Wybacz, ale trochę się pogubiłam w interpretacji Twojej wypowiedzi. Napiszę więc, co zrozumiałam, żeby mieć pewność, że mówimy o tym samym, okej? Jeżeli się mylę, po prostu mnie popraw.
Piszesz: brakuje mi tła. I zaraz potem przechodzisz do pytania: Magda, czy nie uważasz, że brak tła to poważna sprawa, bo szkodzi opowieści?
Zaraz, zaraz, halo, nie tak szybko, proszę Pana! Po pierwsze: Tobie brak tła, prawda? To-bie! Tobie i jak na razie, póki nie przedstawimy wyników analiz statystycznych, tylko Tobie! Argumenty typu „każdy chyba się ze mną zgodzi” i "pan sąsiad też tak mówił" spuszczam odgórnie po brzytwie, temu argumentowi już dziękujemy, nacierpiał się za miliony a teraz pa. Tutaj każdy mówi za siebie.
Dalej: brak tła przeszkadza Tobie w odbiorze opowieści. Correcto?
Reasumując: Twój odbiór opowieści był zakłócony na skutek czegoś, co odbierałeś, jako brak tła. I chciałbyś o tym porozmawiać: o swoich wrażeniach.
Okej, rozmawiajmy - ale pamiętając, że jeżeli chodzi o Twoje wrażenia, Ty tu jesteś szefem

Po pierwsze: czy mógłbyś przybliżyć, na czym polega „brak tła”? Bo sformułowanie jest na tyle ogólnikowe, że trudno mi się do niego odnieść. Co gorsza, ja osobiście uważam, że w książce jest mnóstwo tła: detali, niuansów życia w służbach itede. Więc może nie o tym samym tle rozmawiamy?
Czy nie jest tak, że „brak tła” oznacza „brak danych, które mnie interesują i na których by mi zależało”?
Czyli na przykład, teoretyzując, oto pada pytanie z sali: no dobrze, wampiry w służbach, a co na to Sejm i Senat?
Moja odpowiedź: a kogo to, u diabła, obchodzi?
Pytający: Mnie obchodzi, bo się interesuję polityką!
O: Brzydzi mnie polityka, nie przeszłoby mi coś takiego przez klawiaturę! Nie offtopować mi tu proszę! Rozmawiamy o operatorach, tak? Tu jest ważny Glock w dłoni a nie kolejna bezsensowna polityczna afera!
P: Afery nie są tak całkiem bez znaczenia, nawet dla operatorów, bo i tak przecież muszą wiedzieć, do kogo strzelać!
O: Służby z zasady powinny być apolityczne!
I tak dalej i tak dalej... Która z powyższych stron ma rację? Pierwsza. Druga. Obie. Żadna. Wybierz, co chcesz. I sam zadecyduj, czy jest to „brak tła” czy „brak offtopu”

Ja mówię „brak offtopu” ale przyjmuję do wiadomości, że dla niektórych pewnie będzie to „brak tła”. Cóż, mogę tylko rzec, że żałuję, że nie jestem tak literacko dobra, jak bym tego chciała - zwłaszcza w opisywaniu rzeczy, które mnie śmiertelnie nudzą. Może książka byłaby dla niektórych lepsza, gdyby miała więcej tego typu szczegółów. Ale może dla niektórych byłaby przez to nudna. I bądź tu mądry... Ech, życie.
Druga kwestia: załóżmy, że to jednak rzeczywiście brak tła, w sensie braku jego opisu. W takim razie: czy nie uważasz, Magda, że takie „widzenie tunelowe” może być literacko szkodliwe?
Otóż: nie, nie uważam. Tak, wiem, może to brzmieć dość kontrowersyjnie. Co jest, laska, „Nad Niemnem” nie czytałaś i nie wiesz, jak powinna wyglądać przyzwoita książka? Książka składa się z bohaterów, ich otoczenia i akcji oraz opisów bohaterów, otoczenia i akcji. Za czego wynika, że opisy - raz lepsze, raz gorsze – są przenajświętszym obowiązkiem każdego pisarza.
A ja, wiecie, ja chciałam czegoś innego.
Chciałam opowiedzieć pewną historię, ale tak „po żołniersku”: krótko, zwięźle i na temat. Według starej, służbowej zasady „need to know”: wiesz tyle, ile musisz, ile potrzebujesz, by działać, by znaleźć się w moim świecie i przeżywać przygodę. Nic więcej, nic mniej. Sorry, opisów malowniczych zachodów słońca nie ma i nie będzie, chyba, że to cholerne słońce właśnie przeszkadza w obserwacji celu przez przyrządy optyczne.
Ale oczywiście jest to tylko moje prywatne, osobiste podejście do pisania: skupiam się na samym sednie sprawy i nie oglądam na pierdoły. No, chyba, że są jakoś wyjątkowo interesujące

Czy słusznie czynię? Pewnie trochę tak, trochę nie, jak to zwykle w życiu bywa. Może z czasem wreszcie dorosnę i się zmienię... Będę jechać akapitami na pół strony i tworzyć tak długaśne opisy, że się Orzeszkowa w grobie przewróci z zazdrości. A w chwilach wolnych będę grzmieć na niedobór literatury w literaturze i cukru w cukrze. Może, może... Kto wie?
Ale póki co - zamierzam strzelać, skakać i robić wybuchy. To zdecydowanie fajniejsze. Bawimy się?