Co się stało z "Usagim Yojimbo"?W ciągu ostatnich miesięcy przeczytałem w porządku chronologicznym wszystkie tomy "Usagiego" wydane po polsku - od mandragorowego "Ronina" po egmontowego "Czerwonego Skorpiona". Oczywiście: jest to wspaniały klasyk, jedna z najbardziej spójnych a zarazem monumentalnych serii autorskich w dziejach komiksu. Niepowtarzalny klimat samurajskich opowieści, atrakcyjnie podana warstwa obyczajowa, subtelnie przedstawiona psychologia, kulturalny humor, elegancka kreska. Długo można wyliczać.
Niemniej w moim przekonaniu nie jest to portret bez skazy, a pewne wady tego komiksu z czasem są niestety coraz bardziej widoczne. Oczywiście, wiemy, że autor był (i w jakimś sensie nadal jest) w trudnej sytuacji osobistej, pod presją itd. Niemniej zastanawia mnie, dlaczego "Usagi", mimo zachowania poziomu i własnego charakteru daje mi coraz mniejszą przyjemność.
Moim zdaniem jest to wynikiem kilku czynników:
1. Zmęczenie materiałuCzyli odwieczny problem popularnych serii komiksowych (oraz seriali, cykli literackich itd.), które z założenia nie mają końca. Jak wprowadzać zmiany, aby wszystko pozostało bez zmian? Wielkie marki mają na to jakąś receptę: w seryjnych komiksach po jakimś czasie wymienia się autorów i sprawa toczy się dalej. "Usagi" jest jednak serią autorską, której przekazywanie komukolwiek nie ma sensu (bo się to nie sprawdzi - vide "Hellboy"). Wszystko więc pozostaje na barkach Stana Sakai, któremu bardzo kibicujemy, ale którego siły kreacyjne w nieunikniony sposób się wyczerpują. O ile kreska jest wciąż znakomita i co jakiś czas odświeżana, o tyle z fabułami bywa gorzej. Pomysły powtarzają się w sposób nieunikniony, że wspomnę tylko kilkakrotne zaczerpywanie wątków wprost ze "Straży przybocznej" Kurosawy. Ostatnio w "Mieście zwanym piekłem", gdzie wyszło to już dość słabo (to wg mnie najmniej udany tom serii).
2. Rozmycie wątków przewodnichWiadomo, że tego rodzaju odcinkowe opowieści polegają na nizaniu paciorków poszczególnych epizodów na nić wątku przewodniego. I moim zdaniem w pierwszych 20 tomach te wątki były wielką siłą komiksu. W runie wydanym przez Mandragorę były to "Spiski wielkiego pana Hikiji". Następnie weszła saga o mieczu Pożeraczu Traw, powiązana z historią Mrocznej Duszy - Jei. Z tego z kolei wyrodził się wątek
niejawnego ojcostwa Usagiego
, który został zawieszony na końcu tomu "Spotkania ze śmiercią". I w tym momencie zaczął się - moim zdaniem - kryzys serii. Owszem, postacie wracają, Jei przechodzi kolejne wcielenia itd. Ale to nie są wątki przewodnie, a co najwyżej zamknięte uniwersum. Jak w światach Marvela, czy DC - Jei to nemezis - wiadomo, że wróci...Usagi bez tych (lub innych) wątków przewodnich (ich wątłym echem jest być może konflikt bohatera z Gildią Zabójców Koroshi) to taka szwendanina "błędnego rycerza" - wciąż pełna uroku i ciekawych momentów, ale już mniej wciągająca.
3. Większa orientacja na wątki sensacyjne
[To kwestia, której wcześniej nie odczuwałem, ale która przy lekturze całości rzuciła mi się w oczy.]Chodzi o to, że jednym z walorów "Usagiego" były zawsze motywy obyczajowe, połączone z pewną egzystencjalną (czy nawet filozoficzną) refleksją. Wszystkie te przestoje w akcji, pełne skupienia i melancholii... Z czasem jednak jest ich coraz mniej, albo nie są tak "bezinteresowne" - jak ostatnio historia produkcji olbrzymiego bębna wpleciona wprost w fabułę (to oczywiście dobrze, a jednak!..). W efekcie więcej jest nawet nie tyle przemocy, co jakiegoś pośpiechu, nawału wydarzeń, braku oddechu, który był ważną cechą tego komiksu.Metaforycznie rzecz ujmując, o ile wczesne "Usagi" przypominały mi trochę filmy Kurosawy cz Kobayashiego (chociaż zarazem serię o Zatoichim), to teraz podobne stały się raczej do chanbary (kina akcji) w rodzaju Okamoto. W parze z tym idzie w ogóle większa ilość historii gangsterskich.
Reasumując dość powiedzieć, że wszystko przemija. Myśl to zresztą chyba bliska Usagiemu...
Z pewnością komiks Stana Sakai pozostaje jedną z moich ulubionych serii komiksowych i zamierzam być jej wierny w kolejnych odsłonach. Czy jednak gdybym zetknął się tylko z najnowszymi tomami tak bym ją polubił ją? Nie wiem...