Wiesz Vanin, mnie to tez przeszkadza, aczkolwiek moze tego tak nie widac, zwlaszcza przez pryzmat dokonan pisma
. Jesli jednak ktos sledzi nasze zmagania z redakcja i korekta, pewnie zauwazyl, ze sporo osob odpowiadajacych za ten aspekt pisma stracilo robote. A odeszli dlatego, ze nie potrafili sprostac temu zadaniu. Co bylo widac w kolejnych numerach.
Bede sie staral wyeliminowac wszystkie bledy techniczne - i bede wdzieczny za wskazanie gdzie jeszcze takowe sie znajduja w kolejnych numerach. Natomiast nie interesuje mnie, co ktos mowi na temat poziomu publikowanych tekstow o ile nie jest to krytyka konstruktywna. Wspieramy mlodych autorow i staramy sie umozliwic im start. Nawet, jesli sa jeszcze slabo opierzeni. Oczywiscie mozna napisac te teksty od nowa, usuwajac z nich wszystkie potkniecia, ale czy to jest metoda wychowawcza? Nie sadze. I dlatego ingerencja w merytoryke tekstu jest minimalna. Drugim aspektem tej dzialalnosci jest zderzanie utworow debiutanckich z tekstami zawodowcow, przez co widac wyrazniej ich slabosci. To troche jak w Idolu, na starcie eliminuje sie tych, ktorzy potem nie wytrzymaja krytyki, albo nie maja w sobie tyle samozaparcia, zeby sie przebijac. Oszczedza sobie i innym rozczarowan.
Zobaczcie, ze to dziala. Rafal Debski, Rafal Kosik, Wojtek Swidziniewski, Lukasz Orbitowski, Sebastian Uznanski, Tomasz Pacynski, Marcin Czynszak, Tomasz Kilian, dlugo by mozna jeszcze wymieniac. Oni pisza tekst za tekstem, wiekszosc publikuja. I widac, ze sa w tym coraz lepsi.
Inna sprawa, to aspekt ciezaru gatunkowego. Wypadaloby zapytac, dlaczego Jacek Dukaj, ktory jest autorem na naprawde swiatowym poziomie nie osiaga rewelacyjnych wynikow sprzedazy? Natomiast Pilipiuk idzie jak swieze bulki, choc wielu na nim wiesza psy.
Odpowiedz jest prosta. To zupelnie inni odbiorcy ich kupuja (generalizujac, bo w poszczegolnych przypadkach mozna spotkac nawet w tym groni ludzi, ktorzy czytali obu autorow - wezcie jednak pod uwage, ze nie jestescie statystycznymi odbiorcami, ale aktywnymi), i o ile jestem w stanie zrozumiec wywody biedaka, ktory nie pojmuje prozy Dukaja, o tyle nigdy nie zrozumiem zarzutow w przeciwna strone.
Fakt, ze ktos rowna wszystko z ziemia, a nie zauwaza, ze rownani nawet nie staraja sie wspiac na jego wyzyny, jest zenujacym przykladem narcyzmu. Tym bardziej pustego, ze jak przychodzi co do czego, to krytykujacy okazuje sie czesto naprawde malo wart i nie reprezentuje niczego procz nadetego do granic mozliwosci ego.
Mam nadzieje, ze powyzsze wyjasni moj punkt widzenia na rzucony przez Andre temat.
Pozdrowienia