Tak sie zastanawialem, czy wlaczyc sie do dyskusji, ale wolalem poczekac, az przyjdzie mi cos konkretnego do glowy...
Nie moge sie zgodzic, ze dialogi/monologi pisane przez Starczynskiego brzmia "naturalnie". Mysle, ze wrecz przeciwnie. Ukochana "zbrodnia" tego autora jest niekonsekwencja stylu wypowiedzi jego bohaterow. W jednej chwili serwuje nam pompatyczne wypowiedzi, jakby prosto z greckiej tragedii (widac tu jego fascynacje mitologia, co objawia sie w "chrystianizacji/mesjanizacji" postaci), aby za chwile "stoczyc" sie na poziom trywialnych i prostych tekstow, ktore maja umiejscowic postac w zwyklej, codziennej szarosci zycia. To troche tak, jakby chcial pokazac, ze i wielcy, epiccy bohaterowie chodza sie... zalatwic gdzies w krzakach.
Obejrzalem wszystkie odcinki "Babylon 5", kilka razy, wiec mialem duzo czasu na analize tekstow Starczynskiego. Jak zostalo napisane we wstepniaku do Amazinga: Straczynski jest troche jak ludzkosc - zdolny do najwspanialszych czynow, a jednoczesnie do najwiekszych zbrodni. Przynajmniej jesli chodzi o jego scenariusze.
Nic zatem dziwnego, ze tlumaczenie moze wydawac sie rownie niekonsekwentne.
NR