Zgadzam się z Tobą, że Żółty ma swój nieprawdopodobny sentymentalny klimat. Ja z natury jestem bardzo uczuciowy i uwielbiam wzruszyć się w trakcie czytania, oglądania filmu czy słuchania muzyki, a cała ta kolorowa seria sprawiła, że łezka w oku zakręciła mi się częściej niż przy wszystkich innych komiksach, które do tej pory przeczytałem.
Co do polecanek to uważam, że Szary jest najsłabszy z tej serii (chociaż nie czytałem jeszcze Białego, ale ma już go w swoich łapkach
) na dodatek z widoczną formą zniżkową. Hulka w tym tomie można przyrównać do King Konga - kierującego się własnym ograniczonym rozumkiem monstrum, które nie do końca zdaje sobie sprawę co właściwie robi na tym świecie, ale które jednocześnie kocha bezgranicznie. Jest małomówny, jest niszczycielski i chce tego, czego Hulk zawsze chce - spokoju. Jego relacje z Betty też można przyrównać do historii King Konga - Hulk ją przeraża, ale po pewnym czasie zaczyna go rozumieć i dostrzega w nim coś na kształt człowieczeństwa. Dla mnie nie było to nic odkrywczego, jak w przypadku Niebieskiego czy Żółtego. Piszę to wszystko po ok. rocznej lekturze, tak więc szczegóły na pewno mi umknęły, ale tak właśnie kojarzę tę historię.
Lepiej niż w Żółtym jest w przypadku dodatków, ponieważ dostajemy tutaj wyjaśnienia twórców do niektórych kadrów czy scen i odniesienia do oryginalnych zeszytów z lat 60-tych. Co więcej, uważam tę część za najciekawszą rzecz w tym komiksie, co niestety nie świadczy dobrze o historii stworzonej przez Loeba i Sale'a.
Jeśli miałbym przyznawać oceny kolorowej serii, to u mnie wyglądałoby to tak: Niebieski - 9/10, Żółty - 8/10, Szary - 5/10.
Jeśli masz zamiar zbierać całą serię to Szary jest dla Ciebie "must have", ale jeśli nie to nie ma się co męczyć i możesz odpuścić sobie ten tom. Poza tym to one-shot, a więc nic się nie stanie jeśli nie postawisz go na półce.