Nikt nie mówi, że praca na tablecie nie wymaga żadnych umiejętności, spokojnie. Sam mam trochę fajnych komiksów, które w 100% są wykonane na kompie, nie brzydzę się, lubię np Peches Mignons i często doń wracam. Ale wiesz... Dla mnie komiks, patrząc między innymi przez pryzmat kolekcjonera plansz komiksowych, których mam ok 150-160 (samych komiksów mam mniej więcej tyle samo, czyli w porównaniu z niektórymi to żałośnie mało) jest najbardziej smakowy jak twórca pomęczy
się na papierze Potem siedzisz, popijasz piwko i wpatrzony kiwasz głową z uznaniem. Heh, wiem o czym wspomniałeś wcześniej, tak mi się wydaje, mówiąc o atrakcyjności plansz w porównaniu z drukiem. Bywa że stricte konsekwentna kreska artysty okazuje się pomniejszonym/powiększonym, w każdym razie powielonym rysunkiem na xero gdzie powiedzmy strona 8 komiksu to kolaż elementów użytych wcześniej na innych stronach, które z odręczną pracą mają tyle wspólnego, że powstały przy ingerencji przycisku kserokopiarki, kleju i nożyczek. Sam nie wiem co o tym sądzić
z gory przepraszam, ale bede zabieral glos z doskoku (siedze na wakacjach praktycznie bez sieci)
-kwestia pierwsza, czyli mozliwosci komputera, to nie jest tak, ze gloryfikuje programy graficzne, po prostu dla mnie nie ma obecnie wiekszej roznicy, czy pracuje tuszem na papierze, czy piorkiem na wacomie, bo efekt koncowy jest identyczny (dokladnie tak, na wydruku nie ma szans zeby nawet grafolog rozpoznal, co czym rysowalem).
-jako autora nie interesuja mnie oryginaly, robie komiks pod druk, a nie, zeby ladnie wygladal na czyjejs scianie (rozumiem kolekcjonerow plansz, ale moim zdaniem nie o "ladne oryginaly plansz" w komiksie chodzi.)
-wracajac do komputerow, programy to, jak slusznie zauwazyl Rzenio, dodatkowe mozliwosci, wieksza kontrola nad przygotowywanym komiksem, a nie jedynie unifikacja i masowe stosowanie kilku prymitywnych efektow. Nawet ci najwieksi, na jakim etapie pracy nad plansza musza ja zeskanowac i poddac dalszej obrobce cyfrowo.
-polecam uwazniejsze przyjzenie sie komiksom deCrecego, Corbena, Moebiusa czy McKeana, u kazdego z nich pojawia sie rysowanie na tablecie, ktore bynajmniej nie obniza jakosci grafiki, jest rownie oryginalne jak rysunek "analogowy", a w niektorych przypadkach moment, w ktorym np. deCrecy przechodzi z analogu na cyfre, jest W DRUKU, praktycznie niezauwazalny.