TLDR
Po prostu nie rozumiem, jak komuś może nie podobać się ten film. Moim zdaniem to najlepszy marvelowski film i tyle.
Po prostu nie rozumiem, jak komuś może nie podobać się ten film. Moim zdaniem to najlepszy marvelowski film i tyle.
A moim zdaniem to zwykły shit i tyle. Ostatnim dobrym filmem zrobionym na podstawie komiksu był dla mnie "Watchmen".Lubię 'Watchmenów", ale realizacyjnie jest pęknięty, w pewnym momencie gubi rytm, wskutek czego spada napięcie. Chociażby pod tym względem "Iron Man 3" bije go na głowę.
Moim zdaniem zapowiadał się na najlepszy, w rzeczywistości wyszło dosyć słabo... Na pewno przesadzili z warstwą humorystyczną, zrobienie z Mandaryna klauna wołało o pomstę do nieba.A ja właśnie m.in. za humor cenię trójkę. Poza tym nie można krytykować filmu tylko za to, że twórcy mieli własną wizję Mandaryna. Tym bardziej, że Ben Kingsley zagrał go genialnie.
Lubię 'Watchmenów", ale realizacyjnie jest pęknięty, w pewnym momencie gubi rytm, wskutek czego spada napięcie. Chociażby pod tym względem "Iron Man 3" bije go na głowę.
To jest prawdziwa ekranizacja, a nie bajeczka dla dzieciaków.Nie rozumiem. To znaczy że gdyby "Watchmen" nie byli ekranizacją, straciliby w Twoich oczach?
"Iron Man" ssie i to bardzo.to ja mogę tylko odpowiedzieć: a mnie ssię "Iron Man 3" podoba, i to bardzo.
A kiedy piszesz to ja mogę tylko odpowiedzieć: a mnie ssię "Iron Man 3" podoba, i to bardzo.
Możesz tak napisać. Nie będzie to jednak zgodne z prawdą. Ten film wciąż pozostanie infantylną bajeczką dla dzieciaków, w przeciwieństwie do "Watchmen".A Ty musisz uważać na to, co piszesz, gdyż w przeciwnym wypadku łatwo można to wykorzystać, łapiąc Cię za słówka: ot, właśnie zasugerowałeś, że nie jest prawdą, iż "Iron Man 3" bardzo mi się podoba. Czyżbyś wiedział to lepiej ode mnie? :roll:
Chętnie też poznam Twoją opinię na temat "skomplikowania" konwencji, bo moim zdaniem jest to rzecz banalnie prosta.Tylko pozornie. Schematy gatunkowe są nam narzucone z zewnątrz, natomiast konwencja to coś, w czym musisz odnaleźć się sam, zaczynając poznawać jakąś historię (nie tylko filmową). Poszedł bym dalej i powiedział, że każda opowieść tworzy swoją odrębną konwencję, a odbiorca z całym bagażem doświadczeń, wiedzą, emocjami i rozumem musi sobie z nią radzić na poczekaniu, w trakcie oglądania, czytania czy słuchania. I myślę, że według tego oraz pojawiającej się potem refleksji ludzie oceniają to, co poznali.