Mi dobrze się czytało, choć dziś za wiele z tej serii nie pamiętam. Graficznie jeszcze lepiej, porządny realistyczny rysunek Swolfsa. Oczywiście nie jest to poziom "Durango".
Wiesz co, czytałem bodaj po jednym tomie tych serii i rysunki w Księciu nocy były lepsze. W Durango Swolfs jeszcze zupełnie nie czaił mimiki i te twarze mają czasem dziwne grymasy, ale widać, ze się przykładał do rysunków i np. rysował sporo kresek (tak trochę mi to przypomina styl Christy, kopulaste postacie i kreskowanie). A Książę nocy pewnie powstawał później, bo widać, że Swolfs rysował już na luzie, lekką kreskę, a mimika jest zupełnie naturalna. Z pewnością KN powstawał później, niż Durango (nie sprawdzałem, ale przypuszczam), bo widać, że Księcia robił bardziej doświadczony rysownik. Oczywiście nie przeszkadzają mi te braki w rysunkach Durango, bo ten kopulasty, bryłowaty świat z mnóstwem kresek jest super i nawet mimika nie przeszkadza. Czuć to retro i początki Swolfsa jako rysownika na kilometr.