"
Kuba Rozpruwacz" i "
Ludzka maszyna" to świetna niespodzianka od BUM Projektu, zaprzeczająca ostatecznie większości zarzutów, postawionych stronę wcześniej przez pewnego jednorazowego użytkownika.
Jednocześnie jednak, choć miło tak niespodziewanie wpaść na Dylana i do tego dowiedzieć się, że ma właśnie urodziny, to same odczucia co do obu historii mam nieco mieszane.
"Kuba Rozpruwacz", czyli chronologicznie drugi tomik serii, moim zdaniem zdecydowanie ustępuje wybitnemu "Świtowi żywych trupów". Tamten miał świetne rysunki, frapującą zagadkę i ciekawego antagonistę w postaci demonicznego Abraxasa. "Kuba Rozpruwacz" ma poprawne rysunki i klasyczną zagadkę z postrzeloną dziewczyną w roli głównej. Niestety, bardzo prędko domyśliłem się "kto zabił", więc i emocji wiele we mnie nie wzbudził. Daleko mu do innych świetnych wczesnych "Dylanów", co zresztą dobrze pokazuje, jak od początku różne oblicze miała ta seria.
"Ludzka maszyna" jest z kolei bardzo "niestandardowa" - właściwie z założenia "niedylanowa". Może się to podobać, a może nie. Mnie ujęły rysunki, jakby wyzute z życia oraz przedziwna sytuacja Graucho,
który faktycznie stał się "kurem domowym" - małżonką Dylana
. Jednocześnie w tym zeszycie miałem pewne skojarzenia z późnymi odcinkami różnych tasiemcowatych seriali (w rodzaju "MacGyvera", czy "MASH"), gdzie na późnym etapie realizacji musiał pojawić się odcinek o utracie pamięci czy epizod z przypominaniem dawniejszych odcinków. Coś więc w tej "niestandardowości" "Ludzkiej maszyny" było takiego, że miałem poczucie pewnego wyczerpania formuły i usilnego poszukiwania "czegoś innego". Może gdybym poznał więcej nowych "Dylanów" lepiej bym to odebrał.
A zatem: ogólnie bardzo się cieszę z tego wydania, obie historie mają swoja wartość, a jednak do pełnego zadowolenia trochę mi brakuje.
Moim zdaniem "Miasteczko Ramblyn" pozostaje, jak na razie, najlepszym z trzech tomików wydanych przez Bum Projekt.