gildia.pl

Gildia Mangi i Anime (www.manga.gildia.pl) => Forum Mangi i Anime => Wątek zaczęty przez: Wilk Stepowy w Październik 31, 2006, 05:02:46 pm

Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Październik 31, 2006, 05:02:46 pm
Postanowiłem założyć zbiorczy przyklejony temat dla naszych recenzji. Jeżeli jakieś anime nie ma recenzji, albo ktoś stworzył własną, bo nie podobały mu się już istniejące, to może tu ją wrzucić. Jedynym kryterium będzie rzetelność. Nie chcę tu widzieć recenzji na kilka linijek :) Jak już piszemy, to porządnie, kompleksowo i wyczerpująco.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Październik 31, 2006, 05:04:13 pm
Eureka 7

Nie znalazłem tematu. Patrząc też na Waszą aktywność w temacie 'Skąd ten kadr' gdy dałem coś z Eureki można domniemywać, że anime znane nie jest :) No więc postaram się je Wam przybliżyć.

Może zacznę od typowo subiektywnych odczuć związanych z moim pierwszym zetknięciem ze wspomnianym anime. Szukałem czegoś nowego, sf o mechach. Gdy odpaliłem pierwsze ep'ki doznałem lekkiego szoku. Pierwsza myśl: niesamowitą grafikę i całkiem fajny świat zmarnowali na anime dla 12-to latków. No ale z rozpędu oglądnąłem pierwsze 5 ep'ków. Ciągle nie było dobrze. Grafika trzymała najwyższy poziom, projekty pojazdów bardzo fajne, nawet postacie ciekawe, ale... mechy 'surfujące' po niebie na niewidzialnych falach Trapparu, różowe wybuchy (sic!!), a bohater to dzieciak, który dzięki zbiegowi okoliczności (i przeznaczenia - żeby nie było ;) ) przyłącza się do grupki buntowników, których zajęciem (na pierwszy rzut oka) jest surfowanie, wkurzanie wojskowych (drobne potyczki) i robienie różnych półlegalnych interesów.

Wyłączyłem.

A potem wróciłem do anime zachęcony recenzją na Tanuki (http://anime.tanuki.pl/strony/anime/693/rec/702) :)

Bo niezmiernie ważną cechą tego anime jest to, że sposób przedstawienia świata jest na poziomi dorosłości głównego bohatera. Gdy został on pochwycony w wir wydarzeń obserwował to oczami normalnego 14-to latka, dla którego była to niesamowita przygoda (załoga Gekko Go była sławna i każdy dzieciak ich podziwiał). Ale potem, wraz z rozwojem fabuły anime mocno poważnieje. Renton, nasz bohater, zaczyna sobie powoli zdawać sprawę, że to nie jest zabawa, ale walka,  w zniszczonych KLF'ach są piloci, a stawka, o którą idzie gra wznosi się wysoko ponad atmosferę. Anime miejscami robi się całkiem okrutne. Obok komedii i bardzo dynamicznych scen walki zaczyna pojawiać się miejsce na dość głęboki pytania. Renton jest też stawiany przed coraz poważniejszymi wyborami i coraz większą odpowiedzialnością. I nie ma tam miejsca na patetyzm. Romantyczne sceny są naprawdę romantyczne, a te które mają chwycić za serce robią to bez zbędnej egzaltacji. Pomysł na oś fabuły kapitalny.

Postacie to kolejna mocna strona tego anime. Są naprawdę rozbudowane, wyraziste, zachowujące się bardzo realistycznie.

No i zakończenie - w żadnym momencie nie jest skopane :) Anime jest długie (50 epizodów), ale warte każdej minuty spędzonej przed monitorem. Jednym słowem - pozycja obowiązkowa a ocena 8+ :D

(http://img53.imageshack.us/img53/2065/1dd9.th.jpg) (http://img53.imageshack.us/my.php?image=1dd9.jpg)
(http://img53.imageshack.us/img53/7530/2gq0.th.jpg) (http://img53.imageshack.us/my.php?image=2gq0.jpg)
(http://img72.imageshack.us/img72/5136/3hh4.th.jpg) (http://img72.imageshack.us/my.php?image=3hh4.jpg)
(http://img53.imageshack.us/img53/7518/5jq6.th.jpg) (http://img53.imageshack.us/my.php?image=5jq6.jpg)
(http://img102.imageshack.us/img102/6285/4hi9.th.jpg) (http://img102.imageshack.us/my.php?image=4hi9.jpg)
(http://img206.imageshack.us/img206/248/7wp8.th.png) (http://img206.imageshack.us/my.php?image=7wp8.png)
(http://img102.imageshack.us/img102/8968/6nf7.th.jpg) (http://img102.imageshack.us/my.php?image=6nf7.jpg)
(http://img204.imageshack.us/img204/976/8kw7.th.jpg) (http://img204.imageshack.us/my.php?image=8kw7.jpg)
(http://img53.imageshack.us/img53/5215/9vk7.th.jpg) (http://img53.imageshack.us/my.php?image=9vk7.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Listopad 02, 2006, 10:54:52 am
Kiddy Grade

Konwencja? Dirty Pair na szeroką skalę – po co rozwalać budynek, jak można rozwalić stację kosmiczną lub planetę? A wszystko to w wykonaniu dwóch nastoletnich z wyglądu (kawaii^^) strażniczek Prawa i Porządku z międzyglaktycznej organizacji GOTT (Galactic Organisation for Trade and Tariffs). Brzmi kiczowato? Bo jest :] Takie Magical Girls w kosmosie, bo nasze panie nie są zwyczajnymi dziewczynami. Każdy z ES members zatrudnionych przez GOTT posiada talenty stawiające daleko ponad zwykłymi ludźmi. Rozwalenie statku szminką bądź przejęcie nad nim kontroli dotykiem palców nie sprawia większego kłopotu. Zawsze też znajdzie się w międzyczasie okazja, by poprawić makijaż. Jednak sielanka nie trwa wiecznie. Zadaniem dziewczyn (Éclair i Lumiere) nie zawsze jest rozwalenie złych gości. Całkiem często rozwalają też gości niewygodnych. Bo GOTT stoi nie tyle na straży prawa (choć często), co własnych interesów. Radosna rozwałka po jakimś czasie zmusza dziewczyny do zastanowienia się nad tym, kogo biją i dlaczego biją. Widmo nieznanego wroga i przerażającej przeszłości zamienia powoli komedię w dramat.
   Jak na 24 epizody zwrotów akcji ostro szarpiących naszą szczęką jest tu całkiem sporo. I dlatego właśnie warto posiedzieć przy tym anime. Fabuła, która w ogólnym rozrachunku jest sztampowa, mocno przykuwa do fotela w trakcie oglądania. Nie ma praktycznie przydługich odcinków, akcja cały czas goni do przodu, postacie barwne i bardzo kawaii, sceny walk zrobione z rozmachem, grafika ładna i kolorowa, realizmu brak ;) Jak ktoś przebrnie przez początkowe epizody to raczej nie będzie żałował, choć ilość kiczu wcale się nie zmniejszy. Od razu podkreślam, że wszystko zostaje w konwencji więc głębokiego anime nie ma co się spodziewać (choć niektóre momenty są dość poważne). Zdziwił mnie tylko praktyczny brak fanserwisu, o tony którego aż się prosi w tego typu produkcji, co wyszeło serii tylko na dobre. Zresztą, ta kreska i design postaci całkowicie bez fanserwisu się obywają :) Na muzykę jakoś nie zwróciłem uwagi, co oznacza, że wybitna nie była ;)
   Kiddy Grade uważam za godne polecenia na jesienno-zimowe wieczory gdy mamy więcej czasu, a nie chce nam się zbytnio myśleć. Z takim podejściem daję temu anime 7/8 na 10. W innym wypadku góra 6 na 10.

(http://img221.imageshack.us/img221/278/1fv8.th.jpg) (http://img221.imageshack.us/my.php?image=1fv8.jpg)
(http://img221.imageshack.us/img221/6006/2wc5.th.jpg) (http://img221.imageshack.us/my.php?image=2wc5.jpg)
(http://img223.imageshack.us/img223/5729/3ft2.th.jpg) (http://img223.imageshack.us/my.php?image=3ft2.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/5118/4oj3.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=4oj3.jpg)
(http://img209.imageshack.us/img209/3604/5fv1.th.jpg) (http://img209.imageshack.us/my.php?image=5fv1.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/2715/6uo9.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=6uo9.jpg)
(http://img221.imageshack.us/img221/4259/7uw9.th.jpg) (http://img221.imageshack.us/my.php?image=7uw9.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/3303/8lz3.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=8lz3.jpg)
(http://img209.imageshack.us/img209/9505/9re7.th.jpg) (http://img209.imageshack.us/my.php?image=9re7.jpg)
(http://img208.imageshack.us/img208/2022/10hm5.th.jpg) (http://img208.imageshack.us/my.php?image=10hm5.jpg)
(http://img221.imageshack.us/img221/5125/11gb5.th.jpg) (http://img221.imageshack.us/my.php?image=11gb5.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Listopad 02, 2006, 11:00:49 pm
bakuretsu tenshi za to się zabrałem, choć też oglądałem dość dawno. Następna recenzję poświęcę czemuś, co dopiero oglądnąłem i co mam świeżo w pamięci :)

Ciężko być kucharzem w cyberpunkowej przyszłości. Nasz bohater jednak wybrał ten zawód i teraz stara się znaleźć pracę, która sfinansowałaby jego zagraniczne studia. Trafia bardzo ciekawie, bo od tej pory mieszka w gigantycznej ciężarówce i gotuje dla czterech niebezpiecznych lasek :)
   
Świat Bakuretsu Tenshi jest do bólu cyberpunkowy. Mamy tu gigantyczną metropolię z niekontrolowaną strefą walki, mechy, korporacje i syndykaty, sztuczną inteligencję i nanobiotyczne eksperymenty oraz sporo okrucieństwa. W tym świecie śledzimy losy grupy czterech dziewczyn, utrzymujących się z bountyhunter’stwa na rzecz syndykatu, i wspomnianego już kucharza pakującego się wraz z nimi w rozliczne zadymy. Mamy tu córkę szefa syndykatu - Sei - odpowiedzialną za kierowanie grupą oraz wynajęte przez nią dziewczyny o różnych zdolnościach. Wyraz twarzy Joe prawie nigdy się nie zmienia. Z taką samą pasją ogląda stare horrory, morduje ludzi i je obiad. Chłodna i tajemnicza profesjonalna zabójczyni o nieznanej przeszłości. Przeciwieństwem do niej jest jej przyjaciółka – Megi, która uratowała ją dawno, dawno temu gdy jeszcze sama żyła na ulicy. Młodziutka Ami jest za to geniuszem komputerowym. Skąpe stroje oraz potężna siła ognia - razem stanowią siłę zdolną przebić się praktycznie przez wszystko.
   
Anime to można zakwalifikować jako typowe kino akcji starające się od czasu do czasu aspirować do miana czegoś poważniejszego. Strzelanin jest tu mnóstwo, uliczne walki przedstawione są z rozmachem, a dziewczyny dodatkowo posiłkujące się BPW* o fajnym design’ie potrafią rozwalić całkiem sporo ;) Jednakże autorzy nie wiedzieli chyba do końca co, ani jak, chcą osiągnąć. Serwują więc nam więc, obok strzelanin, od czasu do czasu poważne rzeczy, które raczej irytują niż rozbudowują anime. Niestety chyba za bardzo skupiono się na tych nieudolnych próbach zrobienia z Bakuretsu Tenshi głębokiego anime. Ucierpiało na tym bardzo to, co powinno być najsilniejszą stroną takiej produkcji – mianowicie akcja. Nie wiem kto zajmował się choreografią scen walki (chyba ktoś kto układał dialogi :roll: ), ale poza nielicznymi przypadkami wyszło totalnie drętwo. Walka z pierwszego ep'ka dawała spore nadzieje, niestety na nadziejach się skończyło. Fabuła też nie pomaga, ot ledwo wiąże koniec z końcem, miejscami jest mocno naciągana i infantylna. Dobre są wspomnienia pierwszego spotkania dziewczyn, ale mało co więcej. Postacie strasznie schematyczne, niewyraźne, potrafią zachowywać się bez reszty głupio (szczególnie Megi, choć i walka Joe często wygląda jak w wykonaniu robocopa). Jednym słowem coś, co bardzo dobrze się zapowiadało i miało spory potencjał zostało ostro skopane. Grafika ratuje całość, bo jest bardzo ładna, ale też nie wyrasta ponad standardowy już jak na te czasy poziom. Panienki są obowiązkowo kawaii (szczególnie Sei, co sami ocenicie po screen’ach, które wrzucę ;) ), mechy świetnie zrobione, ale nie tym jednym człowiek żyje. Zresztą po kilku odcinkach nawet biustu Sei i Megi można mieć dość ;) Dużym plusem jest zakończenie – szybkie, dramatyczne, kiczowate momentami, ale konkretne. Autorzy chyba w tym przypadku wiedzieli co chcą osiągnąć ;)
   
Całości daję 5 na 10 – mogło być wyżej, ale moje zawiedzione nadzieje są mściwe ;)

*BPW – Bojowy Pancerz Wspomagany

(http://img230.imageshack.us/img230/5086/1yq6.th.jpg) (http://img230.imageshack.us/my.php?image=1yq6.jpg)
(http://img211.imageshack.us/img211/899/2xi5.th.jpg) (http://img211.imageshack.us/my.php?image=2xi5.jpg)
(http://img211.imageshack.us/img211/6442/3ej9.th.jpg) (http://img211.imageshack.us/my.php?image=3ej9.jpg)
(http://img211.imageshack.us/img211/6209/4wd5.th.jpg) (http://img211.imageshack.us/my.php?image=4wd5.jpg)
(http://img234.imageshack.us/img234/6218/5nx6.th.jpg) (http://img234.imageshack.us/my.php?image=5nx6.jpg)
(http://img230.imageshack.us/img230/7186/6op7.th.jpg) (http://img230.imageshack.us/my.php?image=6op7.jpg)
(http://img234.imageshack.us/img234/5478/7ei6.th.jpg) (http://img234.imageshack.us/my.php?image=7ei6.jpg)
(http://img232.imageshack.us/img232/5156/8qc2.th.jpg) (http://img232.imageshack.us/my.php?image=8qc2.jpg)
(http://img55.imageshack.us/img55/2936/9jc6.th.jpg) (http://img55.imageshack.us/my.php?image=9jc6.jpg)
(http://img55.imageshack.us/img55/8168/10ve4.th.jpg) (http://img55.imageshack.us/my.php?image=10ve4.jpg)
(http://img55.imageshack.us/img55/5540/11dw8.th.jpg) (http://img55.imageshack.us/my.php?image=11dw8.jpg)
(http://img232.imageshack.us/img232/7052/12hl4.th.jpg) (http://img232.imageshack.us/my.php?image=12hl4.jpg)
(http://img232.imageshack.us/img232/8364/13we2.th.jpg) (http://img232.imageshack.us/my.php?image=13we2.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: grzybek w Listopad 03, 2006, 10:28:10 am
Swietny pomysl. Jak bedzie tego sporo, to podlinkuje w jakims dziale Gildii.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Louise w Listopad 23, 2006, 06:41:18 pm
Rozumiem, że w tym temacie też komentarze do ww recenzji?
Do BakuTenshi -> wypadałoby wspomnieć o istnieniu mangi o tym samym tytule, a najlepiej dokonać porównania z anime (zwłaszcza, że w tym zestawieniu komiks wypada znacznie lepiej). Dlaczego Jo i Meg przemianowałeś na Joe i Megi?
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Listopad 23, 2006, 07:03:09 pm
Z założenia nie był to temat do rozmów o anime tylko do wrzucania przygotowanych recenzji. I chyba lepiej by tak zostało. Miałem cichą nadzieję, że może ktoś poza mną coś wrzuci, ale się przeliczyłem.

Imiona ze słuchu z angielszczyłem - szczerze mówiąc nie przywiązywałem do tego wagi. Mangi nie znam, ale cieszę się, że wypada lepiej, bo w bakuretsu tenshi jest spory potencjał.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Listopad 24, 2006, 09:57:26 am
Utawarerumono

Gdy pierwszy raz włączyłem Utawarerumono od razu na myśl nasunęła mi się Mononoke. Górzyste zielone lasy, mała wioska, bóg lasu – gigantyczny tygrys. Bohaterem opowieści jest człowiek znaleziony nieopodal wioski, ledwo żywy z powodu odniesionych ran. Jest niewątpliwie tajemniczą osobą, szczególnie z uwagi na utratę pamięci i metalową maskę zakrywającą górną część jego twarzy. Jest też urodzonym przywódcą i zdolnym strategiem. Z czasem przychodzi okazja do wykazania się tymi zaletami. Wybucha rebelia przeciw panującemu imperatorowi, która popycha go, i jego przyjaciół, do ciągłej walki o coraz wyższe stawki.

Wszystko to upchnięte jest w świat fantasy. Choć powiem szczerze, że na razie nie widzę powodu, dla którego jest to w tej konwencji. Chyba że chodzi o te kawaii uszka i lisie ogony, które posiada część populacji ;) Spotkamy tu też rasę przypominającą anioły i dziwne jaszczurki zastępujące konie. Tylko ciągle mam wrażenie, że te dodatki są typowo kosmetyczne i nie mają wpływu na przedstawioną historię. Równie dobrze mogłoby to się dziać w naszym średniowieczu; i tam dałoby się upchnąć odrobinę potrzebnej magii. Jednakże nie ma co narzekać. Konwencja fantasy upiększa to anime. Jednakże obok naprawdę miłych rzeczy mamy świat wypełniony ciągłymi wojnami, w którym nawet dobra osoba nie ma żadnych wyrzutów sumienia przed wepchnięciem wideł w brzuch jakiegoś badguy’a. Walki są bardzo brutalne i krew leje się prawie strumieniami. Powiem szczerze, że taka konwencja bardzo mi odpowiada. Żadnej cukierkowości tam gdzie nie ma na nią miejsca. Co nie oznacza, że samej cukierkowości tu nie ma – jest, i to całkiem sporo. „Diabetycy” zawsze mogą przewinąć, ale myślę, że większości osób przypadnie ona do gustu. Trochę razi sposób w jaki przyłączają się do głównego bohatera inne postacie. Mam wrażenie, że ktoś tu w RPGi grał ;)

Grafika jest utrzymana na odpowiednim poziomi. Design postaci też powinien zadowolić większość odbiorców – szczególnie wielbicieli kawaii panienek. Choć spora część postaci jest dość sztampowa i trudno doszukać się w nich czegoś oryginalnego. Kiczem wieje lekko główny bohater przez tą swoją maskę, ale mam nadzieję, że pod koniec zostanie to jakoś sensownie wytłumaczone. Kapitan robi za tough guy’a o niewzruszonej twarzy, mamy też młodego narwańca, który wszystko rozwiązywałby mieczem, i laskę machającą tak na oko 200 kilowym mieczem – sztuk jeden. Sceny bitew choć dość uproszczone robią pozytywne wrażenie. Same walki są dynamiczne, szybkie i nie nudzą. Nie było tu jak na razie miejsca na przydługie i przegadane pojedynki.

Muzyka. Ładna :) Tak opening i ending nawet po 15 epku nie przewijam. W samym anime muzyka nie razi i jest dobrze dobrana do aktualnych wydarzeń.

Jak na razie anime oceniam wysoko – tak 8+. Zobaczymy jak zaprezentuje się końcówka. Mam nadzieję, że niczego nie skopią i postarają się o coś oryginalnego. Czas pokaże; edytuję recenzję jak oglądnę do końca. W każdym razie ocena na obecną chwilę: oglądać :)

EDIT: końcówka skopana - przedobrzyli, zakręcili i upchnęli tonę tandety; to Aqua Plus OLM a nie Bones więc nic dziwnego, że taka zabawa im nie wyszła. Ocena spada do 6+.

EDIT: to anime jest chyba na podstawie gry. To by sporo wyjaśniało - pewnie był to hentai, musieli ciąć wątki, a potem starali się nadgonić w końcówce i taka tandeta wyszła ><
   
(http://img297.imageshack.us/img297/2960/01hz9.th.jpg) (http://img297.imageshack.us/my.php?image=01hz9.jpg)
(http://img297.imageshack.us/img297/1184/02mu3.th.jpg) (http://img297.imageshack.us/my.php?image=02mu3.jpg)
(http://img299.imageshack.us/img299/7757/03kz6.th.jpg) (http://img299.imageshack.us/my.php?image=03kz6.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/7317/04sa5.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=04sa5.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/9789/05tj9.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=05tj9.jpg)
(http://img220.imageshack.us/img220/3399/06mc9.th.jpg) (http://img220.imageshack.us/my.php?image=06mc9.jpg)
(http://img215.imageshack.us/img215/8872/07ek2.th.jpg) (http://img215.imageshack.us/my.php?image=07ek2.jpg)
(http://img220.imageshack.us/img220/7385/08xl6.th.jpg) (http://img220.imageshack.us/my.php?image=08xl6.jpg)
(http://img220.imageshack.us/img220/3631/09ng3.th.jpg) (http://img220.imageshack.us/my.php?image=09ng3.jpg)
(http://img220.imageshack.us/img220/7262/10ab3.th.jpg) (http://img220.imageshack.us/my.php?image=10ab3.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Listopad 29, 2006, 04:50:18 pm
Higurashi no Naku Koro ni

Pierwszym wrażeniem z tego anime zdążyłem już podzielić się w temacie o nim ;) Cóż, wgniotło w fotel. Pierwsza scena, gdy człowiek zdaje sobie sprawę co ogląda, a zaraz po tym opening. Tym tytułem zainteresowałem się ze względu na okładkę. Przyglądałem się takiej małej jej wersji i zastanawiałem: „Czy ta dziewczynka nie trzyma przypadkiem w łapie jakiejś kosy??” To co dostałem daleko wyszło poza moje oczekiwania. To nie jest anime dla każdego, bo nie każdy lubi gdy miła buzia zamienia się w maskę szaleństwa.

Głównym bohaterem jest młody chłopak, który przeprowadził się niedawno do (jak na standardy Japonii) zapadłej dziury. Ot, dwa tysiące mieszkańców, malowniczo położona na stoku góry, lasy, starożytne świątynie, i legenda o klątwie Oyashiro-Sama. „Spirited away by ogres”, tytuł dobrze oddaje ideę klątwy. W wiosce, kilka lat temu, zostało popełnione brutalne morderstwo. Od tego czasu co roku w czasie festiwalu Watanagashi ginie jedna osoba i jedna osoba znika. Ludzie mówią, że to klątwa, ale czy tak jest naprawdę? Czy zawsze za okrucieństwem i szaleństwem musi stać jakaś siła?

Trzeba od razu podkreślić, że anime to powstało na podstawie gry. Nie będę opisywał jakiej, ale fakt ten determinuje mocno sposób realizacji projektu. Anime podzielone jest na sześć części. Każda z nich opowiada historię dziejącą się podczas święta Watanagashi oraz kilku dni poprzedzających je. Każda historia stanowi część układanki, odsłania jakąś tajemnicę, pokazuje bohaterów z innej strony. Autorzy całkiem dobrze poradzili sobie z niezanudzaniem widza tym czym już wie i dawkowaniem nowych faktów.

Chyba lepiej nie zdradzać za dużo o bohaterach tego anime, poza głównym - Maehara Keiichi. Jest on w miarę normalnym nastolatkiem, z silnym charakterem i ogromnym pechem ;) Jego przyjaciółki z klasy to oddzielny rozdział. Powiem tylko, że interesująca z nich grupka ;)

Grafika jest dość specyficzna. Od strony technicznej nie można nic zarzucić. Piękne tła, kolory, scenerie - przepięknie rysowane kwiaty. Z drugiej strony dzieci o przesadnie podkreślonych cechach (chudość, duże głowy). Jestem uczulony na tego typu kreskę, ale akurat tu ma ona konkretne zastosowanie. Bo jak najlepiej coś ukazać, jak nie przez kontrast? Dorośli ludzie są rysowani jak najbardziej poprawnie. Niestety bardzo rzadko widzimy jakiekolwiek postacie epizodyczne. Kamera skupia się zazwyczaj na kręgu bohaterów pierwszoplanowych,

Muzyka jest kolejnym plusem. Rzadko kiedy można spotkać tak dobry utwór jak ten w openingu. W samym anime muzyka występuje dość rzadko, zazwyczaj ma podkreślać jakiś moment i spełnia swoją funkcję doskonale.

Jak już wspomniałem na początku, anime nie dla każdego. Dalsze części wydają się też mniej ciekawe, ale poświęcę na to tyle czasu ile potrzeba :) Jak na razie mocne 7. Jeśli w końcówce się podciągnie do poziomu pierwszej części to dam więcej.

Po oglądnięciu serii do końca z czystym sumieniem daję 8+. Dobre, bardzo dobre. Jeszcze mi się nie trafiła tak fajna detektywistyczna zagwozdka. Bo w Higurashi mamy jak na talerzu podane prawie wszystie części łamigłówki - ktoś chętny do rozwikłania? ;)

W temacie marmoo wrzucił interesujący link, więc i tu go załączam jako uzupełnienie. (http://forums.animesuki.com/showthread.php?t=31732)

(http://img458.imageshack.us/img458/923/1ki7.th.jpg) (http://img458.imageshack.us/my.php?image=1ki7.jpg)
(http://img76.imageshack.us/img76/7980/2ec0.th.png) (http://img76.imageshack.us/my.php?image=2ec0.png)
(http://img76.imageshack.us/img76/9633/2un4.th.jpg) (http://img76.imageshack.us/my.php?image=2un4.jpg)
(http://img458.imageshack.us/img458/1605/3lq5.th.jpg) (http://img458.imageshack.us/my.php?image=3lq5.jpg)
(http://img212.imageshack.us/img212/9728/5ch4.th.jpg) (http://img212.imageshack.us/my.php?image=5ch4.jpg)
(http://img65.imageshack.us/img65/466/6ob6.th.jpg) (http://img65.imageshack.us/my.php?image=6ob6.jpg)
(http://img65.imageshack.us/img65/6947/7af1.th.jpg) (http://img65.imageshack.us/my.php?image=7af1.jpg)
(http://img465.imageshack.us/img465/945/8qi7.th.jpg) (http://img465.imageshack.us/my.php?image=8qi7.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Grudzień 11, 2006, 08:27:45 pm
Zegapain

Gdzieś w okolicach 20 ep’ka wreszcie do mnie dotarło co dokładnie przypomina mi Zegapain: Matrixa!! Baka, przecież to takie oczywiste :) No może nie ma tu ultraszybkiego karate oraz „wybrańców”, ale jest virtualny świat zamieszkany przez ludzi i jest walka o odzyskanie świata realnego. Różnicą jest też, że ludzie walczą nie tylko o wolny świat, ale i o odzyskanie swoich ciał. Gdy w przeszłości nieznanego pochodzenia wirus wybił ponad 90% populacji ci co przeżyli postanowili skorzystać z ostatniej deski ratunku – niedawno wynalezionych komputerów kwantowych. Tak ich ciała jak i umysły zostały przeniesione do virtualnej rzeczywistości i umieszczone w ogromnych serwerach. Obecnie toczy się walka między niedobitkami dysponującymi wykradzioną technologią, a tajemniczymi Gards-orm – przemieniającymi opuszczoną ziemię pokrywając ją nieznanego przeznaczenia sferami.

Główny bohater do tej pory istnieje spokojnie w serverze Maihama – symulującym miasto i otoczenie dla 400 ocalałych ludzi. Stara się rozkręcić klub pływacki i naprawić relacje ze starymi przyjaciółmi. Ludzie utrzymywani są w nieświadomości – ich dane są modyfikowane w taki sposób, że mała populacja miasta oraz niemożność wydostania się poza jest dla nich czymś naturalnym. Gdy stan umysłu osiągnie odpowiedni poziom następuje przebudzenie i możliwość pełnego wykorzystania dostępnych funkcji.

Gdy zacząłem oglądać Zegapain nasunęły mi się skojarzenia z grą. No i nic dziwnego, bo tytuł ten ukazał się na Xboxa 360, a nawet w samym anime mamy grę o takim tytule będącą swoistym wprowadzeniem dla ludzi żyjących w serwerze do walki w świecie realnym. Jednak autorom udało się upchnąć w przeciętną fabułę gry coś, dzięki czemu anime to nie jest kolejną nudną produkcją o mechach walczących z obcymi. Bohaterowie są naprawdę ciekawi. Nie dostaniemy tu oczywiście rozbudowanej (lub porąbanej – jak kto woli ;) ) psychiki jak w NGE, ale osobowości bohaterów nie są bynajmniej płytkie, a na pewno są interesujące. Oczywiście główny bohater jest obowiązkowo głośny i impulsywny, ale też da się go lubić :) Zachowania bohaterów są dość naturalne, nie czuje się sztuczności nawet u tych drugoplanowych; choć od wtórności archetypów się nie ustrzeżono. Zresztą, nie po to się ogląda to anime. Nie wiem jaki znaczek jest przy serii, ale ja stawiam 15+. Zresztą dla młodszej widowni będzie to tylko nawalnaka, a jest tu kilka rzeczy poza tym. Krwi tu nie uświadczymy, ale jest kilka scen, które potrafią złapać za gardło, a może i wycisnąć kilka łez.

To, co naprawdę robi wrażenie to grafika. Nawet pomimo kiczu mechy wyglądają cudownie. Tak samo sceny walki – szczególnie gdy Oceanus i inne statki tej klasy używają głównych dział. Po jakimś czasie człowiek ma dość samej walki (szczególnie, że autorzy serwują nam powtarzane sceny), ale dalej czuje się przyjemność z obserwacji mechów, w niektórych ujęciach. No i naprawdę dawno widziałem tak dopracowane tła – w niektórych momentach, ja osobiście, miałem oczy jak pięciozłotówki obserwując szczegółowość grafiki (pole lilii lub park jesienią). Postacie nie odstają, ale też nie wyróżniają się specjalnie. Choć na Misaki Shizuno można zawiesić oko, a nie zdziwiłbym się gdyby Lucien przypadł do gustu żeńskiej części publiczności (jeśli taka się znajdzie^^) Projekty sprzętu, broni i całego technicznego asortymentu cieszą oko. Nie ma co się czepiać zasad na jakich to wszystko działa – to nie o to tu chodzi ;)

Muzyka jest ładna – raczej spokojny kawałek z openingu i zdecydowanie spokojny z endingu całkiem fajnie brzmią. Muzyka w trakcie odcinków nie razi, nie „narzuca się”, ale ładnie współgra z całością. Nic nadzwyczajnego, ale też nic złego. Bym zapomniał: ogromnym plusem jest angielski - wreszcie teksty wygłaszane po angielsku brzmią poprawnie lub w miarę poprawnie. Zazwyczaj gryzłem coś w miarę mało cennego gdy słyszałem tekst po angielsku wypowiadany z tym łamanym japońskim akcentem, ale tu tego nie doświadczyłem. Komunikaty są chyba czytane przez native speaker'a, a kwestie seiyuu też nie rażą jakoś strasznie uszu.

Komu bym polecił tą serię? Ja się nią zainteresowałem, bo Abi-san wrzucić screena w zgadywajce ;) No i mi się spodobało. Chyba mogę to polecić każdemu, kto ma ochotę oglądnąć coś z przepiękną high-tech’ową grafiką i lubi mechy. A znośna fabuła jest w tym wypadku miłym dodatkiem :) Mocne 6 lub nawet 7 – zależy od nastawienia.

(http://img66.imageshack.us/img66/6093/1kr2.th.jpg) (http://img66.imageshack.us/my.php?image=1kr2.jpg)
(http://img231.imageshack.us/img231/9146/2oj7.th.jpg) (http://img231.imageshack.us/my.php?image=2oj7.jpg)
(http://img379.imageshack.us/img379/1148/3hu4.th.jpg) (http://img379.imageshack.us/my.php?image=3hu4.jpg)
(http://img231.imageshack.us/img231/4039/4mp4.th.jpg) (http://img231.imageshack.us/my.php?image=4mp4.jpg)
(http://img109.imageshack.us/img109/6329/5xz9.th.jpg) (http://img109.imageshack.us/my.php?image=5xz9.jpg)
(http://img114.imageshack.us/img114/5015/6hq0.th.jpg) (http://img114.imageshack.us/my.php?image=6hq0.jpg)
(http://img109.imageshack.us/img109/9892/7em5.th.jpg) (http://img109.imageshack.us/my.php?image=7em5.jpg)
(http://img109.imageshack.us/img109/1561/8ab0.th.jpg) (http://img109.imageshack.us/my.php?image=8ab0.jpg)
(http://img186.imageshack.us/img186/8676/9xq5.th.jpg) (http://img186.imageshack.us/my.php?image=9xq5.jpg)
(http://img211.imageshack.us/img211/5271/10tf9.th.jpg) (http://img211.imageshack.us/my.php?image=10tf9.jpg)
(http://img211.imageshack.us/img211/3492/11um0.th.jpg) (http://img211.imageshack.us/my.php?image=11um0.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: greater good w Styczeń 01, 2007, 10:09:20 pm
Pomysł wielce udany moim zdaniem a wspomnę przy okazji, że doceniam Twoją pracę bo nad tworzeniem recenzji trzeba się trochę natrudzić, a mogą one zachęcić do obnejrzenia/przeczytania czegos naprawdę interesującego. Z zamiłowania jestem głównie obserwatorem ale postaram się za jakiś czas Cię wspomóc w wysiłkach.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Styczeń 23, 2007, 12:48:44 pm
Dziś bierzemy się za Inukami! z racji tego, że wreszcie coś oglądnąłem :)

Głównym bohaterem tej nakręconej na podstawie mangi animki jest Kawahira Keita, będący potomkiem sławnego rodu Inukami-tamer - aktywnie walczącego ze złymi duchami i demonami nawiedzającymi nasz świat. W walce tej pomagają im Inukami - żyjące w magicznie zamkniętym górzystym terenie. Pod tą psio-brzmiącą nazwą kryją się demony psy-wilki o ludzkiej (z dobrodziejstwem puszystego ogona ;) ) postać, które mogą wspomóc swego pana w walce. Niestety, do tej pory żaden inukami nie chciał przyłączyć się do Keity. W sumie nie ma co się im dziwić. Keita ma dość paskudny charakter: jest czystej krwi ecchi, totalnym leniem i kombinatorem. Do tego łaził po górach należących do inukami i darł się przez megafon jakby szukał pokojówki. Bo nasz bohater ma dość spaczone poglądy odnośnie inkuami - w jego wyobrażeniach są to takie trochę bardziej inteligentne kundle, które mają mu umilić życie: sprzątać, gotować i być baaaaardzo kawaii. No i w końcu się chłopak doczekał. Niestety dla Keity (bo dla nas to gwóźdź programu ;) ) Youko jest totalnym przeciwieństwem jego marzeń, ba, jest nawet do niego trochę podobna (egoistka do kwadratu), tylko sporo potężniejsza :) No i zaczyna się cyrk i walka o dominacje - przypomina mi to trochę dziesięciolatka próbującemu pokazać rotwalierowi gdzie jego miejsce i kto tu jest panem ;) Do tego Keita strasznie zawodzi Youko, bo jest totalnie ślepy na jej wdzięki i ugania się bezczelnie za normalnymi dziewczynami. Czasami jednak budzi się w nim zwierz - zazwyczaj pod wpływem kuszenia ze strony Youko - która potem teleportuje napalonego biedaka gdzieś na miasto - bez ubrania ;) ; albo - również nagiego - do policyjnej celi z jakimiś dewiantami... Słodkie^^ Słodyczy dodaje również ta nutka (no dobra, refren a nawet zwrotka) okrucieństwa w charakterze Youko. Niekiedy jej uśmiech naprawdę potrafi przyprawić o ciarki na plecach. Mam wrażenie, że autorzy starali się, by przypominała Ryoko (nawet imię podobnie brzmi, to jak lata i przenika przez drzwi itp.), i nawet im to wyszło (choć dla Ryoko nikt nie dorówna ;)

Obok przedstawionej dwójki występują również inne postacie, w tym spora ilość kawaii inukami obu płci. Dla żeńskiej części widowni jest Hake, bo Keito nie liczę (w sumie mało tego), a dla facetów... moe alert ;):  poza Youko cały harem u Kaoru-sama. Dość sztampowo, ale całkiem sympatycznie.

Nasi bohaterowie przyjmują zlecenia od różnych ludzi na tępienie całego asortymentu duchów i demonów uprzykrzających życie, w tym również od przedstawiciela policji. Na odcinek zazwyczaj składa się jakieś zadanie plus wątek poboczny, co dość przyspiesza akcję, no i oczywiście tona humoru. Bo Inukami! to przede wszystkim komedia. No i, przyznać trzeba, śmieszy, pomimo często niewyszukanego i dość specyficznego humoru. Śmiejąc się z tego, co Youko robi z biednym Keito, człowiek zaczyna się też zastanawiać czy nie jest w duchu sadystą ;) Kobiety też powinny to oglądać z silnym postanowieniem nie czerpania żadnych wzorców ;) Tak się zastanawiałem, czy można przypiąć dla Inukami! łatkę ecchi. Chyba raczej nie (a przynajmniej nie za dużą ;) ), bo, co ciekawe, jak już ktoś goły się tam pojawia, to jest to zazwyczaj jakiś facet ze śmiesznym niebieskim słonikiem w strategicznym miejscu^^ Dziewczyny łażą czasami w stroju kąpielowym, ich kobiece atrybuty są ładnie wyeksponowane, ale na ecchi to jednak stanowczo za mało.

Niektóre odcinki zawierają w sobie nawet poważniejsze rzeczy, ale w większości i tak nic poważnego z tego nie wynika :) Choć niektóre zachowania Keity rokują nadzieje, że takim skończonym ecchi jeszcze nie jest ;)

Co do grafiki. Jak zauważyłem rok produkcji to się lekko zdziwiłem, bo powiedziałbym, że to anime sprzed pięciu lat, a nie sprzed roku. Nieliczne elementy zrobione na kompie nie powalają, sporo też tzw. "lazy animation". Za to design postaci całkiem przyjemny choć sztampowy (szczególnie jeśli chodzi o harem od Kaoru). Kolory jak na mój gust za słabo wyraziste.

Muzyka typowa dla gatunku, ale może się podobać (mi, o zgrozo, opening się podoba Oo). Ending kiczowaty do bólu.

Sumując powyższe dam dla Inukami! mocne 6. Dobra i niewymagająca komedia ze stadkiem moe ;)

(http://img204.imageshack.us/img204/6286/658283273iv.th.jpg) (http://img204.imageshack.us/my.php?image=658283273iv.jpg)
(http://img204.imageshack.us/img204/1673/050kw.th.jpg) (http://img204.imageshack.us/my.php?image=050kw.jpg)
(http://img301.imageshack.us/img301/4850/397799236us.th.jpg) (http://img301.imageshack.us/my.php?image=397799236us.jpg)
(http://img301.imageshack.us/img301/7990/018gz.th.jpg) (http://img301.imageshack.us/my.php?image=018gz.jpg)
(http://img301.imageshack.us/img301/3448/552116732xu.th.jpg) (http://img301.imageshack.us/my.php?image=552116732xu.jpg)
(http://img219.imageshack.us/img219/9503/033ye.th.jpg) (http://img219.imageshack.us/my.php?image=033ye.jpg)
(http://img301.imageshack.us/img301/1230/076su.th.jpg) (http://img301.imageshack.us/my.php?image=076su.jpg)
(http://img227.imageshack.us/img227/8768/085aq.th.jpg) (http://img227.imageshack.us/my.php?image=085aq.jpg)
(http://img227.imageshack.us/img227/3585/091cz.th.jpg) (http://img227.imageshack.us/my.php?image=091cz.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: nolifesking w Styczeń 31, 2007, 05:22:53 pm
Iriya no Sora, UFO no Natsu

(recenzja subiektywna pełna własnych wrażeń)

Rok wydania: 2005
Czas trwania: 6 epizodów po ok. 26 minut
Tytuły alternatywne:
Sky of Iriya, Summer of UFOs
Gatunek: Dramat, Science-fiction

   Anime, które nie obiło mi się wcześniej o uszy a wszedłem w jego posiadanie całkiem przypadkowo. Otóż kolega wręcza mi płytki z długo oczekiwanym FMP TSR. Przy okazji wciska mi jaką inną płytkę ze słowami: „oglądnij, ale przygotuj sobie trochę czasu bo na pewno nie odejdziesz od tego”.
Płytkę wziąłem. Zobaczyłem tytuł.. UFO odstraszało mnie samą nazwą... myślałem: „anime o ufo? dajcie spokój” (podobnie było z FMA więc postanowiłem jednak je oglądnąć)

Poniedziałek wieczór do wyboru mam oglądać Obcego 4, skoro i tak nie mogłem uwolnić się od kosmitów sięgnąłem po płytkę z UFO no Natsu. Pierwsze wrażenie?
„Super... główny bohater ma za szeroko rozstawione oczy” (oj pożałowałem tych słów i uprzedzeń)

UFO? Nani?
UFO (czyli na polskie niezidentyfikowany obiekt latający). Wydaję się, że anime pełne jest pozaziemskich istot i zjawisk.. nic bardziej mylnego.
Główny bohater to Asaba Naoyuki, który całą przerwę wakacyjną spędził wraz z przewodniczącym klubu dziennikarskiego na obserwowaniu bazy, w której kiedyś podobno wylądował pojazd kosmiczny. Niestety nic nie znalazł. W nocy przed pierwszym dniem postanowił wślizgnąć się do szkolnego basenu żeby trochę popływać. Problem w tym, że ktoś już tam był. Dziewczyna Iriya Kana w wieku Asaby, która omal nie utopiła się widząc chłopca. Już od samego początku między tą parą zawiązuje się więź.
Naukę pływania przerywa przyjazd policji i ubranego w garnitur faceta, który zabiera Iriye ze sobą.
Nazajutrz okazuje się, ze dziewczyna zaczęła uczęszczać do tej samej szkoły i klasy co Asaba. Niemiła dla wszystkich prócz chłopca nie zyskała sympatii, każdemu wydawał się dziwna pewnie również z powodu dziwnych telefonów które otrzymuje w środku lekcji.
W mieście(Sonohara) panują niepokoje. Istnieje zagrożenie wojną. Co jakiś czas w szkole przeprowadza się próby w razie zagrożenia nalotów bombowych.
Iriya zachowuje się dziwnie, panikuje, gdy Asab próbują ją przekonać, że to jedynie ćwiczenia dziewczyna wypowiada znamienne zdanie „ Wojna trwa już od 1947 roku, tylko że nikt się nie zorientował, dla mnie ludzie mogą wyginąć.”

Kim jest Iriya Kana, czy mówi prawdę i co w środku całego tego bałaganu robi Asaba.. to radzę wam samemu zobaczyć... naprawdę warto przygotować  sobie te 2.5 godziny wolnego czasu.
Dodatkowo sprawa samego UFO, którego (UWAGA!) nie uświadczycie w tym filmie... jednak nie jest to wszystko takie łatwe... Czy uwierzycie w Pierwszą Czy w Drugą wersję wyjaśnień tajemniczego „brata” Iriy, to zależy od was... a może uwierzycie w oba..
W każdym razie historie owiewa cienka zasłona tajemnicy. Co mnie zraziło w fabule to dość znaczny melodramatyzm... za którym nie przepadam ale ma on swój urok w tym anime.
Za fabułę mimo, że nie lubię tego typu melodramatyzmów stawiam 9/10

O całej reszcie:
Grafika: Z początku podchodziłem z uprzedzeniem do tego anime (szeroko rozstawione oczy bohatera) dopiero później zauważyłem jak się myliłem. Stylem przypomina np. Higurashi (nie ma na szczęście skrzywionych szaleństwem twarzy.) ogląda się więc anime całkiem przyjemne. Grafika ma też swoje smaczki na przykład postarzenie/przyciemnienie obrazu w wspomnieniach, albo depresyjna atmosfera podczas toczącej się wojny. Innym przykładem ładnej animacji jest „taniec” Black Manty. Daję tutaj 7/10
Muzyka jest... nie zachwyca ale też nie przeszkadza. Po prostu jest choć zwykle z powodu tego co dzieje się na ekranie, nie zauważa się jej. Również dźwięki są niczego sobie.
Dubbing aktorów bardzo mi się spodobał... nie ma tu przesadzonych/przesłodzonych, cieniutkich głosików. Podczas oglądanie nie podskoczy się na dźwięk witającej się bohaterki. Mimo to brak rewelacji dlatego tylko 6+/10

Bohaterowie:
Mamy zwykłego chłopaka ze zdrowymi zainteresowaniami, uprzejmy stający w obronie uczniów, gdy nauczyciela ponosi i tajemniczą dziewczynkę, która nie ma ochoty nawiązywać kontaktów, bo jak sam później wyznaje boi się innych ludzi. Uczucie miedzy tym dwojgiem wydaje się wręcz naturalne. Nie zauważyłem żadnej sztuczności jakie mają często miejsce w różnych marnych komediach romantycznych. Oboje mają dobre i złe dni...
Prócz tego jest zbzikowany lekko na punkcie zjawisk paranormalnych prezes klubu dziennikarskiego, członkini owego klubu potajemnie zakochana w Asabie.
Tajemnicza para „agentów”...
Nie ma tu żadnych przejaskrawionych postaci co moim zdaniem jest dużym atutem.

Podsumowanie:
Warto, naprawdę warto poświęcić te 2.5 godziny na to anime. Ja już oglądnąłem je dwa razy i szykuje mi się trzeci na ten weekend. Dlaczego.? Łatwo niestety przeoczyć jakieś ważne słowo, kwestię... dodatkowo .. sami zobaczycie dlaczego ;]
Dużo jest tu nawiązań do dziwnych zjawisk, które ludzie wiążą z UFO, pełno jest też ukrytej prawdy na temat współczesnego świata... można wyłapać dość łatwo.
Ambitne, bardzo ambitne... dla osób nie lubiących dramatów trudne pod względem mieszanych uczuć..
Ja osobiście gapiłem się w ciemny ekran jeszcze przez 5 minut po oglądnięciu ostatniego odcinka.

OVERAL GRADE: 8/10


(http://images14.fotosik.pl/85/ad83c16de8c34619m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=ad83c16de8c34619)
(http://images14.fotosik.pl/85/7f7e9764a523a32am.jpeg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7f7e9764a523a32a)
(http://images11.fotosik.pl/36/615868f0fab44f16m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=615868f0fab44f16)
(http://images11.fotosik.pl/36/99880a08f5c7fd5bm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=99880a08f5c7fd5b)
(http://images11.fotosik.pl/36/527742a5404b67adm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=527742a5404b67ad)
(http://images14.fotosik.pl/85/c643ef3fd450147bm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=c643ef3fd450147b)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: lady magma w Marzec 05, 2007, 07:26:10 pm
grzybciu oni nam konkurencje robia... ogladaja wiecej animcow niz my
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Marzec 06, 2007, 11:16:49 pm
Ergo Proxy

A ty? Wiesz, po co żyjesz?

Na zewnątrz jest pustka, martwy świat bez słońca, zieleni i płynącej wody. Tu, w Romdou jest bezpiecznie. Każdy człowiek i przydzielony mu osobisty AutoReiv wypełnia swoje zadanie w spokoju i bez emocji, nie trzeba się martwić o przyszłość.
Koszmarna nuda. Przynajmniej według Re-l* Mayer, bo cała reszta świata zdaje się być zadowolona. I dlaczego ci Imigranci tak usilnie starają się wpasować w szeregi, zlać się w identyczną masę idealnego społeczeństwa? Żałośni. Żałośni  i nudni, szczególnie ten Vincent Law, gapiący się na Re-l baranim wzrokiem.
Sielankę zakłócają sporadyczne ataki oszalałych AutoReivów. Za sprawą wirusa cogito wpadają w szał i mordują swych podopiecznych. Re-l oczywiście bada tę sprawę, przynajmniej coś się dzieje. A dzieje się dużo – stanowczo za dużo, jak na rutynowe śledztwo... śledztwo które wkrótce zaprowadzi Re-l prawie na koniec znanego świata.
I co to za słowo, Proxy?

Na zewnątrz jest pusto i ciemno. Tu, w Romdou jest bezpiecznie. Każdy człowiek i przydzielony mu AutoReiv wypełnia swoje zadanie w spokoju i bez emocji, nie trzeba pytać o przeszłość. Bo przeszłość to coś, co przeszkadza w byciu idealnym obywatelem, a przecież właśnie tego pragnie Vincent Law. Nawet ścigając oszalałe AutoReivy i znosząć pogardę przepięknej Lil Mayer: wszystko robi dla Romdou.
Ktoś włamał się do domu Re-l ostatnio. Ona twierdzi, ze to potwór o nadludzkiej sile, ten sam, którego ślady napotyka podczas śledztwa, ale inni twierdzą, że to Vincent. Owszem, broni się, byłem tam, ale zgłoszono uszkodzonego AutoReiva w pobliżu!
Dlaczego „Proxy” tak znajomo brzmi?

Proxy?

Kto to...
Kim jest Proxy?
Kim ja jestem? ...A ty?

Jaki jest powód, dla którego żyjesz?

Trudno określić, do jakiego gatunku należy Ergo Proxy - seria balansuje pomiędzy gatunkami. Odkrywa swoje tajemnice powoli, podając delikatne sugestie od samego początku po to, byśmy się nagle zachłystywali prawdą, kiedy wszystkie puzelki wskakują na swoje miejsca. Mnie osobiscie najbardziej się podobało to, jak rewelacyjnie można powiedzeć wszystko nie używając słów. Jednym obrazem, gestem, prostym „uhm”.

Jest to również jedna z nielicznych serii, traktuje eurpoejską symbolikę tak, jak jesteśmy przyzwyczajeni, a nie jak Japończycy myślą, że się dany symbol interpretuje... i jedna z baaardzo nielicznych, przy których znajomość symboliki jest miłym ubarwieniem, a nie warunkiem koniecznym do zrozumienia treści.  

Postacie są nakreśline bardzo starannie, ich działania są konsekwentne i spójne.  Dumna Re-l Mayer, piękna kobieta o niepokornym wyrazie twarzy i gniewnym sercu. Łagodny Vincent i jego demoniczna przeszłość. Dziecięca i niewinna Pino, „skażony” AutoReiv, odkrywająca świat ludzkich uczuć. Raul Creed – stoicki szef Biura Bezpieczeństwa czy zapatrzony w Re-l Dedalus – wszyscy są przemyślani od początku do końca, a ich ewolucja, choć przepełniona symboliką, jest naturalnym procesem dojrzewania do pewnych spraw.

Graficznie przedstawia się rewelacyjnie, animacja jest płynna i unika powtarzania klatek kluczowych. Ciekawy chara design, zmieniający się w zależności od chęci uwypuklenia danego stanu psychicznego bohaterów. Kolorystyka? Cóż, w świecie bez słońca nie można przecież wiele oczekiwać... a mimo wszystko ilość brązów, brunatności i szarości jest powalająca.

Do tego muzyka, którą chce się nucić w deszczowe popołudnia, kiedy się jest szczęśliwym, że pada na zewnątrz. I opening, przyklejający się mimo woli gdzieś do mózgowego podniebienia :D

Nie przejmujcie się surrealizmem. Nie rzucajcie poduszkami w monitor, kiedy natraficie na odcinek, który jest absurdalny, surrealistyczny i nic nie wnosi. Uwierzcie mi. Tam nie ma takich odcinków – każdy z nich dodaje coś do pełnego obrazu tego martwego świata, bez słońca, zieleni i płynącej wody.  

Ocena – 9/10

*w większości subów można znaleźć Lil Mayer. Postacie używają słowa "Riru", co równie dobrze można przetłumaczyć właśnie jako Lil. Ja posiłkuję się wikipedią i oficjalną stroną anime. I choć bardzo lubię imię Lil, niestety, muszę się zgodzić, że Re-l lepiej pasuje :)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Miranda w Marzec 08, 2007, 05:50:51 pm
Ouran High School Host Club

Zacznijmy od tego, co powinno zawierać każde dobre shoujo, czyli bohaterowie (pieszczotliwie zwani biszami). Bierzemy po jednym z każdego rodzaju. Mamy więc czarującego księcia, niepokornych bliźniaków, mistrza karate o wyglądzie dziecka, jego tajemniczego i małomównego towarzysza oraz intrygującego okularnika. Wszyscy młodzi, przystojni, bogaci, z klasą i sporą ilością wolnego czasu. Pewnego pięknego dnia książę wpada na pomysł założenia klubu, którego członkowie mieliby zabawiać młode damy z Prywatnej Szkoły Ouran niezobowiązującą rozmową przy herbacie...

Do tej właśnie szkoły, dzięki zdobytemu stypendium, trafia ambitna realistka Haruhi Fujioka. Szukając miejsca, gdzie mogłaby się spokojnie uczyć, trafia do Trzeciego Pokoju Muzycznego - siedziby Klubu. Z miejsca zostaje wzięta za chłopaka, z powodu okularów i krótkich włosów. Gdy podczas rozmowy niechcący rozbija bardzo cenną wazę, w ramach zadośćuczynienia zostaje zwerbowana do Klubu. Tak zaczyna się najbardziej zakręcony rok szkolny w życiu Haruhi.

Teraz słówko o głównych męskich postaciach. Założycielem i przewodniczącym klubu jest Tamaki - w połowie Francuz, otwarty i przyjacielski marzyciel, za co często dostaje zimny prysznic od trzeźwo i praktycznie myślącej Haruhi. Prawą ręką Tamakiego jest zajmujący się finansami Klubu Kyoya. Diabelnie inteligentny, czujnie obserwujący wszystko i wszystkich zza okularów, z każdej pozornie beznadziejnej sytuacji znajduje korzystne wyjście ("korzyść" jest tu słowem kluczowym). Bliźniacy Hikaru i Kaoru nie bez powodu dostali łatkę "małych diabełków". Uwielbiają namawiać ludzi na grę "Zgadnij, który z nas to Hikaru", przy czym zgadujący jest z góry skazany na przegraną. Będą bardzo zdziwieni, gdy okaże się, że istnieje jedna osoba potrafiąca ich bezbłędnie rozróżnić... I w końcu nierozłączna para Honey i Mori. Honey jest jednym z najstarszych w tym gronie, co zupełnie nie przeszkadza mu w utrzymaniu wizerunku małego, słodziutkiego chłopczyka, przywiązanego do swojego pluszowego króliczka. Ale strzeżcie się jego gniewu! Mori opiekuje się Honey, zwykle odzywa się niewiele, ale jest postacią bardzo intrygującą.

Ouran Host Club to świetna, inteligentna komedia, w cudowny sposób poprawiająca zły humor. Jest od początku do końca przemyślaną parodią stereotypowych cech, jakie posiadają bohaterowie "zwykłych" shoujo-anime. W odpowiednio pozytywny nastrój wprowadza już opening. Dalej, kreska jest bez zarzutu, dominują radosne, żywe kolory. Fabuła to oczywiście kolejne perypetie Haruhi związane z Klubem i jego gośćmi - nie tylko tymi płci żeńskiej. Są też intrygi, romanse, zwariowane rodzinki, siły nadprzyrodzone i przede wszystkim mnóstwo śmiechu. Całe anime to, mówiąc wprost, uczta dla dziewczęcych oczu ;) Panowie z Host Clubu uwielbiają zaskakiwać nowymi i coraz to wymyślniejszymi przebraniami. Mamy więc odcinek na plaży, w dżungli, w pałacu sułtana, odcinek policyjny, kelnerski, odcinek na Halloween... A wszystko to w tajemniczym Trzecim Pokoju Muzycznym, pełnym ukrytych drzwi i z pojawiającymi się znikąd skórkami od banana ;)

Jak na razie, to anime dostaje bardzo subiektywną ocenę 10/10 :D Jeszcze nie znalazłam takiej komedii anime, która zapadłaby mi na długo w pamięć, do której tak chętnie wracam za każdym razem, gdy mam ponury nastrój (i nie tylko). Jeżeli takową znajdę, poinformuję o tym :)
 
(http://img339.imageshack.us/img339/8980/ouranhostclubdo5.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=ouranhostclubdo5.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/4874/bastardswt3.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=bastardswt3.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/575/whichhikarubg0.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=whichhikarubg0.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/8424/tamakiprincemk5.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=tamakiprincemk5.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/3399/moriwilduy3.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=moriwilduy3.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/1341/honeylolieu5.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=honeylolieu5.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/5271/kyoyaow4.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=kyoyaow4.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/462/moegy0.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=moegy0.jpg)

(http://img339.imageshack.us/img339/9291/nekozawadarkmagicvf7.th.jpg) (http://img339.imageshack.us/my.php?image=nekozawadarkmagicvf7.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Domino76 w Maj 05, 2007, 04:05:33 pm
Właśnie obejrzałam "Toki wo Kakeru Shoujo", czyli "The Girl Who Leapt Through Time". Świetny film, zrobiony na podstawie powieści autorstwa Tsutsui Yasutaka. Wielka szkoda, że nie puścili go u nas w kinach, z wielką przyjemnością obejrzałabym go na dużym ekranie.

Historia zaczyna się dość banalnie, lekko i przyjemnie. Główna bohaterka, Konno Makoto, to nastolatka, taka "chłopaczara", która nie myśli zbyt wiele o przyszłości i cieszy się przyjemnościami chwili - szczególnie grą w baseball z dwoma najlepszymi kolegami. Wszystko traktuje lekko, łącznie z uczuciami innych osób. Przez przypadek trafia po lekcjach do laboratorium chemicznego, gdzie w niejasnych okolicznościach przewraca się, upada i... nabywa zdolności do skakania w czasie (ale tylko w przeszłość). Brzmi banalnie, prawda?

Fabuła "Toki wo Kakeru Shoujo" kojarzy się ze znanym tytułem "Butterfly effect", ale bez tej całej grozy i napięcia. Zmiany wprowadzone do przeszłości przez Makoto nie są aż tak dramatyczne jak te dokonywane przez Evana, to raczej drobne kosmetyczne zabiegi, ułatwiające dziewczynie życie. Jednak historia, początkowo lekka, rozkręca się i nabiera dramatyzmu.

Makoto początkowo cieszy się z nowej zdolności jak dziecko, którym zresztą wciąż po części jest. Jednak okazuje się, że ten dar ma swoją cenę, którą... zapłaci ktoś inny. Kiedy Makoto dostrzega, do czego doprowadziła jej lekkomyślność i płytki egoizm, jest już za późno. Okazuje się, że nie wszystko da się "odczynić", bowiem limit "skoków w przeszłość" jest ograniczony. Jak naprawić popełnione już błędy? Czy można cofnąć wypowiedziane słowa, przywrócić utraconą szansę, powrócić do niewykorzystanej, przegapionej chwili, która po czasie okazała się tak ważna..? Makoto uczy się, że "time waits for no one"... (jest to motto filmu, które pojawia się kilka razy jako napisana nieznaną ręką sentencja na tablicy szkolnej).

W moim osobistym rankingu "Toki wo Kakeru Shoujo" dostaje ocenę 8,5/10, jako że jest to film skierowany raczej do nastoletniego odbiorcy - w związku z czym nie mogło zabraknąć wątku miłosnego i lekkiego moralizowania, co liczę in minus.

Na koniec warto wspomnieć o miłym dla oka chara-design'ie, kojarzącym mi się nieco ze stylem charakterystycznym dla Studia Ghibli, oraz o przepięknych, bogatych tłach (też cecha wspólna z filmami wychodzącymi ze stajni Miyazakiego).

Zdecydowanie warto poświęcić nieco swojego czasu tej produkcji :).

(http://img391.imageshack.us/img391/1393/stoptimescreen1gm3.th.jpg) (http://img391.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen1gm3.jpg)

(http://img523.imageshack.us/img523/8808/stoptimescreen2qc7.th.jpg) (http://img523.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen2qc7.jpg)

(http://img526.imageshack.us/img526/5871/stoptimescreen3xd0.th.jpg) (http://img526.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen3xd0.jpg)

(http://img514.imageshack.us/img514/2242/stoptimescreen4tp7.th.jpg) (http://img514.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen4tp7.jpg)

(http://img517.imageshack.us/img517/166/stoptimescreen5pg8.th.jpg) (http://img517.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen5pg8.jpg)

(http://img523.imageshack.us/img523/5724/stoptimescreen6yh2.th.jpg) (http://img523.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen6yh2.jpg)

(http://img513.imageshack.us/img513/4031/stoptimescreen7ya5.th.jpg) (http://img513.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen7ya5.jpg)

(http://img516.imageshack.us/img516/8559/stoptimescreen8vn3.th.jpg) (http://img516.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen8vn3.jpg)

(http://img516.imageshack.us/img516/9681/stoptimescreen9os3.th.jpg) (http://img516.imageshack.us/my.php?image=stoptimescreen9os3.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: @ w Maj 22, 2007, 09:39:26 pm
(http://www.empik.com/imgcache/2/8/220.283260969723537.jpg)

Niedawno pojawiła się na rynku pozycja, na którą czekałem chyba ponad miesiąc. "Zagubieni w Tokio", bo o tej książce mowa, jest trzecią już książką napisaną przez Marcina Bruczkowskiego. Jako wielbiciel pierwszej z jego książek – "Bezsenności w Tokio" czekałem na kolejną powieść o kraju Kwitnącej Wiśni aż do tego piątku :) Po 6 h lektury  mogę stwierdzić, że opłacało się czekać :)

Jak możemy doczytać się na okładce, "Zagubieni..." opowiada o Michale Jachimczyku, młodym grafiku z japońskiej wytwórni płytowej, który szuka swojego przyjaciela z pracy, który pewnego dnia nie zjawił się w biurze, a słuch po nim zaginął. Osobiście średnio lubię czytać fragmenty przedstawione na okładce, które mają tylko przyciągać wzrok potencjalnego nabywcy  i tak też zrobiłem teraz – przeszedłem od razu do lektury. Książka, która na początku wydaje się być tylko kolejną powieścią sensacyjną, umieszczoną w japońskich realiach szybko zmienia swoją rolę, w której istotne staje się szukanie samego siebie, w gąszczu Tokijskich domków.

Oczywiście nie zabrakło nawiązania do "Bezsenności..." – do akcji dołączają się także bohaterowie pierwszej książki Bruczkowskiego – Gajdzin i Sam, ale nie jest to kontynuacja, tylko zupełnie inna historia. Przede wszystkim nie jest to już powieść autobiograficzna, lecz mamy tutaj podobny humor, muzykę oraz japonki :-) , na które fani Bruczkowskiego na pewno się ucieszą. Nie jest może ona aż tak japońska jak "Bezsenność..", ale jest zdecydowanie bardziej dopracowana, przemyślana i przede wszystkim prawdziwa.
Tak więc zdecydowanie polecam tę książkę osobom zainteresowanym Japonią, jej kulturą, oraz zwyczajami, a dla fanów "Bezsenności..." jest to chyba pozycja obowiązkowa :-)

Nie ma to jak mat-fiz-inf piszący recenzje? :lol:
Tytuł: Elfen Lied
Wiadomość wysłana przez: MaDeR w Maj 27, 2007, 08:35:58 pm
Elfen lied

To było przerażające anime.

To nie horror, wbrew pozorom. Tu nie chodzi o strach przed parapsychicznymi mocami, choć ich obecność w Elfen Lied jest oczywista. Nie jest to sprawą też krwawych scen (odlatujące kawałki ciała i krew, wszędzie krew to częsty widok). Nie przerażało niczym tak konkretnym.

Tu chodzi o całokształt. Młode, często bardzo młode dziewczynki o zmutowanych genach, posiadające moc niszczenia i zabijania za pomocą dziwnych, niewidzialnych "ramion". Ścinające masowo ludzi jak żyto, bez uczuć, z wyjątkiem być może nienawiści do rodzaju ludzkiego, który je odrzucił. A zarazem darzące sprzecznymi, obłąkanymi uczuciami swych katów i oprawców, którzy prowadzą nad nimi okrutne eksperymenty dla własnych, skażonych celów. To wszystko jest zanurzone w naszym codziennym złu, dziejącym się cały czas, tu i teraz, w chwili, w której czytasz te słowa. Shizofrenia Lucy/Nyu, psychopatyczny żołnierz, policja nie ważąca się tknąć spraw związanych z tajnymi rządowymi projektami, ojczym-pedofil, szczeniak zatłuczony na śmierć przez kilkuletnie dziecko... nawet najmniejsze zło, najmniejsze kłamstwo może doprowadzić do cierpień, łez i śmierci.

Jest jeszcze kilka wyróżników. Całkiem oryginalny, śpiewany po łacinie opening, gra kontrastów (miłosna historia głównych bohaterów na tle przedstawonych wyżej okrucieństw) oraz wieloznaczne zakończenie.

To było przerażające anime.

Za:
* To coś więcej, niż fajny biust Nyu i psychopatyczne skłonności Lucy. Ta historia naprawdę przeraża.

Przeciw:
* Nie każdemu musi się podobać widok ludzi koszonych jak żyto.
* Jak też sporo golizny występującej w serii.

Subiektywna ocena końcowa: 8/10
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Włodek w Lipiec 12, 2007, 11:37:34 pm
Fate/Stay Night (Projekt Fate)

Główny bohater to młody chłopak uczęszczający do szkoły średniej – Emiya Shirou. Dziesięć lat wcześniej jako jedyny ocalał z gigantycznego pożaru. Uratował go wtedy i przygarną Emiya Kiritsugu, który natchną adoptowanego syna sprawiając, że jego marzeniem stało się zostanie obrońcą sprawiedliwości. Poznajemy Shirou kiedy jego ojczym już nie żyje. Mieszka sam, ale jego dom jest często odwiedzany przez Fujimurę, nauczycielkę w szkole Emiyi i przez jego koleżankę, która pomaga mu w domu – Sakurę. Emiya wychodzi do szkoły wcześnie a wraca późno. Kiedy tylko może pomaga innym chcąc spełnić swoje marzenie. Od dawna posiada też niezwykłą umiejętność, jest w stanie wzmacniać i naprawiać przedmioty przez dotyk. Pewnego dnia zastaje na boisku walczącą parę, ubranego na niebiesko jegomościa z włócznią i osobnika w czerwonym płaszczu i z dwoma mieczami. Kiedy stara się uciec włócznik natychmiast rzuca się za nim i... zabija go. Wskrzesza go Tohsaka Rin, dziewczyna będąca wielką zagadką dla wszystkich. Kiedy Emiya się budzi jest już sam. Tego samego dnia, w swoim domu znów spotyka tajemniczą postać z czerwoną włócznią, która i tym razem stara się go zabić. Przypadkowo otwiera się magiczne przejście z którego wyłania się piękna, blond włosa kobieta odziana w zbroję i dzierżąca niewidzialny miecz. Sprawia, że przeciwnik ucieka. Na miejscu pojawia się Rin, która prowadzi Emiyię do enigmatycznego księdza (tak, ma głos Alucarda z Hellsinga ^^), który opowiada mu w co został wplątany – w Wojnę Świętego Graala. Polega ona na walce pomiędzy siedmioma mistrzami i ich sługami z których każdy ma inną klasę. Mężczyzna w błękicie był Włócznikiem (Lancer), ten w czerwieni jest sługą Tohsaki – Łucznikiem (Archer), pod komendę Shirou trafia Szermierz (Saber), pozostali to Berserker, Zabójca (Assassian), Jeździec (Rider) i Czarodziejka (Caster). Zadaniem każdego z mistrzów jest wyeliminowanie pozostałych poprzez zabicie mistrza lub sługi. Nagrodą jest Święty Graal mogący spełnić życzenia i mistrza, i sługi. Emiya zgadza się wziąć udział w Wojnie, gdyż to właśnie poprzednia była powodem pożaru z którego cudem ocalał.

W serii jest bardzo dużo akcji i nie nuży ona. Doliczyłem się tylko jednej przegadanej sceny, ale to w sumie wyjątek (tak, moment kiedy Czarodziejka opowiada o swoim niecnym planie). Fabuła jest ciekawa i wciągająca a i fani walk i magii nie powinni być zawiedzeni. Z czasem tworzy się też uczucie. Anime zrobione jest na podstawie gry o tym samym tytule. Jako ciekawostkę dodam że trwają prace nad przetłumaczeniem pierwszej części gry (86% już gotowe!) na angielski. O planach tłumaczenia drugiej części – Fate/Hollow Ataraxia nic mi nie wiadomo, ale nie wykluczone że też jest to w planie.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Uchiha w Lipiec 17, 2007, 11:49:36 pm
FLCL - Furi Kuri - Fooly Cooly


Seria, jeśli można ją tak nazwać (zaledwie 6 odcinków), skupia się głównie na przygodach 12-letniego chłopca o imieniu Naota. Bohater żyje wraz z ojcem (dosyć zboczonym), oraz dziadkiem w rodzinnej piekarni na przedmieściach miasta Mabase. Na jednym z wzgórz miasta stoi ogromna budowla, która nie posiada wejścia ani wyjścia, o nazwie Medical Mechanica i na dodatek wygląda jak żelazko. Akcja rozwija się, gdy pewnego dnia w życiu Naoty pojawia się Haruhara Haruko(wywiadowca Galactic Space Patrol Brotherhood/Stellar Fraternity), która wpada na niego swoim skuterem, a potem uderza w głowe gitarą bassową marki Rickenbaker. Na głowie Naoty od uderzenia gitarą, pojawia się coś w rodzaju rogu, który nie znika pomimo starań chłopca, a z biegiem czasu przeradza się w robota. Haruko poprzez uderzenie go swoją gitarą, uruchomiła portal pozwalający na przenoszenie obiektów z jednego punktu galaktyki w drugi, za pomocą głowy Naoty. Nie jest to może do końca jasne, lecz cała fabuła FLCL jest taka :). Moja recenzja nie odzwierciedla w  zupełności klimatu jaki panuje w świecie Naoty. Muzyka stoi na bardzo wysokim poziomie i jest ogromnym atutem serii. Podsumowując FLCL, jest bardzo ciekawym tytułem, ilość odcinków, choć mała to w zupełności wystarcza do przekazania i wyjaśnienia wszystkich wątków pojawiających się w serii.
Oto lista odcinków:
   1. Fooly Cooly (Furi Kuri - フリクリ) 24:36
   2. FireStarter (FiSta - ファイスタ) 23:27
   3. Marquis de Carabas (Maru-Raba - マルラバ) 23:25
   4. Full Swing (Furi Kiri - フリキリ) 24:53
   5. Brittle Bullet (Bura-Bure - ブラブレ) 23:25
   6. FLCLimax (Furi Kura - フリクラ) 28:36

Moja ocena końcowa to 8/10.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Sumiko w Lipiec 29, 2007, 07:40:53 pm
Powiem szybko i szczerze. Ludzie! piszecie genialne recenzje! Aż miło czytać!
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Włodek w Sierpień 29, 2007, 12:46:37 pm
Death Note

Ryuuku to jeden z Shinighami, bogów śmierci. Jak każdy Shinighami ma on moc zabicia dowolnego człowieka dzięki swojemu Notesowi Śmierci. Wystarczy wpisać imię znając twarz ofiary a osoba ta umrze, ale... co z tego? W Świecie Shinighami jest zwyczajnie nudno, zabijanie przestało być ciekawe już dawno temu. Bogowie śmierci nie maja nic ciekawego do roboty poza spaniem lub graniem w karty. Ryuuku ma dosyć, jako że już jakiś czas temu oszukał króla Shinighami i zdobył drugi notes czas to wykorzystać. Postanawia się rozerwać i wyrusza do świata ludzi...

Yagami Raito jest obiecującym, bystrym i popularnym wśród dziewczyn studentem. Pewnego pięknego dnia zauważa że na podwórku koło uczelni spada czarny zeszyt z wypisanym na okładce “Death Note”. Raito otwiera i jego oczom ukazuje się napisana po angielsku instrukcja obsługi: Jeśli w notesie zostanie zapisane imie i nazwisko osoby, której twarz jest znana zapisującemu, ta osoba umrze... jeśli w ciągu 40 sekund nie zostanie sprecyzowany sposób śmierci osoba umrze na zawał serca... w ciągu następnych 6 minut i 40 sekund powinny zostać wpisane szczegóły dotyczące śmierci ofiary... Jeśli czas śmierci nie zostanie sprecyzowany osoba umrze po 40 sekundach... Raito oczywiście nie wierzy, bierze to za wymyślny dowcip, ale bierze zeszyt ze sobą. W domu podczas nauki ogląda telewizję. W szkole zabarykadował się przestępca i trzyma dzieci jako zakładników. Raito widząc twarz i nazwisko przestępcy postanawia wypróbować znaleziska. Po 40 sekundach w wiadomościach mówią, że porywacz zmarł na zawał... Początkowo Raito jest przerażony, ale szybko postanawia jeszcze przetestować nową zdobycz. Kiedy wychodzi do miasta jest świadkiem jak grupa zbirów napastuje dziewczynę. Ponieważ przywódca przedstawia się, Raito wpisuje jego imię wraz z powodem śmierci – wypadek drogowy. 40 sekund później w mężczyznę uderza ciężarówka. Raito ma teraz pewność, że to nie zbieg okoliczności. Postanawia wykorzystać moc, która mu przypadła, ma zamiar stworzyć świat bez przestępczości, gdzie byłby bogiem. Niedługo potem ukazuje mu się wielka, groteskowa postać z wyłupiastymi oczyma i diabolicznym uśmiechu. Przedstawia się jako Ryuuku, mówi że jest Shinighami. Raito kontynuuje swój plan. Mordercy, złodzieje, gwałciciele, skorumpowani politycy, bossowie mafii... wszyscy masowo zaczynają umierać na zawał. Nie trudno się domyśleć że to nie przypadek. Tajemniczy mściciel zyskuje przydomek “Kira” i wielu zwolenników. Kiedy policja międzynarodowa zaczyna nie dawać sobie rady pomoc proponuje L, enigmatyczny detektyw, którego twarzy nikt nie zna. L ma w pełni potwierdzoną opinie najlepszego detektywa na świecie...

Seria to kryminał, ale nie tylko. Mamy tu bogów śmierci, mamy elementy komediowe jak uzależnienie się Ryuuka od ziemskich jabłek i angielska instrukcja obsługi do Notesu Smierci. Akcji niemal nie ma w ogóle, ale mimo to i tak seria trzyma w napięciu. Napięcie budowane jest dedukcją L i Kiry, którzy nawzajem próbują się zapędzić w ślepy zaułek, ich rozmyślania, wracanie do sytuacji, szukanie wskazówek tam, gdzie zwykły człowiek by ich nie znalazł, wprowadzanie w życie pomysłów i sposób w jaki przeciwnik dochodzi do tego, że to pułapka. Seria składa się z 37 odcinków rozrywki na wysokim poziomie. Intra i Outra też stoją na poziomie całości i trzymają klimat serii (zdanie fana muzyki alternatywnej). Seria nie jest ani za krótka, ani za długa a każdy zwrot akcji jest dobrze przemyślany.

Moja ocena to 10/10
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Krova w Sierpień 29, 2007, 06:33:58 pm
Podpisuję się pod recką Włodka wszystkimi czterema kopytami, jeszcze nie widziałem serii, która trzymałaby równie wysoki poziom przez WSZYSTKIE odcinki. DN ma prawie 40 odcinków, więcej niż przeciętna seria, ale przez cały czas seria trzymała w napięciu, fabuła to majstersztyk, 10/10 jak nic.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Sierpień 30, 2007, 09:01:48 pm
Wydaje mi się że do każdej recenzji powinniście dołączać po kilka zdjęć. Tak by było dużo lepiej.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Sir_Ace w Wrzesień 16, 2007, 06:29:59 pm
Na wstępie witam wszystkich userów. Od dłuższego czasu przeglądałem to forum, ale dopiero dziś, pod wpływem ostatnio obejrzanego "dzieła", postanowiłem się zarejestrować i coś napisać.

Uwaga! Opinia kontrowersyjna, ale i subiektywna!

Sumomomo momomo (W wolnym tłumaczeniu "I śliwki, i brzoskwinie)

Tak oto rozpoczyna się cała historia:
Główną bohaterka anime jest młoda Momoko Kuzuryū  – adept Sztuk Walki, spadkobierczyni całego klanu wojowników -  której to zamarzyło się zrodzić najsilniejsze potomstwo świata. Aby tak się stało, postanawia spłodzić dziecko z potomkiem przywódców innej potężnej rodziny Adeptów Sztuk Walki - Kōshim Inuzuka. Tak się jednak składa, że Inuzuka nie kwapi się do żeniaczki. Więcej nawet,  uwikłany jest w uczucie potrójnej miłości (do kodeksu prawnego,  nauki i przewodniczącej klasy), za nic ma przemoc, nie mówiąc już o uprawianiu Sztuk Walki. Niezrażona    tym Momoko na wszelkie sposoby próbuje doprowadzić do intymnego zbliżenia (a robi to bardzo nachalnie, z wdziękiem typowym ecchi-lolitkom). Jak się potem okazuje, na życie Inuzuki dybią zabójcy rozesłani przez pozostałe dziesięć klanów władającymi Sztukami Walki...

Jak można z tego wstępu wywnioskować, Sumomomo momomo jest kompilacją konwencji ecchi i akcji/walki, tak więc do czynienia mamy ze swoistą przeplatanką scen, w których na pierwszy plan wysuwają się półnagie lolitki, z mniej lub bardziej dynamicznymi walkami, porównywalnymi choćby do tych z Dragon Balla. Zabiegiem tym twórcy chcieli zapewne przyciągnąć pasjonatów obu tych gatunków, ale... (No właśnie, zawsze jest jakieś ale) ... ale wątpię, by odniosło to skutek. Sam już nie wiem, może wyrosłem z tego typu produkcji? Walki mnie nudziły, były tak infantylne jak w anime dla dwunastolatków. Nie bawią mnie też sceny, w których kuso odziana (nawet, jeśli odzienie to – szczyt perwersji – siodło i uprząż końska) lolitka pcha się na siłę do łóżka usilnie broniącego się przed tym młodzieńca. Sytuacji nie ratuje nawet tło fabularne (dawno głupszego anime nie oglądałem) ani niezbyt ciekawi bohaterowie.

Właściwie jedynym elementem, który mi się w Sumomo spodobał to rysunek. Anime wygląda po prostu ładnie (postaram się znaleźć kilka screenów), właśnie to skusiło mnie do sprawienia sobie tego anime. O dźwięku (i głosach postaci) nie muszę się chyba wypowiadać, bo wysoki poziom tych w anime to właściwie standard.

Dla porządku wspomnę, że anime to liczy sobie 22 odcinki o standardowej długości (+ dwa speciale, ale tych ostatnich nie odważyłem się obejrzeć...).    


[screeny później]
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 16, 2007, 08:12:18 pm
The Skull Man

Cichy odgłos dzwoneczka, miasto nocą, deszcz, przez pustą ulicę ucieka ogarnięta paniką kobieta, głośne warczenie, które nie może wydobywać się z gardła psa, tajemniczy mężczyzna w masce wyglądającej jak czaszka. A potem krzyk ginącej osoby.

Świat tego anime trochę różni się od naszego. Głównym bohaterem jest Mikogami Hayato będący fotoreporterem. Wybiera się do zamkniętego miasta – Ootomo City. To w tej rządzonej twardą ręką części Japonii dochodzi do tajemniczych morderstw.
Już na przeprawie paszportowej jest świadkami jak wojsko zabija mężczyznę chcącego nielegalnie wejść do miasta, godzina policyjna w nocy, patrole. Nie do tego jesteśmy przyzwyczajeni, nasz bohater również. A jako dziennikarz musi być przecież wścibski i nachalny co w takich warunkach nie jest łatwe. W dziennikarskim śledztwie Hayato ma niechcianego pomocnika - młodą dziewczynę udającą dziennikarkę – Mamiya Kiriko - której pomógł przekroczyć granicę. Razem zaczynają tropić tajemniczego Skull Mana, który jest jednym z najciekawszych antybohaterów jakich ostatnio widziałem.

Serial jest bardzo mroczny. Nie tylko grafika jest ponura – świat polityki, wojska, tajnych eksperymentów, wszystko pod butem brutalnej siły, krwawe zabójstwa. Miasto rządzone przez totalitarną  klikę jest terroryzowane przez znajdywane prawie co noc trupy. Dlaczego te osoby giną? Czy to zemsta zabitej kiedyś osoby, która jednak przeżyła? Jaką tajemnicę skrywa nowa sekta działająca na terenie miasta? Jakie znaczenie ma dźwięk? Pytań jest wiele, a Hayato i Kiriko starają się znaleźć na nie odpowiedzi. Ideologia rodem z czasów totalitaryzmu połączona z technologią XXI wieku pozwala stworzyć dość diaboliczną intrygę, w której każdy stara się wygrać dla siebie jak najwięcej. A pula jest znaczna.

Fabuła jest bardzo spójna, nie ma tu żadnych nieprzemyślanych odcinków, a 13 epizodów starcza na przedstawienie historii i jej bohaterów. I właśnie bohaterowie są największa zaletą tego anime – szczególnie dwójka reporterów oraz tytułowy Skull Man. Realistyczni, naturalni, rozbudowani nawet pomimo tego, że w 13 epizodach nie zawarto wielu sytuacji, które by ich opisywały. Ale nie tylko oni przykuwają uwagę. Praktycznie każda przedstawiona postać jest charakterystyczna i wyraziście nakreślona, wystarczająco, by jasno ją z kwalifikować. Anime to skupia się na ludziach uwikłanych w niesamowitą historię, a nie na samej historii. I to wychodzi temu tytułowi naprawdę na dobre. Bo oś fabuły to prawdziwa tandeta, ale zanim się zorientujemy, to będzie już po anime i nie wpłynie to na jego odbiór. Ograniczenie dawek mistycznego chłamu do minimum było strzałem w dziesiątkę. Bones zostawiło wiele rzeczy niedopowiedziane, wiele rzeczy nie zostało wytłumaczone, bo to nie było w tej historii najważniejsze.

Do strony graficznej nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Design postaci bardzo przyjemny dla oka, bez ‘fajerwerków’, dość oldshoolowy. Stylistyka skojarzyła mi się z Shingetsutan Tsukihime. Te same pastelowe barwy i mrok. Paleta kolorów jest dość szeroka, gra świateł nadaje wielu scenom dodatkowej głębi, animacja płynna, walki bardzo dynamiczne. Czasami tylko widać zbyt wyraźnie, że mamy do czynienia z grafiką komputerową. Tła zrobione starannie, idealnie komponują się z postaciami. Duży plus za oprawę graficzną.

Muzyka też wznosi się ponad średnią ostatnich produkcji. Bardzo ładna, doskonale akcentuje to co widzimy na ekranie, a i sama w sobie potrafi wybić się na pierwszy plan.

Polecam wszystkim mającym ochotę na dynamiczną i mroczną historię sf z antybohaterem w roli głównej. Solidne 8/10.

(http://images26.fotosik.pl/82/2c79e59a136d57d5m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=2c79e59a136d57d5)
(http://images27.fotosik.pl/82/1f1bfdeca15245a5m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1f1bfdeca15245a5)
(http://images30.fotosik.pl/82/26230ff87b1471b5m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=26230ff87b1471b5)
(http://images29.fotosik.pl/82/7070544b27d0905fm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=7070544b27d0905f)
(http://images27.fotosik.pl/82/3613683216c4a3f7m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=3613683216c4a3f7)
(http://images13.fotosik.pl/91/f3b5fcb0bf4adfbcm.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f3b5fcb0bf4adfbc)
(http://images12.fotosik.pl/97/f022df234462435em.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=f022df234462435e)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: wyspa w Październik 08, 2007, 10:39:27 pm
(http://img245.imageshack.us/img245/4576/wr823ce2imvc7.jpg)
Wolf's Rain
Przyszłość... świat pogrążony w chaosie, istnieje tylko kilka prosperujących ostatnimi siłami enklaw ludzkich położonych na pustkowiach, światem żądzą arystokraci. Samotny łowca podąża śladem wilków... Wilki są już bajką dla dzieci, wyginęły dawno temu ale czy na pewno, czy nie czyhają gdzieś w ukryciu?

To właśnie one są głównymi bohaterami Anime... Poznamy bohaterów po kolei (dlatego nie zdradzę za dużo) ich przygody i podróż... Również relacje między postaciami są dopracowane... nic nie dzieje się "po prostu" wszystko ma swoją przyczynę i skutek.  Mamy również gammę postaci drugoplanowych, każda z nich ma równie dobrze dopracowane motywy działania i własną biografię.

Kreska jest naprawdę ładna... wiele osób twierdzi także iż nie widziało w żadnym Anime bardziej "wilczych" Wilków ;). Animacja mi osobiście wydawała się dość płynna. Często czuć apokaliptyczny klimat, kolory są wyblakłe, niebo zachmurzone przynajmniej przez większość czasu. Walki są bardzo dobrze odwzorowane aczkolwiek nie należy spodziewać się wielkiej gammy efektów, raczej utarczek czysto fizycznych czasami z użyciem broni...

Główny wątek naprawdę wciąga... mamy wiele tajemnic, historie poszczególnych postaci poznajemy stopniowo. Mimo iż historia dzieję się w dość odległej przyszłości (jakieś 100 lat w przód) nie odczuwamy jakiegoś futurystycznego klimatu, jest to bardziej przyszłość apokaliptyczna jednak nadal żyjąca codziennym zwykłym życiem. W anime mieszają się wątki poważne z lżejszymi chwilami jednak jest to nadzwyczaj dobrze stonowane...

Muzyka w Anime jest naprawdę klimatyczna... to jeden z jej plusów.  

Seria Anime składa się z 26 odcinków i 4 OAV które są tak naprawdę zakończeniem serii (producent nie miał czasu ani budżetu i w pierwszym wydaniu te 4 odcinki zastąpił odcinkami retrospekcyjnymi z poprzednich odcinków)

Ogólnie polecam każdemu fanowi animy i nie tylko :]
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Październik 14, 2007, 11:28:06 am
Nie umiem pisać recenzji, ale cóż... Nie mogłam się powstrzymać ;-).



"Zipang"

Nieokreślona (powiedzmy), acz niedaleka, przyszłość. Trzech przyjaciół z akademii wojskowej odwiedza swoją Alma Mater. Przedstawiają studentom okręt, na którym służą, opisując systemy uzbrojenia i inne tajniki ultra nowoczesnego niszczyciela, wyposażonego w gadżety niedostępne obecnie w naszej rzeczywistości japońskim Siłom Samoobrony. W czasie krótkiej przerwy po wykładzie przybliżają z kolei widzom samych siebie, po czym, po odprawie u dyrektora uczelni, wracają na statek. Cała ta połowa pierwszego odcinka, włącznie z jeszcze wcześniejszą sceną z dzieciństwa głównego bohatera, służy chyba tylko temu, by epizod mógł się zakończyć klasycznym cliffhangerem. Co jest jedną z nielicznych słabych stron tej serii.

1 lipca 20xx roku Mirai (jap. przyszłość), okręt naszych znajomych, wychodzi w morze w towarzystwie trzech innych jednostek. Jego celem jest Pearl Harbor, gdzie konwój ma dołączyć do statków amerykańskiej marynarki wojennej, by wśród hawajskich wysepek wziąć udział w manewrach. Podróż przez kilka dni przebiega spokojnie, dając przebywającemu na Mirai dziennikarzowi możliwość przyjrzenia się codzienności marynarzy, wykonania fotografii, przeprowadzania wywiadów i opalania się na pokładzie. Wszystko się zmienia cztery dni po opuszczeniu macierzystego portu, gdy grupa wpływa w obszar nietypowych zjawisk atmosferycznych, z dziwaczną burzą i jeszcze dziwaczniejszą zorzą na czele. Okręt bohaterów traci kontakt z towarzyszącymi jednostkami, nie widzi ich na ekranach radarów, nie może nawiążać z nimi kontaktu radiowego ani, z powodu ograniczonej widoczności, wzrokowego. Następnie w jednej chwili wszystkie urządzenia elektryczne przestają działać, kompas kręci się w kółko, a wskazówki zegarków biegną w drugą stronę. Oficerowie starają się zachować spokój, jednak nietypowa sytuacja nawet ich doprowadza do skrajnego niepokoju. Na szczęście nie trwa ona długo. Kiedy prawidłowa praca przyrządów zostaje przywrócona marynarze odkrywają, że wokół nich znikąd pojawiła się flota około 40 statków, wśród których wszyscy nieomylnie rozpoznają zatopiony w 1945 roku pancernik Yamato. Mirai sprawnie wymyka się próbującym odciąć go od pustego oceanu jednostkom i ucieka przed zaskakującym zjawiskiem. Załoga zastanawia się, skąd na Pacyfiku wzięły się okręty sprzed 60 lat w formacji, jak zapewnia jeden z oficerów, prawdziwy otaku II Wojny Światowej, z nocy sprzed japońskiego ataku na Midway, tj. z 4 lipca 1942 roku. Stawiane są i odrzucane kolejne hipotezy pojawienia się historycznej flotylli, aż wreszcie najwyższy stopniem oficer artylerii zwraca uwagę wszystkich na fakt, że to nie Yamato z towarzyszami zawędrował do wieku XXI, lecz Mirai cofnął się w przeszłość. Ponieważ jednak nie otrzymano innych rozkazów z admiralicji (dziwne, prawda? :-p), kapitan niszczyciela decyduje zgodnie z planem podążać w stronę Pearl Harbor. Następnego dnia nieopodal okrętu wybucha w powietrzu płonący myśliwiec, a zza horyzontu wyłaniają się smugi gęstego dymu. Załoga z całych sił stara się ignorować toczącą się opodal bitwę, nie chcąc ingerować w bieg historii i powodować paradoksów, wiedząc jednocześnie, jak wiele japońskich istnień przepadnie w czasie przegranej walki. Ostatecznie Mirai zawraca i płynie w kierunku miejsca, w którym pojawił się w przeszłości, z nadzieją, że w tym samym miejscu zdoła wrócić do swoich czasów. Po drodze statek napotyka leżący na falach japoński samolot; pierwszy oficer upiera się, by sprawdzić, czy nikt nie przeżył. Kapitan zgadza się na sprowadzenie rannego pasażera myśliwca na pokład statku, zapobiegając tym samym pisanej mu śmierci. Ocalałym żołnierzem okazuje się być nieprzyzwoicie inteligentny, młodziutki porucznik imperialnej marynarki, który od pierwszej niemal chwili zaskakuje załogę Mirai bystrością umysłu, poglądami, elastycznością i zdolnościami przystosowawczymi. Dowiedziawszy się, skąd pochodzi okręt, i poznawszy przyszłość Japonii cudem 'zmartwychwstały' postanawia zmienić bieg zdarzeń i zaoszczędzić ojczyźnie cierpień spowodowanych działaniami wojennymi. Okazuje się to być pierwotnie zbieżne z zamierzeniami dowództwa niszczyciela, z czasem jednak wychodzą na jaw różnice w sposobie postrzegania świata i plan natchnionego wizjonera zaczyna przybyszy z przyszłości nieledwie przerażać. Niestety, wcześniejsze zaufanie i odrobina nieuwagi sprawiają, że zapoczątkowanych zmian nie da się już cofnąć - Japonia zmierza ku nowej, nieznanej przyszłości...

"Zipang" - pierwotnie manga autorstwa Kaijiego Kawaguchi, potem również jej anime'owa adaptacja - niewątpliwie jest pokłosiem amerykańskiego "Końcowego odliczania" z 1980 roku, które akurat wczoraj wieczorem pokazała stacja Tele5 (nie miałam okazji oglądać, bo mecz leciał na Dwójce :-?). Jak na dzieło Japończyków przystało, fabuła jest 'odwrócona' i w komiksie to japoński okręt wojenny zostaje rzucony w przeddzień pierwszej wielkiej klęski Japonii w czasie II Wojny Światowej, bitwy o Midway (w filmie amerykański lotniskowiec pojawia się kilka dni przed atakiem na Pearl Harbor). Zasada pozostaje jednak ta sama: świadomi losów pobratymców goście z przyszłości muszą zdecydować, co powinni w tej sytuacji zrobić. Zdrowy rozsądek kłóci się z porywami serca, a paradoksy czuwają tuż za rogiem, by wkroczyć do akcji, gdy tylko będą miały okazję. I o ile amerykańska wersja trwa niecałe dwie godziny, nie dając bohaterom zbyt wiele czasu i kończąc się przysłowiowym Hollywoodzkim happy endem, o tyle manga liczy obecnie 31 tomów i biegnie dalej. Sprawia to, że akcja mangi rozwija się w zupełnie nieprzewidywalnym kierunku (no, jedno przewidzieć się da: Mirai nie wraca do swoich czasów - gdyby wrócił, nie byłoby o czym opowiadać), zaskakując czytelnika momentami w bardzo nieprzyjemny sposób i pozwalając blisko poznać, a nawet zżyć się z osobami dramatu. Anime ma tę wadę, że przybliża jedynie wydarzenia z pierwszych kilku tomów komiksu i kończy się w sposób, za który osobiście miałam ochotę natłuc realizatorom serialu po tyłkach. Mówiąc oględnie: żaden wątek nie zostaje rozwiązany, ponadto w ostatnim odcinku mamy do czynienia z paradoksem, przy którym uratowanie głownego mieszacza jest dziecinną zagrywką. Anime prosi się o ciąg dalszy, który naprawdę bardzo bym chciała zobaczyć.

Graficznie serial przedstawia się całkiem nieźle, choć nie rewelacyjnie. Rendering powierzchni morza czy wybuchów pozostawia wiele do życzenia, strasznie się gryząc z fragmentami animowanymi w sposób tradycyjny. Design postaci jest specyficzny, odpowiadający mandze, w miarę realistyczny i niespecjalnie pociągający. Za to okręty i inne maszyny przedstawione są znakomicie, co, zapewne, ucieszy oczy każdego miłośnika militariów (przynajmniej dopóki nie zaczną strzelać lub płonąć :-p). Ciekawie wyglądają również tła, przyroda i architektura, a niektóre zbliżenia (np. otwarte usta poległego żołnierza, wypełnione deszczową wodą) mogą silnie odddziaływać na widza.

Od strony dźwiękowej i muzycznej nie mam zastrzeżeń, jednak żaden utwór, prócz openingu, nie wywarł na mnie większego wrażenia. Melodie są dobrze dobrane, odpowiednio dramatyczne we właściwych momentach, wystarczająco nastrojowe w innych; chwile, gdy nie ma podkładu w ogóle, nie psują obrazu całości. Seiyuu, jak to najczęściej bywa, wykonują swoją pracę wzorowo. Na szczególne uznanie zasługuje według mnie Hiroki Touchi, który, mimo niezbyt dużego doświadczenia w tym zawodzie, potrafił wcielić się w uratowanego wizjonera tak doskonale, że nie potrafię sobie wyobrazić w tej roli kogokolwiek innego. Jego łagodny, spokojny głos jest naprawdę sugestywny.

Główną zaletą "Zipanga" pozostają jednak postaci i fabuła. Bohaterowie, rozdzierani pomiędzy uczuciami (wcale nie chodzi o 'prozaiczną' miłość) a obowiązkiem, stawiani w sytuacjach, z których ciężko znaleźć wyjście, są tak ludzcy, że trudno się nie zastanawiać, co my byśmy zrobili na ich miejscu. Czy potrafilibyśmy pozostać pacyfistami w obliczu wojny? Czy umielibyśmy zabić wbrew własnej woli i przekonaniom? Co byśmy uznali za priorytet i co byśmy byli w stanie poświęcić dla wyższych celów? Z jednej strony łatwo zrozumieć załogę Mirai, z drugiej nie sposób się dziwić nawet najbardziej zaskakującym poczynaniom uczestników wojny. Widz, podobnie jak obserwowane postaci, niejednokrotnie może czuć się zdeprymowany tokiem zdarzeń, na które, tak samo, jak większość bohaterów, nie ma żadnego wpływu. Przygnębiające jest szczególnie to, że podróżnicy w czasie nigdzie nie mogą się czuć bezpiecznie i nie mają właściwie żadnych sprzymierzeńców. Amerykanie są teraz ich śmiertelnymi (dosłownie) wrogami, choć byli z nimi sprzymierzeni jeszcze kilka subiektywnych dni temu. Załoga niszczyciela nie może się też niczego dobrego spodziewać po swoich rodakach, prezentujących postawy od przychylnej, przy jednoczesnej chęci wykorzystania okazji, po ukryty sprzeciw, owocujący podstępną zdradą. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Jest to historia godna polecenia zwłaszcza osobom, które dosyć mają niedojrzałych bohaterów, jakimi naszpikowane jest większość anime. Można się znudzić problemami wieku dorastania, szczególnie jeśli wiek ten dawno ma się za sobą. "Zipang" jest anime o ludziach dorosłych, już ukształtowanych, zmuszonych stawić czoła rzeczywistości, do której nic ich nie przygotowało. Dla mnie to wyjątkowo słodki rodzynek.


(http://img155.imageshack.us/img155/2671/zipang04tt0.th.jpg) (http://img155.imageshack.us/my.php?image=zipang04tt0.jpg)

(http://img99.imageshack.us/img99/1662/zipang07bb7.th.jpg) (http://img99.imageshack.us/my.php?image=zipang07bb7.jpg)

(http://img143.imageshack.us/img143/8449/zipang02bx7.th.jpg) (http://img143.imageshack.us/my.php?image=zipang02bx7.jpg)

(http://img151.imageshack.us/img151/782/zipang08ic3.th.jpg) (http://img151.imageshack.us/my.php?image=zipang08ic3.jpg)

(http://img151.imageshack.us/img151/9471/zipang01bn2.th.jpg) (http://img151.imageshack.us/my.php?image=zipang01bn2.jpg)

(http://img148.imageshack.us/img148/4836/zipang03fo4.th.jpg) (http://img148.imageshack.us/my.php?image=zipang03fo4.jpg)

(http://img140.imageshack.us/img140/7236/zipang06vz8.th.jpg) (http://img140.imageshack.us/my.php?image=zipang06vz8.jpg)

(http://img137.imageshack.us/img137/2162/zipang09jf4.th.jpg) (http://img137.imageshack.us/my.php?image=zipang09jf4.jpg)

(http://img141.imageshack.us/img141/4223/zipang05ld7.th.jpg) (http://img141.imageshack.us/my.php?image=zipang05ld7.jpg)

(http://img151.imageshack.us/img151/2641/zipang10vi5.th.jpg) (http://img151.imageshack.us/my.php?image=zipang10vi5.jpg)
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: wyspa w Grudzień 01, 2007, 05:04:05 pm
Cowboy Bebop
(http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/thumb/0/08/CowboyBebopPo.jpg/250px-CowboyBebopPo.jpg)

Cóż myślę, iż trudno będzie mi ocenić w miarę obiektywnie Anime, które jest dla mnie bezwzględnie No.1… Jednakże postaram się… zresztą większość z was pewnie zna ten tytuł i będzie mogło samemu zweryfikować moją ocenę.

Cowboy Bebop jest Anime utrzymanym w klimatach Sience-fiction. Akcja toczy się około roku 2100, postęp techniki, mimo iż na pierwszy rzut oka wydaje się dość duży poza paroma przypadkami wcale nie jest trudny do wyobrażenia… wszystko sprawia wrażenie zgodności z prawami fizyki a wiele sprzętów, jest podobna do obecnie istniejących czy są to wręcz te same kultowe modele w przypadku broni. Ludność podróżuje po układzie słonecznym jednak jeszcze nie wyszła poza jego granice… Większość planet jest skolonizowanych niektóre nawet Terra formowane, co widać na przykładzie Marsa. Podróże w przestrzeni kosmicznej na dalsze dystanse odbywają się za pomocą specjalnych Bram, które umożliwiają szybką podróż. Mimo tych nowinek często w scenach na powierzchni planet mamy wrażenie, iż bohaterowie poruszają się po miastach z XXI wieku, często jedyną różnicą są samochody, które wyglądają jak dzisiejsze modele koncepcyjne. Pod tym względem porównałbym Cowboya Bebopa do znanego fanom S-F filmu „Blade Runner” czy książki „Opowieści o pilocie Pirxie” Lema oraz trylogii o marsie S. Robinsona.

Osią fabuły są losy dwu łowców nagród, do których w trakcie serialu dołączają się nowi bohaterowie. Wszyscy oni zamieszkują pokład „Bebopa” statku, którego właścicielem jest Jet. Pozornie bohaterów łączy jedynie chęć zysku, ich zasadą jest, iż każdy dba o siebie i zarabia na własny rachunek a w przypadku wspólnych akcji zysk jest dzielony. Pomimo tego w trakcie serialu oczywiście zawiążą się pewne więzi pomiędzy bohaterami, choć sami bohaterowie będą się starali to ignorować. Nie należy raczej się spodziewać żadnych intymnych stosunków damsko-męskich, czy fanserwisu. Owszem jedna z bohaterek może się ubierać „wyzywająco” jednak jest to raczej związane z jej charakterem i stylem życia. Bohaterowie na pierwszy rzut oka mogą wydawać się dość „schematyczni” Jet pełniący rolę rozsądnego ojca zawsze próbujący utrzymać jako taki porządek, Spike będący typowym cowboyem, nieco uparty i zawsze niezależny, Faye ostra dziewczyna, dbająca o własny interes lubiąca hazard, czy Ed, która jest po prostu Kawaii. Jednakże za każdą z tych postaci kryje się osobna historia nieznana zazwyczaj dla reszty załogi, pozwala to zrozumieć ich zachowanie i reakcje a także nadaje „głębi”. Mimo iż Akcja opiera się głównie na wypełnianiu zleceń, poszukiwaniu przestępców i próbach ich schwytania wplątane są w to sceny retrospekcyjne czy postaci znane bohaterom z przeszłości. Takie rozwiązanie powoduje, iż o wcześniejszych losach głównych bohaterów dowiadujemy się w miarę rozwoju fabuły, są jednak także przedstawione krótkie historie innych drugoplanowych postaci spotkanych w danym odcinku.

Animacja jest ładna, kolory zazwyczaj ciemne nieco wyblakłe charakterystyczne dla trendów filmów S-F tamtych lat (znowu przyrównam do „Blade Runner’a”). Każda z postaci jest w mojej opinii dość dobrze dopracowana tak samo jak otoczenie, które zawiera odpowiednią dozę szczegółów. Animacja jest płynna a sceny akcji mogą zachwycić dbałością o efekty. Wybuchy czy walki wręcz powinny się podobać nie tylko fanom serii są one jednym z czynników, dla których warto sięgnąć po ten tytuł.

Muzyka w Anime jest jednym z głównych jej atutów, spotkamy w nim całą masę różnych utworów, najróżniejszych gatunków takich jak Jazz czy Blues oraz inne. Wiele spośród utworów usłyszymy tylko raz, więc nie możemy narzekać na nudę i powtarzające się kawałki. Wszystko to jest w większości zasługą Yoko Kanno i zespołu The Seatbelts. Dla wielu sama muzyka jest jednym z czynników, dla których warto poznać ten tytuł jednak ocenę tego stwierdzenia zostawiam Wam.

Moim zdaniem jest to jedno z najlepszych Anime szczególnie w klimatach S-F. Oczywiście nie wszystkim może ten tytuł przypaść do gustu, jest on bardzo charakterystyczny i nie posiada wielu cech właściwych Anime jednak dla mnie jest to wilki plus tej produkcji i czyni ja bardzo oryginalną, łatwą w odbiorze nie tylko japońskiej publiczności i fanom animowanych produkcji kraju kwitnącej wiśni.
Tytuł: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Snowley w Marzec 10, 2008, 01:57:18 pm
Jak zwykle recenzja nie moja, lecz w ramach szkolenia języka angielskiego, przetłumaczona. Może się powtarzam, ale myślę, że artykulik jest dość ciekawy.
Death Note
Death strip
Kontrowersyjny japoński komiks – zakazany w Chinach – jest inspiracją dla kasowego filmu i ogromnej ilości fan fiction. Czy żądni sensacji czytelnicy z USA też załapią bakcyla?  
 Douglas Wolk 26 lipca 2007
 Komiks autorstwa Tsugumi Ohby i Tkesch’iego Obaty pod tytułem „Death Note” (którego 12 tomik wydano właśnie w USA) to egzystencjalny horror o kaprysach śmierci. Jest to zarazem wciągająca ‘’letnia’’ lektura; zawrotnie szybki, niesamowicie pokręcony thriller o psychotycznym, niemal wszechpotężnym nastoletnim mordercy – mniej lub bardziej pozytywnym bohaterze – i jego nemezis, najlepszym detektywie na świecie, również nastolatku, spędzający sporo czasu razem skuci .
W Japonii seria jest bestsellerem, dorobiła się dwuczęściowego filmu fabularnego, serii animowanej i zyskuje powoli wyznawców na całym świecie. ( Tymczasem Pekin nazwał „Death Note” „nielegalnymi przerażającymi publikacjami”.)

Fabuła mówi o tym, jak bóg śmierci (Shinigami) o imieniu Ryuuk „przez przypadek” upuszcza swój notes w świecie ludzi. Zapisanie czyjegoś nazwiska w notesie powoduje zawał u tej osoby w ciągu 40 sekund – ale w przypadku jeśli nie określi się kiedy i jak dana osoba ma zginąć. Notes Ryuuka zostaje odnaleziony przez Lighta Yagami’ego, genialnego, znudzonego licealistę – syna policjanta, który postanawia użyć mocy rozdzielania życia i śmierci do stworzenia lepszego świata. Rozrywka zapewniona.

 Najpierw Light zabija najokropniejszych przestępców, jakim udało się uniknąć sprawiedliwości. Potem zaczyna eliminować kryminalistów którzy nie uniknęli kary – i wtedy media zaczęły nazywać tajemniczego, złego skrytobójcę „Kira” (japońska fonetyczna wersja angielskiego słowa „Killer”). Następnie zabija również ludzi, którzy mogą odkryć jego drugą tożsamość, w tym ścigających go agentów FBI. W końcu japońska policja formuje specjalną grupę – do której należy też ojciec Lighta – aby złapać Kirę, a jej szefem zostaje wcześniej wymieniony najlepszy światowy detektyw, tajemniczy człowiek znany jako „L”. (Tak naprawdę jest trzema najlepszymi na świecie detektywami… a to tylko początek. L stał się tak popularny, że powstaje o nim osobny pełnometrażowy film.)      

L odkrywa, że Light może być Kirą, a jeśli nie, to i tak jest na tyle bystry, że jego pomoc może być nieoceniona w śledztwie – i Light kończy jako członek grupy, która ma go wyśledzić. I tu zaczyna się szalona,  zdeformowana zabawa w kotka i myszkę pomiędzy L a Kirą, która zapełnia całą resztę fabuły, w tej czy innej formie.
Jednocześnie autor insynuuje jakiś rodzaj erotycznego napięcia między tą dwójką (kiedy do akcji wkraczają kajdanki), ale zwykle są bardziej zainteresowani zastawianiem na siebie pułapek; są dla siebie tym rywalem, na którego czekali całe życie.

Jest tu nieznośnie dużo „jeśli on wie, że ja wiem, że on wie, to jest to dokładnie spełnienie jego oczekiwań”. A potem… cóż, ciężko mówić za dużo o „Death Note”, jeśli nie chce się ujawniać fabuły – opartej na potężnych zwrotach akcji, z których każdy zawraca w zupełnie nowym kierunku, dopóki nie osiągniemy ostatniego filozoficznego rozwiązania pod koniec serii. Nawiasem mówiąc, Ryuuk, jabłkożerny bóg śmierci jest towarzyszem Kiry, ale nigdy jego sojusznikiem. Jak pisze Szekspir w „Królu Lir” : „ Jak muchy dla psotliwych chłopców tacy jesteśmy dla bogów;/Zabijani dla sportu.”
 
Plotka głosi, ż Death Note tak naprawdę miał być o połowę krótszy, ale kiedy okazał się niezwykle popularny, Ohba i Obata zostali zmuszeni do jego przedłużenia. Ma to sens, gdyż gdzieś w połowie serii następuje wydarzenie, które mogłoby być naturalnym zakończeniem. Jednak sądzę, że to tylko zmyłka, która zapowiada zmianę ( której część czytelników nienawidzi) w wymowie komiksu – staje się przypowieścią o moralności, nieśmiertelności i różnicy pomiędzy egzystencją fizyczną a tożsamością. Pod koniec akcji następuje seria wyjątkowo nieprzyjemnych scen w których jeden z bohaterów bawi się figurkami przedstawiającymi resztę obsady – a potem zakłada maskę z twarzą innego bohatera. W pierwszej połowie „Death Note” L i Kira to postacie jak każde inne, ale w drugiej części Ohba podkreśla, że są przede wszystkim utożsamieniem typów osobowości których rolę można podjąć lub odrzucić.    
Historia jest ciężka, ale pierwsze przeczytanie bez głębszej analizy nie sprawia żadnego problemu. „Death Note” to niewiarygodnie niepokojąca lektura – jeden z niewielu komiksów które czytałem tak namiętnie, że prawie nie zwracałem uwagi na oprawę graficzną, bo ciągle myślałem, „Matko, co teraz zrobi Kira?” Styl Ohby i Obaty, właściwie sam przez się nie chce zwracać na siebie uwagi. Nie ma się nad czym rozdrabniać, bo właściwie „Death Note” jest w ciągłym ruchu. Nawet sceny dialogów są pełne napięcia; każda interakcja pomiędzy postaciami, nieważne jak zwyczajna, jest sekretnym przesłuchaniem, planowaniem 20 ruchów naprzód przed szach-matem. Parę pościgów samochodowych i strzelanin są praktycznie jak niewielkie zaburzenia w prawdziwej fabule pełnej wysoko kalibrowej gry psychologicznej.
Źródło całego przerażenia podczas lektury „Death Note” to w rzeczywistości jego moralna niejednoznaczność; większość bohaterów przez cały czas budzi w nas pytanie czy są dobrzy czy źli. Light to seryjny morderca, rzeźnik na ogromną skalę, ale nie jest Freddym Krueger’em, potworem reprezentującym czyste zło, albo Patrickiem Bateman’em, demonicznym symbolem swych czasów. Pomimo, iż jest  fałszywy i egocentryczny, święcie wierzy w swoją moralność i w pewnym sensie ma rację – Ohba sugeruje, że totalitarny świat stworzony przez Lighta, rządzony przez propagandowy kanał telewizyjny i tajemniczego kata, jest pod wieloma względami lepszy i szczęśliwszy niż nasz. Podczas serii obserwujemy również, ile zła może wyrządzić Notes w nieodpowiednich rękach; w jedynej słabawej scenie całej serii notes staje się narzędziem dla rozwoju pewnej korporacji.    
Jednakże prawdziwą przyczyną wyjątkowości „Death Note’a” są starannie dopracowani bohaterowie – Obata ukazuje ich psychiczne interakcje poprzez drobne tiki języka ciała. Na przykład aktorka Misa Amane jest narysowana (i opisana) jako tradycyjna słodka idiotka, z drobniutkim ciałkiem i wielkimi oczami; ale dziewczyna jest o wiele bystrzejsza niż wydaje się na pierwszy rzut oka i można obserwować ile niby – niewinności wnosi do każdej sceny. Shinigami przywodzące na myśl zombie i karykatury gnuśnienia stanowią „żywą” czarną komedię.  Nie można nie wspomnieć o L, niesamowitym przykładzie wspaniałego design ’u postaci : wzburzone, najeżone czarne włosy, mina owieczki prowadzonej na rzeź, kolana zawsze podwinięte pod brodę i cukierek w ręku. Tak jak jego dedukcja potrafi zwalić z nóg, jednocześnie jest emocjonalnym impotentem.  
Jest także elementem pewnej literowej gierki: grupa głównych bohaterów posługuje się inicjałami jako pseudonimy (K - Kira, L - Luuxaky, M - Mello, N - Near), a „O” ,nigdy nie nadmieniony w komiksie, może być samym Ohbą, autorem scenariusza, albo pustym okręgiem. ( Imię Ohby to tak naprawdę pseudonim: jego prawdziwa tożsamość jest strzeżona równie pilnie jak L). „Death Note” to jeden z tych projektów – jak „Harry Potter”, „Buffy”, czy „X-men” – który inspiruje fanów do wczytywania się głęboko w historię, i porusza wyobraźnię w kierunkach „jakby mogło być inaczej”. Istnieją już tysiące fikcyjnych, stworzonych przez fanów opowiadań na temat „Death Note”, tak samo jak góry fanowskich obrazków (i dość sporo komiksów pornograficznych). Ohba i Obata wprowadzają mnóstwo drobnych aluzji o motywacjach swoich postaci i zalążków wątków, których nigdy w pełni nie rozwinęli; czytelnicy z radością odnajdują te wskazówki i nad nimi dywagują.    
Dla czytelnika amerykańskiego (europejskiego) „Death Note” może przynieść jeszcze inne ciekawostki – można zauważyć, jak fabuła mocno osadzona jest w ramach japońskiej kultury. Z drugiej strony patrząc, jakim kasowym sukcesem była w Japonii filmowa adaptacja komiksu, oraz że fabuła nie jest niemożliwie związana z rysunkową konwencją, zastanawiałem się nad możliwością powstania anglojęzycznego remake’u. Nie sądzę, żeby stało się coś takiego. Po pierwsze, cała logika opiera się na nierozerwalnych zasadach społecznych, które w USA nie są aż tak rygorystyczna jak w Japonii. Postacie Ohby – również chłopak który radośnie zabija za pociągnięciem długopisu – odmawiają podejmować oczywiste decyzje, które nie godzą się z ich kodeksem moralnym.  
Nawet sam morderczy notes rządzony jest setkami mistycznych praw: określone ramy czasowe dla zgonów, konsekwencje zrzeczenia się posiadania, jego związek z Shinigami. W najgorszym przypadku amerykańska wersja Kiry, rozwalającego złych gości na prawo i lewo bez mrugnięcia okiem będzie niczym John Rambo. A Historia Ohby i Obaty to coś zupełnie odwrotnego: jest zbudowana wokół istniejącej we wszystkich społeczeństwach niejednoznaczności w stosunku do mocy wymierzania sprawiedliwości, porażającym lęku który może właściwie nic nie znaczyć i poczuciu własnej tożsamości, która może być niczym więcej jak pustą maską.
Tytuł: Rocket Girls
Wiadomość wysłana przez: MaDeR w Lipiec 14, 2008, 07:11:46 pm
Rocket Girls

Zanim zacznę, uprzedzę, że po amatorsku się interesuję kosmosem, i nie mogłem nie obejrzeć anime pod tym właśnie kątem. Postaram się komentarze ograniczyć do minimum. ;]

Rzadko się zdarza anime, które choć trochę próbuje wziąć kosmos na serio. Zwykle mamy statki kosmiczne latające wokół jak nabzdyczone komary i siejące laserkami, albo wręcz naparzające się wręcz (sic! "Outlaw Star"...). Latanie od gwiazdy do gwiazdy to kwestia kilku chwil, doświadczamy cudów-niewidów za jednym poruszeniem lewego palca u nogi, nie mówiąc o kolorowej menanżerii Obcych, projektowanych pod względem wyglądu, a nie realizmu. O obcych gatunkach wyglądających dokładnie jak najśliczniejsze ziemskie dziewczyny z dziwnymi uszami, to już naprawdę nie wspomnę...

"Rocket Girls" NIE jest hard sf, ale biorąc pod uwagę całokształt, przedstawia się wcale realistycznie. Jeśli chodzi o kosmos, znaczy się. Bo sam główny pomysł serii - nastoletnie dziewczyny jako kosmonautki - jest generalnie samobójczy. Znalazłoby się jeszcze kilka innych kwiatków, ale mniejsza o to.

Akcja anime dzieje się w współczesności, jednakże jest to najwyraźniej lekki świat alternatywny, gdzie nie było katastrofy Columbii (skoro wahadłowiec bawi się w pierdoły typu wynoszenie satelity na orbitę, który to zresztą jest żywcem skserowaną wersją New Horizons), a technologie w dziedzinie skafandrów kosmicznych i firm-startupów specjalizujących się w usługach kosmicznych są znacznie do przodu, przynajmniej jeśli chodzi o Japonię. Historia opowiada o takim właśnie startupie, który ma ambicję wynosić ludzi w kosmos, z siedzibą na pewnej wyspie. (strasznie mi się ona kojarzy z SpaceX, choć ta ma zupełnie inne zabawki i jeszcze nie została sprawdzona...) Niestety, firmę prześladują problemy techniczne i wybuchające rakiety. Zniechęceni problemami technicznymi z ich nowym silnikiem, postanawiają wrócić do starego projektu, który zostal przetestowany, ma jednak poważną wadę: ma za mało siły. Zamiary szefa firmy wobec jedynego ich etatowego kosmonauty przypominające eksperymenty doktora Mengele zostają jednak przerwane, gdy w całą sprawę wplątuje się nastolatka szukająca swego ojca w okolicy. Zostaje ona zatrudniona na miejscu, a cała reszta, jak to powiadają, jest historią.

Anime generalnie jest spokojne, a dramat nie ma nic wspólnego z ratowaniem świata czy tego typu rzeczami. Przyjemnie i odświeżająco się ogląda. Ogółem, daję wysoką ocenę 8/10, choć podejrzewam, że dla osób nie zainteresowanych w szczególny sposób kosmosem ocena może być przeciętna.

Jeśli ci się spodobało "Rocket Girls", polecam "PLANETES" - w podobnym stylu, choć umieszczonym w nieco odleglejszej przyszłości.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Miranda w Maj 10, 2009, 08:06:57 am
Zapraszam do czytania umachanej przeze mnie recenzji anime Kuroshitsuji (http://anime.tanuki.pl/strony/anime/1373-kuroshitsuji/rec/1428). Jak się z Tanukiem nie lubicie, to komentujcie tutaj :)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Knurek w Czerwiec 15, 2009, 09:15:07 pm
Wybacz Ario, nie wyszło...

Jest w tobie tyle dobra, ciepła, przyjaźni. Świetnie wyglądasz, nieważne w czym i o jakiej porze roku. Twoja wersja Wenecji jest magiczna w swojej dokładnosci, w swoim pięknie. Lubię Twoich znajomych, nawet jeśli każdy z nich jest tylko zbiorem powtarzanych powiedzonek. Mniejsza o to, nie każdy musi być skomplikowany.

Nie lubię Twoich kotów. Czy może raczej tego, co u Ciebie za koty uchodzi. Są tak niepotrzebne, zabijające nastrój. Nie lubię twojej magii. Tej tajemnicy, która się u Ciebie czasami pokazuje. Jest Ci zupełnie niepotrzebna, same życie z Tobą jest tak ciekawe, że więcej nie potrzeba. I... nie wiem za bardzo jak to powiedzieć, ale myślę że niektóre z Twoich przyjaciółek są bardziej zainteresowane swoją płcią niż przeciwną. Czasami to z nich wychodzi.

Złych rzeczy wolę nie pamiętać, niech zostaną między nami tylko te dobre.

Jesteś taka smutna, nieszczęśliwa. Tak przygnębiająca, jeśli się nad tym zastanowić. Planeta - resort turystyczny. Kopia miejsca na Ziemi. Stworzona tylko dlatego, że oryginał udało się ludzkości zniszczyć przez swoją chciwość, gonitwę za pieniądzem. Nie wiem jak Cię pocieszyć. Nie wiem czy to w ogóle możliwe.

Może po prostu nie chciałem Cię takiej, jaką jesteś. Może czegoś zabrakło. A może nie potrafiliśmy się zrozumieć. Czy to ważne?

Po prostu nie wyszło. Jak w życiu.

Nigdy nie skończę Cię oglądać.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Sir_Ace w Sierpień 28, 2009, 07:15:45 pm
Pumpkin Scissors

Tło akcji - historia alternatywna. Świat po wielkiej wojnie będącej miksem naszej I i II Światowej (tak wskazuje technologia). Zaznaczyć trzeba, że w wyniszczonym konfliktem państwie wciąż panują stosunki feudalne. Nie mniej nie jest wesoło. Arystokracja ma gdzieś umierające z głodu pospólstwo, te nie lubi nikogo, a trzeci stan - wojsko - jest skorumpowany jak nasza służba zdrowia i football razem wzięte. By nieco złagodzić ten wizerunek powstaje niewielki oddział Pumkin Scissors, którego zadaniem jest usuwanie szeroko pojętych skutków wojny. Typowe zagranie pod publiczkę. W oddziale mamy staruszka z koneksjami (tamtejszy Aramaki) i młodą szlachciankę z wyglądu i charakteru przypominającą Saber z Fate, będącą do tego maniakalną wręcz fanką równości i sprawiedliwości. Pozostała trójka to jedynie tło. Oddział żyje sobie spokojnie i udaje, że coś robi. Wszystko zmienia się, gdy do PS trafia wielki jak dąb ale potulny jak baranek Kapral z książkowym wręcz syndromem weterana. Facet służył w tajnej jednostce do zwalczania czołgów. Ludzie po praniu mózgu wpadali w otępienie i krok po kroku powolutku wlekli się wprost pod lufy czołgów. Gdy któremuś przypadkiem udało się dotrzeć do celu, z bezpośredniego przyłożenia do pancerza strzelał ze swojego potężnego jednostrzałowego pistoletu.
Oddział pomaga ludziom i co chwila natyka się na działalność jakiejś tajemniczej grupy wywrotowej.

Cały ten przydługawy wstęp to pierwszy odcinek, ostatnie zdanie to reszta serii. Bo w tym anime albo nie ma fabuły, albo została ona skrzętnie ukryta. Niemal co odcinek PS rozpoczyna jakieś arcyważne zadanie (kopiemy tunel kolejowy, dowozimy paczki z lekarstwem, upominamy szlachcica, który źle traktuje poddanych albo oprowadzamy importowaną księżniczkę po mieście - pasjonujące...) i co jakiś czas pojawia się tajemniczy facet, który z cienia rzuca "Aa, to znowu moja księżniczka. Fajnie."

Bohaterowie po prostu są. Pani podporucznik coraz bardziej ubolewa na obecną rzeczywistością, misiek co chwilę płacze, że potrafi tylko zabijać. I tyle.

Walki - są, dwie czy trzy nawet dobre (w kilku pierwszych odcinkach misiek mierzy się z czołgiem - nawet ciekawie to wygląda). I tylko tyle można napisać.

Kreska/animacja - nie wiem czemu, ale 'jakość' przywodzi mi na myśl Naruto... Średnie stany średnie, czasem gorzej.

Sens/logika - zapomnijcie... Przykładowa akcja:
Stoi sobie pan markiz na balu a za nim pan w garniaku - pewnie jakiś prawnik. Markiz obrażony, gościu wyciąga z kieszeni długą na jakieś 70cm maczetę, z której wręcz leje się jakiś szlam, który ponoć śmierdzi tak intensywnie, że mózg czuje się jakby w dżungli. I faktycznie, sceneria zmienia się na jakieś bagno, oponentka nie wie, co zrobić. Tak więc dostaje nieziemskie baty. Odcinek czy dwa później przypomina sobie "Hej, przecież dziadek nauczył mnie królewskiego stylu!". Przekłada sztylet do lewej ręki i jedzie pana z maczetą niemożebnie.

Seria najśredniejsza ze średnich. Oprócz niezłego (i doszczętnie spartolonego) pomysłu niczym się nie wyróżnia. Teraz dopiero myślę, jaki ze mnie masochista... Otwarte zakończenie (jeśli można tak nazwać brak jakiegokolwiek zakończenia) zwiastuje nadejście drugiej serii. Naszczęście nic o tym nie słychać - kryzysowi niech będą dzięki...
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Follow Me w Wrzesień 24, 2009, 08:32:39 pm
Darker Than Black

Na wstępie chciałbym podkreślić,że podeszłem do tego anime ze sporym dystansem.Polecił mi je znajomy,zapytany o anime godne Code:Geass.

Fabuła:Na 10 lat przed wydarzeniami w Tokio pojawiło się paranormalne pole, zwane Bramą Piekieł, które postanowiono odizolować od miasta odgradzając go ogromnym murem, a wraz z nim szereg tajemniczych zjawisk. Firmament nieboskłonu został zasłonięty sztucznymi gwiazdami, a w tym samym czasie pojawili się ludzie z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Informacja o nich została zatajona, jednak nic nie powstrzyma miejskich plotek. Ci ludzie, zwani Kontraktorami, w zamian za swoją moc utracili emocje, dzięki czemu mogą zabijać bez żadnych skrupułów, przez co ludzie się ich obawiają. Jednakże za każdym razem, gdy użyją swojej mocy, muszą wykonać pewną określoną zapłatę. Syndykaty i rządy na całym świecie wykorzystują ich jako zabójców i szpiegów w celu zdobycia różnych informacji, które często przeradzają się w krwawe konflikty.

A teraz do rzeczy.Anime mieści się w 25 odcinkach plus OAV.Cała fabuła opiewa wokół Hei'a-kontraktora z bliżej nieznanego syndykatu,i jego wesołej kompanii.Fabuła jest spójna a co ważniejsze logiczna.Zarys psychologiczny jest wyśmienity (każdy bohater ma swoją przeszłość).Jednakże zdarzają się wątki conajmniej komiczne (dla przykładu kiedy kontraktor musi zjeść kwiatki jako łopłate),ale nie liczyłbym na wiele śmiechu przy oglądaniu.Jedyne co mnie irytowało był fakt,że drugi odcinek był uzupełnieniem pierwszego.To tak jakby seria miała 13 odcinków.

Ogólna ocena 8+/10
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Jaroslaw_D w Luty 01, 2013, 02:16:28 pm
Trochę odświeżę temat, starszą pozycją :smile: Kto nie oglądał, powinien nadrobić zaległości, bo warto. Warto jednak pamiętać, że jest to film przeznaczony dla widzów powyżej 18 lat, o czym możecie się przekonać oglądając, choćby poniższe screeny z filmu

Anime, o którym mówię to Perfect Blue.

Są takie filmy, do których wraca się po kilka razy. Są takie filmy   animowane, co, do których ma się pewność, że gdyby nakręcono je w   postaci fabularnej to osiągnęłyby sukces (nie tylko wśród miłośników   animacji). Są też takie, w których przy każdym oglądaniu odkrywamy jakiś   nowy element, lub inaczej je interpretujemy. Wszystkie te cechy   charakteryzują, anime „Perfect Blue”, o którym kilka słów poniżej.

Film ma już swoje lata, powstał, bowiem w 1998 roku w Madhouse Studio. Za scenariusz odpowiedzialny był Sadayuki Murai, a reżyserią zajął się Satoshi Kon ( Millenium Actress", "Paprika"). Warto wspomnieć, że nadzór nad całością objął, doskonale znany choćby z Akiry, Katsushiro Otomo. Na czym miały polegać konsultacje nie wiadomo, ale faktem jest, że jego nazwisko znalazło się na polskim wydaniu tego filmu.


Jeśli już o krajowym wydaniu mówimy, to na naszym rynku za tą animację odpowiedzialny był IDG. Film można było kupić zarówno oddzielnie jak i w pakiecie z innymi japońskimi animacjami, co opłacało się zdecydowanie bardziej. Obraz na płycie DVD wydany została w formacie 1,78:1. Do wyboru mamy oryginalną ścieżkę językową, a także polskiego lektora. Dodatkowo jeszcze możemy wybierać pomiędzy napisami oficjalnymi a fansubami. Całkiem przyzwoicie trzeba przyznać. Na okładce polskiego wydania widzimy główną bohaterkę ze szpikulcem w ręku, w chwili popełniania zbrodni. Dowiemy się z niej również, jakie nagrody animacja zdobyła, ale i dostrzeżemy znaczek, mówiący o tym, że film przeznaczony jest dla widzów dorosłych. I jest to całkiem słuszne podejście, któremu warto poświęcić kilka zdań.


Film, jak wydawca ostrzega zdecydowanie nie jest przeznaczony dla młodocianych. Wbrew panującej w naszym kraju opinii, filmy animowane niekoniecznie są przeznaczone tylko dla dzieci i jeśli ktoś chce przekonać się o tym osobiście, powinien obejrzeć recenzowany film. Już sam tył okładki wiele powie nam, czego możemy się spodziewać. A co to jest? Znajdziemy tu brutalne sceny mordów, momentami krew leje się w znacznych ilościach, do tego jeszcze sporo nagości, a także choćby scena gwałtu. Główna bohaterka nie raz i nie dwa pokazana jest jak ją Pań Bóg stworzył, i nie wszystkie z tych scen powinny oglądać osoby niepełnoletnie. Warto jednak zauważyć jedno, sceny te są absolutnie potrzebne, nie tylko po to, aby szokować, ale są one niezbędne do tego typu filmu i całkowicie uzasadnione fabułą. Zdecydowanie nie jest to szokowanie dla samego szokowania, jak choćby w komiksie „Millennium”.


O czym jest, więc sam film? Młoda gwiazdeczka muzyki pop Mima postanawia, w okresie największej popularności, porzucić zespół i zostać gwiazdą kina. Duży udział w takiej decyzji mają menadżerowie gwiazdki. Wkrótce, po ostatnim koncercie, wokół Mimy zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a w jej otoczeniu pojawia się psychopatyczny fan, który nie może pogodzić się z tym, że zamiast śpiewać słodkie kawałki dla nastolatków, to jego ulubienica, występuje w scenach gwałtu, lub rozbieranych sesjach dla magazynów dla mężczyzn. Wokół aktorki, zaczynają ginąc ludzie, a każde kolejne morderstwo jest coraz brutalniejsze. Wobec takiego obrotu sprawy, Mima staje się coraz bardziej przerażona.


I, gdy wydaje nam się, że film ten będzie zwykłym thrillerem, twórcy sprawiają, że nic nie jest takie, jakie wydawało się na początku. Sny zaczynają się mieszać z jawą, film z rzeczywistością, Mima – a wraz z nią widzowie – ma poczucie rozdwojenia jaźni. Kto morduje, kim jest tak naprawdę Mima, a kim psychofan? Z każda minutą odpowiedź na te błahe, wydawałoby się pytania, jest coraz trudniejsza. To jest właśnie największa zaleta tego filmu. Nie jest to płytki film, bazujący na nagości i przemocy, ale taki, nad którym trzeba się skupić, żeby go w pełni zrozumieć. Przyznam, że do tej pory oglądałem go dwukrotnie i za każdym razem odbieram zupełnie inaczej, nie mówiąc o tym, że i zakończenie interpretuje od nowa, a to już duża sztuka. Wielkie brawa dla twórców.


Ponieważ jest to film o piosenkarce, warto wspomnieć o warstwie muzycznej, którą wykorzystano. A ta jest naprawdę świetna, mimo tego, że mocno minimalistyczna. Co jakiś czas przewija się temat, składający się z pojedynczych dźwięków wygrywanych na bodajże pianinie. Niby nic specjalnego, ale z całością tworzy coś hipnotyzującego, co sprawia, że po ciele przechodzą ciarki. Jest tu tez sporo j-popu, którego ja zdecydowanie nie trawię, więc tą kwestie przemilczę, ale miłośnikom takiej muzyki z pewnością się spodoba, tym bardziej, że tekst piosenek tłumaczony jest na polski (za pomocą napisów).


Jak już wspomniałem we wstępie, film nie należy do najmłodszych, pochodzi, bowiem z 1998 roku i to widać po kresce, która jest trochę „old-schoolowa”. Mnie jednak zachwyciła, zdecydowanie wolę te starsze, japońskie produkcje, które nie zawsze są do końca dopracowane, ale mają w sobie to „coś”. „Coś”, czego pozbawione są często filmy, które wychodzą obecnie, idealne, z dopracowanymi kadrami, ale gdzie widać, że całość wykonana została bardzo mechanicznie, za pomocą komputera i dostępnych, najnowszych efektów specjalnych. Tu takowych nie zaznamy, ale w zamian dostaniemy klimatyczne kadry i efektowne obrazki, którymi ja osobiście się zachwycam.


Film obfituje też w dodatkowe smaczki. Jednym z nich jest ukazanie początków Internetu. Tak młodzi czytelnicy, wyobraźcie sobie, że nie tak dawno Sieć nie istniała, a wiedzę o swoich idolach czerpano z innych źródeł. W „Perfect Blue”, pokazano, jak można wykorzystać Internet do promocji, ale i jak można zniszczyć za jego pomocą człowieka. Fajnie ogląda się scenę, kiedy Mima, dopiero poznaje tajniki korzystania z komputera i samego Internetu. Dla starszych widzów, miła podróż w czasie do własnego dzieciństwa.


Podsumowując. Na okładce zamieszczono tekst, autorstwa Roger’a Cormana:


    „Zaskakujący i niesamowity. Gdyby Alfred Hitchcock pracował z Waltem Disneyem, zrobiliby właśnie taki film”.



Ja bym powiedział więcej, szkoda, że reżyser ten nie nagrał takiego obrazu z wykorzystaniem „żywych aktorów”. Wtedy ten scenariusz doceniliby nie tylko - "niszowi” – miłośnicy japońskiej animacji, ale i szerokie grono kinomaniaków. Ja wróże, że obraz taki osiągnąłby w Hollywood sukces. Coż, pozostaje cieszyć się, że jesteśmy w gronie szczęśliwców, którzy animację tą widzieli.


Dla kogo jest, więc ten film? Praktycznie dla wszystkich. Jeśli nie podchodzisz negatywnie do obrazów przemocy w filmach, jeśli nie jest dla Ciebie problemem nagość, i jeśli masz ukończone minimum 16 lat, to zdecydowanie powinieneś sięgnąć po tą animację. Gwarantuje ona prawie 80 minut doskonałej rozrywki, podczas której nie wynudzisz się, a która wręcz przeciwnie, która wciągnie Cię na tyle, ze będziesz żył losami bohaterów. Pamiętaj tylko, że nie wszystko jest takie jak sądzimy na początku. Doskonały i intrygujący thriller na zimowy wieczór. Polecam.



"Perfect Blue"

Studio: Madhouse Studios   
Autor: Yoshikazu Takeuchi
Projekt: Hideki Hamasu, Hisashi Eguchi, Satoshi Kon   
Reżyser: Satoshi Kon   
Scenariusz: Sadayuki Murai   
Muzyka: Masahiro Ikumi
Data wydania: 05.12.2007
Czas trwania: 78 min
Ścieżka dźwiękowa: japoński
Napisy: polski
Lektor: polski


http://jaroslawd.blogspot.com/2013/01/recenzja-perfect-blue_8.html (http://jaroslawd.blogspot.com/2013/01/recenzja-perfect-blue_8.html)

(http://1.bp.blogspot.com/-oDmJkulI7s8/UOwkiZXePeI/AAAAAAAAEFM/z3KOE4jKGdo/s320/perfect-blue-02.jpg)

(http://4.bp.blogspot.com/-vlHAabLRiAQ/UOwkkAT7enI/AAAAAAAAEFc/uZ3KWqm_P2w/s320/perfect-blue_3.jpg)

(http://1.bp.blogspot.com/-Wha3B6t1h-I/UOwkk8cZtgI/AAAAAAAAEFk/GM9KTJckRJ0/s320/Perfect-Blue-007.png)

(http://1.bp.blogspot.com/-L9Uve8lFYEM/UOwkhxzPbHI/AAAAAAAAEFI/Yizbuv2ZnEU/s320/7180083.3.jpg)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Skrzydlaty w Luty 01, 2013, 04:10:12 pm
Moja recenzja twojej recenzji poniżej.

http://pastebin.com/V3KZAXZJ (http://pastebin.com/V3KZAXZJ)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Jaroslaw_D w Luty 01, 2013, 04:15:51 pm
Moja recenzja twojej recenzji poniżej.

http://pastebin.com/V3KZAXZJ (http://pastebin.com/V3KZAXZJ)

??
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 09, 2015, 06:35:53 pm
Na Gildii dwie nowe recenzje - zerknijcie :smile:

GOTH - O chłopcu, który chciał odcinać kończyny (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/goth/goth/recenzja)

Pet Shop of Horrors 4 - Miłość nie gryzie (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/pet-shop-of-horrors/4/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 10, 2015, 06:14:18 pm
I kolejna, tym razem Osiedle Promieniste. Polecam, bo moja ;)

Sentymentalny surrealizm blokowiska (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/osiedle-promieniste/1/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 28, 2015, 02:10:40 pm
Recka na Gildii - Przekleństwo siedemnastej wiosny tom 2.  (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/sugiru-juunana-no-haru/2/recenzja) :)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 29, 2015, 08:30:21 am
I kolejna moja -  Blue Heaven t.1 (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/blue-heaven/1/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 30, 2015, 08:43:15 am
I kolejna -  szósty Soul Eater (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/soul_eater/6/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Marzec 31, 2015, 02:08:46 pm
Another - tom 3.[url]

Przyznaję, że bywało lepiej. Manga się dłużyła ;< (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/another/3/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 02, 2015, 05:03:18 pm
Atak tytanów (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/shingeki-no-kyojin/1/recenzja) nie każdego zachwyca :P
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 02, 2015, 07:40:29 pm
Czy autorka to ta nasza Szyszka, co kiedyś pojawiała się na forum MiA?

Bo co do samej recenzji, wyczuwam tutaj mocny subiektywizm, tak subiektywizm. Autorka nie wczytała się w tytuł a jedynie przekartkowała mangę. Świadczy o tym chociażby opis, że mury miasta są pobudowane w nielogiczny sposób na zewnątrz.
"Mur, który ma chronić ludzi, zbudowany jest idiotycznie – miasta są na zewnątrz, z trzech stron niechronione. Przedarcie się przez mur powoduje utratę całej przestrzeni poza murem, bo budowniczowie chyba nie pomyśleli o murach poprzecznych,"
Wg mnie to to zdanie jest nielogiczne. Bo po pierwsze wynika z tego, że miasta są budowana po za murem a nie wewnątrz. Zaprzeczenie samej ideii muru obronnego.
Dwa, następuje utrata przestrzeni poza murem, znaczy co, przeciwnik atakuje wszystko na zewnątrz muru a nie to co jest wewnątrz murów? Czy chodzi o zdobycie wszystkiego po za samym murem obronnym? Choć zakładam z kontekstu, że chodziło o przestrzeń "mieszkalną".
Jak dla mnie powinno być: "miasta są wybudowane na zewnątrz po za obręb muru głównego, przez co są podatne na ataki z trzech stron. Przedarcie się przez mur powoduje utratę całej przestrzeni wewnątrz muru, czyli upadek całego miasta, bo budowniczowie chyba nie pomyśleli o murach poprzecznych."

Zresztą czemu tak zbudowano mury jest wyjaśnione jakoś na początku bodaj w 2 czy 3 rozdziale...zatem nie jest to ciężko odszukać.

Co do samej kreski, no cóż taki styl ma autor komiksu, choć pisanie, że głowa która ma szerokość szyi jest nielogiczna i pozbawiona proporcji, no przepraszam, ale anatomicznie, to szyja człowieka jest niemal tak szeroka jak głowa... To, że w mangach przyzwyczajono nas, że postacie damskie maja szyjkę połowy, albo i mniej, szerokości głowy, nie oznacza to poprawności anatomicznej.
Co do wyrazu twarzy i to się zgodzę w całości, postacie potrafią, a raczej autor mangi, wyrażać tylko 3 typy emocji i to dość skrajnych. :smile:

Natomiast inne zarzuty o nielogiczność (chociażby wyprawy po za mury) są wyjaśnione w tym samym, bądź dalszych tomach. Ciężko, aby autor komiksu wyjaśnił wszystko w pierwszym tomie...trochę to nielogiczne. :wink:
Podobnie wspomnienie o tym, iż mury mają 15 metrów, podczas gdy w mandze jest zaznaczone iż mają one 50 metrów wysokości a przeciętny tytan mierzy 15 metrów. Nawet widać to w obrazkach, bo choćby nie wiem jak postacie ludzi były "niepoprawne proporcjonalnie" to da się wyraźnie zobaczyć iż znaczna część tytanów ma sporo ponad 3 metry wzrostu.
Ale możliwe, że jest błąd w tłumaczeniu mangi na Polski i tłumacz wpisał 15 zamiast 50 metrów, polskiego wydania nie przeglądałem jeszcze.

Dobra bo się rozpisałem, za bardzo.
Tak jestem fanem Ataku Tytanów, ale nie uważam tego tytułu za arcydzieło. Jest sporo błędów i widać iż rysownik albo jeszcze się uczy rysować, albo ma taki niecodzienny styl, mi ten styl nie przeszkadza.
Ale uważam iż ta recenzja jest mocno nieobiektywna i osoba która ją pisała po prostu z góry założyła, że ten tytuł jest słaby.
Tyle ode mnie.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 02, 2015, 10:18:18 pm
Czy autorka to ta nasza Szyszka, co kiedyś pojawiała się na forum MiA?

Nie mam zielonego pojęcia, gdzie wcześniej działała Szyszka :) Mogę zapytać.


Cytuj
Bo co do samej recenzji, wyczuwam tutaj mocny subiektywizm, tak subiektywizm.

Wiesz, recenzja z założenia jest tekstem subiektywnym. Nie można ocenić książki czy komiksu obiektywnie, bo wtedy oceniałoby się najwyżej jakość druku :P


Cytuj
Natomiast inne zarzuty o nielogiczność (chociażby wyprawy po za mury) są wyjaśnione w tym samym, bądź dalszych tomach. Ciężko, aby autor komiksu wyjaśnił wszystko w pierwszym tomie...trochę to nielogiczne. :wink: 

Problem w tym, że to recenzja wyłącznie pierwszego tomu :D Autor w założeniu nie posiadał jeszcze wiedzy z kolejnych, pisząc o pierwszym - tak jak losowy czytelnik po zakupie pierwszego tomiku.


Cytuj
Nle możliwe, że jest błąd w tłumaczeniu mangi na Polski i tłumacz wpisał 15 zamiast 50 metrów, polskiego wydania nie przeglądałem jeszcze.
Zerknij, jeśli możesz - nie miałam polskiej wersji w rękach, a jeśli to rzeczywiście błąd recenzentki, to poprawię.

Co do reszty - Tytanów oglądałam (no jasne) i czytałam trochę online. Tak jak anime wciąga klimatem i muzyką, ma fajną kreskę i aż chce się patrzeć na tę animację postaci, tak przyznam, że i mnie bawiło sporo rozwiązań fabularnych :) Jednak nie robiłam z tego problemu, uznałam, że "oglądam pierwszy raz dla akcji".

Manga mnie odrzuciła kreską - tu niestety muszę się zgodzić z Szyszką. Możliwe, że poprawia się w kolejnych tomach, ale - to też moja subiektywna ocena - w pierwszym była tragedia :D To nie jest kreska, której szukacie, że tak powiem: http://mangafox.me/manga/shingeki_no_kyojin/v01/c002/9.html
http://mangafox.me/manga/shingeki_no_kyojin/v01/c002/38.html

Wygląda raczej jak doujin :)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 02, 2015, 11:46:13 pm
Atak tytanów (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/shingeki-no-kyojin/1/recenzja) nie każdego zachwyca :P
Anime lepsze niż manga. Szczególnie, jeśli dla kogoś liczy się wysokiej jakości strona wizualna.

Ogólnie to bardzo dobra produkcja, ale na pewno nie arcydzieło. W 2016 roku ma być II sezon.

Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 02, 2015, 11:51:10 pm
Wiesz, recenzja z założenia jest tekstem subiektywnym. Nie można ocenić książki czy komiksu obiektywnie, bo wtedy oceniałoby się najwyżej jakość druku :P
Owszem, nie jest obiektywna, ale powinna zawierać fakty i opinię recenzenta. Powinna wymieniać zalety jak i wady opisywanego utworu.
Choć osobiście uważam iż ciężko jest opisać recenzję w jakkolwiek obiektywny sposób, to uważam iż recenzja powinna podawać suche fakty z niewielką opinią recenzenta na zakończenie. Ale to moje prywatne zdanie.

Problem w tym, że to recenzja wyłącznie pierwszego tomu :biggrin: Autor w założeniu nie posiadał jeszcze wiedzy z kolejnych, pisząc o pierwszym - tak jak losowy czytelnik po zakupie pierwszego tomiku.
No ok, ale to nie ocenia się czegoś czego nie ma. Skoro są jakieś tajemnice, to wiadomo, że będą wyjaśnione później, jeśli seria ma liczyć więcej jak jeden tomik. To tak jakby oceniać trylogie Tolkiena i pisać, że w pierwszym tomie, pisarz nie wyjaśnił czy Frodo dotarł do wulkanu i czy wrzucił pierścień, bo tego nie było wytłumaczonego. To rola czytelnika aby sprawdził czy tytuł ma 1 czy więcej tomów, a nie recenzenta tłumaczyć czytelnikowi, że trylogia ma 3 tomy i w pierwszym tomie nie dowie się czy bohater wygrał, czy przegrał.

Zerknij, jeśli możesz - nie miałam polskiej wersji w rękach, a jeśli to rzeczywiście błąd recenzentki, to poprawię.
Niestety jeszcze nie mam tomiku, ale jak będę miał możliwość to sprawdzę.

Co do reszty - Tytanów oglądałam (no jasne) i czytałam trochę online. Tak jak anime wciąga klimatem i muzyką, ma fajną kreskę i aż chce się patrzeć na tę animację postaci, tak przyznam, że i mnie bawiło sporo rozwiązań fabularnych :smile: Jednak nie robiłam z tego problemu, uznałam, że "oglądam pierwszy raz dla akcji". ... Wygląda raczej jak doujin :smile:
Anime jeśli chodzi o kwestie wizualne to wypadło dużo lepiej, muzyka też była klimatyczna. Co co mangi, to tak, autor ma najwyraźniej taki styl, bo w późniejszych rozdziałach kreska jest niemal identyczna. A niekiedy powiedziałbym, że gorsza niż ta z początku.
Wg mnie, styl rysowania jest nawet w jakiś tam sposób ciekawy i nawiązująca do klimatu serii, niebezpiecznego i obcego świata, gdzie stałym zagrożeniem są zdeformowane humanoidalne, niemal ludzkie istoty zwane tytanami. 

Anime lepsze niż manga. Szczególnie, jeśli dla kogoś liczy się wysokiej jakości strona wizualna.
Napisz może czemu...
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 03, 2015, 12:40:04 am
Napisz może czemu...
Przecież napisałem. Strona wizualna to ogromny plus anime (po prostu perełka). Serial to zaledwie połowa mangi, ale wykonanie (jak na dostępny materiał) bardzo dobre.
Muzyka też chwilami może się bardzo podobać.

Poza tym było trochę zmian, których celem było wzruszenie widza (to znaczy inaczej niż w mandze).

Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: richie w Kwiecień 03, 2015, 07:49:08 pm
Czy autorka to ta nasza Szyszka, co kiedyś pojawiała się na forum MiA?
Przypadkiem tak.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Kwiecień 03, 2015, 11:26:02 pm
Czy autorka to ta nasza Szyszka, co kiedyś pojawiała się na forum MiA?

to ja.

co do szyi i głowy to masz absolutną rację - z tyłu i przodu faktycznie są tej samej szerokości. ale jeśli gość odstawia profil na tej samej zasadzie, to mnie po prostu skręca. 

a jestem mocno nieobiektywna, bo liczyłam na fajny shounen bitewny a dostałam tanią, brzydko narysowaną dramę dla gimnazjalistów. Recenzja jest mocno nieobiektywna, bo nie jest recenzją naukową. Te dwa pojęcia się trochę różnią. To, co Ty opisujesz, to streszczenie z opinią - suche fakty oraz ich ocena oparta o zewnętrzne kryteria.

Ja nie umiem w suche fakty, o ile pamiętasz :D

Nad drugim tomem też się znęcam. Trzeci mnie już zwyczajnie znudził, więc będzie bardziej reporterski, bo ileż można narzekać na te same głupoty... Ogólnie SnK przypomina mi flakowatą wersję LOSTów - autor cały czas udaje, że ma przemyślaną fabułę, a po okolicy biegają białe niedźwiedzie. Plus piwnica z centrum dowodzenia wszechświatem, do której jakoś nikt nie może dotrzeć.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 04, 2015, 01:57:36 am
a jestem mocno nieobiektywna, bo liczyłam na fajny shounen bitewny a dostałam tanią, brzydko narysowaną dramę dla gimnazjalistów.
Shingeki no Kyojin to bardzo dobre anime i manga, więc nie wiem po co temu zaprzeczasz wypisując coś takiego. Dla gimnazjalistów? To dzieło jest dla zdecydowanie starszych widzów. Fabuła jak na shounen jest całkiem dobra i ciekawa.
Odnośnie strony wizualnej mangi to trudno się nie zgodzić, ale anime za to jest świetne wizualnie.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 04, 2015, 03:04:48 am
to ja.
Fajnie wiedzieć, że nie porzuciłaś nas i Gildii kompletnie. :smile:

co do szyi i głowy to masz absolutną rację - z tyłu i przodu faktycznie są tej samej szerokości. ale jeśli gość odstawia profil na tej samej zasadzie, to mnie po prostu skręca. 
No cóż, z profilu to się zgodzę. Widziałem na kilku kadrach, żę głowy mangace z lekka nie wyszły. Może nie ma asystenta, albo lustra w domu? Ja sam nadal nie do końca rysuję idealnie poprawnie ludzką sylwetkę (czemu musimy mieć stopy i dłonie zamiast np. macek). Jednak to chyba jedna z nielicznych mang, gdzie szyja nie wygląda jak kijek od szczotki łączący piłkę z parówką. :biggrin:

a jestem mocno nieobiektywna, bo liczyłam na fajny shounen bitewny a dostałam tanią, brzydko narysowaną dramę dla gimnazjalistów. Recenzja jest mocno nieobiektywna, bo nie jest recenzją naukową. Te dwa pojęcia się trochę różnią. To, co Ty opisujesz, to streszczenie z opinią - suche fakty oraz ich ocena oparta o zewnętrzne kryteria.
Znaczy ja mam trochę inne pojęcie o recenzji niż to w ogólnym obiegu, ale sam jestem z lekka inny niż to ogólnie występuje. :smile:
Co do samego komiksu, to powiedziałbym iż jest to ciekawa seria bitewna, choć dość specyficznie, a miejscami brzydko narysowana. Ale nadal uważam iż warto dać jej szansę, bo mnie początkowo również odrzucał styl kreski, to jednak pomysł na świat i możliwości poprowadzenia fabuły na tyle mnie zaciekawiły, że się wkręciłem w czytanie praktycznie na bieżąco.
Ba, sam pewnie bym tego komiksu nie narysował lepiej i choć z biegiem czasu dużo się ten styl nie poprawia, to jednak tak trochę jakby pisać iż książka jest słaba, bo w druku zastosowana czcionkę Arial zamiast Times New Roman.
Dlatego zawsze zaznaczam iż SnK to typowy tytuł który jest love/hate typem, albo się zakochasz od pierwszego rozdziału, albo się będziesz męczył jak przy zatwardzeniu.

Ja nie umiem w suche fakty, o ile pamiętasz :biggrin:
Za rzadko się pojawiasz na forum i już zapomniałem :razz: Zaglądaj częściej do naszej starej piaskownicy. :smile:

Nad drugim tomem też się znęcam. Trzeci mnie już zwyczajnie znudził, więc będzie bardziej reporterski, bo ileż można narzekać na te same głupoty... Ogólnie SnK przypomina mi flakowatą wersję LOSTów - autor cały czas udaje, że ma przemyślaną fabułę, a po okolicy biegają białe niedźwiedzie. Plus piwnica z centrum dowodzenia wszechświatem, do której jakoś nikt nie może dotrzeć.
Dalej się jakoś rozkręca, ale dochodzą znowu kwestię przejęcia tronu, obalenia króla, gry polityczne, poznajemy historie Historii...dziwnie to brzmi... No widać iż autor raczej nie jest jakoś mocno doświadczonym scenarzystą. Zresztą to mój rocznik, więc jest dość młody jak na mangakę. Z drugiej strony Kubo Tite zaczynał w młodszym wieku i choć kreskę ma o wiele lepszą to Bleach też jest jak flaki z olejem i końca nie widać tego flaka.
Co do tego magicznego centrum dowodzenia w piwnicy ojca Erena już jeden rysownik zobrazował moją teorię :biggrin:
(http://www.vgcats.com/comics/images/130805.jpg)

EDIT:
Jak możesz Szyszko, sprawdź czy rzeczywiście jest błąd z tłumaczeniem wysokości muru z 50 na 15, bo wtedy byłby niezły kwiatek redakcyjny JPFu. To było jakoś na początku 2 rozdziału 2-3 strona jak Eren i ekipa gapią się jak tytan rozwala mur. W 2 tomie też o tym było napisane jakos na początku 2 rozdziału, bodaj w tych "odtajnionych informacjach".
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Ganossa w Kwiecień 04, 2015, 10:16:40 am
Zapewne chodzi o ten fragment.
(http://thumbnails108.imagebam.com/40171/b9b35a401705713.jpg) (http://www.imagebam.com/image/b9b35a401705713)
Nie jest w tym fragmencie podana żadna konkretna wysokość, tylko, że mur jest na tyle wysoki, że tytani nie mogli go pokonać.


Na początku tomu drugiego jest podana informacja o pięćdziesięciometrowym murze.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Kwiecień 04, 2015, 10:35:35 am
Szysz jak zawsze fajnie pisze - miło poczytać : ) Przypominają mi się jej wpisy z kawy z cynamonem : )
Co do samego zdania o mandze, to akurat się z nim zgadzam : p
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 04, 2015, 01:58:08 pm
Zapewne chodzi o ten fragment.
No dokładnie o ten, tylko, że oryginalnie z tego co pamiętam było tam wspomniane o tym iż tytani nie przekraczają zwykle 15 metrów, a ten tytan jest wyższy od 50 metrowego muru. Coś w tym stylu, dokładnie nie przetłumaczę bo nawet nie pamiętam.
Mniejsze o szczegóły, szkoda, że tłumacz JPF nie postarał się lepiej skonstruować tej wypowiedzi. No ale może nie dało się, albo skrypty tekstu były inne.


Anfan, my rozmawiamy o recenzji mangi i samej mandze, nie anime. Chcesz sobie pogadać o anime idź do tematu o SnK.

Mógłbyś nie pisać takich głupot? To nie jest ani mądre ani śmieszne. Po prostu żałosne. Nie zniżaj się do poziomu trolli z animesub.Bzdury wypisujesz. Ja tego anime nie uwielbiam jak również nie nienawidzę. To po prostu dobra, a chwilami bardzo dobra produkcja.
To już zakrawa o obrażanie innego użytkownika. Stonuj swoje wypowiedzi Anfan. Ja wypowiedziałem się o tej mandze tak nie inaczej, Ty masz prawo do innej oceny. No i ponownie, nie rozmawiamy o anime, dlatego Twoja wypowiedź na temat anime nic nie wnosi.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Skrzydlaty w Kwiecień 04, 2015, 02:26:11 pm
Mogę zrozumieć punkt widzenia Szyszki, ale atakowanie warstwy logicznej w shounenach moim zdaniem mija się z celem. (: Jakby nie patrzeć w pierwszej kolejności kierowane są do młodych czytelników, mają być dla nich po prostu "fajne", pokazywać dużo emocji, rozterki bohatera (jak płaskie by nie były) oraz to, jak bohater je przezwycięża, by stać się silniejszym. I potem powtórzyć pięćdziesiąt razy.

Co prawda mangi nie czytałem, ale anime mi się podobało. Miało swoje wady, ale oglądało się łatwo, szybko i przyjemnie.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 04, 2015, 02:56:38 pm
To już zakrawa o obrażanie innego użytkownika. Stonuj swoje wypowiedzi Anfan. Ja wypowiedziałem się o tej mandze tak nie inaczej, Ty masz prawo do innej oceny. No i ponownie, nie rozmawiamy o anime, dlatego Twoja wypowiedź na temat anime nic nie wnosi.
Jak ty cytujesz? Nie cytuje się w taki sposób odpowiedzi na dwie całkiem inne części postu. Głównie mi chodziło o to twoje niepotrzebne i nieprawdziwe uogólnienie odnośnie kreski/grafiki w mangach.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Kwiecień 04, 2015, 09:01:24 pm
Atakowanie logiki w shounenach jest jak najbardziej na miejscu :P a dlaczego? Bo ja zniosę każde kretyństwo, jeśli jest regułą świata przedstawionego. Skoki na sto metrów w górę, komory grawitacyjne, supermoce z kosmosu - spokojnie. Ale SnK nie ma wewnętrznej logiki, a jeśli jest ukazana w szerszej perspektywie, to autor i tak nie robi dobrej roboty, by powoli wciągać w nią czytelnika. Na przykład: bezsensowne tracenie ludzi, kompletny brak zainteresowania mocami Erena, brak podstawowej techniki walki z wrogiem (na litość, oni korzystają z dachów, a gdzie wszechobecne drągi do zahaczania lin, uchwyty, stopnie? Po cholerę szkolić dzieciaki do walki w mieście, skoro miasto kompletnie nie jest przyjazne dla walczących???), idiotyczna budowa muru (tracisz jedno miasto i tracisz praktycznie cały mur, nie słyszeli o murach poprzecznych) - to wszystko sprawia, że albo to jest jeden wielki uberplot pod tytułem "eksperyment rządowy się spiergolił, ale my rząd mamy dzięki temu ciepłe posadki, albo autor tworzy fabułę na kolanie. Stawiam na coś pośrodku, ale jest to robione tak koszmarnie nieudolnie, śmiertelnie poważnie i z zaciśnięciem pośladów, że jak się pojawia dziewczyna z ziemniakiem, staje się najlepszym dowcipem serii.

W obu przypadkach autor dał ciała, bo jeśli ja jestem w stanie się domyślić "tajemnicy" po 3 tomach, to sorry, kiepsko jest ona poprowadzona (tak, domyśliłam się, że będzie przewrót polityczny, bla bla, uberspisek illuminati i żydomasonów produkujących tytany i takie tam. PO DRUGIM TOMIE, nie wiedząc kompletnie nic na temat serii). No i ta nieszczęsna piwnica, taki tani zabieg, że aż piszczy.

Anime jest milion razy lepsze wizualnie i sprytnie chowa niedociągnięcia logiczne mangi, która ma spory potencjał, ale generalnie jest zbieraniną emo wrzeszczących parówek. Dobrze, że za ekranizację zabrał się ktoś z dużym wyczuciem fabuły.

Anfanie, jak miło, że nadal konsekwentnie bronisz ładnych rzeczy. Nie przeczę, że anime jest ładne (bo jest). 
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 05, 2015, 12:54:46 am
Bo ja zniosę każde kretyństwo, jeśli jest regułą świata przedstawionego. Skoki na sto metrów w górę, komory grawitacyjne, supermoce z kosmosu - spokojnie.
Jakie kretyństwo? Jeśli coś jest logicznie uzasadnione i wyjaśnione to już nie jest kretyństwo. Przykładowo jeśli w danym świecie możliwa jest magia to należy przyjąć, że tak po prostu jest.
Jeśli dany bohater ma jakieś niezwykłe moce i jest to sensownie wyjaśnione to również ma sens. Co innego jak zwykły człowiek (bez żadnej mocy) pokonuje kilka osób podczas walki. To jest właśnie kretyństwo. Albo jak zwykła osoba spada z kilku metrów i nic jej nie jest.
Ale SnK nie ma wewnętrznej logiki, a jeśli jest ukazana w szerszej perspektywie, to autor i tak nie robi dobrej roboty, by powoli wciągać w nią czytelnika. Na przykład: bezsensowne tracenie ludzi, kompletny brak zainteresowania mocami Erena, brak podstawowej techniki walki z wrogiem (na litość, oni korzystają z dachów, a gdzie wszechobecne drągi do zahaczania lin, uchwyty, stopnie? Po cholerę szkolić dzieciaki do walki w mieście, skoro miasto kompletnie nie jest przyjazne dla walczących???), idiotyczna budowa muru (tracisz jedno miasto i tracisz praktycznie cały mur, nie słyszeli o murach poprzecznych) - to wszystko sprawia, że albo to jest jeden wielki uberplot pod tytułem "eksperyment rządowy się spiergolił, ale my rząd mamy dzięki temu ciepłe posadki, albo autor tworzy fabułę na kolanie. Stawiam na coś pośrodku, ale jest to robione tak koszmarnie nieudolnie, śmiertelnie poważnie i z zaciśnięciem pośladów, że jak się pojawia dziewczyna z ziemniakiem, staje się najlepszym dowcipem serii.
Ale z ciebie hejterka Shingeki no Kyojin. : ) Czepiasz się niesamowicie. W taki sposób to 90 procent produkcji możesz skrytykować. Prawdę mówiąc je też zauważyłem sporo wad, ale żeby aż tak się czepiać.
Anime jest milion razy lepsze wizualnie i sprytnie chowa niedociągnięcia logiczne mangi, która ma spory potencjał, ale generalnie jest zbieraniną emo wrzeszczących parówek. Dobrze, że za ekranizację zabrał się ktoś z dużym wyczuciem fabuły.
W anime było trochę  zmian. Szczególnie zapamiętałem te odnośnie Petry. Jak oglądałaś to wiesz o co chodzi.
Anfanie, jak miło, że nadal konsekwentnie bronisz ładnych rzeczy. Nie przeczę, że anime jest ładne (bo jest).
Aż tak płytko to mnie nie oceniaj. : ) To ogólnie ciekawa i emocjonująca produkcja. Co prawda  niektóre mniej ważne postacie były strasznie durne (i w ogóle ten sąd nad Erenem w anime), ale za to polubiłem głównych bohaterów, a oni są najważniejsi.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 05, 2015, 04:10:52 am
Ale Szyszko, wszystko jest wyjaśnione i układa się w miarę logiczną całość. Chyba, że ja to jakoś rozkminiłem dalej niż powinienem.

UWAGA spojlery.


Wspominasz o nieskutecznych armatach. Ale taka prawda, że dotąd ludzie mieli tylko armaty i zwykłe miecze. System do Trójwymiarowego Manewrowania to nowy wynalazek, mający może z 10-15 lat. Zatem nawet nie był przetestowany na żywo w walce miejskiej.
Armaty to nadal podstawowa broń, nie tyle ofensywna co defensywna, jej rola jest opóźnienie/chwilowe spowolnienie tytanów, dające szansę na wykorzystanie STMa. Same armaty są tylko udoskonalane w celu lepszego ich wykorzystania (szybkość ładowania, celność, itp)
Sam system STM jest nowy, nie sprawdzony, do końca nikt się nie spodziewał walki w murach, a system był przystosowany przez Korpus Zwiadowczy do walki w lasach z wysokimi drzewami. Jak się okazuje jest też w miarę skuteczny do walki w mieście. To nie wina systemu, że są takie straty, tylko braku doświadczenia żołnierzy w walce z tytanami. Zobacz, że ludzie z Korpusu Zwiadowczego radzą sobie dobrze w mieście ze zwykłymi tytanami. Dla mnie brakiem logiki mogą być spore straty doświadczonych ludzi na wypadach zwiadowczych.
I tak wracamy, obecnie podstawową taktyką na walkę z tytanami stanowią mury obronne. Następnie idą działa które mają spowalniać tytanów, lub przy sporej dozie szczęścia zabić kilka jednostek. Następnie do ataku ruszają siły ludzkie w zestawach STM które to, dosłownie, wycinają tytanów. Nic lepszego na tą porę nie wymyślono, bo od 100 lat nie było potrzeby walki w mieście. Dlatego jak pisałem wcześniej, podstawową przeszkodą jest brak doświadczenia żołnierzy, nie sprzętu.
Chociaż jakby wymyślili powiedzmy rakiety, czy nawet działa nie rodem z wojen napoleońskich, tylko nowoczesne armaty/haubice to byłyby one skuteczniejsze i nie trzeba by wysyłać ludzi z przerośniętymi nożami do tapet.

Bezsensowne wysyłanie ludzi na śmierć też nie jest bez logiki. Sama wspominasz o braku jakichkolwiek informacji na temat tytanów. Po to właśnie organizują wypady po za mury w celu poznania przeciwnika. Siedząc na murach i gapiąc się przez lunetę niewiele można się dowiedzieć. Nie wiem, czemu ponoszą tam takie spore straty, może nie mają wypracowanej taktyki... Chociaż jest pokazane, że najbliższy las znajduje się w pewnej odległości, a wcześniej są równiny, na których spora część tytanów jest tak samo, albo nawet szybsza od koni.  Tak czy inaczej wypady są wg mnie logiczne w celu zbadania i poznania tytanów. Jedynie nielogiczne mogą być tutaj spore straty najbardziej doświadczonej grupy wojskowej, chyba na silę forsowane przez mangakę w celu podkreślenia dramatyzmu.

Moce Erena były jakoś tam testowane i sprawdzane przez Zoe ze zwiadowców. Przypominam, że Żandarmeria chciała go zabić i pokroić jak żabę na sekcji. A to raczej słaby pomysł na badanie mocy tytana. Autor nie pokazał zbyt dużo o badaniu Erena przez Zoe, ale to nie tak, że nikt tego nie sprawdzał.

Taki kształt i układ murów też jest wyjaśniony, co prawda w dalszych tomach, ale jest. Nikt tak naprawdę nie wie jak powstały mury lub nie chce powiedzieć (tak, to jest na razie tajemnica i ta część mająca budować napięcie i wprowadzająca zamęt w logice) i nawet jeszcze przymknę oko, autor stara się budować fabułę jak umie. Natomiast same mury mają już te 100 lat i nie wolno ich zmieniać. Dokładniej to nawet do momentu ataku na miasto z początku historii, nie na wszystkich murach były nawet armaty. Dopiero po ataku i upadku miasta, wydano zgodę na montowanie armat (wtedy też opracowano nowe armaty) na murach i montowanie szyn, jak i innych elementów potrzebnych do obsługi tych armat.
Wcześniej nie wolno było ingerować w mury dekretem wydanym przez władze. Ba, nawet teraz jest religia wyznawców muru (wzorowana na kształt kościoła katolickiego - bez obrazy), która nawołuje iż mury powinny być pozostawione w ich "naturalnym" kształcie. A wszelka ingerencja jest grzechem i powinna być poddana karze boskiej.
Stąd też brak jakichkolwiek murów wewnętrznych w miastach, bo w sumie po co stawiać mury skoro i tak nie byłyby one połączone z murem głównym. To tak jakby w zamku postawić bramę obronną, ale bez zamykanych wrót.
No i zakładam iż nikt się nie spodziewał, że mury mające 50 metrów wysokości i autor jeden wie ile szerokości, padną jak drzwi w domku dla lalek. Zwłaszcza, że do tej pory nikt nie widział większych tytanów niż te 15 czy nawet 20 metrów.

Nie staram się bronić serii, czy tym bardziej Ciebie przekonywać do niej. Ale nie jest to tak nielogiczne jakby się mogło wydawać.
Po za tym, wiem, że SnK nie jest pozbawione wad, cóż, nie ma chyba ideału, ale nadal to całkiem dobra seria. Zakładam, że tytuł byłby ciekawszy jakby lepiej poprowadzić fabułę i rysunki były ładniejsze, ale cóż...  Autor ma taki styl rysowania i nic na to nie poradzimy, można jedynie liczyć iż się poprawi, chociaż i tak nie polepszy to wyglądu pierwszych tomów. :smile:
Natomiast opowiedzenie samej historii, to się zgodzę, że tutaj jest wina autora, czy to z braku doświadczenia czy wymyślania na kolanie, nieistotne. Jak dla mnie zawiniło po trochu i z tego i z tego, ale to wg mnie powinno być poprawione przez wydawcę, czy też edytora, który to powinien znać się na prowadzeniu fabuły. A jeśli oboje się nie znają, to powinni przydzielić jakiegoś scenarzystę który by poprawił.
Tak jak to zrobili z anime, gdzie napisano scenariusz od nowa, i choć wielkich zmian w historii nie było, to jednak sporo osób uważa iż lepiej przedstawiono fabułę.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 05, 2015, 04:21:49 pm
Na uspokojenie nerwów macie recenzję yaoica - Zakochany tyran vol. 7 (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/zakochany-tyran/7/recenzja). I peace, kochajmy się ;)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Kwiecień 05, 2015, 10:40:09 pm
ale kto się denerwuje? :D

Hunterze, wszystko co piszesz, to absolutna prawda.

ALE

ja recenzowałam pierwszy tom. nie całość, gdzie w sumie da się jakoś "wstecz" wyjaśnić wcześniejsze niedociągnięcia. A pierwszy tom po prostu nie zachwyca szyszek. zwracam uwagę na fabularne pawie i tani dramatyzm. Recenzja całości wyglądałaby zupełnie inaczej.

Niestety to jest cena za recenzowanie kawałków większej całości.

Tyle, że mnie generalnie tania drama nie zachwyca. Jestem za duża na wzruszanie się zasmarkanymi dzieciakami rysowanymi metodą kopiuj-wklej. Czy to hejt? E tam, na hejt trzeba mieć więcej emocji, a mnie ta manga po prostu zwisa.


Anfanku, dziubeczku, wiem że na myśl o tym, żeby się ze mną flejmować aż drżą Ci z podniecenia łapki, ale za bardzo Cię loffciam.

Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 06, 2015, 02:25:41 am
Tyle, że mnie generalnie tania drama nie zachwyca. Jestem za duża na wzruszanie się zasmarkanymi dzieciakami rysowanymi metodą kopiuj-wklej.
A jak wygląda droga drama? Dlaczego uważasz te dzieci za zasmarkane? Zresztą bardziej jest żal właśnie dzieci niż dorosłych, jeśli umierają (pod warunkiem, że nie są irytujące).
E tam, na hejt trzeba mieć więcej emocji, a mnie ta manga po prostu zwisa.
Jakoś tego nie widać. : )
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 06, 2015, 08:14:35 pm
Dlaczego moich recenzji nikt tak nie dyskutuje? :<
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Kwiecień 06, 2015, 08:18:44 pm
Tu sami faceci poza Tobą i okazyjnie zaglądającą Szysz, a Ty wrzucasz reckę yaoi : p
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: wyspa w Kwiecień 07, 2015, 12:27:29 am
Tu sami faceci poza Tobą i okazyjnie zaglądającą Szysz, a Ty wrzucasz reckę yaoi : p
Kiedyś tak nie było... ;(

A co do Tytanów aż mnie dziwi że chce się wam o nich tak dyskutować, IMHO mocny średniak i tyle (anime)


Kiedyś usłyszałem fajne zdanie, tłumacze na polski więc mogę trochę przekręcić:


"Posiadanie motywów przeznaczonych dla dorosłych (sex, gore itp.) nie czyni utworu dojrzałym. To struktura historii i bohaterowie za to odpowiadają"


I to jest wg mnie dokładnie przypadek Tytanów, ot taki zwykły shounen który udaje że jest w nim "coś" więcej, kiedy tego tak na prawdę nie ma :)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 07, 2015, 12:33:18 am
A co do Tytanów aż mnie dziwi że chce się wam o nich tak dyskutować, IMHO mocny średniak i tyle (anime)
Nieprawda. Średniaków to masz setki, a Shingeki no Kyojin  zdecydowanie pozytywnie się wyróżnia pod każdym względem, jeśli chodzi o anime.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 07, 2015, 01:34:14 pm
Tu sami faceci poza Tobą i okazyjnie zaglądającą Szysz, a Ty wrzucasz reckę yaoi : p

Wcześniej wrzucałam inne :P I nie moja wina, że wypłoszyliście kobiety, o :P

Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Hunter Killer w Kwiecień 07, 2015, 02:20:21 pm
Szyszko, rozumiem, że recenzowałaś pierwszy tom, ale nadal uważam, iż właśnie twierdzenie, że coś jest nielogiczne i/lub niewyjaśnione już w pierwszym tomie, zaznaczając że jest to dopiero początek historii, jest jakby, brak mi słowa, zamieszaniem, cząstką chaosu.
No ale mniejsza... zostawmy to SnK, bo nam zaraz drugie podforum jak o NGE wyrośnie. :p

Tiszka, Twoje recenzje nie są tak dyskutowane, bo są zbyt zachowawcze, walnij ostrą krytykę najlepiej o jakimś popularnym i "na czasie" tytule. ;)
Bez urazy Szysz, Twoja recka też jest dobra, bo pokazuje, że nie każdy się podnieca byle jakim tytułem.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 07, 2015, 09:22:36 pm
A co ja poradzę, że nie lubię tytułów na czasie :D I chyba wszystkie dotąd recenzowane - poza Another, które miało słabsze momenty - mi się podobały :D
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 10, 2015, 07:11:31 pm
To znowu ja, z kolejną nudną i zachowawczą recenzją :v

Rewolucja według Ludwika tomiszcze pierwsze (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/ludwig-kakumei/1/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: aninreh w Kwiecień 13, 2015, 01:37:33 am
Moich też nie dyskutują. Ale co ja mogę, że mam yaoiną specjalizację :P
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 14, 2015, 07:25:58 am
Jeśli macie ochotę - dwie nowe recki. Ostatni Another (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/another/4/recenzja) i pierwszy Monster (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/monster/1/recenzja).

Another to było rozczarowanie :v
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 14, 2015, 12:55:39 pm
Another to było rozczarowanie :v
Oglądałaś anime Another? Tam to dopiero zrobili koszmar (szczególnie 2 ostatnie odcinki). Uśmiercili prawie całą klasę w bardzo okrutny sposób. Manga była bardzo delikatna w porównaniu z anime. W mandze chociażby
Spoiler: pokaż
Izumi
ocalili. W dodatku pewne zmiany w mandze były bardzo korzystne w porównaniu do anime. Chociażby konfrontacja Mei i Izumi (w anime wyglądało to beznadziejnie i całkiem inaczej).

Poniżej Izumi w anime. Ogólnie anime było piękne wizualnie, ale bardzo smutne i tragiczne.

http://i60.tinypic.com/15cln43.jpg
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Kwiecień 16, 2015, 12:00:09 pm
Z tego, co pamiętam, manga idzie ściśle fabułą książki, więc to w anime wszystko spieprzyli :c
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Kwiecień 16, 2015, 03:20:11 pm
Z tego, co pamiętam, manga idzie ściśle fabułą książki, więc to w anime wszystko spieprzyli :c
Wiem, że te śmierci były inne w noweli w mandze i w anime. W Anime były zdecydowanie najbardziej okrutne i dramatyczne pod tym względem.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Maj 19, 2015, 09:30:57 am
Macie kolejną porcję, w tym moje pianie z zachwytu nad Krótkimi Historiami Hirokiego Endo (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/tanpenshu/tanpenshu/recenzja) (co poradzę, że jestem fanboyem).

Szyszki pastwienie się nad drugimi Tytaniami (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/shingeki-no-kyojin/2/recenzja)

Blue Heaven 2 (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/blue-heaven/2/recenzja)

Ble, yaoi, czyli Zakochany Tyran (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/zakochany-tyran/8/recenzja)
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Lord Kupa w Maj 19, 2015, 11:31:34 am
Macie kolejną porcję, w tym moje pianie z zachwytu nad Krótkimi Historiami Hirokiego Endo (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/tanpenshu/tanpenshu/recenzja) (co poradzę, że jestem fanboyem).
Zupełnie zapomniałem, że coś takiego ma wyjść. Zapewne na dniach zakupię ten tytuł, bo Eden był naprawdę świetny i z chęcią sprawdzę co jeszcze ten autor zmajstrował. Recenzja fajna. Szkoda tylko, że nie ma przykładowych kadrów.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Maj 20, 2015, 09:13:13 pm
Szkoda tylko, że nie ma przykładowych kadrów.

Wydawca nam nie dał ;< Ale zaręczam, że kreska jest jak w "Edenie". Jeśli Ci się podobała, to i tu się nie rozczarujesz - pominąwszy wspomniane w recenzji potknięcia, edycyjnie też odwalono kawał dobrej roboty.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Czerwiec 02, 2015, 10:54:55 pm
I kolejna moja. Abara (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/abara/abara/recenzja) - bardzo mnie wciągnęło, co chyba widać :P
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Tiszka w Sierpień 29, 2015, 06:07:24 pm
Recka manhuy, której w Polsce niestety nie ma (a kupowałabym): Youth Gone Wild (http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/youth-gone-wild/youth-gone-wild/recenzja).
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Pierniczek w Styczeń 06, 2017, 04:16:26 pm
Another to było rozczarowanie :v

Another dobrze się zaczeło i na początku miało klimat, szkoda że potem zrobili z tego Oszukac przeznaczenie. Nie wiedziałam,. czy się śmiać, czy płakac jak ci uczniowie ginęli w głupi  sposób.
Tytuł: Odp: Recenzje
Wiadomość wysłana przez: Leniwcowy w Styczeń 01, 2018, 01:29:21 pm
Cześć :biggrin:

Nazywam się Leniwiec, dla znajomych czasem nawet Jacek. Generalnie nie przygotowałem dla Was żadnej recenzji, ale chciałbym gorąco zaprosić na mojego bloga.

A co na nim znajdziecie? No dokładnie to, czego szukacie tutaj. Od mang do anime, o czym tylko zachce mi się napisać. Akurat anime nie oglądam już tak dużo, więc i recenzji sporo nie piszę. Z mangami sprawa wygląda już znacznie lepiej - takich recenzji mam całkiem sporo, chociażby dzięki współpracy z wydawnictwem Waneko :biggrin:

Zostawiam link główny do bloga: http://www.leniwiecpisze.pl (http://www.leniwiecpisze.pl)

Ale także do ostatnich recenzji:
- Posępny Mononokean: http://www.leniwiecpisze.pl/2017/12/posepny-mononokean-1-5-recenzja-mangi/ (http://www.leniwiecpisze.pl/2017/12/posepny-mononokean-1-5-recenzja-mangi/)
- Bakuman: http://www.leniwiecpisze.pl/2017/12/bakuman-1-9-recenzja-mangi/ (http://www.leniwiecpisze.pl/2017/12/bakuman-1-9-recenzja-mangi/)

Serdecznie zapraszam :biggrin: