gildia.pl
Gildia Nauki Popularnej (www.nauka.gildia.pl) => Forum Nauki Popularnej => Wątek zaczęty przez: Mietan w Listopad 26, 2005, 03:39:52 pm
-
...zastanawiam sie po kiego grzyba ludzie staraja sie w przestrzeni kosmicznej poruszac sie z ta "ostateczna predkoscia".....przeciez to nie rozwiazuje problemow odleglosci miedzygwiezdnej a o miedzygalaktycznej nie wspomne....wiec po co??? moze jakis skrótów nalezalo by szukac .....? nie szkoda energii??
-
...zastanawiam sie po kiego grzyba ludzie staraja sie w przestrzeni kosmicznej poruszac sie z ta "ostateczna predkoscia".....przeciez to nie rozwiazuje problemow odleglosci miedzygwiezdnej a o miedzygalaktycznej nie wspomne....wiec po co??? moze jakis skrótów nalezalo by szukac .....? nie szkoda energii??
A starają się poruszać z 'ostateczną prędkością'? Kiedy ostatni raz sprawdzałem, osiągane przez statki kosmiczne prędkości były jakieś 4 rzędy wielkości mniejsze od prędkości światła...
-
...nie mowilem o dniu dzisiejszym.......
-
...nie mowilem o dniu dzisiejszym.......
Ach, no tak, zmyliło mnie użycie czasu teraźniejszego.
W każdym razie, wyjaśnij może o czym konkretnie mówiłeś. Ubolewałeś nad tym, co ludzie będą robić w przyszłości?
-
Jakiej energii szkoda? Starczy się rozpędzić, potem silnik można równie dobrze wyrzucić lub przenieść na dziób - jakoś hamować trzeba ;)Szczególnie, że pewnie na te "skróty" to dopiero energii pójdzie.
-
A czy w ogóle da się osiągnąć prędkosć światła?
-
Teoretycznie nic co posiada jakąkolwiek masę nie może osiągnąć tej prędkości, a tylko w nieskączoność się do niej zbliżać.
-
...ok...moze inaczej...po co konstulowac coraz sprawniejsze rodzaje napedow? po co starac sie poruszac coraz szybciej w przestrzeni ( generalnie )....i jak to sie ma wszystko do czasu ktory trzeba poswiecic na " wycieczke" np do innej galaktyki albo ok....na druga strone drogi mlecznej..ja sie na tym wszystkim nie znam i bron Boże nie bede sie tu wymadrzal ale zastanawiam sie po co? taki wyscig i dazenie do predkosci swiatla skoro to tak naprawde nie rozwiazuje to problemu ogromnych odleglosci....czy moze rozwiazuje:)?
-
Raz, relatywistycznie skraca czas dla załogi. Dwa, na tak duże odległości ten nieznaczny przyrost prędkości jednak coś daje. Trzy, jak narazie tylko to możemy zrobić. Cztery, robimy to jak narazie po to, by chociaż loty wewnątrz układowe były znośne dla ludzi.
-
...:) no oki:):):).....przekonales mnie czesciowo:)
-
No, a tak poza tym, to niech ktoś mi wyjaśni, czy jeśli z Ziemii wylecą w przeciwnych kierunkach dwa pojazdy kosmiczne, osiągajac 90% prędkości światła, to będą się poruszać względem sibie z prędkością wyższą niz prędkość światła? Bo o ile wiem to nie, choc to zupełnie nielogiczne.
-
Względem siebie tak, względem otoczenia nie (liczy się to drugie).
Ale to w sumie pikuś przy takim fajnym paradoksie jak strzał z lasera z lecącego statku z prędkością (powiedzmy) 50% prędkości światła. Strzelasz do przodu - dla strzelającego promień oddala się od niego z prędkością światła - dla obserwatora z zewnątrz układu promień też porusza się z prędkością światła (a na "chłopski rozum" powinien poruszać się z prędkością 150% prędkości światła). A jak strzeslisz do tyłu i dla strzelca promień będzie poruszał się z p.ś. to z zewnątrz powinien poruszać się z 50% p.ś. Porusza się jednak z pełną prędkością. Z tego wynika... cholera wie co z tego wynika - że dla światał punktem odniesienia jest właśnie sama przestrzeń, która ogranicza jego prędkość zawsze do określonej wartości :?: W tym mniejwięcej monencie odpadam z tematu ;)
-
Hoho nowe tematy! Zabieram się do pisania. :D
Dlaczego opłaca się inwestować w silniki podświetlne?
Pierwsza sprawa to, że nie ma na razie żadnych praktycznych adaptacji praw fizyki, pozwalających na sprawdzenie i wyprodukowanie czegoś, co pozwalało by "nagiąć" lub "oszukać" odległość. Dzisiejsza technologia na to nie pozwala, ale skoro to możliwe, to czemu nie próbować.
Napęd podświetlny jest wbrew pozorom bardzo ważnym wynalazkiem. Nie pozwala na osiągnięcie wystarczającej prędkości do dłuższych lotów, tzn. dalej niż pewnej ilości lat świetlnych, ponieważ zabraknie życia załodze statku. Relatywizm sprawi, że czas na planecie z której ów statek wyleciał, popłynie szybciej względem statku i moze dojść do takiej sytuacji, że po osiągnięciu docelowego miejsca nie będzie gdzie wracać, ponieważ nasze Słońce się już wypaliło...
Prędkość światła nie jest odpowiednio duża, ale może się bardzo przydać na ten czas, zanim nie znajdziemy innego sposobu na podróżowanie. Do wycieczek w obrębie Układu Słonecznego, albo nawet dalej wystarczy v=c. Gdybyśmy zupełnie porzucili projekty mające przyspieszyć konwencjonalny napęd statków, oznaczało by to dla ludzi stagnację. Porzucać jedyny działający napęd dla jakiegoś odległego i niepewnego rozwiązania?
Oczywiście należy cały czas starać się wdrażać nowe technologie, ale bez porzucania istniejących rozwiązań. Inaczej zaczniemy się cofać.
Ale to w sumie pikuś przy takim fajnym paradoksie jak strzał z lasera z lecącego statku z prędkością (powiedzmy) 50% prędkości światła. Strzelasz do przodu - dla strzelającego promień oddala się od niego z prędkością światła - dla obserwatora z zewnątrz układu promień też porusza się z prędkością światła (a na "chłopski rozum" powinien poruszać się z prędkością 150% prędkości światła). A jak strzeslisz do tyłu i dla strzelca promień będzie poruszał się z p.ś. to z zewnątrz powinien poruszać się z 50% p.ś. Porusza się jednak z pełną prędkością. Z tego wynika... cholera wie co z tego wynika - że dla światał punktem odniesienia jest właśnie sama przestrzeń, która ogranicza jego prędkość zawsze do określonej wartości W tym mniejwięcej monencie odpadam z tematu
To bardzo ciekawy paradkoks. Właściwie paradokusu nie ma ponieważ wszystko jest zgodne z prawami fizyki. Podobny przykład jest w matematyce. Co jest większe, liczba nieskńczona czy licznba nieskończona razy dwa? Wydaje się, że to drugie, ale odpowiedź brzmi "obie są równe". Nieskończoność jest największym wynikiem i nie można już uzyskać większej liczby, dlatego nie ma znaczenia ile nieskończoności sobie wybierzemy.
-
i jeszcze jedno ....hmmm...skoro wiemy ze fale radiowe poruszaja sie z predkoscia swiatla i szukamy obcych cywilizacji ( tak samo rozwinietych jak my albo lepiej) nasluc**jac kosmosu to jaki to ma sens skoro :
1.Napewno ich komunikacja radiowa ( jesli istnieje) jest oparta na punktowym przesyle sygnału aby zminimalizowac wydatki mocy itd..Wiec jak odbierać jakiekolwiek ich przekazy jesli nie sa skierowane do nas??
2.Czy aby napewno chca z nami sie skontaktowac skoro sa na "wyzszym poziomie" bo jakie to mialoby skutki niewyobrazalne na swiecie ( lepiej popatrzec)
3.Czego sluchac skoro napewno komunikacja za pomoca fal radiowych jest u nich w muzeach...
Zgubilem wątek:):):):) hahaha
-
Niebył bym zdziwiony gdyby najbliższa cywilizacja kosmiczna z tych właśnie powodów zaprzestała prub kontaktu czy nasłuchu.
-
Znaczy, że zgubiła wątek? :D
2.Czy aby napewno chca z nami sie skontaktowac skoro sa na "wyzszym poziomie" bo jakie to mialoby skutki niewyobrazalne na swiecie ( lepiej popatrzec)
Czytałem takie opowiadanie "Wróble Galaktyki" z antologii "kroki w nieznane". Tam właśnie człowiek spotyka się z inną rozumną rasą i oczywiście wierzy, że oni przybyli by dokonać inwazji. Może wrzucę cytat.
– Nie tylko wam – Toren mówił cicho, jakby do siebie – myśmy wszyscy tak sądzili. Wymyśliliśmy nawet inwazję i uwierzyli w nią bez zastrzeżeń. Wymyśliliśmy inwazję, bo przez myśl nam nie przeszło, że oni przylecieli do nas tylko po zapas paliwa, że potraktowali nas jak wróble...
– Nie rozumiem. Dlaczego jak wróble...?
– Czy zatrzymałeś się kiedykolwiek, żeby popatrzeć na wróbla? Na pewno nie. Jeśli je nawet czasem spostrzegłeś, to przypadkiem. Są zbyt pospolite, by zwrócić naszą uwagę... i może my właśnie jesteśmy takimi wróblami w naszej Galaktyce...
Zachęcam do lektury tej starej, choć zaskakująco aktualnej antologii. Mogę nawet na maila komuś wysłać ten zbiór. ;)
-
Raczej pierwsze przekazy radiowe nie są kierunkowe ;) Dlatego nie szuka się przekazów kierowanych do nas, lecz raczej swoistego "szumu" radiowego cywilizacji. Nasze pierwsze audycje radiowe rozchodza się już dość długo po wszechświecie i skąd możemy wiedzieć kto już ich słucha :D
-
...skoro sa lepiej rozwinieci od nas to mozemy zapomniec o nasluchu bo maja napewno kierunkowe przekazy,wiec jezeli nie zechca sie z nami skontaktowac to mozemy sobie sluchac...moze to nie chodzi o to zeby zlapac króliczka a o to zeby go gonic:):):)
-
no masz racje..nie doczytalem ( pozno dla mnie:()...szumy mozemy zlapac..tak
-
Raczej pierwsze przekazy radiowe nie są kierunkowe ;) Dlatego nie szuka się przekazów kierowanych do nas, lecz raczej swoistego "szumu" radiowego cywilizacji. Nasze pierwsze audycje radiowe rozchodza się już dość długo po wszechświecie i skąd możemy wiedzieć kto już ich słucha :D
a jak ustalić, który przekaz radiowy jest dla nas?
-
Nawet jeśli przekaż jest kierowany tak, by w jego ograniczonym stożku znalazła się Ziemia, to nie mamy możliwości sprawdzić czy tylko ona się w nim znajduje (trzeba by rozstawić anteny na obrzeżach Układu Słonecznego i poza nim, by sprawdzić czy sygnał słabie).
A jeśli chodzi o samą informację to najprościej byłoby w przekazie zawrzeć matematyczne lub graficzne odwzorowanie położenia Ziemi w galaktyce - swoisty adres (tak jak my to zrobiliśmy na tablicy umieszczonej na sondzie - nie pamiętam nazwy - wysłanej poza nasz Układ Słoneczny).
Innym sposobem byłoby odesłanie w części przekazu np. jakiejś naszej audycji radiowej lub TV (jeśli sygnały te dotarły już do hipotetycznego autora sygnału) - wtedy również byłoby oczywiste, że to do nas.
-
radio jest od stu lat u nas. Musiałby to byc nadawca, co jest nie dalej niz 50 lat świetlnych od nas i usłyszał pierwszą audycję.
-
Dokładnie. Z tego co wiem w promieniu 50 lat świetlnych jest sporo potencjalnych systemów posiadających planety. Ale czy jest tam ktoś będący w stanie odebrać nasze sygnały to już tylko gdybanie. Poza tym całkiem możliwa jest brak zbieżności w czasie między nasza cywilizacją a innymi (dawno mogły wymrzeć albo długo jeszcze się nie pojawią).
-
Wychodzi na to ,ze nie mamy szans raczej na jakikolwiek boom technologiczny po takim odbiorze sygnalu od obcych.....czy sie myle? ale i tak bylo by to utajnione raczej bo jesli obcy nie mieliby przykladowo swiadomosci ze mogą wywrócic religie do gory nogami , to napewno rządy naszej planety do takich wnioskow dojda...A jesli bylby jakikolwiek boom technologiczny to w technologiach wojskowych :(:(:(:(:(...wez tu sie nie zdenerwuj.. :(
-
Nie znam się na teori gier więc trudno mi powiedzieć jak by taka wymiana inf. wyglądała. Ale szczerze wątpię, by nawet jeśli dojdzie do kontaktu, nastąpił jakikolwiek bum (chyba że w negatywnym sensie - np. gdy wraz z sygnałem podeślą nam kilkaset meteorytów i kilka planetoid ;) ). Bo jeśli są od nas bardziej zaawansowani to po co mieliby się tym z nami dzielić?
-
...zkladajac ze mentalnosc maja podobna do naszej to faktycznie...Jesli sa duzo bardziej zaawansowani technlogicznie to napewno teleportuja informacje i nie uslyszymy ich nigdy a jesli by chcieli najechac to juz by najechali:):):)...a swoja droga pamietacie serial puszczany jakos w nocy po 2 odcinki: " Ziemia ostatnie starcie"....fajny:):)
-
Teleportacja... to już totalnie S-F'em pachnie.
A mentalności na bank nie mają takiej jak my - ja tam wierzę w różnorodność i pomysłowość natury. A poza tym oni mogą całkiem inaczej odbierać świat niż my - mogą mieć całkiem inne zmysły (a przecież głównie kształtuje nas to jak postrzegamy otoczenie) i widzieć np. w całkiem innych długościach fal (podczerwnień, fale radiowe, mikrofale - do wyboru, do koloru - nasz sposób widzenia świata jest strasznie ubogi). Sam sposób ich myślenia i forułowania myśli może strasznie utrudnić komunikacje.
-
oni moga miec zmysly ktorych my nawet w nie jestesmy w stanie sobie wyobrazic?
-
... i widzieć np. w całkiem innych długościach fal (podczerwnień, fale radiowe, mikrofale - do wyboru, do koloru - nasz sposób widzenia świata jest strasznie ubogi)...
"Widzenie" w falach radiowych i nawet mikrofalach byłoby dość kiepskim rozwiązaniem. Fale takie przechodzą przez różne ośrodki z mniejszymi bądż większymi zmianami, dociera do nas zniekształcona z setek kilometrów. Czy coś takeigo dostarczało by sensownych informacji "osobnikowi" ? Wątpie.
Szczególnie ciekawie prezentuje się widzenie w podczerwieni i nadfiolecie. Np. ptaki widzą, oprócz światła widzialnego także nadfiolet. Tutaj dopiero można mówić o barwnym widzeniu:)
Szczególnie zawsze mnie interesowało, widzenie w promieniach gamma. Jak wiadomo, wszystko promieniuje. W każdym przedmiocie nastepują spontaniczne rozpady jąder. Tylko czy jakość i dokładność receptorów, które wykrywałyby minimalne róźnice tego promieniowania nie stałyby się przeszkodą w możliwości rozwinięcia takiego "widzenia" i czy ilość kwantów uwolnionego promieniowania nie byłaby zbyt mała?
I nie zgadzam się, że jest ubogi :) Jednak przyznam szczerze, że trudno obiektywnie to ocenić, gdyż nigdy nie miałem możliwości porównania odmiennych "widzeń" ze światłem widzialnym.
-
Teleportacja... to już totalnie S-F'em pachnie.
hmm, no własnie nie wiem. coś mi się jakieś 2 lata temu obiło o uszy (we wiadomościach czy czymś takim) że japońce przeprowadzili pierwszą udaną próbę teleportacji. przeteleportowali ze stołu na stół jakąs cząsteczkę niestety nie pamiętam jaką, a to w sumie duża róznica. ale chyba nie był to jeszcze atom. albo był? w każdym bądź razie precedens już najwyraźniej mamy. teraz wystarczy tylko móc przeprowadzić taką operację w n-krotnej skali :)
EDIT: poczytłem trochę na ten temat i oto czego sie dowiedziałem. 2 lata temu w usa i austrii niezalerznie udało się naukowcom teleportować atom. co do samego procesu to znalazłem dwie różne informacje na ten temat:
a) jest to poprostu zapisywanie informacji o obiekcie, przesyłanie ich i tworzenie tego obiektu "po drugiej stronie". przesyłanie w formie lasera, a więc prędkość światła.
b) druga, jak na mój rozum sensowniejsza i mniej szokująca, mówi, ze rozkłada się teleportowany obiekt na energię, przesyła ją i znowu składa.
teraz już mi się nie chce szukać która jest prawdziwa bo późno :P
ale ta pierwsza wersja, jeśli doprowadzono by ją do docelowego stadium (czyli do teleportowania człowieka) byłaby szokująca - moznaby było tworzyć coś na kształt backup'ów ludzi :shock:
kurcze! - świetny temat na opowiadanko s-f ^^
-
Zauważyłem tę dość ciekawą dyskusję ;)
Bardzo podoba mi się, to co zacytował Sajuuk'Khar (Możesz mi wysłać na maila? ;) )... Właśnie zawsze zaskakiwało mnie to nasłuchiwanie... Sam swego czasu bawiłem się w SETI... Ale kiedyś zacząłem się zastanawiać:
:arrow: Dlaczego niby oni mieliby cokolwiek nadawać?
:arrow: Dlaczego niby mieliby cokolwiek nasłuchiwać?
:arrow: Skąd wiadomo, że Ci, którzy są "złapani" zasięgiem, mają taką możliwośc nasłuchu?
:arrow: Może Ci do których mogłoby to już dotrzeć nie mają tego typu technologii?
:arrow: Może wogóle nie używają fal radiowych, tylko do przekazu informacji używają innych sposobów?
:arrow: Może rzeczywiście jesteśmy tylko "wróblami"?
:idea: I najważniejsze!!! Dlaczego ludzie zawsze wszystko rozważają pod swoim kątem? Przecież ewentualne inne cywilizacje mogą być całkowicie inne... Nawet wielce prawdopodobne, że są...
Hehe... to zadałem parę pytań ;)
-
hmm, no własnie nie wiem. coś mi się jakieś 2 lata temu obiło o uszy (we wiadomościach czy czymś takim) że japońce przeprowadzili pierwszą udaną próbę teleportacji. przeteleportowali ze stołu na stół jakąs cząsteczkę niestety nie pamiętam jaką, a to w sumie duża róznica. ale chyba nie był to jeszcze atom. albo był? w każdym bądź razie precedens już najwyraźniej mamy. teraz wystarczy tylko móc przeprowadzić taką operację w n-krotnej skali Smile
Przy czym skala trudności operacji rośnie w tempie wykładniczym.
EDIT: poczytłem trochę na ten temat i oto czego sie dowiedziałem. 2 lata temu w usa i austrii niezalerznie udało się naukowcom teleportować atom. co do samego procesu to znalazłem dwie różne informacje na ten temat:
a) jest to poprostu zapisywanie informacji o obiekcie, przesyłanie ich i tworzenie tego obiektu "po drugiej stronie". przesyłanie w formie lasera, a więc prędkość światła.
b) druga, jak na mój rozum sensowniejsza i mniej szokująca, mówi, ze rozkłada się teleportowany obiekt na energię, przesyła ją i znowu składa.
Niestety, albo i stety, prawdziwa (mniej więcej, bo 'zapisu informacji o obiekcie' jako takiego nie ma) jest pierwsza odpowiedź.
teraz już mi się nie chce szukać która jest prawdziwa bo późno :P
ale ta pierwsza wersja, jeśli doprowadzono by ją do docelowego stadium (czyli do teleportowania człowieka) byłaby szokująca - moznaby było tworzyć coś na kształt backup'ów ludzi
Tylko 'coś na kształt'. Tworzenie doskonałych kopii stanów kwantowych jest niemożliwe, co udowodnił Żurek i Wootters ponad 20 lat temu.
-
Na ten temat np. Lem "Fiasko" i "Głos Pana".
-
a propos tego nadawania do ziemi, to przypomniała mi się ksiazka ,,Gorąca linia z wężownika"
-
możliwe ze obce cywilizacje zyja ale ich nie dostrzegamy sa poza naszymizmyslami.
-
Zauważyłem tę dość ciekawą dyskusję ;)
Bardzo podoba mi się, to co zacytował Sajuuk'Khar (Możesz mi wysłać na maila? ;) )... Właśnie zawsze zaskakiwało mnie to nasłuchiwanie... Sam swego czasu bawiłem się w SETI... Ale kiedyś zacząłem się zastanawiać:
:arrow: Dlaczego niby oni mieliby cokolwiek nadawać?
:arrow: Dlaczego niby mieliby cokolwiek nasłuchiwać?
:arrow: Skąd wiadomo, że Ci, którzy są "złapani" zasięgiem, mają taką możliwośc nasłuchu?
:arrow: Może Ci do których mogłoby to już dotrzeć nie mają tego typu technologii?
:arrow: Może wogóle nie używają fal radiowych, tylko do przekazu informacji używają innych sposobów?
:arrow: Może rzeczywiście jesteśmy tylko "wróblami"?
:idea: I najważniejsze!!! Dlaczego ludzie zawsze wszystko rozważają pod swoim kątem? Przecież ewentualne inne cywilizacje mogą być całkowicie inne... Nawet wielce prawdopodobne, że są...
Hehe... to zadałem parę pytań ;)
Ale czemu od razu wszyscy zakładają, że istnieją bardziej zaawansowane od nas cywilizacje? Jestem pewien, że pierwszymi formami życia, które napotkamy podczas eksploracji Wszechświata będą jakieś pierwotniaki lub glony.
Co do tematu. Raczej nigdy nie będzie nam dane podróżować z prędkością światła. Załóżmy, że udało nam się wynaleźć napęd umozliwiajacy podroze z taką predkością. Wsiadamy do statku, siadamy na fotelu, zapinamy pasy i wciskamy przycisk START. Kilkanascie sekund potem jestesmy rozchlapana kupą flaków walającą sie po statku. Czemu? Otoz w tym momencie zadzialaly proste prawa fizyki - fotel oddzialywal na nas z taka sila, ze nie bylo potem z nas co zbierac. Zeby uniknac takiej sytuacji nalezaloby powoli rozpedzac okret do predkosci swiatla, co oczywiscie wymagaloby olbrzymich ilosci energii i trwaloby dość dłuuuuuugo.
To był oczywiscie tylko jeden z licznych problemow, jakie napotykalibysmy podróżując z predkoscia swiatla.
Ktos tu mowil o "drogach na skroty". Byc moze podroz takim "skrotem" umozliwialby nam naped czasoprzestrzenny. Wedlug szczegolnej teorii wzglednosci "zaginanie" czasoprzestrzeni jest teoretycznie mozliwe. Zainteresowanych odsylam do ksiazki pt. " Fizyka podróży międzygwiezdnych" . Dobra książka, w sposób przejrzysty i przystępny mówiąca o tytułowych podróżach międzygwiezdnych w odniesieniu do Star Trekk'a ;]
-
no wlasnie skad wiadomo ze cywilizacje musza byc bardziej zaawansowane moze to my bedizemy nowoczesniejsi i odkryjemy ludzi/kosmitow w fazie kamienia lupanego xD
-
Ale czemu od razu wszyscy zakładają, że istnieją bardziej zaawansowane od nas cywilizacje? Jestem pewien, że pierwszymi formami życia, które napotkamy podczas eksploracji Wszechświata będą jakieś pierwotniaki lub glony.
Właśnie o to po części mi chodziło... Może są zwykłymi zwierzętami (patrz: Cała seria OBCY)...
no wlasnie skad wiadomo ze cywilizacje musza byc bardziej zaawansowane moze to my bedizemy nowoczesniejsi i odkryjemy ludzi/kosmitow w fazie kamienia lupanego xD
Po co powtarzasz, to co napisał Khorne? Nie rozumiem... :roll:
Co do tematu. Raczej nigdy nie będzie nam dane podróżować z prędkością światła. Załóżmy, że udało nam się wynaleźć napęd umozliwiajacy podroze z taką predkością. Wsiadamy do statku, siadamy na fotelu, zapinamy pasy i wciskamy przycisk START. Kilkanascie sekund potem jestesmy rozchlapana kupą flaków walającą sie po statku. Czemu? Otoz w tym momencie zadzialaly proste prawa fizyki - fotel oddzialywal na nas z taka sila, ze nie bylo potem z nas co zbierac. Zeby uniknac takiej sytuacji nalezaloby powoli rozpedzac okret do predkosci swiatla, co oczywiscie wymagaloby olbrzymich ilosci energii i trwaloby dość dłuuuuuugo.
Jasne, z pewnością tak właśnie by było.. Ale chyba z powodzeniem możemy założyć, że ów "pojazd" trzeba by rozpędzić, w końcu tak jak w przypadku samochodu, czy też samolotu... W końcu nie wsiadamy do samochodu i po wciśnięciu gazu nie pojawia nam się na liczniku 120, bo wtedy skutki były by opłakane i podobne, do tych opisanych przez Ciebie :)
-
Jasne, z pewnością tak właśnie by było.. Ale chyba z powodzeniem możemy założyć, że ów "pojazd" trzeba by rozpędzić, w końcu tak jak w przypadku samochodu, czy też samolotu...
No, trwałoby to dobrych parę lat :>
-
No tak... Ale w końcu po "paru latach" osiągnęło by się to upragnione, czyli i tak przy, powiedzmy dłuższych podróżach, mogłoby się to opłacić... A może dałoby się w jakiś sposób zniwelować niszczycielskie działanie samego pojazdu... I wtedy już tylko "Energize" i "warp 9" jak w Star Treku... ;)
-
w prózni też odczuwalne byłyby zgubne skutki przyspieszenia? :?
-
Ktos tu mowil o "drogach na skroty". Byc moze podroz takim "skrotem" umozliwialby nam naped czasoprzestrzenny. Wedlug szczegolnej teorii wzglednosci "zaginanie" czasoprzestrzeni jest teoretycznie mozliwe.
To raczej kontrowersyjne stwierdzenie, biorąc pod uwagę fakt, że szczególna teoria względności nie opisuje innej czasoprzestrzeni, niż płaska czasoprzestrzeń Minkowskiego...
-
w prózni też odczuwalne byłyby zgubne skutki przyspieszenia?
Wydaje mi się, że w próżni działają te same prawa fizyki determinujące pęd, przeciążenia g, obecność gazu nie ma wpływu na nie. ;)
Według mnie największa wada, a zarazem zaleta podróży na krawędzi prędkości c to zasada relatywistyki i związanego z nią subiektywnych różnic czasu w przemieszczających się obiektach.
Otóż przeskakując z jednego przyjmijmy wartego uwagi układu słonecznego do innego pokonamy około 20 lat świetlnych. Wystarczą dwa takie skoki żeby stracić normalne życie, rodzinę, przyjaciół, kilkadziesiąt lat historii...
Taka forma podróżowania może nie umożliwi wymiany pomiędzy układami planetarnymi ze względu na ogległość i czas, jednak zapewni niezbędne minimum do zapewnienia danej planecie kontaktu z resztą... Dalekie plany, jednak można je czynić, ponieważ nie spodziewamy się zmian w dziedzinie fizyki zajmującej się prędkościami kosmicznymi.
-
Khorne napisał:
Ktos tu mowil o "drogach na skroty". Byc moze podroz takim "skrotem" umozliwialby nam naped czasoprzestrzenny. Wedlug szczegolnej teorii wzglednosci "zaginanie" czasoprzestrzeni jest teoretycznie mozliwe.
Co do samego pomyslu zaginania przestrzeni poprzez tworzenia czegos w rodzaju pola antygrawitacyjnego to niedawno czytalem ze wlasnie statki o takim napedzie to byla tajna bron tak zwana "Wunderwaffe" twozona przez Niemcow w czasie II Wojny Swiatowej.
przytocze cytat z z wikipedi o Wunderwaffe wlasnie:
Wielu historyków używa słowa Wunderwaffe w znaczeniu zagadkowych pojazdów latających wyprzedzających swoją epokę. Zjawiska wykorzystane przy wunderwaffe są do dziś tematem licznych badań naukowych na świecie. Miały one wyglądać podobnie do stereotypowego UFO. Pojazdy te działałać miały dzięki energii nuklearnej, a za pomocą silnika antygrawitacyjnego [konstrukcja wysokości ok 2m], który to był oparty na "głównej części" zwanej dzwonem. (Die Glocke) Podczas działania, wewnątrz "dzwonu" miały obracać się przeciwbierznie dwa dyski [wewnątrz których znajdowała się stała rtęć]. Urządzenie miało wytwarzać wokół siebie świetlistą poświatę i niszczyć komórki organiczne. Urządzenie testowano między innymi na krwi, drobnych zwierzętach, roślinach. Komórki ulegały zniszczeniu, co było powodem śmierci części pierwszego zespołu badającego. Podczas następnych badań zespół badawczy odsuwano na odpowiedni dystans. Za bazę produkcyjno- startową dla "spodków" miał prawdowpodobnie służyć kompleks Riese znajdujący się w Górach Sowich w Polsce.
ja czytalem o tym w ksiazce jakiegos polskiego historyka w ktorej rozdzial(ok 50str.) byl poswiecony Wunderwaffe. czlowiek ten naprawde wczul sie w role i szukal roznych zrodel, rozmawial z fizykami z PAN czy cos takiego jest mozliwe i czy moze dawac to takie efekty a ci to potwierdzili.
z ciekawszych informacji z tej ksiazki (jesli kogos interesuje tytul moge zapytam kolegi od ktorego ja pozyczylem) to np. to ze niemieccy naukowcy pracujacy przy tych dzwonach po wojnie trafili do NASA ktora z zalozenia zajmuje sie technolagia zwiazana z kosmosem. niestety mam kiepska pamiec do szczegolow ktore byly tam wyjasnione od strony fizycznej problemu i nie chce nikogo wprowadzic w blad ale mysle ze jesli kogos zainteresuje temat to google moze byc przyjacielem:).
ja bede jeszcze o tym szukal jakis informacji w necie i jak cos znajde podziele sie informacjami. to moze byc calkiem interesujaca sprawa, choc nawet jesli cos takiego istnieje lub bedzie istniec watpie zebysmy sie szybko o tym dowiedzieli.
-
Co do samego pomyslu zaginania przestrzeni poprzez tworzenia czegos w rodzaju pola antygrawitacyjnego to niedawno czytalem ze wlasnie statki o takim napedzie to byla tajna bron tak zwana "Wunderwaffe" twozona przez Niemcow w czasie II Wojny Swiatowej(...)
Hmm... Gildia Tajemnic jest obok - tam zajmujemy się sprawami paranormalnymi, paranaukowymi itp.
-
Raczej nigdy nie będzie nam dane podróżować z prędkością światła. Załóżmy, że udało nam się wynaleźć napęd umozliwiajacy podroze z taką predkością. Wsiadamy do statku, siadamy na fotelu, zapinamy pasy i wciskamy przycisk START. Kilkanascie sekund potem jestesmy rozchlapana kupą flaków walającą sie po statku. Czemu? Otoz w tym momencie zadzialaly proste prawa fizyki - fotel oddzialywal na nas z taka sila, ze nie bylo potem z nas co zbierac. Zeby uniknac takiej sytuacji nalezaloby powoli rozpedzac okret do predkosci swiatla, co oczywiscie wymagaloby olbrzymich ilosci energii i trwaloby dość dłuuuuuugo.
Proponuję jeszcze raz przejrzeć doniesienia z laboratoriów o planowanych na jesień eksperymentach. Jeden z nich (cząstki elementarne) ma wykazać ponad wszelką wątpliwość, że to co jeden z zespołów zaobserwował, to przewidziany w modelu i poszukiwany bozon higgsa. Bozony są cząstkami odpowiedzialnymi za przenoszenie oddziaływań (np. foton przenosi oddziaływania elektromagnetyczne), a ten konkretny ma nadawać innym cząstkom masę bezwładnościową. To radykalnie zmienia obraz rzeczy. Można pokusić się o stwierdzenie, że nauczymy się tak operować polem higgsa, że wielkie przeciążenia staną się historią. :lol:
-
W ksiażce Kontakt, Carla Sagana, znalazłem taki cytat (zakreślony ołówkiem z dopiskiem ,,Ale jaja!") ,,Prędkość światła jest prędka , ale nie nieskończona"
-
Carl Sagan to spoko koles. Swego czasu robil filmy dokumentalne z serji "Cosmos". Mozna je obejrzec na googlevidzie. Polecam.
-
Raczej nigdy nie będzie nam dane podróżować z prędkością światła. Załóżmy, że udało nam się wynaleźć napęd umozliwiajacy podroze z taką predkością. Wsiadamy do statku, siadamy na fotelu, zapinamy pasy i wciskamy przycisk START. Kilkanascie sekund potem jestesmy rozchlapana kupą flaków walającą sie po statku. Czemu? Otoz w tym momencie zadzialaly proste prawa fizyki - fotel oddzialywal na nas z taka sila, ze nie bylo potem z nas co zbierac. Zeby uniknac takiej sytuacji nalezaloby powoli rozpedzac okret do predkosci swiatla, co oczywiscie wymagaloby olbrzymich ilosci energii i trwaloby dość dłuuuuuugo.
bez przesady. 2g można wytrzymać. I wtedy osiągnięcie 300 tys km na h nie trwałoby lata.
-
O ile dobrze pamiętam największe przyśpieszenie jakie człowiek przerzył to 86,4 G. Kierowca rajdowy (jak rozumiem w wypadku) wychamował z 175 km/h do 0 na przestrzeni 66 cm. Oczywiści poszedł do szpitala ale po rechabilitacji wrócił do zajęcia. W Powrocie z gwiazd, Lem opisuje że w wyniku ciągłego przyśpieszenia astronautom nadzwyczaj rozwinęły się mięśnie i kości, a kręgosłup rozprostowywał się stopniowo. Bochater ciągle musiał uważać aby ściskając komuś rękę jej nie zmiażdżyć.
-
Znalazłam to gdzieś na początku wątku i chciałabym wyjaśnic:
No, a tak poza tym, to niech ktoś mi wyjaśni, czy jeśli z Ziemii wylecą w przeciwnych kierunkach dwa pojazdy kosmiczne, osiągajac 90% prędkości światła, to będą się poruszać względem sibie z prędkością wyższą niz prędkość światła? Bo o ile wiem to nie, choc to zupełnie nielogiczne.
Względem siebie tak, względem otoczenia nie (liczy się to drugie).
quote]
a więc nie. względem siebie będą się poruszać poniżej prędkości światła. Wynika to z tranformacji prędkości:
Vwzl=(V pierwszego - V drugiego)/(1 - Vp*Vd/c kwadrat)
tutaj zamiast '-' jest '+' gdyż statki oddalają się od siebie
czyli w tym konkretnym przypadku
V wzg= (0,9c +0,9c)/ (1 + 0.9c*0.9c/c kwadrat) = ~0.994475 c
-
bez przesady. 2g można wytrzymać. I wtedy osiągnięcie 300 tys km na h nie trwałoby lata.
A czymże jest 2g? Rozumiem, że to miał być żart... 2g to pikuś jest :)
Człowiek bez wspomagania może wytrzymać do 17G, a ze wspomagaczami do 30-kilku. Oczywiście wytrzymać znaczy zachować świadomość i... i życie ;)
-
A gdyby tak wskoczyć w prędkość światła, bez rozpędzania?
-
mr. worf, warp speed on my mark! :shock:
-
Jest takie prawo, treści dokładnie nie pomnę, ale brzmi w ten deseń "Nie można określić rozwiązywalności problemu przed jego rozwiązaniem". To po pierwsze, a po drugie to bym jeszcze powiedział: "Nasz obecny stan wiedzy uniemożliwia poruszanie się z prędkościami światła i większymi."
I szczerze mówiąc nic bym więcej do tego nie dodawał...
Chociaż może, na poprawę humoru: "Nie ma rzeczy niemożliwych" :)
Co do przyspieszeń to jak wyżej. Jeżeli nasza wiedza odpowiednio się rozszerzy oraz nastąpi duży[cholera wie czy duży, może jesteśmy od tego o krok, rozwiązanie jest banalne i nikt na nie nie wpadł jeszcze :) ] postęp technologiczny to i się rozwiąże problem przeciążeń.
Nie ma co gdybać.