2dope i mykupyku a moze macie gdzies u siebie jeszcze Ghost World lub inne komiksy tego autora i chcecie sie pozbyc po PROMOCYJNEJ cenie.
Jestem BARDZO zainteresowany!
Cujo, ale zaloze sie o kanapke z szynka, ze David Boring by ci sie spodobal..
hell, mialem wlasnie genialny pomysl, zaloze stronke z recenzjami zagranicznych komiksow i David pojdzie na pierwszy ogien :P
przez sentyment do rodzinnego miasta poprosze pookiego, zeby zajal sie dzialem komiksow dla dzieci (czyt: transmęt, priczer) :shock: :wink:
Kreska Clowesa z poczatku sprawiajaca wrazenie zajebistej, z biegiem czasu zaczela obfitowac w ewidentne braki.
Komiks dobry jezeli ktos szuka obyczaju w komiksie. Wtedy moze nawet bardzo dobry. Ciezko mi powiedziec bo ja nie szukam.
Cytat: "Cujo"Kreska Clowesa z poczatku sprawiajaca wrazenie zajebistej, z biegiem czasu zaczela obfitowac w ewidentne braki.
trzeba dać cynk za ocean to może mu cofną dwukrotnie przyznanego Eisnera w kategorii Best Writer/Artist :)
Cujo!!! "Angielski PACJENT" dostal 9 Oscarow!!!To moze jednak nie jest taki nudny?! :D
autobiografizm sucks (nie tylko w komiksie - w filmie, literaturze też)
"W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta (widziałem w jakimś katalogu, że zaczęli robić komiks na podstawie tej ksiązki)
Robie akcje na wielka skale!!! :D
"KOMIKSY CLOWES"A W POLSCE"
Mi tez Clowes z kreski przypomina Burnsa
Cytat: "xionc"Mi tez Clowes z kreski przypomina Burnsa
Mi też się to rzuciło w oczy - charakterystyczna "sztywność" bohaterów, jakby mieli kłopoty z poruszaniem się w gęstym, gorącym powietrzu, a robienie czegokoliwiek wiązało się z wysiłkiem.
Przy okazji - który z innych komiksów Clowesa warto zobaczyć? Dawida Boringa np? Bardzo mnie Clowes zaintrygował po Ghostworld i chciałbym sięgnąc po coś jeszcze, co wyszło spod jego ręki.
Nie wiadomo o co chodzi?
Ale w jakim znaczeniu - fabuly, czy ogolnej wymowy...
u naszych sasiadow sie oplaca, inna cywilizacja :cry:
na pocieszenie (marne, ale zawsze):
http://komiks.cz/detail.php?action=komiks&id=2116
u naszych sasiadow sie oplaca, inna cywilizacja :cry:
Cytat: "turucorp"u naszych sasiadow sie oplaca, inna cywilizacja :cry:
Podobno (tak słyszałem) im się też nie opłaca, ale tam jest wydawca, któremu nie przeszkadza brak rynku - podobnie jak u nas brak rynku nie przeszkadzał Motopolowi (tyle, że tamten ma lepszy gust)...
Z drugiej strony co nalezaloby wydac w pierwszej kolejnosci , aby Clowes przyjal sie na naszym malo przyjaznym rynku .
Nie wiem, może to nadinterpretacja, ale po przeczytaniu "Ghost World" jak mantra powraca mi jedno zdanie, w którymś momencie padające z telewizora podczas bezmyślnego przerzucania kanałów:
"Ustawiając odpowiednio lustra sprawisz, że twój pokój będzie wydawał się dwa razy większy".
Bo jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to właśnie robi Enid - wciąż przestawia lustra, milcząco przygląda się swojemu odbiciu w spotykanych osobach, bada granice możliwości - na oślep, często głupio, ale z jakąś premedytacją, której to premedytacji brakuje Rebecce. Nie wie, czego chce, ale wciąż odsiewa to, czego nie chce. I powiększa swój "wewnętrzny pokój", by wyrwać się ze "świata duchów" i nie utkwić na wieki w knajpce "Angels". Choć to chyba nieuświadomiony imperatyw i sama Enid byłaby pierwszą, która by się go wyparła...
z ciekawości i dla upewnienia się - Burns, Sturm i Seth to też jest ligne claire?
Burns mi się faktycznie z Clowesem kojarzy i tym takim "sztywne" rysowanie i pomieszanym wnętrzem postaci.
Setha i Burnsa mam trochę gdzie indziej, możliwe, że mylnie, więc temu pytam D:
Ligne claire to jest dla mnie taki mega prosty, czysty styl , bardzo komunikatywny, ale no nie do końca tam mam na czym oko zawiesić D: chyba też wolę jak cośtam jednak "sprawia problemy", nie pasuje.
bez wątpienia jedną z najważniejszych rzeczy, jakie w ubiegłym roku otrzymaliśmy od naszych Wydawców, był "David Boring"Mnie "David Boring" lekko rozczarował. Stylistycznie jakby rozpięty pomiędzy "Ghost World" a "Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza" przypłacił to niezdecydowanie światem przedstawionym, w który nie do końca się wierzy.
Moje ulubione (na ten moment) plansze to s. 41 z sakramentalnym "Dobrze wiedzieć, że nadal uczą ludzi klasyków!" icholewa! ciem-krencem, ten-tego.... no, jakby tu powiedzieć... po prostu (może zbyt długi okres minął od tego, jak przeczytałem Davida) nie czuję tej symetrii. może, gdybym teraz jeszcze raz to w całości przeczytał... kto wie, kto wie; na pewno, prędzej czy później to zrobię, będę wtedy czujniejszy!
[...]
Ten komiks dorzuca kolejną garść argumentów (w moim wewnętrznym sporze) przeciw "Stwórcy" McClouda, który o tym blasku prawdziwości, jaki z komiksów Clowesa bije, może tylko pomarzyć.Za to, ten argument do mnie trafia, co więcej, sam miałem wrażenie, że Boring to nie historia pisana na siłę (by stworzyć "dzieło" :smile: ) , tylko prawdziwa opowieść (trochę trywialne określenie, ale nie wiem, jak to lepiej opisać. Ja zaraz po Boringu wziąłem się (zupełnie bez żadnych uprzedzeń) za Równonoce Pedrosy, i -co naprawdę dziwne- mimo tego, że doceniam to, że Równonoce "wielkim komiksem są!", to jakoś w miarę czytania, wyczuwałem u Pedrosy coraz więcej fałszywych nut; coś mi tam nie pasowało, ale właśnie nie w samej opowieści, tylko w tym, że (w porównaniu do np. komiksów Clowesa) była ona zbyt hmmm.... "wydumana". To nie żaden rzeczowy minus, tylko takie bardzo subiektywne wrażenie, powstałe przy bezpośrednim "przyrównaniu" dwóch, czytanych jedna-po-drugiej, powieści graficznych... ufff!
Tak więc:czy ja wiem.... czy ja wiem...... Niby kolejność okej, ale Boring z marną "czwóreczką"? No nie, nie zgadzam się! byłbym daleki od wystawiania tym komiksom szkolnych not, które bardziej pasują mi dla rzemieślników, wyrobników komiksu, a nie dla prawdziwych artystów, heh!
"Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza" 6/6
"Ghost World" 5/6
"David Boring" 4/6
czy ja wiem.... czy ja wiem...... Niby kolejność okej, ale Boring z marną "czwóreczką"? No nie, nie zgadzam się! byłbym daleki od wystawiania tym komiksom szkolnych not, które bardziej pasują mi dla rzemieślników, wyrobników komiksu, a nie dla prawdziwych artystów, heh!To, że szkolne noty są takie same, to tylko zbieg okoliczności. Uważam, że nie ma nic lepszego do szybkiego zagajenia bądź szybkiej oceny niż skala 1-6. Potem przecież można sobie dyskutować do woli. Poza tym w moim podejściu do jakiejkolwiek sztuki nie ma podziału na artystów i rzemieślników. Są tylko artyści, którzy w takim albo innym stopniu opanowali rzemiosło. :)
Za to, ten argument do mnie trafia, co więcej, sam miałem wrażenie, że Boring to nie historia pisana na siłę (by stworzyć "dzieło" :smile: ) , tylko prawdziwa opowieść (trochę trywialne określenie, ale nie wiem, jak to lepiej opisać. Ja zaraz po Boringu wziąłem się (zupełnie bez żadnych uprzedzeń) za Równonoce Pedrosy, i -co naprawdę dziwne- mimo tego, że doceniam to, że Równonoce "wielkim komiksem są!", to jakoś w miarę czytania, wyczuwałem u Pedrosy coraz więcej fałszywych nut; coś mi tam nie pasowało, ale właśnie nie w samej opowieści, tylko w tym, że (w porównaniu do np. komiksów Clowesa) była ona zbyt hmmm.... "wydumana". To nie żaden rzeczowy minus, tylko takie bardzo subiektywne wrażenie, powstałe przy bezpośrednim "przyrównaniu" dwóch, czytanych jedna-po-drugiej, powieści graficznych...
Co do Pedrosy, świadomość wtórności wykorzystywanej stylistyki autor z pewnością ma, ale nigdzie nie bierze swoich psychologicznych wywodów w cudzysłów. Nie ma tu poczucia dystansu i tym samym można przyjąć, że wierzy w aktualność podobnej stylistyki.Moim zdaniem ten cudzysłów jest i to podwójny - wynika z nadrzędnej roli opowiadania w "Równonocach" poprzez komiks (z całą symboliką kryjącą się za tym) oraz z prób oswojenia świata przez Camille poprzez robienie zdjęć. To może zabrzmieć paradoksalnie, ale wydaje mi się, że nawet czytając te kawałki prozy nie wolno zapominać, że czytamy komiks, że te teksty mają korespondować z sekwencjami obrazków, które były przed nimi i będą po nich. Że to nadal jest typowe dla komiksu uzupełnianie się ilustracji i tekstu, tylko na trochę innych zasadach. Wyobraźmy sobie, że to, czego nie odnajdujesz w prozie Pedrosy w kontekście twórczości Woolf, jest tam jednak, ale ukryte, dopełnione w warstwie komiksowej. Wiem, strasznie wydumany ten pomysł.:D Ale też nie chce mi się wierzyć, że Pedrosa nie zdaje sobie sprawy, że daleko mu do Virginii Woolf.
a gdyby te fragmenty przetłumaczył Lech Czyżewski z całą świadomością tego, co robi i czemu to ma służyć, czy wybroniłby Pedrosę bardziej niż zrobiła to Katarzyna Sajdakowska? :smile:
To może zabrzmieć paradoksalnie, ale wydaje mi się, że nawet czytając te kawałki prozy nie wolno zapominać, że czytamy komiks, że te teksty mają korespondować z sekwencjami obrazków, które były przed nimi i będą po nich. Że to nadal jest typowe dla komiksu uzupełnianie się ilustracji i tekstu, tylko na trochę innych zasadach. Wyobraźmy sobie, że to, czego nie odnajdujesz w prozie Pedrosy w kontekście twórczości Woolf, jest tam jednak, ale ukryte, dopełnione w warstwie komiksowej. Wiem, strasznie wydumany ten pomysł. :biggrin:
Patience - z dużą dozą prawdopodobieństwa mój komiks roku, tak po prostu.
Podsumowujac: fabularnie Patience to dla mnie takie cos pomiedzy wspomianym Boringiem a Ghost World.
"Patience" to zmarnowany potencjał. Na początku świetnie, im dalej tym gorzej. Pomysł z podróżami w czasie podobny trochę do "Skasowałem Adolfa Hitlera" Jasona, który jednak pokazał jak na 48 stronach wycisnąć temat jak cytrynę, bez męczenia buły. "Patience" to najgroszy Clowes jakiego czytałem, a czytałem niemal wszystko.
Czyli jeśli gorszy od Boringa to lepszy od GW?Akurat tutaj NIE mialem na mysli szeregowania komiksow Clowesa wg ich fajnosci, a jedynie tylko to, ze Patience to taki miks clowesowego odjazdu w klimacie i o natezeniu Boringa oraz obyczajowki znanej z Ghost World.
Gdyby istniał bóg natychmiast rozstąpiłaby się pod Toba ziemia. :biggrin: Jak dla mnie Ghost World to jest perełka i zdecydowanie najlepsza pozycja Clowesa. Potem dłuuugo długo nic.
Wilson to znakomity komiks moim zdaniem, Clowes w najlepszej formie. Film tez byl ok, ale jednak duzo slabiej mi wszedl od komiksu, bo tam gdzie komiks bazuje na przerysowaniu i czarnym humorze, film przez swoja doslownosc staje sie troche wymeczony i creepy, Ale obejrzalem do konca. :smile:to ciekawe (nie miałem okazji czytać Wilsona, ale oczywiście zobaczyłem film, jak tylko zrobił się dostępny), mimo tego, że połknąłem film bez przysłowiowej popitki i długo się oblizywałem, to chyba przymykałem oko na tę dosłowność w miejscu przerysowania, po prostu wyczuwałem to i w locie jakoś przerabiałem na oryginalnego Clowesa, choć tak naprawdę do końca nie byłem pewien, czy przypadkiem ten komiks nie jest taki.... hmmm no właśnie jaki? Ale teraz kamień z serca, dzięki Xionc! nie mogę się doczekać, gdy wezmę go do rąk.
to ciekawe (nie miałem okazji czytać Wilsona, ale oczywiście zobaczyłem film, jak tylko zrobił się dostępny), mimo tego, że połknąłem film bez przysłowiowej popitki i długo się oblizywałem, to chyba przymykałem oko na tę dosłowność w miejscu przerysowania, po prostu wyczuwałem to i w locie jakoś przerabiałem na oryginalnego Clowesa, choć tak naprawdę do końca nie byłem pewien, czy przypadkiem ten komiks nie jest taki.... hmmm no właśnie jaki? Ale teraz kamień z serca, dzięki Xionc! nie mogę się doczekać, gdy wezmę go do rąk.