A ja polecam :) Wciągające czytadełko, parę zabawnych odzywek.
Tak sobie pomyślałem - gdyby Charlie Northern po ostatnim kadrze "Objawień" przefarbował włosy na blond, założył prochowiec i nauczył się paru sztuczek, to dostalibyśmy... wypisz wymaluj Constantine'a. Co dziwnym nie jest, zwłaszcza że Jenkins napisał chyba ze 40 zeszytów "Hellblazer'a". Jednocześnie wiara i brak nadziei - coś w tym jest.
Mieszane mam odczucia co do rysunków - z jednej strony ich silniejszy realizm chyba zbanalizowałby samą fabułę, bo to na styku historii (opowiedzianej serio, w gruncie rzeczy) i tych cartoonowych postaci mocno iskrzy moim zdaniem. Ale z drugiej strony - zamierzona umowność postaci narzuciła pewien cudzysłów, uniemożliwiający jakieś głębsze zaangażowanie się w przedstawiany świat. Nie miałem tego dystansu przy czytaniu "Powers", gdzie jest podobne rozwiązanie.
Edytorsko sam album prezentuje się wspaniale, niemniej w moim egzemplarzu w czasie czytania odkleiła się okładka – grzbiet i tylna ścianka.Wygląda na to, że cały nakład tak ma. Co za wybitne osiągnięcie takiej wydawałoby się porządnej drukarni...
Tak sobie pomyślałem - gdyby Charlie Northern po ostatnim kadrze "Objawień" przefarbował włosy na blond, założył prochowiec i nauczył się paru sztuczek, to dostalibyśmy... wypisz wymaluj Constantine'a. Co dziwnym nie jest, zwłaszcza że Jenkins napisał chyba ze 40 zeszytów "Hellblazer'a".Przypomnę nieśmiało, że są to te odcinki "Hellblazera", które wydawnictwo omija szerokim łukiem, kiedy wydaje kolejne TPB, chociaż już dawno temu wydało - wtrąconą pomiędzy odcinki pisane przez Jenkinsa - historię "Son of Man".
Cały komiks budowany jest na powolnym rozwoju akcji i zapowiadaniu, że na końcu będzie fajerwerk, a tymczasem na końcu bohaterDokładnie o tym samym pisałem. Może Jenkins uznał, że toSpoiler: pokaż
Komiks cały czas czyta się jak sensację/kryminał, a zakończenie nie przynosi rozwiązania tego wątku.
Przeniesienie akcji na "wyższy poziom" bardzo mnie rozczarowało. Cały komiks budowany jest na powolnym rozwoju akcji i zapowiadaniu, że na końcu będzie fajerwerk, a tymczasem na końcu bohaterSpoiler: pokaż
Bohater po prostu siada z papierosem w ręce, moim zdaniem nie płacze. W każdym razie i tak się świetnie trzyma, biorąc pod uwagę fakt, że przed chwilą spojrzał w otchłań.
Hmm, z tych rzeczy, które wymieniłeś, czytałem tylko "Mistrza i Małgorzatę", więc chyba spasuję... :)To raczej ja powiem: pas. Mam nieobiektywne (bo skażone lekturami innych - niewydanych w Polsce - komiksów) spojrzenie na "Objawienia".
Ale o co Ci chodzi? Przecież intryga została wyjaśniona.Półtorej setki stron śledztwa i intrygi, spointowanej tekstem
Półtorej setki stron śledztwa i intrygi, spointowanej tekstem. To nazywasz rozwiązaniem?Spoiler: pokaż
Jakoś totalnie upraszczasz sprawę.Spoiler: pokaż
nawet Chandler nie potrafił z taką mocą oddać osamotnienia bohatera wobec wszechogarniającego zła
Chyba się trochę nie dogadujemy, beacon. Czy chcesz powiedzieć, że w tym wątku kryminalnym coś zostało niewyjaśnione?
Niby jakieś rozwiązanie jest, tylko że opiera się na nagłym objawieniu demonicznej prawdy i o, koniec. Po prostu poczułem rozczarowanie, bo całe to śledztwo prowadziło tylko do wniosku, że wszystko bohatera i tak przerasta i koniec.Rozwiązanie jest konkretne.
Trafiony, zatopiony. :lol: :lol: :lol:Czyżby nie tylko Twoje spojrzenie na "Objawienia" było nieobiektywne? :)