gildia.pl
Gildia Muzyki (www.muzyka.gildia.pl) => Forum Muzyki => Wątek zaczęty przez: Dinki w Wrzesień 02, 2004, 11:44:57 pm
-
Wpisujcie tu kapele typu The Hives, The Vines i tym podobne, obowiązkowo z "The" w tytule.
I powiedzcie też kilka słów o ich dokonaniach i muzyce. Żeby nie była to kolejna jałowa dyskusja, w której prześcigamy się kto zna więcej kapel.
Ja ostatnio odkryłem kapele The Killers.
Z początku odbierałem ich album Hot Fuss (2004) troche negatywnie. Ale wyłapałem dwa utwory, które są dla mnie perełką na tym albumie: Jenny Was A Friend Of Mine i Smile Like You Mean It. W miare słuchania tych dwóch piosenek zaczęłem lubieć cały album.
Na początku ciężko strawne był dla mnie klawisze. Ale teraz sądze, że to one właśnie tworzą klimat tej płyty. Głos wokalisty nie porywa ale także nie straszy po nocach.
Ogólnie, płytka bardzo udana. Kawałek niezłego rockowego grania. Ale nie za mocnego.
-
the black league
rock'n'rollowo-metalowa grupa,bardzo przebojowa muzyka,ale dosyc ciezka,jeden z niewielu zespolow w ktorym podobaja mi sie gitarowe sola
-
The Datsuns - producent- John Paul Jones gdzies juz o tym fenomenie pisałem kwintesencja brutalnego Hard Rocku. niedawno wyszła płytka Outta sight/outta Mind.
The Darkness - :D ale mimo wszystko ich rock'n'rollowa lekkosc przekazu jest zaskakujaca.
The Mars Volta - absolutny geniusz progrocku a ich "De-losed in the comatorium" został obwołany albumem Rocku/Roku 2003.
Moze pózniej cos jescze
-
Czy muszę się powtarzać? Chodzi o zespoły z nurtu new rock revival (potargane modnie fryzurki, krawaty, garnitury, bokobrody, nawiązania do garażowego rocka lat 60tych,new wave i no wave itd.) - czyli The Strokes itd.
Posty nie związane z tematem pójdą do śmieci.
-
Bardzo denerwuja mnie zepsoly z tego nurtu. nie wiem czemu. czasem tak mam ze cos mnie po prostu odrzuca bez jakiegos wiekszego konkretnego powodu. Jedynie The Books mi sie podoba, ale oni bardzo eksperymentuja, i w sumie nie wiem czy mzona ich jeszcze wrzucac do tego worka czy nie.
-
Odrzucać to może, ale raczej pewne następstwo - czyli zwyczajnie mówiąc moda. Majorsi wyczuli zmianę na rynku i pojawiło się mnóstwo zespołów z "The" w nazwie - podejrzewam, że wiele kapel szybko zmieniło nazwy żeby być bardziej trendy & cool. Denerwujący jest też image pięknych, rozczochranych młodzieńców w pomiętych marynarkach - a raczej było to fajne, dopóki wszyscy nie zaczęli tak wyglądać.
Ale ta muzyka wniosła spore odświeżenie i nareszcie ludzie przestali słuchać nu-metalowych potworów (ten nurt też wydał kilka fajnych zespołów, ale dziesiątki beznadziejnych epigonów). Kilka prostych riffów, chwytliwe melodie, piosenki rzadko przekraczające 3 minuty - można to polubić. Dzięki The Strokes inne ciekawsze zespoły, nagrywające dłużej miały szansę wypłynąć (np. The White Stripes). Inne z kolei, które w jakiś sposób można uznać za prekursorów, nadal są znane tylko wąskiemu gronu (The Liars, John Spencer Blues Explosion, Make Up, The Dandy Warhols).
Tzw. new rock revival to tak szeroka szufladka, że zaliczyć można zespoły czerpiące prosto z lat 60-tych, np. The Hives (wokalista wygląda jak skrzyżowanie Jaggera z Daltreyem), z dorobku Velvet Underground i innych nowojorskich zespołów, np. The Strokes, The Kills, Yeah Yeah Yeahs czy wspaniały Interpol. Ale jest też np. Kings Of Leon, którzy wyglądają i grają jakby przenieśli się z amerykańskiego Południa lat 70-tych.
Są też The Datsuns, których tępe riffy i swojego rodzaju prymiytwizm każe szukać inspiracji w AC/DC.
Nie mogę pominąć moich ulubieńcach z Black Rebel Motorcycle Club, którzy mimo, że są Amerykanami grają transowo i psychodelicznie, z dudniącym basem, inspirując się wyraźnie graniem z Wysp np. wczesnym The Verve czy Jesus & Mary Chain.
Nawet lata 80-te mają tu swoich reprezentantów: wskrzeszający patos i stroje suszarkowego metalu i stadionowe ballady a la Queen, czyli The Darkness czy kapela, o której wspomniał na początku Dinki, czyli The Killers - znakomite połączenie kiczowatych klawiszy, ostrych gitar i melodii niemal z new romantic - a pochodzą z Las Vegas!
Tak mniej więcej przedstawia się lista moich ulubieńców z tego nurtu (no, może nie przepadam za The Strokes i YYY, ale musiałem ich wymienić). Dla mnie to wspaniały hołd dla muzyki rockowej ostatnich 30, 40 lat. Zapewne większość tych zespołów wyda góra 2, 3 płyty i zostanie zapomniana, ale mi to nie przeszkadza.
-
No wypadałoby wymienić jeszcze The White Stripes... Jack White z siostro/żono/koleżanką mimo wszystko jest odbierany przeze mnie pozytywnie. Połowa piosenek jest taka sama, ale jak już ktoś wcześniej słusznie zauważył w związku z czymś kompletnie innym 'mi to nie przeszkadza'.
-
Kolejna bardzo dobra płyta The Music "Welcome To The North".
Po pierwszym odsłuchaniu żaden kawałek nie wpadł mi do głowy na tyle, żeby idąc na przystanek nucić sobie go pod nosem.
Jednak płyta tak długo gościła w odtwarzaczu, że aż polubiłem większośc kawałków.
Płyta jest zróżnicowana, żaden utwór nie przypomina poprzedniego , mam nawet wrażenia, że w każdym oddzielnym utworze gra inny zespół z tym samym wokalistą.
Mamy tu czysto rockowy kawałek "one way in, no way out", weselszy i skoczny " I need love", szybki rytm i rozszalałą perkusję w "Cessation" i znakomity kawałek singlowy " freedom fighters" z trochę naiwnym tekstem, ale jak go słysze aż chce go wykrzyczeć pod sceną:)
W mojej subiektywnej ocenie jedna z lepszych rockowych płyt jaka ostatnio wyszła:)
-
jesli DEATH FROM ABOVE 1979 zalicza sie do tego nurtu, to dorzucam (chociaz bez "the" na poczatku 8) )
-
death wymawia sie prawie tak samo jak the
uznaje odpowiedz
-
Nie no bez jaj.
Wymawialoby sie to "def". Wiec raczej "the F" niz samo "the".
Ja nie uznaje.
-
ale ja mowilem tylko o poczatku wyrazu,tym zaznaczonym,"de" wymawia sie podobnie jak "the",odpowiedz zaliczam
a jak by sie jakas kapela nazywala the fanboys lub podobnie to juz w ogole latwo o pomylke
-
Tylko ze zespol wymieniony przez mrocka po polskiemu wymawia sie
"def from abouw", a nie "de ffrom abouw".
Ewentualnie mozna by mowic "de"...(zachlysniecie sie powietrzem)..."ffrom abouw". Ale czy naprawde chcemy kantowac ? Odpowiedz brzmi - chcemy. Nie jest to jakis arcywazny temat z forum offtopicu, wiec przestane sie czepiac i odpowiedz uznam.
Problemy moglyby byc jeszcze z zespolem "Defiler" nie sadzisz ?
O ile wogole taki zespol istnieje.
-
Tylko ze zespol wymieniony przez mrocka po polskiemu wymawia sie
"def from abouw", a nie "de ffrom abouw".
Ewentualnie mozna by mowic "de"...(zachlysniecie sie powietrzem)..."ffrom abouw".
mozna tez wymowic "deffromabouw"
Nie jest to jakis arcywazny temat z forum offtopicu, wiec przestane sie czepiac i odpowiedz uznam.
no jasne,z moimi argumentami nie mozna co dyskutowac
-
mozna tez wymowic "deffromabouw"
Tylko ze w ten sposob mozna sie zapluc.
no jasne,z moimi argumentami nie mozna co dyskutowac
Dyskutowac mozna, tylko ze co to ma za sens skoro i tak masz zawsze racje ?
-
kurde, o co wy sie w ogole sprzeczacie :shock:
-
ja sie sprzeczam,myslalem ze piter tez nie
Tylko ze w ten sposob mozna sie zapluc.
jako milosnik metalu powinienes bez problemu wymawiac "def" w najrozniejszych kombinacjach
-
To sie sprzeczasz czy nie ? Ustal swoje stanowisko to przejdziemy na wyzszy poziom konwersacji - prosto w kosmos.
Co do milosnictwa to naturalnie jak na fana ciezkiej muzyki metalowej nieobce mi sa wrzaski niewiast, peany na czesc szatana, picie krwi, nocowanie na cmentarzu tudziez picie jaboli w katakumbach podmiejskich czy jedzenie fekaliow, jednakowoz nadal slinie sie wymawiajac "deffromabouwendszatanfrombilow".
Mlody jestem jeszcze sie wyrobie.
-
Panowie, dajcie już spokoj tym offtopicom bo zaczne kasowac....
-
The Hives .. bo sa ze Szwecji , a z tego kraju muzyka z reguly zawsze jest swietna