gildia.pl

Gildia Mangi i Anime (www.manga.gildia.pl) => Forum Mangi i Anime => Wątek zaczęty przez: Nakago w Maj 01, 2007, 04:21:15 pm

Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 01, 2007, 04:21:15 pm
(jeśli podobny temat już był, to proszę przenieść - ja nie znalazłam ze dwie strony wstecz)


Chciałabym, abyśmy tutaj dzielili się swoimi wrażeniami na temat wszelkich sportowych mang i anime.


Po obejrzeniu dwóch odcinków "Major" (biorę przez IRCa, bo przez BT bym nie zdzierżyła :-() wyrażam głęboką wdzięczność maziqowi :-D. Baseball stopniowo przestaje być takim dziwolągiem, jakim go dotychczas widziałam. Serial jest dla mnie szczególnie przyjemny, bo ojca głównego bohatera gra mój najulubieńszy seiyuu (ach, Koyasu-samaaaaa...). Kreska również jest ładna, więc jest i czego posłuchać, i na co popatrzeć. Cały czas zastanawiam się tylko, czy anime będzie opowiadało o karierze Goro (czyli wybiegnie znacznie wstecz, bo główny bohater, zapodany przez maziqa w zgadywance, raczej był licealistą, a Goro jest teraz przedszkolakiem), czy będą to raczej wspomnienia o jego ojcu (zatem o jeszcze więcej lat się cofnie).

W każdym bądź razie po dwóch odcinkach anime wydaje się być bardzo ciekawe, wręcz wyjątkowo, nawet jak na anime sportowe ;-). Pozbawione jest wszelkich zjawisk nadprzyrodzonych i ponadludzkich zdolności zawodników, co, z kolei, w sportowych m/a jest wyjątkową rzadkością (acz z czasem może się to pojawić, w końcu serie mają obecnie przeszło 50 odcinków, a ja skończyłam drugi :-D). Historia trochę przypomina mi "Oretachi no Field", mangę o piłce nożnej, której kilka rozdziałów dorwałam kiedyś w sieci. Tam również główny bohater chciał pójść w ślady swego ojca - piłkarza, grającego dobrze, ale nie fenomenalnie. Zdaje się, że w obu przypadkach synowie ojców przerosną ;-). Co za tym idzie - i jest niezmiernie interesujące - mamy tu do czynienia równolegle niejako z dwoma światami: pozbawioną i pozbawiającą złudzeń rzeczywistością graczy zawodowych oraz idealistycznym sportem najmłodszych. Zestawienie jest raczej kontrastowe...

Na tym etapie spokojnie mogę polecić "Major" każdej osobie, której sportowe anime nie odstręczają całkowicie. Dla mnie jest to świetna zabawa.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Anonimowy Grzybiarz w Maj 01, 2007, 04:38:03 pm
Było kiedyś coś takiego jak Kapitan Czubasa(nie pamiętam jak się to pisze  ;) ). Anime opowiadało o drużynie piłkarskiej.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Maj 01, 2007, 04:38:06 pm
hm, jeśli chodzi o baseball, to koniecznie H2 - 38 tomów mangi pana Adachiego (którego nota bene wielbię za rewelacyjny rozwój postaci i niepowtarzalny spokojny nastrój). Tradycyjnie mamy dwie drużyny ścierające się ze sobą, zawodników, którzy doskonalą swe techniki i eliminacje do mistrzostw :) ale to tylko jedna warstwa. Adachi, jak już pisałam rewelacyjnie przybilża nam postacie, wydają się one bardzo realne i rzeczywiste. Jest oczywiście miłość i przyjaźń, treningi i nowe techniki, ale najważniejszym pytaniem jest: co to znaczy zwyciężyć?

Wielbicieli szybkich akcji Adachi może nieco znudzić, a fetyszystów pięknej kreski odrzucić chara-design postaci, który jest dość staro-specyficzny. Mimo wszystko polecam.

No i oczywiście polecam wszystko co ma piłkę nożną i siatkówkę :P
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 01, 2007, 04:51:29 pm
No właśnie, problem w tym, że mangi Mitsuru Adachi nie przypadają mi jakoś do gustu. Acz przyznam, że na razie czytałam tylko "Hiatari Ryouko"... Może kiedyś się wezmę za "H2" albo "Slow Step", jednak na razie niespecjalnie mam na to ochotę.

Jeśli siatkówka (której jest w m/a stosunkowo niewiele [znam dwa anime i jedną mangę]), to obecnie mogę polecić mangę "Beniiro Hero". O tyle nietypową, że jest to sportowe shoujo, a nie shounen. Chociaż... tak jakoś... nie znam shounen o siatkówce... :roll: Ładnie narysowane, niefantastyczne, z dość interesującą historią zarówno sportową, jak i 'prywatną'. Bunt przeciwko rodzinnej tradycji, odejście z domu, zaczęcie życia na własną rękę - to tematy z całkiem sporej liczby mang, zwykle jednak ukazane na tyle życiowo, że się nie nudzą. Tutaj od tego właśnie się zaczyna. A dalej bohaterka musi sobie radzić sama. No, z niewielką pomocą dalszej krewnej oraz z wymierną - nowych przyjaciół. Jeśli dla sportu porzuca się dom, to chyba coś znaczy. Ale czy jest coś, dla czego warto porzucić sport, skoro tyle się jemu poświęciło?
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: obik w Maj 01, 2007, 05:16:32 pm
najczęściej sport w anime jest troche hmm nierealny :]
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Maj 01, 2007, 05:49:36 pm
jak 90% innych czynności/ciosów/zachowań wykonywanych przez standardowe postacie w anime :)

skoki na 15 metrów w górę, przecinanie kataną betonowych podpór latarni czy bieg przez pół boiska do bramki - dla mnie to nie ma znaczenia, chodzi o to, żeby się dobrze bawić. Równie dobrze możesz wymagać od tych wszystkich naruto-ninja, żeby nie skakali po drzewach. I psioczyć na samurajów, że im się nigdy katany nie łamią :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 01, 2007, 06:05:39 pm
Im dalej oglądam "Major", tym bardziej mi się podoba :-D. Koyasu-sama jest bezbłędny *robi maślane oczy* Ten głos! Ten głosssss!!! :-D


Dla mnie nadludzkość graczy jest znacznie mniej irytująca, niż zjawiska nadprzyrodzone na boisku (vide pewien duch w czasie meczu Kake z Fujitą w jednym z odcinków ADS! czy 'wiatr murawy' w nie pamiętam którym meczu w "Whistle!"). Jednakże wszystko to mogę darować, jeśli historia mnie wciąga - a zwykle tak w sportowych opowieściach jest ;-). Możecie mnie nazywać 'otaku sportowych m/a', jeśli chcecie; pewnie nie będzie to dalekie od prawdy. No, może moe - zauważam słabe strony kreskówek i komiksów o sporcie, ale specjalnie nie psują mi one zabawy.

Szyszko, jakie znasz historie o siatkówce? Bo na temat mang / anime o piłce nożnej czy koszykówce to bym mogła mówić a mówić... Tego znam całkiem sporo.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: nolifesking w Maj 01, 2007, 06:09:14 pm
Nakago jeszcze nie oglądałaś Suzuki??!! Oglądnij koniecznie.
Track and field evets są pewnie tylko backgroundem dla całej fabuły ale animka bardzo fajna. Opowiada o chłopcu o niezwykłych zdolnościach do biegania.
Cytuj
Kapitan Czubasa

Oglądałem to !! było świetne.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 01, 2007, 06:21:42 pm
Ja do sportowych anime/mang mam ogromny dystans... Po prostu nie moge wrecz patrzec na straszliwie crappy druzyny ktore dzieki boskim zawodnikom, ktorzy pojawiaja sie zupelnie z nikad udaja sie w droge na szczyt. :lol: Trzeba jeszcze dodac ze dzieki takim objawieniom, wiekszosc z tych crappy chlopkow odnajduje w sobie uspione zdolnosci i mamy mozliwosc obserwowania wspanialego rozwoju duchowego i fizycznego tej druzyny porazek zyciowych... :roll: Oczywiscie nie mowie ze mi sie nie podobaja tego typu produkcje - po oprostu staram sie ograniczyc ogladanie tego typu produkcji do minimum. Wyjatkiem sa produkcje pana Adachiego... Wszystko co on stworzyl wybitnie przypadlo mi do gustu. Co z tego, ze kazda manga wyglada dokladnie tak samo i ma dokladnie te same postaci (facet chyba nie wie jak rysowac inne twarze) - potrafi wciagnac :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Maj 01, 2007, 06:30:41 pm
cóż, Nakago, tutaj Cię nie przebiję - Attack no.1 czyli Mila Superstar (przepiękne stare anime, aż mi się słodko robi na myśl), Attack YU! czyli Pojedynek Aniołów (swoją drogą powinni zbanować ludzi, którzy tłumaczyli tytuły na polski ><) z anime i Crimson Hero jeśli chodzi o mangę.
 
A szkoda że tak mało, bo siatkówka to fajny sport :)

przymierzamy sie z Knurkiem do Prince of Tennis, bo nam jakoś za dużo ambitnych anime przyszło ostatnio oglądać :P

EDIT: zdecydowanie popieram przedmówcę :)
Adachi (hihi, pan Adachi, to tak bosko do niego pasuje) może i rysuje koszmarnie podobnie, ale popatrzmy na taką Rumiko Takahashi, która też rysuje tak, że postacie trzeba poznawać po ubraniach i grzywkach :P mnie to nie przeszkadza w odbiorze, wręcz przeciwnie, zmusza do uważniejszego czytania, co tylko na dobre mandze wychodzi.

Nakago, polecam tak na marginesie Adventure Boys Adachiego - nie sportówka, ale opowiadanka-perełki :) zakochasz się :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 01, 2007, 06:32:48 pm
Cytat: "Alfonsighno"
Po prostu nie moge wrecz patrzec na straszliwie crappy druzyny ktore dzieki boskim zawodnikom, ktorzy pojawiaja sie zupelnie z nikad udaja sie w droge na szczyt.

Polecam "Shoot!" (mangę) tudzież "Aoki Densetsu Shoot!" (anime). Ani 'straszliwie crappy drużyna', ani 'boscy zawodnicy znikąd' ;-). Zespół, oczywiście, zyskuje na przybyciu pierwszoklasistów, ale nadal najlepsi są ci starsi i to na nich opiera się taktyka drużyny. Bardzo ładnie udowadnia to Kamiya (mój ulubieniec, no ba! :-p) na samym początku - mimo nieobecności Kubo, a za to obecności (od połowy, ale to detal :-p) całej Trójki Kakenishi, drugoklasiści wygrywają. Oni ćwiczą i stają się lepsi, ale ani to nie jest nadzwyczaj szybkie, ani nadprzyrodzone, ani nawet jakieś szczególne. Owszem, niektóre zagrania zrywają czapki (fuksiasty, zwycięski gol Tanaki w meczu przeciwko drużynie Ashizawy...; potem Matsushita przerobił to na celowe zagranie, i to dopiero było koszmarne... :-p; a potem, pod koniec, strzały Reinhardta), ale da się przeżyć. Najgorsza jest w tym anime kreska :-p. Pocieszę: w mandze jest gorsza :-p.

Chyba będę musiała się porządnie zabrać za mangi Mitsuru Adachi... albo za anime na ich podstawie ;-), skoro to już kolejna osoba zachęca. Znałam kiedyś prawdziwego miłośnika tych mang - ten to miał gadane... :-D
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Louise w Maj 01, 2007, 09:01:45 pm
Mangi sportowe. Klasyka czyli "Tsubasa". Czyta się to nieźle mimo całowitego braku realizmu. Ma swój urok, może dlatego, że historia jest stara i wyraźnie widać w niej japońską fascynację gwiazdami piłki lat 80.
"Shoot" w wersji animowanej (mangi nie czytałam i nie zamierzam) nie przypadło mi do gustu. Wynudziłam się na tych paru epizodach które oglądałam. Z opowieści piłkarksich całkiem sprawnie zrealizowana była "Jedenastka Marzeń" (nie wiem jaki to miało japoński tytuł). Dobra animacja, realizm w meczach i przynajmniej drużyna głównego hero (tradycyjnie beznadziejnego) miała ludzkie problemy.
Z innych historii - "Himitsu no Hanazono". Nie jest to komiks stricte sportowy, ale sport odgrywa on tutaj dużą rolę. Główna bohaterka jest bowiem biegaczką i podczas przebiegu fabuły śledzimy m.in. jej treningi i występ na zawodach.
No i oczywiście Haruka Tenoh jako kierowca rajdowy. W doujinach ten motyw jest często wykorzystywany, a bohaterka w stroju kierowcy prezentuje się nadzwyczaj interesująco dla swoich fanek ;)
O epizodach siatkarskich w "Oniisama e" czy kendo w "Marimite" wspominać nie warto.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 01, 2007, 09:34:29 pm
Cytat: "Louise"
Z opowieści piłkarksich całkiem sprawnie zrealizowana była "Jedenastka Marzeń" (nie wiem jaki to miało japoński tytuł).

"Goal Field Hunter" (albo "Goal FH"). Miałam pecha, nie trafiłam na to anime, kiedy leciało w naszej telewizji. A nadawali je, o ile wiem, tylko raz :-(, nie tak, jak ADS! czy Tsubasę. Nie wiem też nic o tym, żeby jakaś grupa je subowała. Porażka, normalnie.

Anime to wyróżnia się również tym, że nie opowiada o drużynie szkolnej. Mangi i anime z reguły skupiają się na młodzieży szkolnej i w związku z tym mówią o szkolnych rozgrywkach. Albo przynajmniej od tego zaczynają, jak CT, który swój początek miał w czasach szkoły podstawowej Ozory (ostatnia klasa, ale zawsze), po czym prowadził przez gimnazjum i liceum, w kolejnych seriach, by, o ile się orientuję, w "Road to 2002" skończyć na Tsubasie dorosłym. Z tych historii, które się wśród szkolnej młodzieży nie dzieją, zdecydowanie mało trafia na Zachód :-(. A szkoda. Wielka. Ja bym chciała obejrzeć "Kazu to Yasu"...

"Attack No. 1" 'przepięknym' bym nie nazwała :-p. Owszem, oglądałam pasjami swego czasu na RTL2, ale grafika już wtedy trochę mnie gryzła, a niektóre problemy bohaterki były... no cóż, przesadzone.

Znamy te same historie o siatkówce, Szyszko ;-). A liczyłam na coś nowego... Ale tak, jak tytuły o koszykówce, piłce nożnej i baseballu mogę wymieniać, tak z siatkówką cienko.

Powiedzcie mi, co widzą Japończycy w śmierci w anime sportowych (tak a propos Mili, ale nie tylko - 6 odcinek "Majora" wbił mnie w krzesło już samym swoim tytułem; zatrzasnęłabym za to tego, kogo to był pomysł :evil: - takie tytuły powinny być zabronione, jak na szpilkach siedziałam prawie cały odcinek)? Nie dość, że sporej liczbie bohaterów umierają rodzice (w tym głównych, ale nie tylko), zazwyczaj ojcowie, jeszcze przed rozpoczęciem całej opowieści, to w dodatku lubią zabijać kogoś w trakcie. "Major" to trzecie anime sportowe, jakie kojarzę, w którym umiera ktoś istotny. Czwarte, jeśli liczyć "Whistle!", ale tam nie chodziło o osobę ważną dla głównej postaci. Przyznam, że jestem wkurzona. Potężnie *zgrzyta zębami*.


Noli, zaczęłam kiedyś "Suzukę", ale obejrzałam tylko pierwszy odcinek. Jak dla mnie: za mało sportu, za dużo haremowego shounen. Gdyby tym sportem była jeszcze jakaś gra zespołowa, może by mnie to przekonało. Ale lekkiej atletyki nie lubię aż tak, by się zmagać z haremem, którego nie lubię wybitnie. Może kiedyś mi przejdzie i "Suzukę" obejrzę ;-).

Szyszko, TnO, oczywiście, znam :-D, zarówno anime, jak i mangę. No, do pewnego momentu w każdym bądź razie. W TV nie mogę strawić tych nakładających się na siebie kortów - bezsensowny środek uatrakcyjniający (?) serial. Paskudztwo. Ale bohaterowie ciekawi (uwielbiam Kunimitsu Tezukę [oprócz charakteru ma również fajnego seiyuu ;-)], ale nikt nie przebije ojca Ryoumy... :roll: ) i sport też interesujący, mimo tych wszystkich nadludzkich wyczynów graczy ;-).

Louise, z wymienionych przez Ciebie tytułów piłkarskie i yuri w miarę znam, ale dwóch pozostałych nie kojarzę w ogóle. Postaram się gdzieś je znaleźć.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Louise w Maj 02, 2007, 08:21:03 pm
W przypadku sportowych anime nie należy zapominać o Gigim :) Co prawda najważniejsze były tu koszykówka i...białe majteczki ;) ale trafił się też epizod o ping-pongu i bejsbolowy.
No i jeszcze Tygrysia Maska z zapaśnikami.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 02, 2007, 09:41:43 pm
Już myślałam, że Was przestraszyłam moim poprzednim, długaśnym postem, i nikt już w tym temacie się nie odezwie *oddycha z ulgą*.


Jakże bym śmiała zapomnieć... Oglądałam obie serie i obie mi się równo nie podobały - z różnych powodów. "Dash! Kappei", bo takie ujęcie tematu jest zniewagą dla sportu ('Zniewagą dla świerszcza, zniewagą dla krowy' :-p); oczywiście to tylko moje, zboczone odczucia. "Tiger Mask", ponieważ nie przepadam za sportami walki, a już takimi w stylu wolnej amerykanki w ogóle (boks przeżyję od biedy).


Poszłam sobie dzisiaj do pracy i już od progu rzuciłam się na koleżankę, która z m/a nie ma kompletnie nic wspólnego (jak wszyscy w naszym biurze), by zasypać ją żalami na temat "Majora". Otóż w 6 odcinku zdarzyło się coś, czego bardzo nie lubię: działania postaci doprowadziły mnie do szału. A raczej brak działań. Podobnie było w ADS!, w epizodzie, w którym Kenji znika z hotelu i nie pojawia się na noc (jeden z ostatnich). Brak inicjatywy całej drużyny był dla mnie porażający. Kamiya potrafił tylko siedzieć i się zamartwiać :evil:. A jakby coś się stało? W "Majorze" zawodnik w czasie meczu dostaje w głowę (chronioną kaskiem, ale zawsze) twardą piłką lecącą z prędkością 158 km/h. Przewraca się, nieprzytomny, chwilę leży, po czym wstaje i gra dalej. Wszyscy, totalnie wszyscy, traktują to zdarzenie nieledwie jakby nic się nie stało. Można by się spodziewać, że każdy lekarz, znajdujący się choćby na widowni, będzie zaniepokojony takim wypadkiem, ale nie. Mecz się kończy, poszkodowany zostaje okrzyknięty bohaterem dnia (najzupełniej słusznie), po czym jedzie sobie do domu. Uwierzcie, że jak to zobaczyłam, przeżyłam szok. Nie jestem lekarzem, ale... No darujcie. Człowiek się przewróci i uderzy w głowę, to już mu robią jakieś prześwietlenia, tomografie i co tam jeszcze. Jaki człowiek, przewracając się, wali głową w beton z prędkością 158 km/h?! Jestem wściekła na wszystkich, którzy byli świadkami tego wypadku :evil:. Głupota ludzka nie zna granic...

Przepraszam, musiałam się wygadać ;-). Może ktoś zechce podjąć dyskusję... :-D.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 02, 2007, 10:10:00 pm
Nakago, jeszcze sie nie przyzwyczailas, ze nasi zolci przyjaciele maja manie wyolbrzymiania? :D
Wystarczy spojrzec np na 'Lovely Complex' - dziewczyna narysowana tak jakby miala ze 2m okazuje sie ze ma 170cm. Albo moj ulubiony przyklad: Wszyscy znamy i kochamy japonskie 'piersi wieksze od glowy'. Nie pamietam gdzie, ale w jakims anime (nie hentajcu zadnym) wlasnie taka panienka mowi ze ona ma jedynie 80cm w obwodzie... :roll:

Tak samo jest w sportowych anime. Gdzies taki jeden z drugim zaslyszeli ze pilka baseballowa rzucana przez mistrzow leci z predkoscia 158 km/h i teraz wszyscy zarabisci 'bochaterzy' (<-blad zamierzony) rzucaja z taka predkoscia. Zadnemu mulowi nie przyjdzie do glowy nawet zeby sobie wyobrazic jak wielka jest to predkosc... Podobnie ma sie sprawa z pilka nozna. Strzal potrafi osiagnac predkosc 80km/h? co to dla harcerza... my potrafimy kopnac 110-120 km/h... Echhh... kocham realizm w niektorych produkcjach... :x
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 02, 2007, 10:24:22 pm
Piłką lecącą z prędkością 110 km/h też bym nie chciała dostać, a już w głowę w ogóle. W tym wypadku jednak prędkość 158 km/h miała uzasadnienie, ponieważ rzucił tę piłkę Amerykanin, miotacz z Major League. Było też później powiedziane, że nawet w Major League niewielu potrafi rzucać z prędkością przekraczającą 150 km/h, ale to był, akurat, ich najlepszy miotacz... Zatem tutaj to akurat żadna przesadnia nie jest. Wcześniej rzucił nawet silniej, piłka poleciała z prędkością równych 160 km/h.

Bohater tego anime rzuca z prędkością około 110 czy 120 km/h, ale że jest dopiero w czwartej klasie podstawówki, to i tak jest to określane jako najszybsze rzuty w całej małej lidze.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 02, 2007, 10:48:16 pm
Cytat: "Nakago"
Piłką lecącą z prędkością 110 km/h też bym nie chciała dostać, a już w głowę w ogóle. W tym wypadku jednak prędkość 158 km/h miała uzasadnienie, ponieważ rzucił tę piłkę Amerykanin, miotacz z Major League. Było też później powiedziane, że nawet w Major League niewielu potrafi rzucać z prędkością przekraczającą 150 km/h, ale to był, akurat, ich najlepszy miotacz... Zatem tutaj to akurat żadna przesadnia nie jest. Wcześniej rzucił nawet silniej, piłka poleciała z prędkością równych 160 km/h.


Nie wiem, nie znam sie, zarobiony jestem... Jesli mowisz ze bylo to tak wytlumaczone to niech bedzie... nie widzialem wiec nie bede sie klocil ;)

Cytat: "Nakago"
Bohater tego anime rzuca z prędkością około 110 czy 120 km/h, ale że jest dopiero w czwartej klasie podstawówki, to i tak jest to określane jako najszybsze rzuty w całej małej lidze.


Dobrze to moze zostanmy przez chwilke przy tym cudzie natury. Nie wiem jakie rygorystyczne i mordercze treningi przechodza dzieci w japonii, ale zeby 11 latek rzucal z taka predkoscia? Caly czas zwracam uwage na ta predkosc. To jest 110km/h! Ludzie... czy tylko ja uwazam ze to jest nienormalne?? :shock:
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 03, 2007, 09:49:55 am
Obejrzyj "Major" i to powtórz :-p. To o nienormalności. Właściwie wszyscy tam uważają, że taka szybkość piłki jest 'nienormalna' dla tak młodego zawodnika, składają to jednak na karb jego 'geniuszu' i genetyki. Jego ojciec był całkiem niezłym miotaczem, nie fenomenalnym, ale dobrym. Od przedszkola Goro uczył się, jak rzucać, by piłka leciała szybko i trafiała do celu, poza tym ojciec polecił mu ćwiczenia ogólnorozwojowe, które również wpłynęły na siłę i zwinność chłopca.

Na razie (po 15 odcinkach) w "Major" nie ma rzeczy, które uważałabym za nieprawdopodobne czy fantastyczne, co (występowanie takich różności) jest w zasadzie normą dla anime sportowych. Jest to ujęcie, moim zdaniem, wyjątkowo realistyczne.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 03, 2007, 12:55:20 pm
Nie powtorze, bo nie obejrze ;) Zreszta moja wypowiedz nie dotyczyla dokladnie tego anime, tylko fragmentu na ktory zwrocilas uwage - szybkosci rzutu. Nie kwestionuje realizmu ujecia, ale sama napisalas ze nawet w anime ludzie uwazaja to za 'nienormalne'. Dlatego nadal twierdze, ze nie wazne jak bardzo realne jest anime o sporcie to zawsze jest dodany element 'tensai shounen/shoujo' ktory wybija sie ponad przecietnosc...
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 03, 2007, 03:04:42 pm
Owszem, w taki czy inny sposób. O tym właśnie są mangi i anime sportowe - jak ćwiczysz i dajesz z siebie wszystko, to osiągasz sukcesy. Bo oprócz niewątpliwego talentu wszyscy ci genialni główni bohaterowie wkładają w doskonalenie się wiele wysiłku.

Przy okazji 'geniuszy': polecam "Slam Dunk" :lol:. Osobiście przyrzekałam, że jeśli jeszcze raz Hanamichi Sakuragi powie o sobie: "Kono tensai", to wyłączę komputer i wyrzucę wszystkie płyty z tym serialem :-p. Nie zrobiłam tego, oczywiście, i nie żałuję.
Och, bez wątpienia Hanamichi ma wielki, wręcz niepohamowany, talent, ale to jego samochwalstwo przechodzi wszelkie granice. Szczególnie w zestawieniu z Kaede Rukawą, który jest tensaiem niekwestionowanym przez dokładnie nikogo (tu się kłania główny przeciwnik głównego bohatera, o którym pisane było w innym temacie ;-); acz znów bez tego wątku o przerastaniu go ostatecznie przez jego antagonistę), szaleją za nim w zasadzie wszystkie dziewczyny (ten jego fanklub...), a skromnością mógłby obdarzyć pół obsady tego anime :-p. W sensie, że się nie przechwala. Bo o sobie samym mniemanie to on ma wręcz niebotyczne :-p.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: richie w Maj 03, 2007, 04:14:46 pm
E tam, Sakuragi jest po prostu da best. Jego fu-fu-fu-fu-fu defense to po prostu poezja :D A ta subtelna chemia :lol: na linii Hanamichi-Gori, eh... Zresztą, Slam Dunk to jedno z naprawdę nielicznych anime które - na przekór mojemu stylowi oglądania - było w stanie mnie tak zassać że kiedyś  rządkiem obejrzałem ponad 10 odcinków (aż na dworze kur już zaczął piać).
Takie zresztą są te sportowe animce. Niby nic specjalnego, ale jeśli wciągną to stają się najgorszym narkotykiem z możliwych.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 03, 2007, 06:13:21 pm
No właśnie, a ja się uzależniłam. Sportowe anime wciągają jak pompa próżniowa - o ile się im na to pozwoli ;-).


Ale żeś mi przypomniał, fu fu defence :lol:. Od razu zjawiło mi się przed oczyma, jak Hanamichi popisywał się za pierwszym razem przed Haruko swoją grą - no, podskoczył wysoko bardzo, ale wsad tak jakoś... mu się nie udał :-p. Albo jak próbował zastraszyć przeciwników spojrzeniem, od którego w końcu prawie zeza dostał :lol:. No nie mogę... :-D

A Mitsui bez zębów, jeszcze w wersji długowłosej? Teoretycznie bishounen (ta fryzura...), ale jak pokazał zgryz... rotfl
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Louise w Maj 03, 2007, 07:17:46 pm
Cytat: "Nakago"
Bo oprócz niewątpliwego talentu wszyscy ci genialni główni bohaterowie wkładają w doskonalenie się wiele wysiłku.


Dobrze, że istnieją historie gdzie główni bohaterowie nie są/nie zostają genialni.
W "Himitsu no Hanazono" ujęło mnie, że mimo dużych ambicji i umiejętności bohaterka porzuca sport na rzecz związku. Jest świadoma swojej decyzji i tego, że być może zaprzepaszcza wiele lat sukcesów na bieżni. I przynajmniej autorka oszczędza czytelnikom bełkotu w stylu "sport to moje życie, mogę umrzeć z wysiłku ale będę najlepsza/y".
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 03, 2007, 10:44:28 pm
No ja bardzo przepraszam, ale prosze sie nie czepiac Sakuragiego :) Chlopak naprawde ciezko pracowal zeby zdobyc jakies umiejetnosci :) Nie zapominajmy ze przeszedl droge od wroga koszykowki do pierwszoplanowego gracza... Za to Rukawa byl czyms co ja nazywam 'tensai shounen' i za to go nie lubilem :) Oczywiscie z calego serca kibicowalem Sakuragiemu ;)

Cytat: "richie"
Takie zresztą są te sportowe animce. Niby nic specjalnego, ale jeśli wciągną to stają się najgorszym narkotykiem z możliwych.


Raczej dlatego ze zdecydowana wiekszosc epow konczy sie cliffhangerem i po prostu nie da sie spokojnie tego wylaczyc bez wyrzucania sobie ze nie zobaczylo sie reszty :D
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 04, 2007, 08:07:30 am
Louise, moim zdaniem jest tak dlatego, że, jak sama pisałaś, "Himitsu no Hanazono" nie jest właściwie mangą sportową, tylko mangą z elementami sportu. W m/a sportowych nikt sportu nie porzuci, bo jest to życie tych osób. Przynajmniej jeśli chodzi o głównych bohaterów, bo z pobocznymi bywa różnie, szczególnie, kiedy kończą szkołę i zaczynają dorosłe życie.

Alfonsighno, ależ nikt się Hanamichiego nie czepia :shock:. Wręcz przeciwnie: ja na pewno, a sądzę, że richie również, czujemy do niego prawdziwą sympatię. To jest taki typ 'od zera do bohatera' :lol:. A przy tym przezabawny w dość... nietypowy sposób. Ale czasami mnie naprawdę denerwował, ta jego niezłomna pewność siebie, zadufanie, egoizm, było nie było. OK, nie lubił Kaede, mogę to zrozumieć, ale to powinno mieć wpływ wyłącznie na jego życie prywatne. A on przenosił te uczucia na boisko i dochodziło do tego, że bez względu na sytuację nie podawał Rukale piłki. Ile Shohoko przez jego głupie zachowanie straciło...

IMO średnio co drugi odcinek anime sportowych kończy się 'cliffhangerem', jak to nazwałeś. No, może dwa na trzy. Trochę mało, żeby siedzieć kilkanaście epizodów pod rząd i nie czuć znurzenia tylko z tego powodu... Sport i bez urwanych zakończeń jest tak pasjonujący, że często chce się więcej. I więcej. Przynajmniej ja tak mam ;-).
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 04, 2007, 11:58:48 pm
Cytat: "Nakago"

Alfonsighno, ależ nikt się Hanamichiego nie czepia :shock:. Wręcz przeciwnie: ja na pewno, a sądzę, że richie również, czujemy do niego prawdziwą sympatię. To jest taki typ 'od zera do bohatera' :lol:. A przy tym przezabawny w dość... nietypowy sposób. Ale czasami mnie naprawdę denerwował, ta jego niezłomna pewność siebie, zadufanie, egoizm, było nie było. OK, nie lubił Kaede, mogę to zrozumieć, ale to powinno mieć wpływ wyłącznie na jego życie prywatne. A on przenosił te uczucia na boisko i dochodziło do tego, że bez względu na sytuację nie podawał Rukale piłki. Ile Shohoko przez jego głupie zachowanie straciło...


W milosci i na wojnie wszystko jest dozwolone :) a ze dla niego i jedno i drugie wiazalo sie z Rukawa nie przebieral w srodkach :)

Cytat: "Nakago"
IMO średnio co drugi odcinek anime sportowych kończy się 'cliffhangerem', jak to nazwałeś. No, może dwa na trzy. Trochę mało, żeby siedzieć kilkanaście epizodów pod rząd i nie czuć znurzenia tylko z tego powodu... Sport i bez urwanych zakończeń jest tak pasjonujący, że często chce się więcej. I więcej. Przynajmniej ja tak mam ;-).


Czyli srednio 50%, lub 66% - jesli to malo to nie wiem ile procent potrzebujesz zeby przyznac mi racje :) Nie moge sie tu zgodzic ze sam fenomen pasjonujacego sportu przykuwa do stolka. Tu chodzi raczej o szybka akcje (mecze), bohaterow z ktorych zawsze mozna sobie wybrac jakiegos podobnego do siebie i emocje ktore mozna przezyc podczas ogladania meczu.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 05, 2007, 12:26:33 am
Cytat: "Alfonsighno"
Czyli srednio 50%, lub 66% - jesli to malo to nie wiem ile procent potrzebujesz zeby przyznac mi racje :)

Moim zdaniem jest to mało, by uznać to za powód - jedyny bądź dominujący - oglądania kilkunastu odcinków pod rząd, szczególnie jeśli się nie ma takiego zwyczaju (chodzi mi o richiego głównie, bo ja, owszem, taki zwyczaj mam, jeśli seria mi się podoba - niekoniecznie sportowa). To uważam za 'mało'. Bo wtedy wciągałyby dwa lub trzy odcinki: te, które się kończą 'cliffhangerem' i kolejny, który się nim nie kończy. Skoro to 'cliffhanger' trzyma widza przy sportowym anime...

Cytat: "Alfonsighno"
Nie moge sie tu zgodzic ze sam fenomen pasjonujacego sportu przykuwa do stolka. Tu chodzi raczej o szybka akcje (mecze), bohaterow z ktorych zawsze mozna sobie wybrac jakiegos podobnego do siebie i emocje ktore mozna przezyc podczas ogladania meczu.

Szybka akcja i emocje podczas oglądania meczu są składowymi pasjonującego sportu :-D. Sport dlatego jest pasjonujący właśnie, że zdarzenia w nim biegną zwykle szybko, a diametralne zmiany sytuacji nie należą do rzadkości - to wzbudza w widzu emocje. W m/a dochodzi jeszcze bliski kontakt ze sportowcami - bohaterami, którzy oprócz 'tygrysów murawy' czy innych 'demonów boiska' okazują się być zwykłymi ludźmi, przeżywającymi rozterki podobne do naszych, widzów. To zbliża i wyzwala dodatkowe emocje. Historie sportowe - również filmy fabularne czy nieliczne powieści - grają na emocjach czytelników i widzów dwukanałowo: od strony sportu i od strony prozy życia. To więcej, niż oferują inne rodzaje opowieści...


Po 30 odcinkach "Majora" zaczynam się zastanawiać, czy trzeci sezon będzie powielał ten sam schemat :?. Goro trafia do słabej drużyny (jak Nankatsu z Tsubasy czy Kickers z "Piłkarzy"), a w zasadzie takiej, której w ogóle nie ma :-p (jak Devil Bats z ES21), i ciągnie ją za sobą na szczyt. To jest, owszem, dość powszechny schemat w historiach sportowych, ale ile można w tej samej opowieści... Bez bicia przyznam, że od 53 odcinka liczę na coś inszego.

Zakończenie epizodu 30 skręciło mnie jak precel. Ze śmiechu. Tego rodzaju 'himitsu heiki' jeszcze w anime nie widziałam :lol:. Niecierpliwie oczekuję poranka, kiedy to, mam nadzieję, wróci moje 'źródło' i będę mogła obejrzeć kolejne odcinki. Brak dostępu do ciągu dalszego przy takim 'cliffhangerze' to męka...
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 05, 2007, 02:53:25 pm
Cytat: "Nakago"

Moim zdaniem jest to mało, by uznać to za powód - jedyny bądź dominujący - oglądania kilkunastu odcinków pod rząd, szczególnie jeśli się nie ma takiego zwyczaju (chodzi mi o richiego głównie, bo ja, owszem, taki zwyczaj mam, jeśli seria mi się podoba - niekoniecznie sportowa). To uważam za 'mało'. Bo wtedy wciągałyby dwa lub trzy odcinki: te, które się kończą 'cliffhangerem' i kolejny, który się nim nie kończy. Skoro to 'cliffhanger' trzyma widza przy sportowym anime...


No to dam przyklad z zycia wziety. Akagi - zostala mi polecona ta seria jako swietna i wciagajaca. Dobra, odpalilem i zaczalem ogladac. Kiedy zorientowalem sie ze seria bedzie o grze w mahjongga wrzucilem pauze i zbluzgalem tego ktory mi to polecil. Otrzymalem przykazanie obejrzenia wiecej bo to jednak wciaga. No to siadlem i obejrzalem 3 epy. Jeszcze w trakcie trzeciego zaczalem sciagac 4-13, bo mnie wciagnelo. Jednak kiedy przezylem te 13 odcinkow caly zachwyt minal. Stwierdzilem ze sciaganie dalszych czesci mijaloby sie z celem. Czemu? Bo 13tka nie konczyla sie cliffhangerem jak pozostale - nie bylo w tym zakonczeniu niczego co przyciagneloby mnie do nastepnego epa. Pewnie, byla jakas zapowiedz walki w przyszlosci, ale padla z ust narratora. W ten sposob pozegnalem sie z Akagim bez zalu. Moim skromnym zdaniem cliffhangery to jedyny skuteczny sposob przykucia uwagi widza nie zwiazanego jakos emocjonalnie z danym sportem do serii.  Ludzie ktorzy lubia dany sport, ba, moze nawet go uprawiaja beda ogladac serie z przyjemnoscia, a taki przyjmijmy przyszczaty 150cio kilogramowy NEET najwyzej prychnie pogardliwie i zacznie sie slinic do jakiejs magical girl. Zeby wiec taka widownie przyciagnac uatrakcyjnia sie serie przez postaci kobiece oraz dawanie powodow do spekulacji przez tydzien z powodu takiego a nie innego zakonczenia. Zauwaz ze ogladajac serie z innego gatunku nie potrzebujesz cliffhangera zeby czekac na kolejny odcinek. Wiesz ze podoba ci sie to co ogladasz i czekasz na dalszy ciag wypadkow.

Cytat: "Nakago"
Szybka akcja i emocje podczas oglądania meczu są składowymi pasjonującego sportu :-D. Sport dlatego jest pasjonujący właśnie, że zdarzenia w nim biegną zwykle szybko, a diametralne zmiany sytuacji nie należą do rzadkości - to wzbudza w widzu emocje. W m/a dochodzi jeszcze bliski kontakt ze sportowcami - bohaterami, którzy oprócz 'tygrysów murawy' czy innych 'demonów boiska' okazują się być zwykłymi ludźmi, przeżywającymi rozterki podobne do naszych, widzów. To zbliża i wyzwala dodatkowe emocje. Historie sportowe - również filmy fabularne czy nieliczne powieści - grają na emocjach czytelników i widzów dwukanałowo: od strony sportu i od strony prozy życia. To więcej, niż oferują inne rodzaje opowieści...


Tu sie zgodze :) Ale nie zgodze sie ze to wiecej niz powiesci innego rodzaju. Historie fantasy, sci-fi rozwijaja wyobraznie, obyczajowki pozwalaja zobaczyc swiat innymi oczyma, a historyczne ksztalca. Sportowki moga najwyzej zachecic cie dodatkowo do uprawiania danej dyscypliny i choc jest to niewatpliwy plus, dla mnie nie wystarczy zeby uznac to za wiecej.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: richie w Maj 05, 2007, 08:46:46 pm
Cytat: "Alfonsighno"
No to dam przyklad z zycia wziety. Akagi - zostala mi polecona ta seria jako swietna i wciagajaca.
btw pogratulować dobrego "polecacza"
Cytuj
Jednak kiedy przezylem te 13 odcinkow caly zachwyt minal. Stwierdzilem ze sciaganie dalszych czesci mijaloby sie z celem. Czemu?
Boś, za przeproszeniem, łoś :p
Sorry, ale cały twój uczony wywód nt tego że nie obejrzałeś drugiego sezonu (pomimo że podobał ci się pierwszy) tylko dlatego że
Cytuj
13tka nie konczyla sie cliffhangerem jak pozostale - nie bylo w tym zakonczeniu niczego co przyciagneloby mnie do nastepnego epa
jest dla mnie rozumowaniem godnym trzylatka który na złość babci odmrozi sobie uszy.
No cóż, udało ci się. Tzn. odmrozić co trzeba. Kto nie oglądał końcowego pojedynku Akagiego z Washizu, ten właściwie tak naprawdę nie oglądał Akagiego. Obawiam się jednak że babcia (producent anime) niespecjalnie się przejęła twoją postawą ;)
Cytuj
Zeby wiec taka widownie przyciagnac uatrakcyjnia sie serie przez postaci kobiece oraz dawanie powodow do spekulacji przez tydzien z powodu takiego a nie innego zakonczenia
Tak z ciekawości, a ty? Oglądając pierwszy sezon Akagiego (który ci się spodobał) do jakiej kategorii się zaliczasz? Do zapalonego gracza w mahjonga czy kogoś kto spekuluje przez tydzień co będzie dalej? Hmmmm... ale ponieważ ktoś ci wciskał tę serię (i to właściwie dwukrotnie) więc nie mogłeś jej oglądać na bieżąco, zatem pozostaje tylko miłość do mahjonga jak sądzę?
Cytuj
Zauwaz ze ogladajac serie z innego gatunku nie potrzebujesz cliffhangera zeby czekac na kolejny odcinek. Wiesz ze podoba ci sie to co ogladasz i czekasz na dalszy ciag wypadkow
Zabawny jesteś z tymi cliffhangerami. Nawet z Nakago żeście wspólnie ustalili że znaczna część odcinków sportowych anime (o ile dobrze widzę od 33-50%) jednak się cliffhangerem nie kończy. To co w takim razie trzyma cię jeszcze przed ekranem? Zainteresowania danym sportem? Bo jak nie to wiesz że powinieneś lada moment rzucać takie anime w kąt? :D
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Maj 05, 2007, 09:48:35 pm
Cytat: "Alfonsighno"
Moim skromnym zdaniem cliffhangery to jedyny skuteczny sposob przykucia uwagi widza nie zwiazanego jakos emocjonalnie z danym sportem do serii.
Nie byłam 'związana emocjonalnie' z footballem amerykańskim, kiedy zaczynałam oglądać "Eyeshield 21". Uważałam ten sport za durne przepychanki, w których nie wiadomo, o co właściwie chodzi. ES21 nauczył mnie zrozumienia dla tego sportu, przybliżył reguły i pokazał, że wbrew pozorom nie jest to bezmyślna młócka. Ale nie pokochałam dzięki temu footballu amerykańskiego, po prostu lepiej rozumiem, o co w nim chodzi.

"Hikaru no Go" nie pomogło mi nauczyć się grać w go. Nadal nie rozumiem, jak się w to gra i o czym trzeba myśleć kilkanaście - kilkadziesiąt ruchów naprzód. Nigdy nie byłam dobrym strategiem. Oglądając HnG kompletnie nie pojmowałam, co się dzieje na gobanach. Jakoś mi to niespecjalnie przeszkodziło w pasjonowaniu się tą historią...

"Major", które z pasją oglądam obecnie, niespecjalnie przybliżyło mi zasady baseballa. Czegoś się nauczyłam, jednak to tylko sprowokowało do postawienia nowych pytań. Nigdy nie lubiłam tej dyscypliny sportu - nie rozumiałam jej, a dostępne anime niespecjalnie mnie przychylnie do siebie nastawiały. "Major" jest inne. Całkiem ładnie, jak na serial sportowy, narysowane, z pasjonującą, do pewnego momentu dwutorową, fabułą. Być może spowoduje, że przestanę się boczyć na anime o baseballu, ale to wcale nie jest powiedziane.

Trzy przykłady pokazują chyba jasno: nie zgadzam się z Tobą i mam ku temu podstawy.

Cytat: "Alfonsighno"
Zeby wiec taka widownie przyciagnac uatrakcyjnia sie serie przez postaci kobiece
Moim zdaniem: to nic nie daje. Anime sportowe kręci się wokół sportu i choć nie brak w nim zwykle wątków obyczajowych, nie są one na tyle mocno akcentowane, by przyciągnąć osoby, które sportowych klimatów nie lubią. Są też m/a z elementami sportu (taka "Suzuka" IMHO), ale to nie są dla mnie prawdziwe sportowe historie.

Cytat: "Alfonsighno"
oraz dawanie powodow do spekulacji przez tydzien z powodu takiego a nie innego zakonczenia.
Hę?

Cytat: "Alfonsighno"
Zauwaz ze ogladajac serie z innego gatunku nie potrzebujesz cliffhangera zeby czekac na kolejny odcinek.
Nie? W "Naruto" nie ma 'cliffhangerów'? W "Bleachu"? W "Fushigi Yuugi" nie było? W większości anime, które stanowią zwartą opowieść, a nie ciąg luźnych, pojedynczych historyjek?...

Cytat: "Alfonsighno"
Ale nie zgodze sie ze to wiecej niz powiesci innego rodzaju.
Nie zrozumiałeś mnie chyba. Pisałam, że sportowe anime (mangi zresztą również) działają na emocje widzów (czytelników) dwutorowo: poprzez sport (chyba uzgodniliśmy, że jest on sam w sobie emocjonujący?) i poprzez wątki obyczajowe. Co, oprócz życiowych perypetii bohaterów, jest emocjonującego w innych rodzajach anime?

Cytat: "richie"
Cytat: "Alfonsighno"
No to dam przyklad z zycia wziety. Akagi - zostala mi polecona ta seria jako swietna i wciagajaca.
btw pogratulować dobrego "polecacza"
A ja sobie odpuściłam po pierwszym odcinku :-(. Design głównego bohatera (szczególnie) odrzucał mnie skutecznie od monitora. Ale skoro dwie osoby polecają, to może się przemogę :-D.

Cytat: "richie"
Nawet z Nakago żeście wspólnie ustalili że znaczna część odcinków sportowych anime (o ile dobrze widzę od 33-50%) jednak się cliffhangerem nie kończy.
Może Alfonsighno widzi 'cliffhangery' w większej liczbie przypadków, niż ja? Zależy chyba, co komu wystarcza, a komu potrzeba więcej i dla kogo akcja jest 'urwana', a dla kogo kończy się logicznie, by w następnym odcinku zacząć od trochę innego miejsca...
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 05, 2007, 10:06:20 pm
Richie, z ktorej czesci mojej wypowiedzi wywnioskowales ze Akagi mi sie podobal? :shock: Napisalem ze mnie wciagnal - to prawda, cale 13 epow poszlo prawie ciurkiem, ale skoro przestalem to ogladac w polowie, to chyba oznacza, ze jednak nie bardzo mi sie podobal, prawda? ;) W tym momencie pada twoja argumentacja. I serio, bardzo malo mnie interesuje jak boska walke stracilem, skoro seria ktora z poczatku mnie wciagnela nie potrafila utrzymac mojego zainteresowania. Jesli chodzi o serie sportowe to zaliczam sie do tego drugiego grona - nie jestem pasjonatem, a raczej spekulantem i dokladnie tak jak napisales - jesli cos nie jest w stanie podtrzymac mego zainteresowania idzie w kat :) Moze dlatego ze sportowek mam w kolekcji tylko Wild Strikera  :lol: (no i Slam Dunka, ale mange  :p)

Cytat: "Nakago"
Trzy przykłady pokazują chyba jasno: nie zgadzam się z Tobą i mam ku temu podstawy.

Kazdy ma prawdo do wlasnego zdania ;) gdyby wszyscy sie zgadzali swiat bylby nudny :)

Cytat: "Nakago"
Nie? W "Naruto" nie ma 'cliffhangerów'? W "Bleachu"? W "Fushigi Yuugi" nie było? W większości anime, które stanowią zwartą opowieść, a nie ciąg luźnych, pojedynczych historyjek?...


Podawanie przykladow typowych tasiemcow opartych na mlocce zdeko mija sie z celem bo oczywistym jest ze odpowiem twierdzaco, ale powiedz czy ogladajac obyczajowki takie jak np. Binbou shimai monogatari oczekujesz jakiegos emocjonujcego zakonczenia odcinka? Tak wiem, ze mozna tego typu anime podczepic pod 'ciag luznych historyjek', ale zycie nie zawsze jest tak ekscytujace zeby robic dramatyczne zakonczenia...

Cytat: "Nakago"
Co, oprócz życiowych perypetii bohaterów, jest emocjonującego w innych rodzajach anime?


Nie szukajac daleko - sceny walk, mozliwosc samodzielnego rozwiazania zagadki kryminalnej, a dla fanatykow mozliwosc np policzenia srubek na jakims mechu :)

Cytat: "Nakago"
Może Alfonsighno widzi 'cliffhangery' w większej liczbie przypadków, niż ja? Zależy chyba, co komu wystarcza, a komu potrzeba więcej i dla kogo akcja jest 'urwana', a dla kogo kończy się logicznie, by w następnym odcinku zacząć od trochę innego miejsca...


Moze :) Raczej na pewno ;) Ale zawsze warto pokazac innym swoj punkt widzenia :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: richie w Maj 06, 2007, 11:36:09 am
Cytat: "Alfonsighno"
Richie, z ktorej czesci mojej wypowiedzi wywnioskowales ze Akagi mi sie podobal? :shock: Napisalem ze mnie wciagnal - to prawda, cale 13 epow poszlo prawie ciurkiem, ale skoro przestalem to ogladac w polowie, to chyba oznacza, ze jednak nie bardzo mi sie podobal, prawda? ;) W tym momencie pada twoja argumentacja.

Ja tak generalnie to coś czuję że moja argumentacja pada... niczym ziarno na grunt ze świeżego betonu (którego notabene w kraju brak, niczym sznurka do snopowiązałek za PRLu) ;)
Po pierwsze, przypominam że to ty napisałeś pierwszy że przestałeś oglądać ponieważ nie miałeś w 13 odcinku cliffhangera. A nie że był ble i ci się nie podobał.
Po drugie, no cóż. Jeśli ktoś ogląda 13 epów - a jeszcze do tego ciurkiem - , jeśli na dodatek dodaje że go to wciągnęło (a nie że miał poprostu napad czystego masochizmu) to jedyny bezwstydny wniosek jaki z tego jestem w stanie wyciągnąć jest taki że takie anime po prostu musi mu się podobać. No ale ja to pewnie jakiś dziwny jestem. Być może nie podążam za duchem czasu, który każe być poprawnie politycznie "in denial"? :D
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Alfonsighno w Maj 06, 2007, 02:22:23 pm
Cytat: "richie"

Ja tak generalnie to coś czuję że moja argumentacja pada... niczym ziarno na grunt ze świeżego betonu (którego notabene w kraju brak, niczym sznurka do snopowiązałek za PRLu) ;)
Po pierwsze, przypominam że to ty napisałeś pierwszy że przestałeś oglądać ponieważ nie miałeś w 13 odcinku cliffhangera. A nie że był ble i ci się nie podobał.
Po drugie, no cóż. Jeśli ktoś ogląda 13 epów - a jeszcze do tego ciurkiem - , jeśli na dodatek dodaje że go to wciągnęło (a nie że miał poprostu napad czystego masochizmu) to jedyny bezwstydny wniosek jaki z tego jestem w stanie wyciągnąć jest taki że takie anime po prostu musi mu się podobać. No ale ja to pewnie jakiś dziwny jestem. Być może nie podążam za duchem czasu, który każe być poprawnie politycznie "in denial"? :D


A nie zdazylo Ci sie nigdy ogladac czegos i nagle uznac ze to jednak nie to? I czy w tym momencie mogles uczciwie powiedziec ze Ci sie to podobalo, skoro jednak nie podobalo? Sa rzeczy ktore potrafia wciagnac, jednak w pewnym momencie czlowiek sie budzi i zastanawia 'co ja do cholery robie?' Tak w moim przypadku jest z seriami sportowymi. Jak przestana choc na chwilke wciagac, to trace zainteresowanie. Co do podazania z duchem czasu i bycia poprawnym politycznie to musze powiedziec ze daleko mi do tego :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: richie w Maj 06, 2007, 03:42:35 pm
Cytat: "Alfonsighno"

A nie zdazylo Ci sie nigdy ogladac czegos i nagle uznac ze to jednak nie to?

Zdarzyło, i to nie raz ale staram się nie dorabiać do tego filozofii cliffhangera :)
Po za tym, nie przypominam sobie przypadku aby moje zainteresowanie jakąś serią w przeciągu jednego epa na tyle drastycznie spadło abym rzucił tą serię w kąt (chociaż, bywały takie przypadki że było blisko... np. Soukou no Strain który miał jeden absolutnie beznadziejny odcinek, albo Kannazuki no Miko, ekhm :>) Koniec końców jednak zawsze jeśli coś rzucałem to była to decyzja która dojrzewała odrobinę dłużej... nawet jeśli nie zdawałem sobie z tego sprawy.
A jedynym wyjątkiem od tej reguły są początki - jeśli coś mnie nie łapie po 1, max 2 odcinkach to sorry, nie mam ochoty męczyć się dłużej.

Cytuj
Co do podazania z duchem czasu i bycia poprawnym politycznie to musze powiedziec ze daleko mi do tego :)

Cieszymy się :)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Czerwiec 22, 2007, 07:22:16 pm
Wróćmy do tematu ;-).

Niebawem skończy się trzeci sezon "Major" - zostały już tylko dwa odcinki, liczę, że jutro będzie przedostatni (taaaak... dzielnie oglądam rawy, jako że nie mogę się doczekać subów ;-)). Słyszał ktoś może, czy ma być czwarta seria? Nie byłoby to dziwne, bo manga liczy przeszło 60 tomów i AFAIK nie jest jeszcze skończona, zatem anime ma pole do rozwoju... Wcześniejsze sezony dzieliło od końca poprzednich jakieś pół roku, mam więc nadzieje, że brak wieści odnośnie kolejnej części na anidb jest tylko li i wyłącznie kwestią długiego czasu, za który ma ona wejść na ekrany ;-).
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Czerwiec 30, 2007, 07:09:50 pm
Właśnie obejrzałam 26 odcinek 3 serii "Major" - jak nie zrobią czwartej, to chyba się potnę :-p. Sądząc po zakończeniu trzeciej, czwarta powinna być lepsza, niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Martwię się jednak, bo anime rzadko pokazuje to, co powinno być w owej czwartej serii... No, "Eyeshield 21" się wyłamał, zdaje się, i pokazał, ale to jest bardziej humorystyczna, zrobiona 'na wesoło', historia, podczas gdy "Major" jest poważny. Więc pewnie nie pokaże :-(. Cóż, pozostaje manga. Trza będzie rzeczywiście zapisać się na jakiś japoński...

BTW: może mi to ktoś przetłumaczyć? Było na końcu trzeciej serii ;-). Może coś wyjaśni.
(http://img502.imageshack.us/img502/4684/majorendag2.th.jpg) (http://img502.imageshack.us/my.php?image=majorendag2.jpg)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Sierpień 02, 2007, 05:45:43 pm
Yes! Na anidb podali, że czwarty sezon "Major" zapowiadany jest na styczeń 2008. Niecierpliwie odliczam godziny :lol:.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Wrzesień 18, 2007, 05:17:03 pm
Nie powiem, żeby mnie bawiło ciągnięcie tego tematu w pojedynkę, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się nie ma :-p.

Jestem obecnie po dwunastu odcinkach "Over Drive" - jak dobrze pójdzie, to dzisiaj będę po trzynastu :-D. Przyjemne, czysto sportowe anime o dyscyplinie nierozpieszczanej przez japońską (o innej w ogóle nie wspominając) animację, a mianowicie o kolarstwie szosowym. Bardzo podoba mi się zróżnicowanie postaci, co, właściwie, w tytułach sportowych jest normą: oprócz tego, że wszyscy na swój sposób kochają kolarstwo, bohaterów nie łączy nic. Różnice w ich charakterach, choć z góry wyraźnie zarysowane i nieniosące niespodzianek, obserwuje się przyjemnie. Nawet to, że spokojnie można przewidzieć reakcje poszczególnych osób na poszczególne wydarzenia, jest w jakiś sposób zadowalające; może daje satysfakcję ze znajomości ludzkiej natury...? ;-)

Anime pełne jest schematów, jednak nie przeszkadza (mi) to w jego odbiorze, ponieważ również (głównie?) dzięki owym typowym 'zagrywkom' tak lubię historie tego typu. W ostatnich epizodach główny bohater żywo zaczął mi przypominać Toshihiko Tanakę ("Shoot!", tudzież, jako anime, "Aoki Densetsu Shoot!"): przekształca część (no, jednego na razie ;-)) napotkanych sportowców z rzemieślników w miłośników. Dzięki takim postaciom zaczyna się robić gorąco, a właściwie: jeszcze goręcej :-D.


Przy okazji tego tytułu chciałam nieco się też porozwodzić nad szablonowością głównych bohaterów m/a sportowych. Z moich dotychczasowych doświadczeń wynika, iż są ich cztery 'rodzaje':
1. postaci początkowo nieznające się na sporcie dzielą się na:
1.1. łamagi, którym (choć niekoniecznie) sport daje możliwość podniesienia własnej wartości, wybicia się i, dość często, wywalczenia sobie lepszej pozycji w 'stadzie';
1.2. chuliganów, którzy nagle zdają sobie sprawę, że poza bójkami i znęcaniem się nad słabszymi istnieją inne rozrywki (to rzadkość, ale są takie indywidua ;-));
2. postaci od początku zaangażowane w daną dyscyplinę dzielą się na:
2.1. utalentowanych żółtodziobów, którzy to ciężką pracą osiągają szczyty, ciągnąc za sobą całą drużynę;
2.2. urodzonych mistrzów, którzy od samego początku są najlepsi i istnieją w historii tylko po to, by uczynić najlepszymi również tych, którzy im 'towarzyszą'.
Typów pośrednich nie stwierdzono (zaznaczam: chodzi o postaci główne, wokół których opowieści się kręcą, w czysto sportowych tytułach). Ktoś może chce się podzielić swoimi wrażeniami? ;-)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Wrzesień 30, 2007, 05:53:54 pm
Po obejrzeniu 36 odcinków anime pt. "Capeta" dochodzę do wniosku, że sporty motorowe podnoszą poziom adrenaliny, jak mało co. Również tym swoim 'kibicom', którzy znają je jedynie w formie animowanej :-D. Oglądając ów serial podczas wyścigów siedzę, jak na szpilkach, a w najbardziej ekscytujących momentach podskakuję w fotelu i dopinguję Capetę (a kogóż by innego ;-)) w głos. Rodzice mają zwały, o ile akurat się nie wnerwiają, że im zagłuszam programy oglądane piętro niżej :-p.

Słowem: polecam! Owszem, szablonowe, owszem, wtórne, ale warto ;-).
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Październik 01, 2007, 10:04:09 am
wracajac spowrotem do Overdrive`a dorzuce swoje czy grosze jako ze trenuje kolarstwo. Anime jest o tyle fajnie ze powstaje przy wsparciu firm takich jak Trek, Shimano i Pearl Izumi. Dzieki temu rowery i czesci na ktorych sa one zlozone sa autentyczne i dosc szczegolowo rysowane. Zeby bylo smieszniej to Trek 1200 na ktorym jezdzi Shinozaki jest dostepny w sprzedazy w takiej samej kolorystyce;]
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 01, 2007, 04:14:38 pm
Cóż, kolarstwem się nie pasjonuję, toteż takie smaczki przeszły mi koło nosa :-(. Jak jednak większość (wszystkie?) sportowych anime, to również ma cechę, za którą jestem realizatorom wdzięczna: wyjaśnia laikom pewne kwestie z daną dyscypliną sportu związane. Dla przykładu tego nie miałam pojęcia, że kolarze przeważnie są wyspecjalizowani, że można ich podzielić na sprinterów, wspinaczy czy zjeżdżaczy; senjiro, tak jest rzeczywiście, czy może "Over Drive" przekolorował?...

Co mnie za to w tej serii dziwi i czemu trudno mi uwierzyć, to że szkoła udostępnia uczniom taki sprzęt. O ile dobrze rozumiem, bo wprost nigdy nie zostało to powiedziane, cały klub jeździ nie na swoich rowerach, tylko na szkolnych. Jakoś nie potrafię tego przetrawić :-?.


Ps. Senjiro 'z powrotem', a nie 'spowrotem'. Poza tym wraca się zawsze z powrotem (trudno wracać w inną stronę), dlatego albo się wraca (tylko), albo idzie/jedzie/leci z powrotem'. 'Wracanie z powrotem' to masło maślane. ;-)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Góral w Październik 01, 2007, 05:26:31 pm
Również uwielbiam serie sportowe, choć często po obejrzeniu > 50% całości zaczynają mnie nudzić powielane schematy. Nie jestem zbyt doświadczonym oglądaczem anime tego gatunku, na pewno daleko mi do takiego eksperta jak Ty Nakago, ale coś tam widziałem, dzieląc je wg dyscyplin:

- motoryzacyjne:  Initial D (bardzo fajne anime pomimo tego, że kompletnie nie znam się na samochodach, widziałem wszystkie serie + kinówkę i OAV) oraz Grand Prix no Taka (tutaj wiele nie pamiętam, całości na pewno nie widziałem, kiedyś leciało na Polonii 1 z francuskim dubbingiem)

- baseball:
Major i Baseballista. Major nawet fajny, ale pod koniec mnie znudził i w efekcie nie chciało mi się oglądać kolejnych serii, Baseballista zaś to znacznie bardziej optymistyczne anime, przy którym nie raz można było się pośmiać.

- tenis:
Ping Pong Club, Prince of Tennis
Tutaj należy się więcej słów wyjaśnienia. Ping Pong Club nie należy do przeciętnych sportowych serii i pewnie nawet Tobie Nakago by się nie spodobało. Najbardziej zboczone anime-nie-hentai jakie kiedykolwiek widziałem, Golden Boy to przy tym bardzo kulturalna seria. Właściwie do momentu jej obejrzenia w całości nie wiedziałem, że jestem aż tak prymitywny, czasem nawet ja byłem zniesmaczony, muszę jednak przyznać że nie żałowałem spędzonego nad nim czasu, nieraz wybuchałem śmiechem i ogólnie wiążą się z nią pozytywne odczucia. Miało bardzo ciekawy klimat, wpadałem w stan beztroski gdy je oglądałem.
Prince of Tennis natomiast to tasiemiec, który przypadł mi do gustu, aczkolwiek po 100 odc. (a nawet wcześniej) zaczął mnie przynudzać i oglądałem tylko dlatego, że chciałem zaliczyć ją do kompletnych. Nie żałuję jednak bo pod sam koniec odbył się najlepszy mecz moim zdaniem (Tezuka vs. Fuji). Zacząłem nawet oglądać OAV-ki (12 odc. na razie), ale teraz to już bardziej przeglądam właściwie niż oglądam. Autor się wypalił, jednak ogólnie dobre anime.

walka:
Tiger Mask - bardzo lubiłem to anime, nigdy nie zapomnę gdy główny bohater urwał głowę jednemu z zapaśników (miałem wtedy pewnie jakieś 10-11 lat)
Hajime no Ippo - anime widziałem tylko niecały 1 odcinek, ale mangi przeczytałem "ze smakiem" 787 rozdziałów, warte polecenia

piłka nożna - mój ulubiony sport, który staram się uprawiać jak najczęściej. Poza Kapitanem Tsubasą nie spotkałem dobrego anime z tego gatunku oglądałem jeszcze z 8-9 odc. Whistle! ale nie wciągnęło mnie na tyle by kontynuować dalej

inne: Dashu Kappei (Gigi) - mój faworyt, chyba najlepsze anime jakie leciało na Polonii 1, jak dla mnie genialne. Multum dyscyplin, ale wszystkie przedstawione w interesujący sposób
Hikaru no Go - jestem w trakcie oglądania anime jak na razie widziałem tylko 38 odcinków, ale mangę przeczytałem już ze 2-3 lata temu i muszę przyznać, że poza końcówką jest genialna, pomimo tego, że na go nie znam się wcale (jestem szachistą z zamiłowania)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Październik 01, 2007, 06:53:15 pm
Cytat: "Nakago"
Cóż, kolarstwem się nie pasjonuję, toteż takie smaczki przeszły mi koło nosa :-(. Jak jednak większość (wszystkie?) sportowych anime, to również ma cechę, za którą jestem realizatorom wdzięczna: wyjaśnia laikom pewne kwestie z daną dyscypliną sportu związane. Dla przykładu tego nie miałam pojęcia, że kolarze przeważnie są wyspecjalizowani, że można ich podzielić na sprinterów, wspinaczy czy zjeżdżaczy; senjiro, tak jest rzeczywiście, czy może "Over Drive" przekolorował?...

Co mnie za to w tej serii dziwi i czemu trudno mi uwierzyć, to że szkoła udostępnia uczniom taki sprzęt. O ile dobrze rozumiem, bo wprost nigdy nie zostało to powiedziane, cały klub jeździ nie na swoich rowerach, tylko na szkolnych. Jakoś nie potrafię tego przetrawić :-?.


Ps. Senjiro 'z powrotem', a nie 'spowrotem'. Poza tym wraca się zawsze z powrotem (trudno wracać w inną stronę), dlatego albo się wraca (tylko), albo idzie/jedzie/leci z powrotem'. 'Wracanie z powrotem' to masło maślane. ;-)


sorki za literówki:p no cóż ,co do samego podziału kolarzy faktycznie
istnieje taki nieoficjalny podzial na sprinterów, górali, czasowców, "robotników" i liderów. Kazdy ma swoje zadania i w sumie w overdrivie nawet fajnie jest to oddane- np scena jak Kuroske z przerazeniem wskoczyl na wage, zeby sprawic czy mu nie podskoczyla za bardzo:P fajnie ze wyjasnili tez takie rzeczy jak po co kolarze gola nogi, co pewno dla nie ktorych bylo rownie duzym szokiem, jak Shinozakiego. Wracajac do rowerów to musze powiedziec ze prawda lezy po srodku.  Wiadomo ze nikt kto zapisze sie do klubu nie dostanie od razu nowego Treka 1200 na tegorocznej Tiagrze, ale w niektorych klubach na rower moze liczyc i to calkiem niezly. Poki co do zastanawia mnie czy bedzie wiecej jak 26 Epków:) a bylo by niezmiernie milo:D
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 01, 2007, 07:14:52 pm
Cytat: "Góral"
Również uwielbiam serie sportowe, choć często po obejrzeniu > 50% całości zaczynają mnie nudzić powielane schematy.

Schematy to chleb powszedni anime, a już serii sportowych szczególnie. Nawet tak IMHO nieszablonowej (pod pewnymi względami przynajmniej ;-)) historii, jak "Slam Dunk", zdarzyło się kilka 'wpadek'. Z drugiej strony jednak wiele m/a sportowych wprowadza jakieś detale, których inne historie nie mają (ot, nietypowego bohatera [Fuwa] w "Whistle!" czy nietypowy powód wstąpienia do sławnej drużyny w "Major"). Cóż, jako miłośniczka mang i anime sportowych jestem już do tego przyzwyczajona i, szczerze mówiąc, spływa to po mnie. Uważam, że nie ma szans, by ten rodzaj opowieści nie był szablonowy (acz są serie mniej i bardziej schematyczne), dlatego szat nie drę, tylko dalej oglądam (względnie czytam) z przyjemnością ;-).

Cytat: "Góral"
daleko mi do takiego eksperta jak Ty Nakago,

Ustalmy może, że ekspertem w żadnym razie nie jestem; fanem, miłośnikiem, ewentualnie otaku - owszem :-D.

Cytat: "Góral"
Initial D (bardzo fajne anime pomimo tego, że kompletnie nie znam się na samochodach

Też się nie znam na samochodach i też mi się bardzo podobało. Manga również. Acz anime ma nad komiksem tę przewagę, że występuje w nim Takehito Koyasu, mój ulubiony seiyuu. W dodatku gra najciekawszą IMHO postać całej historii, mianowicie Ryousuke Takahashi.

Cytat: "Góral"
widziałem wszystkie serie + kinówkę i OAV)

Widziałam stage 1-4 i pierwszy "Battle Stage". To ostatnie jest po prostu kompilacją wyścigów z stage'y 1-3 (kinówki, przyznam, nie jestem pewna, ale chyba też w BS się pojawia), powiedziałabym, że wyłącznie dla osób, którym tylko o tę część historii chodzi. Podobnie BS2 zawiera ponoć pojedynki z stage'a 4, dlatego jeszcze się o niego nie postarałam i go nie obejrzałam.

Najciekawszy w tej opowieści jest... tytuł. Aż do czwartej odsłony anime nie ma ani słowa o tym, że ma on jakiekolwiek znaczenie. Tak samo AFAIR jest w pierwszych kilkudziesięciu (no, może kilkunastu) tomach mangi. W związku z tym, kiedy nagle Ryousuke ogłasza nabór do swojego Projektu D., czytelnik / widz jest zaskoczony. Sądzę, że mało kto spodziewał się takiego rozwoju sytuacji i tego, że ów 'inicjał D' będzie coś jednak oznaczał. Problem w tym, że S4 nie rozwiązuje zagadki, nie wyjaśnia, co Ryousuke ukrył pod literą D, choć wspomina on w tej ostatniej serii, że ma to jakieś znaczenie, które odkryć ma właśnie sam Project D. Mangi poza anime'owy 4 Stage nie czytałam, więc nie wiem, czy w niej zostało to już dopowiedziane do końca...

Cytat: "Góral"
Grand Prix no Taka (tutaj wiele nie pamiętam, całości na pewno nie widziałem, kiedyś leciało na Polonii 1 z francuskim dubbingiem)

Dawno temu i nieprawda :-p. Czyt.: tak, oglądałam, jako nastolatka, ale do gustu przypadło mi średnio. Wtedy za płytko jeszcze siedziałam w temacie anime, o strikte sportowych nie mówiąc, żeby się wciągnąć w serial o dyscyplinie, która sama w sobie mnie nie interesuje.

Cytat: "Góral"
Major nawet fajny, ale pod koniec mnie znudził i w efekcie nie chciało mi się oglądać kolejnych serii,

"Major" ma swoje wady, w tym jedną, której nie potrafię mu wybaczyć: z serii na serię wciąż powiela ten sam schemat nowych drużyn Goro :-?. Mimo to oglądałam wszystkie odcinki dzielnie, a nawet z pasją, na tyle dużą, że, nie mogąc się doczekać subów, oglądałam rawy :lol:. Teraz czekam na czwarty sezon, który teoretycznie ma mieć debiut w miesiącu moich kolejnych urodzin, tylko nie wiem jeszcze, którego dnia dokładnie. Poza swoimi wadami "Major" ma jedną ogromną zaletę, nie do przecenienia przeze mnie: pokazał mi baseball w taki sposób, że go polubiłam :-D. Wytłumaczył mi tak dużo z tego sportu, że nareszcie go rozumiem - teraz lubię go oglądać w telewizji, a jak w Tokio raz trafiłam na trening jakiejś młodzieżowej drużyny, to się oderwać od siatki nie mogłam :lol:.

Do obejrzenia kolejnych sezonów, mimo wszystko, zachęcam. Goro na początku drugiej serii i przez jakąś połowę trzeciej jest kaleką, i - przynajmniej dla mnie - niesamowicie jest oglądać, jak sobie z tym radzi. Zabójcze są też treningi w pewnej znanej drużynie ('Płonące Nogi' w wykonaniu Goro powalają :-D), a prawdziwy powód, dla jakiego Goro w ogóle do tej drużyny się zapisuje, jest raczej nietypowy w sportowych historiach (osobiście spotkałam się z czymś takim pierwszy raz). Mam wieeeeelką nadzieję, że sezon czwarty rozpocznie się zaraz po zakończeniu trzeciego, a nie dopiero po powrocie młodzieńca na rodziny łono :-p.

Cytat: "Góral"
Baseballista zaś to znacznie bardziej optymistyczne anime, przy którym nie raz można było się pośmiać.

Polonia1 znowu, co? Pamiętam. Nie oglądałam. Baseball podówczas był dla mnie totalnie niezrozumiały, przez co wgryzanie się w ten sport traciło dla mnie sens. Teraz bym sobie obejrzała, dzięki "Majorowi" już się jako tako orientuję w regułach...

Cytat: "Góral"
Ping Pong Club nie należy do przeciętnych sportowych serii i pewnie nawet Tobie Nakago by się nie spodobało.

Słyszałam co nieco o tym tytule i też uważam, że raczej by mi się nie spodobał. Ale może kiedyś spróbuję do niego podejść ;-).

Cytat: "Góral"
Golden Boy to przy tym bardzo kulturalna seria.

Kiedy "Golden Boy" jest bardzo kulturalną serią :-D. No, może przesadziłam: nie jest specjalnie niekulturalny. Poza tym jest wielce interesujący ;-) - jak na mój gust znacznie bardziej, niż np. "GTO"...

Cytat: "Góral"
Prince of Tennis natomiast to tasiemiec, który przypadł mi do gustu, aczkolwiek po 100 odc. (a nawet wcześniej) zaczął mnie przynudzać i oglądałem tylko dlatego, że chciałem zaliczyć ją do kompletnych.

Przyznam, że nie obejrzałam jeszcze do końca - w tym turnieju z Amerykanami, który AFAIK w mandze nie ma miejsca, realizatorzy przegięli :-?.

Owszem, TnO ciągnie się jak flaki z olejem, jednak lubię tę historię (w obu wersjach - po kontuzji Kunimitsu znacznie się rozchodzą..., całkiem, właściwie) ze wzglądu na sport i na postaci. Kunimitsu Tezuka z głębokim głosem Ryoutarou Okiayu jest typem chłopaka, jaki do mnie w m/a trafia najbardziej; to taki Kyouya tej serii ;-) (nawet okulary też nosi :lol:). Do tego dochodzi wiecznie uśmiechnięty Shuusuke Fuji; no, z 'wiecznie' przesadziłam, ale jak się przestaje uśmiechać i otworzy oczka, to strach się bać ;-) (ach, jego mecz z Mizukim to istny majstersztyk... :badgrin:). Ojciec Ryoumy powala, reszta drużyny Seishun to unikaty, a część ich przeciwników rozkłada na łopatki.

Cytat: "Góral"
Nie żałuję jednak bo pod sam koniec odbył się najlepszy mecz moim zdaniem (Tezuka vs. Fuji).

Oj oj oj... No, to muszę zdobyć i obejrzeć, jak dwóch moich ulubieńców się okłada :-D.

Cytat: "Góral"
Tiger Mask - bardzo lubiłem to anime

A ja nie. Sporty walki trafiają do mnie wyjątkowo opornie, a już wolna amerykanka szczególnie. Ale owszem, oglądałam. Z niejakim niesmakiem, lecz w miarę wiernie ;-).

Cytat: "Góral"
nigdy nie zapomnę gdy główny bohater urwał głowę jednemu z zapaśników (miałem wtedy pewnie jakieś 10-11 lat)

Na szczęście większości z tej serii nie pamiętam, takich makabrycznych szczegółów również.

Cytat: "Góral"
Hajime no Ippo - anime widziałem tylko niecały 1 odcinek, ale mangi przeczytałem "ze smakiem" 787 rozdziałów, warte polecenia

Anime widziałam jakieś 50 odcinków, mangi nie czytałam. Schematyczne, ale raczej ciekawe. Mimo że to boks, który mnie wcale nie interesuje...

Cytat: "Góral"
piłka nożna - mój ulubiony sport, który staram się uprawiać jak najczęściej.

Bawiłam się w piłkę kiedyś, najczęściej z bratem i jego kumplami, ale nie mogę powiedzieć, żebym była dobra :-p. Acz bawiłam się przednio. Nawet forsowałam na w-fie w liceum, żeby nam pozwolono też grać w nogę (koleżanki mnie o mało nie zagryzły :lol:); to był chyba wpływ Tsubasy...

Cytat: "Góral"
Poza Kapitanem Tsubasą nie spotkałem dobrego anime z tego gatunku oglądałem jeszcze z 8-9 odc. Whistle! ale nie wciągnęło mnie na tyle by kontynuować dalej

Tsubasa to ciągutka, ale wciąga, jak mało co. Może to przez Koujirou ;-). Najbardziej mi się podobało w rozgrywkach międzynarodowych w trzeciej klasie liceum chyba, jak Wakabayashi całą japońską drużynę nastawiał przeciwko sobie, żeby ją skonsolidować :-D: wiadomo, wspólny wróg jednoczy :-p. Miło mi było, że to właśnie Koujirou Hyuuga, mój ulubieniec ;-), rozpracował ten plan i ujawnił go ogółowi - mieli chłopcy zdziwko :lol:.

"Whistle!" lubię bardzo, uważam to anime (mangę zresztą również) za najładniej narysowany serial o piłce nożnej, jaki widziałam. Może dlatego, że projekty postaci są raczej shoujo: wielkookie, gładkolice, po prostu ładne ;-). W dodatku bohaterowie są przyjemni, zróżnicowani, zmotywowani i chcą grać i wygrywać, mimo swoich wielkich słabości. Shige (ten blondyn z Kansai) jest przezabawny (choć potrafi być poważny, jeśli mu wyjątkowo zależy), a Daichi Fuwa rozkłada mnie na łopatki prawie za każdym razem, gdy coś powie (ale pojawia się dopiero w 10 odcinku AFAIR...). Fuwa to w ogóle ewenement - drugiej takiej postaci w sportowej historii raczej nie znam :lol:. "Whistle!" jest tym anime o piłce nożnej, do którego wracam najczęściej. Poza tym, mimo że nie znam japońskiego, zbieram mangę - zaczęłam od końcowych tomów, które nie mają odzwierciedlenia w anime ;-).

Cytat: "Góral"
Dashu Kappei (Gigi) - mój faworyt, chyba najlepsze anime jakie leciało na Polonii 1, jak dla mnie genialne.

Nigdy! Piekło i szatani! Krucyfiksem go, kruycyfiksem! "Dash Kappei" to obraza majestatu (gdzie majestat = m/a sportowe)! :-p

Cytat: "Góral"
Hikaru no Go - jestem w trakcie oglądania anime jak na razie widziałem tylko 38 odcinków, ale mangę przeczytałem już ze 2-3 lata temu i muszę przyznać, że poza końcówką jest genialna

Widzę, że przy tym tytule odczucia mamy podobne :-D. Hikago oglądałam i czytałam dawno, jak wychodziło, z tym, że do anime czasem wracam. Zakończenie mangi jest, rzeczywiście, skopane - podobno autorzy się pokłócili i nie chcieli kontynuować historii (Obata zaraz potem zaczął zresztą rysować "Death Note" do spółki z innym scenarzystą). Z anime wcale nie jest lepiej: kończy się przed końcem mangi i AFAIR w jeszcze bardziej niewydarzony sposób.


"Over Drive"

Cytat: "senjiro"
co do samego podziału kolarzy faktycznie istnieje taki nieoficjalny podzial na sprinterów, górali, czasowców, "robotników" i liderów. Kazdy ma swoje zadania

... z czego przeciętny zjadacz chleba, jak np. ja, raczej nie zdaje sobie sprawy. I to jest piękne w większości sportowych m/a: przybliżają sport od kulis, wyjaśniają reguły, pokazują treningi, odkrywają rąbki tajemnic 'zawodowych' ;-).

Cytat: "senjiro"
fajnie ze wyjasnili tez takie rzeczy jak po co kolarze gola nogi, co pewno dla nie ktorych bylo rownie duzym szokiem, jak Shinozakiego.

Dla mnie szokiem raczej było pokazanie, że w ogóle to robią, a nie dlaczego ;-).

Cytat: "senjiro"
Wracajac do rowerów to musze powiedziec ze prawda lezy po srodku.  Wiadomo ze nikt kto zapisze sie do klubu nie dostanie od razu nowego Treka 1200 na tegorocznej Tiagrze, ale w niektorych klubach na rower moze liczyc i to calkiem niezly.

Zauważ jednak, że w "Over Drive" mamy klub szkolny, do niedawna liczący dwóch zawodników - jakoś nie wydaje mi się, żeby zwykłe liceum przecież, nie kolarskie ani nawet nie sportowe, fundowało tak małemu klubowi specjalistyczny sprzęt, który do tanich nie należy...

Cytat: "senjiro"
Poki co do zastanawia mnie czy bedzie wiecej jak 26 Epków:)

Na razie skończyło się na 26 odcinkach, może będą kolejne sezony. Manga ma w tej chwili 13 tomów i raczej nie jest zakończona...


Aha, jeszcze jedno, co mnie w OD dziwi: zachowanie niektórych zawodników w niektórych momentach podczas wyścigu. Shinozaki z Yamato zsiadają sobie z rowerów i prowadzą konwersacje na środku szosy, Yousuke zwalnia przy zjeździe (samobójczym, szczerze mówiąc), żeby się ponabijać z przeciwników, znowu Yamato ciągnie za sobą Shinozakiego, dostosowując do niego swoje tempo... - no zachowują się jak na majówce, a nie podczas zawodów :-p.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Październik 01, 2007, 09:11:40 pm
no to fakt w pewnym momencie przeginaja;] a to zsiadanie z rowerów to juz na pewno lekka przesada. Jesli chodzi o te zmiany tempa to akurat na wyscigach sie zdaza, ale raczej etapowych. Zalezy to wszystko od tego jaki kto ma interes , bo trasa ma jakby to powiedziec około 200km i nie da sie jej przejechac w trupa bez pomocy innych. Poki co to nie wiadomo co tam sobie Youske wykombinowal za taktyke, ale mam nadzieje ze sie dowiemy;] A wracajac do tego klubu to moze lata swietnosci mial juz za soba stad tylko 2 czlonkow i masa rowerow ktora zostala po poprzednikach;] Nic o tym nie bylo wspomniane akurat.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 13, 2007, 03:06:33 pm
Cytat: "senjiro"
to zsiadanie z rowerów to juz na pewno lekka przesada.

Delikatnie powiedziane :-p.

Cytat: "senjiro"
Jesli chodzi o te zmiany tempa to akurat na wyscigach sie zdaza, ale raczej etapowych. Zalezy to wszystko od tego jaki kto ma interes , bo trasa ma jakby to powiedziec około 200km i nie da sie jej przejechac w trupa bez pomocy innych.

Wyścig etapowy to chyba właśne to, co mamy teraz w "Over Drive".

BTW: myślałam, że OD będzie należało to tych chwalebnych anime sportowych, gdzie 90-minutowy mecz nie trwa jakieś dziesięć 20-minutowych odcinków, ale chyba się przeliczyłam :-?. Zapowiada się na to, że 6-godzinny wyścig będzie trwał dokładnie tyle, jak nie dłużej: zaczął się pod koniec 11 epizodu, a w 17 dotarli ponoć do połowy trasy...

Cytat: "senjiro"
Poki co to nie wiadomo co tam sobie Youske wykombinowal za taktyke

'Póki co', to mi się wydaje, że żadną :-p. On chyba nie jest przyzwyczajony do jeżdżenia w zespole, wydaje się być zbyt dużym indywidualistą na to i nie miał zbyt wielu okazji, by nauczyć się czegoś innego. Nie musiał chyba do tej pory kierować grupą, pewnie trochę trudno jest mu odnaleźć się w nowej sytuacji. Terao wydaje się być odpowiedniejszą do tego osobą. A jeszcze dochodzi Yamato, który nie należy nominalnie do zespołu i trudno zawyrokować, czego można po nim oczekiwać. Kłopotliwe jest więc układanie jakiejkolwiek taktyki. Skomplikowane to trochę...

Cytat: "senjiro"
A wracajac do tego klubu to moze lata swietnosci mial juz za soba stad tylko 2 czlonkow i masa rowerow ktora zostala po poprzednikach;] Nic o tym nie bylo wspomniane akurat.

Ano właśnie, nie wspomniano, przez co wydaje mi się to naciągane. Cóż, może się kiedyś czegoś bliższego na ten temat dowiemy. A może nie.


Wczoraj ukazał się nareszcie zsubowany 17 odcinek "Over Drive", który udało mi się przed chwilą obejrzeć. Jest mniej więcej taki, jakiego się spodziewałam; sporo tego ciągutkowego wyścigu raczej jeszcze przed nami. Przyznam, że denerwuje mnie tak rzadkie pojawianie się epizodów z napisami, tym bardziej, że serial już się jakiś czas temu skończył. To samo tyczy się "Capety" - zdechnąć można z niecierpliwości :-p. A zostało do końca już tylko 5 epizodów...
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Październik 13, 2007, 08:29:21 pm
Tez looknalem 17 eps i uwazam ze byl calkiem niezly. W sumie pomysl tego anime opiera sie głównie na samym wyscigu,ktory jest odskocznia do innych wątków co wydaje sie dość ciekawe. Zastanawia mnie tylko skad Shinozaki bierze na to wszystko siły bo mam wrazenie ze juz jedzie sama siła woli. Z biologicznego punktu widzenia jego orgaznim powienien mu odciac zasilanie. Mie wiem czy tez zwrociles uwage na to ze oni tam praktycznie nic nie jedza, a jada juz kilka godzin^^"
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 13, 2007, 08:40:43 pm
To w czasie normalnego wyścigu coś się je? :shock: Ten ma trwać 6 godzin, jeśli dobrze pamiętam z jego początku.

A pewnie, że Shinozaki jedzie na sile woli, którą zresztą mógłby obdarzyć kilkoro normalnych ludzi :-p. To przecież jego główny atut - serce do tego sportu. Podobno w kolarstwie najważniejsze, jak starają nam się uzmysłowić realizatorzy ;-).

Osobiście bym wolała, żeby wyścig się już skończył (tak ze trzy odcinki temu :-p) i zaczęło się coś nowego. Jeżeli koniec zawodów zbiegnie się z końcem anime, to chyba kogoś pogryzę :evil:.

Tak w ogóle, to chyba się zainteresuję rawami, bo kolejnych epizodów doczekać się naprawdę nie mogę.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Październik 13, 2007, 08:56:22 pm
Je sie, je i to calkiem sporo. No ale musze was zmartwic, bo na oficjalnej stronce tego anime lookalem sobie screeny z kolejnych epow i wyscig konczy sie na przed ostatnim:P Dlatego jestem ciekawy czy bedzie kolejny sezon;] A wogole zeby bylo smieszniej to wam powiem z Hyodou jezdzi w barwach istniejacej naprawde holenderskiej druzyny- Rabobank. Fakt ze akurat w tym wyscigu nie startuje w jej stroju,ale bedzie to potem pokazane - taka ciekawastka tylko;]
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 21, 2007, 01:58:06 pm
"Over Drive" 18 obejrzany. Nic zaskakującego. Ale to chyba nie dziwne, jeśli wziąć pod uwagę, że zaskoczyłby mnie raczej jedynie koniec wyścigu... A tu znowu mówili, że to dopiero połowa - ta 'połowa' się ciągnie od jakichś trzech odcinków :evil:.


Zaczęłam oglądać nowe anime o baseballu, "Ookiku Furikabutte". Tegoroczne, ale już zakończone (ma tylko 25 odcinków, zsubowanych na razie jest 10). Jedno mu przyznać trzeba: takiego głównego bohatera w sportowym anime jeszcze nie widziałam... Mihashi, chociaż jest całkiem niezłym miotaczem (no, ma swoje dobre strony..., dobrze ukryte, dodajmy [mam wrażenie, że to cytat z kogoś, ale nie mam pojęcia, z kogo :-?], uważa siebie za zero kompletne, a mimo to nie ma zamiaru nikomu oddać numeru 1. Krótko mówiąc: jest pełen sprzeczności. I irytująco nieśmiały. Szału przy nim można dostać. Na szczęście w nowej szkole trafia na łapacza, którego, co prawda, denerwuje niepomiernie, ale który usiłuje się z nim zgrać, rozpoznając w nim bardzo dobrego zawodnika. Oraz ofiarę losu. Wybijają się również trenerzy (nie znam anime, w którym głównym trenerem pierwszoplanowej męskiej drużyny byłaby kobieta...; jej pomagier też jest szczególny, takie połączenie filozofa z doktorem wszechnauk). Pozostali bohaterowie są raczej zróżnicowani pod względem zdolności i charakterów, a wśród zawodników z innych drużyn zdarzają się prawdziwe ewenementy (taki Haruna, na przykład, z bardzo lubianym przeze mnie głosem ["Kyouya! Mon ami!" :lol: i nie tylko], za to z osobowością ścieku [dobra, przesadziłam, ale niewiele :-p]). Anime jest ciekawe, mimo że około połowy każdego odcinka zajmuje kolegom przekonanie Mihashiego, że nie jest taki zły, jak mu się wydaje, a właściwie jest całkiem dobry. To się może po jakimś czasie znudzić..., choć Mihashi strzela takie miny, że zwalić się pod stół też można. Co kto lubi ;-).

Miłośnikom anime o baseballu zdecydowanie polecam. Wielbicielom, ogólnie, serii sportowych, również. A inni... No cóż, jak nie zasną w czasie gry, to będą się mogli trochę pośmiać :-D.


A za "Akagi" się, richu, wezmę, jak je zdobędę. Powoli to idzie, ale idzie, więc za jakiś czas na pewno obejrzę.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 28, 2007, 06:29:12 pm
5-6 lat temu pisałam artykuł o piłce nożnej w mandze i anime. Nigdy go nie skończyłam, nigdy więc nie został opublikowany, ale co się w trakcie jego pisania dowiedziałam, to moje. Między innymi znalazłam wtedy całe mnóstwo tytułów mang i anime, o których nigdy wcześniej nawet nie słyszałam. Oczywiście z miejsca zapragnęłam je obejrzeć, ale nie było to i nadal nie jest wcale takie łatwe... Niesamowicie się więc ucieszyłam, kiedy niedawno zobaczyłam sub pierwszego odcinka najstarszego w historii* anime traktującego o piłce nożnej, "Akakichi no Eleven" ("The Red-Blooded Eleven"). Tytuł jest może drastyczny, ale dotyczy podobno wyłącznie koloru koszulek zawodników... Po pierwszym odcinku można jednak sądzić inaczej, ponieważ, nie da się ukryć, główny bohater z początku jest naprawdę brutalny. W dodatku wcale nie ma zamiaru przyłączyć się do drużyny piłkarskiej; można jednak przypuszczać, że swe plany na przyszłość szybko zmieni :-p.

Anime jest raczej... odstraszające. Grafika sprzed przeszło 35 lat (daty pierwszej emisji to 13.04.1970 - 05.04.1971; serial jest starszy od większości z nas, ze mną włącznie :-?) nie kusi, animacja tym bardziej, postaci są na razie płytkie i brutalne, podobnie jak fabuła. Jedyna szansa w tym, że sam sport będzie ukazany znacznie bardziej realistycznie, niż w późniejszych produkcjach; pytanie tylko, czy to mu wyjdzie na dobre...

Podsumowując: seria, którą od lat chciałam zobaczyć, mocno mnie w pierwszym odcinku rozczarowała. Uważam jednak, że jest to wyłącznie moja wina, bo tęskniąc za nią w ogóle nie wzięłam pod uwagę jej wieku. Mimo to niecierpliwie czekam na kolejne epizody - mam wielką nadzieję, że Saizen dalej to będzie subował. I że kiedyś się weźmie za kinówkę z 1995 roku pt. "Kazu to Yasu", którą również pragnę obejrzeć od czasu, kiedy o niej pisałam. Jest to zdecydowanie moje najbardziej upragnione anime o footballu, pewnie po części dlatego, że jego bohaterami są postaci autentyczne, które AFAIK pokazały się na krótko również w "Aoki Densetsu Shoot!"...


*Według stanu mojej wiedzy z czasów pisania niesławnego artykułu i z dnia dzisiejszego; jeśli ktoś ma inne informacje, to proszę o korektę.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 31, 2007, 07:03:00 pm
Dzielnie oglądam "Ookiku Furikabutte". W rawach, bo zsubowane odcinki już dawno mi się skończyły :-?. Mam wrażenie, że jest to anime znacznie bardziej 'przegadane', niż "Major", którego część epizodów również oglądałam w rawach. Może powodem jest to, że, choć obaj główni bohaterowie są miotaczami, to bardzo się między sobą różnią. Nie tylko charakterami, acz to się od razu rzuca w oczy. Chodzi raczej o to, że Goro ma tylko jeden rzut, a Mihashi ma ich, że tak metaforycznie powiem, całą rękawicę. Przez to łapacze Goro nie musieli się zastanawiać, co następnego ma ich miotacz rzucić, bo ten walił tylko szybkie piłki (acz rzeczywiście bardzo szybkie). Z kolei w "Ookiku Furikabutte" to nie miotacz prowadzi grę, lecz łapacz, choć nie jest głównym bohaterem. Abe musi wciąż główkować, co powinien Mihashi rzucić i w które miejsce, a że jest to anime, to główkuje na głos. Czy też raczej główkuje w zaciszu swego umysłu, jednak widz te jego rozmyślania słyszy. Typowe. Dla anime ;-). To jest chyba główny powód tego, że "Major" w rawach oglądało się... łatwiej. Ale OoFuri jest tak fajne, że mu nie odpuszczę :-D.


Obejrzałam też 48 odcinek "Capety", którego sub wreszcie się dzisiaj pojawił. Prawie 1,5 miesiąca po poprzednim :-?. Taki sobie był, coś w rodzaju ciszy przed burzą. Wyścig, który zapewne zajmie kolejne, a zarazem ostatnie, epizody powinien być bardzo ekscytujący :-D. I, w odróżnieniu od "Over Drive", raczej szybko się skończy, bo do końca serialu zostały ledwie 4 odcinki :-(. Ale też samochody formuły jeżdżą znacznie szybciej, niż rowerzyści, a wyścigi samochodów trwają znacznie krócej, niż kolarskie (acz zależy od wyścigu: są kilkugodzinne motorowe, na wytrzymałość, i są szybkie kolarskie, np. czasówki). Tylko że jeśli Saizen tak błyskawicznie będzie wypuszczał kolejne odcinki, to się całości przed końcem roku raczej nie doczekamy...



EDIT (skleroza nie boli :-?)
Zapomniałam napisać, dlaczego w ogóle zabrałam się teraz za pisanie w tym temacie. Otóż w obejrzanym przeze mnie przed chwilą 15 odcinku "Ookiku Furikabutte" miała miejsce sytuacja, którą kiedyś widziałam na treningu baseballa, a która sprawiła, że prawie pod ławkę ze śmiechu spadłam. Nie myślałam, że coś takiego może się też zdarzyć w normalnym meczu... Widzieliście kiedyś, jak zawodnik biega między jedną bazą a drugą, zaś gracze z przeciwnej drużyny usiłują mu przeszkodzić zdobyć kolejną bazę i, zarazem, bezpieczenie wrócić do poprzedniej, więc przerzucają piłkę między sobą? Aż w końcu jeden z nich łapie piłkę i próbuje dogonić tego 'skoczka' pomiędzy bazami i rękawicą z piłką klepnąć go gdzieś, żeby 'odbębnić' aut - naprawdę przezabawny widok :lol:.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Góral w Październik 31, 2007, 08:43:10 pm
Cytat: "Nakago"
Obejrzałam też 48 odcinek "Capety", którego sub wreszcie się dzisiaj pojawił.

Zacząłem właśnie oglądać Capetę, jako że miało wszędzie całkiem niezłe noty i same pozytywne recenzje na animenfo. Jak na razie przeciętniak (7 epek właśnie oglądam), specjalnie mnie nie przykuł do ekranu, no ale teraz F1 jest w modzie to jakoś przeboleję, przynajmniej czegoś się dowiem. Pewnie zanim dojadę do 48 odc. zdążą wypuścić już resztę więc przynajmniej będę mógł obejrzeć anime ciągiem. Taka długa przerwa (1,5 miecha) potrafi całkowicie wytrącić z klimatu i odcinek może się wydawać gorszy niż by się go oceniało "na świeżo".
Jeśli chodzi o samo anime to moją uwagę zwrócili seiyuu, których dobór za bardzo mi się nie podoba. Szczególnie szef ojca Capety i ta kolesiówa mnie denerwują, głównie przez głosy właśnie. Jeśli chodzi zaś o dzieciaki to moim zdaniem dobrze, że nie wzięli kolejnych bab do tego (jak np. w Major Goro czytała jakaś aktorka, którą słyszę zbyt często :P), ale faktycznie role odgrywają małolaty, którym całkiem nieźle to wychodzi ( choć Capeta za często stęka :) ). Akcja rozgrywa się bardzo powoli i jak na razie jest to jeden z najgorszych debiutów jakie widziałem w anime sportowym, ale pocieszam się że będzie tylko lepiej (nie widzę bowiem szans na zwolnienie tempa :)).
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 31, 2007, 10:16:21 pm
To prawda, "Capeta" rozkręca się powoli. Trzeba jednak zauważyć, że jest to historia inna, niż większość sportowych mang i anime. Zacznijmy od tego, że opowiada o dyscyplinie indywidualnej, a nie zespołowej. Ogromna większość m/a sportowych, z jakimi się zetknęłam, mówi o grach drużynowych: piłce nożnej, baseballu, koszykówce, siatkówce. Nawet footballu amerykańskim. Z kolei sporty indywidualne w anime często przypominają zespołowe: postaci dołączają do jakichś drużyn, np. szkolnych, albo do jakichś innych zbiorowości zawodników tej samej dyscypliny. Pierwszy przypadek to np. "Tennis no Ouji-sama" czy "Ace o Nerae", a drugi to np. "Hajime no Ippo". We wszystkich tych tytułach główny bohater ma i trenera, i senpaiów - osoby, które go uczą i z którymi może ćwiczyć. Capeta jest sam. W dodatku jest nowicjuszem w tym sporcie. Bez trenera z prawdziwego zdarzenia i starszych kolegów 'po fachu' do wszystkiego musi właściwie dochodzić samodzielnie. Poza tym jest niebogaty, a dyscyplinę sobie wybrał raczej kosztowną. Wszystko to mocno go różni od innych głównych bohaterów m/a sportowych. I cenię "Capetę" za pokazanie, że to wszystko tak samo z siebie nie przychodzi, że trzeba się namęczyć, natrudzić, napracować, żeby do czegoś dojść samemu. A emocje sportowe przyjdą z czasem, kiedy zaczną się prawdziwe wyścigi ;-).

Co do seiyuu, to przeszkadzają mi rzadko. W "Capecie" akurat prawie wcale. No, może seiyuu Monami, jako dziecka - strasznie piskliwy ma głos. Owszem, do postaci pasuje, ale to nie znaczy, że musi mi się podobać :-p. Akurat pani Minamoto i szef ojca Capety są dobrani, moim zdaniem, bardzo dobrze. Ich głosy udatnie podkreślają ich charaktery, w dodatku seiyuu są wystarczająco dobrzy, by umieć wyrazić odpowiednie emocje. Potem jest jeszcze lepiej, bo młodzież szybko dorasta i z tej okazji dostaje nowe głosy, w tym Nobu akurat taki, do którego mam niejaki sentyment.


48 odcinek jest 'jako taki' nie dlatego, że miałam przerwę, która mnie 'wytrąciła z klimatu', tylko dlatego, że mało co się w nim dzieje. Nie ma żadnego wyścigu, jest za spokojnie :-D. Dopiero pod koniec tego epizodu widać, że kolejne zawody, te przez Capetę upragnione, są tuż za rogiem, wobec czego w kolejnych odcinkach pewnie będzie się działo. Co nie zmienia faktu, że w porównaniu z poprzednimi, naładowanymi emocjami odcinkami, 48 jest niemalże nudny.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Listopad 03, 2007, 06:20:30 pm
Skończyłam wczoraj "Ookiku Furikabutte". I cały czas pcha mi się na usta: 'Kanbenshite kure..." (nie wiem, czy prawidłowo użyte). Albowiem bite 11 odcinków zajmował jeden i ten sam mecz. Dobrze, zgadza się, w "Captain Tsubasa" spotkania potrafiły trwać nawet dłużej. Jednak... przecież wszyscy na to właśnie narzekali. Na te kilometry między bramkami i przypominanie przez jakieś pięć czy więcej minut tego, co się zdarzyło w poprzednim odcinku. Ponadto - co najważniejsze - pierwsza seria Tsubasy ma 128 odcinków, zaś "Ookiku Furikabute" ma ich 25 :roll:. Niecały sezon, z czego prawie połowę zajmuje jeden mecz. No wybaczcie...

Wina jest, oczywiście, przegadania, o którym pisałam poprzednio. Bo 'gawędzi sobie' nie tylko łapacz Mihashiego, Abe (choć on zdecydowanie najwięcej), ale i inne postaci, z łapaczem drużyny przeciwnej na czele. Jak pragnę zdrowia, nawet Satou z "Major" był oszczędniejszy w słowach. Przez to jeden odcinek potrafi zajmować jedna zmiana, no, może półtorej zmiany. A niektóre i mniej, co chyba jest logiczne, skoro rozegranie przepisowych 9 zmian trwało 11 epizodów :-?.

Powyższe jest zdecydowanie najgorszą stroną tego anime, choć ma pewne jaśniejsze punkty. Pozwala, mianowicie, lepiej poznać postaci. Osobiście najbardziej polubiłam owego nawiększego 'gadułę', Takaya Abe. Charakterem nie pasuje on w ogóle do swojego miotacza, przez co wciąż złości go uległość i nieśmiałość Mihashiego. Z drugiej strony jest pod wrażeniem jego ciężkiej pracy i wyćwiczonych umiejętności. Dlatego chce dla niego jak najlepiej..., tylko że nie potrafi tego wyrazić w taki sposób, by Mihashi wreszcie przestał się go bać (ok, kilka razy mu się udaje, ale to rzadkość). I jeszcze ten jego niewzruszony (jak kiedy) wzrok... Mocna postać. Sam Mihashi, było nie było główny bohater, też jest w pewien sposób sympatyczny, choć nie da się ukryć, że jego introwertyzm zwykle bywa koszmarnie irytujący. Można go jednak zrozumieć. Pozostali gracze mają swoje, odrębne charaktery (zdecydowanie wybija się np. ekstrawertyczny ponad miarę wymiatacz Tajima - powalający :lol:), i choć poznajemy ich znacznie słabiej, to też dają się lubić. Postaci są, jak na anime sportowe, dobrze zobrazowane, przez co stanowią raczej mocną stronę tej serii.

Obsada jest w większości młoda (czyt.: młodsza ode mnie ;-), ewentualnie rok starsza); rozpoznałam trzy głosy (Kyouya z Ourana, Sasuke z "Naruto" i Keita z "Gakuen Heaven"). Seiyuu są dobrze dobrani i nieźle grają swoje role - tutaj, uważam, nie ma się do czego przyczepić.

Openingi i endingi mi się podobały. Są odpowiednie dla sportowego anime, nie powalające, ale też nie najgorsze. Poza tym są ładnie zilustrowane, choć momentami miałam im za złe, że są takie... dobre. Na ten przykład uważałam (i nadal uważam), że gdyby w meczu też spróbowano double play, byłby od razu nieco ciekawszy (acz chyba ta próba double play w openingu skończyła się i tak swoma safe'ami).


Podsumuję krótko: anime w zasadzie dla sportowych maniaków i osób, które nie mają tendencji do malkontenctwa. Mecz się ciągnie niemal tak samo, jak prawdziwe mecze baseballa, i wymaga wyrozumiałości ze strony widza. Mimo wszystko - warto :-D.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Listopad 03, 2007, 08:45:10 pm
to moze by tak o 20 Overdrivie cos powiedziec? szczerze to troche sie zawiodlem bo myslalem ze akcja sie posunie troche naprzod, a tu znow cofamy sie we wspomnienia- tym razem Koichiego:) zapowiada sie jednak niezle sciganie w nastepnym epie;] swoja droga to chcialbym tak jezdzic na zjazdach jak ci kolesie^___^
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Listopad 04, 2007, 11:01:05 am
O 19-stym też wcześniej nie było :-). Ale byłam zajęta oglądaniem "Seirei no Moribito" (między innymi), więc "Over Drive", bez większej nadziei na szybką poprawę, odłożyłam na ciut później. Obejrzałam wczoraj, już po Twoim poście. Taaak... wciąż to samo mamy, wyścigu końca nie widać, ludzie snują wspomnienia bliskie i dalekie, a deszcz sobie pada... Słowem: nudy :-p. Jedyne, co mnie ucieszyło, to że Kyousuke żyje po tym swoim wypadku - mogło być znacznie mniej ciekawie. A wspomnienia z odcinka 20-stego były chyba po części Kyousuke, a po części Koichiego, bo tak właściwie to między nimi krążyły.

Dużo czasu już do końca serii nie zostało, więc chyba się wreszcie zaczną streszczać.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: senjiro w Listopad 04, 2007, 12:25:02 pm
w sumie nalepszy motyw byl taki ze Kyousuke tam lezal caly eps, a na koniec podjechal Koichi i stwierdzil ze maja tylko straty 3min do Naoto:P
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Listopad 04, 2007, 12:29:22 pm
Święta prawda :lol:. A jeszcze Koichi prawie pół poprzedniego odcinka sobie stał :-p. To jest właśnie anime: film leci jakieś pół godziny, a mijają w nim trzy minuty. To prawie jak lądowanie Songoku na Namek :roll:.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Góral w Listopad 09, 2007, 05:30:53 pm
Obejrzałem 47 odcinków Capety, poszło znacznie szybciej niż myślałem. Chyba pierwsze anime, przy którym czas mi się nie dłużył, a jednak uważam go za odrobinę stracony. Zawiodłem się trochę. Zanim zabrałem się za oglądanie myślałem, że będzie to anime o Formule 1, szybko jednak przekonałem się, że jest inaczej. Nie było w tej serii nic oryginalnego, do żadnej postaci się nie przywiązałem, fabuła mnie nie zachwyciła. Jedyne co trzymało mnie przy Capecie były wyścigi. Co z tego, że główny bohater był biedny, skoro i tak wszyscy mu pomagali ? Jego wróg nr 1 stał się z prześladowcy menedżerem, przyjaciółka z dzieciństwa została wyłapana przez łowcę talentów, szef jego ojca mu sponsorował, a właściciel toru kartingowego oferował darmowe przejażdżki, a z czasem i pracę. Znów genialny sportowiec, zdolny dokonywać cudów w trakcie zawodów tylko w trochę innej wariacji. Widzę, że będę musiał wrócić do Whistle! które porzuciłem po 8 odc., bo podobało mi się, ale jednak miałem w tym czasie ciekawsze rzeczy do oglądania.
Zgodzę się z Tobą Nakago, że bohater trudził się, jednak mimo wszytko decydującą rolę w jego sukcesach odgrywał talent. Zresztą jedynie jego duma i chęć niezależności oraz współpracy z przyjaciółmi i rodziną przyczyniły się do tego, że musiał się tak męczyć, ciężko pracować i uczyć się równocześnie, martwić się jak zawiązać koniec z końcem. Znacznie lepiej pokazano to w Hajime no Ippo, IMO gdzie w pewnym momencie główny bohater musiał zrezygnować ze sportu, by utrzymać rodzinę. Z drugiej strony ciężko porównywać sport z wyścigami...
Jak dla mnie zbyt mało się działo, za dużo było gadaniny, poświęcania uwagi szczegółom technicznym, rachunkowości i marketingowi, a za mało samym wyścigom. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że pierwsze starcie w bolidach Formuła Stellar było ostatnim jak na razie. Orientujesz się Nakago czy 14-tomowa (jak na razie) manga jest dużo dalej ?
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Listopad 10, 2007, 09:36:04 pm
Wybaczcie, Wy, którzy do tego tematu jednak zaglądacie - nie mogłam się nie ustosunkować :-?. Acz trochę mi czasu zajęło podjęcie tematu. Gomen nasai, pewnie będę przynudzać :-p.

Cytat: "Góral"
Obejrzałem 47 odcinków Capety
O... A dlaczego nie 48?...

Cytat: "Góral"
Chyba pierwsze anime, przy którym czas mi się nie dłużył, a jednak uważam go za odrobinę stracony.
Niezły Ci oksymoron wyszedł :-D. No, może nie do końca, ale jakaś sprzeczność chyba w tym jednak jest... Tylko że ja lubię oksymorony bardzo, więc mi się podoba :badgrin:.

Cytat: "Góral"
Zawiodłem się trochę. Zanim zabrałem się za oglądanie myślałem, że będzie to anime o Formule 1,
Ekhm... Realizatorzy raczej nie odpowiadają za wyobrażenia widzów :-p. Acz opening rzeczywiście jest trochę mylący... (szczególnie pierwsza scena).

Cytat: "Góral"
Co z tego, że główny bohater był biedny, skoro i tak wszyscy mu pomagali ?
Nie wszyscy. I nawet jeśli, to w stopniu niewystarczającym dla spokoju ducha. Poza tym gdyby był naprawdę sam, to by było smutne. Nie miał drużyny w sensie trenera i senpaiów - o to mi chodziło, wyraźnie napisałam :-p.

Cytat: "Góral"
Jego wróg nr 1 stał się z prześladowcy menedżerem,
Też mi 'wróg nr 1' - głupie, dziecięce przepychanki. Zresztą, większego wyboru nie było: albo mógł zacząć też jeździć, by rywalizować z Capetą na torze (ale to by było nudne, bardziej doświadczony i równie utalentowany przeciwnik to coś, z czym zmaga się znacznie ciekawiej; dla widza, przynajmniej :-p), albo zniknąć z serii zupełnie, albo plątać się gdzieś na skraju kadru. Autor mangi poszedł po linii jednak dość nietypowej, co mu się IMO chwali.

Cytat: "Góral"
szef jego ojca mu sponsorował
Gdyby mu sponsorował, to by nie musiał szukać innych sponsorów i roboty. Pomagał trochę, to wszystko.

Cytat: "Góral"
a właściciel toru kartingowego oferował darmowe przejażdżki, a z czasem i pracę
Darmowych przejażdżek nie zauważyłam - raczej wydawało mi się, że ojciec Capety wciąż zerkał w portfel. Potem, kiedy Capeta tam pracował, może już tak, pracownicy miewają czasem podobne przywileje.

Cytat: "Góral"
Znów genialny sportowiec, zdolny dokonywać cudów w trakcie zawodów tylko w trochę innej wariacji.
Z tym się kłócić nie zamierzam. Jednak, może trochę na obronę, zauważę, że w ogromnej większości historii sportowych główny bohater tym właśnie jest. Geniuszem.

Cytat: "Góral"
Widzę, że będę musiał wrócić do Whistle!
Tak!!! Popieram z całej siły!!! Jak Ci się Daichi Fuwa nie spodoba, to chyba pokłonię się Tobie do samej ziemi w przeprosinach. Choć może przesadzam: to, że mnie rozbił na plasterek, nie oznacza chyba jeszcze, że spodoba się wszystkim... ;-).

Cytat: "Góral"
Znacznie lepiej pokazano to w Hajime no Ippo, IMO gdzie w pewnym momencie główny bohater musiał zrezygnować ze sportu, by utrzymać rodzinę.
Do tego momentu w HnI nie dotarłam. Ba! nie dotarłam nawet do momentu, w którym Ippo ma rodzinę...

Cytat: "Góral"
Z drugiej strony ciężko porównywać sport z wyścigami...
Wyścigi to też sport ;-). Może zamiast 'sport' miało być 'boks'?

Cytat: "Góral"
Jak dla mnie zbyt mało się działo, za dużo było gadaniny, poświęcania uwagi szczegółom technicznym, rachunkowości i marketingowi, a za mało samym wyścigom.
Co, moim zdaniem, dobitnie pokazało, że wyścigi to nie tylko... wyścigi :-p. Bardzo dobrze, że pokazano, iż ściganie się nie polega tylko i wyłącznie na samym jeżdżeniu. Jest to zdecydowanie jeden z najdroższych sportów, o ile nie najdroższy, i trzeba mnóstwo kasy, żeby móc go uprawiać. Gdyby Capeta miał takich sponsorów, jak Minamoto, nie można by było tego uwypuklić w ten sposób; może z tego powodu Capeta odmówił, żeby unaocznić widzom (najpierw czytalnikom ;-)) tę diametralną róznicę. Co do szczegółów technicznych: samochód czy nawet kart, to nie rakieta tenisowa, piłka albo ring. Trzeba coś o nim wiedzieć, żeby nim jeździć. Nie mówiąc już o tym, co trzeba wiedzieć, żeby go przygotować do wyścigu albo naprawić.

Cytat: "Góral"
Orientujesz się Nakago czy 14-tomowa (jak na razie) manga jest dużo dalej ?
Niestety, nie mam zielonego pojęcia o treści / zawartości mangi.
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Góral w Listopad 11, 2007, 10:11:18 am
Cytat: "Nakago"
O... A dlaczego nie 48?...

Nie chciało mi się 48 na razie, szczególnie po tym jak napisałaś, że nie ma w nim nic ciekawego. Pewnie obejrzę do 48-52 ciągiem jak Saizen wyda resztę.
Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
Co z tego, że główny bohater był biedny, skoro i tak wszyscy mu pomagali ?
Nie wszyscy. (...)

No dobra niech Ci będzie, ale i tak sam start był dla niego aż nadto fortunny. Właściciel toru za darmo oddał ojcu Capety mnóstwo metalu i niepotrzebnych części (przypuszczam, że w Japonii skupy złomu też są więc to nie było takie nic), a potem niewykwalifikowanemu robolowi udało się zbudować z tych śmieci gokarta. Nie żebym nie doceniał jego zdolności, ale mam jednak wątpliwości czy byłoby to takie proste. Dziwne w takim razie, że koleś nie pracuje jako mechanik tylko zajmuje się łataniem dróg.
Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
Jego wróg nr 1 stał się z prześladowcy menedżerem,
Też mi 'wróg nr 1' - głupie, dziecięce przepychanki. (...)

Było nie było chłopaczek szybko zmienił zdanie i jakoś tak łatwo i nagle zaprzyjaźnił się z niegdysiejszym rywalem. Na moje to koleś mógł najzwyczajniej zniknąć, mazgaił się przez całą serię, płakał z byle powodu (jak zresztą wszyscy w anime) i nadmiernie obściskiwał "kumpla". Blee.
Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
szef jego ojca mu sponsorował
Gdyby mu sponsorował, to by nie musiał szukać innych sponsorów i roboty. Pomagał trochę, to wszystko.

Trochę ? A te >1,5 mln jenów chociażby ? Zafundowanie kolejnych wersji Capety #1 ? Mi to wygląda na więcej niż "trochę".
Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
a właściciel toru kartingowego oferował darmowe przejażdżki, a z czasem i pracę
Darmowych przejażdżek nie zauważyłam - raczej wydawało mi się, że ojciec Capety wciąż zerkał w portfel.

Racja :). W 10 min. 59 s 7-go odc. źle zinterpretowałem wypowiedź gościa. "I'm free on Sunday, would you like me to come along ?" jak wół pisze, że się tylko podczepia.
Po prostu nie widziałem sensu żeby z nimi tylko się wlókł. Spał nawet w samochodzie itp., całkiem spore (co prawda nie finansowe) poświęcenie jak dla obcych osób - służenie jako darmowy doradca.
Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
(...)w pewnym momencie główny bohater musiał zrezygnować ze sportu, by utrzymać rodzinę.
Do tego momentu w HnI nie dotarłam. Ba! nie dotarłam nawet do momentu, w którym Ippo ma rodzinę...

A co matka to nie rodzina ;P ?
Cytat: "spoiler"
Chodziło mi tu o moment, w którym jego rodzicielka zasłabła i cała praca spadła na Ippo. Gdyby nie rysownik mangi, który się przypałętał do niego, bohater miałby kłopot.

Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
Z drugiej strony ciężko porównywać sport z wyścigami...
Wyścigi to też sport ;-). Może zamiast 'sport' miało być 'boks'?

:). Chyba tak.

Cytat: "Nakago"

Cytat: "Góral"
Jak dla mnie zbyt mało się działo(...)
Co, moim zdaniem, dobitnie pokazało, że wyścigi to nie tylko... wyścigi :-p. (...)


Ze wszystkim się zgadzam, ale to nie zmienia faktu, że za mało się działo :P. Capetę po prostu obejrzałem 5 lat za późno albo 50 lat za wcześnie :), naiwne to jak historia o Kopciuszku. Biedak co to musi na podłodze spać, ciągle wżera ryż, a jedyną jego zabawką jest klocek zostaje kierowcą bolidu. Już samo odmówienie tej wnerwiającej babce było szczytem głupoty (szczególnie ze strony ojca Capety, bo rozumiem że 10-latek mógłby bujać w obłokach ). Ogólnie anime nie było złe, ale na pewno więcej niż raz tego nie obejrzę, a już takie Initial D czemu nie.

Zmieniając trochę temat, zacząłem oglądać Wild Strikera, od razu mi się podoba. Jednak co prawdziwy sport to prawdziwy sport. Formuła 1 to dla mnie coś w stylu szachów albo bilarda jest ;). Jakoś Kubica nigdy nie był tak spocony jak Capeta ;P. Dyscyplina, w której talent odgrywa niewielkie znaczenie, a większość zależy od kasy i czynników zewnętrznych (pogody, zachowania przeciwników którzy w dowolnej chwili mogą spaprać karierę nie tylko sobie, itp.) nie jest w moich oczach sportem, pomimo tego, że wymaga od zawodnika wytrzymałości, refleksu i naraża na spore niebezpieczeństwo.

Edit: Skróciłem cytaty coby nie wyglądało to na taką obszerną wypowiedź :]

----------------------------------------------------------------------------------

Obejrzałem Hungry Heart. Co w nim interesującego ? Bohaterowie, których nie dało się nie lubić, sporo humoru, dość interesująca fabuła, która przykuła mnie do ekranu na 40 epizodów no i całkiem fajnie zrobione mecze sprawiły, że miałem sporo rozrywki przez kawał czasu. Pod koniec zaczęło mnie trochę nudzić, ale ostatni odcinek był niezły i zaliczam tą serię na plus, tzn. nie wykluczam, że jeszcze kiedyś do niej wrócę. Musze teraz obejrzeć Whistle!, ciekawe jak na jego tle wypadnie Wild Striker.  
Muszę przyznać, że anime mile mnie zaskoczyło, a najbardziej fakt, że jego twórcą jest autor Tsubasy :). Na koniec obejrzałem z nim wywiad, przyznał się że chciał być baseballistą - bluźnierca :P.


Mam jednak kilka uwag.
Śmieszne że kolesie po meczu dali radę przebiec od 27-42 km,lol (w zależności jak wielkie było boisko). Musieli być nieźle nakoksowani albo wszyscy wcześniej być maratończykami skoro dali radę.
Kanou najpierw zapytał się kto to, by zaraz powiedzieć że prezes nigdy się nie zmienia (7 odc. 7 min.).
Realizmu nie wymagam od anime ale takie rzeczy jak piłka wrzucająca kolesia do bramki, bramkarz który z drugiego końca bramki potrafi wybić piłkę lecącą z dużą prędkością czy wdmuchanie piłki do bramki, strzelanie z 10-20 m, mimo że ma się czystą pozycję, a bramkarz nie wychodzi do piłki, piłki rozwalające mur i w końcu salta i swobodne poruszanie się w powietrzu rozbrajały mnie.
Również zastanawia mnie, jakim cudem taki biedak Rodrigo zdołał nauczyć się japońskiego ? Jeśli dostał stypendium to musiał zostać gdzieś spostrzeżony, czemu w takim razie nie kontynuował gry w Brazylii by potem zostać wessanym do innego klubu ?

Trochę offtopicując, Hungry Heart to kolejne anime, w którym wprowadzono reklamy, konkretnie pumy. Innym tego przykładem jest City Hunter, gdzie w każdym odcinku reklamowano M&M's-y. Z pewnością Nakago mogła byś wymieniać podobne tytuły na pęczki.

Kilka screenów z anime:

(http://thumbnails2.imagebam.com/91/d005b0905163.gif) (http://www.imagebam.com/image/d005b0905163) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/c04b7e905164.gif) (http://www.imagebam.com/image/c04b7e905164) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/0595ea905165.gif) (http://www.imagebam.com/image/0595ea905165) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/2723de905166.gif) (http://www.imagebam.com/image/2723de905166) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/bcf796905167.gif) (http://www.imagebam.com/image/bcf796905167) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/615511905168.gif) (http://www.imagebam.com/image/615511905168) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/f02872905169.gif) (http://www.imagebam.com/image/f02872905169) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/e3f077905170.gif) (http://www.imagebam.com/image/e3f077905170) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/f697c7905171.gif) (http://www.imagebam.com/image/f697c7905171) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/cf706e905172.gif) (http://www.imagebam.com/image/cf706e905172) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/43345b905173.gif) (http://www.imagebam.com/image/43345b905173) (http://thumbnails2.imagebam.com/91/65abe5905174.gif) (http://www.imagebam.com/image/65abe5905174)
Tytuł: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Góral w Grudzień 08, 2007, 03:44:18 pm
Odkopuję temat, może ktoś się wypowie, albo zostanie zachęcony do obejrzenia któregoś z wymienionych tytułów.

Zastanawia mnie jak wygląda wasza lista ulubionych anime sportowych. Na forum animesuki, w takim temacie wymieniono następujące tytuły:
Ace wo nerae (Tenis)
Akagi (mahjong)
Aoki Densetsu Shoot! (piłka nożna)
Ashita no Joe (pięściarstwo)
Attack No1 (siatkówka)
Baki the Grappler (MMA/Wrestling)
Battle Athletes (futurystyczny sport)
Buzzer Beater (koszykówka)
Captain (Baseball)
Captain Tsubasa (piłka nożna)
Crimson hero (siatkówka)
Cyber Formula (futurystyczne wyścigi)
Dash! Kappei (koszykówka, tenis stołowy, szermierka...)
Dokaben (Baseball)
Eyeshield 21 (Football amer.)
Hajime no ippo (pięściarstwo)
Hiatari Ryoukou
Hikari no densetsu (gimnastyka)
Hikaru no Go (go)
History's Strongest Disciple Kenichi
Hungry heart: Wild Striker (piłka nożna)
Initial D (wyścigi samochodowe)
Iron Leaguer (sport futurystyczny)
Jajauma Grooming Up! (wyścigi konne)
Karate Baka Ichidai (Karate)
Kyojin no hoshi (Baseball)
Major (baseball)
Miracle Giants Domu-kun (baseball)
Monkey Turn V (wyścigi na wodzie)
Nangoku Icehockey Team (hokej na lodzie)
Ore wa Teppei (Kendo)
Prince of Tennis
Princess Nine (baseball w wersji żeńskiej)
Rough (pływanie)
Slamdunk (koszykówka)
Sora no Campus (gimnastyka)
Stopper Busujima (Baseball)
Touch (baseball)
Whistle (piłka nożna)
Yawara (judo)
Yuke! Inachu takkyubu (Ping Pong)

Najczęściej wymieniane były Slam Dunk, drugie miejsce przypadło Hajime no Ippo!, trzecie Tsubasie, czwarte Touch, piąte Eyeshield 21, a szóste ex aequo Prince of Tennis i Hikaru no Go.
Mój ranking wygląda aktualnie tak:
1) Touch
2) Hikaru no Go
3) Dasshu Kappei (gigi)
4) Hajime no Ippo!
5) Prince of Tennis
6) Kapitan Tsubasa
7) Ping Pong Club
8) Initial D
9) Tiger Mask
10) Hungry Heart
Zaraz za czołówką wrzuciłbym Major-a pierwszy sezon.
Tytuł: Odp: Sport w m/a
Wiadomość wysłana przez: Beffectrall w Październik 06, 2021, 01:29:26 pm

Jeden z głównych mitów współczesnego biura składa się z dwóch części. Z jednej strony mieszkańcy rozumieją, że praca biurowa nie jest zbyt zdrowa. Wielu zna nawet to słowo: brak aktywności fizycznej.


Jeden z głównych mitów współczesnego biura składa się z dwóch części. Z jednej strony mieszkańcy rozumieją, że praca biurowa nie jest zbyt zdrowa. Wielu zna nawet to słowo: brak aktywności fizycznej. Co więcej, w palarniach cały czas mówią, że dobrze byłoby uprawiać sport!


Z drugiej strony ci sami towarzysze, z wytrwałością godną lepszego wykorzystania, wierzą, że sport można uprawiać tylko na siłowni! Mimo to jest to bardzo nasz sposób: zrozumieć, że musisz coś ze sobą zrobić i od razu znaleźć powód, dla którego tego nie zrobimy.
Ale nadal radzę odwiedzić https://patrykdudek.pl/ (https://patrykdudek.pl/)


Postawmy sprawę jasno: sport i siłownia (klub fitness i tak dalej) to zupełnie nierówne rzeczy. Co więcej, sport może stać się wspaniałym hobby, hobby, czy jakkolwiek to nazwiesz.