nie sprawdzi - vide "Hellboy"). Wszystko więc pozostaje na barkach Stana Sakai, któremu bardzo kibicujemy, ale którego siły kreacyjne w nieunikniony sposób się wyczerpują. O ile kreska jest wciąż znakomita i co jakiś czas odświeżana, o tyle z fabułami bywa gorzej. Pomysły powtarzają się w sposób nieunikniony, że wspomnę tylko kilkakrotne zaczerpywanie wątków wprost ze "Straży przybocznej" Kurosawy. Ostatnio w "Mieście zwanym piekłem", gdzie wyszło to już dość słabo (to wg mnie najmniej udany tom serii).
2. Rozmycie wątków przewodnich
Wiadomo, że tego rodzaju odcinkowe opowieści polegają na nizaniu paciorków poszczególnych epizodów na nić wątku przewodniego. I moim zdaniem w pierwszych 20 tomach te wątki były wielką siłą komiksu. W runie wydanym przez Mandragorę były to "Spiski wielkiego pana Hikiji". Następnie weszła saga o mieczu Pożeraczu Traw, powiązana z historią Mrocznej Duszy - Jei. Z tego z kolei wyrodził się wątek, który został zawieszony na końcu tomu "Spotkania ze śmiercią". I w tym momencie zaczął się - moim zdaniem - kryzys serii. Owszem, postacie wracają, Jei przechodzi kolejne wcielenia itd. Ale to nie są wątki przewodnie, a co najwyżej zamknięte uniwersum. Jak w światach Marvela, czy DC - Jei to nemezis - wiadomo, że wróci...Usagi bez tych (lub innych) wątków przewodnich (ich wątłym echem jest być może konflikt bohatera z Gildią Zabójców Koroshi) to taka szwendanina "błędnego rycerza" - wciąż pełna uroku i ciekawych momentów, ale już mniej wciągająca.Spoiler: pokaż
3. Większa orientacja na wątki sensacyjne
[To kwestia, której wcześniej nie odczuwałem, ale która przy lekturze całości rzuciła mi się w oczy.]
Chodzi o to, że jednym z walorów "Usagiego" były zawsze motywy obyczajowe, połączone z pewną egzystencjalną (czy nawet filozoficzną) refleksją. Wszystkie te przestoje w akcji, pełne skupienia i melancholii... Z czasem jednak jest ich coraz mniej, albo nie są tak "bezinteresowne" - jak ostatnio historia produkcji olbrzymiego bębna wpleciona wprost w fabułę (to oczywiście dobrze, a jednak!..). W efekcie więcej jest nawet nie tyle przemocy, co jakiegoś pośpiechu, nawału wydarzeń, braku oddechu, który był ważną cechą tego komiksu.Metaforycznie rzecz ujmując, o ile wczesne "Usagi" przypominały mi trochę filmy Kurosawy cz Kobayashiego (chociaż zarazem serię o Zatoichim), to teraz podobne stały się raczej do chanbary (kina akcji) w rodzaju Okamoto. W parze z tym idzie w ogóle większa ilość historii gangsterskich.
Reasumując dość powiedzieć, że wszystko przemija. Myśl to zresztą chyba bliska Usagiemu...
Z pewnością komiks Stana Sakai pozostaje jedną z moich ulubionych serii komiksowych i zamierzam być jej wierny w kolejnych odsłonach. Czy jednak gdybym zetknął się tylko z najnowszymi tomami tak bym ją polubił ją? Nie wiem...
A Senso?"Senso" wiele nie wniosło do serii, bo wygląda na to, że jest to jednak "zakończenie alternatywne" (o ile dobrze pamiętam we wstępie czy posłowiu była mowa o tym, że jest to "możliwe zakończenie"), a przy tym eksperyment niespecjalnie udany.
Nadal jednak wierzyć mi się nie chce, że "Usagi" nie ma u nas publiczności, na jaką zasługuje. Bo na pewno w swoim czasie ją miał.
Najnowszy 30 tom Usagiego to pierwszy komiks składający się z historii, które powstały po blisko rocznej przerwie od pracy Stana Sakai, spowodowanej chorobą i śmiercią jego żony.Przerwa była, ale wcześniej. Ostatni Usagi przed przerwą ukazał się w lutym 2012, od listopada 2012 do lipca 2013 wydawano "47 roninów", od sierpnia 2014 do stycznia 2015 publikowano "Senso", a od maja 2015 znowu jest wydawana główna seria. Z tego by wynikało, że przerwa była w 2013/14 roku.
a szpiegów akurat tu specjalnie nie zauważyłem.
Jeżeli dobrze zrozumiałem wypowiedź TK na panelu Egmontu, wydawnictwo byłoby zainteresowane publikowaniem Usagiego w tomach zbiorczych (pewnie na wzór wydania Usagi Yojimbo Saga (https://www.amazon.com/s/ref=nb_sb_noss_2?url=search-alias%3Daps&field-keywords=usagi+Yojimbo+saga) od Dark Horse). Problem jednak stanowi fakt, że seria jest otwarta i od dawna wychodzi u nas w pojedynczych tomikach - wierni wyznawcy UY, którzy wytrwale zbierają jeden po drugim, mogliby więc się zdenerwować, gdyby nagle przestali dostawać kolejne części w tym formacie.Ale chyba w sadze nie ma kompletu
Jaka jest Wasza opinia w tym temacie? Ja niestety nie zdążyłem załapać się na wiele tomików i ich niedostępność powstrzymuje mnie przed wejściem w serię (przeczytałem tylko "Ronina" i "Senso" i przejrzałem parę innych części). Z tego względu wznowienie w integralach powitałbym z radością i na pewno kupowałbym zbiorczaki nawet wobec obecnej plagi urodzaju komiksowego. Ciekawi mnie jednak stanowisko komiksiarzy z większym stażem, którzy dumnie prezentują na swych półkach komplet Usagiego :smile:
Tak, prawa do pierwszych kilku tomów ma Fantagraphics. Zakładam jednak, że skoro Egmont dał radę wydać pojedyncze tomiki zarówno od Fanty, jak i od DH, to z wydaniami zbiorczymi też by sobie jakoś poradzili.Parę lat temu chyba miały być wznowienia Usagiego od Egmontu, skończyło się na dwóch tomach, podobno sprzedaż nie taka.
Ja bym brał nawet w SC. Czarno-biały druk może zbić cenę.Choć jak co papier jak w Parkerze.
Mam wszystkie tomy Usagiego. Pasuje mi obecne wydanie, jeśli kolejne historie miałyby być też zbiorczo, to mnie by najbardziej pasował podobny standard,Podpisuje się pod powyższym. Integrale mnie nie interesują. Na pewno ich nie kupię. Wystarczą mi tomiki jakie już mam. Nowe rzeczy wolałbym w tym samym formacie.
Dokładnie z powodu braku tomów (sytuacja taka sama jak z Hellboyem) wstrzymuję się z kupnem. Gdyby wyszły jakieś fajne integrale, to brałbym, bo dużo dobrego o tej serii słyszałem.Nie chciałbym powtórki sytucji jaka miała miejsce w przypadku integrali Lucky Luke'a kiedy to po siedmiu tomach i kilkuletnim okresie wydawniczym(2009-2015) wydawca zmienia zdanie i rozpoczyna publikację w innym formacie. Byćmoże gdyby seria była zamknięta byłoby łatwiej, ale tak pozyskanie za normalne pieniądze "starych" wydań Usagiego, kiedy pojawiłaby się nowsza formuła wydawnicza byłoby mocno utrudnione i znowu te duble!!!
Z Hellboyem mam ten sam problem, nie mam ani jednej histori z tym boheterem, ponieważ komplet nie jest dostępny w handlu, a całości na aukcjach jednorazowo nie kupię.
No cóż Stan coraz starszy i chyba ciężko będzie o jakąś woltę...
Ktoś wie czy Egmont wyda Usagiego z Żółwiami ??
Ale ten Usagi z Żółwiami nie powala. Wrażenie robi jedynie rozkładówka. A to trochę mało.
Czyżby dobry powód do ponownego wydania Usagiego w większysch tomach zbiorczych? :)A tak w ogóle rozmawiając o zbiorczych. Tak myślałem i doszedłem do wniosku, że najlepszym wyjściem byłoby połączenie dwóch amerykańskich wydań i wydanie ich w jednym standardzie (tak bodajże wyszło w Hiszpanii) - Usagi Yojimbo: The Special Edition od Fantagraphics (2 tomy) oraz Usagi Yojimbo Saga (7 tomów + Legends).
Przeczytałem najnowszy 32 tom Usagi - Tajemnice.
Nie wiem jak Stan Sakai to robi. Po tylu latach, po tylu albumach, po tylu tysiacach stron - Usagi wciąż jest świeży i nie nudzi.
Najnowsza opowieść dzieje się praktycznie w jednym mieście, gdzie Usagi rozwiązuje kryminalne zagadki i łapie przestępców wspólnie ze znajomym "policjantem". Świetne.
A ja niestety kupuję już raczej z sentymentu. Zarówno w warstwie graficznej, jak i w scenariuszu dostrzegam zjazd w dół. Obecnie od około 10 tomów Usagi chodzi od wioski do wioski i rozwiązuje problemy wieśniaków, a na swej drodze, poza wieśniakami, spotyka głównie inspektora Ishidę i złodziejkę Kitsune. Czasem przemknie jeszcze Chizu czy Gen. Niestety brakuje mi bogactwa świata Usagiego, który Stan zostawił gdzieś w tyle. Gdzie Jotaro, Katsuichi (chyba moja ulubiona postać), klan Geishu, Hikiji i inni? Ciągle marzy mi się opowieść z ninja-kretami. To, co było super w Usagim to wielowątkowa zazębiająca się fabuła, z postaciami, które co jakiś czas powracały. Za najlepszy okres uważam ten gdzieś pomiędzy "Cieniami śmierci" a "Pojedynek przy świątyni Kitanoji". No i te wielostronicowe pojedynki jak w "Pojedynek przy świątyni Kitanoji". Obecnie Usagi daje się złoić coraz częściej...A ja zgadzam się z wami oboma. Usagi dalej bawi i warto go kupować. Z drugiej strony rzeczywiście frustruje, gdy znowu Usagi idzie do miasteczka, spotyka tam Ishidę i Kitsunę i rozwiązuje zagadki kryminalne.
No ale porównując do Thorgala, tu też wiek autora pewnie robi swoje.
No to fajnie, ale mam nadzieję, że nie porzucą wydawania serii w obecnym formacie...Format tez mają zachowac ten sam dla tego nowego wydania.
Wspominałem o tym w temacie ogólnym Egmontu, ale powtórzę się.(tym razem) rozumowanie TK jest dobre i w pełni się z nim zgadzam. Po wydaniu "Kenii" i "Namibii" w innym formacie niż Aldebaran itd. miałem ból dupy, że jedne nie pasują do drugich (a tutejsi forumowi bogacze poradzili mi, bym kupił reedycje). Cieszę się, że z Usagim poszli po rozum do głowy (ale powinni zacząć od pierwszych tomów).
Rok temu na targach w Warszawie Kołodziejczak mówił, że albo wydadzą "Usagiego Yojimbo" w HC/większym formacie itp., ale wówczas będą musieli zawiesić publikację nowych tomów, ponieważ prawdopodobnie większość czytelników przerzuciła się na lepszą edycję, albo w takiej samej jakości jak do tej pory (tylko w potrójnych tomach), dzięki czemu będą mogli nadal wydawać nowe albumy serii w starym wydaniu.
Czy rozumowanie TK jest dobre? Nie wiem.
Jeśli mam kupić ponownie to co już mam (...)Tak robią tylko maniacy/rozrzutnicy i TK dobrze o tym wie. Egmont nie będzie konstruował całego wydanie pod tych kilku użytkowników z forum Gildii.
Wtedy kupię to co mam od nowa, kupię tomy 33,34,35 w miękkiej oprawie bo nie będę chciał czekać, potem kupię je ponownie w zbiorczym. (...)
Tak robią tylko maniacy/rozrzutnicy i TK dobrze o tym wie. Egmont nie będzie konstruował całego wydanie pod tych kilku użytkowników z forum Gildii.
Jeżeli Usagi byłby wydany jak Bone albo Hellboy to byłoby coś. Ciekawe co sprawiło, że uznali żeby pakować takie grubasy w SC.Wystarczy czytać poprzednie posty...
Nowi komiksiarze też prawdopodobnie chętniej wybiorą nie zmniejszony format i lepszą oprawę. W przypadku Hellboya sam byłem nowy i wybrałem nowe wydanie zamiast starych albumów już dostępnych. Nie żałuję :smile:Nowi komiksiarze chętnie wybiorą tańszą edycję. Jest taki przesyt rynku, że nowe wydanie w HC i B5 mogłoby kosztować naprawdę sporą sumę. Ktoś powie - Battle Angel Alita od JPF, tylko że raczej Egmont nie interesują nakłady typu kilkuset egzemplarzy.
Takie wydanie ożywia całą serię. Czytelnik ma więcej opcji. Wydawca nie alienuje tych co już zbierają bo nie zaprzestaje starego sposobu wydawania. Wszyscy wygrywają.Bardzo celnie. Nic dodać, nic ująć. Posiadając całą serię w dotychczasowym formacie, jestem bardzo zadowolony, że dalej mogę ją kontynuować. Jednocześnie moi znajomi bardzo się ucieszyli, że dostaną 3 w jednym i dość szybko poznają historię Usagiego.
Jeśli Egmont przestałby wydawać w pierwotnym formacie to przy okazji wkurzyłby tych co zbierają już serię. Wszyscy przegrywają.
Bardzo celnie. Nic dodać, nic ująć. Posiadając całą serię w dotychczasowym formacie, jestem bardzo zadowolony, że dalej mogę ją kontynuować. Jednocześnie moi znajomi bardzo się ucieszyli, że dostaną 3 w jednym i dość szybko poznają historię Usagiego.No i dla mnie to plus. Czytałem Usagiego, ale mam raptem dwa, czy trzy tomy, teraz uzbieram wszystko co chcę.
Takie wydanie ożywia całą serię. Starzy czytelnicy będą mogli uzupełnić brakujące tomiki i wyprzedać to co im się powtórzy (jeśli z danych 3 tomów w nowym wydaniu mają stare 1 lub 2) oraz jednocześnie kontynuować kupowanie najnowszych pojedynczych tomów. Na półce wszystko będzie tej samej wysokości tylko niektóre tomy będą grubsze. Niektórzy przesiądą się całkowicie, więc pojawi się więcej niedostępnych tomów w obiegu i ceny spadną. Nowi czytelnicy chętniej sięgną po serię, gdy kolejne tomy będą dostępne łatwiej/taniej. Czytelnik ma więcej opcji. Wydawca nie alienuje tych co już zbierają bo nie zaprzestaje starego sposobu wydawania. Wszyscy wygrywają.Tak, właśnie tak jest
Jeśli ktoś chce wypasione wydanie to już dawno kupił sobie po angielsku. Tych co pozostało lub nie znają na tyle angielskiego jest pewnie ze 30 osób. Gdyby wydali całkowicie nowe wydanie w innym formacie dla zaspokojenia garstki to większość czytelników przerzuciłaby się na nie. Sprzedaż nowych tomów by spadła. Jeśli Egmont przestałby wydawać w pierwotnym formacie to przy okazji wkurzyłby tych co zbierają już serię. Wszyscy przegrywają.
jako posiadacz wszystkich tomów nie kupię reedycji w takim wydaniu.Bo nie jest to wydanie (co zostało podkreślone wiele razy) dla ciebie, lecz głównie dla nowych czytelników serii. Co było wspominane tu raz i dwa, polski rynek komiksowy nie jest na tyle duży by utrzymać równolegle dwie zupełnie różne edycje takiej serii jak "Usagi Yojimbo", tu Egmont znalazł półśrodek.
Ja jako stary czytelnik nie jestem usatysfakcjonowany. Nowe zbiorcze tomy będą się ukazywać co 3 lata?? Jeśli rzeczywiście tak będzie, to przerzucę się na oryginalne tomiki i tyle.Będą też wychodzić pojedyńczo, jak dotychczas. Jako stary czytelnik, sobie dokupisz i przeczytasz.
Jeśli ktoś chce wypasione wydanie to już dawno kupił sobie po angielsku.
Będą też wychodzić pojedyńczo, jak dotychczas. Jako stary czytelnik, sobie dokupisz i przeczytasz.
Czytam te wasze żale i nie mogę pozbyć się opadu szczęki... Ja tam się cieszę. Jakbym miał wcześniejsze wydania, to nie miałbym żadnego problemu z tym rozwiązaniem.Zgadzam się całkowicie, ale wiesz że niektórzy muszą popisać głupotki typu że nie ohc to ohc tamto.
Usagi jest niekolorowy, więc prawdopodobnie nie był by droższy od BBPO.
Ale """"niektórzy"""" oczywiście tego nie rozumieją.Jak widać, że ci pozostali też tego nie rozumieją. Najlepszą opcją było by aby na rynku były dwa wydania, takie jak teraz dla oraz nowe zbiorcze w HC. Problem jest taki, że rynek nie jest tak chłonnym, aby dało radę utrzymać oba na nim. Egmont zrobił to najbardziej optymalnie jak mógł. Na pewno problemem jest, że jest to seria cały czas trwająca.
Jak widać, że ci pozostali też tego nie rozumieją. Najlepszą opcją było by aby na rynku były dwa wydania, takie jak teraz dla oraz nowe zbiorcze w HC. Problem jest taki, że rynek nie jest tak chłonnym, aby dało radę utrzymać oba na nim. Egmont zrobił to najbardziej optymalnie jak mógł. Na pewno problemem jest, że jest to seria cały czas trwająca.
Umyka mi ta logika.Zdecydowanie. Wg mnie źle wszyscy traktują te "nowe" wydania. Bardziej wszyscy powinni patrzeć na to jak na dodruk brakujących tomów, tylko że 3w1, aby można było skompletować i nadrobić zaległości. I raczej ja nie doszukuję się, że nowe tomy (premierowe) będą wydawane też 3w1 (może kiedyś, jak się nakład skończy).
Można założyć że komuś brakuje w sposób nieregularny, np co trzy albumy. Będzie musiał on kupić wiele tomów (jeśli chce przeczytać całość), dużo więcej niż faktycznie potrzebuje.Ale to go wyniesie taniej pewnie niż jakby miał kupować tomy używane, których stan i tak mógłby być różny.
Nie widzę tu argumentu o ukłonie dla starych zbieraczy jaki się przewija.A ja tak. Jeśli Egmont zapowiedziałby nową edycję to pewnie większość przesiadałby się na nowe wydanie, olewając pewnie kontynuację (zakładam, że taka by też była) starej formy i wtedy okazałoby się, że nie opłaca się drukować jej bo za mało by było kupujących ją. I zostałaby przerwana i wtedy dopiero podniósłby się lament tych 30 czytających i opluwanie, że Egmont nie potrafi kończyć serii.
Ukłon dla nich to dodruk tego co mamy/mają.Z którym Egmont już raz próbował i się nie udało. Zapominasz widzę o tym. Jest tego dużo, przez co dodruk tych wszystkich tomów, trwałby długo.