gildia.pl

Gildia Mangi i Anime (www.manga.gildia.pl) => Forum Mangi i Anime => Wątek zaczęty przez: Zabijak w Wrzesień 04, 2007, 10:35:16 am

Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Zabijak w Wrzesień 04, 2007, 10:35:16 am
Od niedawna zacząłem oglądać owe anime które dla mnie jest zarąbiste
sądze że powinno ono znaleźć swoje miejsce w świecie anime beaz najmniejszego problemu. Bardzo szybko  zdobyłą niezły rozgłos i chce csie was spytać oto co dokładnie uważacie za lepsze mange czy anime/? a może jedno i drógie
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 04, 2007, 10:43:12 am
Ja tam widzę sporo problemów :) Historia jest dość banalna i jak na razie niczym nie zaskoczyła, zarys świata też sztampowy (do tego świat przedstawiony jest dość ubogo). Postacie złożone prościutko, choć niektóre są nakreślone bardzo wyraziście i najnormalniej są fajne, przez co tytuł sporo zyskuje. Dla mnie głównie dzięki kilku postaciom chce się w ogóle śledzić dalej fabułę.

Mangę czyta się dużo lepiej niż ogląda anime. Po jakimś czasie kreska się autorowi wyrabia i nabiera rozmachu. Na papierze dużo lepiej wychodzą też walki, ale to moje prywatne zdanie. Poza tym najpierw widziałem mangę i rażą mnie pewne nieścisłości (a im dalej to ich więcej) w anime.

Dlatego manga dostaje ode mnie 7/10, a anime 6-/10.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: @ w Wrzesień 04, 2007, 03:35:31 pm
Widziałem sobie to na Pierniconie, i po 4 odcinka raczej mi się nie spodobało. Niby wszystko jest: laski, miecze, demony, ale nie chwiciło mnie to jakoś

Więc wstępna ocena po 4 epkach oscyluje w granicach 5/10
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 04, 2007, 07:00:36 pm
cóż, ja anime nawet patykiem nie tknę, bo nudne. przynajmniej w porównaniu z mangą, którą czyta się z zapartym tchem od pierwszego tomu. choć nie podpadł mi za bardzo estetycznie chara-design postaci (trochę za bardzo mi przyp[ominają rekuny, nie wiem, może te szeroko rozstawione oczy czy charakterystyczna pypcia na wardze), ale po pewnym czasie przestaje to przeszkadzać, a wręcz nabiera swoistego smaku - głównie dzięki rewelacyjnie przedstawionym postaciom. Anime odbiega designem od mangi i już przez to wydaje mi się lekko "przekłamane".

czekam na koniec mangi. trzymam kciuki za dziewczyny, którym się ostało :)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Konował w Wrzesień 04, 2007, 08:30:43 pm
mangi nie czytałem ale anime nie przypadło mi do gustu. Szczególnie częsta śmierć Claymorów mnie denerwowała, gdzie te z niższymi numerami były potrzebne do zabijania pomniejszych demonów, przy starciach z silniejszymi ginęły za szybko. Dziwnie wygląda przy tym ich zdolność do regeneracji i długowieczność gdy nie zostaną ranne w ważny organ, chodzi mi tu głównie o scenę przebijania palami, która była przegięta :)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Silent Angel w Wrzesień 04, 2007, 08:36:08 pm
Ja za to mam na odwrót niż wszyscy (http://i39.photobucket.com/albums/e167/Kanorin/Emoty/icon_smile.gif) Wolę bardziej anime od mangi, bo manga odpycha mnie swoim stylem rysowania. Nie dość że autor nie umie "kolorować" to jeszcze strasznie wychodzą mu postacie. Ale to tylko moje zdanie. Jeżeli chodzi o kwestię czy to anime wciąga - tak, ale dopiero w późniejszych odcinkach kiedy akcja się rozwija. Jestem osobą cierpliwą, więc dotrzymałam ;) Jedyne przez co nie mogłabym przebrnąć całą serię to na pewno PGSM, ale to już chyba schodzę na inny temat ^^
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Wrzesień 04, 2007, 09:03:05 pm
Nie jest tajemnicą, że jestem wielbicielką Claymore'a praktycznie od momentu ukazania się wydania tomikowego w Japonii. Kupiłyśmy I-szy tom "w ciemno", okazało się, że historia jest interesująca. Potem wraz z kolejnymi tomami i rozwojem fabuły, autor powoli dochodził do perfekcji. Manga jest rewelacyjna. Przełamuje wielu schematów charakterystycznych dla nurtu shounen. Piękna kreska, niezwykły dynamizm walk, dopracowane tła i budowle. Postacie kobiece niezwykle wyraziste. Plusem mangi jest też obecność elementów shoujo-ai. Przeszkadza mi natomiast Raki. Pałęta się tylko, a jego postać nie wnosi nic do fabuły.
Anime nie warte zachodu, niedopracowane zarówno fabularnie (bardzo luźna adaptacja) jak i graficznie.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Ijon Tichy w Wrzesień 04, 2007, 09:20:51 pm
Ehhh... Zanosi się, że będzie trza czytać... ;)
Ale po tym co widziałem (4ry epki na DojiConie) to warto.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Wrzesień 05, 2007, 07:53:58 am
Widziałam tylko jeden odcinek, wyrwany z kontekstu, po japońsku, bo w japońskiej telewizji. Nie podobało mi się i na razie nie mam ochoty się zabierać za ten tytuł.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 05, 2007, 11:04:02 am
Nom, zarówno manga jak i anime wymiatają. Manga należy do nielicznych, które naprawdę wpłynęły na moją psychikę, nieraz byłem zszokowany, ale najbardziej gdy Priscilla załatwiła Teresę. Dla mnie nie do pojęcia było, żeby tak doświadczona wojowniczka dała się tak łatwo załatwić. Rozumiem gdyby została przytłoczona różnicą sił, ale nie autor musiał ostro pojechać po psychice odbiorcy i rozegrał to w taki sposób. Oczywiście zostało wyjaśnione, że zmiękła, straciła swój  "wątły uśmiech" na rzecz szczerego, radosnego po spotkaniu Claire, nie zmienia to jednak faktu, iż nie była idiotką, a taką właśnie w tym ostatnim momencie autor ją uczynił. Wkurzyło to jeszcze kogoś czy to tylko ja?.

Claymore wywarł na mnie chyba nawet większe wrażenie niż Berserk, choćby dlatego, że tej drugiej mangi nie pochłaniałem w tak szybkim tempie jak w przypadku Claymore'a, od którego nie mogę sie oderwać, najchętniej przewijałbym strony co sekundę, byle wiedzieć co będzie dalej. I tak robię to dosyć szybko, potem okazuje się, że podczas walk nie potrafię rozróżnić srebrnookich dziewek od siebie (szczególnie chodzi mi o wydarzenia z tomu 10 i 11).
Co do Rakiego - lubię tę postać, ale tylko w mandze, w anime nie podoba mi się jego skrzeczący głos (Japońce przeważnie są mistrzami przy dobieraniu odpowiednich seiyuu, tym razem jakoś nie pykło) i to że zrobili z niego kompletnego idiotę poczynajć od 21 odcinka. To stąpający twardo po ziemi, opiekuńczy i lojalny osobnik, który kocha Claire i jest gotów poświęcić wszystko, by przy niej być. A że póki co jest nadbagażem to już inna sprawa :D.

Wszystkich zainteresowanych Claymorem zachęcam do odwiedzenia forum (http://www.claymore.fora.pl) założonego przez Folded'a poświęconego wyłącznie temu tytułowi. Każdy miłośnik srebrnookich dziewek znajdzie tam coś dla siebie, choć przede wszystkim służy ono dyskutowaniu na temat dzieła Norihiro Yagiego. Osobiście polecam dział Claymore - Dyskusje ----> Motywy dziwne/pretensjonalne [Spojlery], gdzie znajdzie się parę ciekawszych spostrzeżeń czy spekulacji.
Mam nadzieję, że nikt z moderacji nie będzie mi miał za złe za zamieszczenie reklamy. Na swoje usprawiedliwienie napiszę, że jestem tam zwykłym userem, ale ponieważ jak na razie zarejestrowało się jedynie 29 użytkowników, a odzywa się ze 4-5 to nie ma z kim dyskutować.
http://www.claymore.ok1.pl/

Ogólnie nie mam nic przeciw. Jak sprawdzisz regulamin to zrozumiesz dlaczego wywaliłem jedno zdanie. W
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Zabijak w Wrzesień 05, 2007, 05:43:28 pm
Cytuj
Przeszkadza mi natomiast Raki. Pałęta się tylko, a jego postać nie wnosi nic do fabuły.

ostatnio przeszukując neta znalazłem coś ciekawego na jego temat Rakiego
W mandze ten dzieciak zostaje członkiem pewnego...Hm... - Elitarnego społeczeństwa które naprawdę potrafi walczyć
znalazłem to na jednym z serwisów także o anime i bynajmniej ja tak uważam że w późniejszych etapach może sie na coś przydać Raki bo raczej bez powodu by go nie było a w ogóle przecież pomógł Clare w jednym z odcinków kiedy to ona walczyła z yoma i przekroczyła swój limit i gdyby nie on i sytuacje przez jakie oboje wcześniej przeszli to prawdopodobnie teraz Clare byłaby przebudzoną a go by nie było ale nie mówię że to wszystko dzięki niemu ,masz racje że troche zawadza i na nic jest głownej bohaterce ale to co znalazłem wydaje się ciekawe. w sumie uważam że mogliby częściej pokazywać Rakiego a nie co 2-3 odcinki
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: loku1993 w Wrzesień 05, 2007, 06:19:40 pm
To że Raki się przyda jest dość oczywiste. Ja obejżałem wszystkie, poza dzisiejszym rawem odcinki, a mangi nie ruszam bo mang nie lubie. Co do anime samego w sobie mi się bardzo podoba. Kreska ładna, animacja dobra, świat mi odpowiada, postacie niektóre genialne. Wydażenia często są zaskakujące i ciekawe. Jedno z ciekawszych anime jakie oglądałem tu: http://forum.freeware.info.pl/  (no ale oglądałem mało). Polecam.

A i wzorując się na was wyżej oceniam anime na 8+/10.

P.S witam wszystkich, pierwszy post ;]. Mam nadzieje, że będzie się tu fajnie przebywało ;].
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dembol_ w Wrzesień 05, 2007, 06:32:19 pm
Raki jest prawie tak samo bezużyteczną szmatą jak Shinji.
Poza tym jest całkiem fajnie. Kreska na początku marna, ale od tomu 4-5 widać zdecydowaną poprawę. Zresztą w porównaniu ze straszliwym Angel Densetsu już pierwszy tom jest kolosalnym krokiem naprzód. Fabuła momentami zaskakuje trochę i momentami potrafi przywalić nieźle w potylicę. Manga bardzo dobra, jak na shounen to już w ogóle rewelacja. Anime było niezłe dopóki trzymało się mangi, od kilku odcinków raczej słabiutkie, ale mogło być gorzej.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 05, 2007, 07:00:53 pm
Cytat: "Dembol_"
Raki jest prawie tak samo bezużyteczną szmatą jak Shinji.
Poza tym jest całkiem fajnie. Kreska na początku marna, ale od tomu 4-5 widać zdecydowaną poprawę. Zresztą w porównaniu ze straszliwym Angel Densetsu już pierwszy tom jest kolosalnym krokiem naprzód. Fabuła momentami zaskakuje trochę i momentami potrafi przywalić nieźle w potylicę. Manga bardzo dobra, jak na shounen to już w ogóle rewelacja. Anime było niezłe dopóki trzymało się mangi, od kilku odcinków raczej słabiutkie, ale mogło być gorzej.

Nom, anime zeszło z poziomem ostro w dół odkąd twórcy postanowili zademonstrować swoje genialne pomysły na zamknięcie historii w 26 odcinkach. Nie rozumiem tylko czemu zdecydowali się na tak duże zmiany dopiero po 20 odcinku, cliffhanger byłby o niebo lepszy, tylko malkontenci/analfabeci co to nawet komiksu nie potrafią przeczytać byliby niezadowoleni, reszta albo z ciekawości co będzie dalej zabrałaby się za przedmiot adaptacji, albo już miałaby to za sobą. Jak już mieli wprowadzać zmiany, to może nie robiliby tak dynamicznych zmian charakteru postaci, naciągają fabułę jak tylko się da. Dembol,  dzięki anime zrozumiałem wreszcie czemu tak wkurza Cię Raki.
A propos Angel Densetsu, do 8-go tomu jest genialna, można spaść z krzesła, polecam przeczytanie jej każdemu kto chce sobie poprawić humor. Kreska też nie jest tragiczna, szczególnie w późniejszych tomach widać poprawę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 05, 2007, 07:10:22 pm
Jak tylko zobaczę, że fabuła zaczyna ostro odbiegać od mangi to odpuszczam anime. Wolę jednak to co wymyślił autor od tego co chce w 26 epkach upchnąć reżyser. A miałem szczerą nadzieję, że będą robić drugi sezon i zakończą pierwszy tak jak się kończy bitwa z ostrym cliffhangerem. Ludzie nie znający mangi mieliby na co czekać, a napędziłoby to też popyt na mangę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 05, 2007, 07:14:39 pm
Dokładnie. Szkoda, że Yagi Norihiro nie miał nic do gadania, gdyby czuwał nad projektem mogłoby być znacznie, znacznie, znacznie lepiej. No cóż, ludzie nie wiedzą co tracą nie czytając mangi i nie chcą tego stanu rzeczy zmienić. Ich strata.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dembol_ w Wrzesień 05, 2007, 08:15:25 pm
Cytat: "Wilk Stepowy"
Jak tylko zobaczę, że fabuła zaczyna ostro odbiegać od mangi to odpuszczam anime. Wolę jednak to co wymyślił autor od tego co chce w 26 epkach upchnąć reżyser. A miałem szczerą nadzieję, że będą robić drugi sezon i zakończą pierwszy tak jak się kończy bitwa z ostrym cliffhangerem. Ludzie nie znający mangi mieliby na co czekać, a napędziłoby to też popyt na mangę.
Na to mniej więcej liczyłem od połowy serii bo anime szło odpowiednim tempem. Może nie na drugi sezon (ze względu na brak materiału, tempo wychodzenia mangi i jej popularność - to nie Naruto, ze po roku fillerów można spokojnie kontynuować serie, zwłaszcza, że przez rok wychodzi tylko 12 odcinków, a nie 52), ale na zakończenie dokładnie takie jak w mandze przed 7-letnim przeskokiem, bez zaczynania nowych wątków. Byłoby bardzo ciekawie, bo mało kto spodziewałby sie zakończenia: "wszyscy giną,lol", a tu kupa.

Cytuj
A propos Angel Densetsu, do 8-go tomu jest genialna, można spaść z krzesła, polecam przeczytanie jej każdemu kto chce sobie poprawić humor.
Fajna jest, ale ileż można. Gagi są na jedno kopyto. Nawet najlepszy żart powtarzany 100x przestaje śmieszyć.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Wrzesień 05, 2007, 08:24:13 pm
Cytat: "Zabijak"
masz racje że troche zawadza i na nic jest głownej bohaterce ale to co znalazłem wydaje się ciekawe. w sumie uważam że mogliby częściej pokazywać Rakiego a nie co 2-3 odcinki


Anime traktuję tak, jak gdyby nigdy nie powstało. Pisałam o mandze. Raki jest tu niczym innym jak przerywnikiem, który zjawia się tylko po to, żeby zdenerwować czytelnika. Bohaterki doskonale radzą sobie bez niego, do wątku z Priscilla także nie jest potrzebny. Mam wrażenie, że Yagi umieścił go tylko po to, aby (jak na shounen wypada) była jakakolwiek męska postać, która nie zniknie po 1 rozdziale czy też tomie.

Cytat: "Góral"
No cóż, ludzie nie wiedzą co tracą nie czytając mangi i nie chcą tego stanu rzeczy zmienić. Ich strata.


Szkoda, że ludziom przypomniało się o istnieniu mangi dopiero, gdy wydano anime :roll:
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Wrzesień 05, 2007, 08:46:23 pm
Cytat: "Louise"
Szkoda, że ludziom przypomniało się o istnieniu mangi dopiero, gdy wydano anime :roll:

Tak również bywa z filmami i książkami, wystarczy spojrzeć, co się działo po ekranizacji "Drużyny Pierścienia". Owszem, osoby, które wcześniej zapoznały się z pierwowzorem, może to drażnić - i najczęściej drażni, tudzież złości. Prawda jest jednak taka, że jakoś i film, i anime, trafia do szerszej 'publiczoności', niż ksiązka czy manga - czasem się nie wie, że komiks istnieje, a po obejrzeniu kilku odcinków anime, które się podobało, zaczyna się szuka i się okazuje, że jest. Myślę, że to jest główny powód wzrostu popularności pierwowzoru po wydaniu adaptacji i chyba nie ma się co tym tak przejmować...
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Silent Angel w Wrzesień 05, 2007, 09:21:11 pm
Ale tak naprawdę jakby na to nie patrzeć to nasz rynek mangowy nie jest wielki i nie na każdą kieszeń. A ściąganie mang jest mało popularne z tego co widzę. Poza tym niektórzy (np. ja) są zwolennikami czytania prawdziwych mang, a nie zeskanowanych na komputerze, bo to jednak nie to samo.

Więcej ludzi ściąga anime, bo są one dostępne na każdym kroku w sieci. W przeciwieństwie do skanów mang. Stąd bierze się góra (przynajmniej w polsce) anime nad mangą. To jest moje proste wytłumaczenie  ;)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: @ w Wrzesień 05, 2007, 10:50:17 pm
Cytat: "Nakago"
Cytat: "Louise"
Szkoda, że ludziom przypomniało się o istnieniu mangi dopiero, gdy wydano anime :roll:

Tak również bywa z filmami i książkami, wystarczy spojrzeć, co się działo po ekranizacji "Drużyny Pierścienia". Owszem, osoby, które wcześniej zapoznały się z pierwowzorem, może to drażnić - i najczęściej drażni, tudzież złości. Prawda jest jednak taka, że jakoś i film, i anime, trafia do szerszej 'publiczoności', niż ksiązka czy manga - czasem się nie wie, że komiks istnieje, a po obejrzeniu kilku odcinków anime, które się podobało, zaczyna się szuka i się okazuje, że jest. Myślę, że to jest główny powód wzrostu popularności pierwowzoru po wydaniu adaptacji i chyba nie ma się co tym tak przejmować...

To jest chyba ogólne zjawisko, że jak jest mała, zgrana grupka fanów, wyizolowana, której ludzie wytykają palcem ich zainteresowania [co za g ty czytasz ogladasz???!!!] to ci nażekają, że są wytykani. A jak już to hobby stanie się popularne, to nie chcą, by dołączyła do nich nowa świeża krew [hmm... fandom? xD]

Cytuj
Ale tak naprawdę jakby na to nie patrzeć to nasz rynek mangowy nie jest wielki i nie na każdą kieszeń. A ściąganie mang jest mało popularne z tego co widzę. Poza tym niektórzy (np. ja) są zwolennikami czytania prawdziwych mang, a nie zeskanowanych na komputerze, bo to jednak nie to samo.

Więcej ludzi ściąga anime, bo są one dostępne na każdym kroku w sieci. W przeciwieństwie do skanów mang. Stąd bierze się góra (przynajmniej w polsce) anime nad mangą. To jest moje proste wytłumaczenie

Z skanami mang nie ma chyba problemów, jest dużo tego w necie , jak nie na ftpach, to torrenty. Na szczęście w polsce rynek idzie do przodu, i mamy tak co najmniej jeden tomik co miesiąc, jak nie lepiej :)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 06, 2007, 06:14:40 am
ja mam tytułów mang zdecydowanie więcej niż anime - zarówno tych skończonych jaki i tych ciągle wychodzących. owszem, wolę czytać papierek niż skana, ale generalnie można się przyzwyczaić.

co do Claymore - przyznaję, że sięgnęłam po niego niechętnie, bo natykałam się na tytuł w kontekście yuri, a ja zarówno yuri jak i yaoi (tudzież większości shojo) nie czytuję (a yaoistki uważam za zuo :P). tego yuri to tam tyle co kot napłakał, więc niepotrzebnie pół roku straciłam, bo manga świetna. co do anime, to już powiedziałam - patykiem nie tknę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: loku1993 w Wrzesień 06, 2007, 02:25:54 pm
Hmm ja np. nie oglądam anime dla tego, że jest łatwiej dostępne. http://m.freeware.info.pl/ (http://m.freeware.info.pl/) Mange jak bym chciał to bym załatwił bez problemu. Poprostu bardziej wole oglądać niż czytać, przynajmniej na kompie, a na mange mnie nie stać. Nie zarabiam, bo za młody jestem, a od rodziców kasy mało dostaje.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 06, 2007, 05:22:56 pm
Jeśli ktoś ceni mangę, to niech nie ogląda 23 epka anime.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Silent Angel w Wrzesień 06, 2007, 05:58:30 pm
Cytat: "Szyszka"
co do Claymore - przyznaję, że sięgnęłam po niego niechętnie, bo natykałam się na tytuł w kontekście yuri, a ja zarówno yuri jak i yaoi (tudzież większości shojo) nie czytuję (a yaoistki uważam za zuo :P).

Ciesze się że znalazłam dziewczynę co podziela moje zdanie XD bo już myślałam że jestem inna, bo na widok yuri i yaoi mnie odrzuca ;p

Co do Claymore to musiałby mnie ktoś chyba zmusić albo skłonić odpowiednimi pretekstami, abym zeczęła ściągać mangę, bo niestety trudno mi zdzierżyć tamtą kreskę
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 06, 2007, 06:41:16 pm
hihi, Silent Angel, widzisz, sęk w tym, że mnie od tego nie odrzuca, ale generalnie nie czytuję historii o miłości, nie tylko homo ale i heteroseksualnej :) nie lubię opowieści obyczajowych i tyle, a te yuri/yaoi, które miałam okazję w łapkach trzymać były niestety niskich lotów i np. elementy fantastyczne (świat, obyczajowość) były tylko przyklejonym tłem dla problemów sercowo-erotycznych bohaterów, a tak się akurat składa, że ja lubię bardziej świat niż bohaterów i dobrze skonstruowana rzeczywistość  może zastąpić dennych bohaterów... a w Claymore i jedno i drugie jest super :)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Wrzesień 06, 2007, 08:05:00 pm
Cytat: "@"
To jest chyba ogólne zjawisko, że jak jest mała, zgrana grupka fanów, wyizolowana, której ludzie wytykają palcem ich zainteresowania [co za g ty czytasz ogladasz???!!!] to ci nażekają, że są wytykani. A jak już to hobby stanie się popularne, to nie chcą, by dołączyła do nich nowa świeża krew [hmm... fandom? xD]


Nie oceniaj wszystkich jedną (mangową) miarą.
Nikt z moich znajomych nie miał do mnie pretensji, że ja - komiksowczyni czytam Claymore'a. Niektórzy sami sięgneli po tę mangę. Jednym spodobała się bardziej, innym mniej.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 07, 2007, 06:31:02 am
Cytat: "Louise"
Cytat: "@"
To jest chyba ogólne zjawisko, że jak jest mała, zgrana grupka fanów, wyizolowana, której ludzie wytykają palcem ich zainteresowania [co za g ty czytasz ogladasz???!!!] to ci nażekają, że są wytykani. A jak już to hobby stanie się popularne, to nie chcą, by dołączyła do nich nowa świeża krew [hmm... fandom? xD]


Nie oceniaj wszystkich jedną (mangową) miarą.


well, akurat to, o czym pisał @ jest dość powszechnym zjawiskiem psychologicznym. jak trochę odżyję, to poszperam w książkach i dam dokładną nazwę.

jeśli podoba komuś się coś mało popularne to jednym ze sposobów kompensacji jest radość z przekonania, że sie jest w elicie - zabawne jest to, ze czerpie się radość ze znania/lubienia czegoś i naprawdę sie nie MYŚLI świadomie o tym, żę jest się "elitą"... dopóki nagle nie nastąpi napływ "fanów" tego zjawiska.

podobnie się ma z mało popularną rzeczą, która nagle staje się hitem - ci, którzy znali ją wcześniej odczuwają irytację i (co ciekawe) lekką pogardę dla rzeszy nowych fanów często podkreślając "znałem to wcześniej" (miałam tak z zespołem Łzy, na którego koncertach bywałam, kiedy śpiewał w knajpach młodzieżowych do piwa i paluszków, a po wielkim boomie mówiłam "phi, ja to znam od zawsze" :P) Znałaś Claymore dużo wcześniej, mangowcy wykazywali zainteresowanie praktycznie zerowe i po ukazaniu się anime nagle zaczęli dyskutować o mandze - (nie chcę być ani wredna, ani złośliwa, proszę, nie odbierz tego jako przytyk), ale sama często podkreślasz, ze "znasz to od zawsze" - dokładnie jak jakiś członek fandomu, grupy sympatyków czy kto tam jeszcze. skojarzenia nasunęły się same.

Louise, nie możesz zaprzeczyć, że m&a to stosunkowo niedawno było dość "osamotnione" hobby (przynajmniej trzykrotnie piętnowane publicznie), jeśli sie nie znalazło grupki znajomych to było się skazanym na kawajca i koszmarnie drogie sprowadzanie rzeczy z zagranicy. to, co przeżywał przez ostatnie 3-4 lata to właśnie "boom" związany z dostępem do mang i internetu. nagle nie trzeba było mieć ciężkiego fioła i miłości wielkiej, zeby kupić mangę czy obejrzec kolejny epizod czegoś, więc uczucie "elity" gdzieś tam jeszcze pokutuje i jest zauważalne, dlatego się na nie natykasz. Komiksiarze też to przeżywali, ale to było dawno, dawno temu i tylko dlatego nie ma tego "elitarnego phi" teraz, komiks jest szanowanym aspektem kultury. za około 5 lat mangowcy też przestaną, kiedy ich hobby na stałe wejdzie w kulturę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Wrzesień 08, 2007, 07:49:24 pm
Szyszka,
ten monolog w Twoim wykonaniu był zbędny. Nasze pkt widzenia wyraźnie się rozmijają. Staram się zwrócić uwagę na fakt, że mangowcy (animeowcy?) nie zabiorą się za lekturę mniej znanych mang, dopóki na ich podstawie nie powstanie anime, które odniesie sukces (vide Claymore, Darkside Blues, Akira, Oniisama E,... ). Znajomi komiksowcy wykazywali jakieś zainteresowanie Claymore, nie bacząc na fakt czy istnieje wersja animowana czy autor jest znany, że to japońskie  itd. Dla nich liczył się sam komiks, przyjęli, że warto spróbować. Konkluzja jest raczej jasna – dla mangowców-animeowców wyznacznikiem "czy warto czytać mangę" jest animowana adaptacja i jej statystyki.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 08, 2007, 07:52:57 pm
A ja się Claymore zainteresowałem zanim animiec powstał :) Strasznie mnie intrygowało co Ci się aż tak podobało, by to sobie w sygnaturkę wrzucić ;)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 08, 2007, 09:05:45 pm
Louise, dziękuję za uświadomienie mnie, że wszelkie moje próby nawiązania z toba dialogu tudzież dyskusji z mojej strony są mówieniem do ściany. owszem, nasze poglądy sie rozmijają, ale nigdy nie było to dla mnie przeszkodą w rozmowie czy też w nawiązaniu kontaktu. Jesteś inteligentną osobą więc liczyłam na porozumienie, jednak za każdym razem, gdy wyłuszczam swoje racje zbywasz mnie i moje argumenty, tudzeż kwitujesz je "bo ty i tak nie zrozumiesz". Jest to przykre dla mnie, gdyż staram się zrozumieć Twój punkt widzenia i zanim wygłoszę tezę przeciwną do Twojej zawsze się zastanawiam, czy nie masz racji, akurat nie należę do osób, które rzucają się z pianą na ustach na ślepo na czyjeś poglądy tylko dlatego, że parę razy coś tam zgrzytnęlo po drodze.

nie wiem, czy "mangowcy" ogólnie sięgają po mangę tylko wtedy, kiedy powstaje o tym anime. nie zauważyłam takowego trendu - ja siegam po mangę statystycznie czesciej niż po anime, podobnie Knurek. Większość znanch mi osób najpierw przeczytało a potem obejrzało Fushigi Yuugi, choć i manga i anime było dostępne, podobnie z Ranmą, Inu-Yashą, Kare-Kano, Fruits Basket... sęk w tym, że o mangach mniej się mówi niż o anime i jest wiele osób które ZAZWYCZAJ oglądają TYLKO anime (więc siłą rzeczy nie "mangowcy"). Jeśli taki oglądacz trafi na coś fajnego to zazwyczaj interesuje się, czy to ma pierwowzór i czyta, ale to praktycznie tylko wtedy, nie sięga samorzutnie po inne tytuły (ergo - nie jest MANGOWCEM)

 Naturalną rzeczą jest, że jeśli robi się o czymś głośniej to się po to sięga, nie tylko w przypadku mang ale i książek i komiksów, więc nie rozumiem czemu mówisz o "mangowcach" jakby to było jakieś osobne dziwne i śmieszne zjawisko. Wiesz jak wzrosło zainteresowanie komiksami Millera po Sin City? Ile osób sięgnęło po Eragorna czy chociaz Diabeł ubiera się u prady? Millera czytałam dzieckiem będąc (czytałam to za dużo powiedziane, było po angielsku i psinco rozumialam, ale go uwielbiałam), więc mam prychać na tych, którzy go nie znali i po filmie sięgnęli i uważać ich za śmiesznych ignorantów? musiałabym mieć w pogardzie większość ludzkości. owi "mangowcy" wykazują niechęć do czytania innych komiksów nie dlatego, zę uważają, żę tamte komiksy sa be i nie dla nich. przeciętny "mangowiec" to raczej oglądacz niż czytacz.

wybacz kolejny monolog. taka zła jestem, że mam swoje zdanie i je wyłuszczam, przecież i tak nie mam racji, bo się nie znam, prawda? jak mam to napisać, żebyś nie uznała, ze piszę to w złej woli, na przekór i tylko po to, by Cię zaatakować? jak przekonać Cię, żebyś spróbowała spojrzeć choć raz na coś z mojej strony? wygłaszasz zdecydowane poglądy i masz do tego pełne prawo, ale proszę nie zbywaj argumentów, które mogły by trochę Twoje poglądy załagodzic, bo uważam, żę są dość sensowne. jeśli nie sa, to trudno.

wiem, że zajmujesz się tematem dość trudnym, jakim jest komiks lesbijski. kiedy sie zajmuje taką sprawą, to naturalnym jest, że spotyka się dość często z oporem, niezrozumieniem i wrogością, więc siłą rzeczy trzeba zachować zdecydowane serce. ale czy mogę prosić o odrobinę elastyczności w innych sprawach?
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 09, 2007, 10:21:56 am
Cytat: "Louise"

Cytat: "Góral"
No cóż, ludzie nie wiedzą co tracą nie czytając mangi i nie chcą tego stanu rzeczy zmienić. Ich strata.


Szkoda, że ludziom przypomniało się o istnieniu mangi dopiero, gdy wydano anime :roll:


Nie przypomniało, ale dopiero się dowiedzieli że w ogóle coś takiego istnieje. Znam mnóstwo osób, które rzuciłyby się na jakąkolwiek mangę choć trochę przypominającą Berserka czy Wiedźmina. Nie każdy ma takie szczęście żeby natrafić na porządny tytuł ot tak. Żeby wyłapać dobrą mangę zanim zdobędzie popularność trzeba mieć albo szczęście albo mnóstwo czasu i śledzić każdą nowość. Nie mam ani jednego ani drugiego.
Ja zacząłem czytać mangę bezpośrednio po wypuszczeniu 1-szego odcinka anime, zanim jeszcze zacząłem je oglądać. To było gdzieś tak na początku 2-giej połowy kwietnia tego roku (zdążyło już wyjść 11 tomów). Cieszę się jednak z takiego obrotu sprawy , było to wręcz błogosławieństwem  dla mnie, bo dzięki temu nie musiałem czekać na kolejny tom kilka miechów, tylko ciągiem przeczytałem do 73 chaptera + teraz Extra Scene 1-3.

Musisz być niezłą fanatyczką Claymore'a skoro podkreślasz na każdym kroku, że czytałaś mangę jako jedna z pierwszych osób (konkretnie od 2002 r., czyli w czasie gdy nawet nie interesowałem się tą tematyką, chodziłem jeszcze do gimnazjum), wytykasz innym że zainteresowali się tytułem dopiero po wyprodukowaniu anime i nagłośnieniu tytułu, a nie tak jak powinno się robić, czyli od wydania pierwszego tomu na rynku japońskim (zaznaczając przy okazji że tak Ty zrobiłaś). Czy tylko mi takie zachowanie ("jestem prawdziwą fanką, a wy nie..ee") wydaje się infantylne ? Jedyne wypowiedzi w tym temacie z Twojej strony co dziwne, nie dotyczą bezpośrednio mangi, ale osób zainteresowanych tym tytułem, lol.
Cytat: "Louise"
Staram się zwrócić uwagę na fakt, że mangowcy (animeowcy?) nie zabiorą się za lekturę mniej znanych mang, dopóki na ich podstawie nie powstanie anime, które odniesie sukces (vide Claymore, Darkside Blues, Akira, Oniisama E,... ). Znajomi komiksowcy wykazywali jakieś zainteresowanie Claymore, nie bacząc na fakt czy istnieje wersja animowana czy autor jest znany, że to japońskie  itd.

Nie ma nic dziwnego w tym, że nie kupuje się kota w worku. Tylko dlatego, że wydano jakąś mangę w tomiku nie znaczy, że musi być warta wydania pieniędzy. Mam więc pytanie, ile takich "odkryć" udało Ci się dokonać ? Czy aby powodem, dla którego sięgnęłaś po ten tytuł nie było to, że głównymi bohaterkami są silne kobiety, a mężczyzn właściwie brak (w końcu jesteś feministką, to by pasowało) ? Mam też nadzieję, że nie czytałaś wcześniej Angel Densetsu, bo wtedy nie byłoby to kupno całkiem w ciemno.
W moim przypadku nie jest tak, że wstrzymuję się z czytaniem mangi, do momentu gdy powstanie anime, więc nie generalizuj. Przykłady: Monster, 20th Century Boys, Addicted to Curry, Violinist of Hameln...



Żeby nie zrobić z tego całkowitego offtopicu, przedstawię niewielką część spekulacji dostępnych na forum claymore'a, którą zamieściłem tam ja.

Niedawno pożyczyłem kumplowi Claymore'a i zauważył bardzo ciekawą rzecz IMO. Oto co napisał nt. mangi:
Cytuj
powiem tak: fajny i wogóle ale ma wady
zwłaszcza jedną
bardzo prostą, niby takie nic ale cały czas mi to przeszkadzało...
bo jak to zauważyłem w drugim tomie to do końca na to zwracałem uwage
ja w drugim dopiero zauważyłem że tego nie ma
i wypatrywałem próżno do samego końca
ogólnie świat dosyć szczegółowy: drzewa, domy, ruiny, jeziora.....
ni ch*** ptaków, ryb, żab, nawet psów w miastach kotów żadnych zwierząt
tylko konie na których jeździli
i jeden gad, którego zabiła mieczem

w berserku było pełno, cała masa ptaków, ptaków było od ch***, ciagle kruki, były koty i psy w miastach, konie to wiadomo, ryby gatts łowił, ten świat żył
a w claymorze jakoś troche mi przypominał jakby scene w teatrze, mi brak fauny troche zniszczył klimat

Wg mnie cenna uwaga, co prawda mi to kompletnie nie przeszkadzało, gdyby autor miał się bawić w takie szczegóły to na każdy chapter czekało by się znacznie dłużej, ale fakt faktem ja tego nie zauważyłem, a bądź co bądź to prawda. Poza ludźmi, youma i ich hybrydami nie ma tu innych żywych istot (jeszcze gdzieś tam mewa się pojawiła). Ktoś to jeszcze zauważył ?

I jeszcze jedno trafne spostrzeżenie:
Cytuj
powiem tak: claymore bardzo fajny ale z lekka mi Clampem zalatuje
no i wszystkie te wojowniczki to takie anorektyczki były

To prawda, że wszystkie Claymorki to modelki :). Właściwie nie ma tu brzydkiej twarzyczki ani pasztetów, tylko Undine się trochę wyróżnia (ale tylko trochę bo przecież te muskuły nie są naturalne tylko dzięki youki).
Cytuj
no i kreska nie była do końca fajna...

faceci po prostu śmieszni byli
dziwne te gęby

ja: to akurat racja
 
oczy strasznie szeroko rozstawione, jak ET

ja: ale koleś ma taki styl

a to nie jest babka?

ja: nie

uuu
 
jakoś cały czas przy czytaniu zdawało mi sie ze to a female

Tu również się zgodzę, postaci płci żeńskiej Yagi-sensei rysuje pięknie, ale facetów to jednak nie umie albo się nie przykłada (chociaż czytałem jego wcześniejszą mangę Angel Densetsu i ma po prostu taki styl).

Na koniec uwaga, z którą się raczej nie zgadzam, ale kto wie może ktoś ma podobne odczucia jak mój kumpel.
Cytuj
po prostu nie da sie ukryć że im dalej tym bardziej naśladował tymi potworami te z berserka i nawet starał je sie przebić
chciał żeby były wymyślniejsze i straszniejsze tylko ze były śmieszniejsze
najlepiej wg mnie wyszła Riful a po niej Isley, inni to takie transformers jakoś w ogóle nie byli odrażający ani straszni


Co o tym sądzicie ?
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 09, 2007, 11:11:55 am
Już zdążyłem trochę na temat świata przedstawionego napisać, ale rozwinę. No niestety jest ubogi, by nie powiedzieć "wyjałowiony" ;) Jak ktoś zauważył: żadnych zwierząt (no poza wspomnianym gadem był jeszcze królik upolowany przez Terese ;) ). Strasznie ubogo jest też rysowane niebo - raz na jakiś czas ostro przecierany rastar, zero szczegółów, zero staranności. Nie mogę też sobie przypomnieć, czy padał tam kiedykolwiek deszcz (śnieg był, ale to z racji tego, że akcja na północy się działa i trzeba było klimatyczną scenerię zrobić ;) ) Nocnego nieba też chyba nie było. Mam wrażenie, że autor skupiał się jedynie na pokazaniu postaci, akcji i pchnięciu tego wszystkiego do przodu.

Postacie męskie wyglądają tragicznie - okrągłe małe główki wyglądające dziecinnie bez różnicy czy są stylizowane na dorosłą czy nawet na starczą postać. No szkoda, bo to psuje trochę odbiór mangi.

Claymorki nadrabiają, ale to rewia mody ;) W sumie to manga, więc nie ma co się dziwić - standardowy chwyt, bo brzydal nie zaserwują ;)

Berserk ma całkiem inną kreskę. Ja tam nigdzie w Claymore nie zauważyłem nawiązań w tym kierunku. Zresztą trudno porównywać te mangi na jakiejkolwiek płaszczyźnie, bo nawet walka jest całkowicie inaczej przedstawiona i to kwestia gustu komu co bardziej się podoba. Ja tam wolę potworki i walkę z Claymore (choć walka w wykonaniu Gattsa jest niesamowita :) ), ale sceny batalistyczne z Bersekra, bo są kapitalnie przedstawione

Jedyne co można porównać to złożoność fabuły, świata i postaci, gdzie, imo, Berserk wygrywa na całej długości. Choć nie wiem, czy to jest takie "imo", bo trudno zanegować, że fabuła jest bardziej rozbudowana, postacie i świat bardziej złożone i różnorodne.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 09, 2007, 02:08:53 pm
well, i Berserk i Claymore to shounen, co chcesz, oba koncentrują się na walce jednostki z nadnaturalnym złem i na zewnątrz i w sobie, więc porównania sa nieuniknione. jednak o ile Berserk to prawdziwa orgia szczegółów to Claymore jest ascetyczne... przez co bardziej uderza ogrom szczegółów Przebudzonych :) jest naprawdę nietypowym shounenem, bardzo kobiecym w normalny zdrowy sposób (nie w "kobiecym-czytaj-wielkie-balony"  stylu jaki wyolbrzymiany jest w innych shounenach), dziewczyny są smukłe i sprężyste, nie wyglądają jak pączek trzymający mieczora. na szczęście nie wyglądają też jak anorektyczki :)

zaliczam mangę do całkiem przyjemnych doświadczeń, ale czegoś mi brakowało w tej historii. może lepszego zarysowania postaci, bo tak naprawdę jedynie Claire i Teresa mają po kilka warstw, reszta góra dwie, trzy i służą jako mięso armatnie. sama fabuła też taka sobie, dopiero pod koniec nabrała naprawdę głębi i smaku, zmagania bohaterek z wewnętrznym wrogiem są przejmujące i naprawdę coś wnoszą.

uprzedzając - fabuły Berserka i Claymore można rzeczywiście streścić tak: oto w życiu głównego bohatera na skutek zdrady doznaje krzywdy ktoś dla niego najdroższy i bohater się próbuje mścić. Ale w Claymore "zdrada" jest motywem raz, że przewidywalnym dwa - nie było żadnego budowania relacji między zdradzonym a zdradzającym (tutaj obca dla Teresy i Claire Priscilla po prostu dostaje szmergla i już, zdaje się że dwa-trzy rozdziały to trwa, w Berserku mamy bite 6 tomów budowania więzi Gattsu-Griffis, która to więź pokutuje aż do obecnego tomu i wpływa na bohaterów).

a, żeby nie było - Berserka czytałam zanim obejrzałam anime. wręcz zaskoczeniem dla mnie było, ze to zekranizowano :P żeby nie było, że sięgnęłam po mangę z powodu ekranizacji.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 09, 2007, 02:37:58 pm
Nie chodzi też o przeszłość claymorek, ale i o pokazane relacje między nimi a innymi ludźmi, czy też między samymi claymorkami. Praktycznie tych relacji nie ma. A jak są to brak im głębi, uczuć, dynamizmu. Postacie nie rozwijają się, nie zmieniają (no chyba, że się silniejsze robią, ale nie o to mi chodzi). Każda ma traumę w przeszłości, a dalej napędza je nienawiść. I tyle w większości claymorek jest głębi. Nawet z Clare jest tak samo - niby jest Raki, ale  jest dodatkiem i to dodanym chyba na siłę przez autora, bo wiele sobą nie wnosi. Ubogie to strasznie. Postacie są wyraziste, są fajne, ale są płytkie i póki traktujemy Claymore jako shounen to jest ok, ale jeśli człowiek chce się w to bardziej zagłębić to cieniutko.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 09, 2007, 03:05:59 pm
Cytat: "Wilk Stepowy"
(...)
Postacie są wyraziste, są fajne, ale są płytkie i póki traktujemy Claymore jako shounen to jest ok, ale jeśli człowiek chce się w to bardziej zagłębić to cieniutko.

Z tą płytkością to bym tak nie przesadzał. Za małą wyobraźnię macie po prostu ;), oprócz Teresy i Clare jest jeszcze Miria, Rubel/Ruvuru, Isley/Easley, Riful...
Nie chcę cytować swojej spekulacji nt. Mirii, bo łącznie z odpowiedziami innych i cytatami wyszło prawie 4000 słów, ale zachęcam do przeczytania.
http://www.claymore.fora.pl/post144.html?highlight=#144
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Wrzesień 09, 2007, 03:18:20 pm
Spekulacji? Ja nie chcę spekulacji :) Ja chcę głębokie postacie z ładnie przedstawioną motywacją, uczuciami, dynamiką charakteru. Ja chcę widzieć te postacie w relacjach z innymi osobami, jak te relacje są budowane, jak postacie się w nich zachowują. Jak się zmieniają. Tego w Claymore brakuje. Większość rzeczy trzeba się domyślać na podstawie zachowań z pola bitwy i relacji między claymorkami. A spekulować można na każdy temat.

Postacie w Claymore nie są rozbudowane, a większość jest płytka. Naprawdę ciekawą postacią była Teresa, Irene i Riful, ale i tak nie są rozbudowanymi postaciami (przez autora). Bo to zadaniem autora jest przedstawić dobrze postacie, a nie moim dobudowywanie tym postaciom motywacji, przeszłości itp.

ps. rozumiem, że z resztą zastrzeżeń nie przesadziłem? ;) I nie mam zamiaru rejestrować się gdzieś dla przeczytania czegoś co możesz napisać tutaj :)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 09, 2007, 04:19:45 pm
Uuu... nie wiedziałem, że tak głupio jest tam ustawione, myślałem że przeczytać może każdy :/. Dobra wkleję swoją chaotyczną  wypowiedź (a właściwie zlepek dwóch co wprowadzi jeszcze większy zamęt). Będzie sporo czytania :D.


Dobra, chciałbym odświeżyć trochę ten temat, choć jak na ironię mój pomysł już taki świeży nie jest. Właściwie to poniższa spekulacja straciła sens w momencie wydania Extra Scene 2, choć znajdzie się tu parę uniwersalnych spostrzeżeń. Chciałbym jednak ostrzec tych, którzy nie czytali mangi do tomu 12 włącznie, gdyż znajdą się tu również odniesienia do wydarzeń, które jeszcze nie pojawiły się w anime, jednak cały pierwszy akapit można spokojnie przeczytać nawet jeśli zna się tylko 17 odc. anime. Korzystam tu z tytułu tematu (w tytule znajduje się ostrzeżenie przed spojlerami), w całym tekście roi się od spojlerów i ciągłe ukrywanie tektstu wpłynęłoby negatywnie na jego czytelność, która już i tak nie jest najlepsza. Cała moja wypowiedź jest już wystarczająco chaotyczna, a nie chce mi się poświęcać więcej czasu na dopracowanie i edytowanie tekstu.

[szalona spekulacja]

Miria dalej jest oddana organizacji (może służyła jako doradca w sprawie udoskonalenia Alicii), przybrała jedynie maskę przyjaciółki. Gdy Clare (albo Helen, można poznać chyba tylko po fryzurze) spytała się Mirii w jaki sposób przetrwała, skoro musiała mieć najtrudniejszą sytuację z nich wszystkich (czyt. trudniejszego przeciwnika niż przebudzona Ophelia), zaskoczyło to ją, powiedziałbym nawet, że zdenerwowało. Jej zachowanie i odpowiedź były bardzo podejrzane. Wyjaśniła, że postąpiła podręcznikowo i jakoś przetrwała. Skromność ? Może, ale ta banalna odpowiedź utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że Miria to znacznie ciekawsza postać niż początkowo sądziłem (mimo, że już należała do moich ulubionych charakterów). Liczyłem, że dzięki anime moja teoria spiskowa zostanie obalona/potwierdzona, jednak całkowicie pominięto tą ciekawą wymianę zdań. Umocniło to mnie tylko w stanowisku, że Miria albo pracuje ciągle dla organizacji, a prawie wszystko co mówiła jest blefem, albo w pewnym momencie zdradzi fantastyczną 7, albo jeszcze coś innego. Z pewnością jednak można się po niej spodziewać niespodziewanego. Odsyłam do tomu 9 strony 178.

Wiem, że była nieraz bliska śmierci, została wysłana do Piety, ale gdyby była całkowicie oddana organizacji, to poświęcenie dla nich nie byłoby problemem, albo nie miała wyboru, bo była szantażowana (np. złapano kogoś z jej rodziny), albo zaoferowano jej miejsce w organizacji w razie sukcesu. Zresztą Miria jest najszybsza ze wszystkich claymorów, więc miałaby możliwość wycofania się w razie potrzeby.
Na pytanie czemu mieliby wysyłać swojego cennego szpiega na pewną śmierć częściowo odpowiedziałem powyżej. Dodam jeszcze, że nie bardzo mieli kogo wysłać. Rafaela nie zgodziłaby się, no i jest to joker organizacji, Galatea w tym momencie była niezastąpiona, a Alicia i Beth (no i Miata) były niegotowe. Numer 7 już był martwy, zostały więc nr 8 Flora i nr 6 Miria (Jean opuściła organizację i faceci w czerni to wiedzieli). Reszta była mięsem armatnim i nie podołałaby nawet zadaniu bycia barykadą.

Deneve powiedziała, że jej postęp musiał być wynikiem doświadczenia niezwykle groźnych sytuacji, ale kto wie, czy np. nie trenowała po prostu z kimś potężnym ? Jeśli chodzi o to, po co Galatea miałaby szpiegować super 4 skoro Miria pracowałaby dla nich, myślę że byłoby to w celach kontrolnych (sprawdzenia lojalności Mirii) oraz granic możliwości Galatei.
Ribul/Ruvuru z pewnością nic nie wie o tym, by Miria współpracowała dalej z organizacją (świadczy o tym rozmowa na temat brakujących 7 mieczy na polu walki, gdyby Miria utrzymywała kontakt z organizacją wiedzieliby co i jak, patrz scena/chapter 68). Co prawda w obecności Clarice nie mogliby ujawniać szczegółów, ale...

Jeśli chodzi zaś o to czemu Miria miałaby pałętać się całe 7 lat. No cóż, 7 lat to dużo, ale z ludzkiego punktu widzenia, dla istot nieśmiertelnych wcale dużo to nie jest. Może Miria to taki "uśpiony szpieg", który czeka na odpowiedni moment by się uaktywnić. Po 7 latach kontakt z organizacją nie byłby problemem, jako że Miria przestała emitować youki, jej zniknięcie nie byłoby więc widoczne dla pozostałych, gdyby odpowiednio to rozegrała. Ktoś znowu mógłby zapytać, w jaki sposób sprawowali by nad nią kontrolę po 7 latach ? Odpowiedziałem już powyżej (szantaż) mogło być również tak, że Miria wiedziała o obecności Miaty, więc nawet brak emisji youki nie uchroniłby jej prze MiB.
Wiedziała strasznie dużo, organizacja może nie ma siły AB, ale inteligencją Miria ich na pewno nie przewyższa, mimo to udało jej się podobno odkryć największy sekret organizacji.
Miria to idealny kandydat na szpiega, jest bardzo inteligentna, umie manipulować i dyrygować ludźmi no i jest potężna.
Ostatnia rzecz - podejrzane wydało mi się również to, że tak bardzo Miria chciała iść za Clare, gdy ta postanowiła opuścić grupę. Może jednak miała obserwować Clare ?

7 lat dla istot nieśmiertelnych to betka, nie jest również powiedziane, że cały wolny czas spędzały na babskich gadkach itp. itd. gdyby tylko walczyły i trenowały, nie miałyby czasu na rozwinięcie przyjaźni. Dodam jeszcze, że zdrada może mieć różne oblicza i może być o różnym wymiarze. Oczywistym jest teraz, że przyjaźń jest dla Mirii ważna, choć nie znaczy to że z jakiegoś powodu nie mogłaby np. przekazywać informacji organizacji. Ślepa lojalność potrafi być silniejsza niż więzi przyjaźni, a przekazywanie informacji nt. Clare na przykład, mogłoby być uznane za zdradę jednak nie dotykałoby jej bezpośrednio, nie robiłaby jej krzywdy, właściwie nic nie zmieniałoby w relacji pomiędzy nimi.

Chciałem jeszcze coś dodać a propos pójścia Mirii za Clare. Zacznijmy od tego, że Clare nie podała innego powodu, dla którego chciałaby opuścić grupę jak tylko spotkanie z Rakim, dosłownie powiedziała, ze "nie ma intencji nazywać swoich innych motywów, tylko tyle, że ma niedokończone sprawy na południu". To Miria zasugerowała, że chodziło jej o pomszczenie towarzyszy broni, podczas gdy Raki i zabicie Priscilli były głównym powodem jej decyzji. Pytanie: czemu Miria nie opuściła grupy wcześniej, by zemścić się na organizacji, tylko czekała aż Clare to zrobi ? Jest w Mirii jakiś nieznany czynnik, szpiegiem nie jest, ale z pewnością nie ujawniła wszystkiego przed swoimi przyjaciółkami. Poza tym zauważ, że ta przyjaźń między nimi nie jest aż tak silna, przynajmniej ze strony Clare, właściwie jak tak patrzę, to niewiele zmieniło się po tych 7 latach. Deneve i Helen dalej stanowią swoją paczkę, Yoma, Cynthia i Tabitha są trochę na uboczu, Miria to bardziej przywódca niż przyjaciółka typu <cmok><cmok>, a Clare jest zamknięta w sobie.

Podsumowanie dlaczego uważam Mirię za najbardziej tajemniczy i najciekawszy charakter w Claymorze:

- dziwne zachowanie i banalna odpowiedź na pytanie Clare/Helen (str. 178, tom 9) oraz brak tej rozmowy w anime
- rezygnacja z przywództwa i podążenie za Clare, też dziwne zachowanie. Czemu początkowo dawała do zrozumienia, że nie chce jej puścić, walczyła z nią, by za chwilę za nią podążyć
- poznanie "największego sekretu organizacji" (o właśnie zapomniałem o tym wspomnieć szerzej). Gdyby faktycznie udało się jej go poznać, prawdopodobnie nie pożyłaby zbyt długo, chyba że byłoby to jej umożliwione przez samą organizację.

[/szalona spekulacja]

Zdawałem i zdaję sobie sprawę, że zdrada Mirii nie wchodzi w grę, zbyt dużo było argumentów przeciw. Jednak te 3 rzeczy, które wymieniłem w podsumowaniu 2 posty wyżej przyczyniły się do wzięcia tego pod uwagę, ale tylko tyle. Np. w scenie 68 widać, że organizacja nic nie wie o Mirii (a na pewno nie wiedział tego Ruvuru/Rubel), była przy tej rozmowie Clarice, więc tylko dlatego można by jeszcze tłumaczyć sobie, że MiB nie chcieli ujawniać, że jeden claymore szpieguje innego, ale to też trochę naciągane, bo nie widziałbym sensu robienia tego. Jestem jednak pewien, nawet po przeczytaniu ES2, że ten krótki dialog ze str. 178 miał znaczenie i z pewnością Miria przyprawi wielu osobom opad szczęki :], ja będę na to z pewnością bardziej przygotowany niż pozostali :P. Jest w niej coś tajemniczego, Miria to jak na moje as w rękawie Yagi-sensei'a, a przynajmniej mam taką nadzieję.

Co o tym sądzicie ?
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 11, 2007, 06:12:13 am
...

ja sądzę, że chyba czytaliśmy inną mangę :P

wybacz, ale postacie w Claymore nie zachwyciły mnie aż tak bardzo, żebym zapamiętała ich imiona (generalnie nie pamiętam imion bohaterów, chyba, że są sympatyczni-prawdopodobni-ciekawi). Pamiętam Teresę i Claire, to chyba tyle, resztę muszę sobie dopowiadać :P

widzisz, ja obsadę Flame of Recca lepiej pamiętam niż Claymorki. Kwestia gustu może, do Rekki mam sentyment i lubię kreskę autora (jest bardzo dynamiczna, szczegółowa), a postacie są narysowane jasno i prosto, gdyż sama manga jest przeznaczona dla młodszych czytelników. W Claymore raz, że postaci jest w pytę i jeszcze trochę, to dwa są one (jak już wspominałam) koszmarnie podobne do siebie i słabo zaryswane. Słuchaj, Rumiko Takahashi też rysuje twarze tak, że można tylko po włosach odróżnić, ale przynajmniej te włosy są wyraziste, a w Claymore nawet wlosy są podobne. Jeśli już decydujesz się na wojowniczki, które z racji swej natury są maksymalnie podobne do siebie to robisz COKOLWIEK, żeby je odróżnić (nie wierzę, ze kobiety tak łatwo by się pogodziły z tym, że są bliźniaczo podobne) - kolczyk, tatuaż, spinka, cokolwiek. Tego mi w mandze brak, indywidualności. Jeśli tragedią twego życia jest to, że jesteś maszynką do zabijania, nie człowiekiem tylko tworem, to nie chcesz odzyskać odrobiny indywidualności? Owszem, cośtam autor próbował zrobić nadając im przezwiska, ale powinno być to lepiej wyeksponowane.

Tak jak pisał Wilk - nie chodzi o to, żeby mieć wyeksponowane na tacy, ale żeby przeciętnie inteligentny człowiek mógł się domyśleć o co biega i dlaczego coś się stało tak, a nie inaczej, szalone spekulacje i gdybanie to nie dla mnie.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Wrzesień 11, 2007, 07:24:16 am
Jak już pisałem słabą wyobraźnię macie :P.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Wrzesień 11, 2007, 07:05:41 pm
wiesz, wyobraźnię to mam niezłą, ale i tak jestem niczym w porównaniu z fankami yaoi na przykład, które też znajdują "racjonalne" przesłanki gejostwa bohaterów tam, gdzie nawet autorowi się nie śniło.

widzisz, moja wyobraźnia jest moja i robię z niej użytek bez pomocy jakiejś mangi. dla mnie przede wszystkim czytanie to spotkanie ze światem, który wymyślił ktoś inny i moja ingerencja powinna być minimalna, bo mam dziwny szacunek do cudzych pomysłów i nie odczuwam potrzeby dopowiadania sobie losów bohaterów (choć dobry fanfik, taki in character i nie zgrzytający z fabułą z przyjemnością poczytam). jeśli autor nie zadbał o to, by zbudować głębsze postacie czy jakoś urealnić świat bohaterów, to widocznie taki miał zamiar (więc moje próby dopowiadania sobie kłóciły by się z jego zamysłem), albo mu talentu nie stykło, ale to już nie moja broszka :P

Claymore jest dobrą mangą, nie zaprzeczę -  w końcu przeczytałam ją jenym ciągiem i z niecierpliwością czekałam na dalsze losy dziewcząt   - i nie uważam tego za czas stracony. jednak jest daleko w rankingu ulubionych tytułów.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Michaelius w Wrzesień 11, 2007, 08:38:48 pm
Sorry , ale co zlego jest w tym ,ze ktos przeczytal mange po obejrzeniu anime?
Ja po Claymore'a siegnalem dopiero kolo 22 epku jak ludzie zaczeli narzekac , ze anime odchodzi od mangi ;)

I jako, ze z reguly nie czytam mang to przezylem szok. Bo oprocz bardzo fajnej historii to ta oslawiona manga jest biedna. Wyglada jakby byla narysowana na kolanie i  w pospiechu jakby autor przypomnial sobie o niej na dzien przed terminem oddania do druku.
Raz bohaterki glownie mozna odroznic po wlosach, dwa brakuje jakiekolwiek bardziej szczegolowo zarysowanego tla. Ot pare kresek maznietych tu i owdzie robiacych za background.
Jako osobe wychowana na Thorgalu Asterixie i Kajku i Kokoszu to dosc mocno mnie to razi i budzi skojarzenia z masowo tluczona tandata.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Wrzesień 11, 2007, 09:28:21 pm
Cytat: "Michaelius"
Wyglada jakby byla narysowana na kolanie i  w pospiechu jakby autor przypomnial sobie o niej na dzien przed terminem oddania do druku.


Ciekawe więc co byś powiedział o rysunkach Satrapi, Gane'a albo Katin.

Cytuj
Jako osobe wychowana na Thorgalu Asterixie i Kajku i Kokoszu to dosc mocno mnie to razi i budzi skojarzenia z masowo tluczona tandata.


Trafiłeś, jak kulą w płot. Nie ta epoka i nie ta tradycja komiksowa. Bo to niemalże jak porównywanie co lepsze komiks europejski czy japoński. Jeśli już coś zestawiać to Artesię, pod względem fabularnym oczywiście.
Wychowałam się na komiksie zachodnim, nadal czytuję go namiętnie i jakoś nie przeszkadza mi to zachwycać się wizualną (i fabularną również) stroną Claymore'a.
No ale jak wiadomo, wszystko to rzecz gustu.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Listopad 05, 2007, 11:01:32 am
JEŚLI NIE OGLĄDAŁEŚ TO NIE CZYTAJ DALEJ
Do mangi się nie odnoszę bo oglądałem anime.
Powiem tyle że obejrzałem to anime w dwa dni i mimo początku po którym myślałem że anime będzie przeciętne to po kilku odcinkach zaczęło się robić coraz fajniejsze a jak doszły poważniejsze walki to po prostu genialne.
Ta postać Raki to takie dziwne. Niby na samym końcu się przydał i wcześniej też trochę ale czy naprawdę nie mogli się obyć bez takiej postaci ?
To anime jest takie jakby bardzo wyśrodkowane żeby nikogo nie urazić chyba to zauważyliście ? Ani złej postaci (oczywiście tej ważnej) nic się nie stało ani dobrej co widać już wcześniej ale najlepiej w końcówce.
Te najpotężniejsze przebudzone wogóle nie walczyły to też taka ciekawostka.
To na razie kilka słów.
Ale zastanawiając się nad sensem tego świata czy może ktoś mi coś
wyjaśnić.
Claymore są po to żeby zabijać Yomy i bez problemu to robią ale przecież najsilniejsze demony (przebudzone) to są właśnie Claymore po przebudzeniu i przecież tylko i wyłącznie z nimi jest ogromny problem a niektóre są praktycznie niemożliwe do pokonania więc jaki sens mają Claymore skoro to one są głównym wrogiem ?
Po drugie ta organizacja jak ona może je kontrolować skoro jest stworzyła . Jedynie wysyłając inne Claymore żeby z jakiegoś powodu zabiły te których chcą się pozbyć ? Bo jeśli tak to jest to całkowicie bez sensu gdyż Claymore poziomu I nikt by nie był w stanie się pozbyć cokolwiek by zrobiły więc może ktoś to mi wyjaśnić ? Nie mówiąc już o przebudzonych tego poziomu które już całkowicie są chyba nie do pokonania.
Mogę jeszcze powiedzieć co do zalet że przepiękny opening a szczególnie ending. Słuchanie tego to sama przyjemność (ale dopiero po kilkunastu odcinkach mi się spodobało).
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: richie w Grudzień 27, 2007, 12:29:56 pm
<Przeniesione z tematu "Trudna sztuka recenzowania...">

Tak się tylko wtrącę, pomimo że to tylko cytat z innego forum:

Cytat: "(Fanfan z Forum Tanuki)"
ale wydaje mi się, że to normalne, iż w fikcyjnym świecie prawa mechaniki klasycznej i kwantowej nie obowiązują, a zjawiska nadprzyrodzone są powszechne pomimo braku jakiegokolwiek wyjaśnienia, w jaki sposób one zachodzą.


To oczywiście nieprawda. Nawet w fikcyjnym świecie (zazwyczaj) działają prawa mechaniki i fizyki, a w każdym razie większość z nich - tylko są one dla nas tak oczywiste że nawet tego nie zauważamy. Tak też jest w Claymorze, i tak też jest w większości fikcyjnych światów (jeśli nie wszystkich) które powstają w m/a czy w literaturze. Na pytanie zaś, co w kreowaniu fikcyjnych światów jest dozwolone a co już nie odpowiedź jest prosta - dozwolone jest wszystko na co wyobraźnia autora pozwala, pod warunkiem zachowania wewnętrznej spójności tegoż świata
A w Claymorze zaś, niestety, bywają momenty które tą wewnętrzną spójność pozwalają poddać w poważną wątpliwość.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Grudzień 27, 2007, 12:49:46 pm
Cytat: "richie"

To oczywiście nieprawda. Nawet w fikcyjnym świecie (zazwyczaj) działają prawa mechaniki i fizyki, a w każdym razie większość z nich - tylko są one dla nas tak oczywiste że nawet tego nie zauważamy. Tak też jest w Claymorze, i tak też jest w większości fikcyjnych światów (jeśli nie wszystkich) które powstają w m/a czy w literaturze. Na pytanie zaś, co w kreowaniu fikcyjnych światów jest dozwolone a co już nie odpowiedź jest prosta - dozwolone jest wszystko na co wyobraźnia autora pozwala, pod warunkiem zachowania wewnętrznej spójności tegoż świata

Podkreślam słowo zazwyczaj. Oczywistym jest, że autor fikcyjnego świata nie będzie sam tworzył całkowicie nowych i odmiennych praw fizycznch (zresztą nie jest to możliwe, bo cokolwiek by wymyślił byłoby to całkowicie sprzeczne z naszym rozumowaniem) od tych, które znamy, jednak mimo to nagina je, czy chwilowo zaprzecza ich istnieniu. Szczególnie widać to na przykładzie makroskopowych praw (gdzie kwantówka w fantasy), choćby ZDN. Weźmy na to odcinek w którym rozpędzona Priscilla (tym samym posiadająca znaczny pęd, który chciała przekazać pewnej osobie ;)) uderzała mieczem w Teresę, a ta sparowała atak jak gdyby nigdy nic (nie przesunęła się nawet o milimetr i choćby nie wiem jak silna była Teresa, to nie byłaby w stanie tego zrobić (ona mogłaby wytrzymać taką siłę, jednak by wystąpiło tarcie wcale aż tak dużo nie trzeba). Nie można też zapominać o wszelkich powietrznych akrobacjach, gdzie działo się to samo (ciekawa była też nizniszczalność claymorów).
Richie, mógłbyś rozwinąć myśl "A w Claymorze zaś, niestety, bywają momenty które tą wewnętrzną spójność pozwalają poddać w poważną wątpliwość." ? Nie bardzo rozumiem o jaką wewnętrzną spójność Ci chodzi
i kiedy i gdzie jest ona naruszona. Przykłady poproszę (dyskusję nt. powinniśmy chyba kontynuować tutaj http://www.forum.gildia.pl/viewtopic.php?t=26673&start=30).
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Grudzień 27, 2007, 01:46:23 pm
Tu nie chodzi o fizykę; szczególnie że opisane przez Ciebie zmiany w fizyce są w kanonie od dawna i nie wymagają tłumaczenia.

Co innego pustość świata przedstawionego. Ile tam widziałeś zwierząt, ile pól uprawnych? Przecież tereny przedstawione w Claymore wyglądają jak nieużytki nawet blisko miast. Co wyżywia te miasta? To już nie jest błahostka, którą łatwo przyjąć jako wygodną dla fabuły zmianę w mechanice świata.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Grudzień 27, 2007, 01:51:20 pm
Błahostka zwłaszcza że anime bardzo wciąga i jeśli ma to cechę że nie nudzi i ma jak najmniej rzeczy które denerwują to inne rzeczy mogą być szczegółami.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Ganossa w Grudzień 27, 2007, 02:12:25 pm
Raczej ograniczenia budżetowe. No i zwykły pragmatyzm. W większości produkcji pomija się takie elementy bo nie wnoszą nic do fabuły a większość odbiorców wcale ich nie zauważa. No chyba, że ktoś ma kompleks Masamune Shirow (możesz to traktować jako komplement Wilku ;) )
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Grudzień 27, 2007, 02:33:55 pm
Wbrew pozorom takie błędy w Claymore strasznie jakoś mi nie przeszkadzają. Dla mnie to zwykły shonen, bardziej mroczny choć jako całość z konwencji się nie wybijający specjalnie. Tylko od shonena wymagam poza fajnymi walkami (warunek spełniony) bohaterów, których się lubi. A tu najciekawsi bohaterowie to są po drugiej stronie barykady (z wyjątkiem Teresy i Mirii). Wiem, że to kwestia gustu ale nie bardzo claymorki przypadły mi do gustu i Claymore jako całość również nie jest dla mnie wybitne, bo ani super walki, ani bohaterowie, ani potworki, ani kolorystyka ładna.

ps. błędy jak wyżej wymienione zauważam, bo dobrze przedstawiony i ciekawy świat często potrafią podciągnąć ocenę średniego anime.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: richie w Grudzień 27, 2007, 03:35:02 pm
Co do niespójności tego świata, przyznam się że szczerze mówiąc kompletnie rozwaliła mnie koncepcja przyspawania swoich odciętych kończyn. Pół biedy że to były jeszcze swoje własne, ale ich transplantacja w wykonaniu Irene -> Claire mnie przerosła. I znów, nie dlatego że to jest w naszym świecie niemożliwe, ale dlatego że nie jestem w stanie zrozumieć że skoro jest możliwy taki myk to czemu Irene nigdy sama się nie zaopatrzyła w jakąś zapasową. Przypominam że defensywne claymory potrafią bez większych problemów zregenerować każdą swoją kończynę, natomiast ofensywne (takie jak Irene i Claire) je sobie przeszczepiać. Cóż byłby zatem za problem dla nich "skombinować" sobie jedną kończynę czy dwie...? O tym w jaki sposób fizycznie jednoręka Irene pozbyła się swojej ostatniej ręki nie chce mi się nawet specjalnie myśleć.

Ale największym problemem świata Claymore'a jest dla mnie brak sensownej równowagi, nazwijmy to - ekologicznej. Jeśli się nie mylę, to cały świat składa się z pięciu elementów: ludzie - claymory - organizacja - youmy - awakened. I o ile pierwsze cztery elementy tego równania jeszcze się razem trzymają kupy, to piąty rozwala je całkowicie.
Przede wszystkim, dlaczego skoro awakened są takie potężne czemu jeszcze do tej pory nie wyrżnęli reszty tałatajstwa na tej planecie (albo przynajmniej jej nie podblili, sprowadzając tych co przeżyli do roli hodowli mięska). Wytłumaczenie iż akurat właśnie teraz wpadli na ten pomysł wzbudza u mnie tylko nonszalanckie zgrzytnięcie zębami. Ale nawet jeśli, niech tak już będzie - to zachowanie organizacji zupełnie w tym kontekście jest za przeproszeniem, o kant dupy roztłuc (na życzenie wyłuszczę dlaczego, ale mam nadzieję że nie będzie specjalnej potrzeby)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Grudzień 27, 2007, 04:42:46 pm
Wybitnym na pewno to anime nie jest, ale również bez wątpliwości jest lepsze niż przeciętne. Jeśli ktoś lubi takie klimaty.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Grudzień 28, 2007, 08:43:48 am
Cytat: "Wilk Stepowy"
Tu nie chodzi o fizykę; szczególnie że opisane przez Ciebie zmiany w fizyce są w kanonie od dawna i nie wymagają tłumaczenia.

Co innego pustość świata przedstawionego. Ile tam widziałeś zwierząt, ile pól uprawnych? Przecież tereny przedstawione w Claymore wyglądają jak nieużytki nawet blisko miast. Co wyżywia te miasta? To już nie jest błahostka, którą łatwo przyjąć jako wygodną dla fabuły zmianę w mechanice świata.

Cóż już dawno zauważyłem ten szczegół (a raczej kumpel mi to uświadomił, mnie osobiście za bardzo wciągnęła historia, gdy czytałem Claymore'a pierwszy raz nie byłem nawet w stanie rozróżnić poszczególnych bohaterek od siebie :)), ale to nie ma nic wspólnego z brakiem spójności. Fakt, poza końmi, jedną iguaną i mewami nie było tam zwierząt. Nie widać tam ni flory ni fauny, ale jak już napisał Ganossa było to spowodowane brakiem czasu i chęci autora do zabawy w takie szczegóły (w anime nie kwapiono się by to naprawić). W Berserku świat faktycznie żyje, ale jakoś dziwnym trafem ciężej mi się go czytało niż Claymore'a (choć minimalnie stawiałbym go wyżej niż Claymore'a). Do szczęścia nie jest mi potrzebne zobaczenie w tle Quercusa czy Sus scrofy, tym bardziej, jeśli miałbym czekać na kolejny rozdział miesiąc dłużej tylko w tym celu, albo gdyby miano podnieść cenę tomu, bo koleś musiał zatrudnić asystentów (Yagi-sensei od początku do końca SAM wykonuje całą pracę, tym bardziej go za to podziwiam). Co do wyżywiania - to jest świat fantasy. <joke>Kto wie, może każdy w domku ma samonakrywający się stoliczek, czy kije samobije do polowania na zwierzyny albo może elfa pod poduszką, który dostarcza prowiantu.</joke> A może akurat jakimś cudem autorowi udało się nie zmieścić pola w kadrze ? Może pokazywał tylko ośrodki kupieckie, a we wsiach tylko część mieszkalną ? Będę chciał popatrzeć na rolnictwo sięgnę po Moyashimona, mi do szczęścia jednak tak wiele nie trzeba. Pośrednio widać jednak, że gdzieś ta hodowla/uprawa jest, skąd inaczej wziąłby się udziec na talerzu czy jabłko ?  
Przy pierwszym czytaniu również nie zwracałem na to uwagi, dopiero gdy Claymore mnie wciągnął i zacząłem na jego temat dyskutować dostrzegłem wiele niejasności w świecie przedstawionym jednak nie zmieniło to mojego nastawienia do tego dzieła. Paradoksalnie im więcej rozmawiam na jego temat tym bardziej mi się on podoba, tym więcej jestem w stanie sensownie spekulować. Yagi-sensei zostawia tyle niedopowiedzeń, że jest to ideał dla twórców fanfików, to że komuś nie podszedł mnie nie dziwi, jednak powodem tego z pewnością nie są wymienione przez Ciebie nieścisłości.
Rozumiem Cię jednak, ja tak samo mam w przypadku Eureki 7. Nie zainteresowała mnie tam jakoś szczególnie ani fabuła, ani bohaterowie, ani walki, a nadmiar jaskrawych kolorów denerwował. Niedopowiedzenia w fabule i świecie przedstawionym same podtykały mi się pod nos. W przypadku sci-fi tego rodzaju nieścisłości jednak bardziej drażnią, bo z założenia nie ma mowy o występowaniu magii, na którą można by zwalać takie rzeczy.
Ciekaw też jestem ile tomów mangi przeczytałeś ? Akurat Claymore ma to do siebie, że z każdym kolejnym rozdziałem poprawia się nie tylko kreska, ale również fabuła, a bohaterowie nabierają kolorytów (dziwi mnie np., że wspomniałeś tylko o Teresie i Mirii, a pominąłeś Galateę, Deneve, Helen, Clare, Jean, czy Irene, a z tych "złych" Riful, Isleya, Ruvuru/Rubela).

Cytuj
Co do niespójności tego świata, przyznam się że szczerze mówiąc kompletnie rozwaliła mnie koncepcja przyspawania swoich odciętych kończyn. (...)nie jestem w stanie zrozumieć że skoro jest możliwy taki myk to czemu Irene nigdy sama się nie zaopatrzyła w jakąś zapasową. (...)
(...)
Przede wszystkim, dlaczego skoro awakened są takie potężne czemu jeszcze do tej pory nie wyrżnęli reszty tałatajstwa na tej planecie (albo przynajmniej jej nie podblili, sprowadzając tych co przeżyli do roli hodowli mięska). (...)

Czemu się nie zaopatrzyła ? Znajdź frajera, co ci odda rękę, znajdź kozaka jak Clare czy Irene, która po utracie ręki przeżyje. To były wyjątki. Załóżmy jednak, że mamy takich frajerów, do tego defensywny typ. Nie jest on w stanie ciągle się regenerować (właściwie to jest, ale w pewnym momencie wykorzysta swój limit i się przebudzi), więc byłoby to ryzykowne, poza tym wrzucenie sobie przypadkowej ręki nie dałoby lepszego efektu niż regeneracja własnej (nieobeznanym z Claymorem przypominam, że mamy typy defensywne i ofensywne - defensywne mogą się w pełni regenerować, a zreprodukowany organ będzie jak przed jego utratą, ofensywne zaś po utracie choćby kończyny są w stanie spowodować by odrosła, jednak będzie mieć ona jedynie ludzkie możliwości), gdyż nawet po odpowiednim wytrenowaniu i nazwijmy to „rehabilitacji”, Clare była w stanie mieć dostęp do zaledwie 50% pierwotnej mocy jej ręki. Gdyby Irene wzięła sobie rękę od jakiegoś słabeusza i była w stanie wykorzystać dajmy na to nawet i 100% to i tak wiele by to jej nie dało. Co do tego, w jaki sposób Irene odcięła własną łapkę albo w jaki sposób claymore'y wyciągali miecze zza pleców (ten przykład dodałem ja ), cóż "tajemnica tkwi w nadgarstku" ;P. Claymore'y  potrafią wydłużać swoje ręce, dokonują rzeczy fizycznie niemożliwych z naszego pktu widzenia. Nie widzę więc powodu do powątpiewania w ich możliwości (bardziej rozbudowane wypowiedzi znajdziesz na http://claymore.ok1.pl/viewtopic.php?t=30&postdays=0&postorder=asc&start=75).
Co do drugiej części wypowiedzi, również już dawno brałem udział w dyskusji na ten temat. Całkiem słuszne pytanie, czemu przebudzeni nie zrobili bydła z ludzi ? Po pierwsze, MiB (czyli organizacja) nie daje sobie w kaszę dmuchać. Za każdym razem, gdy wydaje się, że traci panowanie okazuje się, że ma jakiegoś asa w rękawie. Zwykły AB (skrót od Awakened Being) nie jest dla nich zagrożeniem. Szansa istniałaby więc jedynie w przypadku współpracy. Jak łatwo można jednak zauważyć przebudzeni pomimo niewątpliwej przewagi umysłowej nad youmami nie należą do zbyt zrównoważonych osób i skoordynowane działanie byłoby co najmniej trudne. Było to możliwe dopiero w przypadku tak potężnych zarówno fizycznie jak i mentalnie Isleya, Riful i Lucielli, czyli Abyssal Ones (w skrócie AO) - najpotężniejszych istot w świecie Claymore'a. Problem jednak w tym, że między nimi panowała równowaga, gdyby jeden się wychylił, zostałby zdjęty przez drugiego lub trzeciego (co organizacji byłoby na rękę). Globalna wojna w przypadku braku pewności na zwycięstwo nie byłaby zbyt rozsądna, tym bardziej, że nie mogli narzekać. Co do tego zaś czy sami nie mieli własnych hodowli ludzi nie wiemy, MiB zajmowało się tylko swoim terenem, to co działo się w reszcie świata zbytnio ich nie obchodziło. Nie znamy też dokładnie sposobu myślenia AO, może jako byli ludzie nie chcieli skazywać swego gatunku na zagładę ? Może baliby się buntowniczej natury ludzi i  bardziej pasowała im taktyka "bij i uciekaj" ? W końcu mieli skąd wybierać ludzi, a nie mieli powodów by się obżerać. Zresztą gdyby przesadzili żarcie mogłoby się skończyć i co wtedy ? Może też chodziło im o to, by ludzie mieli strach w oczach, a nie byli bydłem ? W końcu czemu w takim razie nie przerzucili by się na zbliżone w fizjologii jelita świń ? W mandze kilkakrotnie pokazywano, że zadawanie cierpienia i obserwowanie wystraszonych  ludzi sprawiało im przyjemność. Świnie tylko by pokwiczały, a ludzie z wypranymi mózgami też nie byliby smacznym kąskiem.
Co więcej populacja youm nie jest zbyt duża, stąd MiB nie mogli mieć aż tak dużo "materiału " na produkcję swoich wojowników. Nie była to również masowa produkcja więc i kontrola nie mogła być zbyt trudna. Trudno też uwierzyć w to, że wszyscy obudzili się jednocześnie. Tym samym organizacja miała spore szanse na zapobiegnięcie ich "rozbestwieniu". To, że autor z czasem co chwilę pokazuje przebudzonego nie musi oznaczać, że jest ich od groma. Po prostu jest to zabieg wzbogacający historię. To, że akurat w czasach Clark sporo się dzieje również nie powinno przeszkadzać, wszystko to służy przecież dostarczeniu rozrywki osobom z bogatą wyobraźnią. Youmy nie są godnymi przeciwnikami, więc bez AB byłoby trochę nudno.
Przedstawienie niewielkiego zaludnienia również nie powinno dziwić (choćby z powodu braku czasu autora na rysowanie setek różniących się od siebie twarzy czy czegoś więcej niż pustynie) w czasach Średniowiecza wiele regionów również nie prosperowało najlepiej. W przypadku Claymore'a za ten trochę postapokaliptyczny wizerunek  mogły być odpowiedzialne youmy. Może jakaś wielka inwazja/epidemia youm doprowadziła do takiego stanu, wzajemnego wybicia się ludzi i potworów ?
Zastanawiać mogłoby również to, kto wpadł na pomysł wprowadzenia  środków płatności w postaci monet ? Kto je wybija ? Kto narzucił taki system ? Ludzie po prostu są myślący, albo istnieje jakaś władza zwierzchnia. Na podstawie otrzymanych informacji nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Dla wielu ten niedobór mechaniki rządzącej światem jest drażniący, ale jest też wiele osób, które wykorzystują taki brak dosłowności do pobudzenia własnej wyobraźni, spekulowania i dopowiadania sobie detali, o których  prawdopodobnie autor nigdy nie wspomni (i chwała mu za to).
Cytuj
zachowanie organizacji zupełnie w tym kontekście jest za przeproszeniem, o kant dupy roztłuc (na życzenie wyłuszczę dlaczego, ale mam nadzieję że nie będzie specjalnej potrzeby)
Poproszę.

Jak łatwo zauważyć często w powyższej wypowiedzi wykorzystywałem słowo „może”. Jednak przedstawione przeze mnie opcje nie są wielce nieprawdopodobne, wystarczy chwila zastanowienia, by w miarę racjonalnie wytłumaczyć (o ile można użyć tego słowa w przypadku świata fantasy) co autor mógł mieć na myśli. Wystarczy też, że historia komuś nie podejdzie, by zaczął się czepiać i niesłusznie założył, że dane rozwiązanie przyjęte przez autora jest niemożliwe do przyjęcia bez przymykania oka. Jak dotychczas panu Norihiro udaje się sprawić, by w jego opowieści nie było banalnych rozwiązań. Za to właśnie uwielbiam mangę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: richie w Grudzień 28, 2007, 06:57:12 pm
Cytat: "Góral"

Czemu się nie zaopatrzyła ? Znajdź frajera, co ci odda rękę, znajdź kozaka jak Clare czy Irene, która po utracie ręki przeżyje. To były wyjątki.

Cóż za celny argument. Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Cytuj
Załóżmy jednak, że mamy takich frajerów, do tego defensywny typ. Nie jest on w stanie ciągle się regenerować (właściwie to jest, ale w pewnym momencie wykorzysta swój limit i się przebudzi),

Przebudzi się, owszem, ale tylko jeśli wydzieli zbyt wiele swojej mocy na raz. Natomiast jeśli będzie się regenerować "w spokoju" przez dłuższy czas nie ma problemu.
Więc to co mówisz byłoby prawdą ale tylko w warunkach stricto bojowych.

Cytuj
więc byłoby to ryzykowne, poza tym wrzucenie sobie przypadkowej ręki nie dałoby lepszego efektu niż regeneracja własnej

Pytanie 1: skąd ta pewność (że "przypadkowa" znaczy się: nie swoja ręka byłaby gorsza?) I dlaczego w tym kontekście obcięta ręka Irene ma być jakimś ekstra wyjątkiem?
Pytanie 1a): jeśli tak jest, to dlaczego ani Claire ani Irene sobie nie zregenerowały ręki? Czyżby kikuty były w tym świecie trendy? Bo nawet jeśli byłaby słaba, to śmiem przypuszczać że i tak byłoby z niej więcej pożytku niż z braku jakiejkolwiek

Cytuj
Co do tego, w jaki sposób Irene odcięła własną łapkę albo w jaki sposób claymore'y wyciągali miecze zza pleców (ten przykład dodałem ja ), cóż "tajemnica tkwi w nadgarstku" ;P. Claymore'y  potrafią wydłużać swoje ręce, dokonują rzeczy fizycznie niemożliwych z naszego pktu widzenia. Nie widzę więc powodu do powątpiewania w ich możliwości

Ech i oto kolejny argument w stylu "ty nie widzisz powodu aby powątpiewać". A może tak jakieś granice ich możliwości? Czy jeśli Claymory zaczną ot tak sobie masowo latać unoszone nad ziemią siłą swojego ki a ty nie zwątpisz to też będzie ok? ;p
A póki co, to ja wciąż nie widzę powodu by nie przypuszczać że cała sprawa z transplantacją ręki Irene do Claire była tanim chwytem pod publiczkę.  Która to, oswojona już z przyklejaniem własnych kończyn miała wydać z siebie okrzyk zgrozy gdy ta "ostatecznie" przepadła. No, a potem trzeba było tylko to jakoś pozałatać - kikuty dla widza trendy jednak zbytnio nie są.

(zachowanie organizacji)

Jak sam raczyłeś zauważyć, youmy nie są żadnymi godnymi przeciwnikami dla organizacji. Ale ta zachowuje się jak by było wprost przeciwnie: przygotowując swoich wojowników głównie do walki z youmami, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy, najlepiej offense-defence (z możliwością transplantacji kończyn, a jakże :) ), o innych podstawowych brakach w wiedzy też szkoda mówić bo ręce opadają (Claymory dowiadują się zdecydowanie zbyt wielu rzeczy przypadkiem/od swoich koleżanek, zamiast zostać poinformowanym o tym wcześniej).
W rezultacie, każda wyprawa na coś bardziej tłustego niż zwykły youma kończy się zbieraniem przypadkowych teamów i równie przypadkową taktyką walki "huzia na Józia"  podczas to której śmierć zbiera obfite żniwo. A wszystko to w warunkach permamentnego niedoboru wojowników (tylko 47) jak i braku materiału dobrego na niego (to już twoja teza akurat) oraz... z oddechem abbysalów na karku, z których to istnienia organizacja zdaje sobie jak najbardziej sprawę i to od dawna. To ja się pytam: co to ma być?

Cytuj
Jak łatwo zauważyć często w powyższej wypowiedzi wykorzystywałem słowo „może”.

Dzięki, zaoszczędziłeś mi trudu ich pracowitego wyławiania.
I skwituję to krótko: za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Cytuj
Za to właśnie uwielbiam mangę.

Yyy, to fajnie, ale mam cichą nadzieję że myśmy tutaj o anime gadali :D
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Grudzień 28, 2007, 08:34:20 pm
Cytat: "richie"

(...) Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Heh, oglądałeś uważnie Claymore'a czy nie ? Jak myślisz ile było przypadków, w których ofensywny Claymore tracił rękę i nie zostawał przy okazji zabity ? Clare jak było widać uniknęła śmierci tylko dzięki "szczęśliwemu zbiegowi okoliczności", podobnie zresztą Irene. To był cud, że przeżyły, a cuda zdarzają się masowo w anime nawet w takim Monsterze (koleś dostaje kulkę w łeb i to dwa razy, a mimo to wychodzi z tego bez szwanku, Tenma ucieka dzięki temu, że jakiś koleś zostaje potrącony przez samochód, co chwilę w jednym miejscu i czasie spotykają się najciekawsze postacie, Tenma zostaje potrącony przez samochód 2 razy i nic mu się nie dzieje, nieśmiertelny Roberto, itd.), to że los sprzyja fabule to zabieg wzbogacający historię. Zresztą te 2 przypadki były w bardzo dużych odstępach czasowych, więc nawet nie ma mowy o ich masowym występowaniu.
Specjalnie dla Ciebie miano więc pokazać 98 bezrękich wojowniczek, które zostałyby unicestwione, by można było powiedzieć, że szansa na przeżycie w takim wypadku wynosi 2% ?

Cytuj

Przebudzi się, owszem, ale tylko jeśli wydzieli zbyt wiele swojej mocy na raz. Natomiast jeśli będzie się regenerować "w spokoju" przez dłuższy czas nie ma problemu. Więc to co mówisz byłoby prawdą ale tylko w warunkach stricto bojowych.

Chciałeś chyba napisać stricte (ale "sensu stricto") i naraz.  
Już na samym początku było powiedziane, że kwestią czasu jest przebudzenie Claymore'a, dlatego wprowadzono czarne karty. Z każdym wydzieleniem youki Claymore jest bliższy przebudzeniu więc powiedzmy, że jednorazowo mógłby ktoś tak postąpić jednak na dłuższą metę to by nie przeszło. Zresztą nie wiem czy znalazłby się chętny do tego, by przekazać komuś swoją rękę.

Cytuj

Pytanie 1: skąd ta pewność (że "przypadkowa" znaczy się: nie swoja ręka byłaby gorsza?) I dlaczego w tym kontekście obcięta ręka Irene ma być jakimś ekstra wyjątkiem?
Pytanie 1a): jeśli tak jest, to dlaczego ani Claire ani Irene sobie nie zregenerowały ręki? Czyżby kikuty były w tym świecie trendy? Bo nawet jeśli byłaby słaba, to śmiem przypuszczać że i tak byłoby z niej więcej pożytku niż z braku jakiejkolwiek


Ad 1) Dowód na to, że oglądałeś serię po łebkach i nieuważnie przeczytałeś mój poprzedni post. W odcinku, w którym Irene przekazywała swoją rękę było powiedziane, że Clare nawet po treningu bedzie miała dostęp do zaledwie 50% jej mocy, a Irene należała do najpotężniejszych wojowniczek. Tym samym gdyby Irene otrzymała rękę od przypadkowego, słabego Claymore'a i miała dostęp nawet do 100% jej mocy (a jak widać na przykładzie Clare, organizm niechętnie przyjmuje obce ciało, więc te 100% to nazbyt optymistyczna sytuacja) i tak byłaby ona mało przydatna. Wniosek z tego, że byłoby to opłacalne tylko wtedy gdy dawcą byłby potężny Claymore (potężny tzn. "jednocyfrowy"), a największy zysk osiągnąłby słaby wojownik.

Ad 1a) W tym samym odcinku Irene powiedziała, że zregenerowany organ (w tym przypadku ręka) miałaby tylko ludzkie możliwości, ale wystarczyłaby jej na przeżycie. Irene miała jednak kilka innych powodów, by tego nie robić zanim straciła jedyną kończynę górną. Już dawno zrezygnowała z życia wojowniczki, chciała wykorzystać cudowne ocalenie by uwolnić się spod władzy organizacji. Regenerując swoją rękę musiałaby wydzielić spore ilości youki czym zwróciłaby uwagę przebudzonych i/lub organizacji, przyczyniłoby się tylko do jej śmierci. Miała ryzykować życie tylko po to by zregenerować rękę o ludzkich możliwościach? Nie zrobiła tego od razu, bo była nieprzytomna, nie zrobiła tego później z wyżej wymienionych powodów.
Cytuj

Ech i oto kolejny argument w stylu "ty nie widzisz powodu aby powątpiewać". A może tak jakieś granice ich możliwości? Czy
jeśli Claymory zaczną ot tak sobie masowo latać unoszone nad ziemią siłą swojego ki a ty nie zwątpisz to też będzie ok? ;p
A póki co, to ja wciąż nie widzę powodu by nie przypuszczać że cała sprawa z transplantacją ręki Irene do Claire była tanim chwytem pod publiczkę.  Która to, oswojona już z przyklejaniem własnych kończyn miała wydać z siebie okrzyk zgrozy gdy ta "ostatecznie" przepadła. No, a potem trzeba było tylko to jakoś pozałatać - kikuty dla widza trendy jednak zbytnio nie są.

No tu bym polemizował, że to niedorzeczny argument. Popatrz na to co potrafi Helen. No ale załóżmy, że miałby to zrobić sobie
Pudzian. Gdyby miecz był dostatecznie ostry nie widziałbym wtedy problemu, by mógł sobie sam odciąć rękę. Wystarczyłoby przyłożyć trochę siły na początku, a bezwładność załatwiłaby resztę. Z igły robisz widły, latających Claymorów nie było i nie będzie ;P (chyba, że częściowo przebudzeni ze skrzydłami). Akurat ta cała transplantacja faktycznie może wydać się śmieszna, ale dla mnie takie rozwiązanie nie było banalne. Dzięki temu zabiegowi do końca nie było wiadomo co stanie się z Clare, czy przeżyje czy nie i autor jakoś wybrnął z tej sytuacji. To świat fantasy, więc nie widzę powodów by się czepiać, Tobie po prostu w ogóle nie podszedł klimat serii.
Mam pytanie, czy Ty w ogóle oglądasz jakieś anime z przyjemnością ? Skoro czepiasz się takich rzeczy, to chyba niełatwo o znalezienie anime dla Ciebie. Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?

Cytuj
(zachowanie organizacji)

Jak sam raczyłeś zauważyć, youmy nie są żadnymi godnymi przeciwnikami dla organizacji. Ale ta zachowuje się jak by było wprost przeciwnie: przygotowując swoich wojowników głównie do walki z youmami, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy, najlepiej offense-defence (z możliwością transplantacji kończyn, a jakże :) ), o innych podstawowych brakach w wiedzy też szkoda mówić bo ręce opadają (Claymory dowiadują się zdecydowanie zbyt wielu rzeczy przypadkiem/od swoich koleżanek, zamiast zostać poinformowanym o tym wcześniej).
W rezultacie, każda wyprawa na coś bardziej tłustego niż zwykły youma kończy się zbieraniem przypadkowych teamów i równie przypadkową taktyką walki "huzia na Józia"  podczas to której śmierć zbiera obfite żniwo. A wszystko to w warunkach permamentnego niedoboru wojowników (tylko 47) jak i braku materiału dobrego na niego (to już twoja teza akurat) oraz... z oddechem abbysalów na karku, z których to istnienia organizacja zdaje sobie jak najbardziej sprawę i to od dawna. To ja się pytam: co to ma być?

Widzę sprzeczność w tym co napisałeś. "Organizacja zachowuje się jakby youmy były godnymi przeciwnikami dla Claymorów, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy". Więc uważasz, że organizacja traktuje youmy jako spore zagrożenie dla Claymorów, jednak mimo to wysyła przeciwko nim tylko pojedynczych wojowników "kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy".
To, że ich o niczym nie informują świadczy o tym, że za nic mają ich życie, traktują ich jak niewolników, których można w każdej chwili zastąpić. Dla organizacji dobry wojownik to taki, który nie zadaje pytań tylko wykonuje rozkazy i nie ma za dużo oleju w głowie coby przypadkiem nie zaczął się buntować. Motywy organizacji nie są nam znane (jeszcze), ale akurat to z pewnością z czasem się wyjaśni. Co z tego, że w anime nie wyjaśniono tego, anime to tylko ukłon w stronę fanów mangi albo osób lubiących czystą akcję, dla reszty raczej niezjadliwe. Jednak zarzuty, o których mówisz dotyczą również mangi stąd moja reakcja.
Skąd po pierwsze założenie, że jest tylko 47 wojowników ? Muszą przecież mieć gdzieś ich rezerwy nie uważasz ? Wysłanie ponad połowy z nich na pewną śmierć w przypadku gdy nie mieliby zastępców nie byłoby w ich stylu. Skoro udało im się przez tak długi okres czasu przeżyć i utrzymać władzę, to jednak do głupców nie należą, czyż nie ?

Cytuj
(...)za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Nie zgadzam się, nie wiem jednak czy sensownie odpowiadałem na Twoje zarzuty. No cóż, próbowałem. Dzięki za przyjemną kłótnię :).
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: richie w Grudzień 29, 2007, 12:53:35 am
Cytat: "Góral"
Cytat: "richie"

(...) Równie dobrze ja mogę powiedzieć - znajdź mi Claymora który nie przeżył utraty ręki. Moment - nie, ja mogę powiedzieć: wylicz mi tu te tłumy Claymorów które nie przeżyły tylko z powodu zwykłej utraty jednej ręki (skoro Irene i Clare to były takie wyjątki...)

Heh, oglądałeś uważnie Claymore'a czy nie ? Jak myślisz ile było przypadków, w których ofensywny Claymore tracił rękę i nie zostawał przy okazji zabity ?

Hola, hola, zły człowieku. Chyba się nie zrozumieliśmy (albo udajesz że nie zrozumiałeś).
W odpowiedzi na mój zarzut p.t. czemu się Claymory nie zaopatrzują w utracone kończyny wyjechałeś mi wcześniej z argumentem jakoby przeżycie po utracie ręki = kozactwo które zdarza się tylko Irene i Claire.
A teraz mi znowu piszesz, że przecież to nie może być - bo taki osobnik zaraz by został zabity. Wydaje mi się oczywiste, że chodziło mi o sytuację w której ktoś rękę stracił, ale swoją walkę wygrał - i coś takiego wcale nie jest bardzo nieprawdopodobne, bo wystarczy że akurat walczyło więcej niż jeden Claymore. Czyli ktoś rękę stracił, ale ktoś inny dokończył dzieła. Niemożliwe?

(ciach 98% bezrękich bo się nie mają nijak do tego co napisałem)

Cytuj
Już na samym początku było powiedziane, że kwestią czasu jest przebudzenie Claymore'a, dlatego wprowadzono czarne karty. Z każdym wydzieleniem youki Claymore jest bliższy przebudzeniu więc powiedzmy, że jednorazowo mógłby ktoś tak postąpić jednak na dłuższą metę to by nie przeszło.

A ja to widzę tak że z tym przebudzeniem Claymora jest analogicznie jak ze śmiercią zwykłego człowieka. Każdego z nas to czeka, ale czy to oznacza że np. nikt nikomu nie oddał nigdy krwi?

Cytuj
Zresztą nie wiem czy znalazłby się chętny do tego, by przekazać komuś swoją rękę.

Tak jak mówię - wszystko zależy od tego jak bardzo to wpływa na ich stan.

Cytuj
Ad 1) Dowód na to, że oglądałeś serię po łebkach i nieuważnie przeczytałeś mój poprzedni post. W odcinku, w którym Irene przekazywała swoją rękę było powiedziane, że Clare nawet po treningu bedzie miała dostęp do zaledwie 50% jej mocy, a Irene należała do najpotężniejszych wojowniczek.

Anime oglądałem jak leci, tzn. każdy odcinek cały jeden raz i szczerze mówiąc sam jestem wręcz zaskoczony że pamiętam tyle szczegółów. A co do sprawności ręki, to owszem pamiętałem że była jakaś mowa, tylko że - czy aby napewno była mowy o mocy a nie po prostu o jej technice (którą to Claire musiała się wpierw nauczyć) takiego detalu już nie pamiętam.
Swoją drogą, to ciekawe skąd Irene to wszystko wiedziała? I to na tyle dobrze że operuje nam tu dokładnymi procentowymi wartościami.

Cytuj
Ad 1a) W tym samym odcinku Irene powiedziała, że zregenerowany organ (w tym przypadku ręka) miałaby tylko ludzkie możliwości, ale wystarczyłaby jej na przeżycie. Irene miała jednak kilka innych powodów, by tego nie robić zanim straciła jedyną kończynę górną. Już dawno zrezygnowała z życia wojowniczki, chciała wykorzystać cudowne ocalenie by uwolnić się spod władzy organizacji. Regenerując swoją rękę musiałaby wydzielić spore ilości youki czym zwróciłaby uwagę przebudzonych i/lub organizacji, przyczyniłoby się tylko do jej śmierci. Miała ryzykować życie tylko po to by zregenerować rękę o ludzkich możliwościach? Nie zrobiła tego od razu, bo była nieprzytomna, nie zrobiła tego później z wyżej wymienionych powodów.

Cóż, nadal pozostaje pytanie czemu nie próbowała tego zrobić "przy okazji" przekazania swojej ostatniej kończyny Claire. Sępy które miały zobaczyć wydzielane youki, już dawno je zobaczyły.

Cytuj
Mam pytanie, czy Ty w ogóle oglądasz jakieś anime z przyjemnością ? Skoro czepiasz się takich rzeczy, to chyba niełatwo o znalezienie anime dla Ciebie.

Uh-oh. Schodzimy ad persona? Claymore nie niepodoba mi się kompletnie, mimo wszystko nie stać by mnie było aż na taki zjeb jaki popełnił Zegarmistrz, a fakt że nikt mi pistoletu do głowy nie przyłożył tudzież żadnego pisania recenzji (ani prowadzenia płomiennej dyskusji, duh) nie planowałem a mimo to obejrzaem całość też o czymś świadczy (choć pod koniec ciężko było, ojoj...) . A co do innych anime - tak oglądałem ich dużo, może wręcz za dużo i dlatego jestem cholernie wyczulony na wszelakie tanie sztuczki scenarzystów nie podparte solidnym tego fachu rzemiosłem.

Cytuj
Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?
Z szeroko pojętego poważniejszego fantasy widziałem - i miło wspominam Berserka, Escaflowne, Bloodlusta.. hm, Haibane i Tsukihime jeśli sie kwalifikuje i może coś by się jeszcze znalazło. No i? Zdałem czy jak? A jeśli tak to co z tego wynika? :)

Cytuj
Widzę sprzeczność w tym co napisałeś. "Organizacja zachowuje się jakby youmy były godnymi przeciwnikami dla Claymorów, promując indywidualność kiedy tu by się aż prosiło o przynajmniej dwuosobowe teamy".

... w kontekście tego co pisałem później (czyli że prawdziwym przeciwnikiem organizacji są istoty wyższe od youm). Więc nie ma tu żadnej sprzeczności.

Cytuj
To, że ich o niczym nie informują świadczy o tym, że za nic mają ich życie, traktują ich jak niewolników, których można w każdej chwili zastąpić. Dla organizacji dobry wojownik to taki, który nie zadaje pytań tylko wykonuje rozkazy i nie ma za dużo oleju w głowie coby przypadkiem nie zaczął się buntować.

Ok, jestem w stanie to zrozumieć, ale to nadal nie zmienia faktu że takie postępowanie w obliczu taaakich czających się wrogów jest nieroztropne. Bo jak wiadomo choćby z historii - niedokształceni niewolnicy nigdy nie walczyli za dobrze.

Cytuj
Motywy organizacji nie są nam znane (jeszcze), ale akurat to z pewnością z czasem się wyjaśni. Co z tego, że w anime nie wyjaśniono tego, anime to tylko ukłon w stronę fanów mangi albo osób lubiących czystą akcję, dla reszty raczej niezjadliwe. Jednak zarzuty, o których mówisz dotyczą również mangi stąd moja reakcja.

Tylko przypominam że cała dyskusja zaczęła się od cytata komentarza recenzji anime. A ja mangi nie czytałem, i specjalnie nie zamierzam (nie czytuję za dużo mang z zasady, jestem oglądaczem).

Cytuj
Skąd po pierwsze założenie, że jest tylko 47 wojowników ? Muszą przecież mieć gdzieś ich rezerwy nie uważasz ? Wysłanie ponad połowy z nich na pewną śmierć w przypadku gdy nie mieliby zastępców nie byłoby w ich stylu. Skoro udało im się przez tak długi okres czasu przeżyć i utrzymać władzę, to jednak do głupców nie należą, czyż nie ?

Hm, no tak sobie prostolinijnie założyłem, że skoro numerują do 47 to tylu ich jest. A o rezerwach - nikt ani mru mru. I to nie tylko organizacja ale też żadne claymorki nie wspominały. Jeśli byłoby coś w postaci "poczekalni" czy też drugiej ligi z której dopiero wtedy dostawałoby się na front ktoś by coś o tym wspominał?

Cytuj
Cytuj
(...)za dużo "może" jak na kręgosłup całej fabuły. Po prostu.

Nie zgadzam się, nie wiem jednak czy sensownie odpowiadałem na Twoje zarzuty. No cóż, próbowałem. Dzięki za przyjemną kłótnię :).

Mimo wszystko myślałem że uczestniczę w dyskusji, no ale ;)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Góral w Grudzień 29, 2007, 08:10:02 am
Cytat: "richie"

(...)Wydaje mi się oczywiste, że chodziło mi o sytuację w której ktoś rękę stracił, ale swoją walkę wygrał - i coś takiego wcale nie jest bardzo nieprawdopodobne, bo wystarczy że akurat walczyło więcej niż jeden Claymore. Czyli ktoś rękę stracił, ale ktoś inny dokończył dzieła. Niemożliwe?

No nie zrozumieliśmy się. Wg mnie jest to wysoce nieprawdopodobne, a przypadki Irene i Clare to wyjątki. Ophelia była sadystką, która zabawiała się kosztem Clare i ćwiartowała ją. Gdyby chciała zamiast  ręki odciąć jej łeb mogłaby to zrobić od razu. Podobnie było w przypadku Priscilli i Irene - to nie był szczęśliwy traf, ale różnica w poziomie umiejętności i sile. Moim zdaniem, jeśli już ktoś potrafiłby odciąć Claymorowi rękę to i łeb również (tak wiem, ataki kamikaze, w których ktoś poświęciłby rękę, by załatwić przeciwnika albo niecelowa utrata ręki i przeżycie byłyby możliwe, ale piszę tu o tym, że przeciwnik byłby w stanie to zrobić, skoro rękę, to i głowa nie byłaby poza jego zasięgiem, a wszystko zależałoby od szczęścia, bo umiejętności byłyby zbliżone).
Gdyby z kolei walczyło więcej niż jeden (co zdarzało się wyłącznie w przypadku polowań na AB) przeżycie w tym konkretnym przypadku byłoby możliwe, ale przy następnej walce jednorękiego już nie bardzo. Dlatego należałoby założyć jeszcze, że ręka tego wojownika nie zostałaby odgryziona czy zmiażdżona, ale ładnie odcięta, a Claymore miałby czas na sklejenie nienaruszonej, lecz odłączonej od właściciela kończyny (przypominam, że ofensywni muszą to zrobić szybko inaczej nie będą w stanie tego zrobić). Clare i Irene miały po prostu szczęście, ale Ciebie to nie przekonuje.

Cytuj

A ja to widzę tak że z tym przebudzeniem Claymora jest analogicznie jak ze śmiercią zwykłego człowieka. Każdego z nas to czeka, ale czy to oznacza że np. nikt nikomu nie oddał nigdy krwi?

Są gorsze rzeczy niż śmierć, a taką dla Claymore'a była utrata człowieczeństwa (czyt. przebudzenie), więc to nie nie jest takie proste jak oddanie krwi, której w krótkim czasie nam przybędzie. Poza tym prawie nieśmiertelne Claymory (coś jak Highlander, czyli ja ;)) nie przebudziłyby się gdyby nie korzystały z youki, więc nie widzę tu związku ze śmiercią zwykłego człowieka, która czeka każdego.

Cytuj
A co do sprawności ręki, to owszem pamiętałem że była jakaś mowa, tylko że - czy aby napewno była mowy o mocy a nie po prostu o jej technice (którą to Claire musiała się wpierw nauczyć) takiego detalu już nie pamiętam.
Swoją drogą, to ciekawe skąd Irene to wszystko wiedziała? I to na tyle dobrze że operuje nam tu dokładnymi procentowymi wartościami.

Na pewno chodziło o siłę ataku i jego szybkość. Skąd Irene to wiedziała ? Po prostu oszacowała. Zauważ, że nie podała: "posiadasz teraz 53,22% mojej mocy", ale 50%. Zresztą każdy Claymore ma youki radar i potrafi w miarę dokładnie oceniać siłę przeciwnika, podobnie jak my potrafimy w miarę dokładnie oceniać odległość obiektów od nas.

Cytuj
Cóż, nadal pozostaje pytanie czemu nie próbowała tego zrobić "przy okazji" przekazania swojej ostatniej kończyny Claire. Sępy które miały zobaczyć wydzielane youki, już dawno je zobaczyły.

Proste. Wiedziała, że zaraz zginie (w momencie gdy po raz pierwszy wydzieliła youki było to oczywiste), a w Clare znalazła odkupienie swoich win, więc postanowiła jej przekazać rękę, z której i tak nie korzystała. Całe to jej gadanie było po to, by Clare sobie jak najszybciej poszła i przyjęła prezent, inaczej jej starania byłyby na marne. Miała stękać przy Clare i się regenerować ? Nic by to jej nie dało skoro i tak zaraz czekała ją egzekucja (trening jednak trwał trochę czasu, więc kto miał przyjść, przyszedłby niedługo później) nie potrzebowała się męczyć pod koniec, by zaraz i tak wąchać kwiatki od spodu. Jeść nie potrzebowałaby (Claymore'y mają niewielkie potrzeby fizjologiczne) przez długi czas więc wystarczyło czekać.

Cytuj
Czy oprócz Claymore'a oglądałeś jakieś anime z gatunku fantasy, a jeśli tak to czy podobne "niedorzeczności" Tobie nie przeszkadzały ?
Z szeroko pojętego poważniejszego fantasy widziałem - i miło wspominam Berserka, Escaflowne, Bloodlusta.. hm, Haibane i Tsukihime jeśli sie kwalifikuje i może coś by się jeszcze znalazło. No i? Zdałem czy jak? A jeśli tak to co z tego wynika? :)
Chciałem zobaczyć, czy bym się nie mógł czegoś doczepić przy tytułach, które wymienisz ;P. W przypadku Escaflowne, Bloodlusta i Tsukihime coś by się znalazło, Breserk i Haibane są dla mnie doskonałe (Berserka radzę przeczytać, bo w wersji papierowej jest znacznie, znacznie lepszy).

Cytuj
Hm, no tak sobie prostolinijnie założyłem, że skoro numerują do 47 to tylu ich jest. A o rezerwach - nikt ani mru mru. I to nie tylko organizacja ale też żadne claymorki nie wspominały. Jeśli byłoby coś w postaci "poczekalni" czy też drugiej ligi z której dopiero wtedy dostawałoby się na front ktoś by coś o tym wspominał?

To, że same wojowniczki nic na ten temat nie rozmawiały nie znaczy, że tak musiało być. Podczas oglądania dochodziłeś do wniosków potwierdzających, że Claymore ma same niedociągnięcia. Właściwie gdybym nie znał mangi to może bym się z Tobą zgodził całkowicie, ale najpierw przeczytałem, a później obejrzałem i może dlatego nie widziałem tych nieścisłości ? Chyba tak. Zostałem spaczony przez oryginalną wersję.

Cytuj
Mimo wszystko myślałem że uczestniczę w dyskusji, no ale ;)

Jak zwał tak zwał ;).
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: richie w Grudzień 30, 2007, 01:59:37 am
Cytat: "Góral"
Właściwie gdybym nie znał mangi to może bym się z Tobą zgodził całkowicie, ale najpierw przeczytałem, a później obejrzałem i może dlatego nie widziałem tych nieścisłości ? Chyba tak. Zostałem spaczony przez oryginalną wersję.

To moze tym stwierdzeniem jak i korzystając z okazji tego że lada moment wybywam na sylwka pozwolę sobie zakończyć tę dyskusję (która w sumie i tak już dogasywała) Mogę też dodać alternatywną wersję - iż to moja nieznajomość mangi spaczyła wizerunek tego anime :D
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Grudzień 30, 2007, 08:49:48 am
a moja znajomość mangi nic nie spaczyła, bo anime mnie odrzuciło wielkim kopem, więc nic mi się nie mogło "zepsuć"  :P
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Frey Ikari w Grudzień 30, 2007, 01:59:05 pm
O jeny, jeny, jeny, a co to za wielka dyskusja?? Kto wie może nawet powinienem obejrzeć to anime skoro takie emocje wywołuje...
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: marmoo w Styczeń 03, 2008, 08:23:42 am
Regeneracja rąk nie wydaje mi sie nieścisłością. Nie widziałem ani jednej Claymore (z wyłączeniem Irene i Claire), która byłaby bez ręki. Irene została z kikutem ponieważ była renegatką, nie miała możliwości dobrowolnego uzyskania takowej od jakiejś defensywnej Claymorki, natomiast przejęcie jej w walce też nie do końca było możliwe, po prostu by się wystawiła organizacji. Dlaczego zdecydowała się oddać swoją drugą rękę Claire? Ponieważ wyczuła, że dla niej to już koniec, jednooka (nie pomnę jak jej było) już po nią szła. Powód, dla którego wspomogła Claire? Irene także chciała się zemścić, za Teresę chociażby. Wiedziała, że jakby Claire przyczepiła sobie prawicę jakiegoś defensywnego leszcza, to chociażby i nawet  po tysiącu lat treningu mogłaby Pris co najwyżej skoczyć (potencjał , jaki Irene zauważyła w Claire wynikał z jej żądzy zemsty oraz posiadania przez nią mięcha Teresy).

Co do organizacji i jej nielogicznej polityki,  wydaje mi się, że walka z youmami i obudzonymi jest tylko fasadą, czymś traktowanym poważnie jedynie przez Claymory, Youmy i Przebudzonych. Organizacja wydaje się mieć jakieś inne, nie do końca sprecyzowane plany, co zdaje się kilka razy zostało zaakcentowane.

Co do anime - shit nieziemski, nie sądziłem, że seria, które wydawała mi się całkiem niezła, a momentami bardzo dobre - gdzieś tak do połowy, pod koniec będzie wywoływało we mnie odruchy wymiotne. DIE RAKi, DIE. Manga zresztą tez wydaje się schodzić na psy.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Louise w Styczeń 03, 2008, 10:03:24 am
Cytat: "marmoo"
Manga zresztą tez wydaje się schodzić na psy.


Tomy #3-8 to zdecydowanie najlepsza część całej historii.
Teraz akcja w mandze jest sztucznie przeciągana. Zapewne wydawca, bazując na popularności serialu, zwęszył dodatkową gotówkę.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Styczeń 06, 2008, 01:35:19 pm
marmoo a ty skąd się urwałeś :lol:
Mi się anime spodobało. Łącznie z końcówką, która co prawda mogła być lepsza, ale i tak była fajna. Jedyne co, to brakuje kontynuacji.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: marmoo w Styczeń 06, 2008, 06:57:44 pm
Cytat: "anfan"

Mi się anime spodobało. Łącznie z końcówką, która co prawa mogła być lepsza, ale i tak była fajna. Jedyne co, to brakuje kontynuacji.



Broń nas Panie Boże przed kontynuacją :P (choć zdaje się, że takowa jest w planie). A co do tego, czy się anime podobało, czy nie - różne są gusta, jak dla mnie ta seria pod koniec (gdzieś tak od totalnie spalonej konfrontacji z Florą) niebezpiecznie zaczęła się zbliżać ku rejonom dna absolutnego, których wyznacznikiem IMO jest Elfen Lied..
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Styczeń 07, 2008, 09:15:38 am
Głupoty gadasz i nie chcę mówić kto tu jest dnem. Elfen Lied było lepsze od Claymore i poza tym to jedno z najlepszych anime.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Styczeń 07, 2008, 10:12:40 am
Cytat: "marmoo"
Cytat: "anfan"

Mi się anime spodobało. Łącznie z końcówką, która co prawa mogła być lepsza, ale i tak była fajna. Jedyne co, to brakuje kontynuacji.



Broń nas Panie Boże przed kontynuacją :P (choć zdaje się, że takowa jest w planie). A co do tego, czy się anime podobało, czy nie - różne są gusta, jak dla mnie ta seria pod koniec (gdzieś tak od totalnie spalonej konfrontacji z Florą) niebezpiecznie zaczęła się zbliżać ku rejonom dna absolutnego, których wyznacznikiem IMO jest Elfen Lied..


ty się nie znasz. to wybitne anime. ma genialną kreskę i genialne postacie i jest idealne, bo jest genialne i idealne, zwłaszcza postacie, które sa genialne aż do bólu.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Styczeń 07, 2008, 11:12:52 am
Jakieś kłopoty z pamięcią czy co ? Wyraźnie pisałem wcześniej że to nic idealnego. Ale na pewno to anime powyżej przeciętnej.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Wilk Stepowy w Styczeń 07, 2008, 11:32:41 am
Skoro nie jest idealne to wymień jego wady.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Styczeń 07, 2008, 12:05:24 pm
ja uważam, że anime jest idealne, nie znasz się, anfan i nie pisz głupot. jak się je zobaczy drugi raz to widać, jak postacie są genialne. obejrzyj jeszcze raz.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Nakago w Styczeń 07, 2008, 12:17:02 pm
No, skoro Szyszka tak zachwala, to chyba jednak będę musiała obejrzeć :lol:.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Styczeń 07, 2008, 12:37:09 pm
Dobrze szyszko. Ty się znasz :lol:
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Styczeń 07, 2008, 12:55:00 pm
Cytat: "anfan"
Dobrze szyszko. Ty się znasz :lol:


hihi, anfan, wiedziałam, że docenisz :)

nie rozumiem czemu tak się czasem zapędzasz, no. moja pamięć nie szwankowała, wiem, zę nie napisałeś, że to idealne anime, ale złośliwość mnie podkusiła, żeby Cię podrażnić troszeczkę :)

gdyby nie to, ze awersyjnie reaguję na anime na podstawia mangi shjounen, to bym z przyjemnością pewnie Claymore obejrzała, bo i postacie ładniejsze niż w mandze i o dziwo dynamika walk całkiem-całkiem (jak na mój skromny gust mangaka jest trochę "sztywny" i rysuje wszystko na jedno kopyto). Kiedyś może się skuszę, bo - jak pisałam - manga mi się podobała, bo jest nietypowym shounenem z postaciami kobiecymi, których nadnaturalność jest ładnie wytłumaczona i trzyma się kupy fabularnie.

Twierdzenie, że jest tam jakieś shojo-ai jest prawie tak śmieszne, jak szukanie shounen-ai w Saiyuki (to, że wszyscy główni bohaterowie są jednej płci jeszcze nic nie oznacza, połowa facetów z Naruto musiała by być gejami, bo ninjetek do pary im brakuje, nie mówiąc o wszystkich sportówkach i innych dragon ballach :roll: ). Przypominam, że w Claymore przydupaskiem głównej bohaterki jest jakiś niemrawy facecik, ktory nic nie wnosi do fabuły poza okrzykami i czystym serduszkiem (wypisz-wymaluj 95% kobiecych przydupasków w typowych shounenach). Przynajmniej ja czytałam to z nastawieniem na dobrą fabułę i dobrze stworzone postaci. Anime ma tendencje do rozwlekania i wydumania "głębi" bohaterów, której Claymorki posiadają na tyle, żeby conieco tłumaczyć ich postępowanie i mieć pretekst do zawijania fabuły. Może świadcyć o tym choćby to, że oprócz Teresy kazdą inną bohaterkę musze sobie z trudem przypominać, a połowy nawet z fryzury nie pamiętam (bo z twarzy to i tak się średnio różnią)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Bere w Marzec 19, 2008, 05:45:56 pm
Widziałem Claymore'a wieki temu, i nie, nie napiszę że mi też się nie podobał, bo tak było w przypadku Szyszki czy kogokolwiek tam innego, wręcz przeciwnie, podobał mi się bardzo. Ale ciężko żeby podobało się jakiekolwiek inne fantasy anime, skoro stawia się temu jakieś chore wymagania, które nie spełniają filmy aktorskie kręcone za grube miliony i obsypane mnóstwem nagród. [tu odnoszę się do tematu Claymore] Logiczna zależność poszczególnych elementów w nierealnym świecie ? Bullshit, nie ma czegoś takiego ! Cholerny Tolkien uznawany za absolutnego mistrza high fantasy takich wymagań nie spełnia ! Czy tak ciężko zrozumieć, że celem jest tutaj opowiedzenie pewnej historii, a nie przedstawianie SIMu pumpkin paradise czy czegokolwiek innego ? Przecież próba powiązania logiki z wymyślonym światem przeczy sama sobie, to po cholerę ten świat wymyślać, skoro wszystko jest tak przyziemne i oczywiste że da się wytłumaczyć prostą logiką ? Słowem, pieprzę analnie takie poglądy na temat fantasy anime, czy fantasy w ogóle ! Idźcie się rozkoszować waszymi boskimi filmami obyczajowo-historycznymi.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Szyszka w Marzec 19, 2008, 05:53:46 pm
te, nie podskakuj.

nie podoba mi się anime Claymore, bo to shounen, a ja shounenów z zasady nie oglądam. Claymore czytałam mangę i jako taka jest znośna, widziałm lepsze i widziałam gorsze. Nie używaj imienia szyszki nadaremno!
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Bere w Marzec 19, 2008, 06:16:35 pm
Na szczęście nie każdy jest tak zamknięty na wszystko, ja potrafię obejrzeć/przeczytać dowolny tytuł bez większych oporów i uprzedzeń, niezależnie od tego czy jest zaklasyfikowany jako shoujo, shounen-ai czy cholera wie co. Dlaczego tak inteligentna osoba jak Ty nie potrafi zrozumieć, że wszystko jest dla ludzi i to normalne że komuś może podobać się ecchi, na które pomstujesz od wieków, i że skoro hinty shounen-ai są takie fajne, to tak samo może podobać się bardziej dosłowne yaoi ? No właśnie, skoro shouneny są takie be, to dlaczego nie odpuścisz sobie tej kategorii, like, w 100 procentach ?
Wiem, że wykręcisz się Knurkiem, ale mniejsza...
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dreadorus Maximus w Marzec 19, 2008, 07:00:22 pm
Czuję się usprawiedliwiony, bo ja nie narzekałem na brak logiki. Brak logiki w Claymore był fajny. Niefajne były przydługie walki ciągnące się odcinkami.

Odkopmy może temat o Claymorze.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Marzec 19, 2008, 07:04:31 pm
Prawdę mówiąc Claymore to troszkę poniżej tych najlepszych anime choćby fate stay night. Oglądając to anime czym dalej tym bardziej wciągało chociaż końcówka troszkę mogła być inna.
Co do walk to były jego najlepszą częścią zwłaszcza te z silnymi wrogami były genialne.
Bo to jest na takiej zasadzie że ta najsłabsza pod wpływem złości, poświęcenia, zemsty pokonuje tych najlepszych. Lecz całe szczęście że na końcu powiedzieli dlaczego ktoś o tak niskim poziomie pokonuje tak silnych wrogów.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: obik w Marzec 19, 2008, 07:29:56 pm
Clara nie była najsłabsza,była experymentem. Była prototypem wojownika.
Ci ziomkowie z tej organizacji wiedzieli że ma potenciał . Końcówke mogli bardziej zaplanować ale cóż  ;) bywa.
A miała najgorszy numer z powodu swojej przydatności, przynajmniej z początku.Była nowa,w fachu od nie dawna wiec jaki numer byście jej dali?
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dreadorus Maximus w Marzec 19, 2008, 07:37:32 pm
Priscilla była nowa w fachu i dostała dwójeczkę :roll:

Tu chodzi o zdolności bojowe, na które przekłada się umiejętność posługiwania się Yoki. Clara miała słabe Yoki i dlatego miała najniższy numer. Z kolei była najbardziej człowiekiem, więc potencjał miała zupełnie inny, nieprzystający do reguł opisywania Claymanek.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: obik w Marzec 19, 2008, 07:40:12 pm
Cytat: "Dreadorus Maximus"
Priscilla była nowa w fachu i dostała dwójeczkę :roll:

tak ale co ona zrobiła i po czyjej stracie jej  dali numer  :roll:
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dreadorus Maximus w Marzec 19, 2008, 07:43:29 pm
W anime ma go z miejsca. Dostała swój symbol i od razu stała się numerem dwa.

Potem dopiero wszystko spie#doliła.
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: obik w Marzec 19, 2008, 07:48:42 pm
Cytat: "Dreadorus Maximus"
W anime ma go z miejsca.

tak ale dostała numer nie bez podstawnie. pokazali tą uliczke przez którą przeszła. o ten moment mi chodzi. ;)
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Dreadorus Maximus w Marzec 19, 2008, 08:02:21 pm
Eech, ale miała go zanim weszła w tę uliczkę. :roll:
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Bere w Marzec 19, 2008, 09:29:11 pm
Chodźcie przeanalizujemy jak miała się długość fryzury do szybkości i swobody ruchów każdej z Claymorek.  :roll:
Tytuł: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: obik w Marzec 19, 2008, 09:47:08 pm
Oczymś trza rozmawiać, a może sie coś poważniejszego nasunie?
Tytuł: Odp: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Zeromus w Marzec 24, 2010, 10:02:00 pm
Na każdym forum M&A musi się znaleźć ktoś kto notorycznie krytykuje anime na podstawie mang.Na tym forum ja wezmę na siebie to ciężkie brzemię.

Tom 16-17 Rozdziały 99-101.W końcu, po wielu latach, dochodzi do długo oczekiwanego starcia Clare z Priscillą.Princilla jest chłodna,opanowana,niewzruszona.Clare zachowuje się jak czystej krwi berserk raz za razem bezmyślnie, z zapałem i furią,  atakujący swojego przeciwnika.Princilla używając małej części  swej mocy z łatwością odpiera ataki Clare i raz za razem posyła ją na ziemię.Próbuje przemówić Clare do rozsądku i wciągnąć ja w dyskusję ale Clare nie słucha.Gdy zawodzi ostatni as w rękawie Clare załamuje się i zaczyna płakać.W anime bez przerwy jakaś Claymore płakała tu dochodzi do tego w 17 tomie.

Co opisana przeze mnie walka ma wspólnego z obrazem tej walki w anime(ostatnie dwa odcinki anime,nie powstałe na podstawie mangi) ?Absolutnie nic.Wiem ze gdy powstawało anime obecnych tomów jeszcze nie było i autorzy anime działali "w ciemno" ale prawda jest taka ze to co oni stworzyli wprost przeczy obrazowi z mangi.W anime to Princilla zachowuje się jak bestia,nie ma kontaktu z rzeczywistością,ma napady obłędu,myli swoje zwidy i majaki z rzeczywistością(w mandze jest opanowana i spokojna czyli zupełnie inaczej).Ona koniec  końców  załamuje się i zaczyna płakać(czyli zupełnie na odwrót niż w mandze) .Walcząc pełnią mocy przegrywa z Clare(w mandze pokonuje ją łatwo walcząc częścią mocy).Wiem ze autorzy anime nie czytali tomów,których wtedy jeszcze nie było, ale mogli się skonsultować z autorem mangi,zapytać  co planuje w przyszłości.Bo to co sami wymyślili było słabe nie podobało się mi,i nie tylko mi,już kilka lat temu gdy nie wiedziałem jak będzie wyglądało to potem w mandze i dzisiaj ,gdy już wiem, stwierdzam ze ich dzieło nijak nie pokrywa się z wydarzeniami z mangi.W wielu anime robią fillery ale rzadko tak nie trzymają się kupy z resztą serii jak w tym przypadku.
Wniosek?Doszedłem do niego dawno ale  kolejny raz utwierdzam się w tym przekonaniu:nie oglądać fillerów w ogóle.Amen.          

 
Tytuł: Odp: Claymore M&A
Wiadomość wysłana przez: Shirosama w Marzec 24, 2010, 10:25:31 pm
Faktycznie z tego co piszesz wynika, że lepsza walka była w mandze.