Naprawdę tak sądzisz? Czy my mówimy o tym samym Ongrysie?
Naprawdę. Choć wiem, że kto jak kto, ale Ongrys dbał o rózne nasze gusta (vide różne wersje B.J.Hawkera, Baranowskiego, Pawel, Raczkiewicza...), to jednak generalnie mówiąc, każde nowe niesprzedane wydanie zmniejsza (lub opóźnia) prawdopodobieństwo następnego (myślę tu o tym "pełnym", integralnym). Ongrys chyba nawet na razie nie myśli o czymś takim. Jak sądzisz, ilu czytelników po zgromadzeniu kilkudziesięciu zeszytów nowego wydania, rzuci się na hipotetyczny integral?
Po pierwsze - w starych Żbikach były materiały w styli "Historia MO i SB", których najprawdopodobniej nawet nikt z posiadaczy starych zeszytów nie czytał, a co dopiero czytelnicy wznowień.
Po drugie - wznowienia innych serii, takich jak: Tytus, Kloss, Kajko i Kokosz czy Funky Koval pokazują, że czytelnicy chcą przede wszystkim po raz kolejny mieć możliwość zapoznania się z samym komiksem. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek psioczył że w Klossie nie ma kalendarzyka dat, w Tytusie stopni Ludowego Wojska Polskiego, w Kajku i Kokoszu obrazków z kratkami do powiększania, a w Funkym Kovalu tekstów w Komiksu-Fantastyki.
Tylko w przypadku Żbika niektórzy bronią zgodności z oryginałem jak niepodległości...
Ja przeczytałem wiele z tych dodatków (kalendarzyk z Klossa - dlaczego niby nie?, listy Żbika, Z ofiarność i odwagę, historia Czwartaków, a przytoczone tytusowe stopnie LWP to był przecież hit!....), to pewnie znaczy, że jestem jakiś dziwny,,,,,?
Żeby nie było, nie bronię niczego "jak niepodległości" (czyli chyba mocno, tak?). Mówię tylko, że trochę szkoda i tyle, nic więcej, nic mniej. Mam swoje stare Żbiki i na dobrą sprawę nie potrzebuję nowych (które nie spełniają moich niezbyt wygórowanych oczekiwań); myślę, że właśnie o to chodzi tym kilku osobom zawiedzionym nowym wydaniem. O to, a może bardziej o to, że zaczynając reedycję (czy nowe wydanie) Ongrys sprawiał wrażenie, że bierze sobie do serca głosy czytelników, a teraz otwarcie powiedział, że w zasadzie ma ich w nosie i zrobi to, co mu się będzie podobało. I choć sądzę, że ten ostatni długi post Ongrys pisał w przypływie emocji, i że wcale nie ma zamiaru na siłę wciskać nowych okładek tam, gdzie znakomicie sprawdzają się stare, to mimo wszystko - zabrzmiało to trochę... hmmm, buńczucznie? amen.