Niezły bla(ki)maż - do nadrobienia miałem nie tylko "Czwórkę", ale również "Pana Blakiego". Na recepcję tego ostatniego albumu pomysł był taki, że najpierw przeczytam książkę Kołakowskiego, a potem komiks. Chciałem chyba dokładnie wiedzieć, ile w nim jest Kołakowskiego, a ile Konwerskiego i Skutnika...
Książkę zacząłem, ale stopniowo przegrywała konkurencję z innymi lekturami. W końcu projekt został odłożony na czas nieokreślony.
Tymczasem wydano "Czwórkę", której egzemplarz położyłem na "Panu Blakim", i albumy zdążyły zebrać trochę kurzu, kiedy ukazały się "Rewolucje: Pod śniegiem". A ja pomyślałem sobie: "A tu Blaki pod kurzem" i przeczytałem oba komiksy ciągiem (wcześniej starannie wytarłszy je szmatką). No cóż, nadal nie wiem, ile dokładnie w "Panu Blakim" jest pana Kołakowskiego, a ile panów Konwerskiego i Skutnika, ale tak naprawdę to nieważne - komiks jest świetny. Kropka. A po kropce "Czwórka" i tylko jeszcze jedno zdanie: "Blaki. Czwórka" to najlepszy album Mateusza Skutnika, jaki czytałem, gdzie między zdystansowaniem a intymnością znajduje się masa komiksowego dobra! Kropka. Yyy, to znaczy wykrzyknik...