Wszystko, co chcecie wiedzieć o "Żbiku”
Sebastian Frąckiewicz
24/01/2014
Rozmowa z Mateuszem Szlachtyczem, filmowcem, dokumentalistą i dziennikarzem, który pracuje nad książką "Kapitan Żbik - portret pamięciowy" o najsłynniejszym milicjancie doby PRL.
Sebastian Frąckiewicz: Wydawałoby się, że na temat Żbika wiemy już wszystko. Dotarłeś do nowych źródeł, nieznanych wcześniej informacji?
Mateusz Szlachtycz: Nie spodziewam się, że jakąś rewelacją zastrzelę znającego temat czytelnika. Mimo to książka taka jest potrzebna. Chodzi o skompletowanie wszystkiego, co o Żbiku wiemy oraz tego, czego jedynie możemy się domyślać i czego nie uda się już zweryfikować. W USA czy we Francji obszernych, poważnych publikacji poświęconych istotnym postaciom popkultury jest wiele, a do jakości ich wydania przykłada się sporo uwagi. Natomiast w Polsce ten obszar wciąż jest zaniedbany. Wypełniam zatem lukę, która dawno powinna zostać wypełniona. Mówię to z żalem, bo mimo usilnych starań, czasu nie cofnę, a kilka osób związanych ze Żbikiem już nie żyje. Książka ukaże się na gwiazdkę 2014 w wydawnictwie De Facto. Chciałbym zgromadzić w niej rozproszone dotąd artykuły, a także wiele materiałów graficznych, zdjęć, dokumentów czy gadżetów związanych ze Żbikiem: zakładki, pocztówki, czy listy od Żbika do czytelników. Prawdopodobnie pisane były przez scenarzystę serii Władysława Krupkę, ale widnieje na nich podpis "Kapitan Żbik". Do współpracy zaprosiłem Maxa Suskiego, który ma największą wiedzę na temat Żbika w Polsce. Wzbogaci książkę o przewodnik turystyczny śladami słynnego Milicjanta. On sam był prawie we wszystkich miejscach opisywanych w komiksie. Ma nawet numerek z pokoju hotelowego w Bułgarii, w którym spał Żbik.
Będzie to praca kulturoznawcza, socjologiczna, dziennikarska? A może typowo fanowska?
Fanowskie będą pewnie fragmenty Maxa, ja mam do Żbika sentyment, ale podchodzę do niego krytycznie. Nie jestem socjologiem ani kulturoznawcą, dziennikarzem bywam, więc najprędzej będzie to książka dziennikarska – lekka, dowcipna i rzeczowa. Ma być taka, bym sam chciał ją poczytać, a potem zerkać na nią z sympatią na półkę.
Rozmawiałeś z osobami tworzącymi Żbika i autoryzującymi scenariusze, np. ludźmi od propaganady w MO?
Mam wypowiedzi Grzegorza Rosińskiego, Bogusława Polcha, a więc rysowników serii. Stan zdrowia płk. Krupki uniemożliwia przeprowadzenie wywiadu. Staram się o rozmowę z Barbarą Seidler, scenarzystką kilku odcinków. Czekam na rezultaty kwerendy w komendzie głównej Policji – może ktoś zamieszany w powstawanie serii się jeszcze znajdzie? Pisałem do wydawnictwa Sport i Turystyka, ale sporo osób nie żyje.
Szukasz śladów obecności "Żbika" we współczesnej polskiej kulturze?
Ciekawym przykładem jest wątek Żbików jako elementu fabuły w serialu "Krew z Krwi", do Żbika nawiązują współczesne powieści neomilicyjne Ryszarda Ćwirleja. Moja książka to jednak przede wszystkim sentymentalna podróż w czasy absurdów PRL, a za taki uważam pomysł, aby komunistyczna dyktatura miała używać do propagandy pulpowych zeszytów komiksowych.
Jak to się stało, że "Kapitan Żbik" uzyskał status komiksu kultowego mimo swojej łopatologicznej propagandy?
Nad serią pracowali wybitni rysownicy; to plus kryminalne, dynamiczne fabuły poparte gigantycznymi nakładami niejako skazały serię z palemką na sukces. Po drugie, Żbik jest chyba jedynym komiksem polskim, który stał się nieodłącznym elementem dzieciństwa tak wielu pokoleń. Zdumiewa jednak ponadczasowość tej popularności, przecież dziś "Kapitana Żbika" nie da się czytać. Władysław Krupka był przede wszystkim milicjantem, a dopiero później scenarzystą-amatorem. Pisał te Żbiki, bo pewnego dnia dostał takie zlecenie. Natężenie nachalnej propagandy jest doprowadzone do absurdu, scenariusze były drewniane. Dlatego niedawne próby reaktywacji „Kapitana Żbika” po prostu nie mogły się udać.