Dobrze się stało, jak się stało. Poznaliśmy słabsze początki Blueberry'ego, może Podsiedlik wtopił z tymi komiksami, a może z pozostałymi które wydawał, a które nie były jakieś szałowe. Dzięki temu Egmont mógł spokojnie zaczynać od razu od tych lepszych tomów. Nie wiadomo jakby było, gdyby nie Podsiedlik. Może Egmont zaczynałby serię od początku i też byłaby wtopa. A może i tak zaczynałby od tych lepszych tomów, a my narzekalibyśmy na brak tych pierwszych tomów.
Dokładnie to chciałem powiedzieć! Tak wiec tzw. 'przepadnięcie' serii (czy konkretnego tytułu) jest pojęciem bardzo względnym; pozostając przy przykładzie Blueberry'ego i porównując jedynie ceny używek do cen z okładki oraz 'zejście' nakładu (pierwszy czynnik oczywiście ściśle zależny od drugiego), moglibyśmy z perspektywy czasu ocenić podsiedlikowe zeszyty jako bardziej docenione przez czytelnika niż te egmontowskie. A prawda jest taka, że podsiedlik sprzedał się na głębokich przecenach głównie przypadkowemu czytelnikowi, po czym -po wydaniach Egmontu- stał się bardzo poszukiwanym towarem dla czytelników, którzy polubili serię, kupując dopiero integrale.
A wracając do Jeremiaha, sądzę, że gdyby dziś Taurus wystartował serię od początku, miałaby ona szanse nie mniejsze niż inne tytuły 'środka', które aktualnie wypuszcza (a na allegro stare tomy amberu poszłyby ostro w górę). Według mnie, w tym przypadku, bardziej istotnym od pytania 'CZY?' (seria się przyjmie), są pytania 'KIEDY?' i 'JAK?' (ją wydać). Najbardziej istotną kwestią jest chyba kwestia przegrzania niezmiernie płytkiego rynku, więc nie bagatelizowałbym tej kilkuzłotowej różnicy cen z 2002 roku (pomiędzy amberem a egmontem); ta najbardziej ważna (bo największa wg krzywej Gaussa) grupa odbiorców po prostu w pewnym momencie przestała być zdolna do kupowania tego, na co miała by ochotę i w mniejszym lub większym stopniu zaczęła się wycofywać...