środek tygodnia #3Daddy Cool - drogie dzieci, była sobie onegdaj taka formacja (wcale nie nad wyraz pasożytnicza, jak sugerował Kazik S.) grająca muzykę, którą dziś nazwalibyśmy tandentnym disco. w rzeczy samej było to tandetne disco. zespół ów zwał się Boney M i do dziś nasz boski naród darzy owych festyniarzy głębokim uczuciem, katując nim młódź przy okazji przeróżnych festynów, wesel itp. zdarzyło się było, że Boney M w przypływie natchnienia zarejestrowało głupawą, wcale nie lepszą od pozostałych piosenek, melodię zwaną Daddy Cool. jakoś tak dziwnie się stało, że podbiła ona w krótkim czasie rozświetlone mirrorballem parkiety i - co dla nas najważniejsze - stała się pożywką dla wielu wykonań cudzych.
przenieśmy się teraz w czasie piętnaście lat później, do 1993 roku, w którym spotkały się istotne dla naszej opowieści trzy osoby - Titus (bas i wokal Acid Drinkers, kapeli będącej wówczas na absolutnym topie, słusznie zresztą), Peter (wokal i gitara Vadera - tak, tego Vadera, który w onczas stał na progu światowej kariery) oraz Para Wino (znany tu i ówdzie punkowy zadymiarz). ta trójka prawdopodobnie z nudów postanowiła wziąć i nagrać sobie parę coverów, m.in. Dead Kennedys, których wszyscy uwielbiali, a Titus miał (i ma) nawet podobny do Biafry wokal. kiedy materiał był już gotowy panowie wpadli na pomysł, że w sumie można by dołożyć jeszcze coś, na zasadzie kwasu, niespodzianki. i tak Bandid Rockin' - tak owa efemeryczna formacja się ochrzciła - nagrała swoją własną wersję hitu Boney M pod jakże ambitnym tytułem Daddy Cool. płyta ukazała się na przełomie 1993 i 1994 roku na kasecie. w zeszłym roku Tom Ryłko (znany wszem i wobec jako Ryłkołak) zamierzał w swej Dywizji KOT wznowić ów materiał na cedeku, ale niestety prawdopodobnie nic z tego nie wyjdzie. szkoda...
zapraszam do ściągania i komentowania.