Ale należy zdawać sobie sprawę, że tak jak książkowy Hobbit był nieco mniej poważny oraz bardziej dla dzieci niż LOTR, tak również ma się sprawa w przypadku wersji filmowych. Orki nieco mniej straszne, brutalne sceny nieco mniej brutalne, niektóre postaci nieco bardziej karykaturalne.Książkę czytałem dawno temu. Na film do kina raczej nie pójdę. Nie jestem fanem oglądania filmów w stadzie. Lubię rozkoszować się tą chwilą w samotności. Natomiast jak tylko wyjdzie dvd, natychmiast kupuję.
Dokładnie - nic dodać, nic ująć :) Chociaż wg mnie książka jest lepsza tak czy siak
Nie podobalo mi się za to zbytnie "skomiksowanie" części postaci (Krasnoludy w scenach walki, orki, gobliny), niestety Jackson zbyt często korzystał z komputera a także z doświadczeń takich filmow jak 300 czy Sin City co mi się akurat nie podoba. We Władcy postaci fantastyczne były bardziej realistycznie zrobione, a tu trąciło trochę sztucznością, podobnie zresztą jak niektóre krajobrazy - jednak naturalność pejzaży nowozelandzkich robiła wystarczające wrażenie bajkowości i nie trzeba było tego zmieniać ani kombinować.
Ogólnie jednak jestem nastawiony pozytywnie i na pewno obejrzę kolejne części.
Podam przykład... W książce Hobbit elfy z domu Elronda są wesołe, dowcipne, zabawne, niczym takie sympatyczne duszki lasu.W Hobbicie, książce pisanej dla dzieci. W pozostałych "poważniejszych" dziełach tolkienowskie elfy już nie bardzo przypominają radosne duszki, którym tylko żarciki w głowie.
I niechęć krasnoludów w sumie też, bo uciekły przed Elrondem :SKrasnoludy i Elfy już wcześniej się nie lubili, więc jest ok.
A film podobno lepszy od "Władcy Pierścienia".Co to, to nie. No chyba, że dla dzieciaków z gimnazjum. Poza tym ,,Władcy Pierścieni", a nie ,,Pierścienia" .
haha, Stephen Fry zagra władcę Esgaroth+1
Jedynka była niezła, ale liczę, że jak w WP, kolejne części będą tylko lepsze;DOj, we "Władcy Pierścieni" było raczej odwrotnie.
Oj, we "Władcy Pierścieni" było raczej odwrotnie.
Chyba jednak nie. Trzecia część zdecydowanie najlepsza. Druga najsłabsza.W jedynce rządzą czarni jeźdźcy i Boromir, w dwójce jest ta cudowna scena, kiedy elfy przychodzą wesprzeć obrońców twierdzy... A co mamy w trójce? Fatalne efekty komputerowe...
Mam najwięcej postów więc będzie tak jak ja mówię.
z kulminacją w Helmowym Jarze - dla mnie jednej z najlepszych sekwencji batalistycznych w historii kina.Zgadzam się. :smile:
Urok pierwszej opierał się chyba w dużej części na jednolitej narracji (bo drużyna była razem) i zawarciu w jej ramach przejścia między sielskim i anielskim Shire a PRZYGODĄ.Jedynka po prostu w pełni wykorzystuje oferowany przez Tolkiena potencjał. Prolog, Hobbiton, NAZGULE, pościg do brodu, MORIA, pojedynek z Balrogiem - wszystkie elementy zostały przeniesione na ekran w perfekcyjny sposób. Przy okazji jest najwierniejsza książkowemu pierwowzorowi, ale obiecałem sobie, że nie będę tego argumentu podnosił w tego typu dyskusjach :(
Najlepszy jest "Powrót króla".
Najlepszy jest "Powrót króla"Jesteś jedną z tych osób, które w komentarzach na YT piszą, że szarża Rohirrimów to najlepsza scena w historii kinematografii?
Poza tym, koło w pewnych metrykach może być kwadratowe, Maciarewicz na pewno kiedyś miał słuszność,No to tak samo TTT i ROTK momentami nawet dorównują poziomem FOTR.
a "Atak Klonów" był spoko.wyloguj się
a "Atak Klonów" był spoko.
To już w ogóle trzeba przyjąć, że Hobbity nie są tylko ekranizacją, tylko produkcją samą w sobie. Mi tam to akurat nie przeszkadza, byle filmy były porządne robione tak jak WP, który po 10 latach jest nadal miły dla oka.Jeżeli są produkcjami samymi w sobie to dlaczego noszą tytuł "Hobbit", a nie "Świat Tolkiena i inne opowieści"?
Jeżeli są produkcjami samymi w sobie to dlaczego noszą tytuł "Hobbit", a nie "Świat Tolkiena i inne opowieści"?Amen, bro!
Wolę w wykonaniu Jacksona sceny takie jak w domu Bilba z pierwszej części niż nieustanne ganianie się, strzelanie, spadanie z rynny do beczek z beczek do wody itp. na zasadzie, że niech dzieje się wiele nawet jak jest głupie. No i może za mało postaci jest, wprowadźmy nowe, bo Tolkien o nich zapomniał, a na 125 stronie przepisów do tabelki H mieszczącej się w dodatku A do Władcy wspomniał o babci Bilba, to niech i ona się pojawi.
Rozrywka bywa męcząca.
ten złoty posąg pod koniec powinien nazywać się MEGADURIN MK V i powinien spuścić Smaugowi wpi****l, podobno Del Toro coś takiego proponował, ale Jackson się nie zgodził
No i muzyka faktycznie jakaś nijaka - nawet utwór puszczony podczas napisów końcowych (wtf?)
+10000Podczas powrotu z kina mieliśmy z tego z kolegą taki ubaw, że tylko się cieszyć, że nie przypieprzył w coś samochodem :/
A ja zapytam się czy ktoś oglądał w 48fps tudzież w 4dx i jak wrażenia?Ja ogladałm- oczywiście drugą część, na pierwszej nie byłam w kinie.
Nie wiem czy ktoś zaobserwował, ale pierwsza część Hobbita kończy się słowami: "najgorsze już za nami".
W drugiej, ostatnie słowa to: "co myśmy zrobili!".
Trzecią, postanowiłem już, że obejrzę na kompie.
Tytuł to Bitwa Pięciu Armii. Ale kto wchodzi w skład tych armii? Mamy ludzi, elfy, orków i krasnoludy. A jaka jest piąta?Wargowie.
Wargowie.Co ciekawe w starej animowanej adaptacji (tak wiem kiepska, ale moim zdaniem ma klimacik) Bilbo klasyfikuje Wargów i Orki jako jedną armię, a właśnie Orły jako piątą i technicznie nie wiem czy ta wersja nie ma więcej sensu...
Chociaż w filmie może przyjdą ci murzyni pałętający się po Lake Town.
chciałem się odnieść do jednej sceny, na którą bardzo (może nawet najbardziej) w tej części czekałem, czyli konfrontacji z Sauronem w Dol Guldur.Też najbardziej interesowałem się tym wątkiem. Boże, co oni zrobili z tymi Nazgulami? Dlaczego Elrond nie jest ubrany w garnitur i sunglassy, skoro walka z nimi wygląda jak scena z Matrixa? Dlaczego Galadriela zmieniła się w Samarę Morgan?
Wychodzi na to, że formowanie drużyny pierścienia nie miało większego sensu, bo Aragorn i reszta tylko Legolasa spowalniali.Najśmieszniejsze w tym jest to, że początkowo przedstawicielem pierworodnych w Drużynie Pierścienia miał być Glorfindel, ale Tolkien ostatecznie uznał, że taki wymiatacz przyćmiłby Aragorna i słabo współgrałby z motywem przemijania elfów, więc niemal w ostatniej chwili zastąpił go szaraczkiem (pun intended) Legolasem.
Ja nie wiem, czy Legolas potem zaczął grubo nadużywać elfich ziółek, czy co się właściwie stało, że stracił formę, ale z taką kondycją, jak w trzecim Hobbicie, to powinien sam naklepać całemu Mordorowi, wrzucić pierścień do ognia i pozdrowić Saurona środkowym palcem. Wychodzi na to, że formowanie drużyny pierścienia nie miało większego sensu, bo Aragorn i reszta tylko Legolasa spowalniali.No jak to? To akurat tłumaczy końcówka Hobbita 3:
Najśmieszniejsze w tym jest to, że początkowo przedstawicielem pierworodnych w Drużynie Pierścienia miał być Glorfindel, ale Tolkien ostatecznie uznał, że taki wymiatacz przyćmiłby Aragorna i słabo współgrałby z motywem przemijania elfów, więc niemal w ostatniej chwili zastąpił go szaraczkiem (pun intended) Legolasem.
Najśmieszniejsze w tym jest to, że początkowo przedstawicielem pierworodnych w Drużynie Pierścienia miał być Glorfindel, ale Tolkien ostatecznie uznał, że taki wymiatacz przyćmiłby Aragorna i słabo współgrałby z motywem przemijania elfów, więc niemal w ostatniej chwili zastąpił go szaraczkiem (pun intended) Legolasem.