Przede wszystkim, nie ulega wątpliwości, że żbikowa inicjatywa Ongrysa jest jak najbardziej chwalebna i należą mu się pochwały, wdzieczność i miłość komiksiarzy (i w ogole wszystkie inne najlepsze i najladniejsze wyrazy, ktorych z powodu jesiennego spadku energii nie mogę teraz wydobyć z pamięci), bez względu na to, jakimi okładkami bedzie nas raczył w swojej edycji.
Niemniej jednak, bez trudu przychodzi mi rowniez zrozumienie osob zawiedzionych i utyskujacych ws. potencjalnej zmiany okładek. A to z tej prostej przyczyny, że wypowiedzi Ongrysa po wydaniu Ryzyka 1. wybrzmiewaly w nieco innej tonacji anizeli jego wypowiedz najnowsza; tonacji, ktora moim zdaniem rzeczywiscie mogla sugerowac, iż Ongrys dazy do jak najwiekszej zgodnosci z oryginalami, rowniez w zakresie okladek. Polecam np. lekture tego posta Ongrysa (jak i calej forumowej dyskusji wokól):
http://www.forum.gildia.pl/index.php/topic,13713.msg1273220.html#msg1273220w której to Ongrys nawet użył w sposob jawny słowa
reprint w odniesieniu do wydanego przez niego komiksu (4 akapit przywolanej wypowiedzi), co nieco koliduje z jego najnowsza wypowiedzią:
Wydanie Ongrysa jest wznowieniem, nie reprintem. Nigdy nie obiecywaliśmy że nasze wydanie będzie w 100% zgodne z poprzednim. Wręcz przeciwnie - już w pierwszym zeszycie Żbika III i IV strona okładki były zupełnie inne, niż w I wydaniu, a I strona okładki była inaczej skomponowana - inny rozmiar tytułu, inne położenie lilijki itp.
przy czym należy zauważyć, iż wbrew temu, co sugeruje powyzej Ongrys,
reprint z definicji nie musi być w 100% zgodny z oryginałem.
Przecież napisali, że będą zmieniać okładki TYLKO(!), gdyby AUTOR KOMIKSU chciał narysować nową!!!!
W zw. z powyższym, nasuwa się naturalne pytanie: W jakim przypadku autor komiksu chciałby narysować nową okładkę? Powodow można zapewne wymyślić wiele, a jednym z nich jest to, że
autor chciałby narysować nową okładkę wtedy, gdy Ongrys mu to zaproponuje, oczywiscie za odpowiednim wynagrodzeniem. Mozna zatem zapytac dalej: Jaki interes miałby Ongrys w zlozeniu tego typu propozycji autorowi?, szczególnie, że autorowi trzeba wowczas dodatkowo zapłacic, a i z punktu widzenia, przynajmniej czesci potencjalnych kupujacych, taki ruch Ongrysa wzbudza kontrowersje.
Ongrys czesciowo odpowiedzial na to pytanie, tłumaczac, że dla wspolnego dobra komiksowej spolecznosci w ten sposob chce wzbogacic Żbika w nowa (ongrysowa) jakosc:
[...]W ten sposób, poza prostym powieleniem, dołożymy (jako wydawcy) do serii coś od siebie.
Niemniej jednak, poza wyzej deklarowanym, czysto dobroczynnym wymiarem "okładkowej" strategii Ongrysa, nalezy rowniez odnotowac, iz Ongrys nie dysponuje oryginalnymi grafikami Żbików i swoje wydania opiera na starych wydaniach, przy czym wklada niezmiernie duzo naprawde upierdliwej pracy na cyfrowe doprowadzanie komiksu do stanu "uzywalnosci wydawniczej", do czego zwykle potrzebuje kilku egzemplarzy danego tytulu, na ktore to po prostu musi wylozyc - jak wszyscy tutaj wiemy - czesto
niemałą kase z wlasnej kieszeni. A że okładki są najbardziej narazona na uszkodzenia czescia komiksu, zatem doprowadzenie oryginalnych okladek do odpowiedniego stanu stanowi na ogol najwieksze wyzwanie zarowno z punktu widzenia nakladu pracy, jak i pod wzgledem finansowym - czasem można zamaskowac uszkodzenie w ten czy inny sposob (np. przy uzyciu filtrow lub po prostu przesuwajac lilijkę w odpowiednie miejsce), ale na ogol trzeba po prostu kupić odpowiednią liczbę egzemplarzy z odpowiednim stanem okladki.
W zw. z powyzszym, nasuwa sie zatem pytanie, czy we wskazanych trudnosciach z odtwarzaniem oryginalnych okładek równiez nie nalezy upatrywac przyczyn ew. propozycji Ongrysa kierowanych do autorów o stworzenie okładki nowej? Byc moze, oprocz deklarowanej dzialalnosci dla dobra komiksowego ogółu, u podloza tego typu decyzji stoi rowniez aspekt czysto finansowy, wynikajacy z tego, ze niekiedy po prostu bardziej oplacalne jest stworzenie okladki nowej niz doprowadzanie do stanu uzywalnosci okladki starej?