Sprawa z tym tematem jest beznadziejna. Ale nie będę tego ciągnąć...
Kilka słów o IM: Extremis. zacznę od rysunków - według mnie KOZACKIE. Naprawdę, Photoshop, czy też nie, podziwia się szczegóły z otwartą gębą. Aż miło popatrzeć. W wywiadzie w dodatkach rysownik utrzymuje, że całość historii Extremis razem z okładkami robił przez 1,5 roku - jak na Stany całkiem dużo, w końcu to 6 zeszytów ; ). Choćby dla samych rysunków i kolorów warto mieć ten album. Scenariuszowo tak sobie, po Ellisie spodziewałem się wiecej, czuję się zawiedziony. Niemniej, do tej pory postać Iron Mana mnie drażniła, spora zasługa Granova w tym, że zmieniłem zdanie
teraz Wolverine, którego już mam na półce z Egmontu, ale nie czytałem ładnych kilka lat, więc czekam niemal jak na każdą kolejną, nieznaną wcześniej, historię.