Dobra, nie ma co owijać w bawełnę – zakochałem się w "Baśniach". Seria jest bardzo atrakcyjna, błyskotliwa i pomysłowa. Potrafi zaskoczyć empatycznym, mądrym podejściem, choć jak trzeba, to i wygarnie prosto z mostu, nie licząc się ze słowami. Pełna ciepłych uczuć, a zarazem zdystansowana. Szalenie gustowna jeżeli chodzi o szatę graficzną, jest też na czym zawiesić oko. Kiedy przemawia do mnie po polsku, wzbudza natychmiastowe zainteresowanie, a błędy i lapsusy szybko jej wybaczam. Ładnie pachnie.
To fakt niezbity, że w świecie komiksowych pokus wierność się nie sprawdza i postawa Księcia Uroczego wydaje się tą jedynie słuszną. Niemniej w tej chwili znalazłem się pod wielkim urokiem "Basi"... Tfu, to znaczy "Baśni"!
P.S. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku Egmont zapewni mi kolejną okazję do randki z "Baśniami".