gildia.pl
Gildia Komiksu (www.komiks.gildia.pl) => Komiksy amerykańskie => Wątek zaczęty przez: Voytek w Styczeń 17, 2003, 08:52:56 pm
-
[EDIT: Przeniesione z tematu "Nowosci" - Cujo]
Ja dzisiaj kupilem KRWAWE GODY i SIN CITY :DAMULKA WARTA GRZECHU i jestem swiezo po przeczutaniu tego pierwszego komiksu.
W sumie ciekawa historyjka , dobrze opowiedziana - duzo osob (bohaterow)wystepuje ale dzieki wstepowi czlowiek sie nie gubi.Nie chce wnikac w fabule bo by byly spoilery a tego chyba nikt nie lubi.Rysunki bardzo ladne - lekko przypominaja styl ORIGIN'a , twarda oprawa i niby wszystko ok ale mnie na kolana nie rzucil.tzn. jak sama nazwa mowi MISTRZOWIE KOMIKSU to zobowiazuje do czegos wyjatkowego !A tu tylko DOBRY komiks.I wiecej seksu by sie przydalo a nie daja czlowiekowi tylko przedsmak :(
Na str. 16 poczatkowo myslalem ze blad w przetlumaczeniu z angielskiego na polski , dalej tez sie to zdarza ale to chodzi ( chyba) o to ze akcja dzieje sie we Francji wiec wszyscy mowia po wrancusku ( czyt. polsku) a turysci po angielsku.
SIN CITY jeszcze nie przeczytalem - zaraz sie za to wezme ale na DZIEn DOBRY to powiem ze przejrzalem album i juz chyba powoli mi bokiem wychodza te rysunki Millera.Mam wrazenie ze tym razem sie nie przylozyl jak w 2 poprzednich albumach , jak by rysowal w pospiechu .
Oj cos ostatnio trudno mnie zadowolic....
A co powiecie na okladke DAMULKI WARTEJ GRZECHU - porazka!!!W ogole nie pasuje do tego klimatu , popatrzcie na 2 poprzednie i porownajcie z najnowsza.
Okey, koniec marudzenia!
-
Voytek: mam tę przyjemność być w posiadaniu oryginalnego TPB "A Dame to Kill For" i tam okładka jest zdecydowanie lepsza od tej w naszym wydaniu, nie wiem czym to było spowodowane, że nie mogła być taka ja kw oryginale. Bo faktycznie trochę psuje pierwszy kontakt z tym zajebistym komiksem ....
-
oto okładka oryginalna:
(http://esensja.pl/magazyn/2002/03/img/ilustr/10_025c.jpg)
oto arcydzieło z Egmontu:
(http://wrak.pl/okladki/sincity_02.jpg)
nic dodać nic ująć, tak się postarali :evil:
-
Mykupyku: dziękuję za prezentację graficzną :) na ktorej wyrażnie widać jak kolosalny błąd popełnił Egmont, ale niech im to będzie wybaczone, tylko niech nie popełnią następnym razem takiej sraszliwej rzeczy...
Jak łatwo zauważyć oryginalna okładka oddaje w duż o lepszym stopniu klimat Sin City... Ale to i tak nie ważne bo i tak kupię ten komiks :mrgreen:
-
Czy ktoś byłby uprzejmy powiedzieć, kto przetłumaczył "Damulkę"?
-
Czy ktoś byłby uprzejmy powiedzieć, kto przetłumaczył "Damulkę"?
Kreczmar forever... przyznacie chyba, że wyrobił sobie markę, to już jedno z najbardziej znanych nazwisk w polskim światku komiksowym - a przecież nie jest ani scenarzystą, ani rysownikiem; to dopiero osiągnięcie!
A przy okazji: czy ma ktoś oryginał? Z czystej ciekawości - jak brzmi pierwszych kilka zdań w pierwszym kadrze albumu?
-
A przy okazji: czy ma ktoś oryginał? Z czystej ciekawości - jak brzmi pierwszych kilka zdań w pierwszym kadrze albumu?
:shock:
To zdanie wywołało we mnie niepokój
:?
Jest tak źle?
(po wpadce z "spokojną nocą" można spodziewać się wszytskiego :?
Choć np. Grubas i Konus mieli dobrze przetłumaczone dialogi(nie wiem czy wiernie)).
-
a jak brzmi po polsku? pytam z ciekawosci, gdyz i tak omijam ten kłomiks
-
oto okładka oryginalna:
oto arcydzieło z Egmontu:
(http://wrak.pl/okladki/sincity_02.jpg)
nic dodać nic ująć, tak się postarali :evil:
A ja mam TPB oryginalny właśnie z taką okładką.
Tylko napis jest trochę inaczej ułożony...
-
ze strony dark horse:
(http://209.95.35.130/covers/s/scadtkftpb.jpg)
-
jeśli kogoś to obchodzi to w czeskim wydaniu jest ta *ładniejsza* okładka...
-
Co tu sie dzieje na tym forum?Bez mojej wiedzy i mojej zgody ktos zalozyl watek pod moim nickiem i rozpoczal moim listem ktory jeszcze niedawno byl w NOWOSCIACH!!!
Za takie rzeczy moge wytoczyc proces!!! :D
A wracajac do nowego SIN CITY(juz przeczytalem) to musze zwrocic Millerowi honor - rysunki sa takie jakie byly w poprzednich czesciach czyli na wysokim poziomie.Co prawda zdarza sie mu czasem mnie udane kadry np. MIHO na dachu kopie w szpagacie (tragiczny rys.!) ale wiekszosc to cudenka - a najwieksze cudenko w tym albumie moim zdaniem to AVA w basenie mmmmm....
Podsumowujac to DAMULKA WARTA GRZECHU to bardzo udany komiks ktory trzyma poziom MIASTA GRZECHU i jest lepszy od GIRLSY , GORZALY i GIWERY.Wszystkim polecam !!Ale mam jedno ALE!
Wkurzaja mnie takie male szczegoly typu
SPOILER
policja jedzie do STAREGO miasta i odrazu pada tekst w stylu to musi byc zoltodziob bo zaden normalny glina tu nie zaglada.Po chwili pojawia sie na ulicy , dachach itp. 20 dziwek i strzela z karabinow do policji
KONIEC SPOILERA
Ludzie to juz lekkie przegiecie - wole cos w stylu 100 naboi gdzie wszystko naprawde jest takie jakie w zyciu.
Zgodzi sie ktos ze mna?
-
Co tu sie dzieje na tym forum?Bez mojej wiedzy i mojej zgody ktos zalozyl watek pod moim nickiem i rozpoczal moim listem ktory jeszcze niedawno byl w NOWOSCIACH!!!
wlasnie Cujo, to nie pierwszy raz i powinienes na poczatku takiego topicu dopisac komentarz "//przeniesione z tematu..itd." :idea:
-
OT
"Brutalne przenoszenie tematów" powinniscie traktowac wyrozumialej niz "bestalskie kasowanie tematow", na ktore zasluguje potencjalnie kazda rozwinieta i dojrzala offtopicowa dyskusja.
W kazdym razie zeby nie siac zametu zastosuje sie do waszej sugestii i bede zaznaczal na poczatku skad dany temat jest przeniesiony.
-
Chcialem jeszcze dodac ze podoba mi sie to przeplatanie watkami i cofanie sie w czasie ale tym razem z innego spojrzenia innego bohatera.Wiecie o co mi chodzi??? :lol:
Robi sie z tego taki maly pulp fiction.Ale zauwazylem pewne niezcislosci np.Marv przychodzi do baru gdzie jest nowy bramkarz i spuszcza mu wpier... w MIASTO GRZECHU bramkarz zaczepia go tekstem "A ty?...twoj plaszcz wyglada na bagdadzka robote.tak samo dziergana jest twoja geba.spadaj" a w DAMULCE WARTEJ GRZECHU ta sama sytuacja a juz inny tekst: "A ty...twoj plaszcz wyglada mi na bagdadzki.Podobnie jak twoja twarzyczka.Sciagaj go." Niby mala ruznica ale jest!!Ten sam gosc(Tomasz Kreczmar) tlumaczyl i co???Leniuszek , nie chcialo sie zajrzec do pierwszego albumu i przypomniec sobie jak to wczesniej przetlumaczyl???
-
Sin City uważam za najlepszy zagraniczny komiks jaki czytałem, pod względem scenariusza.
OT
Może lepiej otwórz topic Ogłoszenie. Tam jest lepsze miejsce na taką dyskusję.
BTW. Jesli kasowałbys posty to o tym informuj autorów przez PW (chyba, że to te zdublowane).
-
(2)Co tu sie dzieje na tym forum?Bez mojej wiedzy i mojej zgody ktos zalozyl watek pod moim nickiem i rozpoczal moim listem ktory jeszcze niedawno byl w NOWOSCIACH!!!
Za takie rzeczy moge wytoczyc proces!!! :D
(1)Ale mam jedno ALE!
Wkurzaja mnie takie male szczegoly typu
SPOILER
policja jedzie do STAREGO miasta i odrazu pada tekst w stylu to musi byc zoltodziob bo zaden normalny glina tu nie zaglada.Po chwili pojawia sie na ulicy , dachach itp. 20 dziwek i strzela z karabinow do policji
KONIEC SPOILERA
Ludzie to juz lekkie przegiecie - wole cos w stylu 100 naboi gdzie wszystko naprawde jest takie jakie w zyciu.
Zgodzi sie ktos ze mna?
Damulka ???- swietny komiks, obok scen dramatycznych, sceny komiczne, by rozladowac napiecie- bardzo dobrze sie przy nim bawilem.
I uwazam,ze jest jeden z lepszych portretow kobiet ( mam nadzieje, ze forumowiczki mnie nie znienawidza za to co napisalem :D )- Frank musial swoje przejsc :D .I wlasnie ad1 ja to potraktowalem jako niezly zart (trafnie to ujales- lekkie przegiecie )- zobaccz na tatulaz jaki ma na tyleczku amazonka na dachu, pojawia sie jeszcze kilka takich odwolan do komiksow (Hellboy na koszulkach faszystow, jako wisiorek jednej z k^&*-( tez faszyski ?)-rozwalilo mnie to), albo humor sytuacyjny w "rozmowie" Marva z "wladca marionetek" ( uch, uch...ekhm... :D )
Czy ktos wie , czy gosc wysylany przez Marva, by rozsiewc plotki, to nie Wolverin ( czyzby twardziel byl mieczakiem w SC ?)?- czy tu juz przesadzam?
Rysunki ???- bardzo mi sie podobaja (niby czern i biel, ale ile kolorow :D ),
Rzeczywistosc SC?- no coz troche naciagana w stosunku do "naszej"(no bo kto widzial takie sliczne k^&*%y na ulicach, gosci wypadajacych z okien z ilomas tam kulami w bebechach i zywych ???) ale komiks mnie tak wchlania, ze wchodze w ta rzeczywistosc, przejmuje ja (ona mnie ) i liczy sie tylko historia !!!
ad2- nie przesadzajcie- ja popieram Cujo- bedzie porzadek, a chyba to nie jest tak straszne naruszenie dobr osobistych.
-
Ostatnio czytałem sobie Sandmana i w historii o narkomance (dziewczynie Constantine'a) widze jakby nawiązanie do Sin City. Tez macie coś takiego?
-
Sorry stary ale nie wiem o co Ci chodzi...
-
No tak Sandman wyszedł troche wcześniej :]
Tak czy siak na początku jest opis bohaterki i zamiast ładnej dziewczyny jest opis starej i chorej. Jest na swój sposób podobny.
-
SIN CITY to klasyk komiksu noir, zawiera wszystko co zawierać powinnien :D Twardzi faceci, łatwe dziewczyny, szybkie samochody, przemoc, honor, itp,itd...
A do tego bezapelacyjny mistrz kreski FRANK MILLER, dzięki właśnie tkaiemu przedstawieniu świata i bohaterów, pokochałem Sin City. Ten komiks nigdy mi się nie znudzi...
-
Dzisiaj kupiłem Sin city i po przeczytaniu, twierdze ze raczje Egmont jest lepszy :) To jest sztuka co Miler stworzył
-
Arusiek: i tu masz całkowitą rację, SIN CITY to sztuka przez duże "S"...
-
Wlasnie jestem po lekturze Damulki :)
Jednym slowem moglbym powiedziec - to jest swietne ! :) Damulka trzyma bardzo wysoki poziom poprzednich TPB. Jak to zwykle u mnie bywa - oprawa graficzna. Dla mnie to absolutne mistrzostwo. Takiego zastosowania czerni i bieli jeszcze nie widzialem. Te dwa kolory tak bardzo przeciez w Sin City ze soba kontrastuja a jednak Millerowi udalo sie jakims cudem polaczyc je tak by wszystko bylo spojne, laczylo sie ze soba w harmoni. W kazdym albumie sa perelki. I tak jest tym razem - sceny w zadymionej knajpie, idealnie polozony cien krat tudziez zaluzji na cialach, jak zwykle Nancy w ruchu, plywajaca Ava... heh..moglbym jeszcze wiecej wymieniac. Powtorze - dla mnie mistrzostwo.
Fabularnie rowniez nowy tom nie zawodzi. Czyli mamy to do czego sie juz przyzwyczailismy w Sin City. Duzo akcji, brutalnosci, krwi a w to wszystko wkomponowana postac "nieszczesnej" Avy i to co potrafi zrobic z facetami.
Swietny jest rowniez pomysl nawiazania do poprzednich czesci, w tym pojawia sie niezawodny jak zwykle Marv. :D
Polecam wszystkim, ktorzy jeszcze tego komiksu nie czytali (pewnie i tak niewielu takich jest...)
-
zauwazylem pewne niezcislosci np.Marv przychodzi do baru gdzie jest nowy bramkarz i spuszcza mu wpier... w MIASTO GRZECHU bramkarz zaczepia go tekstem "A ty?...twoj plaszcz wyglada na bagdadzka robote.tak samo dziergana jest twoja geba.spadaj" a w DAMULCE WARTEJ GRZECHU ta sama sytuacja a juz inny tekst: "A ty...twoj plaszcz wyglada mi na bagdadzki.Podobnie jak twoja twarzyczka.Sciagaj go." Niby mala ruznica ale jest!!Ten sam gosc(Tomasz Kreczmar) tlumaczyl i co???Leniuszek , nie chcialo sie zajrzec do pierwszego albumu i przypomniec sobie jak to wczesniej przetlumaczyl???
Byc moze faktycznie wyszlo okropne lenistwo tlumacza, a byc moze w orginale naprawde te teksty sie roznia? Wtedy pretensje prosze kierowac do Millera :)
-
no, ale kreczmar jako inteligentny facet nie musialby popelniac tego samego bledu :wink:
-
no, ale kreczmar jako inteligentny facet nie musialby popelniac tego samego bledu :wink:
Nie wiem, jak to było z oryginałem - ale przecież nawet jeśli teksty różniłyby się, to wcale nie musiałoby to oznaczać błędu Millera ("Co autor chciał przez to powiedzieć" itd.)
-
Proste historie. Bez udziwnień, kombinowania. Po prostu proste historie :wink: To tak bardzo w Sin City lubię. Absolutny majstersztyk to scena przedstawiająca skok Avy do basenu. Cudo.
-
jeżeli chodzi o spór z okladkami: to rzeczywiscie oryg tpb ma taka sama jak polski (okladki osobnych numerow oryg. znalezc mozna na stronie sincity.prv.pl).
ktos mi powiedzial, ze damulka mu sie bardziej podobala niz pierwsza tom sin city... przeczytalem i sie zawiodlem (cholera, gdyby ten ktos mi tego nie powiedzial - bylbym wniebowziety). oczywiscie 'damulka' jest gorsza niz 'miasto' a lepsza niz 'girlsy' zarowno fabularnie, jak i graficznie.
ogólnie historie sin city sa proste, ale 'mocne'. i strasznie sie mi podobaja. jest klimat. jezeli chodzi o rysunki - to jest to po protu mistrzostwo. czytajac sin city ogarnia mnie takie nieopisalne uczucie. czasami godzinami wpatruje sie w te doskonale skonstruowane i przedewszystkim klimatyczne rysunki.
moj kuzyn slusznie zauwazyl, ze pojedyncze kadry doskonale nadawaly by sie na wzory an koszulki. postaram sie wiec takie sobie zalatwic ;)
-
to z tego co móisz dinaoro wynika że Miller w czasie tworzenia sin city rysował coraz gorzej. Damulka gorsza od "miast grzechu", girlsy gorsze od damulki
-
tak jest. rysunki rzeczywiscie sa juz coraz mniej oryginalne.
tak jest b czesto, w roznych seriach.
-
link do recenzji w zycia warszawy
http://www.zw.com.pl/apps/informacje/kultura//tekst.jsp?place=zw_archive_kultura&news_id=8321
dwa fragmenty
Historia wymyślona przez Franka Millera należy już do klasycznych pozycji światowego komiksu i literatury. Może zresztą bardziej do literatury, bo ponadstustronicowe opowieści znakomitego amerykańskiego rysownika i scenarzysty już powszechnie są traktowane jako proza.
i drugi,bardziej zakrecony:
Gdyby bohaterowie Millera byli zwierzętami, nic złego by się im nie stało. Banał naturalnego doboru sprawiłby, że jego opowieść nie zostałaby przez nas zauważona. Ale ponieważ Miller narysował ludzi, czytamy jego historię z przerażeniem i wypiekami na twarzy.
-
Historia wymyślona przez Franka Millera należy już do klasycznych pozycji światowego komiksu i literatury. Może zresztą bardziej do literatury, bo ponadstustronicowe opowieści znakomitego amerykańskiego rysownika i scenarzysty już powszechnie są traktowane jako proza.
Co za bullshit - od razu widać, że autor artykułu albo traktuje komiksy z buta, albo ma kompleksy, że komiks nie jest traktowany tak poważnie jak inne dziedziny sztuki. Owszem, można pisać o literackich walorach komiksu, o malarskich, ba! o filmowych nawet - ale żeby próbować od razu anektować komiks w obręb literatury w celu nadania mu "powagi"...
-
to z tego co móisz dinaoro wynika że Miller w czasie tworzenia sin city rysował coraz gorzej.
Hyhy, to nie wiedzieliście jeszcze, jaką chałę odstawił w "Big fat kill"... Tzn. żeby nie było wątpliwości - uważam Franka Millera za znakomitego grafika i jeżeli narysował coś tak, a nie inaczej, to kwestia jego wyboru artystycznego (chybionego bądź nie - to już kwestia gustu), a nie, że "nie wyszło mu".
Ale nie bójcie żaby - "That yellow bastard" jest już bardzo, bardzo okej.
-
Ja osobiście czytałem tylkopierwszy tom, ale mój kumpel czytał tego więcej. Twierdził ze najlepszym albumem serii (dla niego oczywiscie) był Hell And Back.
-
Sesja, sesja i po sesji... wiec nareszcie mialem czas przeczytac to wszytsko co kupilem ostatnimi czasy- wiec i Damulke.
Jak zwykle super sprawa!!! Sin City zawsze rzuca na kolana. Jestem w pelni usatysfakcjonowany. Trzyma poziom. Sporo odwolan do innych komiksow. Fajne bajery z przeplataniem pulp-fictionowym i ciekawa fabula. Graficznie nadal cudo (jasne, ze nie zachwyca tak jak 1 czesc- ale to dlatego, ze zdazylismy sie przyzwyczaic).
Fajny jest ten poysl z koszulkami Sin City. Musze se sprawic :D
-
Po miernych "Girlsach..." znów wysoki poziom, z niecierpliwościa czekam na następna część. Jedynym mankamentem jest okładka...
-
Po miernych "Girlsach..." znów wysoki poziom, z niecierpliwościa czekam na następna część. Jedynym mankamentem jest okładka...
A nie mowilem ze jest swietnie? :wink:
Ale zdanie o Girlsach jednak podtrzymuje... czy tylko mi sie podobal ten tom?
-
Ale zdanie o Girlsach jednak podtrzymuje... czy tylko mi sie podobal ten tom?
Nie tylko tobie :]
Wkurzaja mnie takie male szczegoly typu
SPOILER
policja jedzie do STAREGO miasta i odrazu pada tekst w stylu to musi byc zoltodziob bo zaden normalny glina tu nie zaglada.Po chwili pojawia sie na ulicy , dachach itp. 20 dziwek i strzela z karabinow do policji
KONIEC SPOILERA
Moim zdaniem tak właśnie byłoby w Basin City gdyby istniało
w rzeczywistosci, choc reakcja byla zbyt natychmiastowa
(tak z ciekawosci grał ktoś w GTA2? - w tej grze takze akcja dzieje sie w miescie w ktorym bezprawie jest gora).
-
Szczerze mowiac to nie wiem, czy GGG nie byly najlepszym tomem SunCity- wszystkie mi sie podobaja, ale GGG na 100% bija Damulke i... no niech bedzie tylko o wlos sa slabsze od Miasta
-
Widzial ktos moze ostatnio nowy teledysk Busta Rhymes feat. Mariah Carey "I know what you want".Ostatnio wszedzie go widac i slychac - bardzo popularny kawalek!
Sa momenty w teledysku gdzie np. dziewczna przeglada komiks z bohaterami tego teledysku , pozniej komiks przemienia sie w film animowany a wszystko to w stylu Sin City!!A moze sam Miller robil te rysunki i animacje?
-
Widzial ktos moze ostatnio nowy teledysk Busta Rhymes feat. Mariah Carey "I know what you want".Ostatnio wszedzie go widac i slychac - bardzo popularny kawalek!
Sa momenty w teledysku gdzie np. dziewczna przeglada komiks z bohaterami tego teledysku , pozniej komiks przemienia sie w film animowany a wszystko to w stylu Sin City!!A moze sam Miller robil te rysunki i animacje?
Miałem identyczne skojarzenie :)
-
Jest nawet lepiej.
To w końcu bezposrednie nawiązanie do Sin City Franka Millera.
Nawet okładka jest czarwona tak jak w najnowszej wersji TPB (i w polskim wydaniu).
Oczywiście dla zwykłego zjadacza chleba i odbiorcy teledysku rysunki zostały wygładzone i to bardzo, oraz pojawia sie szary kolor ale klimat pozostaje.
Gdybym tylko nie musiał tego słuchać. :D
-
Można Busta Rhymesa lubić lub nie, ale trzeba przyznać że klipy ma rewelacyjne. Myślę, że koleś lubi i czytuje komiksy 8)
-
Czy istnieje wersja SIN CITY (wszystkie 7 czesci) na kredowym papierze? Oczywiscie chodzi mi o wersje anglojezyczna. Jesli tak, to gdzie to mozna zamowic i ile moze kosztowac? Chcialbym miec wszytkie czesci tego znakomitego komiksu, ale jak patrze na jakosc wydania Egmontu, to jakos mi sie odechciewa...
-
Czy istnieje wersja SIN CITY (wszystkie 7 czesci) na kredowym papierze? Oczywiscie chodzi mi o wersje anglojezyczna. Jesli tak, to gdzie to mozna zamowic i ile moze kosztowac? Chcialbym miec wszytkie czesci tego znakomitego komiksu, ale jak patrze na jakosc wydania Egmontu, to jakos mi sie odechciewa...
Wersji na kredzie nie ma. Ale amerykańskie wydanie ma dobry, gruby papier (nieświecący) i właściwe nasycenie czernią. Pierwsze TPB (wydania pod względem zawartości i formatu identyczne z tymi wydanymi w Polsce) kosztowały po piętnaście dolarów za sztukę. Ostatnie są grubsze i nie wiem, czy ich cena nie wzrosła.
-
Czy istnieje wersja SIN CITY (wszystkie 7 czesci) na kredowym papierze? Oczywiscie chodzi mi o wersje anglojezyczna. Jesli tak, to gdzie to mozna zamowic i ile moze kosztowac? Chcialbym miec wszytkie czesci tego znakomitego komiksu, ale jak patrze na jakosc wydania Egmontu, to jakos mi sie odechciewa...
Żadna z wersji, które widziałem, nie była wydrukowana na papierze kredowym (przez moje ręce przeszła większość wersji zeszytowych i 4 TPB, nawet jedno z wydań brytyjskich), jednak jakość druku była o niebo lepsza od tego, co zaprezentował Egmont.
Jedynym wyjątkiem, który widziałem był zeszyt Just Another Saturday Night - wydrukowano na kredzie, ale efekt wcale nie był jakiś specjalnie powalający w porównaniu ze zwykłym wydaniem. Do klimatu tego komiksu chyba po prostu nie pasuje błyszczący papier...
-
Ha, zostałem wyprzedzony w odpowiedzi, ale w takim razie uzupełnię jeszcze informację o cenach bieżących wydań:
Pierwsze trzy (Sin City TP, A Dame to Kill for TP, Big Fat Kill TP) są po $17,
That Yellow Bastard TP - $19,
Family Values GN - $12.00,
Hell & Back TP - $25.00,
Booze, Broads & Bullets TP - $15.
-
Dzieki za odpowiedz :)
Podliczajac biezace ceny wychodzi razem 122$ za komplet, plus wysylka, to na pewno przekroczyloby 500zl... a za egmontowe wydanie dam jakies 175zl (jesli utrzymaja cene 25 zeta). Chyba jednak szkoda kasy, myslalem ze wyjdzie troche taniej :(
A moze ktos z forumowiczow mialby do odsprzedania uzywane TP? :roll:
-
Hell and Back TPB mam na kredzie (może niezbyt grubej ale zawsze) - ponad 300 stron, ciekawe jak wyda to Egmont - wydaje mi się, że ten album wyjątkowo wyszedł na innym papierze ze względu na kolory
-
a ja z Sin City przygodę zacząłem niedawno i ani trochę się nie rozczarowałem. to co dobre co mówili/pisali o tym komixie jest absolutną prawdą :D taki kryminał lubię. mocni faceci i niezwykłe kobiety, mrok miasta i świst kul. niesamowite. nie wiecie kiedy Egmont zamierza wypuścić nastepną część???
-
jeśli kogoś to obchodzi to w czeskim wydaniu jest ta *ładniejsza* okładka...
a jak po czesku bedzie A DAME TO KILL FOR
-
a teraz opowieść psełdobiograficzna
jadą sobie Rosiński i Van Hamme samochodem....Jean kieruje, Grzesiek drzemie ale przez sen czuje że samuhud zwalnia.znaczy sie teren zabudowany. no to sie pyta nie otwierając oczu: Jasiu, miasto czy wieś. Van Hamme odpowiada :miasto, Grzechu....
-
Sam to wymysliles?
-
czasami mi sie zdarza
-
a ja z Sin City przygodę zacząłem niedawno i ani trochę się nie rozczarowałem. to co dobre co mówili/pisali o tym komixie jest absolutną prawdą :D taki kryminał lubię. mocni faceci i niezwykłe kobiety, mrok miasta i świst kul. niesamowite. nie wiecie kiedy Egmont zamierza wypuścić nastepną część???
Następny w kolejności ma wyjść chyba "That Yellow Bastard", właśnie dzięki uprzejmości kolegi Karolkonwa jestem po lekturze i uważam, że to zdecydowanie najlepsze "Sin City" ze znanych mi do tej pory. Miller trochę odsuwa tu na bok konwencję czarnego kryminału i tworzy zamiast tego tak wzruszającą opowieść o miłości, poza wszelkimi sentymentami i utartymi schematami melodramatu, że jeszcze mi serce krwawi. Swoją drogą, ciekawe co z tego komiksu zrobi Tomek Kreczmar. "Żółtego grzesznika"?
-
Następny w kolejności ma wyjść chyba "That Yellow Bastard", właśnie dzięki uprzejmości kolegi Karolkonwa jestem po lekturze i uważam, że to zdecydowanie najlepsze "Sin City" ze znanych mi do tej pory.
a nie mowilem ?
a nie mowilem?
moim skromnym zdaniem najlepszy komiks millera
jesli ktos chce wyjechac z elektra assasin to od razu mowie ze ona jest druga - nie wywoluje drzenia kolan i lezka w oku sie nie kreci pozatym jest przekombinowana ale ladna :)
Miller trochę odsuwa tu na bok konwencję czarnego kryminału i tworzy zamiast tego tak wzruszającą opowieść o miłości, poza wszelkimi sentymentami i utartymi schematami melodramatu, że jeszcze mi serce krwawi.
prawda?
old man dies young women lives- fair trade
chlip....
z jednym sie nie zgodze to wciaz jest konwencja noir od poczatku do konca tlumaczyl wiele nie bede bo musialbym spoilerowac
Swoją drogą, ciekawe co z tego komiksu zrobi Tomek Kreczmar. "Żółtego grzesznika"?
anglista zemnie zaden ale ja bym powiedzial zolty bastard
to slowo egzystuje w naszym jezyku..a jest mocne
-
Swoją drogą, ciekawe co z tego komiksu zrobi Tomek Kreczmar. "Żółtego grzesznika"?
Ten żółty łobuz :giggle:
-
Dal mnie także `Ten żółty drań` to najlepsza opowieść z Miasta Grzechu.
Bardzo się ucieszyłem że Miller zastosował tu dwustronicowe panele i dzięki temu pokazał prawdziwe możliwości tej konwencji. :bite:
To że komiks przez to jest grubszy mi na pewno nie przeszkadza.
Egmont pewnie podzieli i usunie dodane reprodukcje okładek. :wall: :wall: :wall:
-
Swoją drogą, ciekawe co z tego komiksu zrobi Tomek Kreczmar. "Żółtego grzesznika"?
Fu manchu?
Mao Tse Tung?
-
z tego co słyszałem to kreczmar nie będzie już tłumaczyć nastepnych sin sity. miał go zastąpić ktoś inny, chyba tłumacz kaznodziei maciej drewnowski.
-
z tego co słyszałem to kreczmar nie będzie już tłumaczyć nastepnych sin sity. miał go zastąpić ktoś inny, chyba tłumacz kaznodziei maciej drewnowski.
I bardzo dobrze, bo ostro bym się zastanowił przed kupieniem kolejnej spartaczonej roboty TK
-
W jednym z KZ, 18 albo 19, był wywiad z Kołodziejczakiem. Pookie zadał pytanie: "czy może pan potwierdzić informację, że "Krwawa jatka" to ostatnie "Sin City" w przekładzie Kreczmara?
Kołodziejczak: "Nie potwierdzam".
-
ludzie jusz od niepamiętnyh czasuf narzekąją na radosną tffurczośc translatorską mr Kreczmara i tak się dziwię że nie został facet przesunięty do bardziej pasującyh do niego zajęć po fali fahovej krytyki....
-
W jednym z KZ, 18 albo 19, był wywiad z Kołodziejczakiem. Pookie zadał pytanie: "czy może pan potwierdzić informację, że "Krwawa jatka" to ostatnie "Sin City" w przekładzie Kreczmara?
Kołodziejczak: "Nie potwierdzam".
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że na MFK powiedział właśnie, że nowego SC na pewno nie będzie tłumaczył Kreczmar.
-
nowego Sin City jeszcze nie przeczytalem bo jest dosyć grubaśny, za to wogóle nie podoba mi się okładka. czytał juz ktoś?
-
graficznie tomik trzyma poziom, ale historia troche wtórna. panna w opałach i jej bohater, nawet wystepuja dobrze znane czarne charaktery. tlumaczy kreczmar.
-
czy mozna pokusić sie o stwierdzenie, że SinCity jest odtwórcze od pewnego czasu?
pojawia się pewien schemat, wedle którego podąża akcja, znane postacie, motywy. tasiemiec?
po dłuższym zastanowieniu, dla mnie SinCity umarło razem z Marvem. dalej mnie to już nie pociąga, jest albo słabo albo średnio, trafi się perełka-motyw wśród nuuudyy-y.
dla rozjasnienia - w porównaniu z Długim Pożegananiem, po w konfrontacji z wieloma innymi rzeczami, seria wypada dobrze. ale po co mi coś dobrego, jak pod reką jest coś wybitnego(Long Goodbye)?
-
Odtwórcze czy nie, dla mnie That Yellow Bastard bije na głowę wszystkie inne części, zarówno scenariuszowo, jak i graficznie. Acz generalnie zbytnim fanem "poważnego" Millera chyba nie jestem i bardziej podobają mi się jego radosne bzdurki typu Dark Knight Strikes Again :p
Sam Miller też chyba nie chce już sprawiać wrażenia, że się powtarza, skoro od 5 lat (czyli od Hell and back) nie wrócił do SC, a przedtem praktycznie co roku coś pykał i myślał nad historiami typu Sin City: 1941.
Natomiast jeśli chodzi o (retroaktywnie nadany) tytuł pierwszego tomiku, to brzmi on Hard Goodbye, a nie Long Goodbye - to nie Chandler :)
-
dzieki za poprawkę,
Żółty ... trudno mnie to koreslić, ale, to co Miller opowiedział wydaje się mocno .. zbyt mocno ... <komiksowe>, inaczej - mocno groteskowe i nieprawdziwe w swojej nieprawdziwości.
mnie razi taka idyliczność, razi mnie to więźenne czekanie, codzienne listy, nieludzkie oddanie. daleki jestem od stwierdzenia, że bohaterowie to postacie stypizowane, pozbawione cehc własnych, bo tak nie jest.
może coś da porównanie ich do Abelarda i Heloziy? może ...
natomiast Marv ... to mogło się zdarzyć 8) , to przemawai do mnie, czuje to. wzbudza uczucia, wyciska łzę, dlaczego te skur.. czemu to się tak kończy. bo się musi tak skończyć. i całe może niedopowiedzeń, swiat poznany w trakcie opowiadanie urzeka i zajmuje, a w Żółtym tak nie jest. ja tak nie mam.
to tylko takie hasła do rozwinięcia, ale tak to wygląda, mniej więcej.
-
przeczytałem i faktycznie jak napisał fresh historia jest wtórna. ale całkiem miło sie czytało i jak na zabijacza czasu nadawało sie idealnie. jedynie cena czyli 49 zeta nieco odstrasza.
-
jezeli ktos posiada orginalny tpb niech to zweryfikuje: wydaje mi sie ze egmont obcial dodatek w postaci galerii na koniec albumu.
-
Ot, taka coda na koniec serii... Mogło być lepiej, ale fajnie że całość jest nareszcie. Narkotykowa wizja full colour bardzo mi się podobała, takie postmodernistyczne puszczanie oczka do fanów. A że "This yellow bastard" rządzi? A niech rządzi! 8) I nikt mu tego nie odbierze...
-
Narkotykowa wizja full colour bardzo mi się podobała, takie postmodernistyczne puszczanie oczka do fanów.
Wlasnie, to jest najmocniejszy akcent tego komiksu i takze bardzo mi sie podobal. Album slabszy niz pierwsze czasci ale i tak lepszy niz "Rodzinne wartosci" - takze pod wzgledem graficznym.
-
Szkoda, że Frank Miller spartolił trochę scenariusz do "Tego żółtego drania". Niewiarygodne jest, aby wrogowie Hartigana nie domyślili się, kto pisuje do niego pod imieniem "Cordelia" (zresztą kiedy Hartigan otrzymuje makabryczną przesyłkę, wydaje się, iż tak właśnie się stało). Gdyby nawet Nancy Callahan zakamuflowała się gdzieś, dla Roarka jej odnalezienie nie powinno stanowić żadnego problemu, tym bardziej, że Hartigan po wyjściu z więzienia znajduje jej adres po prostu w książce telefonicznej. Wszystko to jest grubymi nićmi szyte, a przy tak doskonałych rysunkach szwy są widoczne jeszcze wyraźniej.
-
Wlasnie, to jest najmocniejszy akcent tego komiksu i takze bardzo mi sie podobal.
Nic dodać nic ująć ;) NAJMOCNIEJSZY akcent tego komiksu :)
-
Siemka mam pytanie dotyczące serii Sin city.Co myślicie o tym komiksie. (według mnie są to jedne z lepszych jakie posiadam :) ) Ja mam Damulkę wartą grzechu i Rodzinne wartości .Czy nadal warto zbierać komiksy z tej serii??? Proszę wypowiedzcie sie na ten temat!!!
Z góry dziękuje za odpowiedź :D Lelololdinio
Topików nie dublujemy, tak więc połączyłem i trochę pociąłem.
Witamy na forum ale przed pochopnym tworzeniem topików poszukaj czy podobny lub taki sam juz nie istnieje. - diefarbe
-
Siemka mam pytanie dotyczące serii Sin city.Co myślicie o tym komiksie. (według mnie są to jedne z lepszych jakie posiadam :) ) Ja mam Damulkę wartą grzechu i Rodzinne wartości .Czy nadal warto zbierać komiksy z tej serii??? Proszę wypowiedzcie sie na ten temat!!!
Z góry dziękuje za odpowiedź :D Lelololdinio
Jasne ze warto. :) Tym bardziej ze Rodzinne wartosci to chyba najslabszy tom ze wszystkich. Wiec po jakikolwiek bys siegnal to nie powinien ci sprawic zawodu. :)
-
[/quote]
Jasne ze warto. :) Tym bardziej ze Rodzinne wartosci to chyba najslabszy tom ze wszystkich. Wiec po jakikolwiek bys siegnal to nie powinien ci sprawic zawodu. :)[/quote]
A chyba teraz komiks Sin City - Miasto grzechu jest praktycznie nie do zdobycia??? Prawda???
-
A chyba teraz komiks Sin City - Miasto grzechu jest praktycznie nie do zdobycia??? Prawda???
zdobyć można chyba gdzieś z drugiej ręki,
ale trzeba mieć farta, albo głębiej do portfela sięgnąć :)
-
A chyba teraz komiks Sin City - Miasto grzechu jest praktycznie nie do zdobycia??? Prawda???
zdobyć można chyba gdzieś z drugiej ręki,
ale trzeba mieć farta, albo głębiej do portfela sięgnąć :)
Nom niestety koszty w tym hobby ponosić trzeba ;)
-
A chyba teraz komiks Sin City - Miasto grzechu jest praktycznie nie do zdobycia??? Prawda???
zdobyć można chyba gdzieś z drugiej ręki,
ale trzeba mieć farta, albo głębiej do portfela sięgnąć :)
Nom niestety koszty w tym hobby ponosić trzeba ;)
Koszty, koszty i to niemałe :o
Załóżmy że ktoś by chciał kupić całość Sin City wydane przez egmont (dodaje ceny okładkowe): 25zł + 19zł + 25zł + 25zł + 30zł + 25zł + 49zł = 198zł :o Wymiękam...
..ale i tak ceny są niższe niż w USA;
http://www.milehighcomics.com/mcgi-bin/search.cgi
-
Nom ja ostatnio widziałem na allegro do sprzedania całą serie Sin City za 160 zł.I tak dużo osób sie tym zainteresowało że nie ma juz wcale :D (było 5 egzemplaży całej serii na kup teraz)
-
A chyba teraz komiks Sin City - Miasto grzechu jest praktycznie nie do zdobycia??? Prawda???
zdobyć można chyba gdzieś z drugiej ręki,
ale trzeba mieć farta, albo głębiej do portfela sięgnąć :)
Nom niestety koszty w tym hobby ponosić trzeba ;)
Koszty, koszty i to niemałe :o
Załóżmy że ktoś by chciał kupić całość Sin City wydane przez egmont (dodaje ceny okładkowe): 25zł + 19zł + 25zł + 25zł + 30zł + 25zł + 49zł = 198zł :o Wymiękam...
To co powiesz o cenie za nowego Kaznodzieje? :lol:
-
To co powiesz o cenie za nowego Kaznodzieje? :lol:
49,90...krótko i na temat: nie stać mnie :evil:
Ale koniec z off-topiciem.
-
To co powiesz o cenie za nowego Kaznodzieje? :lol:
49,90...krótko i na temat: nie stać mnie :evil:
Ale koniec z off-topiciem.
oryginał kosztuje 17,99 $ więc polskie wydanie i tak jest tańsze...
-
oryginał kosztuje 17,99 $ więc polskie wydanie i tak jest tańsze...
Ale przeciętny amerykanin ma troche więcej pieniążków w portfelu niz przeciętny Polak...
Zresztą ja biedny student :lol:
-
Mam prośbę do wszystkich, którzy czytali (lub chcą przeczytać) Miasto grzechu. Potrzebuję jak najwięcej motywów intertekstualnych zastosowanych przez Franka Millera w tym komiksie. (dla tych, którzy nie wiedzą, co to intertekstualność - w tym wypadku chodzi mi o motywy nawiązujące do innych komiksów; może być też do filmów, czy książek).
Byłbym wdzięczny za tego typu motywy z Miasta grzechu, ale z innych tomów serii też mogłyby być.
Potrzebuję tego do pracy licencjackiej.
Z góry dziękuję Wam za pomoc:)[/i]
P.S.
Przykładem zabiegu intertekstualnego może być kilkukrotne narysowanie przez Millera twarzy Marva tak, że jest podzielona na równe dwie części (wygląda prawie jak Dwie Twarze z Batmana!).
Dodaję jeszcze kilka przykładów na motywy intertekstualne:
S. 68 - Marv wygląda, jakby leciał. Jest narysowany z wyciągniętą prawą ręką do przodu (pozycja Supermana w locie). Przy okazji budzi skojarzenia z Batmanem (rozwiany płaszcz i cień).
S. 69 - Marv skacze z budynku. Jest narysoany w pozycji bardzo podobnej, do pozycji Spidermana, kiedy latał między budynkami na pajęczynie.
Ten żółty drań: tytułowa postać jest cytatem z jednego z pierwszych komiksów - The Yellow Kid.
Zauwyażyliście może coś więcj?
-
Przewijajacy sie kapus w spelunce, gdzie tanczy Nancy wyglada jak Wolverine, ale to w sumie oczywiste.... Poza tym motywy "szlachetnych dziwek" i "twardego gliniarza" to kopalnia nawiazan intertekstualnych, od Ciebie zalezy pod co to podczepisz... A mozna pod wiele!
-
"Damulka warta grzechu"
- trójka bohaterów jest podobna do postaci z powieści "Żegnaj laleczko" Chandlera:
Ava - odpowiednik Velmy (femme fatale)
Manute - Myszka Malloy (uległy jej, zakochany platonicznie osiłek)
Dwight - Marlow - cwaniak z ciętym językiem.
- zmiana tożsamości przez Dwighta przed tym jak dokonuje zemsty (podobnie jak np. Hrabia Monte Christo)
"Miasto grzechu"
- Kevin przypomina ochroniarza Woo-jen Lee z "Oldboya" (milczący, oszczędny w ruchach). Choć tu zależnośc poszła w odwrotnym kierunku.
- Amanda Peet w filmie "Jak ugryźć 10 milionów dolarów" przypomina w scenie pod koniec filmu panią kurator Marva (s. 34) :D
"Krwawa jatka"
- Jack Rafferty, przykład klasycznego brudnego gliny, którego przedstawił również Abel Ferrara w filmie "Zły porucznik".
- przed finałową jatką odwołanie wprost do bitwy w wąwozie termopilskim. Motyw powtórnie przerobiony w "300".
-
Blacksad, Reston: Dziękuję, że ktoś odpowiedział na moje wezwanie:)
Co do kapusia to racja (nawet Weevil jest podobne do Wolverine).
Pozdrawiam
-
Nie ma sprawy. A-jeśli to nie tajemnica :D - po co ci te motywy? Jakąś pracę piszesz na ten temat?
-
Reston, sprawdź tutaj (http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=19135&start=0).
-
A to przysłużełem się zacnej sprawie :D .
Łosiu - tutaj http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=509&postdays=0&postorder=asc&start=270 wypowiedziałem się na temat takich motywów w "Kaznodziei", może coś ci się przyda.
-
Thank U Reston.
Przydaje się czasem poczytać tego typu rzeczy. Można poznać punkty widzenia, o których się wcześniej nie myślało.
Pozdrawiam
-
Witam. Czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie czy polskie tłumaczenie serii Sin City jest warte przeczytania czy raczej jest to kiszka. Bo nie wiem czy nie lepiej nabyc wersji oryginalnej. jesli tłumaczenie jest kiepskie to pliz napiszcie w jakim stopniu (np. w takim jak Łoziński Władcę Pierścieni). Z góry dzięki i przepraszam za ewentualny dubel.
-
Witam. Czy ktoś może mi odpowiedzieć na pytanie czy polskie tłumaczenie serii Sin City jest warte przeczytania czy raczej jest to kiszka. Bo nie wiem czy nie lepiej nabyc wersji oryginalnej. jesli tłumaczenie jest kiepskie to pliz napiszcie w jakim stopniu (np. w takim jak Łoziński Władcę Pierścieni). Z góry dzięki i przepraszam za ewentualny dubel.
Tłumaczenie Miasta Grzechu, to jedna z największych pomyłek w historii !
To co zrobił Kreczmar, jest najgorszym tłumaczeniem jakie widziałem !
Nie zastanawiaj się tylko kupuj w oryginale !
-
Bo nie wiem czy nie lepiej nabyc wersji oryginalnej.
Nikt, kto widział obie wersje, nie powie, że polska jest dobra.
Bierz oryginał.
-
Dzięki bardzo za pomoc. biorę oryginał :>
-
Czy coś się poprawiło w nowym Sin City w kwestii tłumaczenia? Bo zastanawiam się nad zakupem, ale nie wiem, czy warto wyłożyć na niego ostatnie pieniądze (pierwszy niedługo, będę głodował przez trzy dni :p).
-
Tłumaczenie Miasta Grzechu, to jedna z największych pomyłek w historii !
a mógłbym prosić przykłady tej pomyłki???? Zastanawiam się czy kupić nowe wydanie egmontu (amerykańce są niestety drogie i mały format:/), ale ciągle słyszę o tragicznym tłumaczeniu, a nikt nie podaje konkretów...
-
Nie czytałem polskich tłuamczeń ale domyślam się, że chodzi o przekręty w stylu: go to hell - idź na grzyby. :D
-
Ponoć jest wręcz odwrotnie - tłumacz pododawał wulgaryzmy.
-
Ok, byłem pewnego razu w empiku i (o dziwo) tam leżały owe reedycje Sin City. Egzemplarze (jak to w epmiku) uszkodzone albo to brudnymi odciskami palców na okładce, albo w wnętrzu, ale.... twarda oprawa wygląda solidnie i dobry papier. Kreda. Z tłumaczeniem jednak nie wiem jak to jest. Nie czytałem oryginalnych sin city przez obejrzeniem tej reedycji.
-
Ponoć jest wręcz odwrotnie - tłumacz pododawał wulgaryzmy.
Aha czyli mam rozumieć, że było GO TO HELL - wyp******aj na grzyby? :D
-
Ponoć jest wręcz odwrotnie - tłumacz pododawał wulgaryzmy.
Aha czyli mam rozumieć, że było GO TO HELL - wyp******aj na grzyby? :D
Chyba dobrze dedukujesz ;)
-
Sorry za OT ale nie mogę się powstrzymać:
ANONIMOWY GRZYBIARZ FORUMOWICZEM MIESIĄCA!!!
:D
-
Sorry za OT ale nie mogę się powstrzymać:
ANONIMOWY GRZYBIARZ FORUMOWICZEM MIESIĄCA!!!
:D
Fakt, więcej takich jednozdaniowych postów (takie "grzyby"), nic w zasadzie nie mówiących - a zaczną się straszne cięcia...
-
Czy wydania w twardej oprawie to to samo, co w miekkiej? Pozdro
-
Czy wydania w twardej oprawie to to samo, co w miekiej? Pozdro
jes
8)
-
A o poprawionym tłumaczeniu to się zapomniało, empro.... :p :lol:
;)
-
A o poprawionym tłumaczeniu to się zapomniało, empro.... :p :lol:
;)
nie gadam, bo aż tak się nie wczytywałem :)
pierwsze wydanie czytałem jak tylko wyszło, czyli kilka lat temu,t eraz sobie tylko odświeżyłem, i niespecjalnie sprawdzałem czy poprawili cośtam, czy nie :)
-
A o poprawionym tłumaczeniu to się zapomniało
a możesz podać przykład, co konkretnie jest poprawione?
-
a możesz podać przykład, co konkretnie jest poprawione?
cena :lol:
-
Niby Nic wielkiego - news z onetu - Angelina Jolie ma zagrać Avę :o
http://film.onet.pl/0,0,1447710,wiadomosci.html
-
czy zauwazyliscie że sin city w hc jesli będzie stało na półce obok siebie i po kolei powinno tworzyc ze grzbietów cały rysunek?
-
Nie, my je układamy grzbietami do wewnątrz półek i nie widzimy takich rzeczy ;)
-
Niby Nic wielkiego - news z onetu - Angelina Jolie ma zagrać Avę :o
http://film.onet.pl/0,0,1447710,wiadomosci.html
Info z deka stare (9 12 2006) i co gorsza nieaktualne: według info tak srzed 2 tygodni, Angelinę ma zastąpić R. Weisz (np. ostatnio i komiksowo The Fountain, aktorka b. dobra, ale czy rola Avy to dobra rola dla niej.... nie za bardzo to widzę, no ale swego czasu popełniła główną rolę kobiecą w Mumii (nie rolę mumii of course)..... pomimo to jestem pełen sceptycyzmu).
-
Ja tam wolę panią Weisz niż panią Jolie...
-
Też wolę panią Weisz, niż panią "silikonowe wargi". Jednak wg. mnie Rachel to taka hmm... sympatyczna dziewczyna z sąsiedztwa, ciężko mi więc wyobrazić ją sobie w roli prawdziwej femme fatale.
No, ale pożyjemy - zobaczmy.
-
Weisz nie pasuje mi na Ave - kobiete wampa. Juz Jolie wydaje mi sie odpowiedniejsza aktorka do tej roli. No ale zobaczymy, moze wyjdzie fajnie. :)
-
Też wolę panią Weisz, niż panią "silikonowe wargi". Jednak wg. mnie Rachel to taka hmm... sympatyczna dziewczyna z sąsiedztwa, ciężko mi więc wyobrazić ją sobie w roli prawdziwej femme fatale.
No, ale pożyjemy - zobaczmy.
Rachel nie jest klasycznym modelem dziewczyny z sąsiedztwa, ale chyba wiem o co Ci biega.... Ma to ciepło, które emanuje z postaci, w którą się wciela.....No a w SC 2 ma zagrać zimną i wyrachowaną zdzirę. Pewne predyspozycje do takej postaci przejawiła w swojej kreacji w Stealing Beauty (Ukryte pragnienia- kocham ten film i muzę z niego). Grała tam artystkę od biżuterii.... W sumie może rzeczywiście wyjść ciekawy efekt, choć na pierwwszy rzut oka Jolie bardziej mi pasowała.....
-
Mi z kolei do roli Avy bardzo pasuje ta pani (http://www.filmweb.pl/Gina+Gershon,filmografia,Person,id=3566) . Nie wiem czy to komplement, ale kiedy pomyslałem o aktorce do roli zimnej suki, od razu przyszła mi na myśl. :)
-
Który tom Miasta Grzechu jest wedlug was najlepszy?
-
Który tom Miasta Grzechu jest wedlug was najlepszy?
nie chce mi sie ciagnac ciebie za jezyk, co to znaczy "najlepszy"? :roll:
masz, poczytaj sobie
bardzo stary tekst (http://www.esensja.pl/magazyn/2002/03/iso/10_025.html)
-
Który się Wam najbardziej podobał?
-
Każden
-
A jakieś konkretne 3 tytuły? Taka ankieta ręczna (?)... :roll:
-
Dowolne trzy tytuły.
Co do pojedynku Angelina vs. Raquel - owszem, Raquel jest ciepła i taka "przytulista". Ale pamiętajcie Panowie, że Ava to laska, za którą każdy facet na zlot LPR-u by wskoczył - na tym polega jej demoniczność. "Zimna wyrachowana suka" nie oznacza, że powinna być odpychająca czy jakaś z góry olewająca - przeciwnie. Nie wiesz, kiedy cię usidli - a potem nagle duże bęc! i to jest w niej naj... ;)
-
A jakieś konkretne 3 tytuły?
Blacksad już odpowiedział.
I po co te rollaje???
-
A jakieś konkretne 3 tytuły? Taka ankieta ręczna (?)... :roll:
Każdy tom jest świetny i dokłada kolejną cegiełkę do klimatu i całościowego widzenia Sin City...
-
Ja stawiam najwyzej pierwszy tom "Miasto grzechu" i "Tego zoltego drania". Nie kazdy moim zdaniem jest swietny. Na przyklad "Krwawa jatke" i "Rodzinne wartosci" uwazam za najslabsze tomy.
-
dla mnie bezwzględnie Sin city stoi na półce jako całość odzielona okładkami. jedna wielka genialna cegła z czego najgorzej wypada zdecydowanie Do piekła i z powrotem. znudzenie Millera aż nazbyt widoczne ale ogólnie jest w tym to coś co powoduje, że sie miło czyta. Najczęsciej wracam jednak do Rodzinnych wartości, które rysunkowo miażdżą ekspresją a scenariuszowo dają zaszaleć duetowi Miho- Dwight. Jak dobry film klasy B o zemście.
-
Dlaczego Rollaje?
Nie wiedziałem czy takie coś, to na 100 % nazywa się ankieta ręczna.
Dzięki. Czyli wszystkie są dobre....
Mam 2 w SC, ale chyba je spyle, i zainwestuje w HC, zmotywowała mnie do tego, wizja obrazka, ułożonego z grzbietow, ładnie stojących na półe komiksów MG :D
-
Pytanie (o nie znowu ty?! ;) ):
W starym wydaniu (SC) tom "Girlsy,gorzala i giwery" to 2 tom Miasta Grzechu, a w nowym wydaniu (HC) jest to tom 6. Która numeracja jest prawidłowa?
Pozdrawiam.
-
W oryginale "Girlsy, Gorzała i Giwery" zostały wydane jako szósty tom.
Zresztą, chyba widać po tym obrazku na grzbietach, jak ma być.
-
Jako, że jestem leniwa bestia (i jestem z tego niezwykle dumny :badgrin:), zwracam się zatem do Was:
W którym tomie Sin City można odnaleźć trzy kadry, pokazujące trzy różne osoby, obserwujących jednakże to samo?
To tak zwana "egzemplifikacja zdarzeń" ;)
Za wszelką pomoc Bóg zapłać :)
-
To tak zwana "egzemplifikacja zdarzeń" ;)
:shock:
A co to jest?
Francuska narracja?
-
A jak w nowych wydaniach ma się poprawione tłumaczenie? I na czym ta "poprawa tłumaczenia " polega??
Pozdrawiam
-
To tak zwana "egzemplifikacja zdarzeń" ;)
:shock:
A co to jest?
Francuska narracja?
Chciałbyś :badgrin:
Odsyłam do książki "Opowiadanie obrazem" Bartosza Kurca, strona 54 ;)
-
Nawet mnie chudy nie denerwuj :P Nigdzie nie można tych książek dostać.
-
Zresztą, chyba widać po tym obrazku na grzbietach, jak ma być.
Wiesz, po Egniocie można się wielu dziwnych rzeczy spodziewać, w tym przedrukowania(czytaj: lekkiego zmienienia kolejności) grzbietów niektórych tomów dzieła Millera...
-
To tak zwana "egzemplifikacja zdarzeń" ;)
:shock:
A co to jest?
Francuska narracja?
Chciałbyś :badgrin:
Odsyłam do książki "Opowiadanie obrazem" Bartosza Kurca, strona 54 ;)
Mogę oczywiście zajrzeć do tej ksiązki i sprawdzić, ale czy Ty mógłbyś jak kolega koledze wyjaśnić mi (posługując się językiem polskim, zrozumiałym dla zwykłego zjadacza chleba), o co Ci chodzi; t.j. co nazywasz "egzemplifikacją zdarzeń".
Bo po posłużeniu się googlem (
http://www.slownik-online.pl/kopalinski/F1875C94B70DD6EF412565BD0030C13B.php )
wiem jeszcze mniej niż przedtem.
-
Zresztą, chyba widać po tym obrazku na grzbietach, jak ma być.
Wiesz, po Egniocie można się wielu dziwnych rzeczy spodziewać, w tym przedrukowania(czytaj: lekkiego zmienienia kolejności) grzbietów niektórych tomów dzieła Millera...
Mało prawdopodobne, co jak co, ale niewłaściwy grzbiet to nie jest coś co można w tym przypadku łatwo przegapić, wydawca na pewno by się zorientował, nie sądzisz?
-
W którym tomie Sin City można odnaleźć trzy kadry, pokazujące trzy różne osoby, obserwujących jednakże to samo?
To tak zwana "egzemplifikacja zdarzeń" ;)
Za wszelką pomoc Bóg zapłać :)
Np. w tomie, który przy okazji nadchodzącej ekranizacji, jest obecnie "na językach" co poniektórych.
Mimo to, też nie łapie o co chodzi :?
-
Mimo to, też nie łapie o co chodzi :?
W związku z tym, że kolega nie zechciał odpowiedzieć, znalazłem czas żeby zajrzeć do książki Kurca i już wiem:
z egzemplifikacją zdarzeń mamy w komiksie do czynienia w wypadku każdego obrazka, na którym widzimy, co się dzieje (tj. zdarzenie, o którym komiks w danej chwili opowiada).
-
Dziękuję za egzemplifikację zjawiska egzemplifikacji (mam nadzieję, że nie nadużywam tego terminu zbytnio :) ).
Wnioskując z tej definicji, domniemam, że raczej nie występuje ono sporadycznie a wręcz leży u podstaw komiksu (albo nieco wyżej).
-
A mnie wydawało się, że Chudemu, gdy napisał
W którym tomie Sin City można odnaleźć trzy kadry, pokazujące trzy różne osoby, obserwujących jednakże to samo?
chodzi o relatywizm narracyjny (taki jak na przykład w Rashomonie).
Ale nie pamietam czegoś takiego w Sin City. I na pewno nie nazwałbym tego
"przykładowością... ups, pardon, egzemplifikacją zdarzeń"
-
I wszystko jasne.
Dzięki za posty i przepraszam, że wcześniej nie mogłem napisać. Coś nie mogłem dostać się na forum. Eh, ta neostrada....
-
A mnie wydawało się, że Chudemu, gdy napisał
W którym tomie Sin City można odnaleźć trzy kadry, pokazujące trzy różne osoby, obserwujących jednakże to samo?
chodzi o relatywizm narracyjny (taki jak na przykład w Rashomonie).
Ale nie pamietam czegoś takiego w Sin City. I na pewno nie nazwałbym tego
"przykładowością... ups, pardon, egzemplifikacją zdarzeń"
Kurc opisuje zabieg polegający na tym, że poza kadrem coś się dzieje, a my tego nie widzimy na obrazkach, bo te pokazują nam osoby patrzące na to, co się dzieje. Zamiast sceny makabrycznej widzimy wyraz twarzy świadków owej makabry i to nam wystarcza, żebyśmy się zorientowali, co się stało. Nie chodzi o relatywizm, bo patrzący widzą to samo, ale o niedopowiedzenie, eufemizm, peryfrazę.
-
Zresztą, chyba widać po tym obrazku na grzbietach, jak ma być.
Wiesz, po Egniocie można się wielu dziwnych rzeczy spodziewać, w tym przedrukowania(czytaj: lekkiego zmienienia kolejności) grzbietów niektórych tomów dzieła Millera...
Mało prawdopodobne, co jak co, ale niewłaściwy grzbiet to nie jest coś co można w tym przypadku łatwo przegapić, wydawca na pewno by się zorientował, nie sądzisz?
Chodziło mi o to, że Egniot mógłby tak specjalnie, z tytm grzbiecikiem...
-
Kurc opisuje zabieg polegający na tym, że poza kadrem coś się dzieje, a my tego nie widzimy na obrazkach, bo te pokazują nam osoby patrzące na to, co się dzieje. Zamiast sceny makabrycznej widzimy wyraz twarzy świadków owej makabry i to nam wystarcza, żebyśmy się zorientowali, co się stało. Nie chodzi o relatywizm, bo patrzący widzą to samo, ale o niedopowiedzenie, eufemizm, peryfrazę.
Też mi to przyszło do głowy, gdy już wysłałem posta. Niemniej dzięki za zwerbalizowanie sprawy. Nie zmienia to faktu, że w Sin City nie rzucił mi się w oczy taki zabieg. Tak naprawdę, na poczekaniu, nie jestem w stanie przywołać żednego komiksu, gdzie taki środek stosowany jest świadomie i konsekwentnie. Może wynika to z wysokiego poziomu umowności komiksu, gdzie nie trzeba widzom oszczędzać przykrych widoków ( a takie, mam wrażenie, były początki eufemizmu graficznego).
Ale to temat na osobny wątek.
Pozdrawiam
-
Chodziło mi o to, że Egniot mógłby tak specjalnie, z tytm grzbiecikiem...
A to ciekawe...
W jakim celu mieliby specjalnie wypuścić komiks ze złym grzbietem?
-
może dla maniakalnych kolekcjonerów?
czy ktos z forumowiczów miał w łapskach to?=> http://www.iabc.cz/images/imgdb/original/php04pBxU.jpg
jeśli tak to czy jest tam coś czego nie ma
w wydaniach albumowych/ zeszytowych?
przymierzam sie do kupna ale nie chce
płacić za to co już mam na półce w innym opakowaniu.
-
hej,
ja to mialem kiedys w reku ale nie kupilem, pewnie dlatego ze wiekszosc z tego widzialem w albumach albo na okladkach, chociaz to bylo pare lat temu wiec moze mnie pamiec zawodzic,ale w tamtych czasach kupowalem wszystko jak leci wiec pewnie bym kupil gdyby bylo warto. Jak ktos to ma w kupione to moze powie ci wiecej
cze
-
czy ktos z forumowiczów miał w łapskach to?=> http://www.iabc.cz/images/imgdb/original/php04pBxU.jpg
jeśli tak to czy jest tam coś czego nie ma
w wydaniach albumowych/ zeszytowych?
Tales of Wonder - Frank Miller The Art Of Sin City HC[/url]"]To honor the artist and his groundbreaking work, Dark Horse Maverick is pleased to present Frank Miller: The Art of Sin City, a unique and handsomely bound hardcover coffee table book, containing pieces both published and unpublished - some never before seen by the public.
-
czy ktos z forumowiczów miał w łapskach to?=> http://www.iabc.cz/images/imgdb/original/php04pBxU.jpg
jeśli tak to czy jest tam coś czego nie ma
w wydaniach albumowych/ zeszytowych?
Tales of Wonder - Frank Miller The Art Of Sin City HC[/url]"]To honor the artist and his groundbreaking work, Dark Horse Maverick is pleased to present Frank Miller: The Art of Sin City, a unique and handsomely bound hardcover coffee table book, containing pieces both published and unpublished - some never before seen by the public.
Nie miałem tego w rękach, ale po przeczytaniu róźnych omówień tu i ówdzie wywnioskowałem, że większość stanowią obrazki wzięte z albumów: powiększone, zestawione w grupy tematyczne. Rzeczy nieopublikowane to ledwie jakieś drobiażdżki: pin-upy, karty, reklamy i alternatywne wersje okładek. Trafiłem na głosy, że tych rzeczy nieznanych jest zdecydowanie niewiele.
-
Hmmm ciekawe w jakiej proporcji te arty un i nie unpublished. Mimo wszystko łakomy kąsek, swego czasu chyba w imago dawali go dla osoby która sprzeniewierzy największą kwotę pieniędzy w ich sklepie. Ja bym to brał w ciemno.
Edit: Wobec powyższego postu, nie jestem już ciekawy ;) .
-
zapoznałem sie już z tym art bookiem badawczo w formie "nie papierowej". w 80% to odgrzewany kotlet :P smaczny ale dobrze znany. Jest tez parę mniej znanych ilustracji i dość szybkie, ciekawe szkice. ogólnie i tak to kupie:D
-
Jestem po lekturze "Rodzinnych wartości" i tradycyjnie - graficznie jest o wiele lepiej niż scenariuszowo. Miller nie potrafi przenieść tego błysku geniuszu, obecnego w rysunkach, do samych historii. Ale ogólne wrażenie jak najbardziej pozytywne.
Całkiem dobrze czytało mi się przekład Tomasza Kreczmara. Wygląda to tak, jakby w przypadku tego albumu Kreczmar rozumiał wszystko, co tłumaczył.
-
A o poprawionym tłumaczeniu to się zapomniało, empro.... :p :lol:
;)
Wiem, że uprawiam archeologię, ale ktoś zaproponował mi komplet starych wydań SC - pytanie: czy różnica w tłumaczeniu jest aż tak istotna?
-
po lekturze oryginału (wreszcie!) stwierdzam, że polska wersja to morderstwo na klimacie Sin City.
-
Wiem, że uprawiam archeologię, ale ktoś zaproponował mi komplet starych wydań SC - pytanie: czy różnica w tłumaczeniu jest aż tak istotna?
z tego co pamietam roznice miedzy sc a nowym wydaniem sa dosyc znaczne (mialem okazje porownac dwie wersje tomu pierwszego), kreczmar pozmienial srednio gdzies co drugie zdanie, m.in. usunal wulgaryzmy, w sumie duzo poprawek bo kreczmar to nieobliczalny tlumacz i kazde kolejne wydanie bedzie nowa wizja miasta grzechu
-
"Girlsy, gorzała i giwery" - nigdy dosyć tych genialnych rysunków, więc sięgnąłem w końcu po ten zbiór, bo potem to już tylko "Do piekła i z powrotem". Największe wrażenie zrobiła na mnie "Spokojna noc", na czele z kadrem, na którym Marv mówi: "Twoja mama pytała o ciebie, Kimberly". No i fajnie, że Millerowi udało się mnie w pewnym stopniu klasycznie zaskoczyć - mam na myśli "Lalunię w czerwieni".
Obejrzałem też film Rodrigueza i Millera. Po co oni to nakręcili? Czy film, który udaje, że jest komiksem, może być dobrym filmem? Moim zdaniem: nie. Jedyne, co się broni, to aktorstwo Bruce’a Willisa. I Mickey Rourke mi się podobał jako Marv.
-
Obejrzałem też film Rodrigueza i Millera. Po co oni to nakręcili? Czy film, który udaje, że jest komiksem, może być dobrym filmem? Moim zdaniem: nie. Jedyne, co się broni, to aktorstwo Bruce’a Willisa. I Mickey Rourke mi się podobał jako Marv.
Moim zdaniem potrzebna jest różnorodność. Akurat ten film jest wyjątkowy. Może i przenosi historie z komiksu obrazek po obrazku, ale daje sobie z tym radę. Czy film zrobiony inaczej utrzymałby niepowtarzalny klimat "Sin City"? To kwestia gustu, ale śmiem wątpić.
-
Obejrzałem też film Rodrigueza i Millera. Po co oni to nakręcili? Czy film, który udaje, że jest komiksem, może być dobrym filmem? Moim zdaniem: nie. Jedyne, co się broni, to aktorstwo Bruce’a Willisa. I Mickey Rourke mi się podobał jako Marv.
ale chyba zgodzisz się, że wizualnie film prezentuje się wyśmienicie? imo Miasto Grzechu oglądałem z przyjemnością, choć trochę mierzi brak oryginalności - w pewnych momentach przeżucając kartki komiksu i spoglądając na ekran niemal nie widać różnicy w kadrach.
-
ale chyba zgodzisz się, że wizualnie film prezentuje się wyśmienicie?
Na pewno realizatorzy się napracowali. :) Ale co z tego? Strasznie to jest wtórne i generalnie nie sprawdza się na ruchomych obrazkach. Może najwyżej jako reklama komiksu (względnie antyreklama).
-
Na pewno realizatorzy się napracowali. :) Ale co z tego? Strasznie to jest wtórne i generalnie nie sprawdza się na ruchomych obrazkach. Może najwyżej jako reklama komiksu (względnie antyreklama).
wiesz co, wydaje mi się, że realizatorzy próbowali znaleźć 'złoty środek' tj. zadbali o to, żeby Sin City dobrze się sprzedało (wartka akcja, świetne efekty) i oto, aby filmu nie zbojkotowali fani komiksu Millera (metodą ctrl+c, ctrl+v uniknęli herezji i wiarygodnie oddali klimat komiksu, pomimo jawnego zżynania i braku pomysłu na oryginalną fabułę) :). w całym gąszczu komiksowych filmów ten oceniam dobrze, a rzadko mi sie to zdarza (Ghost World, Burtonowskie Batmany, 300, Sin City - inne mi nie podchodzą).
-
uniknęli herezji i wiarygodnie oddali klimat komiksu, pomimo jawnego zżynania i braku pomysłu na oryginalną fabułę) :)
A może chodzi o coś innego - o to, że przeniesienie fabuły komiksu bez żadnych zmian było właśnie pomysłem na ten film, a nie jego brakiem. To jest w pewnym sensie oryginalne posunięcie, bo w ilu filmach opowiadających o rysunkowych bohaterach jest taki patent?
-
Dla mnie film na podstawie komiksu musi się sprawdzić jako film, a nie jako "film na podstawie komiksu". W tym momencie liczy się dla mnie filmowość, natomiast komiksowość traci znaczenie, no chyba że w jakiś sposób służy tejże filmowości. W "Sin City" Rodrigueza wszystko jest postawione na głowie – filmowość ma służyć komiksowości, oddawać jej hołd i w efekcie wychodzi takie ni to, ni owo.
-
A może chodzi o coś innego - o to, że przeniesienie fabuły komiksu bez żadnych zmian było właśnie pomysłem na ten film, a nie jego brakiem. To jest w pewnym sensie oryginalne posunięcie, bo w ilu filmach opowiadających o rysunkowych bohaterach jest taki patent?
coś w tym jest.
Dla mnie film na podstawie komiksu musi się sprawdzić jako film, a nie jako "film na podstawie komiksu". W tym momencie liczy się dla mnie filmowość, natomiast komiksowość traci znaczenie, no chyba że w jakiś sposób służy tejże filmowości. W "Sin City" Rodrigueza wszystko jest postawione na głowie – filmowość ma służyć komiksowości, oddawać jej hołd i w efekcie wychodzi takie ni to, ni owo.
może Rodriguez chiał stworzyć novum, film będący komiksem, czy coś w tym rodzaju - bo to w pewnym sensie mu się udało, tak jak wyżej pisze Bane. moim zdaniem ciekawie ogląda się takie eksperymenty. rzadko kiedy film potrafi zaskoczyć formą realizacji, a Miastu to się udało. i nie można zapominać, że to pod publike robione. z drugiej strony Rodriguez gdyby się trochę przyłożył mógłby zrobić niezłą sieczkę ;)
-
Gdzieś już pisałem, że mnie "Sin City" w swojej filmowej wersji nie przypadło go gustu.
To, co w komiksie "przejdzie" na ekranie telewizyjnym już "nie przejdzie". Wszystkie fenomenalne zabawy z kadrowaniem Millera, chwyty formalne, całe to komiksowe przerysowanie klisz super-hero i noir na kartach komiksu wygląda znakmicie. Kiedy jednak ożywa na ekranie wygląda kiczowato, nienaturalnie, tandeciarsko i efekciarsko "komiksowato" słowem - źle. Komiks, przeniesiony na ekran w taki sposób nigdy nie będzie dobrym filmem, będzie tylko takim ożywionym trupem, potworem Frankensteina nieudolnie naśladującym swój pierwowzór.
Na domiar złego odniosłem wrażenie, że film obnaża wszystkie słabostki fabularne komiksu Millera, któremu nie stało pomysłów na komiksu z "Miasta Grzechu".
(tym postem powtarzam chyba to, co napisał Darek).
-
A moim skromnym zdaniem film jest lepszy od innych "cukierkowych" ekranizacji. Jest w nim klimat Miasta Grzechu, którego by nie było, gdyby nakręcili to w taki sposób jak np. Hellboya(2).
-
Dla mnie film Sin City to super sprawa, tak własnie sobie go wyobrażałem przed seansem w kinie. Za to nie cierpie "300" a cukerkowy Hellboy jest naprawdę fajny choć w istocie marzy mi się Hellboy w klimacie Burtona
-
Sin city jak na Rodrigueza jest bardzo dobre. Animowany aktorski komiks z muzyką. Natomiast niezbyt mi sie widzi Spirit zralizowany ta sama metoda co Sin City ktora do komiksu Eisnera ma sie jak piesc do nosa.
A to raczej jednorazowe działanie choć jak wiadomo Rodriguez lubi krecic ten sam film z kilka razy z wiekszym budżetem za każdym razem.
-
Przeczytałem "Do piekła i z powrotem". I wiecie co? To najlepszy tom z całego cyklu. Zresztą jego objętość świadczyłaby o tym, że Millerowi bardzo dobrze pracowało się nad tą historią. W każdym razie autor wreszcie przyłożył się do scenariusza na miarę moich oczekiwań i po prostu nie mogłem oderwać się od lektury. W komiksie jest też sporo przednich pomysłów, a kolorowy narkotyczny rozdział to majstersztyk.
I jeszcze jedno: świetnie mi się czytało przekład Tomasza Kreczmara. Howgh!
-
Bo "Sin City" rysunkowo to klamra - tytułowy komiks, potem "Żółty drań" i "Do piekła...". Od pełnej ascezy przez żółć po kolorową wstawkę. Fabularnie w zasadzie też - najsłabiej moim zdaniem wypada w momentach, gdzie "akcja" zastępuje nastrój (jak "Rodzinne wartości" czy "Krwawa jatka").
-
Bo "Sin City" rysunkowo to klamra - tytułowy komiks, potem "Żółty drań" i "Do piekła...". Od pełnej ascezy przez żółć po kolorową wstawkę. Fabularnie w zasadzie też - najsłabiej moim zdaniem wypada w momentach, gdzie "akcja" zastępuje nastrój (jak "Rodzinne wartości" czy "Krwawa jatka").
Mi sie krwawa jatka podoba. Zobacz, ze na jej podstawie film powstal m.in.
-
Przymierzam się do kupna komiksu Sin City i mam małe pytanie.
Czy wszystkie części wyszły w nowej edycji (tej z twardą oprawą)?
Bo szukałem w kilku różnych sklepach i znalazłem tylko tomy 1-4, 6 :roll:
-
Bo tylko te tomy co znalazłeś wyszły póki co w twardej oprawie. Tom 5 jest zapowiedziany na ten rok, a 7 pewnie w przyszłym wyjdzie. Coś Egmont się z tym nie spieszy, czeka za premierą filmu, ale oby się doczekali...
-
Aha. Dzięki.
A czy poszczególne tomy opowiadają osobne historie, czy są one ze sobą połączone? Zastanawiam się nad tym czy kupić te dostępne części teraz, czy poczekać aż wyjdą wszystkie.
-
Zasadniczo osobne historie aczkolwiek znajomość poprzednich na pewno ułatwi odbiór. Przewijają się ci sami bohaterowie.
Ja bym nie czekał bo może zabraknąć. :p
-
Wiadomo juz dokladnie kiedy ukaze sie 5 i 7 tom w twardej okladce od egmontu? Bo nie moge sie odczekac zeby postac Nancy mi sie z grzbietu ulozyla :P
http://www.amazon.com/Frank-Millers-Complete-City-Library/dp/1593963149/ref=sr_1_1?ie=UTF8&s=books&qid=1251023881&sr=1-1
-
o! to na tych wydaniach egmontu też się na grzbietach układa rysunek? nie wiedziałem.
-
na wydaniech z egmontu sie nie układa, bo wydali w kolejności bodajże 1-2-3-6-4 i Nancy ma pustkę w miejscu gdzie powinna być twarz, a poza tym jest krzywo i trzeba wytężyć wzrok żeby kształ się ukazał.
-
na wydaniech z egmontu sie nie układa, bo wydali w kolejności bodajże 1-2-3-6-4 i Nancy ma pustkę w miejscu gdzie powinna być twarz, a poza tym jest krzywo i trzeba wytężyć wzrok żeby kształ się ukazał.
Wlasnie dlatego sie pytam czy juz wiadomo ostatecznie kiedy ukaza sie brakujace 2 tomy?
-
W tym roku mają się ukazać "Rodzinne wartości".
-
A czy nowy komiks hc jest sprzedawany w foli? dotychczas kupowalem uzywane a chcialbym kupic ostatnia brakujaca czesc na stronie empiku i odebrac w salonie. Jednak nie chce zeby sie okazlo ze dadza mi z wystawki z odcisnietymi paluchami.
-
nie są sprzedawane w folii, ale sprawdzić, czy nie są wymacane to chyba nie problem, nie?
-
No jakby sie chcialo sprawdzic dokladnie to troche problem przy kasie przekartkowac caly komiks.
Tutaj gosc sprzedaje w foli dlatego moje pytanie.
http://www.allegro.pl/item724662535_miller_sin_city_ten_zolty_dran_tw_opfolia.html
-
ja w sklepie kupiłem trzy tomy sin city hc i żaden nie był w folii.
no a na allegro wiele komiksów to komiksy używane, zafoliowane specjalnie tylko na potrzeby aukcji. sam tak kupiłem zafoliowane "preludia i nokturny" i chociaż komiks był w bardzo dobrym stanie, to ewidentnie nie był to nowy egzemplarz zafoliowany "fabrycznie".
-
Co do tlumaczenia, to nie rozumiem zarzutow twierdzacych ze zostalo ono kompletnie zniszczone. Jest ono poprawne, jak chcecie moge wrzucic pare plansz pl vs ang. Co do wulgaryzmow to gdzies wyczytalem ze Miller nie stosowal przeklenstw i faktycznie najmocniejszymi przeklenstwami jest "son of a bitch" oraz "damn". W Polskiej wersji (hc) rowniez nie ma przeklenstw (na: k,h,s), oraz wcale nie sa dodane na sile jak niektorzy twierdza.
Co do zarzutu ze klimat wersji angielskiej jest lepszy. Owszem, bo po prostu anagielski/amerykasnki idealnie pasuje do tego swiata. Zeby byla jasnosc bronie tutaj tlumaczenia a nie wersji polskiej. Podobna sytuacja jest w filmie oryginalnym vs lektorem. Niby lektor tlumaczy poprawnie, ale ... no wiecie to nie to samo.
-
Ja też nie rozumiem. Nie wiedziałem nawet że były takie zarzuty.
Tłumaczenie wersji HC jest ok, poprawiono kilka niedoróbek, czyta się bez zgrzytów.
Natomiast przekleństwa są, ale rzadko. W Krwawej jatce słynne "you bastard" przetłumaczono jako "ty skur***".
Idąc tym tropem tytuł cz.4 mógłby brzmieć Ten Żółty S***wiel :badgrin:
-
Natomiast przekleństwa są, ale rzadko. W Krwawej jatce słynne "you bastard" przetłumaczono jako "ty skur***".
Idąc tym tropem tytuł cz.4 mógłby brzmieć Ten Żółty S***wiel :badgrin:
Takie tłumaczenie słowa bastard pojawia się w kilku (a może nawet wielu, w każdym razie widziałem tylko kilka) słownikach, czasem opcjonalnie, wśród wielu innych wyrazów, a czasem jako jedyna alternatywa "bękarta". Pojawiają się też inne opcje (np "łobuz", "gówniarz"). Nie żeby mi się to wszystko podobało, po prostu chciałem napisać, jak jest.
Co do tłumaczenia "Sin City" - czytałem jedynie polską wersję, bez porównywania jej do oryginału, ale czytało się bardzo dobrze. Jeśli przekład był skopany, to w taki sposób, że nie utrudniał lektury hehe.
-
Takie tłumaczenie słowa bastard jest uzasadnione jego etymologią - bastard = "syn z nieprawego łoża", czyli pospolicie "sk...syn". :D
-
Takie tłumaczenie słowa bastard jest uzasadnione jego etymologią - bastard = "syn z nieprawego łoża", czyli pospolicie "sk...syn". :D
No tak Paweł, ale Ty piszesz o sk...synie, a nayroth o s...wielu ;-). Sk...syn to raczej 'son of a bitch' ;-)
-
Sk.wiel jest pochodną sk.syna. ;)
-
Czy Egmont planuje wznawianie serii od początku?
-
No właśnie, większość HCków z reedycji wyprzedana
-
Zastanawiająca sprawa ze wznowieniem Trudnego Pożegnania- na gildii komiks jest w "nowej" cenie, natomiast w EMPiKu i merlinie po starej (+/- 45 zeta) :P
-
No to zamów jak najszybciej w Empiku (jeżeli nie masz tego tomu), ponieważ Empik zawsze wysyła po cenie jaka jest na stronie. Kilka miesięcy temu kilkanaście osób zamówiło na empik.com "Sherlocka Holmesa 2" na Blu-Ray, który normalnie kosztował ok. 70 złotych za 36 (szybko poprawili pomyłkę) i wszystkim Empik dostarczył za tą cenę.
-
Czy między nowym wydaniem w HC a starym jest duża różnica w samej treści i jakości papieru?
-
Są jakieś plany dodruku tych brakujących tomów "Sin City" w HC? Chcę skompletować całość, a jeśli nie będzie dodruku to nie ma sensu inwestować w wydanie Egmontu.
-
Ja też za późno wziąłem się za wymianę pierwszych wydań Sin City na HC. Mam tylko Trudne pożegnania, Rodzinne wartości, oraz Do piekła i z powrotem. Liczę na to, że przy okazji premiery drugiej części filmu coś ruszy się w tym temacie i w końcu zrobią dodruk pozostałych tomów.
-
Liczę na to, że przy okazji premiery drugiej części filmu coś ruszy się w tym temacie i w końcu zrobią dodruk pozostałych tomów.
W zasadzie mogli by złożyć już jakąś deklarację, bo światowa premiera filmu jest 14go sierpnia.
-
http://www.incal.com.pl/sin-city-komplet-7-tomow.html
W incalu komplet Sin City w HC za 308 zł. Chwała Egmontowi za wznowienie całości przy okazji premiery filmu.
-
No to teraz mam orzech do zgryzienie, skąd wytrzaskać dodatkowe 3 stówki na komiksy :arrow: :???:
-
skąd wytrzaskać dodatkowe 3 stówki na komiksy :arrow: :???:
Nie wiem skąd, ale na Sin City wytrzaskać trzeba. Ja na szczęście mam do kupienia tylko te cztery brakujące tomy.
-
Tanie są te Sin City. 50 i 60 zł okładkowa. Dodrukowane Trudne pożegnanie było za 80.
-
Egmont reklamuje Sin City: Pewnie jak w przypadku filmiku z Batmanem, będzie też w wybranych kinach.
-
Na instocktraders jest do kupienia w tym tyg wydanie sbiorcze jakies wypasione 1400 stron :) - niestety z kosztami przesylki wychodzi tyle co kupienie wszystkich 7 HC u nas :D - a wygoda pewnie nie ta
-
Na instocktraders jest do kupienia w tym tyg wydanie sbiorcze jakies wypasione 1400 stron :smile: - niestety z kosztami przesylki wychodzi tyle co kupienie wszystkich 7 HC u nas :biggrin: - a wygoda pewnie nie ta
W lipcu kupuje wszystkie tomy na promocji w incalu:
http://www.incal.com.pl/sin-city-komplet-7-tomow.html
tylko teraz szczerze zastanawiam się nad:
http://multiversum.pl/p/1058/51110/frank-miller-big-damn-sin-city-hc--dark-horse-tomy-sc-tpb-i-gn-oraz-hc.html
Cena ta sama no i taki big boy wydaje się być unikatem :) a hc'ki egmontu pewnie większość będzie miała :)
-
Jak kupisz tu: http://www.bookdepository.com/Big-Damn-Sin-City-Frank-Miller/9781616552374 to masz taniej.
A jak wejdziesz na tego linka z amerykanskiego ip to juz masz: 180 z hakiem + vat ok. 10 zl.
Wysylka oczywiscie jest za darmo :)
-
o widzicie - wlasnie o tym wydaniu mowilem :) - niezly hint dzieki :)
-
Co do Big Damn Sin City to zastanawiało mnie wydanie, a dokładniej dwie rzeczy: użyty papier + sposób łączenia kartek (szycie + klejenie).
No i już pisałem: Jeśli ktoś będzie w posiadaniu tego komiksu w ciągu kilku najbliższych dni ;) prośba o info jak to się prezentuje.
Ale że jestem trochę ogarnięty to znalazłem sobie w necie odpowiedzi w postaci zdjęć :)
(https://pbs.twimg.com/media/Bq6Y7rWCEAEc-pC.jpg:large)
(http://i1.ytimg.com/vi/XKJAJzzmhVk/maxresdefault.jpg)
(http://i.imgur.com/uFT6vcy.jpg)
No i jeszcze to:
(http://i.imgur.com/xm16e0p.jpg)
-
Pięknie się prezentuje na półce :biggrin:
-
Szczęśliwie już posiadam i powiem tak: jeśli ktoś myślał (tak jak ja), że omnibus marvelowski to duży komiks, to był w błędzie :lol:
-
Na zdjęciu z półką widać, że komiks posiada wielkość vertigowego absoluta (bez obwoluty). Wiem też ile taki absolut waży, a Sin City to 2x większa objętość, więc na pewno tego komiksu nie weźmie się na wycieczkę ;)
-
Czy planowane są wznowienia również pozostałych tomów? Nabyłem te nowe i nie wiem, czy brać pozostałe na 15% zniżki w Gildii, czy czekać na nowe i 25%, czy jeszcze opcjonalnie czekać na jakąś promocję.
-
Czy planowane są wznowienia również pozostałych tomów?
Ale o które chodzi? Trudne pożegnania, Rodzinne wartości i Do piekła i z powrotem? Przecież są dostępne, więc po co wznowienia? Lepiej kup z zniżką 15% póki są. Skoro cała seria jest dostępna, to pewnie więcej ludzi teraz pokusi się o tamte tomy, więc może wkrótce ich zabraknie. A później może Egmont je wznowi, a może nie, nigdy nie wiadomo.
A poza tym, masz teraz wszystkie trzy w arosie z zniżką 30%.
-
Czy planowane są wznowienia również pozostałych tomów? Nabyłem te nowe i nie wiem, czy brać pozostałe na 15% zniżki w Gildii, czy czekać na nowe i 25%, czy jeszcze opcjonalnie czekać na jakąś promocję.
ponad 30% rabatu na wszystkie tomy:
http://www.literacka.pl/advanced_search_result.php?osCsid=713152d6b25436b24840c7704c69949d&search_in_author=1&keywords=sin+city&x=8&y=13&categories_id= (http://www.literacka.pl/advanced_search_result.php?osCsid=713152d6b25436b24840c7704c69949d&search_in_author=1&keywords=sin+city&x=8&y=13&categories_id=)
-
Oki, dzięki za pomoc :-)
Zostanę przy Gildii w takim razie, trzeba cisnąć na zniżkę na kolejny rok ;-)
-
Ale jaja, ktoś usunął mój post, w którym zacytowałem czeski tytuł "Big Damn Sin City".
To w Czechach można kupić komiks z tytułem "ku**a Velky Sin City" z dymkiem "A ku**a!", a ja nie mogę tego nawet zacytować na forku?
Przyznać się, który taki wrażliwy? :wink:
(http://www.comicscentrum.cz/images/DSC00628.jpg)
Swoją drogą zauważyłem, że komiksy są w Czechach jeszcze droższe, niż w Polsce.
Na przykład Hellboye chodzą po 80 zł.
Co do Sin City, to przecież tam nie ma żadnych przekleństw, a Czesi nawet tytuł zmienili na ostry. Ciekawe czy w środku też słowa typu "damn" tłumaczą jako "ku**a"...
Ja to usunąłem. W sumie za przywrócenie wyrzuconego wpisu należy się ostrzeżenie, ale teraz daję tylko upomnienie.
Po czesku słowo to znaczy tyle samo co po polsku. Skoro jest więc to przekleństwo - to nieważne, że w obcym języku - przekleństwem pozostaje, czyli na tym forum go się nie używa (szczególnie tak często jak to zrobiłeś). Chyba nie muszę dalej wyjaśniać Watsonie?
graves
-
Trudne pożegnanie przeczytanie, odnośnie tomu mam mieszane uczucia. Scenariusz dobry, ale bez rewelacji z oklepanym z każdej strony wątkiem. Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl. Czytało się fajnie, ale żadnego zachwytu wyrazić nie mogę. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
-
Ja rozumiem, że nie każdy musi uważać ten tom za jedno ze szczytowych osiągnięć komiksu pod względem wizualnym, no ale, że aż tak...
-
Trudne pożegnanie przeczytanie, odnośnie tomu mam mieszane uczucia. Scenariusz dobry, ale bez rewelacji z oklepanym z każdej strony wątkiem. Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl. Czytało się fajnie, ale żadnego zachwytu wyrazić nie mogę. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
"Pożegnanie", obok "Drania", to najlepszy tom Sin City. Dla mnie to nie tylko najpiękniejszy z Millerów, ale po prostu rzecz wybitna. Gdy to czytałem, to rozpływałem się w zachwycie. Normalnie nie mogę zrozumieć, jak komuś, kto lubi komiksy, może się to nie podobać albo podobać jedynie średnio. Nie chce mi się teraz wymyślać różnych okrągłych, mądrych słów, dlatego napiszę jedynie: Grzeszysz i to bardzo.
-
ale po prostu rzecz wybitna
Do niedawna myślałem, że jako jedna z nielicznych niepodlegająca dyskusji ;)
-
Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie!
Rysunki są fantastyczne. Styl Millera (który nie jest nijaki, tak swoją drogą) idealnie pasuje do dzieł Millera. Kto, twoim zdaniem, mógłby narysować to lepiej?
-
"Pożegnanie", obok "Drania", to najlepszy tom Sin City.
Dokładnie tak. Te dwa i Krwawa jatka. Czyli dokładnie te trzy, które potem znalazły się w ekranizacji.
Dlatego też spodziewam się, że drugi film będzie słabszy. Po prostu to co najlepsze, już wzięli do jedynki. No ale...Eva Green... Eva może znacznie podnieść ocenę. Bo ta damulka naprawdę jest warta grzechu. :smile:
-
Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl. Czytało się fajnie, ale żadnego zachwytu wyrazić nie mogę. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
Rozbawiłeś mnie do łez tym postem. Cudowność absolutna. Post dekady.
Gratuluję!
-
Rozumiem że dzieła Franka Millera mogą wywoływać emocjonalną dyskusję, ale patrząc poważnie to bardziej trafiła do mnie wizja zimnego drania w Parkerze. Do scenariusza nie mam zastrzeżeń, jak napisałem wcześniej czytało się fajnie.
Warstwa graficzna jest jaka jest, niestety mocno odbiega od jakości scenariusza. Różnica jest zbyt wielka, jak na "wybitne" dzieło. W ogóle ciężko poczuć klimat miasta grzechu, właśnie z powodu braku szczegółów. Kadry zwrócone są na postacie, a reszta nie istnieje. W takiej scenerii, aż prosiło się o odpowiednie przedstawienie nieczystości, brudu i grzechu.
Nie wiedziałem, że każdemu ma się podobać Sin City...swojego zdania nie zmienię, do wybitności w moim mniemaniu sporo zabrakło. Przeczytane wczoraj dwa tomy Durango, były dla mnie lepszą rozrywką i je oceniałbym zdecydowanie wyżej.
Rozbawiłeś mnie do łez tym postem. Cudowność absolutna. Post dekady.
Gratuluję!
Dziękuję serdecznie, wolę zachować własne zdanie, niż płaszczyć się nad danym komiksem, bo tak wypada i to Frank Miller.
Do niedawna myślałem, że jako jedna z nielicznych niepodlegająca dyskusji :wink:
Czyli uważasz, że wszystkie osoby, które przeczytały Trudne Pożegnanie były zachwycone tym komiksem?
-
@Itachi
Mieć swoje zdanie to dobra rzecz, ale wydaje mi się, że same Twoje zarzuty są trochę nieadekwatne. To trochę tak (przenosząc nieco skalę), jakbyś stwierdził, że Van Gogh był "nijaki" i mógłby dać komuś innemu do namalowania swoje obrazy. Takich stwierdzeń nie da się brać na poważnie. :roll:
-
Skrytykowałem warstwę graficzną albumu, a nie cały komiks. Nie rozumiem więc, waszego oburzenia odnośnie F.Millera. Rysunki kompletnie mnie nie przekonały, mam więc kłamać, że mi się podobały? Nie zamierzam, napisałem swoje odczucia i tyle. Uważam, że potencjał był większy niż efekt finalny.
-
Dziękuję serdecznie, wolę zachować własne zdanie, niż płaszczyć się nad danym komiksem, bo tak wypada i to Frank Miller.
Nigdy w życiu bym cię nie namawiał na wypieranie się własnego zdania. Trzymaj się go, broń go, szczyć się nim. Co tylko uważasz za stosowne. To twoje zdanie. Nie sugeruj jednak, że ci, co mają inne zdanie, "płaszczą się" przed komiksem, bo tak wypada, bo to już jest obraźliwe. Moje zdanie o tym komiksie jest odmienne od Twojego, ponieważ widzę w nim więcej zalet niż Ty. Uważam też, że Miller bardzo umiejętnie i w sposób artystycznie znakomity zdystansował się tym, co zrobił, od rozmaitych komiksowych wyrobników, takich jak Swolfs. To jednak jest moje własne zdanie, oparte na moich doświadczeniach, lekturach i wiedzy. Nie musisz się z nim zgadzać.
Zwróć jednak uwagę, że w swoim poście proponujesz także ocenianie komiksu Millera. Piszesz, że inne rzeczy oceniałbyś wyżej i że w twojej ocenie Millerowi do wybitności sporo zabrakło.
W momencie, kiedy zaczynasz oceniać w taki sposób, przestajesz głosić swoją osobistą opinię i wchodzisz w dialog z innymi, którzy też ten komiks oceniają i którzy mają prawo napisać, że w ich mniemaniu ten komiks jest wybitny, że bawili się przy nim lepiej niż przy "Durango" i że bawili się przy "Sin City" znacznie lepiej niż przy rzemieślniczej produkcji Swolfsa. Ja jestem taką własnie osobą.
Jako, że nie przedstawiłeś żadnego argumentu na poparcie swoich tez, ja też ich nie bedę przedstawiał. Po prostu przeciwstawię moje zdanie - Twojemu.
Moje zdanie jest poparte lekturą całkiem sporej liczby komiksów polskich (te zacząłem czytać ok. 1968 roku) i zagranicznych (czytanych dość systematycznie mniej więcej od roku 1982).
Chciałem też zauwazyć, że Ty nie wyraziłeś - ot, tak, po prostu - swojego zdania, ale napisałeś to, co napisałeś, w temacie, w którym nazbierało się szesnaście stron wypowiedzi na temat komiksu "Sin City". Twoja wypowiedź to swoista kontra wobec tych wypowiedzi i brzmi nieco jak stwierdzenie "moi przedmówcy nie mają racji". Czy rzeczywiście o powiedzenie czegoś takiego Ci chodziło?
-
N.N.
Czegoś tutaj nie rozumiem...
Od prawie dwóch lat po przeczytaniu dowolnego komiksu, staram się tutaj napisać kilka zdań o każdej pozycji. Jak mogę pisać o albumie, zarazem go, nie oceniając? Przecież to jest tylko moja opinia, nie karzę nikomu się z nią zgadzać. Tak jak nikomu nie odradzam go przeczytać, skąd więc ta Wasza agresja? Jeśli widzisz w nim więcej zalet niż ja, to super. Jednak nie zarzucajcie mi, że mam pisać pozytywnie o komiksie, bo większość uważa to za dzieło, nie podlegające dyskusji. W swojej opinii, nie widzę zawyżonej surowości, kompletnie nie podeszła mi warstwa graficzna (co opisałem w przedostatnim poście) i tyle.
Nie przeczytałem z pewnością tylu komiksów, co Ty - ale nawet bez tego, mogę z całą pewność napisać, że pierwszy tom Sin City do mojego szerokiego topu nie wejdzie. Po prostu wizja Franka Millera mnie nie przekonała, może inaczej, jego styl rysowania, mnie nie przekonał. Czy to jakiś grzech?
-
N.N.
Czegoś tutaj nie rozumiem...
Od prawie dwóch lat po przeczytaniu dowolnego komiksu, staram się tutaj napisać kilka zdań o każdej pozycji. Jak mogę pisać o albumie, zarazem go, nie oceniając? Przecież to jest tylko moja opinia, nie każę nikomu się z nią zgadzać. Tak jak nikomu nie odradzam go przeczytać, skąd więc ta Wasza agresja?
Jaka agresja?
Odpowiedz mi na pytanie, czy przeczytałeś to, co wczesniej ludzie napisali w tym temacie?
-
Odpowiedz mi na pytanie, czy przeczytałeś to, co wczesniej ludzie napisali w tym temacie?
Wcześniej, czyli dzisiaj czy na wszystkich stronach?
Chciałem też zauwazyć, że Ty nie wyraziłeś - ot, tak, po prostu - swojego zdania, ale napisałeś to, co napisałeś, w temacie, w którym nazbierało się szesnaście stron wypowiedzi na temat komiksu "Sin City". Twoja wypowiedź to swoista kontra wobec tych wypowiedzi i brzmi nieco jak stwierdzenie "moi przedmówcy nie mają racji". Czy rzeczywiście o powiedzenie czegoś takiego Ci chodziło?
Nie śledziłem tego wątku wcześniej, bo nie miałem okazji przeczytania komiksu. Nie wiedziałem, że muszę przeczytać 15/16 stron, aby napisać swoje zdanie. Jakbym chciał skontrować czyjąś wypowiedź, to raczej bym ją zacytował...
-
A wadą Batmana w Czerni i Bieli jest brak kolorów.
-
Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
No rzeczywiscie, wyciagniecie z uszy Spidermana i Daredevila, wykreowanie Elektry, stworzenie kanonicznej wersji Batmana i wyprzedzenie koncepcji cyberpunk w Roninie, to faktycznie zbyt male doswiadczenie zeby brac sie za realizowanie autorskiego projektu.
Ba, osobiscie uwazam, ze obranie sobie za punkt wyjsciowy konwencji graficznej nawiazujacej do kolejnego przecietniaka, czyli Jima Steranko i jego "Red Tide" jeszcze mocniej obniza wartosc rysunkow Millera, bo nie dosc, ze gosc sam nie potrafi, to jeszcze cierpi na bezguscie w kwestiach inspiracji.
Idealnym rysownikiem bylby oczywiscie Swolfs, ktory rysuje tak cudownie przezroczyscie i nijako, ze po roku nikt by nie pamietal o czyms takim jak "Sin City" :neutral:
-
Nie wiedziałem, że muszę przeczytać 15/16 stron, aby napisać swoje zdanie. Jakbym chciał skontrować czyjąś wypowiedź, to raczej bym ją zacytował...
Bardzo dziwi mnie to, co napisałeś. Czytanie tego, co napisali inni, jest przecież podstawą istnienia forum dyskusyjnego. Rozumiałbym, gdybyś nie zdecydował się na przeczytanie wszystkich stron w temacie o WKKM, ale tutaj przecież tych wypowiedzi nie jest wcale tak dużo. W dodatku są to wypowiedzi na temat tego komiksu, który ty też komentujesz. Musisz o tym wiedzieć, bo przecież sam umieściłeś swoją wypowiedź w tym temacie.
Powinieneś był się też przynajmniej domyslić, że na tych 15/16 nieprzecztanych stronach są raczej wypowiedzi utrzymane w innym tonie niż twoja i że - de facto - polemizujesz z tymi ludźmi, ktorych wypowiedzi Ci się czytać nie chciało.
Skoro zaś podjąłeś polemikę z nimi, to nie dziw się, że oni podjęli polemikę z Tobą.
-
Możesz pisać swoje człowieku i pisać, a Wy dalej interpretujecie to po swojemu, tak aby Wam pasowało do koncepcji.
Czy ja gdziekolwiek powołałem się na inne komiksy Millera?!? Nie!
Czy skrytykowałem go za jego wielką twórczość?!? Nie!
Czy podając przykład Durango miałem na myśli wyłącznie skrytykowanie Sin City? Nie!
NIE PODOBA MI SIĘ WARSTWA GRAFICZNA W SIN CITY I TYLE, NIE MAM NIC DO F. MILLERA I CAŁEJ JEGO TWÓRCZOŚCI.
Przykład Swolfsa wziął się z tego, że wczoraj przeczytałem oba tomy Durango, a turocorp już sobie dopisuje swoją bajkę. Naprawdę tego, nie czaję. Nadinterpretacja się kłania.
Bardzo dziwi mnie to, co napisałeś. Czytanie tego, co napisali inni, jest przecież podstawą istnienia forum dyskusyjnego. Rozumiałbym, gdybyś nie zdecydował się na przeczytanie wszystkich stron w temacie o WKKM, ale tutaj przecież tych wypowiedzi nie jest wcale tak dużo. W dodatku są to wypowiedzi na temat tego komiksu, który ty też komentujesz. Musisz o tym wiedzieć, bo przecież sam umieściłeś swoją wypowiedź w tym temacie.
Powinieneś był się też przynajmniej domyslić, że na tych 15/16 nieprzecztanych stronach są raczej wypowiedzi utrzymane w innym tonie niż twoja i że - de facto - polemizujesz z tymi ludźmi, ktorych wypowiedzi Ci się czytać nie chciało.
Skoro zaś podjąłeś polemikę z nimi, to nie dziw się, że oni podjęli polemikę z Tobą.
Są napisane w innym tonie, i co z tego? Mam się dopasować?
Większość postów została napisana przez użytkowników kilka lat temu, większość z nich już dawno na forum się nie loguje, co więc chcesz udowodnić? Nigdy nie słyszałem o obowiązku czytania wątku, aby móc samemu coś w nim napisać. To jest dla mnie dziwny tok rozumowania. Wywiązała się polemika, tylko na jaki temat...nie Sin City, tylko F. Millera. To nie było moim zamierzeniem.
-
Nadinterpretacja się kłania.
Jaka niby "naditerpretacja"?
Przeciez odnioslem sie jedynie do Twojego JEDNOZNACZNEGO stwierdzenia, ze Miller mial zbyt malo doswiadczenia jako rysownik, zeby brac sie za Sin City, tu nie ma nic do "nadinterpretowania", po prostu napisales nieprzemyslana bzdure i teraz probujesz sie z tego wywinac.
-
Jego wizja Sin City była specyficzna, decyzja o takim sposobie rysunku była odważna. Wam się podoba, widzicie w niej coś, czego ja nie widzę. Ale uważam, że w tym konkretnym przypadku nie podołał i mógł pozostać tylko przy napisaniu scenariusza. W tym albumie, nie odwołuję się tutaj do całej jego bogatej kariery. Wszyscy tutaj odbieracie mój pierwszy post, jako jakiś atak na autora, co jest kompletną bzdurą. Od początku pisałem w temacie Sin City i tylko do niego się odwoływałem.
-
Wam się podoba, widzicie w niej coś, czego ja nie widzę. Ale uważam, że w tym konkretnym przypadku nie podołał i mógł pozostać tylko przy napisaniu scenariusza.
Może kiedyś dojrzysz. Tutaj nie ma o czym dyskutować. To jak rozmowa ze ślepym o kolorach.
-
Nigdy nie słyszałem o obowiązku czytania wątku, aby móc samemu coś w nim napisać. To jest dla mnie dziwny tok rozumowania.
Każda poważna wypowiedź na jakiś temat zaczyna się od wspomnienia o tym, co inni wcześniej na dany temat mówili. Kindersztuba tego wymaga. A w pracach naukowych (w tym także w studenckich pracach zaliczeniowych) znajomość tego, co inni na dany temat napisali/powiedzieli jest wręcz obowiązkowa.
Ja z kolei za dziwne uważam rozumowanie kogoś, kto wypowiada się na forum i chce by jego wypowiedzi były czytane, chociaż nie czyta tego, co inni wczesniej napisali.
-
Ja z kolei za dziwne uważam rozumowanie kogoś, kto wypowiada się na forum i chce by jego wypowiedzi były czytane, chociaż nie czyta tego, co inni wczesniej napisali.
To może inaczej. Co do naszej dyskusji wnoszą posty sprzed kilku tygodni, odnośnie dodruków Egmontu, promocji na wszystkie tomy w Incalu czy prezentacji na półce integrala? Czy ich znajomość jest mi niezbędna?
Każda poważna wypowiedź na jakiś temat zaczyna się od wspomnienia o tym, co inni wcześniej na dany temat mówili. Kindersztuba tego wymaga. A w pracach naukowych (w tym także w studenckich pracach zaliczeniowych) znajomość tego, co inni na dany temat napisali/powiedzieli jest wręcz obowiązkowa.
Ja jednak rozróżniam pracę naukową od luźnego posta na forum.
Może kiedyś dojrzysz. Tutaj nie ma o czym dyskutować. To jak rozmowa ze ślepym o kolorach.
Masz rację, coś w tym jest. Zarzucono mi jednak tyle, że musiałem odpowiedzieć. Z tym ślepcem to tylko w połowie, w końcu scenariusz opisałem jako niezły :wink:
-
masz, poczytaj sobie
bardzo stary tekst (http://www.esensja.pl/magazyn/2002/03/iso/10_025.html)
Gwarantuję Ci, że przeczytanie takich rzeczy jak te z cytatu w niczym by Ci nie zaszkodziło.
-
Itachi, luzik, żremy się ze sobą, bo po to jest forum i z takiego żarcia, czasem coś konstruktywnego wychodzi,
z czego mogą skorzystać ludzie, którzy danej rzeczy nie znają albo znają, ale chcą porównać swoją (czasem skrywaną) opinię z opinią innych.
Jak się już tak konstruktywnie żremy, to żeby podjudzić napiszę, że Sin City to przede wszystkim w warstwie literackiej takie przerysowane noir (albo jak już ktoś bardzo chce, to neo-noir) z elementami czarnej komedii, groteski i świadomym korzystaniem z estetyki kiczu. Teraz jak byśmy to przyoblekli w jakieś realistyczne rysunki, to już by było fajnie. Ale Miller poszedł jeszcze dalej. Przerysował też rzecz w warstwie graficznej, zarówno w odniesieniu do formy (kształty) jak i kolorystyki (a raczej - "kolorystyki"). I tym sposobem otrzymujemy doskonałą unifikację obydwu warstw, które się wzajemnie przeplatają i uzupełniają, tworząc treść, która by nie mogła zaistnieć bez żadnej z nich - totalna symbioza. A na dokładkę dostajemy również pewnego rodzaju karykaturę komiksu, rozumianego w sensie ogólnym jako medium.
Ale tak naprawdę, to wydaje mi się, że gdzie jak gdzie, ale w przypadku Sin City różne mniej lub bardziej mondre analizy po prostu zabijają tę rzecz, ponieważ albo się to czuje, albo nie - i kropka.
A jak ktoś nie czuje, to prędzej czy później dopadnie go Marv i inaczej zaśpiewa.
-
Wszyscy tutaj odbieracie mój pierwszy post, jako jakiś atak na autora, co jest kompletną bzdurą. Od początku pisałem w temacie Sin City i tylko do niego się odwoływałem.
Itachi, ochłoń. Każdemu zdarza się coś palnąć. Ten Twój pierwszy post nie był zbyt roztropny. Komiksu uczymy się przez całe życie. Wyciągaj wnioski. A wątki czytaj od początku. Potem pisz.
-
Jego wizja Sin City była specyficzna, decyzja o takim sposobie rysunku była odważna. Wam się podoba, widzicie w niej coś, czego ja nie widzę. Ale uważam, że w tym konkretnym przypadku nie podołał i mógł pozostać tylko przy napisaniu scenariusza. W tym albumie, nie odwołuję się tutaj do całej jego bogatej kariery. Wszyscy tutaj odbieracie mój pierwszy post, jako jakiś atak na autora, co jest kompletną bzdurą. Od początku pisałem w temacie Sin City i tylko do niego się odwoływałem.
Dostales ode mnie "na tacy" co bylo punktem wyjsciowym dla Sin City, ale, jak widze, postanowiles tutaj udowodnic, ze wiesz cos, o czym nikt inny nie ma pojecia.
Sin City nawiazuje BEZPOSREDNIO do tworczosci Steranki i Chandlera, ze szczegolnym wskazaniem na "Red Tide", a jednoczesnie sensownie rozwija wczesniejsze eksperymenty i rozwiazania graficzne stosowane przez Millera JAKO RYSOWNIKA, ba, zaryzykowalbym teze, ze to jeden z jego najbardziej swiadomych i stonowanych utworow.
Nie ma wiekszego znaczenia, ze to co Miller zaprezentowal w SC nie odpowiada Twojemu gustowi, ma jednak znaczenie fakt, ze bezmyslnie dyskredytujesz warstwe graficzna tego komiksu, zestawiajac go z rzeczami tak przecietnymi i zachowawczymi, ze zaden, nawet maksymalnie zunifikowany "gust" tego nie tlumaczy.
-
Nie mam zamiaru dalej ciągnąć tej dyskusji, bo możemy tak do rana.
KukiOktopus
Powtórzę, tylko ja tych wszystkich cech nie zauważyłem. Być może zbyt płasko potraktowałem Trudne Pożegnanie. Nie mam nic więcej do dodania w tym temacie, w poprzednich postach zawarłem wszytko co chciałem.
Itachi, ochłoń. Każdemu zdarza się coś palnąć. Ten Twój pierwszy post nie był zbyt roztropny. Komiksu uczymy się przez całe życie. Wyciągaj wnioski. A wątki czytaj od początku. Potem pisz.
Czy to porady prosto z Klanu :wink: ? Nie widzę w swoim pierwszym poście niczego, co chciałbym zmienić. Dla fanów Sin City, moje stwierdzenia mogły być kontrowersyjne, ale to była opinia tylko i wyłącznie moja. Są komiksy, które komuś pasują, są i takie, które się czyta, ale nie ma zamiaru do nich wracać. Rozumiałbym Was, gdybym naprawdę zmieszał z błotem cały album, doszczętnie. Chyba, że zaliczacie warstwę graficzną jako 99% komiksu.
Dostales ode mnie "na tacy" co bylo punktem wyjsciowym dla Sin City, ale, jak widze, postanowiles tutaj udowodnic, ze wiesz cos, o czym nikt inny nie ma pojecia.
Nie ma wiekszego znaczenia, ze to co Miller zaprezentowal w SC nie odpowiada Twojemu gustowi, ma jednak znaczenie fakt, ze bezmyslnie dyskredytujesz warstwe graficzna tego komiksu, zestawiajac go z rzeczami tak przecietnymi i zachowawczymi, ze zaden, nawet maksymalnie zunifikowany "gust" tego nie tlumaczy.
Nic tutaj nie chciałem udowadniać, to raczej Wasze grono chciało udowodnić mi, mój karygodny błąd skrytykowania komiksu.
Dlaczego bezmyślnie? Miałem album w rękach, przeczytałem go, i na podstawie tego naskrobałem kilka zdań. Czy muszę znać historię autora, co pierwotnie miał na myśli, od kogo czerpał inspirację? Chyba nie. Przy innych komiksach, mój post przeszedłby bez większego echa, a tutaj nagle zrobiło się gorąco, bo to legendarny Frank Miller. Może mam inny gust od większości z Was, cóż mogę na to poradzić.
-
Może mam inny gust od większości z Was, cóż mogę na to poradzić.
Powtorze (kolejny raz), napisales cos glupiego, bez glebszego zastanowienia, i dalej brniesz, nie rozgladajac sie na boki.
To nie ma nic wspolnego z Twoim czy czyimkolwiek gustem, a bardzo duzo z automatycznym, bezrefleksyjnym konsumowaniem komiksow i rownie automatycznym wypowiadaniem sie na ich temat.
Chcesz pogadac, to kliknij np. w linka, ktory podrzucil ci NN, przemysl, a potem wroc tutaj i pogadamy.
Nie chcesz, to zastanow sie chwile, zanim ponownie wyskoczysz tutaj z fragmentaryczna ocena czegos, czego nie ogarniasz, bo podobno jest nie w Twoim "guscie".
-
Nie widzę w swoim pierwszym poście niczego, co chciałbym zmienić.
I to właśnie jest problem, bo:
1. nijaki styl.
Nijaki = niczym niewyróżniający się, niemający charakterystycznych cech...
2. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
Większym doświadczeniem od Millera, który był po DKR, Daredevilu i paru innych dziełach?
Natomiast absolutnie żadnym problemem nie jest to, że bardziej podobał Ci się komiks Swolfsa.
-
Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
Bluźnisz.
-
Ten zmasowany atak na Itachiego nie wydaje się być na miejscu. Miał on prawo wyrazić opinię, o tym, iż rysunki w SIN CITY nie bardzo mu się podobają i określenie tego mianem "bezmyślnej dyskredytacji warstwy graficznej komiksu" nie jest w porządku.
-
Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
A ja dałbym każde pieniądze, żeby Miller nie podejmował takiej decyzji w sprawie Elektra - Assasin, bo uwielbiam jego styl (zwłaszcza ten z Sin City)
niestety - jest jak jest...
-
Ten zmasowany atak na Itachiego nie wydaje się być na miejscu. Miał on prawo wyrazić opinię, o tym, iż rysunki w SIN CITY nie bardzo mu się podobają i określenie tego mianem "bezmyślnej dyskredytacji warstwy graficznej komiksu" nie jest w porządku.
Oczywiscie, ze Itachi mial prawo wyrazic swoja opinie. I wszystko by bylo Ok, gdyby napisal, ze komiks mu sie nie podobal. Ale twierdzenie, ze Miller jest malo doswiadczonym rysownikiem lub okreslenie jego stylu jako nijakiego nie jest juz tylko wyrazaniem wlasnej opinii o komiksie. Trzeba miec argumenty wychodzace poza wlasny odbior komiksu. Wszystko byloby cacy jakby Itachi wyrazil swoja opinie w nastepujacy sposob: "Po przeczytaniu X, autor Y wydaje mi sie malo doswiadczonym rysownikiem, a jego styl jawi mi sie jako nijaki".
-
Ten zmasowany atak na Itachiego nie wydaje się być na miejscu.
Też mam wrażenie, że to było niepotrzebne. Sam uwielbiam Sin City - obok Sandmana, czy DKR, jest to jeden z tytułów, dzięki którym 12 lat temu, po kilku latach przerwy powróciłem do nałogowego kupowania i czytania komiksów. Pewnie, że "niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl" w stosunki do Sin City, czy zarzut "przegadania" w stosunku do Strażników, mogą szokować. Ale cóż, nie każdy musi poznać się na wielkości tych komiksów. Itachi jak widać się nie poznał. Może kiedyś inaczej odbierze Sin City i za kilka lat sam będzie zszokowany tym co teraz napisał.
Ale tak naprawdę, to wydaje mi się, że gdzie jak gdzie, ale w przypadku Sin City różne mniej lub bardziej mondre analizy po prostu zabijają tę rzecz, ponieważ albo się to czuje, albo nie - i kropka.
Coś w tym jest.
-
Koledzy! Darku, Marku, Jerzy (i inni)! Chcieliśmy masowego rynku komiksu, to go powoli mamy, a wraz z nim masowego czytelnika, który kupuje dużo, czyta dużo, nawet i na forum pisze dużo, ale niewiele rozumie z tego, co przeczytał, albo nie myśli nad tym, co przeczytał. W swojej naiwności zadowala się resztkami z lekturowego stołu innych, cytując (i upraszczając) Umberto Eco - interesuje go intryga, perypetie i wreszcie ekscytujące rozwiązanie, nie konwencje, estetyka, znaczenia i wszystko to, na co zwraca czytelnik nieco bardziej dociekliwy.
Co więcej, ani myśli wyściubiać nosa poza swoje "wydaje mi się/moim zdaniem", nie ma ochoty ani na dyskusję o tym, co przeczytał (bo wystarczy mu wyrażenie swojej o nim opinii), ani na zapoznanie się z tym, co sądzą inni. Nie ma żadnej ochoty czytać czegoś w należytym kontekście, nie interesuje go wcale dlaczego to Miller zrobił to tak, a nie inaczej, nie interesuje go dlaczego inni (słusznie lub niesłusznie) mogą uważać go za twórcę wybitnego.
I przyglądając się Wasze dyskusji jestem przekonany, że nijak nie przymusicie takiego czytelnika, żeby przyjął Waszą czy jakąkolwiek inna od swojej optykę patrzenia na komiks (czy cokolwiek) innego. Chcecie zabrać na uniwersytet kogoś, kto jeszcze nie zaczął liceum - tak się nie da. Rozdźwięk pomiędzy Waszym punktem widzenia, a jego jest tak wielki, że moim zdaniem porozumienie się na jakiejś wspólnej płaszczyźnie jest po prostu niemożliwe.
-
Pełna zgoda.
-
Koledzy! Darku, Marku, Jerzy (i inni)! Chcieliśmy masowego rynku komiksu, to go powoli mamy, a wraz z nim masowego czytelnika, który kupuje dużo, czyta dużo, nawet i na forum pisze dużo, ale niewiele rozumie z tego, co przeczytał, albo nie myśli nad tym, co przeczytał. W swojej naiwności zadowala się resztkami z lekturowego stołu innych, cytując (i upraszczając) Umberto Eco - interesuje go intryga, perypetie i wreszcie ekscytujące rozwiązanie, nie konwencje, estetyka, znaczenia i wszystko to, na co zwraca czytelnik nieco bardziej dociekliwy.
Co więcej, ani myśli wyściubiać nosa poza swoje "wydaje mi się/moim zdaniem", nie ma ochoty ani na dyskusję o tym, co przeczytał (bo wystarczy mu wyrażenie swojej o nim opinii), ani na zapoznanie się z tym, co sądzą inni. Nie ma żadnej ochoty czytać czegoś w należytym kontekście, nie interesuje go wcale dlaczego to Miller zrobił to tak, a nie inaczej, nie interesuje go dlaczego inni (słusznie lub niesłusznie) mogą uważać go za twórcę wybitnego.
I przyglądając się Wasze dyskusji jestem przekonany, że nijak nie przymusicie takiego czytelnika, żeby przyjął Waszą czy jakąkolwiek inna od swojej optykę patrzenia na komiks (czy cokolwiek) innego. Chcecie zabrać na uniwersytet kogoś, kto jeszcze nie zaczął liceum - tak się nie da. Rozdźwięk pomiędzy Waszym punktem widzenia, a jego jest tak wielki, że moim zdaniem porozumienie się na jakiejś wspólnej płaszczyźnie jest po prostu niemożliwe.
Ależ ja nie mam nic przeciwko czytelnikowi, którego opisujesz. Nie oburza mnie też, kiedy ktoś wygłasza kontrowersyjne opinie. Uważam jednak, że
1. człowiek odzywa się na forum dyskusyjnym, bo chce podyskutować z innymi osobami, które czytały ten sam komiks i że za sukces powinien uważać fakt, że dostaje na swój post wiele odpowiedzi.
2. człowiek, który popiera swoją opinię stwierdzeniem: "ja tak uważam i mam do tego prawo", wręcz prowokuje odpowiedź w rodzaju; "A ja uważam cię za durnia i mam do tego prawo"
3. człowieka, który twierdzi, że nie wiedział, że na forum należy czytać cudze wypowiedzi, bo uważał, że istnieje ono tylko po to, by inni poznawali jego "złote myśli", masm prawo zapytać, z jakiej choinki się urwał.
Uważam, że Twoja próba obrony "czytelnika masowego" opiera się na braku rozróżnienia pomiędzy poszanowaniem dla cudzych poglądów (niezależnie od tego, jakby się od naszych różniły) a zwykłym brakiem obycia. Pierwszego szanuję, drugiego nie mam powodu.
Uważam też, że jak ktoś na piętnastej czy szesnastej stronie tematu o komiksie powszechnie uważanym za znakomity, wypisuje tekst w rodzaju"A ja uyważam, że to gó*no jest", musi liczyć się z tym, że sprowokuje dyskusję, a nawet, że wręcz pragnie ją sprowokować. Tym samym powinien być do takiej dyskusji przygotowany.
Tymczasem nasz kolega tutaj broni się "argumentami" w rodzaju: "nie wiedziałem, że wypowiedzi innych trzeba czytać", "wyraziłem tylko swoje zdanie", "czego się mnie czepiacie".
Nie uzywaj zatem argumentu o uniwersytetach i rozdźwiękach, bo to jest raczej problem elementarnej higieny dyskusji.
-
N.N.
Ciekawe jest, że piszesz o poszanowaniu innych wypowiedzi. Twoje posty są pod tym względem idealnym przykładem...
Kolejny raz zarzucasz mi, że jestem człowiekiem, który nie chce zmieniać swojego zdania. Przypomnę tylko, że ponad rok temu skrytykowałem komiks Kick-Ass. Wtedy również wywołała się interesująca dyskusja pomiędzy mną, a innymi użytkownikami forum. I co z niej wynikło? A to, że na spokojnie ponownie przeczytałem album od Muchy i swoje zdanie zmieniłem. Po przeczytaniu drugiego tomu, zostałem wielkim fanem tej serii. I tak zostało do dzisiaj. Twoje zarzuty więc, w stosunku do mnie są absurdalne. Ponawiam swoje pytanie, co zmieniłaby w mojej wypowiedzi z wczoraj, sytuacja w której zapoznałbym się z wypowiedziami osób, które od kilku lat nie logowały się na forum? Miałem grzecznie odwoływać się do postów z przed dobrych kilku lat? Nie rozśmieszaj mnie, na poprzednich stronach poruszonych zostało wiele tematów, kompletnie nie związanych z moim odbiorem Trudnego Pożegnania. Czy rozmowa o ewentualnych dodrukach Egmontu czy pakiecie 7 tomów w Incalu, zmieniłoby mój pogląd? Nie.
Zacytuj dowolną z moich wypowiedzi, w której napisałem że Sin City to gówno. Bo w swoich postach posuwasz się coraz dalej w oskarżeniach, kompletnie niepotrzebnie. Nie wiem dlaczego, przyznaliście sobie rolę osób, które muszą pokazać mi odpowiedni tok myślenia, przy zapoznaniu się z Sin City. Nie mam problemu z tym, że sporo osób odpowiedziało negatywnie na mój post, to Twoje kolejne naciągnięcie prawdy (jedyny problem to trudności z płynnym odpowiadaniem na wszystkie poruszone wątki). Cieszy mnie, to od wczoraj dyskutujemy o komiksie, w temacie którego była dłuższa cisza. Mój odbiór jest diametralnie inny od Waszego, teraz znowu mogę Was sprowokować, ale wydaje mi się, że jeśli komuś dany komiks nie podchodzi, to nie trzeba go zmuszać do ponownego czytania, aby zauważył wszystkie pozytywy i zachwyty umieszczone tutaj od wczoraj. Po prostu odpuszczam dalszą przygodę z Sin City i zabiorę się za inne komiksy. Możesz uważać mnie za durnia, bo odważyłem się w pewnym stopniu skrytykować album F. Millera, masz do tego pełne prawo, tak samo jak ja mam pełne prawo skrytykować, coś co mi się nie podoba.
Koledzy! Darku, Marku, Jerzy (i inni)! Chcieliśmy masowego rynku komiksu, to go powoli mamy, a wraz z nim masowego czytelnika, który kupuje dużo, czyta dużo, nawet i na forum pisze dużo, ale niewiele rozumie z tego, co przeczytał, albo nie myśli nad tym, co przeczytał. W swojej naiwności zadowala się resztkami z lekturowego stołu innych, cytując (i upraszczając) Umberto Eco - interesuje go intryga, perypetie i wreszcie ekscytujące rozwiązanie, nie konwencje, estetyka, znaczenia i wszystko to, na co zwraca czytelnik nieco bardziej dociekliwy.
Co więcej, ani myśli wyściubiać nosa poza swoje "wydaje mi się/moim zdaniem", nie ma ochoty ani na dyskusję o tym, co przeczytał (bo wystarczy mu wyrażenie swojej o nim opinii), ani na zapoznanie się z tym, co sądzą inni. Nie ma żadnej ochoty czytać czegoś w należytym kontekście, nie interesuje go wcale dlaczego to Miller zrobił to tak, a nie inaczej, nie interesuje go dlaczego inni (słusznie lub niesłusznie) mogą uważać go za twórcę wybitnego.
Wiem do czego zmierzasz, ale nie wziąłeś pod uwagę jednej rzeczy. Skoro po zapoznaniu się z danym albumem, wiem już, że wizja autora do mnie nie trafiła/ nie przekonała mnie, to po co mam dalej brnąć w ten temat? Dlaczego mam się katować i zajmować czymś, co nie przynosi mi przyjemności? Nie uważam siebie za masowego czytelnika, nie jestem osobą która czyta komiks, tylko po to, aby go przeczytać.
Jeśli zauważam w tytule jego potencjał, to wtedy mogę bawić się w wyszukiwanie informacji, o autorze i jego dokonaniach. Mogę poznawać wizję interpretacji innych osób/użytkowników. Zarzucasz, że czytamy bez zastanowienia, a moja jednostka naprawdę nie widzi w Sin City nic nadzwyczajnego. I nigdzie w poście nie wstawiłem tekstu w stylu, co Wy widzicie w tym albumie? Z uwagą czytałem kontry, ale jednak pozostanę przy moim pierwotnym zdaniu.
Nijaki = niczym niewyróżniający się, niemający charakterystycznych cech...
No właśnie w tym cały problem, mam nieodparte wrażenie, że kreska jest właśnie nijaka. Nie przedstawia tego, co powinna przedstawiać. Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
-
No właśnie w tym cały problem, mam nieodparte wrażenie, że kreska jest właśnie nijaka. Nie przedstawia tego, co powinna przedstawiać. Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
DWANASCIE LAT TEMU odpowiedzialem na wszystko co tutaj wlasnie napisales, probujesz zasugerowac, ze jestem debilem, czy jedynie masz wywalone na jakiekolwiek racjonalne argumenty i wskazywanie paluchem, bo liczy sie tylko i wylacznie Twoj "gust" i "zadziwiajacy" sposob percepcji?
-
DWANASCIE LAT TEMU odpowiedzialem na wszystko co tutaj wlasnie napisales...
Krótko rzecz ujmując trzeba szukać wszystkich wypowiedzi, wszystkich ludzi, od momentu powstania danego dzieła.
No ludzie... Nie przesadzacie czasami?
-
Krótko rzecz ujmując trzeba szukać wszystkich wypowiedzi, wszystkich ludzi, od momentu powstania danego dzieła.
No ludzie... Nie przesadzacie czasami?
Jeszcze krocej, wystarczy kliknac w linka, ktory pojawia sie w dyskusji.
Wiem za duzo wymagam, czytanie cudzych tekstow? Fuj, co za przesada i wymagania, rzeczywiscie, cham ze mnie :neutral:
-
DWANASCIE LAT TEMU odpowiedzialem na wszystko co tutaj wlasnie napisales, probujesz zasugerowac, ze jestem debilem, czy jedynie masz wywalone na jakiekolwiek racjonalne argumenty i wskazywanie paluchem, bo liczy sie tylko i wylacznie Twoj "gust" i "zadziwiajacy" sposob percepcji?
Ręce mi już opadają, serio. Co ja znowu zasugerowałem?
turocorp, ja piszę o trudnym Pożegnaniu czyli jednym z siedmiu tomów, a nie o wszystkich, bo pozostałych nie miałem nawet w ręku. Co chcesz mi udowodnić? Nie mam możliwości zweryfikowania, jak zmieniła się kreska, kolorystyka w kolejnych tomach, dlaczego ponownie mnie tym atakujesz? Twoje argumenty są jedynymi racjonalnymi, a bez wcześniejszego przeczytania Twojego tekstu powinien się zamknąć i zamilknąć?
-
Krótko rzecz ujmując trzeba szukać wszystkich wypowiedzi, wszystkich ludzi, od momentu powstania danego dzieła.
No ludzie... Nie przesadzacie czasami?
Nie, nie trzeba. Wystarczy kliknąć w JEDNEGO linka i przeczytać kilka stron tego wątku. To aż TAK dużo? Wypowiadając się o czymkolwiek w tak ostry sposób warto jednak mieć pojęcie (elementarne!) o czym się mówi.
-
Ręce mi już opadają, serio. Co ja znowu zasugerowałem?
turocorp, ja piszę o trudnym Pożegnaniu czyli jednym z siedmiu tomów, a nie o wszystkich, bo pozostałych nie miałem nawet w ręku. Co chcesz mi udowodnić? Nie mam możliwości zweryfikowania, jak zmieniła się kreska, kolorystyka w kolejnych tomach, dlaczego ponownie mnie tym atakujesz? Twoje argumenty są jedynymi racjonalnymi, a bez wcześniejszego przeczytania Twojego tekstu powinien się zamknąć i zamilknąć?
Jeśli masz takie zdanie o Sin City #1 to nie polecam Tobie pozostałych tomów. Graficznie jest tendencja spadkowa.
-
Jeśli masz takie zdanie o Sin City #1 to nie polecam Tobie pozostałych tomów. Graficznie jest tendencja spadkowa.
Oczywiście dalszy ciąg odpuszczam i skupię się na innych komiksach (których w Polsce na szczęście nie brakuje).
Nie, nie trzeba. Wystarczy kliknąć w JEDNEGO linka i przeczytać kilka stron tego wątku. To aż TAK dużo? Wypowiadając się o czymkolwiek w tak ostry sposób warto jednak mieć pojęcie (elementarne!) o czym się mówi.
Wymieniony tekst, podlinkował wczoraj bodajże N.N.
Dzisiaj rano przeczytałem go, czyli moim obowiązkiem jest teraz polemizować z nim, a nie pozostałymi użytkownikami. Panowie, umieściłem swój post na forum, a nie na jakieś oficjalnej stronie internetowej. To nie jest żaden dokument państwowy...
Powtórzę przeczytałem tylko jeden tom, a nie całą serię. Jak mogę więc go zweryfikować?
-
No właśnie w tym cały problem, mam nieodparte wrażenie, że kreska jest właśnie nijaka. Nie przedstawia tego, co powinna przedstawiać. Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
Dla mnie jedynym sensownym celem tej dyskusji było to, aby dowiedzieć się, dlaczego coś, co mnie się wydaje wybitne, komuś innemu wydaje się przeciętne. I Itachi wyjaśnił dlaczego JEMU się to nie podoba i żadne mądre sformułowania o "agresywnej czarno-białej kresce" nie spowodują, że będzie inaczej. Co najwyżej Itachi uświadomi sobie, że pewnie rzecz jest dobra, ale choć taka jest, to i tak mu się nie podoba i już. I następnym razem jeśli będzie miał inne zdanie niż eksperci, to zachowa je dla siebie. A chyba nie o to chodzi. Gdybym był ekspertem lub twócą, to jednym z moich głównych celów uczestniczenia w tego typu dyskusjach byłoby właśnie wsłuchiwanie się w "głos ludu", bo wydaje się, że dla eksperta od spraw kultury masowej (w zn. ogólnym) powinno być to interesujące, nie mówiąc już nawet, że vox populi, vox dei.
-
I Itachi wyjaśnił dlaczego JEMU się to nie podoba
Gdyby Itachi ograniczyl sie do stwierdzenia, ze jemu sie nie podoba, bo nie jest w jego "guscie", to nie byloby dyskusji.
Ale nie, postanowil od razu uswiadomic wszystkim, jakim to nieudolnym rysownikiem jest Miller, ze brak mu "doswiadczenia", ze swiadoma stylizacja i kontrolowana asceza "swiata przedstawionego", polaczona z odpowiednim doborem technik rysunku i rozwiazan graficznych, to tak naprawde wynik kompletnej nieudolnosci.
A jako jedyny argument przedstawil swoj "gust", bo przeciez przeczytal jeden tom, i wie co tam zobaczyl, bo ma "gust".
To moze od razu zamknijmy cale forum?
Bo po co dyskutowac, przedstawiac jakiekolwiek argumenty, wymieniac sie pogladami, skoro to wszystko tylko przeszkadza "wyrobionym czytelnikom" w konsumpcji tego (i tylko tego) co jest zgodne z ich gustem?
-
No właśnie w tym cały problem, mam nieodparte wrażenie, że kreska jest właśnie nijaka. Nie przedstawia tego, co powinna przedstawiać. Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
I tu jest pies pogrzebany.
Wróć do tej serii za parę lat, może wtedy Ci podejdzie.
-
N.N.
Ciekawe jest, że piszesz o poszanowaniu innych wypowiedzi. Twoje posty są pod tym względem idealnym przykładem...
Ależ, Itachi. Rozumiem, że odzywasz się na zasadzie nożyc po uderzeniu w stół. Niezależnie jednak, w jakim stopniu utożsamiasz się z osobami, które opisałem, muszę stwierdzić, ze ani nie pisałem o Tobie, ani też nie pisałem do Ciebie. Odpowiadałem Julkowi na jego post i opisywałem sumę zjawisk, które charakteryzują większą ilość osób.
Przy okazji chciałem tak Tob ie, jak i Julkowi zwrócić uwagę, że mojego stanowiska żadną miarą nie da się utożsamić z tym, ktore zajął Turucorp i traktowanie nas, jakbyśmy mówili jednym głosem świadczy o tym, że macie niejakie trudności w czytaniu ze zrozumieniem.
Gdybym był ekspertem lub twócą, to jednym z moich głównych celów uczestniczenia w tego typu dyskusjach byłoby właśnie wsłuchiwanie się w "głos ludu", bo wydaje się, że dla eksperta od spraw kultury masowej (w zn. ogólnym) powinno być to interesujące, nie mówiąc już nawet, że vox populi, vox dei.
Twoje stanowisko byłoby interesujące, ale nie uwzględniłeś w nim dwóch rzeczy:
1. komiksy już od dosyć dawna nie są czescią kultury masowej (co zwłaszcza w Polsce widać wyraźnie), a "Sin City" dość wyraźnie regułami kultury masowej się bawi - czesciowo je wykorzystuje, częściowo zaś kontestuje;
2. stanowisko Itachiego jest raczej odosobnione. Gdybym miał brać pod uwagę vox populi, to raczej skupiłbym się na ustaleniu, jakie jest zdanie większości dyskutantów, czyli tych, którzy wypełnili swoimi postami kilkanaście stron tego tematu, a nie tego, który z wiekszością się nie zgadza, choć o tym nie wie, bo żadnego z wcześniejszych postów nie przeczytał.
-
turocorp
Nie chce mi się już powtarzać po raz setny tego samego, Twoje posty są niedorzeczne i meczące. Wklepałeś sobie jakiś program czy co?
Generalizujesz moją wypowiedź kolejny raz, może i Miller planował wszystko od A do Z, może tak to właśnie miało wyglądać, a czy to obliguje mnie do bezkrytycznego zachwytu?
Dyskutujemy tutaj od wczoraj na kilku stronach, a ty piszesz o zamykaniu forum, chłopie zdecyduj się. Zachowujesz się jak przestawiciel jakiejś sekty, wmawiasz mi coś czego nie napisałem, uważasz lepiej ode mnie co jest dla mnie dobre, wszystko odwołujesz do swojego tekstu, jak do jakiejś Biblii? Od kilku postów, tłumaczę że mam na myśli wymieniony powyżej tom, a Ty niczym fanatyk znowu wracasz do swojej teorii. Ile można?!?
-
Ależ, Itachi. Rozumiem, że odzywasz się na zasadzie nożyc po uderzeniu w stół. Niezależnie jednak, w jakim stopniu utożsamiasz się z osobami, które opisałem, muszę stwierdzić, ze ani nie pisałem o Tobie, ani też nie pisałem do Ciebie. Odpowiadałem Julkowi na jego post i opisywałem sumę zjawisk, które charakteryzują większą ilość osób.
Spokojnie, przytoczony cytat odwoływał się do poprzednich postów, nie było w nich chęci odgrywania się. Sam również odpisałem na post zamieszczony przez Julka.
a nie tego, który z wiekszością się nie zgadza, choć o tym nie wie, bo żadnego z wcześniejszych postów nie przeczytał.
Na ten argument odpowiedział już dwukrotnie :wink:
Przepraszam za post, jeden pod drugim.
-
Nie chce mi się już powtarzać po raz setne tego samego, Twoje posty są niedorzeczne i meczące.
Masz oczywiscie racje, moje posty sa niedorzeczne i meczace, za to Twoje sa jak najbardziej sensowne, konstruktywne i relaksujace.
Zdaje sobie rowniez sprawe z tego, ze przeszkadzam tutaj wielu osobom w swobodnym pisaniu tego co chca i jak chca, ba, moja obecnosc na forum powinna byc juz dawno ograniczona przez moderatorow.
To przykre, ze osoba o tak fanatycznych (czy wrecz sekciarskich) pogladach jak ja, buszuje sobie bezkarnie po forum, na Twoim miejscu cos bym z tym zrobil, bo w koncu nie po to zarejestrowales sie na forum, zeby dyskutowac o tym co ci sie wydaje, ze widzisz w przeczytanym komiksie.
Jestes tu po to, zeby laskawie wyrazac swoje opinie, a jak ktos ma inne zdanie, to powinien sie leczyc, a nie przeszkadzac w blogiej konsumpcji.
-
Wymagam tylko tyle, aby moje wypowiedzi zostały odbierane tak, jak zostały napisane, a nie dopisywano do nich, rzeczy które się w niej nie znalazły. I znowu robisz z siebie męczennika, mnie osobiście Twoja obecność nie przeszkadza, nic takiego nie stwierdziłem, skąd więc znowu nowa teoria? Zamiast skupiać się na samym komiksie, dyskutujesz o moim guście. Proponowałbym powrócić do meritum.
-
Proponowałbym powrócić do meritum.
Wracajac do meritum poprosze (ponownie), zebys odniosl sie do kwestii domniemanego "braku doswiadczenia", jakim Twoim zdaniem, cechowal sie Frank Miller rozpoczynajac prace nad Sin City.
Wybacz, ale to sa DOKLADNIE Twoje slowa.
Jesli uda sie (w koncu) ustalic, jakie doswiadczenie jest Twoim zdaniem wystarczajace, warto by bylo pozniej ustalic, co masz na mysli, kiedy uzywasz zwrotow typu "nijaka kreska", "brak charakterystyki" i "nie przedstawianie tego, co powinno przedstawiac", bo mam dziwne wrazenie, ze uzywasz tych okreslen, w znaczeniu odwrotnym niz wiekszosc ludzi (ale oczywiscie moge sie mylic i np. kawa ci sie wylala na klawiature?)
-
Swoją drogą to Sin City ma coś pecha do "dziwnych" okresleń. Jakiś czas temu była przecież dyskusja po tym jak jeden z blogerów pisząc recenzję tego komiksu, określił, że jest to lektura do czytania głównie podczas siedzenia na kiblu...
W sumie z drugiej strony jak widać Itachi nie jest odosobniony w swojej ocenie twórczości autora serii.
-
Twoje stanowisko byłoby interesujące, ale nie uwzględniłeś w nim dwóch rzeczy:
1. komiksy już od dosyć dawna nie są czescią kultury masowej (co zwłaszcza w Polsce widać wyraźnie), a "Sin City" dość wyraźnie regułami kultury masowej się bawi - czesciowo je wykorzystuje, częściowo zaś kontestuje;
Niewątpliwą głupotą z mojej strony byłoby wdawać się z Tobą w dyskusję na temat, czy komiksy są cześcią kultury masowej, czy też nie. Jednakże mam nadzieję, że zgodzisz się, iż wybitni znawcy komiksu komiks do takich wytworów kulturowych zaliczali przynajmniej jeszcze do roku 2007, a wiec grubo po publikacji Sin City.
2. stanowisko Itachiego jest raczej odosobnione. Gdybym miał brać pod uwagę vox populi, to raczej skupiłbym się na ustaleniu, jakie jest zdanie większości dyskutantów, czyli tych, którzy wypełnili swoimi postami kilkanaście stron tego tematu, a nie tego, który z wiekszością się nie zgadza, choć o tym nie wie, bo żadnego z wcześniejszych postów nie przeczytał.
I znowu trudno się tutaj z Tobą nie zgodzić, szczególnie w świetle 16 stron faktów przemawiających za Twoją tezę. Jednak z drugiej strony jest to tylko 16 stron, zaś kazus Itachiego nasuwa podejrzenie, że może vox populi jest odmienne i, co więcej, istnieją duże szanse, że teraz w ogóle się nie ujawni w obawie przed ośmieszeniem.
-
W sumie z drugiej strony jak widać Itachi nie jest odosobniony w swojej ocenie twórczości autora serii.
I moze wlasnie dlatego warto ustalic, o co mu wlasciwie chodzi?
-
W sumie z drugiej strony jak widać Itachi nie jest odosobniony w swojej ocenie twórczości autora serii.
To ja może przypomnę, jak wyglądała ocena dokonana przez Itachiego, bo odnoszę wrażenie, że nie on jeden nie czyta tego, co powiedzinao w danym temacie:
Trudne pożegnanie przeczytanie, odnośnie tomu mam mieszane uczucia. Scenariusz dobry, ale bez rewelacji z oklepanym z każdej strony wątkiem. Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl. Czytało się fajnie, ale żadnego zachwytu wyrazić nie mogę. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
-
N.N. ja nie wdaje się w tę dyskusję, gdyż po części uważam, że każdy z Was ma część racji. Rozumiem o co chodzi Itachiemu i rozumiem o co chodzi Tobie czy Turucorpowi.
Z jednej strony nie każdemu forma zaproponowana przez Millera musi odpowiadać. Mi odpowiada, ale jestem w stanie zrozumieć, że graficznie nie do każdego czytelnika może trafić, bo jest - nazwijmy to upraszczając - specyficzna. Nie dziwie się, że nie chce on sięgnąć w takim wypadku po resztę serii, bo zapewne nie wpłynie to na postrzeganie przez niego tytułu.
Rozumiem jednak równiez Was, gdyż określenie, że "powinno się oddać temat komuś bardziej doświadczonemu", co bardzo dokładnie wyjasniliście, było sporym nadużyciem i tezy tej nie da się w żaden sposób obronić. Rozumiem też Was, że ktos chcąc krytykować dzieło, przez zdecydowana większość traktowane jako wybitne i kultowe musi napisać coś więcej niż:
Scenariusz dobry, ale bez rewelacji z oklepanym z każdej strony wątkiem. Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl.
Tak to juz - moim zdaniem - jest z krytyką tego typu komiksów, ale nie tylko. Warto mieć argumenty, aby obronić napisane przez siebie tezy, o czym nie do końca jednak Itachi zadbał.
Swoją drogą to komiks ten nie trafił w gust Itachiego, a przeciez powszechnie wiadomo, że z tymi się nie dyskutuje, co potwierdza kilak ostatnich stron wątku.
Kwestie pozostale, które podczas tej dyskusji wypłynęły pozostawie bez komentarza, bo mnie nie dotyczą więc nie będe się wtrącał ;)
-
To ja tylko przypomnę, że nijaki = niczym niewyróżniający się, niemający charakterystycznych cech.
-
Niewątpliwą głupotą z mojej strony byłoby wdawać się z Tobą w dyskusję na temat, czy komiksy są cześcią kultury masowej, czy też nie. Jednakże mam nadzieję, że zgodzisz się, iż wybitni znawcy komiksu komiks do takich wytworów kulturowych zaliczali przynajmniej jeszcze do roku 2007, a wiec grubo po publikacji Sin City.
Znawcy znawcami, a fakty faktami. Trudno zaliczać do kultury masowej coś, co się ukazuje w niedużych nakładach, adresowane jest do wąskiej grupy koneserów i wymaga pewnej erudycji czy też specyficznego obycia. Mogę się zgodzić, że w twórczości Millera można odnaleźć odwołania do wzorów znanych z kultury popularnej, ale z drugiej stony nie bardzo mogę się zgodzić z zaliczeniem nurtu noir do kultury masowej. On był lokowany powyżej już wtedy, gdy się narodził.
Oczywiście w komiksie - jako gatunku artystycznym, który rozwinął się w ramach kultury masowej - również dziś możemy znaleźć wiele cech charakterystycznych dla kultury masowej, ale takie cechy możemy odnaleźć także w utworach wielce artystycznych, bo w ciągu ostatnich kilku dziesięcioleci wszystko się ze szczętem wymieszało.
I znowu trudno się tutaj z Tobą nie zgodzić, szczególnie w świetle 16 stron faktów przemawiających za Twoją tezę. Jednak z drugiej strony jest to tylko 16 stron, zaś kazus Itachiego nasuwa podejrzenie, że może vox populi jest odmienne i, co więcej, istnieją duże szanse, że teraz w ogóle się nie ujawni w obawie przed ośmieszeniem.
Myślę, że vox populi w wypadku "Sin City" ujawnił się już dość dawno temu, czyli w chwili, gdy ten komiks został wydany w USA i sprzedawał się jak świeże bułeczki. Został też potwierdzony bezprecedensową decyzją, by przenieść go na ekran w taki sposób, by maksymalnie wiernie odtworzyć kunsztowność jego warstwy graficznej. Potwierdzeniem tego potwierdzenia stała się decyzja o nakreceniu "Sin City 2" i inna decyzja o sfilmowaniu w podobny sposób komiksu "300".
Wobec tych faktów uważam, że głos Itachiego nie jest ani głosem ludu, ani głosem boga, ale jest - tak zwyczajnie - głosem Itachiego.
-
Warto mieć argumenty, aby obronić napisane przez siebie tezy, o czym nie do końca jednak Itachi zadbał.
Swoją drogą to komiks ten nie trafił w gust Itachiego, a przeciez powszechnie wiadomo, że z tymi się nie dyskutuje, co potwierdza kilak ostatnich stron wątku.
Kwestie pozostale, które podczas tej dyskusji wypłynęły pozostawie bez komentarza, bo mnie nie dotyczą więc nie będe się wtrącał :wink:
Warto mieć argumenty... dokładnie! A dlaczego takich argumentów nie podaje? Rzecz jest bardzo prosta, ponieważ obiektywnie rzecz biorąc (patrz wypowiedzi wielu różnych forumowiczów) one nie istnieją.
-
Odnoszę wrażenie, że po raz kolejny (po Batmanach, niektórych mangach i paru innych komiksach) mylone są dwa rodzaje wypowiedzi:
1) Mi osobiście, pomimo całego kunsztu nie spodobała się warstwa graficzna komiksu. Preferuję styl bardziej realistyczny i szczegółowy. Rysunki mi osobiście nie pomogły wejść w świat przedstawiony.
2) Rysunki były brzydkie, autor nie umie rysować. Poza tym sama tandeta.
I problem jest w tym, że Itachi nagminnie używa drugiej formy, a potem upiera się, że to ta pierwsza...
-
I moze wlasnie dlatego warto ustalic, o co mu wlasciwie chodzi?
Warto mieć argumenty... dokładnie! A dlaczego takich argumentów nie podaje? Rzecz jest bardzo prosta, ponieważ obiektywnie rzecz biorąc (patrz wypowiedzi wielu różnych forumowiczów) one nie istnieją.
O co? No tak, bo jeszcze nie napisałem... Tak nic nie istnieje, żadne argumenty - istnieje tylko wasza nieomylność. I moja wina, bo nie podoba mi się warstwa graficzna Trudnego Pożegnania. Robicie już z tego komedię.
Odnośnie doświadczenia, to nie jestem osoba uprzywilejowaną do osądzania. Mam jednak tą możliwość, że po tylu latach czytam komiks i mogę ocenić jego wady/zalety. To jest ten przywilej, którego nie posiada i nigdy nie będzie posiadał twórca. Jego dzieło może wpaść na podatny grunt, ale również szybko może zostać zapomniane. Sin City stało się kultowe, nie mam nic do tego. Przecież mój post nie odbiera zasług F. Millerowi. Dla mnie osobiście przeszarżował, ale jest to tylko i wyłącznie mój głos.
No właśnie w tym cały problem, mam nieodparte wrażenie, że kreska jest właśnie nijaka. Nie przedstawia tego, co powinna przedstawiać. Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
Wobec tych faktów uważam, że głos Itachiego nie jest ani głosem ludu, ani głosem boga, ale jest - tak zwyczajnie - głosem Itachiego.
I trzeba było do tego prawie 24h, kilku stron wątku, aby dojść do tak oczywistej prawdy :wink:
-
[...]
Wobec tych faktów uważam, że głos Itachiego nie jest ani głosem ludu, ani głosem boga, ale jest - tak zwyczajnie - głosem Itachiego.
I trzeba było do tego prawie 24h, kilku stron wątku, aby dojść do tak oczywistej prawdy :wink:
No, i to jest świetne podsumowanie dyskusji :lol:
-
Odnoszę wrażenie, że po raz kolejny (po Batmanach, niektórych mangach i paru innych komiksach) mylone są dwa rodzaje wypowiedzi:
1) Mi osobiście, pomimo całego kunsztu nie spodobała się warstwa graficzna komiksu. Preferuję styl bardziej realistyczny i szczegółowy. Rysunki mi osobiście nie pomogły wejść w świat przedstawiony.
2) Rysunki były brzydkie, autor nie umie rysować. Poza tym sama tandeta.
I problem jest w tym, że Itachi nagminnie używa drugiej formy, a potem upiera się, że to ta pierwsza...
I bdb to ujales. Wlasnie o to chodzi. O tym pisalem wczesniej, ale byc moze Twoja forma jest bardziej "obrazowa" i w koncu Itacji zalapie o co te cale oburzenie.
-
I bdb to ujales. Wlasnie o to chodzi. O tym pisalem wczesniej, ale byc moze Twoja forma jest bardziej "obrazowa" i w koncu Itacji zalapie o co te cale oburzenie.
Przepraszam, jakoś przegapiłem twoją wypowiedź, a faktycznie - mówiłeś o tym samym. :)
-
Czym się różni to:
Mi osobiście, pomimo całego kunsztu nie spodobała się warstwa graficzna komiksu. Preferuję styl bardziej realistyczny i szczegółowy. Rysunki mi osobiście nie pomogły wejść w świat przedstawiony.
od tego:
Nie potrafię wyobrazić sobie Miasta Grzechu, bo na kadrach prezentuje się ubogo, w małej ilości szczegółów. Nie ma swojej charakterystyki, nie widzę tam zła, brudu czy strachu. Nacisk kładziony jest na bohaterów, a drugi plan jest mocno pomijany. Scenariusz nadrabia wiele, ale pewnych rzeczy przeskoczyć nie może. Nie komponuje mi się więc, złączona wizja albumu. Dokładniej już tego opisać chyba nie mogę.
Bo użyto słowa kunszt?
-
O co? No tak, bo jeszcze nie napisałem... Tak nic nie istnieje, żadne argumenty - istnieje tylko wasza nieomylność. I moja wina, bo nie podoba mi się warstwa graficzna Trudnego Pożegnania. Robicie już z tego komedię.
Ja natomiast odnoszę nieodparte wrażenie, że Ty już dawno zrobiłeś z tego farsę, a co więcej jesteś jej jedynym głównym bohaterem. Nie jestem jednak pewien, czy naprawdę o to Ci chodziło.
-
Moim jedynym celem było podzielenie się z Wami, moimi odczuciami po lekturze komiksu. A to, że większość z Was rzuciła się na mnie, jak wygłodniałe wilki, to już nie moja wina.
-
@Itachi
Powinieneś porównywać z tym cytatem, bo od niego zaczęła się burza:
Trudne pożegnanie przeczytanie, odnośnie tomu mam mieszane uczucia. Scenariusz dobry, ale bez rewelacji z oklepanym z każdej strony wątkiem. Niezwykle uboga warstwa graficzna, mało szczegółów, podsumowując nijaki styl. Czytało się fajnie, ale żadnego zachwytu wyrazić nie mogę. Aż prosiło się, aby F. Miller przekazał narysowanie albumu komuś innego, z większym doświadczeniem.
-
I wszytko nadal podtrzymuję...
Czytało się fajnie, dobry scenariusz i moim zdaniem beznadziejna (kompletnie do mnie nie przemawiająca) warstwa graficzna. Ileż razy mogę dalej to powtarzać, słowa ostre i dosadne, ale w 100% prawdziwe. Później rozszerzyłem swoja wypowiedź, szkoda tylko, że nikt tego nie zauważył. Nie mam zamiaru kłamać i ubierać słowa nijakie i oklepany wątek w piękne słowa.
-
I wszytko nadal podtrzymuję...
Czytało się fajnie, dobry scenariusz i moim zdaniem beznadziejna (kompletnie do mnie nie przemawiająca) warstwa graficzna. Ileż razy mogę dalej to powtarzać, słowa ostre i dosadne, ale w 100% prawdziwe. Później rozszerzyłem swoja wypowiedź, szkoda tylko, że nikt tego nie zauważył. Nie mam zamiaru kłamać i ubierać słowa nijakie i oklepany scenariusz w piękne słowa.
Ciekaw jestem, ile czasu ci zabierze dojscie do tego, ze to co napisales nie ma NIC wspolnego z Twoim gustem?
-
I wszytko nadal podtrzymuję...
Czytało się fajnie, dobry scenariusz i moim zdaniem beznadziejna (kompletnie do mnie nie przemawiająca) warstwa graficzna. Ileż razy mogę dalej to powtarzać, słowa ostre i dosadne, ale w 100% prawdziwe. Później rozszerzyłem swoja wypowiedź, szkoda tylko, że nikt tego nie zauważył. Nie mam zamiaru kłamać i ubierać słowa nijakie i oklepany scenariusz w piękne słowa.
Itachi, mozesz uwazac, ze Twoim zdaniem warstwa graficzna jest beznadziejna. Ale twoja wypowiedz nosi znamiona opinii "obiektywnej" - Miller ma nijaki styl i brakuje mu doswiadczenia. A to obiektywnie jest to nieprawda. I zeby obronic taka teze, trzeba miec argumenty.
-
I zeby obronic taka teze, trzeba miec argumenty.
Napisałem konkretnie, co nie podoba mi się w warstwie graficznej i poruszyłem temat doświadczenia i go wyjaśniłem, co miałem pierwotnie na myśli. A to był punkcik zapalny. Czego jeszcze oczekujecie?
Może wyrażenia, że sam zrobiłbym to lepiej? No to się nie doczekacie... W innych tematach, takie wyrażenia przechodzą praktycznie każdego dnia, a tutaj nagle zrobił się jakiś wyimaginowany problem.
-
Ciekaw jestem, ile czasu ci zabierze dojscie do tego, ze to co napisales nie ma NIC wspolnego z Twoim gustem?
Teraz juz mysle, ze to nie nastapi.
Sorry Itachi, ale dalej nie rozumiesz o co byl ten caly halas. I na tym chyba jednak trzeba zakonczyc te "dyskusje".
-
Dzizas, wlasnie dotarlo do mnie, co Itachi nazywa "wyjasnieniem kwestii braku doswiadczenia"
Odnośnie doświadczenia, to nie jestem osoba uprzywilejowaną do osądzania. Mam jednak tą możliwość, że po tylu latach czytam komiks i mogę ocenić jego wady/zalety. To jest ten przywilej, którego nie posiada i nigdy nie będzie posiadał twórca.
Ide sie leczyc, bo chyba wpadlem w jakas dziure czasowa albo bylem w spiaczce, i jezyk polski odbiegl zbyt daleko od tego, ktorym sie posluguje.
Jakies namiary na dobrego terapeute? :neutral:
-
Sorry Itachi, ale dalej nie rozumiesz o co byl ten caly halas. I na tym chyba jednak trzeba zakonczyc te "dyskusje".
Niestety pudło, ale doskonale wiem:
- były oskarżenia za atak na F. Millera i jego twórczość
- dosadny sposób napisania pierwszego postu
- za zdania, "szkoda, że nie przekazał komuś z większym doświadczeniem", co dla Was równa się z brakiem doświadczenia...
- za nijaki styl, pomimo dokładnego opisu, czego mi zabrakło
- oklepany wątek główny, co dla Was równa się tylko i wyłącznie z krytyką. Przepraszam, ale historia w której ginie kobieta, a mężczyzna z wściekłości postanawia zemstę, nie jest niczym innowacyjnym. Dlatego użyłem słowa dobry scenariusz, a nie wybitny/bardzo dobry.
- za brak szczegółów na kadrach
Pewnie pominąłem jeszcze kilka...
Dzizas, wlasnie dotarlo do mnie, co Itachi nazywa "wyjasnieniem kwestii braku doswiadczenia"Ide sie leczyc, bo chyba wpadlem w jakas dziure czasowa albo bylem w spiaczce, i jezyk polski odbiegl zbyt daleko od tego, ktorym sie posluguje.Jakies namiary na dobrego terapeute? :neutral:
Ja rozróżniam zdanie brak doświadczenia od z większym doświadczeniem. A to jest kwestia kluczowa, której nie możesz pojąć od wczoraj. Cały czas piszesz brak oświadczenia, brak doświadczenia i powtarzasz to jak jakąś mantrę. Ciągle licytujesz i oczekujesz ode mnie tłumaczenia się za słowa, które nie padły. Czy ja osądzałem twórczość Franka Millera? Osądzałem jeden z tomów Sin City, w którym klimat komiksu, a mianowicie warstwa graficzna okazała się dla mnie słaba.
-
Cały ten temat zabrnął w ślepą uliczkę. Zresztą, kompletnie nie rozumiem wypowiedzi Itachiego, którą przytoczył Turu. Co to znaczy być "uprzywilejowanym do osądzania"? Na czym polega ten przywilej? Co to ma do tego, że twórca nie może oceniać wad/zalet. I zresztą cóż to znaczy oceniać wady i zalety? Czy wadę da się ocenić pozytywnie? I jak to się w ogóle ma do tego, że pojechałeś po Młynarzu, że to chłopek bez doświadczenia, który powinien rysowanie "Sin City" zostawić komuś innemu (w domyśle - lepszemu).
-
Niestety pudło, ale doskonale wiem:
- były oskarżenia za atak na F. Millera i jego twórczość
- dosadny sposób napisania pierwszego postu
- za zdania, "szkoda, że nie przekazał komuś z większym doświadczeniem", co dla Was równa się z brakiem doświadczenia...
- za nijaki styl, pomimo dokładnego opisu, czego mi zabrakło
- oklepany wątek główny, co dla Was równa się tylko i wyłącznie z krytyką. Przepraszam, ale historia w której ginie kobieta, a mężczyzna z wściekłości postanawia zemstę, nie jest niczym innowacyjnym. Dlatego użyłem słowa dobry scenariusz, a nie wybitny/bardzo dobry.
- za brak szczegółów na kadrach
Pewnie pominąłem jeszcze kilka...
-NIKT, nawet przez sekunde nie ocenial Twojej opinii, ze preferujesz inny styl rysunku
-mylisz slowo "dosadny" z "nieprzemyslany"
-nadal nie wyjasniles co masz na mysli uzywajac okreslenia "wieksze doswiadczenie"? Czego autor ma doswiadczyc, zeby bylo "wystarczajace"?
-sprawdz w slowniku znaczenie slowa "nijaki", bo, z tego co widze, podpowiedzi innych uzytkownikow forum sa dla Ciebie niewiarygodne
-rzeczywiscie, watek zemsty mezczyzny za smierc kobiety jest zbyt oklepany, innowacyjny bylby, gdyby mscil sie za mezczyzne, albo konia.
-w kadrach jest dokladnie tyle ile powinno byc, jest szansa (bardzo watla), ze kiedys do tego dojdziesz.
-
-
Zresztą, kompletnie nie rozumiem wypowiedzi Itachiego, którą przytoczył Turu. Co to znaczy być "uprzywilejowanym do osądzania"? Na czym polega ten przywilej? Co to ma do tego, że twórca nie może oceniać wad/zalet. I zresztą cóż to znaczy oceniać wady i zalety? Czy wadę da się ocenić pozytywnie?
To była odpowiedź na pytanie turocorpa, ile potrzeba doświadczenia na stworzenie własnego komiksu. W tym przypadku Sin City, czyli powszechnie uważanego za kultowy. Ja nie mam zamiaru na takie pytanie odpowiadać, dlatego użyłem zdania "nie jestem uprzywilejowany do osądzania", to chyba normalne. Nie mam zamiaru się licytować.
Jak twórca może wiedzieć, czy jego komiks zostanie dobrze odebrany przez krytyków/ czytelników czy wręcz przeciwnie?
-
Czy wadę da się ocenić pozytywnie?
To naprawdę cudownie filozoficzna kwestia.
Jako człowiek mające pewne pojęcie o historii literatury powinieneś wiedzieć, że prawidłowa odpowiedź brzmi: Tak, oczywiście. To właśnie dzięki temu, że są ludzie, którzy uznają za zalety to, co inni oceniają jako wady, literatura się rozwija.
Przypomnę: Szekspir był uważany za barbarzyńcę, który nie umie poprawnie skomponować dramatu i pakuje do swoich sztuk rózne "pierdoły"
Przypomnę: Koźmian uważał Mickiewicza za barbarzyńcę, ktory nie ma pojęcia o tym, jak pisać ballady. Wszak ballada to utwór o prowieniencji ludowej podejmujący tematykę niesamowitą. Jak ludowy, to akcja powinna toczyć się na wsi, jak o duchach - to w nocy. Tymczasem Adam pisał: "To dzień biały, to miasteczko..." - barbarzyństwo i brak doświadczenia.
Przypomnę: Dostojewski "nie umiał" stworzyć spójnego portretu psychologicznego swoich bohaterów - byli oni niekonsekwentni i psychicznie niespójni.
Przypomnę: Proust (wyjątkowy barbarzyńca) przez czterdzieści stron opisywał wiercenie się w łóżku przed zaśnięciem. Z tego powodu jedno z wydawnictw odrzuciło pierwszy tom "W poszukiwaniu straconego czasu" jako utwór amatora, który nie ma pojęcia o pisaniu.
Przykłady można mnozyć, ale wniosek jest zawsze ten sam: Tam, gdzie potrafimy docenić zalety "wad" następuje rozwój.
W związku z tym mam pytanie, czy w imię konsekwencji należałoby stwierdzić, że tam, gdzie nie potrafimy ich docenić, mamy do czynienia z niedorozwojem, czy też jest to zbyt daleko idący wniosek?
-
Itachi- z całej sympatii do Ciebie ( której jest coraz mniej...) - odpuść. Zabrnąłeś w ślepy róg i z każdym postem jest coraz gorzej.
Moze aby Ciebie pocieszyć- to rownież pierwszy tom mi do konca nie podszedł .... Ale daleki jestem od stwierdzeń , których Ty użyłeś... (Chociaz chyba nie jest tak źle, bo kurier dzis dostarczył kolejne tomy:)
Peace and love and czytajcie komiksy
-
Panowie, o ile już zupełnie mnie nie dziwi opinia Itachiego, to naprawdę zdumiewa mnie fakt, dlaczego takie osoby jak N.N. i turucorp tracą tyle cennego czasu na wytkanie błędów i niezgrabnych sformułowań Itachiego. Jaki jest tego cel? Co chcecie tym osiągnąć? Naprawdę nie pytam złośliwie, tylko ogromnie mnie to interesuje.
-
Panowie, o ile już zupełnie mnie nie dziwi opinia Itachiego, to naprawdę zdumiewa mnie fakt, dlaczego takie osoby jak N.N. i turucorp tracą tyle cennego czasu na wytkanie błędów i niezgrabnych sformułowań Itachiego. Jaki jest tego cel? Co chcecie tym osiągnąć? Naprawdę nie pytam złośliwie, tylko ogromnie mnie to interesuje.
nie rozumiem dlaczego nazywasz to "strata czasu"?
rozmawiamy, dyskutujemy, ustalamy i precyzujemy, dla mnie jest interesujace jak "nowe pokolenie" czytelnikow odbiera konkretne tytuly, jaki jest sposob perecepcji etc. i jesli moge wyrazic wlasna opinie to ja wyrazam.
moze to cos zmieni, moze nie, roznie tu, na forum bywa, niektorym uzytkownikom takie dysputy pomogly, innych zniechecily.
z drugiej strony faktycznie, na fejsiku wiekszosc komiksowa jest zgodna, ze powinienem sie stad wyniesc, tak jak oni to zrobili O_o'
Jerzy nie ma konta na fejsie i moze dlatego jeszcze sie tu udziela? Nie wiem, nie moja sprawa.
-
Ileż razy mogę dalej to powtarzać, słowa ostre i dosadne, ale w 100% prawdziwe.
nie powtarzaj, bo robi mi się słabo.....
Jak to mówią: "Łaskawie spuścimy zasłonę milczenia".
-
Przeczytałem sobie przed chwilą całą naszą dyskusję i zauważyłem, że od początku traktowaliście mnie, jak jakiegoś obcego. Jakbym stanowił zagrożenie dla waszej percepcji odbierania komiksów, a w tym przypadku Trudnego Pożegnania. Jakby moim jedynym celem było wywołanie burzy, akurat wczoraj, akurat w tym temacie, akurat z Sin City i F. Millerem.
Dwa być może dla Was kontrowersyjne stwierdzenia, spowodowały lawinę oskarżeń w moją stronę. Przyznam się, że ataki od tylu osób na raz, były ciężkie do regularnego i starannego odpowiadania, co mogło przyczynić się niezgrabnych stwierdzeń. Smutne jest to, że starałem się recenzować dziesiątki komiksów wcześniej i zawsze byłoby to pozytywnym wydarzeniem, a teraz nagle stałem się celem numer jeden, bo poruszyłem temat, którego nie powinno się poruszać. Może według Was.
Większość forumowiczów, nawet nie starała się zrozumieć moich postów, tylko od razu dodawała/dopowiadała swoje słowa, co było mocno irytujące. Moje odpowiedzi pozostawały bez echa, liczyły się tylko kolejne sformułowania, które miały mi dopiec. Moje słowa o jednym tomie Sin City, były od razu powiększane do rozmiarów całej biografii Franka Millera.
Czuję się rozczarowany, zawsze myślałem że na obecnym forum, można pozwolić sobie na szczere i dosadne posty, ale najwyraźniej się pomyliłem. Trudno...
Komiksy nadal będą jedną z moich głównych pasji i w ciągu najbliższych lat, nie mam zamiaru z nich rezygnować. Jakoś nigdy wcześniej, nie musiałem tłumaczyć się ze znajomości tekstów sprzed dziesięciu czy dwunastu laty, przeczytania poprzednich stron z wątku czy całymi biografiami autorów. Nie wiem czemu, akurat w tej dyskusji to się zmieniło. Biorąc przykład z tytułu komiksu, z którego wzięło się całe zamieszanie - Żegnam.
-
Przeczytałem sobie przed chwilą całą naszą dyskusję i zauważyłem, że od początku traktowaliście mnie, jak jakiegoś obcego.
Naprawdę? Ja też?
Naprawdę przeczytałeś jeszcze raz to, co napisałem? I po tej lekturze formułujesz takie wnioski?
Dziwne. Naprawdę dziwne.
-
Żegnam.
a mowili, ze to ja tutaj dramatyzuje :roll:
-
A wystarczyło napisać, ze palnąłeś głupotę i byłoby po sprawie, a tak robisz jeszcze szopkę. Bywaj.
-
I na prawdę uważacie, że potraktowaliście Itachiego w porządku?
-
I na prawdę uważacie, że potraktowaliście Itachiego w porządku?
A Ty uważasz, że nie?
-
I na prawdę uważacie, że potraktowaliście Itachiego w porządku?
okres ochronny dla uzytkownikow z Jego stazem minal kilka miesiecy temu, nie rozumiem co jest "nie w porzadku" w traktowaniu go jak pelnoprawnego forumowicza?
-
I na prawdę uważacie, że potraktowaliście Itachiego w porządku?
Za to co się pisze na tym forum trzeba brać odpowiedzialność. To nie onet lub WP, że zginie przysypane stekiem innych bredni.
Tutaj wisi to latami... I później się człowiek wstydzi, że coś takiego palnął.
Z kolei dyskusja z innymi użytkownikami uczy pokory... Przynajmniej powinna uczyć.
-
Mi sie kiedys zdarzylo palnac glupote, ze Romita JR nie umie rysowac, ale uszlo mi to plazem. Malo ludzi widzialo tego posta, w jakims mniej popularnym temacie.
Tak mi sie tylko przypomnialo.
-
Mi sie kiedys zdarzylo palnac glupote, ze Romita JR nie umie rysowac
bo nie umie, na szczescie to nie jest niezbedne, zeby robic dobre komiksy
-
Moim skromnym zdaniem przeprowadziliście zmasowany atak na forumowicza, który napisał, iż nie odpowiada mu warstwa graficzna SIN CITY. Kilku z was, w "żywe oczy", kpiło z niego. I to nie jest w porządku.
-
Moim skromnym zdaniem przeprowadziliście zmasowany atak na forumowicza, który napisał, iż nie odpowiada mu warstwa graficzna SIN CITY. Kilku z was, w "żywe oczy", kpiło z niego. I to nie jest w porządku.
a moim skromnym zdaniem, kazdy z zabierajacych tutaj glos wypowiadal sie samodzielnie, nie konsultujac swoich postow z innymi uzytkownikami, co raczej trudno nazwac "zmasowanym atakiem".
w dodatku pojawiajace sie wpisy dotyczyly kuriozalnej oceny zakresu umiejetnosci Franka Millera jako rysownika, wysnutej na podst. jednego tomu Sin City, a nie, jak usilujesz tutaj zasugerowac, niezgodnosci warstwy graficznej Sin City z gustem Itachiego.
-
Moim skromnym zdaniem przeprowadziliście zmasowany atak na forumowicza, który napisał, iż nie odpowiada mu warstwa graficzna SIN CITY. Kilku z was, w "żywe oczy", kpiło z niego. I to nie jest w porządku.
To moim skromnym zdaniem spytam, czy użyłbyś takich określeń jeśli nie podobałby Ci się jakiś komiks?
Nie chodzi o to co się komu podoba, tylko jak się to napisze. To nie przedszkole. Własne zdanie trzeba oddzielać od tez bez pokrycia.
-
Każdy wypowiadał się samodzielnie, aczkolwiek pewne stadne zachowania można w owych samodzielnych wypowiedziach dostrzec. Jeśli uważacie, że kpienie z człowieka jest w porządku, to nic mi do tego. Kończę swoje wypowiedzi w temacie. Szkoda, że człowiek, dla którego możliwość wypowiadania się na forum, wydawała się być ważna, poczuł się na tyle urażony, iż z możliwości tej zrezygnował.
-
Każdy wypowiadał się samodzielnie, aczkolwiek pewne stadne zachowania można w owych samodzielnych wypowiedziach dostrzec.
sugeruje, zebys sie troche bardziej zastanowil, zanim jeszcze raz zasugerujesz, ze przejawiam jakies "stadne zachowania" :neutral:
-
Moim skromnym zdaniem przeprowadziliście zmasowany atak na forumowicza, który napisał, iż nie odpowiada mu warstwa graficzna SIN CITY. Kilku z was, w "żywe oczy", kpiło z niego. I to nie jest w porządku.
Po pierwsze, nie generalizuj, bo każdy z nas wypowiada sie tu we własnym imieniu, a nie w imieniu grupy.
Po drugie, w dyskusji raczej nie chodziło o to, że Itachiemu nie odpowiada warstwa graficzna SIN CITY, ale o to, że jego wypowiedzi na temat komiksu Millera zawierały sporo obraźliwych sugestii pod adresem tych, ktorym ten komiks się podobał (a podobał się wielu osobom, które wypowiadały się wcześniej w temacie, w którym zabrał głos).
Po trzecie, to sam Itachi podbijał tutaj atmosferę dyskusji, dopatrując się złośliwości i ataków tam, gdzie ludzie - dość spokojnie - pisali o tym, że mają inne zdanie, albo uważają jego opinię za przesadnie negatywną (przejrzyj ten wątek w całości - pierwsza wypowiedź Itachiego pada u dołu strony 15, to sam zobaczysz)
Po czwarte, Itachi kpiąco odniósł się do stwierdzenia, że wypowiadając się na forum powinien jednak wziąć pod uwage także wypowiedzi innych jego uzytkowników.
Po piąte: nie odpowiedział na żadne z pytań, jakie zadali mu forumowicze, którzy pragnęli merytorycznej dyskusji, a nie słownej przepychani. XZamiast tego unosił się coraz bardziej, oburzony, że wymagamy od niego czegoś takiego jak argumenty.
W moim odczuciu to Itachi kpił ze mnie w zywe oczy, ignorując to, co do niego pisałem i drwiąc z moich oczekiwań w postach nie do mnie skierowanych.
Na zakończenie pozwolę sobie zapytać, jak - Twoim zdaniem - powinniśmy byli postąpić w tym wypadku?
-
Za to co się pisze na tym forum trzeba brać odpowiedzialność. To nie onet lub WP, że zginie przysypane stekiem innych bredni.
Tutaj wisi to latami... I później się człowiek wstydzi, że coś takiego palnął.
Z kolei dyskusja z innymi użytkownikami uczy pokory... Przynajmniej powinna uczyć.
No dobrze powiedziane, ciekawe tylko kto będzie się wstydził? Młody fascynat komiksów, który po prostu wypowiedział się negatywnie o rysunkach w komiksie, czy banda starych capów co to zgnoiła go jak burą sukę za to, że źle dobrał słowa w swojej wypowiedzi? Przydałoby się trochę dystansu.
Za to powyższe określenie użytkowników forum - masz ostrzeżenie.
graves
-
Panowie, o ile już zupełnie mnie nie dziwi opinia Itachiego, to naprawdę zdumiewa mnie fakt, dlaczego takie osoby jak N.N. i turucorp tracą tyle cennego czasu na wytkanie błędów i niezgrabnych sformułowań Itachiego. Jaki jest tego cel? Co chcecie tym osiągnąć?
Prawdę powiedziawszy, nie mam zielonego pojęcia. Czasem (coraz częściej) uważam, że moja obecność tutaj to jakaś kosmiczna pomyłka.
-
Btw mial ktos w lapach omnibusa sin city(potezne tomiszcze). Mam pytanko o materialy dodatowe w tym komiksie, duzo tego, fajne?
rysunki mlynarza w wersji oversized, to musi byc niesamowite doznanie :razz:
dzieki za odp
pzdr
ps btw widze, ze kosa trafila na kamien :biggrin:
-
Prawdę powiedziawszy, nie mam zielonego pojęcia. Czasem (coraz częściej) uważam, że moja obecność tutaj to jakaś kosmiczna pomyłka.
E tam, nie masz pojęcia... Główny cel jest taki sam, jak całego Twojego życia zawodowego - uczyć ludzi komiksu. I w dodatku masz to rzadkie dla pracownika naukowego szczęście, że Twoje publikacje czyta nie tylko wąskie grono specjalistów, ale również zwykli fani zakochani w komiksie. I właśnie na tych ostatnich bym przede wszystkim stawiał.
Szkoda, że człowiek [Itachi], dla którego możliwość wypowiadania się na forum, wydawała się być ważna, poczuł się na tyle urażony, iż z możliwości tej zrezygnował.
Od razu zrezygnował. Nie grzeb Itachiego życem. Z pewnością nabierze do sprawy dystansu i niebawem wróci.
-
To naprawdę cudownie filozoficzna kwestia.
Jako człowiek mające pewne pojęcie o historii literatury powinieneś wiedzieć, że prawidłowa odpowiedź brzmi: Tak, oczywiście. To właśnie dzięki temu, że są ludzie, którzy uznają za zalety to, co inni oceniają jako wady, literatura się rozwija.
Nie do końca rozumiem Twój wtręt NN. Pytanie, na które odpowiadasz, było skierowane do Itachiego nieprzypadkowo. Chciałem, żeby odpowiedział mi na nie w konkretnym kontekście jego wypowiedzi, a nie w oderwaniu od niego. A Ty właśnie od tego kontekstu moją wypowiedz odrywasz i, jak sądzę, próbujesz mnie albo przyłapać na ignorancji, niewiedzy czy nieuctwie i "dać lekcję" albo, jak w temacie o Benedykcie Dampcu, tak interpretujesz moją wypowiedz, żeby doprowadzić do jakiegoś konfliktu.
Przypomnę: Szekspir był uważany za barbarzyńcę, który nie umie poprawnie skomponować dramatu i pakuje do swoich sztuk rózne "pierdoły"
Przypomnę: Koźmian uważał Mickiewicza za barbarzyńcę, ktory nie ma pojęcia o tym, jak pisać ballady. Wszak ballada to utwór o prowieniencji ludowej podejmujący tematykę niesamowitą. Jak ludowy, to akcja powinna toczyć się na wsi, jak o duchach - to w nocy. Tymczasem Adam pisał: "To dzień biały, to miasteczko..." - barbarzyństwo i brak doświadczenia.
Przypomnę: Dostojewski "nie umiał" stworzyć spójnego portretu psychologicznego swoich bohaterów - byli oni niekonsekwentni i psychicznie niespójni.
Przypomnę: Proust (wyjątkowy barbarzyńca) przez czterdzieści stron opisywał wiercenie się w łóżku przed zaśnięciem. Z tego powodu jedno z wydawnictw odrzuciło pierwszy tom "W poszukiwaniu straconego czasu" jako utwór amatora, który nie ma pojęcia o pisaniu.
Przykłady można mnozyć, ale wniosek jest zawsze ten sam: Tam, gdzie potrafimy docenić zalety "wad" następuje rozwój.
W związku z tym mam pytanie, czy w imię konsekwencji należałoby stwierdzić, że tam, gdzie nie potrafimy ich docenić, mamy do czynienia z niedorozwojem, czy też jest to zbyt daleko idący wniosek?
Za Twoim pozwoleniem - miałem coś zupełnie innego na myśli. Trzymając się literackich analogii - tak, oczywiście można "zaletę ocenić negatywnie" tak, jak zrobił to Mickiewicz (młody i durny) mówiąc o tysiącach wierszy o sadzeniu grochu i naśmiewając się ze szczytowego dzieła polskiego klasycyzmu (któremu, nawiasem mówiąc, romantyzm i historia literatury wiele zawdzięcza). Będzie to jednak taka sama opinia, jak Itachiego w stosunku do "Sin City" - krzywdząca, niesprawiedliwa i opierająca się mocno na tylko i wyłącznie własnym "widzimisię".
-
Nie do końca rozumiem Twój wtręt NN. Pytanie, na które odpowiadasz, było skierowane do Itachiego nieprzypadkowo. Chciałem, żeby odpowiedział mi na nie w konkretnym kontekście jego wypowiedzi, a nie w oderwaniu od niego. A Ty właśnie od tego kontekstu moją wypowiedz odrywasz i, jak sądzę, próbujesz mnie albo przyłapać na ignorancji, niewiedzy czy nieuctwie i "dać lekcję" (...)
Nigdy bym Cię nie podejrzewał o ignporancję i nieuctwo. Ja nawet prawdziwych ignorantów i nieuków nader rzadko o coś takiego podejrzewam.
Podejrzewałem natomiast - jak się okazuje słusznie (bo sam to potwierdzasz) - że swoim pytaniem dążyłeś do tego, by Itachiego na czymś przyłapać.
Podejrzewałem również - jak się okazuje równiez słusznie - że nie dostaniesz od Itachiego odpowiedzi na swoje pytanie.
Podejrzewałem wreszcie - nie wiem, czy słusznie - że większość uzytkowników forum machinalnie uzna, że jedyna słuszna odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: "Nie, nie można".
Suma sumarum: napisałem to, co napisałem, bo uznałem, że podsunaleś nam (uzytkownikom forum na którym umiesciłeś swój post) pod rozwagę cudownie filozoficzną kwestię, o wiele ciekawszą od tego, co miał do powiedzenia Itachi. Spróbowałem więc skierować rozmowę w zupełnie inną stronę. Niestety, bezskutecznie.
albo, jak w temacie o Benedykcie Dampcu, tak interpretujesz moją wypowiedz, żeby doprowadzić do jakiegoś konfliktu.
W temacie o Benedykcie Dampcu zwróciłem uwagę jedynie na to, że określenie "pastisz pastiszu" nie ma sensu jako termin teoretyczny. Dariusz H. odpowiedział na to, że użył go, by wyrazić emocjonalny stosunek do tego, co opisywał, czym zresztą potwierdził to, co ja napisałem. Najłatwiej byłoby wyjaśnić to na przykładzie określenia "gówniane gówno". Formalnie rzecz biorąc "gówno" nie może być bardziej "gówniane" (może być rzadkie, śmierdzace lub twarde jak kamień, może być w dupie albo zamiast mózgu etc.). Użycie takiego określenia ma charakter inwektywy, jego istotą jest bowiem podkreślenie, że jest to gówno pomiędzy gównami.
Chciałem, żeby Dariusz H. nazwał rzecz po imieniu i odnoszę wrażenie, że osiągnąłem ten cel. Nie mam do niego pretensji o to, że mój komiks mu się nie podoba (znając jego gust i upodobania byłbym raczej zdumiony, gdyby napisał, że mu się podoba). Nie przeszkadza mi też fakt, że pisze o tym na forum. "Benedykt Dampc i skarb piratów" to najlepiej przyjęty i najlepiej sprzedający się z dotychczas wydanych komiksów z tej serii). Nie podoba mi się jednak, jak ktoś mówi, że coś jest "gównianym gównem", udaje jednak, że powiedział coś innego. Tyle. Aż tyle. Tylko tyle.
Za Twoim pozwoleniem - miałem coś zupełnie innego na myśli. Trzymając się literackich analogii - tak, oczywiście można "zaletę ocenić negatywnie" tak, jak zrobił to Mickiewicz (młody i durny) mówiąc o tysiącach wierszy o sadzeniu grochu i naśmiewając się ze szczytowego dzieła polskiego klasycyzmu (któremu, nawiasem mówiąc, romantyzm i historia literatury wiele zawdzięcza). Będzie to jednak taka sama opinia, jak Itachiego w stosunku do "Sin City" - krzywdząca, niesprawiedliwa i opierająca się mocno na tylko i wyłącznie własnym "widzimisię".
Za Twoim pozwoleniem - też miałem coś innego na myśli. Szczególnie Twojej uwadze polecam koncówkę mojego posta:
Przykłady można mnozyć, ale wniosek jest zawsze ten sam: Tam, gdzie potrafimy docenić zalety "wad" następuje rozwój.
W związku z tym mam pytanie, czy w imię konsekwencji należałoby stwierdzić, że tam, gdzie nie potrafimy ich docenić, mamy do czynienia z niedorozwojem, czy też jest to zbyt daleko idący wniosek?
Nie powiesz chyba, że wziąłes te uwagi do siebie i do tego, co Ty napisałeś?
-
Chciałem, żeby Dariusz H. nazwał rzecz po imieniu i odnoszę wrażenie, że osiągnąłem ten cel. Nie mam do niego pretensji o to, że mój komiks mu się nie podoba (znając jego gust i upodobania byłbym raczej zdumiony, gdyby napisał, że mu się podoba). Nie przeszkadza mi też fakt, że pisze o tym na forum. "Benedykt Dampc i skarb piratów" to najlepiej przyjęty i najlepiej sprzedający się z dotychczas wydanych komiksów z tej serii). Nie podoba mi się jednak, jak ktoś mówi, że coś jest "gównianym gównem", udaje jednak, że powiedział coś innego. Tyle. Aż tyle. Tylko tyle.
Wow! :shock: Na szczęście podtarłeś wszystko jak trzeba i teraz wszystko jest cacy. Tym bardziej, że świetna sprzedaż "Skarbu piratów" na pewno sprawiła, że stać Cię na zakup dużej ilości papieru toaletowego.
N.N., wyznam szczerze, że jestem wstrząśnięty tym, co napisałeś. :sad:
-
Wow! :shock: Na szczęście podtarłeś wszystko jak trzeba i teraz wszystko jest cacy. Tym bardziej, że świetna sprzedaż "Skarbu piratów" na pewno sprawiła, że stać Cię na zakup dużej ilości papieru toaletowego.
N.N., wyznam szczerze, że jestem wstrząśnięty tym, co napisałeś. :sad:
Daj spokój, Dariuszu, nie szukaj konfliktu tam, gdzie go być nie musi.
-
Btw mial ktos w lapach omnibusa sin city(potezne tomiszcze). Mam pytanko o materialy dodatowe w tym komiksie, duzo tego, fajne?
rysunki mlynarza w wersji oversized, to musi byc niesamowite doznanie :razz:
na Amazonie widziałem w recenzjach użytkowników, że ktoś odejmuje gwiazdkę w ocenie temu wydaniu, ze względu na brak dodatków właśnie,
osobno wydane było takie coś jak The Art of Sin City - możliwe iz wszystkie szkice czy inne extrasy są "zarezerwowane" do publikacji tylko tam.
-
no wlasnie szkoda, ze nie ma w omnibusie tych rzeczy z art of sc. Byc moze jest tak jak mowisz, ale mimo wszystko zal, ze artbook SC nie znalazl sie w tym grubasie.
pzdr
-
ale przynajmniej oversized zdaje się?
-
Krwawa jatka kapitalna, moje drugie podejście do tej serii znacznie pozytywniejsze (wiedziałem już czego mogę się spodziewać).
Historia świetnie przemyślana, mocno się wciągnąłem w fabułę. Przyznaję seria ma coś wciągającego, lepiej odbierało mi się również film kinowy, ale o tym w innym wątku. Kolejny tom oczekuje do czytania, ale na pewno będę chciał skompletować całą serię i przeczytać od pierwszego do ostatniego tomu.
-
Witajcie to mój pierwszy post na tym forum :biggrin: Zacząłem czytać Sin City jakiś czas temu i wrażenia póki co zachowam dla siebie, bo chciałbym zweryfikować moje przemyślenia. Jaki jest Waszym zdaniem najlepszy tytuł z tej serii, który moglibyście mi polecić? Czytałem do tej pory "Ten żółty drań" i 'Damulkę..."
-
Witajcie to mój pierwszy post na tym forum :biggrin: Zacząłem czytać Sin City jakiś czas temu i wrażenia póki co zachowam dla siebie, bo chciałbym zweryfikować moje przemyślenia. Jaki jest Waszym zdaniem najlepszy tytuł z tej serii, który moglibyście mi polecić? Czytałem do tej pory "Ten żółty drań" i 'Damulkę..."
Czekaj, czekaj, nie przeczytałeś jeszcze "Trudnego pożegnania", czyli pierwszego tomu? No to dla mnie wybór jest oczywisty. Nie dość, że pierwszy, to jeszcze najlepszy.
No i witaj na forum.
-
Pożegnania i Drań - 1. miejsce ex aequo, 2. miejsce Jatka, 3. miejsce (imo) Girlsy, a reszta - jak dla mnie - to trochę takie wymuszone, bez większej inwencji, usilnie starają się trzymać klimat.
-
Zaczalem czytac SC od 1 tomu i musze powiedziec ze dwa pierwsze genialne, 3 w trakcie czytania ale trzyma poziom. Dobrze ze cena w miare przystepna chociaz jakby podsumowac wszystkie 7 tomow to znowu koszta nie male :/
-
Czy Egmont wspominał coś o dodruku piątego tomu Sin City w tym roku?
-
Czy Egmont wspominał coś o dodruku piątego tomu Sin City w tym roku?
W ostatnich odpowiedziach wspominali, że nie planują.
-
W końcu wziąłem się za powtórną lekturę Sin City. Mam ogromny sentyment do tej serii, te 12 lat temu Miasto grzechu nieźle mną wstrząsnęło. Któregoś dnia odkryłem w empiku polskie wydanie Powrotu Mrocznego Rycerza i Miasta Grzechu - to był pierwszy szok, bo nie spodziewałem się u nas takich komiksów, drugi szok nastąpił po lekturze. Wydanie Miasta Grzechu fajnie też zgrało się wtedy z moim odkrywaniem klasycznych filmów noir - w oczekiwaniu na kolejne tomy serii Millera, delektowałem się Sokołem Maltańskim, Wielkim snem, Asfaltową dżunglą, Key Largo i wszystkim co udało mi się wyłapać na TCM, czy AleKino. O ile się nie mylę, nie zaglądałem do Miasta Grzechu odkąd Egmont wydał ostatni tom, a więc od 2005 roku. Na razie przeczytałem tylko "Trudne pożegnanie" i jestem w trakcie lektury "Damulki wartej grzechu". Przez te lata seria w ogóle się nie zestarzała, wciąż robi ogromne wrażenie ciężką atmosferą, zachwyca kreską i kadrowaniem Millera. Uwielbiam świat wykreowany w tym komiksie, te mroczne, zepsute miasto, tych twardych, sponiewieranych przez życie protagonistów. "Trudne pożegnania" pozostają jednym z najlepszych komiksów jakie kiedykolwiek przeczytałem - w nowym wydaniu, na lepszym papierze, Millerowska czerń i biel jeszcze piękniej się prezentują.
-
Do piekła i z powrotem to jeden z najlepszych tomów Sin City. Bardzo klimatyczne zakończenie, szkoda tylko że nie posiadam piątego tomu, aby spiąć klamrą całość. Mam nadzieję, że w 2016 będzie dodruk.
-
Jakiś czas temu skompletowałem Sin City, a teraz przeczytałem wszystkie tomy po kolei. Ponieważ jest to komiks znany i chyba lubiany, to miałem pewne oczekiwania. Jeśli chodzi o scenariusz, to jest w porządku, tak sensacja z nieco ciężkawym klimatem, ciemne speluny, podejrzane typy i piękne, niebezpieczne kobiety. No i bryki niczym z czasów świetności Kuby. W całej serii jest sporo pościgów, chyba nawet więcej niż samego miasta. Świetnym zabiegiem jest połączenie wątków w jednym miejscu i czasie, bardzo mi się to podoba.
Wizytówką serii są przede wszystkim rysunki Millera, to one budują ciemny, ciężki klimat. Rysunki wykonane w czerni i bieli mają moc, widać niezwykłą pomysłowość, gdzie każda plama jest przemyślana, kadry budują historię. Łapałem się na tym, że dość długo się przyglądam temu co zrobił Frank... Ale, ale. Tak jest tylko przez dwa pierwsze tomy. O ile poziom scenariusza jest przez całą serię na tym samym poziomie, to warstwa graficzna pikuje w dół. W tomach 5-7 mam wrażenie, że Millerowi już się po prosu nie chciało. Ja rozumiem, że pewna deformacja jest częścią jego późniejszego stylu, ale tutaj rysunki są brzydkie, niestaranne i nieczytelna. Kompletnie gdzieś zniknęła zabawa cieniem, za to mamy czarną plamę zamiast twarzy, a babeczki muszą mieć narysowane sutki na każdym rysunku, jakby to było najważniejsze. W ostatnim tomie najlepiej prezentuje się część wykonana razem Lynn, a po przecież nie jest cecha rozpoznawcza Sin City.
Ponieważ Miasto Grzechu, to dla mnie głownie warstwa graficzna, dla której scenariusz miał być tylko pretekstem - finalnie całość traci w moich oczach. Niestety to co budziło zachwyt na początku zostało rozmienione na drobne.
-
Przedwczoraj Frank Miller obchodził 59 urodziny. Z tej okazji zmontowałem wideorecenzję Sin City: Dame to Kill For - filmu i komiksu. Jeśli możecie, obejrzyjcie i podzielcie się swoją opinią. Pozdrawiam.
https://youtu.be/3CDa9kk3gs4 (https://youtu.be/3CDa9kk3gs4)
-
Przedwczoraj Frank Miller obchodził 59 urodziny. Z tej okazji zmontowałem wideorecenzję Sin City: Dame to Kill For - filmu i komiksu. Jeśli możecie, obejrzyjcie i podzielcie się swoją opinią. Pozdrawiam.
https://youtu.be/3CDa9kk3gs4 (https://youtu.be/3CDa9kk3gs4)
Jak zwykle: światowy poziom. Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki zamieszczane na YouTube.
Świetna robota, polecam oglądać wszystkim osobom, które interesują się sztuką komiksu - tym początkującym oraz nawet tym, którzy przeczytali już prawie wszystkie komiksy świata.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dalszej pracy. :smile:
PS. Liczę, że za niedługo ukaże się obiecany materiał dot. Watchmen (kto wie: może materiału wystarczy Ci na więcej niż jeden odcinek?)
-
Ciekawa pozycja.
-
Mam pytanie czym rożni się wydanie pierwsze Sin city od drugiego poza tym że pierwsze jest w SC a drugie w HC. Jak patrze na alei komiksu to oba tłumaczył Tomasz Kreczmar, czy też były jakieś zmiany w tłumaczeniu? I jaki papier posiada pierwsze wydanie kredę czy offset, a może matowy?
Pytam się, bo ze względu na to że Egmont nie kwapi się z dodrukiem wydania drugiego tomu 5 Rodzinne wartości , to zastanawiam się na kupnem, całego zestawu w wydaniu pierwszym.
-
dzięki za info, muszę się jeszcze na tym zastanowić
-
Jak patrze na alei komiksu to oba tłumaczył Tomasz Kreczmar, czy też były jakieś zmiany w tłumaczeniu?
Nie mam żadnego z wydań, ale wydaje mi się, że w II wydaniu jest poprawione (tzn. skorektowane) tłumaczenie.
-
jeżeli masz choćby podstawowe pojęcie o języku angielskim, zainwestuj w edycję big damn od dark horse (nakład się w chwilowo kończy). wydanie jest nieporęczne, ciężkie, duże i niewygodne w czytaniu - jednym zwrotem marzenie komiksiarza.
zdaję sobie sprawę, że to nie jest odpowiedź na Twoje pytanie, ale zastanów się nad tym przynajmniej (no chyba, że masz okazję zgarnąć pierwsze wydanie w jakiejś super atrakcyjnej cenie, tj. wg mnie poniżej 200 zł).
-
jeżeli masz choćby podstawowe pojęcie o języku angielskim, zainwestuj w edycję big damn od dark horse (nakład się w chwilowo kończy). wydanie jest nieporęczne, ciężkie, duże i niewygodne w czytaniu - jednym zwrotem marzenie komiksiarza.
Ja ze swojej strony również polecam. Angielski nie jest tu przesadnie skomplikowany.
Jak dla mnie jest to jedno z lepszych (i jednocześnie największych) wydań zbiorczych jakie widziałem.
-
angielski nie jest problemem, muszę się zastanowić jeszcze czy tak nie zrobić, dzięki wszystkim o radę, przynajmniej wiem że były poprawki w drugiej edycji, jeszcze raz dzięki
-
. wydanie jest nieporęczne, ciężkie, duże i niewygodne w czytaniu - jednym zwrotem marzenie komiksiarza
kocham cię :)
-
Witam które z komiksów serii Sin City warto postawić na półce mam już Trudne Pożegnanie i Damulka Warta Grzechu, piszę bo nie chcę zbędnie wypełniać półek coraz to nowe cegły dochodzą np. nowy Daredevil Bendisa :biggrin:
-
Witam które z komiksów serii Sin City warto postawić na półce mam już Trudne Pożegnanie i Damulka Warta Grzechu, piszę bo nie chcę zbędnie wypełniać półek coraz to nowe cegły dochodzą np. nowy Daredevil Bendisa :biggrin:
Najlepiej mieć całość ale gdybym musiał wybrać jeden z pozostałych to wybrałbym "Tego żółtego drania". To jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza historia w całej serii, a Hartigan to chyba moja ulubiony bohater Sin City.
-
Potwierdzam zdanie kolegi wyżej.
-
A ja bym do powyżej wymienionych dołożył jeszcze Do piekła i z powrotem
-
Moim zdaniem trzy najlepsze to Trudne pożegnanie, Żółty Drań i Krwawa jatka. Zresztą nieprzypadkowo te trzy wybrali jako fundament do scenariusza pierwszego filmu. Ale cała siódemka jest super.
-
Ja wciągam wszystkie 7 jednym tchem. Fantastycznie się zazebiaja. Do piekła i z powrotem jest trochę jakby z boku ale też super. Dla mnie to jest piękna całość i tylko w takiej postaci trzeba to mieć na półce.
-
Ktoś wie coś na temat dodruku tomu 2 "Damulka warta grzechu (https://www.gildia.pl/komiksy/242952-sin-city-miasto-grzechu-2-damulka-warta-grzechu-twarda-oprawa-wyd-iii)"? Dodrukowują inne tomy, to chyba wystarczy poczekać, co? Może gdzieś już było info na ten temat?
-
Wysłałem maila do Egmontu z pytaniem. Dam znać jak odpowiedzą.
-
No i pojawił się dodruk "Damulki". Wprawdzie już dawno temu, bo w marcu, ale jakoś nikt o tym wcześniej nie pisał. Dzięki temu w końcu udało mi się skompletować Sin City. Fajnie, że Egmont wznowił brakujące tomy i chwała mu za to, ale bądźmy szczerzy, dał też ciała. Egmont, serio? Widział ktoś grzbiety mieszanych wydań? Wolę czytać po polsku, ale po zakupie "Rodzinnych wartości" poważnie zastanawiałam się nad amerykańskim wydaniem zbiorczym...
(https://images91.fotosik.pl/450/d35f286e05aa3753gen.jpg)