- przez chwilę była "Mucha"- Trondheima, ale jest czarno-biały, nie jestem też pewny czy odbiorca nie jest zbyt młody.
moje podsumowanie roku 2013 jest jednostronne, gdyż skupiam się przede wszystkim na komiksach dla dzieci:Czy "Prawdziwą bajkę" uważasz za rzecz zbyt słabą, by umiescić ją w top 10, czy też może nie uważasz jej za komiks dla dzieci, a może uważasz, że to w ogóle nie jest komiks?
http://dybuk.wordpress.com/2014/01/06/moje-podsumowanie-roku-2013/ (http://dybuk.wordpress.com/2014/01/06/moje-podsumowanie-roku-2013/)
[size=0pt]"Prawdziwą bajkę" umieściłem w podsumowaniu picturebooków...Ja wiem. Dlatego zapytałem. Posługując sie sprytnie nazwami "picturebook" i "komiks" można spokojnie stworzyć Top 20 i nikt się nie obrusza.
http://dybuk.wordpress.com/2014/01/04/moje-komiksy-roku-2013-czesc-iv/ (http://dybuk.wordpress.com/2014/01/04/moje-komiksy-roku-2013-czesc-iv/)[/size]
Ja wiem. Dlatego zapytałem. Posługując sie sprytnie nazwami "picturebook" i "komiks" można spokojnie stworzyć Top 20 i nikt się nie obrusza.
A może powinniśmy wprowadzić dodatkowe rozróżnienia. Na przykład na "picturebooki", "picture booki" i "picture-booki", oraz na "komiksy" i "comixy", a także na "picturebooki dla dorosłych"?
Ps: Żadnej z podanych wyżej nazw nie wymyśliłem.
Proponuję, aby moderator zmienił temat tego wątku, na "Komiksy dla dzieci". Tak dla porządku. Chyba, że ktoś ma propozycję bardziej precyzyjnego/szerszego tematu.
a jak w takim razie do tych kategorii miałoby się polskie określenie "książka obrazkowa"?
co nas czeka w tym roku? m.in. pierwszy tom komiksowych pasków prasowych Tove Jansson, które zostaną wydane przez Wydawnictwo EneDueRabe na podstawie edycji kanadyjskiej z Drawn and Quarterly.To naprawdę, ale to naprawdę dobra wiadomość, ale po co ją dawać w dwóch tematach?
I to jest bombastyczna wiadomość!
http://dybuk.wordpress.com/2014/01/07/rekomendacje-muminki-tom-1/ (http://dybuk.wordpress.com/2014/01/07/rekomendacje-muminki-tom-1/)
Jest jeszcze jeden komiks Tove Jansson o Muminkach pt. Mumintrollet och jordens undergång stworzony jakieś 7 lat przed rozpoczęciem publikacji muminkowych pasków dla The Evening News. Ale niestety nie ma go w albumach wydanych przez Drawn and Quarterly.
Przyznam szczerze, że nie znam tych komiksów. Dlaczego Muminki nie są dla dzieci? Jak możesz, to podaj jakieś przykłady.
Jako ojciec czterolatka jestem żywo zainteresowany :smile:
co nas czeka w tym roku? m.in. pierwszy tom komiksowych pasków prasowych Tove Jansson, które zostaną wydane przez Wydawnictwo EneDueRabe na podstawie edycji kanadyjskiej z Drawn and Quarterly.
Muminek wchodzi do kuchni z ....., pod stołem widzą, że ktoś leży, i mówi "pod stołem leży trup, zakopmy go".Tak, była taka akcja z trupem. Nie pamiętam już w której części. O, trup. Fajnie. Zakopmy go. To jest seria trochę w stylu Mglistego Billy`ego (ale sto razy lepsza). Niby są te Muminki grzeczne i tak dalej, ale czasem mają niezłe odpały. Jest np. akcja ze sztormem na morzu. Mama Muminka wyczaiła, że jest sztorm, a jej mąż i te wszystkie dzieciaki się nudzą, więc stwierdziła, że powinni pójść pożeglować. Zrobiła im kanapki i płyną łódką w czasie sztormu, bo to przygoda. Bobek jest głodny, więc dosłownie zjada Muminkowi dom. Albo Muminek robi solówkę z Ryjkiem, bo go wkurzył. :biggrin: Albo zaszywają ciotkę w namiocie, bo jej nie lubią, a Ryjek bierze od niej worek pieniędzy za uwolnienie. Komiksy mają zupełnie inny klimat, niż książki. Zrobione z większym jajem.
Pewnie Death mógłby zweryfikować to co napisałem, ewentualnie poprawić.
"Oboje, zarówno Dorota, jak i ja, dobrze podczas czytania się bawiliśmy. Nie rozumiemy dlaczego czasem, nie tylko nam, dojrzałym czytelnikom, odbiera się prawo do pełnoprawnego cieszenia się rysunkowymi opowieściami, nadal utożsamiając je z banalnymi historyjkami obrazkowymi tylko dla dzieci. Dlatego postulujemy: więcej bajek dla dorosłych!"
Nie wiem czy Twoja analogia jest trafna - jak rozumiem chodzi o to, że środowiskową mantrę "komiksy też są dla dorosłych".Analogia jest jak najbardziej trafna, ponieważ poblem jest dokładnie ten sam. Niechęć do ilustracji zaowocowała niechęcią do opowieści rysunkowych i spowodowała zepchniecie do getta oznaczonego jako "dla dzieci" zarówno komiksów jak i innych projektów opartych na opowiadaniu obrazami (lub obrazami, ktorym towarzyszą słowa). A twórcy komiksów po zdobyciu rynku dla dorosłych zaanektowali dla komiksu cały szereg picturebookowych rozwiązań i powiedzieli, że są to komiksowe rozwiązania. Spójrz chociazby na "Umowę z Bogiem" i na relację między slowem a obrazem w tej opowiesci. Spójrz na "Parkera" Darwyna Cooke'a, albo "Seven Miles a Second".
Z kontekstu całej recenzji wydaje mi się, że jej autorom chodziło o baśnie, czy raczej komiksowe/parakomiksowe utwory, które są przez autorów podwójnie kodowanie - dla dzieci i dla dorosłych. Zwracają uwagę na inne aspekty tekstu odbierają je na innym poziomie. Pomimo tego czytają utwory dziecięce narażają się na ostracyzm innych, którzy uważają, że czytanie "bajeczek" jest infantylne i niepoważne. Powiedziałbym, że ta reakcja jest analogiczna do tej, z którą spotykają się komiksiarze, ale odpowiedz jest inna - komiksiarz powie "ale to komiks dla dorosłych", a Maciej lub Dorota - "no i co?"
(lub po prostu Dorota i Maciej lubią czytać bajki i pomimo tego, że są całkiem dorośli lubią je czytać)
hmmm
no wez, dzieciaki sie teraz jaraja lego, angry birds i wyscigami minionkow, a nie picturebookami czy polskimi komiksikami.
nawet jak nad czyms przysiada, to na chwile i pod wplywem rodzicow.
tak naprawde to sa publikacje dla rodzicow, zeby sie mogli dowartosciowac, ze wychowuja madre dzieci i dla bezdzietnych, zeby mogli poudawac, ze wciaz maja w sobie dziecko.
Ciekawostka: Misia Zbysia uwielbiają moi bratankowie i siostrzeniec a komiksy o tych szczurkach ryjowkach to juz nie
nie wierzyłem w Misia Zbysia
a dlaczego miales wierzyc/nie wierzyc?
przeciez nie jestem odbiorca docelowym ani wydawca.
tak naprawde to sa publikacje dla rodzicow, zeby sie mogli dowartosciowac, ze wychowuja madre dzieci i dla bezdzietnych, zeby mogli poudawac, ze wciaz maja w sobie dziecko.Dokładnie.
hmmm
nie wiem czy to aby najlepszy temat ale...
od dłuższego czasu zastanawia mnie skąd ta moda na komiksy dla dzieci u polskich twórców ostatnimi czasy?
A to nie jest tak, że Miś Zbyś jest dla naprawdę małych dzieci (trochę starszych od fanów Teletubisi), a Ryjówka dla starszych dzieci i w ogóle dla różnych wiekowo ludzi? Ryjówką podnieca się pełno 30-latków, których znam. Sam nie czytałem tych komiksów. Ale zamierzam i chyba zacznę od Bartnika.
nie wiem czy mam sile na pikczerbuki
niestety, patrzac na "pikczerbuki" redefinujace w "modny" sposob ksiazki ilustrowane wczesniej przez Butenke, Szancera itp. ma wysypke, patrzac na "nowoczesnych" grafikow, kopiujacych zachodnich kolegow po fachu, wysypka mi sie powieksza, a jak do tego widze zachwyty na blogach i portalach, to zaczyna mi brakowac skory pod pryszcze.
Marek mówi: dostaję od tego pryszczy.
bo ja jestem marudny i skrzywiony i wstrzasaja mna np."alternatywne" podejscia do takich rzeczy jak "Cyryl, gdzie jestes?", albo "Dong co ma swiecacy nos", ba, jak wchodze do ksiegarni, w ktorej Daniel uklada stosy nowych "pikczerbukow dla dzieci", to mam problem z rozroznieniem kogokolwiek. Tych publikacji jest duzo, coraz wiecej, a jednoczesnie ciezko wygrzebac cos dobrego i oryginalnego."Dong co ma świecący nos" został wznowiony. Wznowiono też większość prac Butenki. Jerśli zatem jesteś oldschoolowy, to powinieneś być zadowolony. Obok tego wydano kupę fajnych rzeczy, o których z sensem pisze Giera. W związku z tym, że jest tego kupa, trzeba w tym grzebać i wyszukiwać diamenty w popiele, ale argument "nie rozrózniam" jest typowym argumentem tych, co patrzą na komiks z daleka i brzydza się, bo to komiks i nie potrafią odróżnić komiksu dobrego od niedobrego.
W związku z tym, że jest tego kupa, trzeba w tym grzebać i wyszukiwać diamenty w popiele, ale argument "nie rozrózniam" jest typowym argumentem tych, co patrzą na komiks z daleka i brzydza się, bo to komiks i nie potrafią odróżnić komiksu dobrego od niedobrego.
Jerzy,
PB jest błaha pozornie, ale zgadzam się z tym że jest trochę nie wiadomo do kogo
Co do obrazków w tym KOMIKSIE
To to cudowny "flat design" który poza czystą estetyką to te obrazki są tak masakrycznie pięknie fabularne!!!
Marku, ale Goreya kupiłeś?
a! i "Pamiętną wizytę" można aktualnie kupić z rabatem 50%, czyli za 24,95 zł
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3487,Pamietna-wizyta-i-inne-utwory (http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3487,Pamietna-wizyta-i-inne-utwory)
Jerzy,Nie wykręcaj się. Dawaj tutaj.
wezme z biurka PB przeczytam napsize dwa slowa wkleje gdzieś w internety i porozmawiamy:)
dla mnie istnieje kolosalna roznica miedzy komiksami Jaszcza czy Samojlika a tymi dziesiatkami (setkami), "nowoczesnych"
niestety, patrzac na "pikczerbuki" redefinujace w "modny" sposob ksiazki ilustrowane wczesniej przez Butenke, Szancera itp. ma wysypke, patrzac na "nowoczesnych" grafikow, kopiujacych zachodnich kolegow po fachu, wysypka mi sie powieksza, a jak do tego widze zachwyty na blogach i portalach, to zaczyna mi brakowac skory pod pryszcze.
Ja jeszcze raz spytam, bo niejako się poczułem dotknięty osobiście (może się mylę), bo Giera pisze sporo o komiksach dla dzieci i picture bookach również. To przez niego masz tą wysypkę?
Nie, bynajmniej, chodzi mi o te trendy-blogi, ktore bezkrytycznie spuszczaja sie nad wszystkim co jest wydane w formie picturebooka, jest tych blogow sporo, i z tego co zauwazylem, autorkami sa najczesciej kobiety (nie chce uogolniac, ale tak po prostu jest).Rzuć jakimiś linkami. Ponabijamy się razem.
Teksty może i są w większości przypadków prostym wcieleniem w życie idei prostego zachwytu, ale musze przyznać, że osoby prowadzące tego bloga w wielu wypadkach zachwycają się rzeczami, którymi sam bym się zachwycił (lub już kiedyś zachwyciłem). I raczej nie próbują niczego wciskać na chama. Nie widzę powodu do nabijania (a link poproszę na priv). Nawet "Księcia w cukierni" pochwalili za to i tylko za to, za co można go było pochwalić (nie ma ani słowa, że to dla dzieci, co uważam za bardzo słusznie przemliczenie. Problemem jest, co prawda, czemu IBBY dało nagrodę ksiązce nie dla dzieci, ale to problem IBBY a nie autorów bloga.
http://www.lupuslibri.pl/2013/12/ksiaze-w-cukierni.html (http://www.lupuslibri.pl/2013/12/ksiaze-w-cukierni.html)
i wiekszosc tekstów tam to lole + zdjecia na tle
mam takie zdjęcie ktore ewidentnie im wyciekło w wersji soft porn
link na privie
Nawet "Księcia w cukierni" pochwalili za to i tylko za to, za co można go było pochwalić (nie ma ani słowa, że to dla dzieci, co uważam za bardzo słusznie przemliczenie. Problemem jest, co prawda, czemu IBBY dało nagrodę ksiązce nie dla dzieci, ale to problem IBBY a nie autorów bloga.
oj wrzuciłem po prostu drobnego hejta...
- - -
hejt był po niżej pasa. Weronika i Grzegorz odwalają kawał dobrej roboty.
wokoło posikane komiskowo
"Książę..." nie jest dla dzieci, ewidentnie. Bieńczyk nie jest dla dzieci.Za Wikipedią:
http://slowemlukrowane.blogspot.com/ (http://slowemlukrowane.blogspot.com/)
Żona mi zwróciła uwagę, żebym tak nie rechotał, bo jest późno i sąsiadów pobudzę.
Drogi Giero,
Komisky w tym kraju promuje tylko(...)Tomasz Pstrągowski Komiksomania PEEL (obcenie komiks WUPEPEEL)
Za Wikipedią:
"IBBY (International Board on Books for Youngsters) – międzynarodowa organizacja non-profit zajmująca się literaturą dziecięcą".
Proste stwierdzenie, że "Książę..." nie jest dla dzieci, przekłada się na stwierdzenie, że Polska Sekcja IBBY źle wykonuje swoją pracę, bo jej zadaniem jest promowanie literatury dziecięcej.
Teraz to już kłóci się Pan sam ze sobą.
nie wiem, czy myśl przewodnia "Księcia...": szczęśliwym się bywa, a nie jest, powinna byś ideą promowaną przez IBBY, ale co tam, ja się nie znam.
dla mnie to kolejne szmacenie pisanego słowa
zróbmy zdjęcie
Przecież tego tekstu i tak nikt nie przeczyta
Ale fanów na fejsie mają 3,5kCzy to jest argument negujący twierdzenie o niskiej jakości tekstów na rzeczonym blogu, czy też próba wykazania głupoty użytkowników facebooka?
To była odpowiedz na post Mikołaja - stracili w nim czytelnika, ale mają przynajmniej 3500 innych, więc nie będą płakać po jednym.Odpowiedź jest wymijająca. To, że ktoś nie będzie płakał po stracie czytelnika, nie jest odpowiedzią na pytanie, czy ten ktoś pisze rzeczy wartościowe, czy nie.
Czy taką odpowiedziom zadowoliłem Twoje oczekiwania i powstrzymasz się od złośliwości kierowanych w moim kierunku, w których brylujesz od jakiegoś czasu?
Weźmy np. wpis o Fugazi Music Club. Połowę wpisu zajmuje tłumaczenie autora, że do tej pory nie czytał komiksu, bo nie lubi Warszawy, nie lubi polskiej muzyki, a w czasie kiedy toczy się akcja historii ganiał z rówieśnikami po korytarzach wiejskiej podstawówki. Dalej mamy parę zdań o czym jest komiks i podsumowanie "Głupi byłem, że zwlekałem tyle z przeczytaniem tego komiksu. Komiks Podolca okazał się być świetną, wciągającą lekturą, która, co mnie bardzo zaskoczyło, była w stanie przykryć rewelacyjne ilustracje Marcina.".Dawno, dawno temu, w czasach, które doskonale pamiętam, o publikacji jakiegoś tekstu decydowało to, czy spełnia on (ów tekst) kryteria stawiane tekstom przez redaktorów czasopism. Dziś - za sprawą internetu - owo sito przestało istnieć i każdy może publikować, co tylko chce. Możliwość publikacji bez wcześniejszej weryfikacji (która polegała na dopuszczaniu do druku tekstów, które spełniały okreslone standardy) została uznana za rozmaitych krytyków za zdobycz ery internetu. Owa zdobycz uzmysłowiła wszystkim dokoła, że różni ludzie, z różnych przyczyn czytają rózne teksty.
Nie dowiedziałem się z tego wpisu dlaczego komiks Podolca jest świetną, wciągającą lekturą i co zaskoczyło w niej autora wpisu. Jedyne co mogę podejrzewać, to że Teszbir jest fanem rysunków Marcina. Po prostu mowa-trawa pełna stwierdzeń w stylu "Zrobiłem to, co zawsze robię z komiksami, za lekturę których zabieram się z bólem - odłożyłem go sobie na podróż pociągiem. Jeżeli do wyboru mam kontemplowanie brudnej szyby wagonu lub lekturę komiksu, który z góry skreśliłem w swojej głowie, zazwyczaj wybieram to drugie."
Rozumiem, że blog poświęcony jest przede wszystkim ładnie wizualnie i edytorsko opracowanym książkom, dlatego opinię właśnie na temat jakości i sposobu wydania chciałbym tam przeczytać, bo same zdjęcia i filmik to nie wszystko. Wystarczyłby tekst przeklejony z opisu wydawcy + informacje na temat jakości edytorskiej prezentowanej publikacji. A tak to nie wiem, mamy jakieś niby-wrażenia z lektury, napisane w marnym stylu, z których nic nie wynika (fajne, super, ładne obrazki), ani to recenzje ani prezentacje tych książek.Zgłaszanie zastrzeżeń do czegoś, że nie jest tym, czym nie jest, uważam za niedorzeczne. Autorzy bloga nie obiecują, że będą zamieszczać na nim informacje na temat jakości i sposobu wydania, czy jakies inne. Nie rozumiem zatem, czemu uważasz, że powinni robić to, co chciałbyś, żeby oni robili i nie potrafisz pogodzić się z tym, że robią to, co sami chcą robić. Takie ich prawo, wynikające z faktu, że żyjemy w dobie internetu.
Wyrażasz swoją pogardę dla ich pracy, uzywając określeń ""niby-wrażenia', "marny styl", "ani to recenzje, ani prezentacje", ale jednoczesnie uchylasz się od walki o to, by w innych miejscach (np. w "KZ-cie" czy na blogach, do których linki sa wrzucane na tym forum) nie pojawiały się "niby-wrażenia", "marne style" i "ani to recenzje, ani prezentacje".
Walczenie z powszechnie występującym zjawiskiem to donkichoteria.
Pytałeś, dlaczego uważam opisy na blogu Lupus Libri za tragiczne, więc odpowiedziałem. Taki np. KZ również uważam za tragiczny i również tam nie zaglądam, podobnie jak na wiele innych blogów, do których linki są wrzucane na tym forum. Niewielu jest autorów tekstów publicystycznych dotyczących komiksu, których lubię czytać. Ale to nie jest wątek o tym.Po pierwsze: wcale nie pytałem, czemu uwazasz opisy na blogu LL za tragiczne.
Po pierwsze: wcale nie pytałem, czemu uwazasz opisy na blogu LL za tragiczne.
Po drugie, w twoim podpisie stoi jak byk "Redakcja KZ". Stwierdzę więc, ze tragiczne jest przyznawanie się jednocześnie do bycia członkiem redakcji i jednoczęśnie do tego, że się tam nie zagląda.
Po trzecie, twierdzenie, że sobie coś uroiłem, uważam za chamskie i obraźliwe. Podjąłeś rozmowę ze mną. Odpowiedziałem Ci, jak umiałem najrzetelniej. Spotkała mnie za to obelga. Niby czemu?
Po czwarte: zwracałem Ci uwagę na to, że masz dwa wyjścia: albo zaglądasz na blogi i komentujesz ich jakość, albo tego nie robisz. Jeśli zaś zaglądasz na niektóre, jednocześnie ignorując fakt, że inne są jeszcze gorsze, pojawia się podejrzenie, że nie walczysz o poprawę blogów, ale toczysz jakąś inną wojnę. I tyle. Ani mniej, ani więcej. Niczego Ci nie próbuję wmówić, wyjaśniam tylko to, co zrozumiałem z tego, co sam napisałeś.
Z mojej strony koniec offtopu.
Tak jak sobie sam nie wpisałeś "szafarz bracki" w podpisie, tak ja sobie nie wpisałem "Redakcja KZ", robią to moderatorzy i nie mamy możliwości tego zmienić w opcjach konta. Do KZ nie pisałem od dobrych kilku lat i nie czytam.Wystarczy do mnie napisać. Jeśli to zbyt skomplikowane, to dobrze, że już nie przyznajesz się do KZ.
Za uwagi bełkotliwe uważam to, co wypisuje Karol, którego sposób pisania o szmaceniu slowa z łatwością możnaby nazwać "szmaceniem języka".
ale przeciez LL nie jest blogiem z recenzjami, tylko z fotkami rekomendujacymi "ladne" komiksiki i picturebooki, ktore wpisuja sie w estetyke "hipster-trendi", so, gdzie jest problem?
Dokładnie tak.
Dziwie się trochę Twojej obronie LL bo między bogiem a prawdą zaprzecza poradnikowi recenzenta który kiedyś...
opublikowałeś
I nie wciągajcie mnie w tę gierkę, podrzucając mi linka i licząc, że się oburzę.
ide za stodołe strzleic sobie
O komiksach i książkach w internecie piszą również dzieci - http://ksiazkinaczacie.blox.pl/html (http://ksiazkinaczacie.blox.pl/html)
Dla mnie, jako twórcy komiksu dla dzieci, te opinie są równie ważne (jeśli nie cenniejsze) jak fachowe recenzje.
A ich (jego) prace?
http://www.domplusdom.pl/strona-konkursowa/plantacja-prysznicow (http://www.domplusdom.pl/strona-konkursowa/plantacja-prysznicow)
Ciekaw jestem jednak Waszej opinii, bo może mi brakuje dystansu i faktycznie powinniśmy uważniej kreować świat Misia i Borsuka w kolejnych częściach.
to napisał również, że ten geograficzny argument jest w stanie przyjąć (choć nie musi się z nim zgadzać)
No właśnie ja też najpierw zareagowałem śmiechem, ale wymieniłem wczoraj z kimś na ten temat kilka mali, i mimo, że ten ktoś napisał mi: "zresztą wszystkie jej "wytyki' sprowadzają się do jednego: zrobić tak, aby jeśli juz dziecko się czegoś miało nauczyć, to jak 'kalkować' rzeczywistość a nie jak ją przetwarzać." (co jest bardzo ładne), to napisał również, że ten geograficzny argument jest w stanie przyjąć (choć nie musi się z nim zgadzać). (celowo nie zdrazdam rozmówcy, jest na forum, jak będzie chciał, to się ujawni :wink:
Ja to w oógle z tych przejmujących się jestem, więc tego. Teraz rysuję dziki zachód i jak mi przyjdzie fantazja narysować pandę kowboja, to nie wiem czy za bardzo nie nabałaganię dzieciom w głowach :)
Dla dzieciaków 3-5 lat bardzo ważny jest realizm. Autor rysunków powinien trzymać się faktów, tzn lew w Afryce, tygrys w Azji, smok w bajce, itd. Dzieciaki preferują też rysunki realistyczne.
Nie generalizuj.
Wychowałem trzech synów i to mnie spoczywał obowiązek ich edukacji. Piszę więc jako praktyk zmuszony godzinami odpowiadać na pytania: "ciemu?", "po cio?", "dlaciego?". Jeśli książeczka zniekształcałaby rzeczywistość, jak byś sensownie odpowiadał na te pytania?
Post wyżej odesłałeś autora do czytelniczki, więc ja tez odezwałem się jako czytelnik :)
Wychowałem trzech synów i to mnie spoczywał obowiązek ich edukacji. Piszę więc jako praktyk zmuszony godzinami odpowiadać na pytania: "ciemu?", "po cio?", "dlaciego?". Jeśli książeczka zniekształcałaby rzeczywistość, jak byś sensownie odpowiadał na te pytania?
A z tym zubażaniem wyobraźni, to jakaś ściema. Przecież wynika z tego, że wyobraźnie zubaża fotografia, film, a już najbardziej sama rzeczywistość.
turucorp, całą Twoją wypowiedź traktuję jako żart :D
Ty natomiast nie musisz im niczego tłumaczyć i jesteś zadowolony...
Bajki to inna bajka. Przedmiotem dyskusji był chyba raczej tygrys w Afryce (czy coś w ten deseń), a to moim zdaniem w książce dla dzieci nie powinno się przytrafiać. To nie jest deformacja rzeczywistości, ale jej fałszowanie, które nie ma nic wspólnego z rozwojem wyobraźni.Co do tygrysa w Afryce, to się w pełni z Tobą zgadzam, ale myśmy już poszli dalej. Pani na blogu pisze o tym, że jej dziecko stawia pytania o powiązania wewnątrztekstowa, a nie o relacje "komiks - rzeczywistość".
Przedmiotem dyskusji był chyba raczej tygrys w Afryce
Pani na blogu pisze o tym, że jej dziecko stawia pytania o powiązania wewnątrztekstowa
kurde, tygrys w bajce, a nie w podreczniku
ja rozumiem, ze Tytus nie moze stac z bronia na warcie, ale to dotyczny REGULAMINOWEJ warty, a nie warty w komiksie
A co szkodzi zaszczepiać dziecku umiłowanie prawdy?
Że tygrysy na wolności żyją tylko w Azji.
Mam dobry pomysł na komiks dla dzieci. Dziecko spotyka w Afryce tygrysa i dziwi się, co on tam robi. Tygrys nie umie tego wytłumaczyć, próbuje żartem zmienić temat. Potem dziecko się dziwi, czemu ten tygrys mówi, na co on również nie zna odpowiedzi. Dalej dziecko mówi, że przecież tygrys jest drapieżnikiem, więc zastanawia się, czemu go nie atakuje. Wtedy tygrys skacze na dziecko i je zjada.
To oczywiste, bo powszechnie wiadomo, ze jak sie je przewiezie do Afryki i wypusci na wolnosc, to z Afryki zrobi sie Azja.Prawda jest taka, że z Ameryki zrobiła się Europa po przewiezieniu tam pierwszych białych ludzi. A był to taki piękny kraj.
Tak jak z Australii zrobila sie Europa po przewiezieniu zajecy i owiec, a z Ameryki po przewiezieniu pierwszych koni.
Ze tez na to wczesniej nie wpadlem :oops:
Prawda jest taka, że z Ameryki zrobiła się Europa po przewiezieniu tam pierwszych białych ludzi. A był to taki piękny kraj.
wlasnie patrze na skladanie ofiar w "Apocalypto", pojecie "piekna" jest w tym kontekscie wzgledne ;)To jest propagandowy film zrobiony przez białego antysemitę z Australii. A jak wiadomo, biali ludzie trafili do Australii prosto z angielskich więzień.
To jest propagandowy film zrobiony przez białego antysemitę z Australii. A jak wiadomo, biali ludzie trafili do Australii prosto z angielskich więzień.
hm... ale pamietasz, ze Indianie przywedrowali do Ameryki z Azji?Właściwie to szkoda, że nie zabrali. Nie musielibyśmy teraz tłumaczyć dzieciom, czemu ich tam nie ma.
dobrze, ze nie zabrali wtedy ze soba tygrysow :shock:
turucorp, N,N,, obaj się mylicie. Kiedy pierwsi ludzie dotarli do Ameryki, tygrysy już tam były. Szablozębne.Nie już, a jeszcze. Ale potem natknęły się na ludzi.
Właściwie to szkoda, że nie zabrali. Nie musielibyśmy teraz tłumaczyć dzieciom, czemu ich tam nie ma.
turucorp, N,N,, obaj się mylicie. Kiedy pierwsi ludzie dotarli do Ameryki, tygrysy już tam były. Szablozębne.
to teraz sam tlumacz dzieciom czym sie rozni szablozeby od azjatyckiego :P
Jeśli chodzi o komentowaną scenę z Misia Zbysia to ja jestem za nią odpowiedzialny pewnie w większym stopniu, niż Piotr - bo postać hieny i misia koali pojawia się w scenariuszu. Sądziłem jednak, że to będzie bardzo jasny i czytelny przekaz - międzynarodowa ekipa archeologów zajmuje się odkrywaniem pozostałości po opuszczonym mieście gdzieś w dżungli.Nie znam komiksu, więc ciężko mi się ustosunkować. Dzieciaki już za duże na takie komiksy :smile:
Jasne, że tłumaczyłem. Bodajże przy pierwszej Epoce.[/font]
nie zebym podwazal Twoje metody wychowacze, ale moi sami zalapali :P
Temat zwierząt w Epoce, ze szczególnym uwzględnieniem zwierząt wymarłych jest bardziej skomplikowany, niż ci się wydaje.
W komentarzach na "Połce z kulturą" Jarosława D. jest wypowiedź anonimowej matki, ktora ma problem z wytłumaczeniem dziecku (3,5 roku) dlaczego narysowałeś to, co narysowałeś. Myślę, że rozmowa z nią mogłaby Ci pomóc ustalić, co można rysować i czego jednak unikać. A w każdym bądź razie byłaby to rozmowa z kimś, kto ma doświadczenie praktyczne.
Mam dziecko (4 lata), więc też mam jakieś doświadczenie praktyczne. OK, to są cenne głosy. Wsłuc**ję się w nie uważnie i mniej lub bardziej będę starał się brać je pod uwagę. Mam na biurku komiks Kajko i Kokosz "Zamach na Milusia". Na okładce znajdują się główni bohaterowie wraz z Milusiem otoczeni przez Hegemona trzymającego łuk i Rodrusa z mieczem i włócznią w dłoniach. Obok stoi trzymający się za głowę krasnal, a na drzewie stoi wiewiórka rzucająca żołędziem w Hegemona."Kajko i Kokosz" nie są komiksem dla dzieci. Na pewno nie dla małych dzieci.
Czy w związku z tym, że taka scena nie występuje w komiksie, Christa zrobił złą okładkę? Jeśli się nie mylę tak jest z niemalże każdą okładką KiK. Sceny z okładek nie są bliźniaczo podobne do scen z komiksu.
Do Manisa: Koala nie jest misiem. Rozpowszechnianie fałszywej informacji, jakoby nim był, może mieć szkodliwy wpływ na dzieci.
"Kajko i Kokosz" nie są komiksem dla dzieci. Na pewno nie dla małych dzieci.
A ja dziecku kupiłem - z polecenia w tym wątku na forum Jerzego Szyłaka - książkę "Gdzie jest moja siostra?". Ogląda ją godzinami od kilku dni, przewraca kartki, pokazuje mi szczegóły, które odnajduje na stronach i jakoś nie dziwi się, że przedstawiony tam świat jest taki nierzeczywisty.Kiedy ja byłem mały, pedagodzy poprawiali baśnie Grimmów i usuwali z nich sceny przemocy. Potem okazało się, że jest to błąd i to poważny.
Przy okazji polecam też "Laszlo boi się ciemności?". Nabyłem z polecenia Macieja i moje dziecko też jest zachwycone.Też tę książkę nabyłem i też jestem nią zachwycony, podobnie jak "Misiową piosenką", którą uważam za bardzo pozytywny (choć przewrotny nieco) opis relacji ojciec i syn.
Mi akurat KiK towarzyszyli od wczesnego dzieciństwa, ale wiadomo, nie będę mierzył wszystkich swoją miarą.Odpowiem Ci, ale jako czytelnik, który z tymi książeczkami zetknął się w dzieciństwie. Zaskoczyło mnie, że sceny z okładki nie ma w komiksie, ale potrafiłem sam sobie wytłumaczyć, że to taki skrót myślowy jest (oczywiście nie używałem wtedy określenia "skrót myślowy", ale wiedziałem, o co chodzi).
Chciałbym spytać Ciebie jako fachowca, czy powinienem unikać tego typu zabiegów, gdzie umieszczam scenę pokazującą niejako kwintesencję całej historii, a nie będąca wyjętą sceną z samego komiksu?
Taki zabieg stosował sam Butenko w książeczkowych wydaniach Gucia i Cezara. W "Na tropie tabliczki mnożenia" na rozłożonej okładce znajdują się Gucio i Cezar w łódce. Przed nimi szczerzy zęby wieloryb obwiązany chustą, za nimi zaś z lądu skrada się wąż w koronie. Taka scena nie ma miejsca w komiksie, bo bohaterowie spotykają wieloryba i węża w zupełnie innych momentach swojej przygody. Podobna sytuacja jest w komiksie "Gucio i Cezar ratują Felicję", gdzie bohaterowie jadą na gąsienicy (pies i hipopotam na gąsienicy!) przebrani za kobiety. W komiksie w różnych momentach ma miejsce podróż gąsienicą i przebranie w stroje kobiece. Dodatkowo gąsienica jest wstrzymywana przez przeciwnika GiC, co też nie ma miejsca w samej historyjce.
Kiedy ja byłem mały, pedagodzy poprawiali baśnie Grimmów i usuwali z nich sceny przemocy. Potem okazało się, że jest to błąd i to poważny.Też tę książkę nabyłem i też jestem nią zachwycony, podobnie jak "Misiową piosenką", którą uważam za bardzo pozytywny (choć przewrotny nieco) opis relacji ojciec i syn.
Kolejna wersja komiksowej Biblii dla młodych czytelników:
http://www.wydawnictwowam.pl/zapowiedzi/?Page=info&Id=298 (http://www.wydawnictwowam.pl/zapowiedzi/?Page=info&Id=298)
Zwykle skłaniam się ku sięganiu do źródła.Koncept ogólnie dobry, tylko, że np w tym konkretnym przypadku na Alei są przykładowe plansze z komiksu, a na stronie wydawnictwa (przynajmniej na razie) ich nie ma, i więcej informacji o tymże.
Jeśli chodzi o komentowaną scenę z Misia Zbysia to ja jestem za nią odpowiedzialny pewnie w większym stopniu, niż Piotr - bo postać hieny i misia koali pojawia się w scenariuszu. Sądziłem jednak, że to będzie bardzo jasny i czytelny przekaz - międzynarodowa ekipa archeologów zajmuje się odkrywaniem pozostałości po opuszczonym mieście gdzieś w dżungli.
„Dziewczynka z cienia” to picturebook autorstwa Jana Karpa (tekst) i Marty Ignerskiej (ilustracje);Nie udała się przez tyle czasu germanizacja i rusyfikacja naszym "miłym sąsiadom"... a Anglikom się udało :roll:
Czyli to po prostu "Dziewczynka z cienia" to "książka z obrazkami"No, coś Ty... To sugeruje, że to książka dla dzieci, a przecież picturebooki nie są książkami dla dzieci. :D
No, coś Ty... To sugeruje, że to książka dla dzieci, a przecież picturebooki nie są książkami dla dzieci. :biggrin:
Ostatnio w środowisku komiksowym zrobiło się głośno o polskim komiksie dla dzieci głównie za sprawą Tomka Samojlika. To jaskółka czyniąca wiosnę?
Tomek robi świetne komiksy, po prostu. No i zna się na żubrach. Natomiast generalnie dla rynku komiksu dziecięcego nie jest istotne, czy „środowisko” się zachwyci tym czy innym tytułem, tylko czy polscy rodzice zaczną kupować swoim dzieciom komiksy, jako alternatywę dla książek. Bo właśnie po książkę przychodzą do księgarni i jeśli mają do wydania 20-30 zł, to najczęściej wybierają właśnie ją, a nie komiks. Po komiks dla dziecka idą do kiosku, gdzie za 8-10 złotych kupują kolorową gazetę z popularnym bohaterem i dołączoną zabawką. I Egmont od lat komiksy, w tej właśnie postaci, dzieciom sprzedaje.
Oczywiście, nie lekceważę branży, byłoby fajnie, gdyby wspierała ona inicjatywy wydawnicze polskich edytorów, którzy próbują coś robić w obszarze rodzimej kultury komiksowej. Z tego naprawdę nie ma pieniędzy, a jak nie ma też przyjemności (fajna recenzja i dobre słowo), to po prostu będzie takich inicjatyw coraz mniej.
https://www.facebook.com/pages/Wydawnictwo-Widnokr%C4%85g/102953339794722?fref=photo (https://www.facebook.com/pages/Wydawnictwo-Widnokr%C4%85g/102953339794722?fref=photo)
Wspólny komiks Michała Rzecznika i Przemka Surmy już wydrukowany. Trzeba będzie się rozejrzeć za nim na KW.
Dawno się tak dobrze nie bawiłem, czytając książkę, przeznaczoną zasadniczo, dla dzieci. Do tego wszystkie występujące owady zostały narysowane ze swadą, mimo uproszczonego rysunki, karykaturalnego ujęcia, mają swoje jednostkowe cechy bohaterów.Coooooo??? Mów głośniej. :smile:
http://dybuk.wordpress.com/2014/06/02/opowiem-ci-mamo-co-robia-pajaki/ (http://dybuk.wordpress.com/2014/06/02/opowiem-ci-mamo-co-robia-pajaki/)
Dawno się tak dobrze nie bawiłem, czytając książkę, przeznaczoną zasadniczo, dla dzieci. Do tego wszystkie występujące owady zostały narysowane ze swadą, mimo uproszczonego rysunki, karykaturalnego ujęcia, mają swoje jednostkowe cechy bohaterów.Jakby ktos mial problem ze slu.... wzrokiem.
http://dybuk.wordpress.com/2014/06/02/opowiem-ci-mamo-co-robia-pajaki/
Coooooo??? Mów głośniej. :smile:
A którą wersję?
Pytam bo Twój Komiks ma scenę z.Spoiler: pokaż
Czytałem że była cenzurowana.
Ciekaw jestem czy dotknęło to naszej nowszej wersji w twardej z Egmontu.
Polećcie, proszę, jakiś komiks dla chłopaka 10-letniego, który z komiksami nie miał za bardzo do czynienia do tej pory... Interesuje się piłką, piłką i jeszcze raz piłką, a w przyszłości będzie drugim Lewandowskim :biggrin: .Ja swego czasu swojemu małemu zrobiłem maraton z eventami i ważniejszymi wydarzeniami Marvela od momentu Upadku Avengers i był to naprawdę dobry pomysł. Później wzięliśmy się za Marvela z lat 70 i był to naprawdę zły pomysł. Następnie wzięliśmy się za Deadpool Classic i był to kolejny zły pomysł. Teraz wybrał sobie Flasha z Nowego DC i dopiero zobaczy się, jaki to będzie pomysł.
Polećcie, proszę, jakiś komiks dla chłopaka 10-letniego, który z komiksami nie miał za bardzo do czynienia do tej pory... Interesuje się piłką, piłką i jeszcze raz piłką, a w przyszłości będzie drugim Lewandowskim :biggrin: .
Polećcie, proszę, jakiś komiks dla chłopaka 10-letniego, który z komiksami nie miał za bardzo do czynienia do tej pory... Interesuje się piłką, piłką i jeszcze raz piłką, a w przyszłości będzie drugim Lewandowskim :biggrin: .
Zdecydowałem się na (...) Amulet.Obecnie na Gildii jest promocja na wszystkie trzy tomy Amuletu w wysokości 40% rabatu - https://www.gildia.pl/komiksy/359430-amulet-pakiet-tomy-1-3
Nie wiedziałem, że Hilda to też książki.
https://egmont.pl/Hilda-i-Ukryjcy,13566988,p.html?utm_source=mailing_zew&utm_medium=email&utm_campaign=lubimyczytacHilda20190129&smclient=d5e07d4b-7c04-417a-b2f8-aebdd9a1fc3a7 (https://egmont.pl/Hilda-i-Ukryjcy,13566988,p.html?utm_source=mailing_zew&utm_medium=email&utm_campaign=lubimyczytacHilda20190129&smclient=d5e07d4b-7c04-417a-b2f8-aebdd9a1fc3a7)
Mnie to się wydaje, że trochę kłamią w opisie. Serial jest pewnie na podstawie komiksów, a książki też. Czyli nie, że serial jest na podstawie książek. Zresztą na okładce jest nazwisko autora komiksów, a nie książek. Egmont zrobił wszystko żeby nie napisać o komiksach, których przecież nie wydaje. Sprawdzę to jak wrócę z pracy.