Coila powinno się poznać, bo jest to kawał cudownej muzyki po prostu
Nie będę się bawił w szufladkowanie bo ta muzyka wymyka się wszelkim definicjom. Ogólnie mówi się, że to postindustrial, ale twórczość Coil jest bardzo eklektyczna. Psychodeliczna, tworzona przeważnie na środkach pobudzających jaźń, niepokojąca.
Na początek polecam to, od czego zaczął Josef: Musick to play in the dark vol.1 i vol.2. Jeśli chodzi o klimat i nastrój to te płyty wciągają wszystkie wytwory z 4AD i Cold Meat Industry nosem i zjadają bez popity
Potem można przesłuchać Horse Rotorvator, zupełnie coś innego, ale też genialne (a nie "przynajmniej dobre"
). Choćby sam utwór "Ostia (The Death of Pasolini" niszczy, że już o "The First Five Minutes After A Violent Death" nie wspomnę. Dalej warto usłyszeć Scatology i Astral Disaster. Tam są "Tainted love" (którą coverovał Manson), "Tenderness of Wolves", czy "Sea Priestess". Godne polecenia są także EPki wydawane z okazji przesileń, a zebrane w całość na albumie Moon's Milk. Najlepsza jest wg mnie zima ("Winter Solstice") gdzie jest przecudowna "White Rainbow".
Na początek nie polecam Love's Secret Domain, bo (przynajmniej dla mnie) była ciężka do strawienia
I to na razie tyle mojego podniecania się
Ps. Powinienem dodać, że nie wiem jak obecnie jest z działalnością Coil. Zmarł bowiem John Balance. A obok Petera Christophersona to on tworzył zespół.
Ps.2 Dostanie jakiejś płyty Coil graniczy z cudem, albo wiąże się z wydaniem grubej forsy na allegro, lub ze sprowadzaniem z zagranicy. To tak na zachętę.