Subiektywny przegląd nowej fantastyki polskiej.
Nie znam Szostaka, Mortki, Pawlaka, Baniewicza.
Nie lubię Białołęckiej, choć kiedyś dużo sobie obiecywałam po jej opowiadaniach, ale dobry „Tkacz iluzji” (opowiadanie) rozrósł się w bardzo słabą sagę.
Ziemiański przesadził z bylejactwem w Achai i choć nie postawiłam na nim kreski musi trochę wody upłynąć nim sięgnę po cokolwiek jego autorstwa.
Pacyńskiego cykl o Sherwood to dobra rozrywka, ale nic więcej.
Podrzuckiego czytałam tylko „Uśpione archiwum” i myślę, że autor ma duży potencjał, ale jest w tym trochę dłużyzn i nudy. Niemniej fajny pomysł i duszna atmosfera rodem z „Cieplarni”.
Grzędowicza kojarzę tylko opowiadania: „Klub Absolutnej Karty Kredytowej” i „Weekend w Spestreku”, ogólnie zachęcają do sięgnięcia po jego inne książki.
Drugie z opowiadań (zresztą lepsze) napotkałam w antologii „PL +50”, która w ogóle bardzo mi się podobała. Mimo, że jest tam parę tekstów wyraźnie słabszych całość trzyma fason i może służyć jako skrócony przewodnik po fantastyce polskiej.
Brzezińska bardzo dobra i coraz lepsza.
Pilipiuk budzi skrajne opinie, należę do tych osób co płakały ze śmiechu czytając przygody Wędrowycza, dwuksiąg o kuzynkach zaś, mimo, że to również czytadło, to przede wszystkim jedna z najpogodniejszych książek jakie czytałam.
Piekary miałam w ręku ostatnio, popełniony razem z Damianem Kucharskim, pierwszy tom większej całości „Necrosis. Przebudzenie”. Podobało mi się. Nie zanosi się na nic więcej niż książkę przygodową, ale pomysły są fajne, czyta się łatwo.
Dukaj to absolutny numer jeden polskiej literatury fantastycznej i co roku czekam, kiedy wreszcie dostanie ten Paszport. Najbardziej lubię „Czarne oceany”, ale wszystko warto przeczytać i to niejeden raz.
Z nie wymienionych w pierwszym poście czytam „Sendilkema” Piotra Zwierzchowskiego, coś dla wielbicieli groteski i stylizacji w fantastyce, mnie przyznam trochę nuży.
I na koniec dosyć niedawno wydane „Miasta pod skałą” Marka S. Huberatha – bardzo dobra książka. Huberath to moralista, nie porusza błahych tematów, miasta można czytać jako moralitet o wolnej woli, przydaje się dobra znajomość Biblii.
No cóż trochę się rozpisałam