Tablety i kolor na kompie to masakra. Kojarzy się z masową produkcją gdzie jedna plansza ma kilku autorów, może jestem tradycjonalistą ale wyobrażacie sobie obraz malowany na tablecie? On nie istnieje w rzeczywistości inaczej niż plik graiczny... Można się mylić i poprawiać w nieskończoność, po wielokroć powtarzać bez żadnej konsekwencji, nie pachnie to profesjonalizmem gdzie artysta jest pewien ruchów swej dłoni... To moje zdanie.
Obecnie rysownicy, bardziej ci tradycyjni europejscy, rysują w czerni i bieli, a następnie kserują i kolorują lub zwyczajnie od razu kładą kolor lub tak jak powiedział turucop robią blaudruk (to już mocno archaiczna technika) i dają do pokolorwania żonie (Kasprzak), żonie kolegi (w kilku przypadkach Rosiński) czy bratu (w dwóch czy trzech albumach- śp. J. Christa). Nic zdrożnego w tym nie ma.