Godai trochę mnie wywołał do odpowiedzi, więc oto jestem...
We wszystkim, co wszyscy piszą jest trochę racji, ale...
1.
komikku i
komikkusu (nie
komikksu!) to dwa różne słowa, więc jeśli były nieprawidłowo używane mogły wprowadzić element nieporozumienia;
2.
komikkusu oznacza publikację książkową lub gazetę z komiksami, czyli namacalny byt i nie jest ważne - japoński czy inny;
3.
komikku to komiks jako medium, czyli nie ważny jest nośnik, może być to strip w gazecie codziennej, ale również na ekranie komputera czy w wydaniu zbiorczym;
4. Japończycy często, aby się upewnić, że dobrze rozumieją, zamiast powtarzać za kimś to samo, mówią synonim, czyli mówisz
komikku, a w odpowiedzi słyszysz
manga;
5. w Japonii sprzedaje się również amerykańskie komiksy, a ukazują się również magazyny publikujące dokonania europejskich twórców;
6.
manga to japońskie określenie na komiks i tyle; sami Japończycy o produkcjach ze swojego kraju mówią
Nihon no manga, czyli
japońskie komiksy; wystawa, na której pokazywane były między innymi polskie komiksy (Christa, Wróblewski etc.) nosiła nazwę
Sekai no manga, czyli
Komiksy (Mangi) świata.
Inną sprawą jest używanie samego terminu
manga poza Japonią. Wiele osób dało się wkręcić, że jest to coś zupełnie innego, niż komiks. Na początku marketnigowcy podpuszczali ludzi, że to jest coś znacznie lepszego i niesamowitego - tak powstała grupa uznająca tylko te komiksy. Później inni marketnigowcy, powiedzieli, że "manga, nie komiks" i tak powstała grupa "anty-mangowa".
Głównie miało to miejsce w USA, gdzie tylko amerykańskie komiksy miały prawo nosić miano komiksu, a reszta to jakieś mangi albo inne BD. Wystarczyło nadać inną nazwę temu samemu produktowi, aby obronić rodzimy rynek przed twórcami z zagranicy. Dochodzi do takich paranoi, że jeśli dany twórca tworzy w Europie to jest BD, a wystarczy, żeby go przygarnął Marvel, DC czy nawet niezależne wydawnictwo ze Stanów, żeby Amerykanie uznali jego nowe produkty za komiks.
Czyli
manga to takie słowo klucz, niemające żadnego faktycznego znaczenia, które na jednych działa przyciągająco, a innych niestety odstrasza - czego przykładem jest Death.