Przeczytałem pierwszy tom "Locke and Key". Wrażenie po lekturze jak najbardziej pozytywne - poczułem się trochę jak przed laty, gdy czytałem pierwszy tom "Kaznodziei", "Sandmana", "100 naboi", "Transmetropolitan", "Y: Ostatni z mężczyzn", "Baśni", czy "Żywych trupów" - ważnych, cenionych i nagradzanych amerykańskich serii, ta ekscytacja, że w końcu u nas to wydali, że coś nowego, oryginalnego, od początku wciągającego. Wiadomo że zawsze jest obawa, czy aby wyjdzie u nas całość, a jak wyjdzie, to czy z czasem ta świetnie zapowiadająca się seria nie przepoczwarzy się w jakiegoś niekończącego się tasiemca? To drugie raczej "Locke and Key" nie grozi, skoro seria zamyka się w 6 tomach. W każdym razie jest potencjał, ciekawy pomysł z Keyhouse, dramat, groza i bardzo dobre rysunki Rodrigueza, a to dopiero początek.