Z opinii Amsterdreama to raczej nic pozytywnego nie wynika.
Może też poczekaj jak te osoby wymienione przez ciebie przeczytają ten 4 tom.
Nawet gdyby tom 4 był lepszy, a słyszałem że niby jest (aczkolwiek idiotycznych twistów nie brakuje) to niestety czeka Nas jeszcze kilkanaście miesięcy babrania się w Kingowym światku - prostackim i skierowanym na najgorsze cechy Mrocznego Rycerza. Wydane u Nas 3 tomy to kompletna klapa, od jeszcze niezłej przystawki w postaci Jestem Gotham do dania głównego z niestrawnym Jestem Samobójcą i Jestem Bane. Z restauracji wychodzimy głodni, a w pamięci mamy że kiedyś przyrządzano tutaj coś pysznego.
I to nie tak że nie jestem na bieżącą. Ostatnich kilka zeszytów mam w oryginale. I co widzę? Następne debilne pomysły scenarzysty.
Rozmowę Batmana z Kotką o Jokerze, czego następstwem jest oczywisty pojedynek pomiędzy nimi w kościele. I kolejna rozmowa postrzelonej Catwoman i wykrwawiającym się Jokerem, tamującym sobie krew rączką. Z szyi... Chociaż rozmowa to zbyt wielkie słowo, to raczej kółko wzajemnej adoracji, użalaniem się nad losem i przeznaczeniem.
To wszystko powoduje, iż sprzedaż jest dobra. Masa akcji, pojedynków, mordobicia, krwi. Ludzie to kupią, jednak to wszystko jest powtarzane z roku na rok. Kiedy w końcu otrzymamy serię, w której scenarzysta będzie potrafił wykorzystać całe otoczenie Batmana. Robinów, Batwoman, Batgirl, Huntress i całej reszty? Dlaczego zawsze traktowani są jak piąte koło u wozu? Dlaczego nikt nie potrafi ułożyć relacji pomiędzy nimi? Część z nich ma swoje serie, są zajęci swoją misją. Kwestia przemyślenia i konstrukcji. Ale no tak potencjalne 100 zeszytów jakie pisać ma King może wystarczą na jakiś błysk w okolicach 97 numerka...