Eeh, nie znoszę kiedy okładki albumów są upstszone takimi rzeczami jak czyjaśtam opinia, jak tu Burtona, czy "autora tego i tamtego", jak w przypadku "Jokera". Tytuł i nazwiska autorów i koniec, reszta ląduje na tył okładki. To wydanie książkowe, do tego niby "ekskluzywne", a nie jakiś cholerny kolorowy tygodnik. Kompletny brak wyczucia ze strony wydawców.
No i "uśmiech!" brzmiało naturalniej i dosadniej niż "uśmiechnij się!" - już na dzień dobry minus dla tłumacza i redaktorów. No i oryginalne kolory były znacznie bardziej odpowiednie i klimatyczne niż to komputerowe "dzieło" Bollanda. Higgins odwalił kawał świetnej roboty, zresztą tak jak i przy "Strażnikach". Ale i tak kupię to wznowienie.