gildia.pl
Gildia Nauki Popularnej (www.nauka.gildia.pl) => Forum Nauki Popularnej => Wątek zaczęty przez: Sajuuk' w Luty 01, 2008, 06:41:01 pm
-
Skąd się bierze ropa naftowa?
Zasoby ropy i gazu ziemnego wcale się nie kurczą, cały czas powstają nowe, bogate złoża. Starczy dla wszystkich aż do końca świata! Żarty? Niekoniecznie, jak wynika z publikowanego dziś w "Science" odkrycia (http://www.gazetawyborcza.pl/1,75248,4887958.html)
Zainteresowało mnie to szczerze mówiąc, na ile możliwa jest taka hipoteza?
-
hmmm ciekawe ciekawe
byle do 2012 :D
-
http://en.wikipedia.org/wiki/Abiogenic_petroleum_origin
Temat nie jest nowy, powraca jak bumerang.
-
Powraca ale po cichutku, choć ostatnio jakby głośniej. Straszenie wyczerpywaniem zapasów to doskonały pretekst do podnoszenia cen-kupujta ludziska to już ostatnie zapasy :D :D :D
A tymczasem ropa była jest i będzie. Odkąd pamiętam ropa się kończy i skończyć nie może. Termin wyczerpania zasobów jest wciąż przesuwany.
Może ten artykuł to jaskółka przepowiadająca zmiany :)
-
Co do tej całej ropy, to rzeczywiście artykuł jest bardzo ciekawy.
Wydaje mi się, że zarówno zdanie: "ropa się kończy" jak i "ropa jest niewyczerpalnym surowcem" nie muszą się wcale wykluczać. Faktem jest, że odczuwamy coraz większy jej brak i coraz trudniejeszą dostępność (np. cena, która nieubłaganie pnie się w górę). Nie można jednak zapominać, że jesteśmy w XXI wieku, gdzie ten surowiec potrzebny jest bardziej niż kiedyś. Samochody, które kiedyś takim rozpowszechnionym środkiem transportu nie były, aktualnie (w godzinach szczytu) tworzą długie, kilku kilometrowe, nieruchome serpentyny. A to nie wszystko bo jeszcze: statki kosmiczne, tankowce, marynarka wojenna, samoloty.
Ropa może się skończyć (imo oczywiście, nie jestem geologiem) w takim stopniu, że wydobędziemy wszystkie zapasy, a potem będziemy musieli czekać na ponowne jej powstawanie.
Bo nawet jeśli ropa jest "nieśmiertelna", to i tak możemy wyprzedzić prędkością wydobywania prędkość jej powstawania. Zapotrzebowanie jest wielkie.
A tak na marginesie, to bardziej bym się martwił o wodę, niż o ropę...
-
Ropa niby się kończy a zużycie wzrasta :? W wielkich miastach promuje się komunikację miejską ale głównie ze względu na korki i smog a nie oszczędzanie ropy. Oszczędniejsze silniki to reakcja producentów na wzrost cen. Większość transportu bazuje na ropie i co? Żadnej paniki, przestawiania się na inne źródła :badgrin:
-
jak sie skonczy to jej nie bedzie..... :roll: to wszystko przez te wstretne ludziska...sami ja marnuja....
-
jak sie skonczy to jej nie bedzie..... :roll: to wszystko przez te wstretne ludziska...sami ja marnuja....
No coś w tym jest... :P
-
Żadnej paniki, przestawiania się na inne źródła
Tu bym nie był taki pewny. Uważam, że dziwnym zbiegiem okoliczność w momencie kiedy ropa się skończy, pojawi się kilka innych źródeł energii. Wprowadzenie teraz alternatywnych źródeł energii mogących w dużej mierze zastąpić ropę to straty idące w miliardy dolarów czy dowolnej inne waluty, dla tych, którzy ropę sprzedają. W miarę jak będzie się kończyła, cena za baryłkę będzie rosła pewnie do jakichś absurdalnych rozmiarów, po czym się skończy i wejdą inne paliwa :) Chodzi o to, żeby wycisnąć z ropy tyle kasy ile się tylko uda.
-
Ropa jest bardzo potrzebna i żadne "alternatywne" źródła energii (na ten czas) nie będą miały takich możliwości jak właśnie ten surowiec. Owszem można ją zastąpić jakimiś olejami rzepakowymi czy innymi bateriami słonecznymi do napędzania np. komunikacji miejskiej albo do zasilenia narzędzi ogrodowych (piły, kosiarki), ale wydaje mi się, że takie substytuty nie wystarczą do udźwignięcia np. rakiet kosmicznych, bo do tego własnie używa się paliwa kriogenicznego, czyli tam jakichś mieszanek paliwa z wodorem i innymi pierwiastkami. Nie wiem dokładnie ;-)
Jest też inna możliwość, a mianowicie: uran (czytałem gdzieś, że jego możliwości są na prawdę ogromne, ale nie wypowiadam się za bardzo, bo się raczej nie znam), tyle, że aktualnie nasza wiedza na temat radioaktywności niewielka.
Radioaktywność może być (imo) bardzo ciekawym rozwiązaniem zarówno od strony energetycznej jak i np. medycznej. Krążą mity, że jest ona tylko i wyłącznie szkodliwa, ale słyszałem o różnych przypadkach, że osoby, które uległy silnemu napromieniowaniu w Hiroszimie, zostały np. całkowicie, dzięki tej energii, wyleczone z białaczki, inne żyły ponad 100 lat mając się świetnie i na zdrowię nie narzekając.
Myślę, że dogłębna analiza uranu (czy np. sztucznie otrzymywanego plutonu), a także całkowite (jeśli to możliwe) ujarzmienie jego właściwości, może być brzemienne w pozytywne dla przyszłości skutki.
Wikipedia:
>Teoretycznie jeden gram uranu (czyli kulka o średnicy ok. 0,5 cm) może dostarczyć ok. 20 miliardów dżuli (20×
109 J) energii.
>Kilogram plutonu-239 może wyzwolić taką energię jak wybuch 20 000 ton trotylu.
-
Co do 1wszego akapitu- wpaełni się zgadzam.
Jest też inna szansa, a mianowicie: uran (czytałem gdzieś, że jego możliwości są na prawdę ogromne, ale nie wypowiadam się za bardzo, bo się raczej nie znam), tyle, że aktualnie nasza wiedza na temat radioaktywności niewielka.
Czytałeś dobrze. Jednak nasza wiedza o radioaktywności nie jest "niewielka"- czemu tak uważasz?
Radioaktywność może być (imo) bardzo ciekawym rozwiązaniem zarówno od strony energetycznej jak i np. medycznej. Aktualnie krążą mity, że radioaktywność jest tylko szkodliwa, ale słyszałem o różnych przypadkach, że osoby, które uległy silnemu napromieniowaniu w Hiroszimie, zostały np. całkowicie dzięki tej energii wyleczonych z białaczki, inne żyły ponad 100 lat i miały się świetnie.
Na medycynie się nie znam, jednak promieniownie jonizujące JEST szkodliwe.
Ale energetycznie to tak narazie elektrownie atomowe są najlepszym dostępnym rozwiązaniem.
Wikipedia:
>Teoretycznie jeden gram uranu (czyli kulka o średnicy ok. 0,5 cm) może dostarczyć ok. 20 miliardów dżuli (20×
109 J) energii.
>Kilogram plutonu-239 może wyzwolić taką energię jak wybuch 20 000 ton trotylu.
Coś mi małe te liczby wygladają... jesli E=m*c2, to z kilograma byleczego będzie 1 * c2 [J]. Prędkość światła to prawie 3*108 tzn, że do kwadratu będzie 9*1016. Więc z jednego kilograma da się wycisnąć jakieś 2,5*1010 kWh! (c zawyżyłem, więc tak naprawdę będzie "trochę" mniej".)
Nie wiem ile by taka energia potrafiła zasilić, ale chyba duzo: pamiętam jak profesor na wykłądzie wspominał, że jeden g dałby radę dostarczyć energii dla Warszawy na rok. Więc chyba to nie elektrownie atomowe a fuzujne są przyszłością. Wrzucasz śmieci a masz prąd i- o ile dobrze pamiętam- to pierwiastki lżejsze od złota, własnie do złota by się opłacało "zgniatać". Więc jeszcze gratisowo tańsza biżuteria? Sprawdzę. :P
-
Czytałeś dobrze. Jednak nasza wiedza o radioaktywności nie jest "niewielka"- czemu tak uważasz?
Hmmm... Uważam tak, bo nie wiemy dlaczego po napromieniowaniu jedni mają "zagwarantowane ubezpiecznie" od białaczki i innych nieporządanych chorób (przykad -> Hiroszima), a innym wyrastają dodatkowe kończyny i stan ich zdrowia znacznie się pogarsza. Hiperbolizuję oczywiście, ale uważam, że radioaktywność jest cały czas wielką niewiadomą (z roku na rok coraz bardziej pojmowaną), która może być drogą do lepszej przyszłości. Trzeba ją tylko ujarzmić i wykluczyć przypadkowość w jej działaniu. Możliwości jest - jak nie ograniczona ilość - bardzo, bardzo wiele.
Na medycynie się nie znam, jednak promieniownie jonizujące JEST szkodliwe.
Ja też nie, i nie oczekuj ode mnie proszę jakchś konkretów, bo zielony w tym temacie jestem, ale jak wspomniałem o Hiroszimie, to wydaje mi się to arcy ciekawe, że dla co poniektórych efekty były po prostu "dodatnie". Nie wiem czym to jest spowodowane, ale umiejętność "wyciśnięcia" z promieniowania jonizującego właściwości dla ludzkiego organizmu porządanych, a wyeliminowanie szkodliwych, może być kluczem do sukcesu.
Promieniowanie jonizujące wykorzystywane jest np. w radioterapii w leczeniu (z tego co mi wiadomo) np. raka prostaty nie wiem tylko na jakiej zasadzie. Najprawdopodobniej osłabiany jest promieniowaniem sam nowotwór z niekorzystnym wpływem promieniowania na cały układ immunologiczny i sąsiadujące z nowotworem organy wewnętrzne.
Ale energetycznie to tak narazie elektrownie atomowe są najlepszym dostępnym rozwiązaniem.
Zgadzam się, ale idąc myślami w przyszłość, może niedługo każdy samochód będzie posiadać swoją mini-elektrownię atomową o ogromnych możliościach napędowych.
Coś mi małe te liczby wygladają...
Powątpiewania proszę nie pod mój adres ;-)
Ale podziwiam!
-
Nie wiem czym to jest spowodowane, ale umiejętność "wyciśnięcia" z promieniowania jonizującego właściwości dla ludzkiego organizmu porządanych, a wyeliminowanie szkodliwych, może być kluczem do sukcesu.
Promieniowanie jonizujące wykorzystywane jest np. w radioterapii w leczeniu (z tego co mi wiadomo) np. raka prostaty nie wiem tylko na jakiej zasadzie. Najprawdopodobniej osłabiany jest promieniowaniem sam nowotwór z niekorzystnym wpływem promieniowania na cały układ immunologiczny i sąsiadujące z nowotworem organy wewnętrzne.
Tyle ile sobie przypomniałem z LO, to promieniowaniej jonizujące- jakoś tam- przeszkadza/niszczy komórki. A najbardziej te, które szybko się dzielą czyli np rakowe i to właśnie to jest wykozystywane w radioterapii. Teraz by należało sprawdzić czy radioterapia kiedyś kogoś wyleczyła, bo chyba to tylko spowolnia chorobę- o ile wiem.
Obiecuję jutro (czytaj: "dziś, ale po wschodzie słońca") poczytać (nie w necie) o promieniowaniu- coś na bank mam na półkach.
-
Mogę nowy post?
Wracając do ropy: te nowe złoża, to wg mnie (nie znam się na szukaniu ropy, więc proszę o poprawienie mnie jeśli sie mylę) są znajdowane nową metodą, głębiej czy inne takie. Były tam wcześniej, ale ich nie znaleziono- poprostu. Toć ropa chyba dość długo się robi, co?
A teraz o promieniowaniu:
promieniowanie przechodząc przez tkankę pozostawia sa sobą jony i wolne rodniki. To przeszkadza komórką w "pracy". Jednak nawet dawkę śmiertelną, ale rozłożoną w czasie można przezyć- komórki są w stanie się regenerować. Jednak uszkodzenie DNA (to też cząsteczka) zwykle nie jest naprawiane, ale przekazywane dalej (komórki się dzielą) i to właśnie zwiększa ryzyko zachorowania na np raka po prześwietleniach.
Co do elektrowni fuzyjnych: pomyliłem się, ładować tam opłacało by się tylko pierwiastki lżejsze od żelaza nie złota. Patrząc na tablicę Mendelejewa nie jest to bardzo dużo, ale jednak chyba cały plastik i większość innych śmieci nie ma innych składników.
-
Niedawno niedaleko wybrzeży Brazylii odkryto nowe bardzo dużo pokłady ropy naftowej, jeśli przypuszczenia co wielkości się potwierdzą będzie to trzecie do do wielkości złoże na świecie. Zaspokoi to nasze łakomstwo na ten surowiec. A jego zapotrzebowanie ciągle będzie wzrastać żeby daleko nie szukać, Indie i Chiny (choć Chiny do 2018 będą miały już 24 atomowe elektrownie). Coraz więcej ropy, coraz więcej syfu, no cóż, postęp.
Mocarstwa będą przykładać małą wagę do alternatywnych energii, dopiero gdy widmo braku zajrzy w oczy, będą słały miliardy na badania. Jest możliwość że przez ileś tam lat będzie trzeba jechać na zapasach, gdzieniegdzie braknie, będzie kryzys w kilku miejscach, a później wymyślą coś nowego i na długi czas będzie spokój.
PS; Dobry pomysł z mini reaktorami jądrowymi w samochodach ;-)
-
Feh. Dawno mnie tu nie było. :)
Ropa jest bardzo potrzebna
Za sto lat dzieci uczace się o historii technologii będą się pytać z osłupieniem "ropy naftowej używano DO CZEGO"? Ropy używa się nie tylko jako paliwo!
rakiet kosmicznych, bo do tego własnie używa się paliwa kriogenicznego, czyli tam jakichś mieszanek paliwa z wodorem i innymi pierwiastkami. Nie wiem dokładnie ;-)
Hydrazina jest popuarnym paliwem do rakiet i z tego co wiem, nie uzyskuje się jej z ropy.
http://en.wikipedia.org/wiki/Hydrazine
Ale inne paliwo, nafta (wraz z LOX), faktycznie jest uzyskiwana z ropy.
http://en.wikipedia.org/wiki/Kerosene
Generalnie i tak siedzenie na latającej bombie uważam jedynie za okres przejściowy. Musimy zbudować windę kosmiczną, inaczej loty kosmiczne zawsze będą tak drogie, jak teraz.
Krążą mity, że jest ona tylko i wyłącznie szkodliwa, ale słyszałem o różnych przypadkach, że osoby, które uległy silnemu napromieniowaniu w Hiroszimie, zostały np. całkowicie, dzięki tej energii, wyleczone z białaczki, inne żyły ponad 100 lat mając się świetnie i na zdrowię nie narzekając.
Masz jakieś źródła? Wstępnie brzmi to dla mnie jak bajeczki. Jedyne, co znam, to hermeza radiacyjna, a ona NIE polega na cudownym leczeniu z białaczki czy życiu do 100 lat.
-
To chyba na temat. Napęd wodorowy
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5316461,Honda_rozpoczela_produkcje_calkowicie__czystego__samochodu.html (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,5316461,Honda_rozpoczela_produkcje_calkowicie__czystego__samochodu.html)
Honda Motor Co. rozpoczęła komercyjną produkcję samochodu napędzanego wodorowymi ogniwami paliwowymi, który nie emituje do atmosfery żadnych toksycznych spalin - poinformowali w poniedziałek przedstawiciele firmy.
-
Hmmm... A jak się uzyskuje wodór?
Bo wydaje mi się, że również są to jakieś skomplikowane reakcje, które nie mają pozytywnego wpływu na środowisko... ale nie mędrkuję, bo nie wiem dokładnie :neutral:
A teraz delikatny off-top, chociaż w miarę spójny z tematem:
Musimy zbudować windę kosmiczną, inaczej loty kosmiczne zawsze będą tak drogie, jak teraz.
Co dokładnie rozumiesz przez słowo winda kosmiczna i jak to ma działać?
No i jak ma wytrzymać w atmosferze przynajmniej te kilka lat?
Tak samo uważam, że latająca bomba to średnio dobra recepta na ekspanję wszechświata, ale wydaje mi się, że dobrze byłoby np. budować statki kosmiczne już w kosmosie. Wtedy, do pokonania grawitacji, niepotrzebne byłyby silniki i baki o wielkości wieżowców.
A jak w grę weszłyby jeszcze jakieś żagle słoneczne, czy inne "fotono-wyłapywraki", to koszta produkcji szybko zwróciłyby się.
Czekam na krytykę, bo ja tylko sobie to wszystko wyobrażam, a taki ze mnie fizyk, jak z koziej dupy trąba ;-)
Pozdro!
-
Czekam na krytykę, bo ja tylko sobie to wszystko wyobrażam, a taki ze mnie fizyk, jak z koziej dupy trąba ;-)
No to wyjaśniam. :)
Hmmm... A jak się uzyskuje wodór?
Bo wydaje mi się, że również są to jakieś skomplikowane reakcje, które nie mają pozytywnego wpływu na środowisko... ale nie mędrkuję, bo nie wiem dokładnie :neutral:
Na skalę przemysłową wodór otrzymuje się dwiema metodami:
Poprzez konwersję metanu z parą wodną
CH4 + 2H2O → 4H2 + CO2
Poprzez konwersję węglowodorów zawartych w ropie naftowej z parą wodną
CxH2y + 2xH2O → (2x+y)H2 + xCO2
Super groźne CO2 nie jest, no ale ile tego ostatecznie ma się wytwarzać, to nie wiem. Jednak w obu reakcjach zdecydowanie więcej masz tego co chcesz (wodoru), niż "śmieci" (CO2).
wydaje mi się, że dobrze byłoby np. budować statki kosmiczne już w kosmosie. Wtedy, do pokonania grawitacji, niepotrzebne byłyby silniki i baki o wielkości wieżowców.
A jak w grę weszłyby jeszcze jakieś żagle słoneczne, czy inne "fotono-wyłapywraki", to koszta produkcji szybko zwróciłyby się.
Ale złom/moduły i tak musisz wynieść z Ziemi na orbitę- jak nie chcesz się bawić w budowanie floty kolonizatorów czy czegoś takiego, to jakoś mnie ten pomysł nie przekonuje.
Wg NASA na duże dystanse konkretny jest silnik jonowy. B. małe przyspieszenie, ale pali tyle, że da się latać na tym, dekadami jak nie wiekami (-ofc jeżeli planujemy dalekie loty, bo narazie o ile wiem to testowali to jakąś sondą co odwiedzała któreś asteroidy). A między gwiazdami nie trzeba zwalniać czy zakręcać: cel i gaz do dechy. :P
A "żagle słonecznie"/"foto-wyłapywarki", to też chodzi o rodzaj napędu, tak?
-
Super groźne CO2 nie jest, no ale ile tego ostatecznie ma się wytwarzać, to nie wiem.
To chyba bardzo ważne jest.
Ale złom/moduły i tak musisz wynieść z Ziemi na orbitę
Muszę.., ale raz!
A potem mogę latać bez zamartwiania się nad siłą ciążenia planety ziemią zwanej.
Najwięcej stresu jest podczas startowania.
Wtedy, kiedy te setki ton stali muszą oderwać się od ziemi za pomocą hektolitrów paliw, wodorów i innych badziewi, wytwarzając tyle szkodliwych dla środowiska spalin, że wierzyć się nie chce!
Startowanie bezpośrednio ze stacji kosmicznej byłoby o wiele bardziej ekonomiczne.
A "żagle słonecznie"/"foto-wyłapywarki", to też chodzi o rodzaj napędu, tak?
Tak. Gdzieś wyczytałem.
-
To chyba bardzo ważne jest.
Tak, ale to zależy jaki popyt na wodór do aut będzie. :)
Muszę.., ale raz!
A potem mogę latać bez zamartwiania się nad siłą ciążenia planety ziemią zwanej.
Najwięcej stresu jest podczas startowania.
Ale pilotów, paliwo i zaopatrzenie (jedzenie np) i tak trzeba dostarczać z Ziemi. Zgodzę się jednak, że przy jakiejś większej akcji niż wystrzelenie satelity czy budowa stacji orbitalnej, było by to napewno opłacalne. (Ofc nie przeliczałem, ale tak się zdaje, że by było.)
A o żaglach sprawdzę i dam znać.
-
Masz jakieś źródła? Wstępnie brzmi to dla mnie jak bajeczki.
Udało mi się coś znaleść, więc się dzielę:
Wyniki badań z Hiroszimy i Nagasaki dotyczące chorób dziedzicznych wskazują, że jednorazowe napromienienie dawkami średniej wielkości nie pogorszyło zdrowia następnego pokolenia. Natomiast nieoczekiwanie ujawniły się pozytywne skutki genetyczne. Wśród dzieci rodziców, którzy przeżyli atak jądrowy stwierdzono o 4% mniejszą śmiertelność niż u dzieci rodziców nie narażonych na promieniowanie bomb atomowych oraz 23% mniej zaburzeń liczby chromosomów, 29% mniej aberracji chromosomowych i 30% mniej mutacji białek krwi (tabela 3).
Podobnie nieoczekiwane wyniki znaleziono w jednym z najlepszych studiów dotyczących genetyki ludzkiej przeprowadzonych na Węgrzech przed i po katastrofie w Czarnobylu. Kilka typów ciężkich anomalii wrodzonych występowało na Węgrzech po katastrofie z częstością mniejszą niż przed katastrofą (tabela 4). Japońskie dane epidemiologiczne wskazują, że wśród kobiet, które przeżyły w Nagasaki atak atomowy i były napromienione małymi dawkami, ogólna śmiertelność jest w starszych grupach wieku około 40% niższa niż wśród osób nie napromienionych. Również ci, którzy otrzymali dawki większe od 10 mSv, wykazują śmiertelność mniejszą.
Tutaj link do całego artykułu:
http://archiwum.wiz.pl/1997/97031700.asp
-
Szukałem tylko chwilę, ale coś mam:
- http://news.astronet.pl/news.cgi?4897
- http://www.planetary.org/programs/projects/solar_sailing/20071116_letter.html (po angielsku)
W skrócie: fotony uderzają w żagiel napędzając statek. Niby dziwne, ale nie SF. A i można urzyć laserów a nie tylko gwiazd do napędzania statku- chyba nie testowane, ale nie ma przesłanek by miało nie działać.
-
Takie żagle, w sumie świetnie sprawdziłyby się w dalekich podróżach. Np. do przebadania bardzo odległych obszarów galaktyki. Skoro nie tracą szybkości (a wręcz cały czas ją zwiększają!), to możliwe jest rozwinięcie olbrzymiej prędkości i dotarcie do ciekawych zakamarków w stosunkowo krótkim czasie.
Niezłe cacko!
-
Udało mi się coś znaleść, więc się dzielę:
Wyniki badań z Hiroszimy i Nagasaki...[cut]
Tutaj link do całego artykułu:
http://archiwum.wiz.pl/1997/97031700.asp
Ach, profesor Jaworowski. Z dużą nieufnością podchodziłbym do podawanych przez niego informacji, bo uwielbia on przekręcać albo przemilczać niewygodne dla danej tezy fakty...
Takie żagle, w sumie świetnie sprawdziłyby się w dalekich podróżach. Np. do przebadania bardzo odległych obszarów galaktyki. Skoro nie tracą szybkości (a wręcz cały czas ją zwiększają!), to możliwe jest rozwinięcie olbrzymiej prędkości i dotarcie do ciekawych zakamarków w stosunkowo krótkim czasie.
Problem z żaglami słonecznymi polega na tym, że energia dostarczana przez Słońce na jednostkę powierzchni jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości. Dlatego nie nadają się one jako szybki napęd dla podróży międzygwiezdnych - nawet jeśli bardzo lekka sonda z dużym żaglem wystartuje bardzo blisko Słońca (kilkadziesiąt razy bliżej niż Merkury), nie uda jej się osiągnąć prędkości większych niż niewielki ułamek prędkości światła. Oczywiście dochodzą do tego problemy z chłodzeniem, naprężeniami kabli łączących sondę z żaglem, wytrzymałości ładunku na przyspieszenia itd.
Żagle słoneczne są natomiast świetnym pomysłem na eksplorację Układu Słonecznego, zwłaszcza jego odległych regionów.
-
Ach, profesor Jaworowski. Z dużą nieufnością podchodziłbym do podawanych przez niego informacji
Nie wiem. Nie znam gościa. Dzielę się jedynie informacjami, które w sieci wyszperałem ;-)
*****
A czy można podłączyć pod żagle, jakieś inne źródła światła, które święciłyby prosto na nie i dzięki temu szybować z dala od słońca (czyli np. daleko poza układ słoneczny)?
Np. wystartować z tej kilkudziesięcio krotnie bliższej odległości niż Merkury, a kiedy odległość od słońca będzie już bardzo duża, odpalić "świecidełka" przymocowane do żagli i stale powiększać dzięki temu szybkość obiektu.
Może to głupie, ale lubię mędrkować ;-)
-
Pomysł śmierdzi jak perpetum mobile. :)
Miałbyś najpierw świecieć czymś w żagiel, ale to coś co świeci na pewno 100% energii nie "wyświeci", więc poprostu na taki pomysł szkoda energii. Co innego jakby ta energia nie była brana ze statku, tylko ktoś inny (z Ziemi np) świecił by laserem np, w ten żagiel- to już by miało sens.