ja biorę Valeriana w całości na pewno... czytałem "Miasto...", ten komiks był jednym z tych, które mnie ukształtowały...
Zarzuty tu są o ilość tekstu, co dla mnie jest bzdurą.* W Valerianie nie ma dłużyzn, akcja się nie ciągnie, tylko rwie do przodu. Każdy element ma swoje miejsce, a po zakończeniu chce się jeszcze raz (a ja rzadko wracam do komiksu od razu po przeczytaniu)
Już dawno miałem zresztą zamiar kupić sobie wersję Cinebook, ale ubiegłoroczny i obecny urodzaj komiksowy powodował ciągłe odkładanie na później (z komiksami zagranicznymi zawsze mniejsze ryzyko wyczerpania nakładu i rozsądniejsze ceny komiksów w drugim obiegu, więc mogą poczekać)
Przy takiej zaś cenie nie ma się co zastanawiać, bo to okazja...
Dziękuję!!!!
*Nie znaczy to oczywiście, że nie ma przegadanych komiksów, ale nie zależy to od ilości, ale od jakości teksu. znam komiksy z małą ilością literek, ale tekstami od czapy i bez sensu. Znam też takie, gdzie dużo literek przekazuje dużo treści wciągającej w akcję z prędkością karabinu maszynowego.