Specjalna edycja Recenzyjki Recenzyjki (TM), ekskluzywnie tylko na forum Gildii!
SUKA I NA DODATEK BLONDYNKA
W sumie tytuł nie ma większego związku z resztą tekstu. Nie, żeby akurat musiał mieć jakiś, ale niniejszym recenzent wpisuje się w kanony tak tępionych przez siebie "recenzji", gdzie tytuł bierze się zazwyczaj z tzw. "dupy".
Nie mogłem, więc nabyłem go drogą kupna na MFK.
Dobrze, że nie drogą "pod pachę ze stoiska i w nogi". Kogo to interesuje, w jaki sposób autor wszedł w posiadanie komiksu? Te słowa zioną pustką.
Zresztą, jak się nabywa, to jednocześnie i kupuje, a tak to masło maślane wychodzi.
A nabyłem, gdyż zostałem zaskoczony z nagła
Przez kogo? Przez wydawcę? Przyczaił się za węgłem i bach komiksem przez głowę potencjalnego konsumenta?
W tym momencie zacząłem się śmiać.
i nie miałem czasu zaznajomić się z “recenzjami” internetowych gigantów intelektu, których pozytywne opinie zazwyczaj skutecznie mnie do komiksów zniechęcają.
... a w tym przestałem. To jakieś wybitnie osobiste wycieczki - frazy jadem utuczone, kompletnie niezrozumiałe dla niezorientowanych w temacie. Przykre, że człowiek takiej klasy zniża się do poziomu tychże intelektualnych miernot.
“Suka” narysowana jest fajnie i w zasadzie dla samego rysunku można ją mieć (komiks znaczy się można mieć). Niekoniecznie, nie żeby zaraz na siłę, ale można.
To cholernie dużo mówi o grafice. Wiem, że jest narysowane "fajnie i dla samego rysunku można mieć, chociaż nie żeby zaraz na siłę".
Ale kurde, co to znaczy. Uproszczony cartoon czy naszpikowany detalami realizm? Czerń i i biel czy kolor? Cokolwiek? Jakieś porównanie do bardziej znanych rysowników, podobnych stylem? Ja chcę wiedzieć. Nie widziałem jeszcze ani jednej planszy z "Suki". Chcę wiedzieć.
Przez jeden z najważniejszych elementów komiksu (i, jak się dowiedzieć można, jedyny wartościowy w przypadku "Suki") recenzent przelatuje z prędkością światła, rozrzedzając jeszcze wstępne pochwały jakimiś "nie żeby zaraz na siłę", tak więc okazuje się, że gra tak naprawdę chyba nie do końca warta jest świeczki.
Pod warunkiem, że nie będzie się go próbowało czytać i doszukiwać w nim jakiegokolwiek sensu.
Zapamiętajmy to zdanie, bo jest ważne dla dalszego rozwoju wypadków!
I tak już na czwartej stronie autorzy raczą nas taką oto scenką: tytułowa Suka, tak na oko 45-50 kilogramów zarzuca facetowi (tak na oko 70 kilogramów) pętlę na szyję po czym łapie za drugi koniec sznura i zeskakuje po drugiej stronie drewnianej belki. Lina przerzucona nad belką napręża się i pod wpływem ciężaru dziewczyny podnosi faceta w górę (pokonując na dodatek znaczne siły tarcia na krawędziach belki o, jakżeby inaczej, prostokątnym przekroju), gdzie na wysokości mniej więcej pół metra dokonuje on swego żywota.
Ten drobiazgowy opis jednej zaledwie sceny zajmuje znaczną część recenzji, przeciętny czytelnik gubi się tak jakoś w połowie.
Ktoś powie, że to w końcu strefa, że znane nam prawa fizyki tam nie obowiązują, za to istnieje permentum mobile, itd. O'k, niech będzie.
Co to jest "permentum mobile"?
Ale prawa logiki chyba powinny obowiązywać. Wedle więc jakiej praw autorka pisała scenariusz?!
Recenzent się burzy, sprawdźmy dlaczego...
Wychodzi bowiem na to, że stalkerzy to straszne jełopy!
Yyy! Niedoczekanie!
Pięcioosobowy oddział daje się wyciąć w pień jednej chuderlawej dziewczynie. Goście, którzy lata przeżyli w strefie stawiając czoła kosmicznemu złu zachowują się jak grupka pijanych skautów w ZOO na wybiegu dla białych niedźwiedzi.
Pytam więc, jakim cudem przeżyli w strefie tyle lat, skoro jedna laska jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem? I co to w sumie za kosmiczne zło, skoro nie potrafiło zabić takich jełopów?!
Myślę, że było to Kosmiczne Zło Zgranej Do Cna Konwencji Gdzie Nowicjusz Wycina W Pień Zawodowców.
Po ósmej stronie nie byłem w stanie czytać dalej tego komiksu, ale obejrzałem go z przyjemnością.
... ale, ale! Cofnijmy się w czasie:
Pod warunkiem, że nie będzie się go próbowało czytać i doszukiwać w nim jakiegokolwiek sensu.
... to recenzent przeczytał ledwie osiem stron i na podstawie tej próbki zawyrokował, że komiks bezsensowny? A może w dalszej części fabuły krył się klucz do rozwiązania zagadki stalkerów-patałachów. Może faktycznei byli pijani jak ci skauci na wybiegu?
<BTW - a co z koncepcją "krytyka nieczytającego" i jak się to ma do oceniania komiksu po ośmiu stronach?>
Tak więc na pytanie: czy komiks się czyta czy ogląda, mogę odpowiedzieć, “Sukę” się ogląda
Na pytanie: czy recenzje się czyta czy przelatuje wzrokiem, mogę odpowiedzieć: tę się przelatuje. I zapomina.
Pozdrawiam, co złego to nie ja.