Odetchnąłem z ulgą po przeczytaniu "Caravaggia" - bałem się, że będzie to kolejne antykościelne soft porno w rodzaju "Borgii", ale nic bardziej mylnego. Manara jest w doskonałej formie jako rysownik i scenarzysta. Widać, że w lubi i rozumie swojego bohatera, bo sam też jest artystą. Komiks jest pięknie narysowany i pokolorowany, jest w nim wiele cytatów nie tylko ze sztuki Caravaggia. Rzeczywiście, trochę jest tu golizny, a panie znowu mają te same twarze i różnią się tyko kolorem włosów
, ale w tym komiksie nagość i erotyka nie służą ostentacyjnej wulgarności, w którą obfitowała seria o Borgiach. Można wręcz powiedzieć, że jak na swoje możliwości Manara jest tu bardzo grzeczny i prawie nie swintuszy. Poza tym prowadzi narrację dużo lepiej niż Jodorowsky w "Borgii". Opowieść o Caravaggiu jest raz subtelna, liryczna, a za chwilę gwałtowna, oddająca zmienne nastroje i miotanie się tytułowego bohatera. Dialogi są naturalne, lekkie, pozbawione pretensjonalności, w którą łatwo popadają autorzy fabuł o artystach. Myślę, ża Manara miał po prostu przyjemność, tworząc komiks o sztuce.